Nadal trwam. Jest mi łatwiej ostatnio. Ważne, ze waga spada. Na razie mniej o 4,3kg. Marzę o zrzuceniu jeszcze 5 kg ale chyba się nie uda. Nadal jem mniej niż trzeba. Będzie problem z wychodzeniem, bo trzeba będzie długo na bardzo niskiej kaloryce być. Z tego też powodu juz mi sie chyba nie uda we wrześniu znowu zdjąć kalorii. Siódemki więc raczej nie zobaczę w tym roku, bo jesienią sie odchudzać nie zamierzam. Kolejny etap w przyszłym roku w styczniu chyba. To będą chyba zupy albo posty Hildegardy z Bingen i WO w lecie. No i tak do skutku. Mimo tortur i walk nadal jeszcze planuję zejść do wagi w normie. Chciałabym dojść do wymiarów około 99 w biodrach w buście i 69 talii. Nie wiem czy się uda. To i tak sporo, bo rozmiar 40 i 44. Dziś warzywa po grecku, sałatka z buraków i frytki z selera, jabłko, pomidor.
Dziś oprócz pracy będzie czytanie. Teraz pracuję z radykalnym wybaczeniem i uważnością. Dużo medytuję. Myślę, że te dwie książki bardzo mi pomogą. Na razie nie chcę zaczynać innych z rozwoju. Dwa tematy do przerobienia w jednym czasie to dość. Oprócz tego czytam Życie w średniowecznym zamku. Jak dla mnie to bardzo ciekawa pozycja.
Kupiłam trochę kosmetyków pielęgnacyjnych w tym krem o zapachu pomarańczy. Wszystko to kosmetyki naturalne. Jeśli chodzi o mnie, to nie używam kremów intensywnych. Wolę lekkie i nawilzajace. Ważny jest dla mnie zapach. Starość i tak przyjdzie...