Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491886
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 maja 2019 , Komentarze (4)

Waga znowu w górę:( bez powodu. Cały czas się waha, a ja się denerwuję. Jutro 3 tygodnie diety i ciągnę dalej. Chciałabym by spadła do 83 kg na stałe i z diety wyjdę. Następny etap pod koniec lata. Liczę na 4 kg. Dziś warzywa po grecku, jabłko, pomidor, sałatka z buraka.

Cały czas mam pracę na dworze. To plewienie. Dziś pracę ma i Krzysiek. Powinien wycinać gałęzie w sadzie. Jest zły ale chyba to co trzeba zrobi. Moze też wysuszę pokrzywę, którą ostatnio zerwałam. Trzeba pracowicie oberwać listki, bo łodyg się nie suszy. Moze też zerwę następną porcję. Pokrzywy potrzebuję sporo, bo często w czasie diety i upałów mój organizm zbiera wodę.

Dziś mam troche pracy, bo czeka wrózba z tarota na pół roku i horoskop. Powinnam się wziąć za układanie krzyżówek. W wolnym czasie będę czytać Życie na średniowiecznej wsi. Kupiłam kolejną pozycję.Tym razem to młość staropolska. Chcę jeszcze kupić Od zwierząt do bogów.

27 maja 2019 , Komentarze (19)

Dziś Krzysiek miał jechać do miasta po moje warzywa, ale wyskoczył zakup pszenicy dla ptaków. Fruwają po podwórku całe stada. Ptaki są tłuste i takie mają pozostać. Jeśli chodzi o moje jedzenie to pozostały resztki i wielkiego wyboru to ja dziś nie mam. Będzie jabłko, pomidor, bigos i surówka z kapusty. Rano się pomierzyłam i jeszcze jest tragicznie. Mam teraz 119/96/119. To 60 cm mniej, bo było 138/114/138. Na razie spada około 1 cm na kg. Odetchnę trochę gdy talia będzie poniżej 90. Ciało mam okropne - rzadkie, a skóra o zgrozo w niektórych miejscach się marszczy. Cóż wiek ma swoje prawa i brak ruchu też wychodzi.

Wczoraj byłam na spacerze w lesie. Las jest piękny i zawsze go kochałam. Kocham przyrodę - lasy, łąki, pola. Poczułam spokój. Wróciłam z kłączami cytrynowo-białych irysów i z bukietem. Później wyplewiłam w ziołach i zerwałam przytulię i trochę pokrzywy. Z pokrzywą się trzeba spieszyć, bo niedługo zakwitnie. Pobyt na powietrzu sprawił mi przyjemność. Niestety Krzysiek był niezadowolony, bo brakowało mu krzyżówek. Rozwiązuje po 10 godzin dziennie. To już obsesja.  Dziś dalsza działalność na dworze. Czeka plewienie.

Mam problem z Krzyśka leczeniem. Bierze za dużo leków i trzeba będzie chyba schować i wydzielać. Jest otępiały, zaspany i słaby. Zupełnie nie ma rozsądku.

26 maja 2019 , Komentarze (18)

Waga znowu spadła. Jest 84kg. Jak ja o tej wadze ostatnio marzyłam. Czuję się bardzo dobrze i już nie ważę prawie 90 :). Tobyła ciężka do przejścia granica. Cztery razy próbowałam zejść poniżej 84,5 kg  za każdym razem był przestój. Wreszce sie udało. Teraz czekam na zrzucenie 20 kg czyli wagę 83 kg. 82 kg to może być punkt graniczny i obawiam się przestoju. Kiedyś długo tyle ważyłam i organizm mógł to sobie zapamiętać. Później przyjdzie czas na siódemkę z przodu. Spadać może wolniej, ale mnie będzie coraz lżej. Niby chcę mini założyć, ale najbardziej zależy mi na zdrowiu i sprawności. Znajome widzą, że schudłam, bliscy nie... Powinno mi to podciąć skrzydła, ale jestem odporna na ich gadanie. Ta odporność to nie do końca pozytywny objaw. Powinnam coś czuć. Powinno mi być przykro, że bliscy mnie nie wspierają, a nie jest.  Dziś młoda kapusta z cebulą i koprem, jabłko, pomidor i surówka z marchwi i selera.

Pracuję teraz nad przemoca psychiczną ze strony innych i nad agresją słowną Krzyśka. Ostatnio gdy wrzeszczy nie zwracam na to uwagi i nie denerwuję się. Jest postęp. Wczoraj się obraził, że jestem obojętna i wyszedł do sypialni. Chyba chciał mieć widownię. Jeśli chodzi o mamę jej pouczanie, negatywne wspomnienia i narzucanie tematów to po prostu gdy mi to zaczyna ciążyć, wychodzę. Z Sebastianem radzę sobie w ten sposób, że po prostu rozłączam rozmowę albo gdy jest u mnie, wychodzę. To przynosi rezulaty i mniej się denerwuję. Problemy jednak jeszcze nie zniknęły całkiem i trening jest konieczny. 

Wczoraj posadziłam troche roślin. Zaczynam zbierać zioła do suszenia. Teraz to pokrzywa i przytulia.

Ostatni obraz...:) Jeszcze do dopracowania...

25 maja 2019 , Komentarze (22)

Wczoraj się zdenerwowałam na wagę i chciałam zrobić wychodzenie z diety. Wstrzymam sie jednak jeszcze choć do środy. Wtedy minie 3 tygodnie. Zakupy już jednak zrobiłam. Kupiłam konserwy ze strączkowymi. Wybrałam bób, ciecierzycę i kilka rodzai fasoli w tym czarną, której jeszcze nie jadłam. Paczka juz idzie. Krzysiek kupił też majonez. Dziś trochę na wadze mniej, ale pewna będę jutro. Muszę wziąć senes, bo mnie męczą zaparcia. Gdy zakończę dietę wrócę do otrąb i może będzie po problemie. Dziś kalafior z marchwią i koprem, jabłko, pomidor i sałatka z kapustą.

Wczoraj medytowałam ze smutkiem. Chodzi o to by sobie to uczucie przywołać świadomie. Ludzie w tym ja nie akceptuja smutku jako uczucia negatywnego. Tak naprawdę nie ma negatywnych uczuć i negowanie jakiegoś może doprowadzić to zablokowania psychicznego. Można czuć albo wszystkie emocje albo rzadnych. Ja trenuję to przywoływanie smutku od paru dni. Wczoraj przypomniałam sobie babcię, tatę i Ogonka, Punię. Zrobiło mi sie bardzo smutno i popłynęły łzy. Niestety medytacja została przerwana przez telefon od Sebastiana. No i się momentalnie wściekłam, bo go uprzedziałam, że mam medytację. Dziś wyłaczę telefon albo wyciszę.

Zaraz jadę na zajęcia. Czas skończyć obraz.

24 maja 2019 , Komentarze (14)

Nadal jestem na diecie i nawet mnie odstępstwa nie kuszą w dzień. W nocy za to śnią mi się frytki, zapiekanki i cola. Dziś to była bułka z serem żółtym. Dzisiaj ma być sałatka z buraka, leczo, jabłko pieczone z cynamonem, sałatka z pomidora. Waga nadal nie spada :( już mam dość mojego organizmu. Zrobiłam zakupy na wychodzenie...

Od wczoraj znowu układam krzyżówki.To lubię robić. Za to nie lubię przepisywać. Ostatnio nie mam za dużo pisania. Nadrabiam krzyżówkam i  wrózeniem. Mimo to w tym miesiącu zarobki kiepskie. Z zakupami trzeba będzie przystopować. Nie lubię tak, ale z drugiej strony mam trochę więcej czasu, a to juz korzyść. Nadal  pracuję nad uważnością. W książce jest rozdział o internecie. To mój złodziej czasu. Ciągle mam zamiar ograniczyć, ale mi nie wychodzi. Moze książka pomoże. Czytam też Życie w średnowiecznym mieście. Chcę kupić Stulecie Winnych. 

Jutro chciałabym pojechać na warsztaty, bo Rozi czuje się dobrze. Może skończę obraz. Nie mam planu na nastepny. Powinnam góry albo morze albo wiejską chatę poczynić. 

Dziś mija tydzień od operacji Rozi. Jest wszystko w porządku. Wczoraj grzała się przy piecu i wypróbowała nowy drapak. Czas zacząć zbierać na sterylkę Majki. To już ostatnia. Megusia jest za stara, a Czarnusia i Suzi sa dzikie. Nie uda mi sie ich złapać, żeby je zawieźć.

Taką matę im kupiłam. To już kolejna, bo robią z niej strzępy, ale przynajmniej omijaja bibloteczkę. Zainteresowanie było duże...

23 maja 2019 , Komentarze (16)

Minęło dwa tygodnie diety. Leci bardzo szybko. Na wadze prawie o 5 kg mniej. Chcę wytrzymać jeszcze do 42 dni o ile spadki będą. Czy uda się 5 kg zrzucić? Gdyby się udało to by siódemka z przodu była. Ależ by to była radość. Zostałoby wtedy tylko trzy kilogramy do granicy nadwagi. Moze by się udało jednak krótki post zrobić we wrześniu? Tak mnie to kusi. :) Chciałabym już mieć nadwagę i szczuplejszy model na Vitalii :) Swoją drogą dieta mi zadziwiająco pasuje i nawet z przyjemnościa gotuję. Lubię być na diecie o ile są spadki, a tu od kilku dni ani gram. Dziś bigos, sałatka jarzynowa, jabłko, pomidor.

Wczoraj znowu zrobiłam porzadek w kosmetykach. Poszły do kosza maseczki, bo nie mam do nich cierpliwości i kolorowe lakiery do paznokci. Zostawiłam srebrny brokatowy i perłowy biały. Z koloru na paznokciach rezygnuję. Z paznokciami robię sobie na razie sama i nie jestem z tego co robię zadowolona. Kolorowy lakier za bardzo rzuca się w oczy. Nie będę juz raczej kupować masek i olejków do włosów, bo włosy mam zdrowe i tego typu specyfiki są mi zbędne. Stawiam ostatnio na minimalizm jeśli chodzi o kosmetykii. Uzywam to co niezbędne i do tego kombinuje i np. kremu do rak uzywam tez do stóp albo cała z wyjątkiem twarzy smaruje się balsamem. Jeśli chodzi o makijaż to w grę wchodzi puder w kamieniu, szminka albo błyszczyk i kredka do oczu. Tusz do rzęs wyrzuciłam juz dawno.

22 maja 2019 , Komentarze (31)

Nadal trwam. Jest mi łatwiej ostatnio. Ważne, ze waga spada. Na razie mniej  o 4,3kg. Marzę o zrzuceniu jeszcze 5 kg ale chyba się nie uda. Nadal jem mniej niż trzeba. Będzie problem z wychodzeniem, bo trzeba będzie długo na bardzo niskiej kaloryce być. Z tego też powodu juz mi sie chyba nie uda we wrześniu znowu zdjąć kalorii. Siódemki więc raczej nie zobaczę w tym roku, bo jesienią sie odchudzać nie zamierzam. Kolejny etap w przyszłym roku w styczniu chyba. To będą chyba zupy albo posty Hildegardy z Bingen i WO w lecie. No i tak do skutku. Mimo tortur i walk nadal jeszcze planuję zejść do wagi w normie. Chciałabym dojść do wymiarów około 99 w biodrach  w buście i 69  talii. Nie wiem czy się uda. To i tak sporo, bo rozmiar 40 i 44. Dziś warzywa po grecku, sałatka z buraków i frytki z selera, jabłko, pomidor.

Dziś oprócz pracy będzie czytanie. Teraz pracuję z radykalnym wybaczeniem i uważnością. Dużo medytuję. Myślę, że te dwie książki bardzo mi pomogą. Na razie nie chcę zaczynać innych z rozwoju. Dwa tematy do przerobienia w jednym czasie to dość. Oprócz tego czytam Życie w średniowecznym zamku. Jak dla mnie to bardzo ciekawa pozycja.

Kupiłam trochę kosmetyków pielęgnacyjnych w tym krem o zapachu pomarańczy. Wszystko to kosmetyki naturalne. Jeśli chodzi o mnie, to nie używam kremów intensywnych. Wolę lekkie i nawilzajace. Ważny jest dla mnie zapach. Starość i tak przyjdzie...

21 maja 2019 , Komentarze (22)

Więcej czasu spędzam teraz w kuchni i nawet mnie to nie denerwuje. Gdybym się w to wdrożyła, to jest szansa, że dużego jojo nie będzie. Będę gotować potrawy niskokaloryczne zamiast zajadać się chlebem z kiełbasą albo dżemem. Jeśli zjem tylko dwie kromki dziennie to nie przytyję. Co do metabolizmu to mam zamar kiedyś spróbować go naprawić. Mam książkę na ten temat i nawet do mnie trafia. Wcześniej jednak chcę schudnąć  tyle ile mam zamiar. Marzę o 58 kg, ale czarno to widzę. Dziś będą gołąbki, jabłko zcynamonem i zupa ogórkowa, pomidor. Waga trochę spadła. Jeszcze trochę i będę wazyć tyle co Krzysiek. Czekam na ten moment. W przyszłym roku będę gonić Sebastiana.

Od kilku dni staram się też częściej wstawać z kanapy. Do tej pory wstawałam tylko do toalety, bo wszystko podawał mi Krzysiek. Teraz próbuję sie zmusić do aktywności. Wystraszyła mnie bezradność, gdy kot wlazł pod łózko i nie chciał wyjść. Krzyśka nie było i musiałam sie schylić, żeby go wygonić. To było trudne :( Trudne jest obieranie nawet cebuli i kalarepy. Mogę sobie być słabą kobietą, ale chce być samodzielna. Myślę o opasce sportowej, żeby liczyć kroki. 

Najgorsze już za Rozunią. Dziś juz czwarta doba po operacji. Wszystko jest w porządku. Jest bardzo grzeczna. Z kolan mi nie schodzi, ale jeszcze się wzdryga. Nadal jest w kaftaniku i będzie jeszcze 10 dni.

Wczoraj byłam u kolezanki i znowu mi zazdrość. Ma cudny ogród kawiatowy i warzywnik. W ogrodze kwiatowym ma nawet fontannę. Ma masę roślin z tym, że rabaty sa komponowane także kolorystycznie. W ogrodzie spędza każda wolną chwilę, ale to uwielbia. Ja na taki ogród nie mam szans. Nie przepadam za praca w ogrodzie i wychodzę jak mi się przypomni.

Kolejne książki na które czekam. 

20 maja 2019 , Komentarze (29)

No i zaczyna się nowy tydzień. Ja w weekend trochę pracowałam, to wielkiej różnicy dla mnie nie będzie. Teraz kończę przepisywać następną partię krzyżówek. Chcę w tym tygodniu wysłać. To nowe wydawnictwo i wysyłam tylko kilka zadań, bo nie wiem czy sa otwarci na nowych autorów. Problem jest tez taki, ze zadań nie wykorzystanych nie odsyłają. Ułożyłam duże jolki od a do ż. Jeśli cos przyjmą powinni nieźle zapłacić. Ile czas pokaże... Chcę kupić trochę roślin do domu i na dwór. Zaczynam układać kolejne krzyżówki. Teraz zarabiam na roletę antywłamaniową do pracowni albo na kratę. Cena jest zbliżona, ale przeraża mnie mechanizm do rolety i zamykanie, otwieranie. Krata wygodnejsza.

W piątek Krzysiek zerwał pączki sosny na syrop. Strasznie klął przy tym. Teraz syrop się robi. Już puszcza. Uważam, że taki syrop jest bardzo skuteczny. Staram się robić co roku z tym że wcześniej pączki zbierałam sama. Teraz sosna urosła i  nie moge dostać, a na drabine nie stanę, bo sie boję. Chciałabym w tym roku zrobić tez nalewkę. Już na jedną mam, bo byliśmy w sobotę na krótkim specerze. Trochę poodychałam świezym powietrzem, posłuchałam ptaków. W miejscu gdzie teraz rosna drzewa jeszcze nie tak bardzo dawno były pola uprawne. Szumiały zboża. Zbierałam tam chabry, maki i kąkole. Słychać było skowronki. Teraz ich juz nie ma. Nie widać tez zajęcy i kuropatw. Są bazanty, dziki i sarny. Spacer sprawił mi przyjemność.


Wczoraj w nocy ktoś chyba był na podwórku. Mama twierdzi, że pukał jej do okna.

Dieta WO trwa nadal. W sobotę zjadłam przepyszne gołabki z warzyw. Będę je robić częściej nie tylko na diecie. Dzisiaj będzie będzie trochę problemu z gotowanem, bo zostały resztki. Miał Krzysiek jechać na zakupy, a pojechał w sprawie pracy. Ma mi kupić cukinię, bo chcę zdrobić leczo. Moze kupi. Problem jest tak, że nie chudnę, a nawet przytyłam. Daję sobie jeszcze pare dni. Jeśli nie zacznę chudnąć to zrobię wychodzenie, bo wniosek taki, że dieta na mnie nie działa.

19 maja 2019 , Komentarze (10)

Z mojego nowego smartfona jestem bardzo zadowolona. Jest idealny poza aparatem, który jest kiepski. To stary model, ale nowego nie potrzebuję. Wybrałam Nokię. Zdjęcia będę robić starym. 

Kolejny dzień diety. Trzymam się bez problemu i czuje się dobrze. Niestety waga spada już jakby wolniej. To frustrujace. Myślałam, że w drugim tygodniu kolejne 3 kg zrzucę, a tu raczej nic z tego. Mój organizm nie chce współpracować. :( Miałam nadzieję na szybkie spadki, a tu trzeba się nauczyć cierpliwości. Tak mam na każdej diecie. Ludzie chudną błyskawicznie, a ja się denerwuję. To już była dieta ostatnej szansy. Celowałam w 10 kg, a jeśli 7 kg zrzucę trzeba będzie sie trzeba cieszyć. Chyba, że jeszcze ruszy, bo szło na pełnię. Dziś zupa ogórkowa, sałatka z brokuła i kalafiora z ogórkiem, brokuł z marchwią, jabłko...

Znalazłam Krzyśkowi pracę. Ma jechać w poniedziałek się dowiedzieć. Oby chwyciło. Praca jest za pracownika gospodarczego. To jedna zmiana od 6 do 13 i da radę dojechać. Szczęśliwy nie jest. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.