Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490018
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 lutego 2024 , Komentarze (7)

Dziś ma być chłodniej i do tego deszcz no i nie wiem co ze spacerem. na razie świeci słońce... Wczoraj wyjście było bardzo krótkie, bo Krzysiek pracował po południu. Dziś już Mikuś koniecznie powinien wyjść. On już ostatnio piszczy gdy zbliża sie pora spaceru, a jesteśmy w domu oboje z Krzyskiem.

Dziś dzień dość luźny, ale moze trochę popracuję. Pieniądze, które miałam odziedziczone po mamie z zamiarem wydania na przyjemnosci sie kończą. Zostały pieniadze na powazne wydatki i tych nie ruszę. Trzeba zacząć intensywnie zarabiać. Jutro miałam zrobić horoskop, ale chyba zrobię go juz dzisiaj.

Mam zamiar trochę więcej pospać.

Będzie zajmowanie się sobą jak codziennie czyli joga, reiki, medytacje itp. Będzie czytanie i słuchanie muzyki. Moze film. Chciałabym, zeby dzień miał z 30 godzin i żal mi iść spać.

Z piątkowego koncertu jestem bardzo zadowolona. Muzyka przepiękna, wykonawca pełen ekspresji. Krzysiek nie narzekał i zachował się przyzwoicie. Moze jeszcze ze mna pójdzie. Brat Krzyśka wie, że bylismy i to pochwala. Uważą, ze coś  sie u nas zmienia na lepsze. Musiałam zadbać o wszystko sama. Krzysiek ręki do niczego nie przyłożył. Bilety ja, taksówki ja, szatnia ja, szukanie miejsca ja. Jestem do tego przyzwyczajona, że muszę go prowadzić za rączkę. Z mężczyzną typu dominującego bym się chyba nie dogadała. Były by wojny o dominację, a że ja wojen nie lubię tobym szybko z nim sie pozegnała. Jestem typem dość samodzielnym i lubię podejmować decyzję. Nie potrafię i nie chcę byc uległa. Nie bardzo potrafię zdać się na innych. Chyba chodzi o zaufanie. Wydaje mi się, że ja sama wszystko zrobie najlepiej. To co ważne...

Koncertów poza muzyką filmową do końca kwietnia juz nie ma dla mnie, ale są balety. Zainteresowała mnie Giselle. No i nie wiem jak mi sie balet spodoba. Kiedyś nie przepadałam za tańcem. Na balety chodziłam ze względu na muzykę. Może jednak...

Ostatnio śnią mi się mężczyźni z niebieskimi oczami. Według sennika to możliwość spotkania miłosci, która przetrwa do końca zycia. Według astrologii to też mozliwe. Problem jest taki, ze obecnie jestem w relacji i kolejny facet mi nie bardzo potrzebny. Zmian w życiu nie chcę. A moze to miłość innego rodzaju?

Zaraz jadę szukać, a jak sie uda to złapać kota. Był w piątek w środku parku...

24 lutego 2024 , Komentarze (16)

Ważę teraz około 87 kg, a to oznacza, ze do nadwagi brakuje mi niecałe 8 kg. To duzo. Schudłam 8 kg od poczatku stycznia i nie wiem czy jeszcze coś schudnę do świąt. Nie wiem czy warto próbować, czy stopniowo wyjśc z diety. To by polegało na dołozeniu warzyw, ale nadal niskiej kaloryczności. Moze jednak warto by jeden posiłek warzywny wprowadzić. Trochę boję się niedoborów. Teraz jem trzy posiłki dziennie i około 800 kalorii. Staram się samo białko, ale niestety wpada też coś innego czasem - owoc, kromka chleba, kawałek zapiekanki. Gdybym sie zmobilizowała i jadła samo białko, to moze by jeszcze z 2 kg spadło. Bardzo bym chciała, bo napaliłam się na nadwagę pod koniec roku. Gdybym jednak z diety wyszła teraz to w czerwcu bym mogła spróbować znowu pociagnąć z miesiąc i wtedy by była szansa na 4 kg mniej... Tyle zwykle chudne w miesiąc. Szansa na nadwagę jest i to spora... Od poniedziałku chyba zacznę dokładać kalorii po 100 na tydzień plus warzywa. Dojdę do 1200-1300 to dość dla mnie. Węglowodanów nie mogę dodawać, bo boję sie jojo. Całe moje szczęście, że chleb który teraz kupuje Krzysiek jest bardzo niesmaczny. Chyba czas wyrzucić wszystkie przepisy, które zbierałam przez lata. Jedzenie by sobie zrobic przyjemność juz nie dla mnie. Na razie skasowałam przepisy ze skrzynki pocztowej.

W zeszłym tygodniu miałam do załatwienia trzy sprawy i jeszcze sie jeżę gdy sobie o tym przypomnę. Pierwsze to było naprawa anteny satelitarnej. Od kilku miesiecy trzeba było ruszać kablem, żeby pierwszy program był. Był na chwilę i zanikał. Krzysiek klął i wyzywał na mnie, ale zadzwonić o naprawę nie pozwolił, bo pieniadze. Doszło do tego, że zaczął grozić rozwaleniem telewizora. W końcu sie wściekłam ja i zadzwoniłam. Pan przyjechał w czwartek i naprawił, ale co się nasłuchałam to sie nasłuchałam. Druga sprawa to likwidacja telefonu po mojej mamie. Zlikwidowałam w grudniu i zapłaciłam ostatni rachunek. W styczniu przyszedł kolejny i tez zapłaciłam, ale juz zła. Kilka dni temu przyszło, że sa pieniadze do zwrotu. Trzeba było dzwonić i wszystko wyjaśniać. Nie wiem co te urzędniczki tam robią. Ostatnia sprawa to TaURon. Tu się naprawdę wściekłam, bo rozmawiałam ponad godzinę z 4 kobietami, które twierdziły, że muszę przyjechac osobiście do Katowic, a list wysłałam i wszystko co potrzebne w tym wniosek o zwrot. Chodziło o zwrot z mamy licznika. Nie potrafiły nic załatwić. Dopiero 5 Pani była kompetentna i po prostu zwrot przeksięgowała. Nie wiem za co te niektóre kobiety na infoliniach pieniądze biorą. Rozmowy były nagrywane i mam nadzieję, że im się dostanie za brak kompetencji.

Martwie się o krzyska. O jego stan zdrowia. To chyba faza depresji. Jest ponury, wściekły, zamyka się w swoim świecie. Nie można z nim konkretnie porozmawiać, bo mnie spławia. Nie wiem jak mu pomóc. Próbowałam okazać więcej serca i nic to nie daje. Zamknął się za murem. Tylko zwierzęta do siebie dopuszcza. Nikogo więcej. Mnie nie i brata też nie. Sebastiana nienawidzi. Leki bierze regularnie i już wysokie dawki, a nastroje zmienne jak pogoda...

Mam nowa faworytkę jeśli chodzi o muzykę. Podoba mi się Loreena McKennitt. Wcześniej nawet o niej nie słyszałam. Pokazała mi się reklama, bo szukałam muzyki celtyckiej i wsiaklam. To jest to co lubię. Gwiazda będzie pod koniec marca w Katowicach, ale biletów już brak...

23 lutego 2024 , Komentarze (35)

Mikuś to bardzo przylepny piesek i czuły, ale nieraz w domu brudzi. Załatwia się w kuchni na podłodze, a wczoraj zauwazyłam, ze dywan w sypialni jest mokry. Wyprowadzony nie zawsze chce sie załatwić w ogródku. Przecież w nocy nie będę mu zakładała smyczy i nie będę z nim wychodziła poza podwórko. Strach przecież. Z Pikusiem nie było problemu, wyleciał zrobił co trzeba i wracał. Oba pieski były wychowywane tak samo. No moze Mikuś z większym sercem i jest przez to bardziej rozpieszczony. Piesek ma prawie 2 lata i juz chyba mu te nawyki zostaną. Trzeba będzie sprzatać. Najbardziej mnie martwi dywan, bo chciałam kupić nowy.

Zaczynam ogladać w internecie rośliny. Do donic kupię paprocie i trawy. Nie wiem co z krzewami pod ganek mamy. Chciałbym 2 ale niezbyt rozłozyste. Jeden to może migdałek. Może być szczepiony na pniu. Interesuje mnie też budleja ale może do donicy. Może w tym roku jesienią posadzę też rośliny cebulowe pod domem mamy. Problem jest taki, ze trzeba trochę ziemi wybrać, bo mam wylewała zlewki i może być szkodliwa ziemia dla roślin. Spróbuję wsadzić funkię do donicy. Bardzo je lubię, ale mam dużo ślimaków i nie udaja sie u mnie. W donicy mogłabym wysypać truciznę, bo w gruncie boję sie o jeże. Nie wiem czy krokusy, przebiśniegi rosną w doniczkach... Kwitną mi żółte krokusy pod domem...

Dziś wieczorem idziemy  z Krzyskiem na koncert fortepianowy z okazji urodzin F Chopina. Grać będzie Martin Garcia Garcia. Koncert będzie trwał około godziny. Jak się Krzyśkowi spodoba to może juz dziś kupię bilety na koncert muzyki filmowej. Jest w marcu, ale nie wiem czy jeszcze sa bilety. On był na koncercie ale Disco Polo.

Dziś chcę wstępnie zarezerwować bilet na retransmiję  koncertu Davida Garretta. Na koncercie nie mam szansy byc a retransmisja też moze mi sprawić przyjemność. Krzysiek sie miga. Jeśli nie zechce iść to pójdę sama. Retransmisja jest w poniedziałek i miejmy nadzieję, ze nie zostanie odwołana. Na razie mało biletów się rozeszło.

22 lutego 2024 , Komentarze (14)

Krzysiek jest trudnym partnerem. Jest chory, niestały. Często bywa zimny, kłóci się, zamyka w sobie, obraża. Są wyzwiska, brak szacunku. Kilka lat temu chciałam od niego odejść. Byłam zdecydowana nawet. Wtedy zjawił sie S. Nie odeszłam od razu. Najpierw chciałam poznać S blizej i dobrze zrobiłam. Szybko zorientowałam się, że do siebie nie pasujemy, ale wtedy juz wiedziałam o jego kłopotach i chciałam mu pomóc. To trwało prawie 8 lat. Ta szarpanina. Uwikłałam się. Teraz powiedziałam dość. Pomagać mu juz nie będę, bo od tego sa specjaliści. Nie chce terapii to nie... On musi tej pomocy chcieć. Musi sięgnąć dna. Od Krzyśka nie odejdę na razie. Leczy się i dopóki będzie się leczył zostanę z nim i tyle na ten temat. Nie wychodzi mi pomaganie ludziom. Zostanę sobie przy kotach. Tych łagodnych, spokojnych, nastawionych pozytywnie, bo tych dzikich sie boję i uważam, że pomóc im mogą tez specjaliści. Ja za specjalistkę sie nie uważam.

Powoli pracuję z wewnetrznym dzieckiem. To oznacza pokochanie siebie, nabranie szacunku do siebie. Mama może mnie i kochała na swój sposób, ale ja nigdy tej miłości nie czułam. Broniła mnie jednak choćby przed tatą gdy miałam oberwać. Doceniała mnie kiedyś gdy układałam krzyżówki. Czasami kupowała mi prezenty. Pamietam paki z książkami, kosmetyki, ciuchy. Ja potrzebowałam miłości czułej, troski, skupienia na mnie, czasu, a tego od niej nie miałam. Czy miałam od niej szacunek? Też raczej nie. Poniżała mnie prawie przez całe życie, wywyższała się. Była narcystyczna i skupiona na sobie. Starałam się na ten szacunek zasłuzyć. Na to docenienie i nie doczekałam się. Gdy dorosłam szukałam tej czułości i miłości u partnerów, ale dostawałam chłod i brak szacunku. Nie wiem czy zdążę sie na tyle zmienić, swoje podejście do mnie by odpowiedniego partnera znaleźć. Chyba jednak nie, bo szukać juz nie zamierzam. Trzeba przyjąć swój los i przepracować co się da...

Nie potrafię sobie dobrze pomalować paznokci kryjacym lakierem. Mam trzy - czarny, biały i brązowy. Zawsze wyjadę i zasmaruje palec. Wolę lakiery brokatowe albo lekko przeźroczyste, którymi trzeba malować dwoma warstwami. Ja paznokcie mam cały czas pomalowane. Teraz nawet w lecie, bo do prac w ziemi uzywam rękawiczek.

Kupiłam Enigmę i chyba jeszcze kupię płyty Enyi. Moze Erę, Gregorian. To na początek. Od Krzyśka dostałam Mozarta... 

***

jeszcze raz dotknij mnie myślą

już ostatnią

nie tak miało być

chciałam budzić się przy tobie i zasypiać

chciałam płonąć jasnym ogniem

i spijać łzy z twoich rzęs

chciałam trwać tuż obok

chciałam i już nie chcę

nie chcę dopieszczać twardego serca

nie chcę manipulacji goryczy

nie będę marzyć tęsknić czekać

jeszcze raz dotknij mnie myślą

i zapomnij

W zeszłym roku rozliczyłam pity przez internet, ale chyba w tym roku trzeba będzie iść do biura, bo mam do odliczenia sporo darowizn. Na razie czekamy na pity z ZUSu. Jeszcze nie ma.

21 lutego 2024 , Komentarze (15)

Srodek tygodnia. Plany na dalsze dni są. W najblizszym czasie myślę by iść wreszcie do zamku. Trzeba by w poniedziałek, bo Krzysiek ma wolne. To powinno być dla niego interesujace. To między innymi broń, zbroje. Mnie bardziej interesują wnetrza, widok z murów, z okien. Zamek pobudza moja wyobraźnię. Widzę lasy dookoła, ludzi w kolorowych strojach na koniach, czuję ich zapach, słyszę parskanie. Widzę trakt, broń. Tamte czasy to moje ulubione. Sredniowiecze i nieco później to bardzo ciekawe dla mnie czasy. Chyba żyłam wtedy i byłam bardzo szczęśliwa. XX wiek i końcówka XIX to już mniej ciekawy okres. Jest jeszcze pałac, wnetrza i wiejska izba zagłębiowska.

Dziś po południu jestem sama. Będzie trochę pracy. Mam do analizy czakry stałej klientki. Do tego rozkład partnerski z kart lenormand. Na portal nawet nie wejdę, bo kiedy. W domu jest do szorowania zlew. Są do prania chodniki z kuchni i ganku. Jest do prania koc, bo Czarnusia znowu na niego nasikała. Zdarza jej sie to co kilka miesięcy i nic z tym zrobić się nie da.

W wolnym czasie czytam i pracuję z książką o wewnetrzym dziecku. Nie jest to dla mnie łatwe. Czytam literaturę AJ. Dziś mam miting. Po początkowym entuzjazmie juz tak nie szaleję. W mitingach biorę udział rzadziej. To zwykle dwa mitingi AJ  tygodniowo. Do tego jeden NA i jeden DDD. Z Siłą Wyższą kontaktuję się czesto. Czuję pomoc z góry. Kontaktuję się nie tylko w przypadku problemów związanych z AJ... 

Wczoraj byliśmy na spacerze w deszczu. Padało całą drogę. Mnie to nawet nie przeszkadzało. Spacer był krótki, ale nie ze względu na mnie. Mikuś wrócił umoczony. Mogę chodzić na spacery podczas deszczu i to tylko w kapturze bez parasolki. O wiele to lepsze niż letnie upały...

Zastanawiam się nad zakupem odtwarzacza płyt CD. Nasza wieża sie zepsuła i poszła na strych. Ostatnio słucham sporo muzyki i myślę o tym by kupować płyty. Odtwarzacza z radiem nie chcę, bo radia nie słucham. Mógłby Krzysiek też kupić przeboje z jego ulubionych lat 80. Teraz ma na kasetach i do tego mono magnetofon. Słuchać mu nie daję, bo nie lubię tej muzyki i do tego dźwięk okropny. Wszystko trzeszczy i strzela. Kupiłam 2 płyty Enigmy... Na razie korzystam z laptopa, ale się sypie...

20 lutego 2024 , Komentarze (18)

Ostatnio moje życie jest dość spokojne. Krzysiek po nowych lekach jest spokojniejszy. Mniej mówi i nie kłoci się. Z S prawie nie rozmawiam. Moje życie wróciło do normy - pracuję, medytuję itp, działam trochę artystycznie, czytam, biorę udział w mitingach i rozwijam sie w swoim tempie i w kierunku który dla mnie jest ważny. Dziś wstałam wcześnie i od rana pracuję. W międzyczasie czytam. Dziś chcę posprzątać dokumenty. Wszystkie, które zalegaja na szafce, a zwiazane sa z odejściem mamy. Teraz sprzątam w sypialni. Zrobiłam juz porzadek na moich pólkach z ciuchami. Wyjęłam co nie na teraz do worka. Sa tam ciuchy letnie i za małe, ale takie które kiedyś będą w sam raz. Trzeba jeszcze zrobić porzadek z kwiatkami, umyć parapet, wykoszerować na tip top podłogę. Następna będzie kuchnia. W domu nic do wyrzucenia juz nie ma. Trzeba jednak poukładać tu i tam.

Zrobiło się chłodniej, a ja miałam wyjść na dwór powycinać trochę chaszczy. Powinnam sie z tym spieszyć, bo później, wiosną szybko rosliny puszczą liście. Tnie się wtedy gorzej. No przynajmniej mnie. Za kilka dni zadzwonię do pana, który moze wytnie mi maliny, a raczej usunie z korzeniami. Wiosną bym chciała w tym miejscu wysiać trawę- łąkę kwietną. Nie chcę tego miejsc kosić zbyt często. Chcę mieć za to kwiatki do bukietów do kuchni. Łaka by nie była duża.

Przy okazji porządków w szafie okazało się, ze mam stanowczo za duzo ciuchów. W większośći nawet nie chodzę. Podobają mi się, ale nie bardzo mam gdzie chodzić. Na kanapie w sukience nie będę leżeć. Mogę teoretycznie te lepsze ciuchy nosić do kościoła, ale chodzę przecież rzadko. no i chcę jeszcze troche do nich schudnąć, bo np. sukienki są zbyt opiete. Ja lubię ciuchy luźne. Nic mnie tak w ubraniach nie drażni jak efekt baleronu. Z butami jest to samo. kozaków w tym roku nie założyłam. Mam 2 pary botków na obcasach ale ja jestem wygodna i latam w tych na niskich obcasach. Nic już na razie nie będę kupować. Szkoda pieniedzy i miejsca nie mam. Niczego się nie pozbedę, bo wszystko mi sie podoba.

Po kilku dniach odprężenia, znowu jem według planu.

Pogoda pod psem. Wczoraj padało i o mało co a nie wyszlibyśmy na spacer z Mikusiem. Był króciutko tylko ze mną, bo piszczał i serce mnie bolało. Ciekawe co dzisiaj.

19 lutego 2024 , Skomentuj

Zastanawiam się już nad tym jakie kwiaty posadzę w donicach. Dla babci będą szałwie czerwone, dla cioci Ali bratki, dla cioci Resi niezapominajki, a co dla mamy? Jeszcze nie wiem. Lubiła bratki, begonie i czerwone pelargonie. Ja będę miała pelargonie, koleusy, moze werbenę. Lubię śmierdziuszki, ale ślimaki tez je lubią. Chcę w tym roku kupić przebiśniegi, bo mama wylewała zlewki i nasza stara kępka przepadła. Mam tyle planów, ale po prostu czuję juz wiosnę.

Nie wiem czy mi się uda wziąć udział w tym roku w antologii. Nie wiem czy mam myśleć o kolejnym tomiku. Moze tym razem o opowiadaniach. Inne plany to kurs totalnej biologii, ale moze dopiero jesienią po ukończeniu szkoły.

Trzeba też wiosną pomyśleć wreszcie o tym żwirku na cmentarzu. Do tego sa dwa groby do poprawy. 

Pojawiaja mi się inne alternatywy gdy myślę o starosci. Mogę wynająć domek po mamie za pomoc samotnej osobie koniecznie lubiacej koty. Trzeba by zrobić troche remontu ale to jest wykonalne. Bez zameldowania tylko dach nad głową. Pracy ten ktoś by nie miał duzo. Zakupy raz, dwa razy w tygodniu raczej lekkie, ewentualne odśnieżanie i zadbanie o podwórko, apteka itp. Nie wiem co z noszeniem opału w zimie. Czy jeszcze będzie to konieczne. Myślę, że to uczciwe i że by to było korzystne dla obu stron. Myślę, że kogoś takiego uda sie znaleźć. To moze być nawet osoba bezdomna ale uczciwa. To sprawdzę w horoskopie. Do sprzątania sobie kogoś wynajmę. Zakupy cięższe też ogarnę. Do towarzystwa nikogo nie szukam.

Co z tego uda się zrealizować czas pokaże.

Zastanawiam się nad wydarzeniami w marcu. Scena nie jest za duża i nie wiem jak sprawdzi sie na niej balet Jezioro łabędzie. Miejsca się kończą. Na koncert muzyki filmowej pójdę o ile nic nie wypadnie. Trzeba szybko kupić bilety, bo się rozchodzą. Zobaczymy co Krzysiek powie na to po piątkowym koncercie.

Wczoraj na zajęciach w szkole uzyskałam potwierdzenie, ze jestem niezłym jasnowidzem. Było jedno ćwiczenie polegające na tym, żeby odgadnąć jaki przedmiot znajduje się w pudełku. Ułatwieniem były pytania, ale odgadłam prawidłowo. Drugie ćwiczenie było w parach. Trzeba było skanować ciało koleżanki i znaleźć ewentualne problemy zdrowotne. Poszło mi świetnie. Odgadłam prawidłowo trzy schorzenia z którymi koleżanka się borykała. Muszę tylko sobie bardziej ufać. Ja czasem widzę, a czasem mam myśl, przekonanie. Trudno mi jednak jeśli chodzi o moje sprawy, bo włączają się uczucia... W śnie wyginam łyżeczki. Czyżbym powinna to ćwiczyć? W rzeczywistości jestem człowiekiem magnesem. Gdy to ćwiczyłam potrafiłam trzymać i żelazko. Łyżki, noze bez trudu...:)

Kupiłam niebieski chalcedon, żeby wspomóc tarczycę...:) Do tej pory uzywałam angelitu i chalcedonu ale miałam taki szarawy. Na tarczycę lepszy niebieski.

18 lutego 2024 , Komentarze (10)

Dziś też mam szkołę do 15. Później wyjdziemy z Mikusiem. Chciałabym iść do lasu o ile pogoda pozwoli. Coraz bardziej ciągnie mnie na dwór. Czekam już bardzo na czas gdy będę mogła wyjść z kawą posiedzieć trochę na słońcu. 

W tym roku chcę zrobić taras, zadaszony. Jeśli sie uda, kupię leżanki i będę korzystać z przyjemnością nawet w czasie deszczu. Taras ma być niepodwyzszony, wybetonowany i coś trzeba pomyśleć, żeby woda nie podciekała. Trzeba będzie też fajnie zagospodarować miejce w poblizu. Rosną obok sosna, duża i dorodna oraz świerk tez duzy. Odpoczywanie w pobliżu iglaków jest zdrowe. Obok jest wędzarka z beczki i ona nie zdobi. Nie wiem czym ozdobić taras. Moze kwiaty w donicach? Na rabatkę obok nie bardzo jest miejsce. Kwiatki chcę kupić takie, których nie lubią ślimaki. Moze paprocie. Moze trawy? :) Nie chcę mieć za dużo pracy. Tylko podlać, zasilić i podziwiać. Zeby tylko energia była to wszystko sie zrobi.

U mamy w domku trzeba posprzatać. Moze jedno pomieszczenie zajmę na gabinet dla siebie? To jeszcze do rozważenia. Moglabym przyjmować w domu. Zdrowe życie, przedłuża życie. Mogłabym jeszcze z 15 lat popracować :) W niewielkim zakresie i tylko działalność nierejestrowana. 

Co do mężczyzn w moim życiu to nie uzależniam sie juz psychicznie. Krzysiek jest i doceniam co dla mnie robi, ale jakby go nie było toby się świat nie skończył. Całe dorosłe zycie jestem psychicznie sama. Nie czułam sie przez żadnego kochana. Tylko sex był ważny. Znudziło mi się występowanie w roli łatwo dostepnej, darmowej prostytutki. Miłości juz nie szukam. Widocznie mi nie pisana. Seksu też nie. Mam inne sposoby i do tego nie jest mi potrzebny roszczeniowy mężczyzna. Muszę polegać na sobie i sobie radzić. Do miłości mam zwierzęta. One kochają naprawdę i szczerze. Dają czułość, której od mężczyzn nie zaznałam. Krzysiek ma nowe leki i nawet jest spokojniejszy. Planów mu nie zdradzam, bo on nic robić nie chce ani niczego nie potrzebuje ani nic go nie cieszy. Nie potrzebuję ataku wściekłości.

Wczorajsze zajęcia w szkole były ciekawe. To były wykład i testy na zdolności typu telepatia, jasnowidzenie itp. To można wyćwiczyć, ale jakieś zdolnosci trzeba mieć. Dziś samoleczenie i uzdrawianie. Też ciekawe.

Wczoraj byłam na koncercie. Jestem bardzo zadowolona. Czułam się świetnie i przypomniałam sobie jak się mam zachować. Na dziwadło nie wyszłam pomimo długiej przerwy w bywaniu. Ubrana byłam odpowiednio. Teraz nie widzi się kreacji. Mężczyźni byli tez w jeansach i sportowych bluzach. Kobiety w kozakach i sweterkach. Koncert był bardzo klimatyczny, mistyczny. Pierwsza część przed przerwą podobała mi się bardziej. To była muzyka dawna. Po przerwie już aranżacje muzyki rowniez  bardziej nowoczesnej. Zarezerwowałam wstępnie dwa miejsca na koncert fortepianowy w piątek. Bilety kupię przed koncertem. Pójdę chyba z Krzyśkiem.

17 lutego 2024 , Komentarze (10)

Dziś mam szkołę do 15. Później muszę sie bardzo spieszyć, bo o 16 mam koncert. Muszę dojechać. Koncert trwa do 18, ale wyjdę nieco wcześniej, bo nie chcę tłoku w szatni. Chcę jechać taksówką w obie strony. Sasiada nie poproszę, bo moze to uznać za fanaberię. Przeglądam koncerty na kolejne miesiące. Jest jeden koncert ale w kilka dni po pierwszym koncercie, a ja nie bardzo mam energie psychiczna na dwa wyjścia w przeciągu kilku dni. To Chopin. Koncert jest w piatek i mogłabym iść z Krzyskiem. No zobaczę jeszcze. Miejsca na razie są. Ja mimo gorszej akustyki wolę miejsca z brzegu, a te maja mniejsze wziecie. Jest jeszcze retransmisja koncertu Davida Garretta.

W marcu jest Jezioro łabędzie i koncert muzyki filmowej. Jedno wydarzenie od drugiego dzieli kilka dni i bilety sa dość drogie, a trzeba jeszcze opłacić taksówki. Pomyślę... Ostatnio coś Krzysiek mówi, że może ze mna pójdzie. Na oba wydarzenia po 2 osoby mnie nie stać, bo to prawie 1000 zł.

Już nigdy nie kupię ebooków w Taniej książce. Można je pobrać tylko przez rok. Ja po awarii dysku straciłam kilkanaście ebooków i niestety te z Taniej książki mi przepadły. Trzeba kupić ponownie. Uważam, że to nieuczciwe, bo nigdzie o tym nie piszą.

Bazie i kiełkujace kwiatki wzbudziły we mnie myśli o wiośnie. Nie bardzo wiem co w tym roku zrobić z warzywnikiem. Mam duzo pracy typu porzadki i nie bardzo będę pewnie miała ochotę na plewienie, podlewanie i pielęgnowanie. Może więc w tym roku zrobię przerwę. Posadzę tylko kilka pomidorów i moze sałate w donicy. Z tym roboty nie będzie, a za to przyjemności trochę. Przy kwiatkach będzie praca. Mam dodatkowe miejsce na krzewy ozdobne pod mamy domem. Trzeba wyplewić, dać lepszej ziemi i posadzić. Nie wiem jeszcze co. Będzie bardzo dużo pracy typu wycinania chaszczy. Jest do uprzatnięcia ogród mamy. Są do wyrwania dzikie maliny. 

Prace typu remontowego ruszą chyba dopiero pod koniec marca lub w kwietniu. Na pierwszy ogień pójdzie ocieplenie jednej sciany i zrobienie tarasu. Z drugiej strony zastanawiam się czy jest sens ta ścianę ocieplać skoro pokoju nie zamierzam ogrzewać. To ma być biblioteka i pokój do ćwiczeń w lecie. Centralne do niego nie jest doprowadzone i w piecu palić też nie będę. Będę włączać na chwilę najwyżej dmuchawę albo nagrzewnicę. Gdybym tej ściany nie ocieplała, toby były fundusze na już na pomalowanie i urzadzenie.

Jest do poprawienia, a raczej są do poprawienia płotki w ogródku przed domem. Trzeba kupić nowe, bo wiklina nie wytrzymała. Były kilka lat i juz sa brzydkie. Niektóre leżą, bo kołki przegniły.

Wczoraj była piękna wiosenna pogoda. Słońce świeciło i ciepło. Byliśmy z Mikusiem w lesie. Był szczęśliwy. W lesie śmietnik. Jakieś worki, cegły, butelki. Ja tego nie dam rady sprzątnąć, bo to trzeba wywieźć samochodem. Na plecach nie wyniosę. Zostało też miejsce niedaleko dawnego sklepu gdzie gościli się panowie drinkujący. Są tam jakieś siedziska nawet. Kto to teraz posprząta pojęcia nie mam. Po powrocie do domu otworzyłam kotom osiatkowane okno. Zaraz wyszły na parapet i cieszyły sie świezym powietrzem...

***

znowu nic nie mówisz

nic istotnego od serca

cisza ścieli się między nami

jak trawa na łące

wrogie spojrzenia gesty

kłują w oczy ranią boleśnie

dziś wściekły wybiegłeś z domu

a ja nie wiem po co dlaczego

czy nasza codzienność ci tak ciąży

czy chwile gdy jesteś sam z sobą

czy po prostu życie

biorę w dłonie samotność i drżę

jak pomóc ci poskładać wszystko w całość

jak pomóc ci wprowadzić ład

jak pomóc ci wyzdrowieć

ukoić duszę

16 lutego 2024 , Komentarze (10)

Miałam kilka dni gdy jadłam węglowodany i wiecej. Bałam sie zważyć, ale gdy w końcu sie odwazyłam okazało się, że przytyłam tylko 80 dkg. Teraz podchodzę do zrzucania wagi z wiekszym entuzjazmem. 

Od jakiegoś czasu znowu ćwiczę jogę. Jest w końcu miejsce, bo choinki nie ma i jest cieplej, bo tak juz od podłogi tak nie ciągnie. Pierwsze dni były dość trudne. Tu bolało, tam ciągneło. Stawy zardzewiałe i nie chciały sie poddawać. Kręgosłup kiepsko chciał się zginać. Mięśnie tez zastane. Trzeba było tygodnia, dwóch żeby wszystko wróciło do względnej normy. Teraz pracuję nad nogami, bo niektóre asany robię z trudem. Jakiś czas temu miałam rwę. Oczywiście u lekarza nie byłam i teraz w czasie ćwiczeń coś tam odczuwam. Staram się wydłużyć czas. Teraz ćwiczę codziennie po około 12 minut. Chcę dojść do 15-20. Ten ponad miesiąc niećwiczenia spowodował mniejsza ruchliwość, wiekszą ociężałość. Znowu z trudem wstawałam z podłogi. Znowu z trudem wychodzę z wanny. Przypuszczam, ze gdyby nie spacery byłoby jeszcze gorzej. brakowało mi jogi. Tego spokoju, który daje.

Przyszedł mi naturalny szafir. Nie jest to oczywiście kamień typu do pierscionka, ale tez jest szlifowany na płasko i dobrze, bo łatwo będzie sie na czakrze trzymał. Teraz będę go umieszczać na czakrze 3 oka. Miałam szafir, ale jakiś czas temu mi przepadł. Nie wiem gdzie. Teraz używałam lapis lazuli albo ametystu. 

Czuję potrzebę wzmocnienia czakry korzenia/1/. Na nia przykłada się kamienie czerwone. Mam kilka w tym granat, koral. Problem w tym, że nie można kamienia nosić przyklejonego. Pomaga też noszenie czerwonej bielizny ale kamienie są skuteczniejsze.

Majeczka od jakiegoś czasu nauczyła mi się leżeć na ramieniu tak jak Mruczek. Wcześniej leżała obok i wystawiała brzuszek. Teraz leży tuz przy twarzy i tuli się. Przyjemność, którą mi daje jest nie do przecenienia. Mogę zrezygnować z wszystkich ludzi w moim życiu, ale z kotów nigdy. Mam od nich tylko przyjemność, słodycz, czułość, przywiązanie. Przykrości nigdy.

***

nie mówię nic nikomu

trwam w ciszy

schroniłam się za murem obojętności

pragnę tylko spokoju

splątane myśli nie niosą ukojenia

coś we mnie krzyczy złorzeczy mąci umysł

jeden głos kolejny i jeszcze jeden

dręczą i zniewalają

apogeum stresu trwa

wiem że już niedługo

liczę dni

jeszcze jeden może dwa trzy

i dusza znowu zanuci subtelne melodie

wyciszy się i poszybuje do światła

niczym latawiec

niesiony ciepłym pachnącym wiatrem

w letni słoneczny dzień

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.