Prawie tydzień nie mam kontaktu z S. Zobaczymy. Dobre jest to, że przemyślałam sobie nasza relację i dotarło do mnie wszystko co powinno. Przez 8 lat znajomości kierowałam sie sercem, dobrym sercem i nic dobrego to nie przyniosło. Chciałam pomóc, a on jak pił tak pije. Byłam oszukiwana, kłamana, raniona, wykorzystywana i manipulowana. Czas chyba się poddać i powiedzieć dość. Nie ma co tkwić w niszczącym uzależnieniu. Na razie jestem na etapie detoksu. Co dalej czas pokaże. To nie jest tak przyjemne uzależnienie jak jedzenie. Często czułam się źle w związku z nim. Z psychodelikami dałam radę. Z papierosami też to i z tym dam radę. Byle wytrzymać 21 dni to nawyk codziennych rozmów przeminie. Z każdym dniem będzie lepiej. Dla pewności nie będę odbierać nieznajomych telefonów. Nie potrzebuję przeprosin i dalszej manipulacji z telefonów kolegów.
Na otarcie łez wykupiłam sobie kurs czakroterapii. Oczywiście czakroterapię znam i potrafię to robić, ale liczyłam, że moze coś sie nowego dowiem no i dyplom tez sie przyda... Nie zawiodłam się kurs sie przydał i już z wiedzy korzystam. Od dawna miałam ochotę na ten kurs i wreszcie go mam.
Przymierzam się do pracy z wewnętrznym dzieckiem. To trudne dla mnie, bo to wymaga akceptacji i przeżywania trudnych emocji. Ja nie chcę przeżywać złosci, smutku, żałoby. Nie chcę sie w tym pogrążać. To niszczące uczucia i ich nie lubię. Ja chcę się czuć dobrze. Nie chcę zajmować się tym co nie jest dla mnie miłe i przyjemne. Uciekam od tych emocji. Zajmuję sie pracą, czytaniem, malowaniem, medytacjami i czym sie da byle nie poświęcic czasu temu co nieprzyjemne. Chcę mieć dobry nastrój i uważam to za zdrowe. Inna sprawa, że jestem zdania, że te emocje nie zsyła Siła Wyższa. Ja chcę słuchać tylko tego co jest inspiracją co pochodzi od Siły Wyzszej.
Za dwa dni idę na koncert Gregorian Grace. Trochę sie denerwuję, bo nie wiem czy będzie taksówka po koncercie. Niby mogę zamówić wcześniej, ale trochę stresu jest jednak. Autobusem nie pojadę, bo niby przystanek blisko, ale ja po ciemku nie chodzę. Krzysiek idzie do pracy i ja pójdę sama.
Wczoraj Krzysiek po pracy pojechał do miasta. Przywiózł wino, ptasie mleczko, moje ulubione ciastka i bukiet róż dla mnie. Doceniłam i oczywiście zjadłam. WAżyć sie nie mam odwagi...:)
***
kolejny raz
moje słowa roztrzaskały się o ścianę
mur nawet się nie nadkruszył
ja też nie rozumiem
jak to jest gdy butelka jest sensem życia
ty w jedną ja w drugą stronę
los zadrwił ze mnie gdy samotność złorzeczyła
sięgnęłam po to co było blisko
teraz docenię wolność
uśmiechnę się
poukładam sobie świat
pokoloruję to co uchwycę w dłonie
może kiedyś wspomnę
a może i nie
Takie bazie u mnie są. Wiosna :)