Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1499393
Komentarzy: 54644
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 maja 2019 , Skomentuj

Od wczoraj odpoczywam przy zamkniętej furtce. To prawdziwy relaks, gdy wiem, że nikt do mnie nie zapuka. Cały dzień leżę i odreagowuję. Czytam książkę o uważności. To dla mnie ważne, bo ostatno zamartwiam się wszystkim. Tak mam od czasu włamania do mnie. Przez ostatnie dwa tygodnie martwiłam się ile zapłacę za likwidacje przyłącza gazu. Okazuje się, że nic i moje zamartwianie i podły nastroj były zbędne. Chyba mi jezcze stres do końca nie minął, choć juz szybciej zasypiam i lepiej śpię. Moze to zasługa diety WO, a może zasługa aromatoterapii i olejku, który kupiłam. Ważne, że śpię, wysypiam sie i wstaję chętnie.

Wczoraj byłam na dworze, bo trzeba było wsadzić trochę roślin. Wyszłam z trudem, ale później byłam bardzo zadowolona, że na dworze jestem. Chciałabym wychodzić częściej, ale z moich postanoweń nic nie wynika. Za bardzo mnie kanapa ciągnie, żebym sie mogła skłonić do wychodzenia bez wyraźnego powodu. Może jak już ławka będzie to wtedy.

Dziś 7 dzień diety WO. Jest dobrze. Fajne jest to, że nie jestem głodna. Ostatno nie mam tez ochoty na podjadanie. Pownnam wytrzymać 42 dni. Waga spada stopniowo. Czuję się dobrze i odkąd pichcę według przepisów, nie jestem już skrzywdzona takim jedzenem. Dziś frytki z marchwi, bigos i buraki. Do tego będzie pomidor i ogórek kiszony. Nadal jem mniej niż trzeba. Napewno nie mam dziennie 800 kalorii. Ne wiem czy mam 400. Tez chyba nie.

11 maja 2019 , Komentarze (12)

Myślałam, że na WO wszystko jest bez smaku, ale byłam w błędzie. Potrawy są nawet smaczne. Polubiłam np. frytki z selera z frytkownicy beztłuszczowej. Jest to cudowne urzadzenie. Frytki wychodza ładne przypieczone, a tłuszczu nie potrzeba. Niezły jest bigos i potrawa z kalafiora, cebuli i pomidora. Studiuję następne przepisy i coś będę działać. Mam juz większą nadzieję na wytrzymanie 42 dni. Jak na razie jestem dobrej myśl i pościc mam zamiar regularnie. Będzie to WO i post Hildegardy z Bingen.

Zaraz jadę na zajęcia. Długo nie byłam, ale tak wyszło. Teraz będę chodzić raczej regularnie aż do czasu gdy przyjedzie Sebastian. Będzie u mnie około 15 czerwca. Chce u mnie zamieszkać i znaleźć pracę, ale Krzysiek sie nie zgadza. 

Po powrocie mam zamiar lenichować. Pewnie z książką. Jutro też. Będzie też sporo spania. Ostatnio kupiłam sporo książek. Tempo zapełniania nowej biblioteczki jest szybkie. Chyba miejsce się skończy jeszcze w tym roku i znowu będzie problem. Już teraz gdy mogę wybieram ebooki. Kupuję tylko poradnik głownie psychologczne, książki z ezoteryki oraz książki historyczne ale nie powieści. Szczególnie interesuje mnie zycie w przeszłości i zwyczaje. Nie interesuje mnie polityka i wojny.

10 maja 2019 , Komentarze (10)

Koniec tygodnia i dobrze, bo był dość męczacy dla mnie. Jutro jadę na warsztaty i późnej będę odpoczywać. Mam zamiar odespać. Ostatnio jestem dość spięta i mam problemy z zasypianiem. Stąd niedobory snu. Obawiam się, że jeśli potrwaja dłużej źle wpłyną na moje nerwy i kondycję. Gdzie te czasy, gdy zasypiałam błyskawicznie. Teraz leżę i myślę, a sen nie nadchodzi. Chyba problemy i zbyt dużo planów, wrazeń mi szkodzą. Lubię spokojny tryb życia, a nawet pewna rutynę i to mi sprzyja.

5 dzień diety WO. Leci szybko. Waga pięknie spadała, a ja wcale głodu nie czuję. Na razie zrzuciłam 3 kg i niestety 2 kg wróciły. Czekam na 84 kg. Juz miałam kilka podejść do tej wagi, ale spadki sie zatrzymywały. Jest to jakby magiczna granica, której przekroczyć nie mogę. Oby tym razem sie udało. Przy 92 kg tak samo miałam. Kilka podejść i sporo nerwów. Chciałam szybko ósemkę z przodu zobaczyć, a  waga spadać nie chciała. Moze jak ta granicę przekroczę, waga szybciej ruszy? Staram sie byc optymistką, ale mam świadomość, że może byc na odwrót. Moze juz teraz waga będzie spadac opornie. Ja do cierpliwych nie należę i będę sie wściekać. Motywacja tez ucierpi. A moze jednak do szóstki z przodu będzie dobrze spadać? Oby... Od wczoraj staram się aby codziennie coś dobrego zjeść. Wczoraj to był kalafior z cebulą, pomidorem i ziołami oraz frytki z selera. Dziś chyba będzie bigos. Zaczynam przeglądać przepisy. W przyszłym tygodnu chyba kupię kapustę pekińską i rzodkiewki. Moze paprykę i cukinię. Będzie drożej ale smaczniej...

Morus ma znowu robaki. Pewnie tylko on jak zwykle. Koty i Pikusia odrobaczam dwa razy do roku o ile nie ma maluchow i zawsze robaki ma tylko Morus. Nie wiem czemu. Tym razem znowu kupię Pyrantelum w zawesinie. To bezpieczny i skuteczny preparat i łatwo go można podać. Z tabletkami jest gorzej, bo dranie gryzą.

kupiłam...

9 maja 2019 , Komentarze (8)

4 dzień diety WO. Niby wytrzymuję, ale marzę o innym jedzeniu i jestem troche rozdrazniona. Głodna nie jestem i czuję sie fizycznie dobrze. Waga spada. Ciekawe ile zrzucę. Chcę sobie poradzić z podjadaniem ze stresu. Chcę przestać jeść po to by sobie sprawic przyjemność. Chciałabym reagować na jedzenie tak jak Sebastian. On je gdy jest głodny. Je mało i jest szczupły. Mnie gubią weglowodany. Ograniczyłam ziemniaki, to ciagnie mnie do pieczywa. Jem ostatnio nawet nie tylko bardzo świeże. W miesiąc potrafię nabrać 2 kg. W tym roku schudłam łaczne 9 kg z czego 4 nabrałam z powrotem. Tak nie moze być. Nigdy mój organizm tak nie reagował. Tyłam tylko jesienią. Inna sprawa, że zawsze było stopniowe dokładanie kalorii, a teraz rzucam sie na jedzenie.

Pierwsza część kursu psychodietetyka jest szczerze mówiąc średnia.To na razie wiadomości z dietetyki, czyli o odżywianu i tym co zdrowe. Ta wiedza jest mi z grubsza znana i nieszczególnie mnie interesuje. Mnie interesuje bardziej aspekt psychiczny. O tym moze być w drugiej części kursu. Czekam na nią.

Kupiłam olejki do wyrobu perfum w kremie. Wybrałam olejki poprawiajace nastrój - pomarańczowy, bergamotka, ylang ylang, drzewo rózane. Dodam cynamonowy i goźdzkowy. Kupilam też olejek sandałowy do rytuałow, perfumy w olejku - cynamon plus wanilia oraz mydełko cynamon plus pomarańcza. Oszczędzam, ale nie tak by nic nie kupować. Do tego dieta WO jest bardzo tania. Zaoszczędzę na przyjemności właśnie. Chcę pilnie kupić książkę o inteligencji duchowej.

Kupiłam wczoraj dwie książki  niebeske werbenki oraz araukarię

8 maja 2019 , Komentarze (7)

Już środek tygodnia. Nie mam specjalnej ochoty do pracy, ale sie mobilizuję i działam. Dziś mam pisać określenia do krzyżówek. Powinnam tez kilka zadań ułożyć. Muszę przygotować rozkład miłosny tarota. To bardzo dokładna wróżba. Pytania nakreślają wyczerpująco wszystko co się w zwiazku dzieje. Będę też wróżyć. Jestem w trakcie finalizowania zakupu kursu psychodietetyka. Liczę na to, że mi pomoze w odchudzaniu. Pieniądze juz wpłaciłam. Będzie więc może i nauka. 

Krzysiek jeszcze pracy nie ma i licho wie czy znajdzie. W tej firmie gdzie miał sie zgłosić poszukują kogoś do obsługi kosy spalinowej. On oczywiście nie potrafi, a kosa w domu jest i Sebastian chciał go uczyć. Była następna praca, ale trudny dojazd. W sąsiednich miastach praca jest. Niestety z drugiej zmiany nie dojedzie.

Dieta WO trwa. Dziś trzeci dzień. Stwierdzłam, że gotowany kalafior bez dodatków jest wstrętny. Mój nastrój jest raczej kiepski. Czekam na lepszy. Oby prędzej humor mi sie poprawił. Dobre choć to, że waga spada. To budujące. Marzę o ziemniakach i straczkowych. Jem mniej niż trzeba, bo jedzenie mnie nie kusi. Z przyjemnością jem tylko ogórki, pomidory i jabłka. Zawsze taka byłam albo jadłam gdy mi smakuje, albo głodowałam. Gdy jeździłam na kolonie, wracałam szczuplutka. To samo było w internacie - mdlałam, a nie jadłam.

Wodociąg zrobiony.. Rury były w fatalnym stanie i aż dziwne, że nie było awarii na dworze. Niestety u mamy wody nie ma. Hydraulik twierdzi, że rdza zatkala baterię. Miał przyjechać dzisiaj, ale moja mama się wściekła i nie wiem czy nie zrezygnuje.

7 maja 2019 , Komentarze (25)

Czekam na pieniadze z kilku źródeł i doczekać się nie mogę. Mam trochę pilnych zakupów. Po pierwsze araukaria i kwiaty przed dom. Chcę werbeny i pelargonie. Do tego olejki i olej kokosowy, bo chcę zrobic perfumy w kremie antydepresyjne. Chcę tez kupić kurs psychologiczny i jedzenie dla kotów. Jest bardzo ładna sukienka, ale ja i tak bym w niej dobrze nie wygladała. Szkoda mi więc pieniedzy na nią, bo to by była fanaberia. O fajnych ciuchach pomyślę jak schudnę.

Wczoraj dostałam wiadomość, ze mogę być przyjęta na kurs terapeuty kryzysowego. Wymagane jest w zasadzie wyzsze wykształcenie, a ja mam tylko średnie. Ze średnim przyjmują tylko gdy ma się doświadczenie w pracy z ludźmi. Mnie zaliczyli pracę na portalach z wróżbami. Wybrałabym dwie specjalizacje pomoc rodzinie normalnej i dysfunkcyjnej oraz oraz pomoc osobom uzaleznionym i współuzależnionym od alkoholu. Myślę, że kurs mi sie przyda. Znalazłam tez kurs na terapeutę uzależnień.

Wczorajszy dzień z dietą WO jakoś przezyłam. Jakoś to znaczy z poczuciem krzywdy. Lubię jeść i jem często by sobie dostarczyć przyjemności. Stąd moja otyłość. Wiem też, że to złe. Teraz przyjemnośc z jedzenia nie mam, bo to co dozwolone smaku dla mnie nie ma. Kiedyś trzeba będzie ten problem przepracować, bo chcę zacząć jeść z głodu. Przyjemności mam inne. Znalazłam kurs psychodietetyki. Już wykupiłam.

6 maja 2019 , Komentarze (11)

Wolne, wolne i po wolnym. Czas wrócić do normalności. Dziś zaczynam pisać teksty. Mam dwa pilne. Później zabiorę się za krzyżówki. Jedna partia musi być w tym tygodniu wysłana. Drugą zacznę układać. Czekam na koniec prac przy wodociągu. Gdy będzie po wszystkim pojadę z Rozi do weterynarza. Trzeba operację zrobić szybko, gdy guzek jest malutki. Czekam na nogę od ławki, bo reklamacja została uznana. Odetchnę gdy dojdzie w całości. Ławkę skręci chyba dopero Sebastian, bo brat Krzyśka wyjezdza za granicę. Czekam na pracę Krzyśka.

Mam trochę pracy koło domu, a tu niestety zimno i deszcze. Obejście zarasta chwastami. Miałam w kwietniu przebywać trochę na dworze, ale planu nie wykonałam. Moze w tym miesiącu będę wychodzić częściej. Jeśli Krzysiek pójdzie do pracy, to nic chyba koło domu nie zrobi, a zapłacić nie ma komu. W tym roku trzeba oczyścić sad z chaszczy. To praca sekatorem. Później trzeba oczyścic podwórko. To będzie raczej pilarką i troche sekatorem. Powinnam postawić nowy płot. Myślę o betonowym. To około 6 m. Teraz ktoś zrobił sporą dziurę w siatce, a siatka się sypie. Nie ma sensu naprawiać.

Od wczoraj czytam Radykalne samowybaczenie. Początek jest obiecujacy. Mam jeszcze druga pozycję tego autora Radykalne wybaczenie. Może te książki pomogą mi dojść do ładu z sobą i moimi toksycznymi bliskimi. Od dziecka mam konflikt z mamą. Jesteśmy zbyt różne, a ona próbuje mnie nadal wychowywać i manipuluje mną. Chce mi narzucić swoje poglady i ciągle albo jest agresywna albo narzeka. Sa więc częste awantury. Nie chcę z nia zerwać stosunków, bo jest sama i wymaga pomocy. Jednak kontakty z nią mi wyjątkowo psują nerwy. 

5 maja 2019 , Komentarze (2)

Wstałam przed chwilą ze świadomością, ze się wyspałam. Drzemki w dzień chyba jednak będą. Mam trochę planów na dziś, ale nic stresującego nie przewiduję. Jeśli chodz o pracę to będą tylko wróżby. Zero pisania. Będzie za to czytanie, może malowanie i może praca nad sobą. Wróciłam do przewodnika jak zostać medium. Mam ochotę na kontakt z moimi blskimi, którzy odeszli. Chyba czuję się samotna i mi z tym źle. Brak mi ich, a to, że mi się śnią to za mało.

Teraz pracuje też nad gniewem. Czasem się wściekam i choć to podobno zdrowa reakcja, to chciałabym jednak wściekać się rzadziej. Z tego co wiem można to przepracować. Chodzi mi o wściekłość na bliskich. Wybucham gdy chcą mnie do czegość zmusić czy przekonać. Wybucham gdy się ze mna nie liczą albo mnie krytykują. Wybucham gdy Krzysiek jest leniwy, nieporadny albo gdy robi coś po swojemu i w efekcie popełnia błędy. Wybucham gdy jest uparty. Jestem wściekła, bo wściekłość innych mi sie udziela. Tak nie powinno być. Przynajmniej połowę tych wybuchów powinnam rozładować inaczej. Może ta książka mi coś pomoże?

Przez ostatnie dni wyjadałam z lodówki i szafek wszystko to czego nie tknę przez miesiąc, a co się może zepsuć. To był żurek, pieczarki, majonez, granulat sojowy. Dziś będą kotlety z granulatu sojowego, surówka z kapusty kiszonej i marchwi. Chcę też zrobic frytki, bo kartofle zaczynaja rosnąć. Mamy jeszcze ponad worek i kto to zje?

Mojemu Pikusowi złamał sie ząb. Nie wiem czy go nie boli, ale je normalnie. Boję się zrobić mu zabieg, bo skończył 12 lat i nie wiem co z jego sercem. Mógłby nie znieść narkozy. Moje zwierzęta sa coraz starsze. Przeraża mnie myśl, że niedługo zaczna po kolei odchodzić. Zostanie mi tylko Majka. Ona ma 3 lata. Reszta koło 10.

4 maja 2019 , Komentarze (12)

Gdy już podjęłam decyzję o poście, nie mogę sie doczekać. To będzie dla mnie trudne zadanie. Gdy raz juz próbowałam, przerwałam po kilku dniach, bo było mi słabo. Poza tym nie lubię takiej diety i czułam się z jej powodu skrzywdzona. Lubię warzywa ale z dodatkiem np.majonezu, sosu, smażone w panierce. Same z ziołami i solą mi nie podchodzą. Jestem jednak zdecydowana troche wytrwać. Jeszcze nie wiem ile. Wszystko zalezy od tego, kiedy przyjedzie Sebastian. Przy nim nie da się byc na diecie, bo mnie ciągle jedzeniem kusi.

Jeśli chodzi o gotowanie to ostatnio znowu mi się nie chce. Wolę przygotowywać proste potrawy. Najbardziej mnie denerwuje gdy jest dużo składników. Mogą być pierogi, ale farsz ma się robić szybko. Tak już chyba zostanie. Nie jemy dużo i otwarte opakowania ze składnikami sie psują. Nie uznaję niszczenia jedzenia. U mnie nie ma prawa się nic zmarnować.

Czytam książkę Powiedz życiu tak Ewy Foley. Książka do mnie trafia i przeczytam chyba inne pozycje tej autorki. Na razie mam jeszcze Zakochaj się w życiu.

A na koniec moja kalina w pełnej krasie wśród zioł i rysunek nowymi kredkami

3 maja 2019 , Skomentuj

Dziś ma być spokojny dzień. Lubię takie. Spędzę go oczywiście w domowym zaciszu. Będę pracować. Mam tekst do napisania no i wróżby. Może podgonię krzyżówki. Później będę czytać. Ostatnio czytam książki psychologiczne. Spory zapas czeka. Inne czekają na kupno. Czekam na pieniądze, ale mam tez inne wydatki i jeszcze nie wiem ile książek w tym miesiącu kupię. Od dwóch dni robię trening autogenny. Przynosi dobre rezultaty. Moze wrócę do hipnozy kiedyś.

Ostatnio szybko nie tyję. Mogę jeść dużo węglowodanów w tym pieczywa i waga wzrasta o kilogram. Kiedyś to było 4-5 i to szybko. Później gdy zmniejsze ilość kalorii, szybko to spada. Coś mi  się wydaje, że waga 86 kg jest już przez organizm zapamiętana. Chyba juz 90 kg nie przekroczę. Śwadomość ta przyniosła mi ulgę. Teraz chcę zejść nizej. Od poniedziałku planuję przejść na dietę dr. Dąbrowskiej. To zalezy od Krzyśka. Obiecał, że w poniedziałek warzywa mi kupi. Oby się nie rozmyślił. Chciałabym wytrzymać miesiąc. Nie wiem czy mi sie to uda. Po diecie chcę stopniowo dodawać kalorii, zeby rozruszać metabolizm. Od września kolejna faza ataku. Ciekawa jestem ile w tym roku łacznie zrzucę. Oby choć 10 kg łącznie było. Na razie zrzuciłam 5 z tym, że  się waga buja o 2 kg.

Kupiłam książkę...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.