Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1493392
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 grudnia 2018 , Komentarze (4)

W Sylwestra chyba będę sama o północy. Sebastian chyba uśnie jak zwykle koło 22, a Krzysiek idzie rano do pracy i moze spać. Trudno. Będę z nudów pracować. Chcę w styczniu wykupić kurs webwritingu z nauczycielem. Niby juz na niego zarobiłam, ale moze i cos innego mi do głowy wpadnie. Trzeba jeszcze to i owo do domu kupić. Choćby kankę na mleko do ozdoby i młynek z Bolesławca. Mam piękny młynek do pieprzu od Sebastiana, ale chcę jeszcze drugi z ceramiką do mielenia kawy. Trzeba kupić abażur do lampy i chodniki do kuchni, przedpokoju i sypialni. Trzeba kupić starą kołatkę i moze poroże. Jest też kilkanaście książek, które chcę mieć. Po to przecież kupiłam biblioteczkę. Trzeba by kupić stemple do ozdoby kartek i moze bazy. Znalazłam kurs obsługi Gimpa. Moze kiedyś....Zapisałam sie na dwie antologie. Jedna to projekt komercyjny - opowiadania, a druga to wiersze. Ta druga to pozycja z której zyski są przeznaczone na cel charytatywny.

Jeśli chodzi o plany noworoczne to trochę ich mam. Chcę schudnąć do 79 kg w tym roku, mają być remonty w lecie i porządkowanie obejścia, ma być kupiona szafa i rzeczy do domu, mam nauczyć się Corela. Mam też uczyć sie grafiki i malarstwa sztalugowego. Mam skończyć kurs webwritingu. Nie obrażę się jeśli uda mi sie wziąć udział w jakiś antologiach no i jeśli podszkolę sie w robieniu kartek. Chcę przeczytać 52 książki. Jest tu nawet takie wyzwanie na Vitalii. Oby się wszystko udało zdziałać to rok będzie owocny... Upływający taki właśnie był.

Wczorajszy wiersz

Dziś i wczoraj

 

Rzuciłeś grubszym słowem

wymierzyłam policzek

kułakiem oddałeś cios

zwinięta w kłębek

uciekłam w siebie

czekam rozdarta

jeszcze wczoraj  pocałunkami

przywoływałeś mnie z powrotem

teraz trwasz zimny i zawzięty

nie kalasz warg słowami

czy jeszcze twój oddech

popieści mi skórę

czy palce podążą za łzami

 

30 grudnia 2018 , Komentarze (6)

Dziś wstałam dość wcześnie jak na mnie. Było za gorąco w sypialni i nie bardzo mogłam spać. To gorąco to około 14 stopni. Coraz gorzej ciepło podczas snu znoszę. Jeszcze w tym roku sypialni nie ogrzewaliśmy, bo po co? W pokoju dziennym w tym roku jest cieplej. Ściana pomogła. W piecu rozpalamy około 14, a wcześniej jest zapalany grzejnik elektryczny. Tu gdzie siedzę lubie mieć ciepło. Moze byc nawet 23 stopnie i nie narzekam.

Dziś będzie troche pisania. Urlop mnie już znudził i chętnie głową poruszam. Mam trzy teksty i historii firm obuwniczych. Będzie około 3000 znaków.  Wrózenia nie przwiduję. Mogłoby być w zasadzie, ale gdy Sebastian jest, wolę nie wróżyć telefonicznie. Za duzy ruch jest w domu, a do wróżenia potrzeba skupienia. Gdy mam wrózyć przez email wychodzę do sypialni i ruch mi nie przeszkadza.

Zaczynam tęsknić do diety. Motywacja wraca. Już bym chciała działać i mieć efekty w postaci spadków. To mi dodaje skrzydeł. Gdy Sebastian pojedzie chyba od razu przejdę na zupy. Zacznę od czterech i kefiru. Będzie problem z warzywami, ale Krzysiek będzie musiał sobie jakoś poradzić. Chciałabym do Wielkanocy choć 84 kg zobaczyć.

Wczoraj zrobiłam kartki. Dziś może zrobie następne. Czas zabrać się za naukę, bo kartki robię i sprzedaję, ale za bardzo z nich zadowolona nie jestem. Są ładne, ale nie olśniewają jak kartki moich niektórych znajomych. Kartki np. Asi sa cudne i ja sprzedam na święta 5, a ona 30. Ona jednak kartki robi cały czas nieprzerwanie juz od około 6 lat, a ja do pasji tylko wracam czasami.

29 grudnia 2018 , Komentarze (2)

Miałam jechać na zajęcia z malarstwa, ale zrezygnowałam. Niby Sebastian nie miał nic przeciwko temu, ale wolałam jednak zostać w domu. Od wczoraj mam trochę pisania.  Dostałam teksty o butach. Zadanie jest trochę nudne, bo trzeba teksty zmieniać, czyli pisać innymi słowami teksty, niż te które dostaję. Myśleć jednak nad tym specjalnie nie trzeba i płacą nienajgorzej. Teraz zbieram pieniądze na szafę ludwikowską. Ma być do przedpokoju. Chciałabym kupić wzglednie szybko, zeby była na następny przyjazd Sebastiana. O ile będzie tak jak planujemy przyjedzie w połowie lutego. Chcę by ją pomalował. Później trzeba będzie zbierać na letnie remonty. W tym roku to malowanie sypialni, dach nad komórka mamy oraz nad drewutnią i wodociąg. Moze troche dołozy mama. Trzeba by kupić nową kanapę do pokoju dziennego, bo sprężyna wychodzi i już kilka par getrów przez to potargałam... To chyba jeszcze nie w tym roku jednak.

Dziś będzie trochę pracy mimo urlopu. Chcę też moze zacząć obraz. Brakuje mi malowania. Brakuje mi też robienia kartek. Moze coś zrobię, bo jeszcze kilka baz mam.

Dieta dziś będzie. Niby nie chcę wagi zrzucać, ale nie wolno mi przytyć. Ma być sałatka z warzyw, jajek i tuńczyka, pomarańcza, gulasz angielski i zupa musztardowa.

28 grudnia 2018 , Komentarze (19)

Wczoraj Sebastian znowu mi udowodnił, ze jest niezawodny i niezastąpiony. W mig sie uwinął z zamkiem. Dziś pomaluje biblioteczkę. Zrobi to lepiej niz ja, bo malował u znajomego meble na sprzedaż. Lubie patrzeć gdy pracuje. Gdy malował mi drzwi był skupiony i dokładny. Ja gdy maluję chlapię wkoło jak kaczka. 

Krzysiek sobie w pracy chyba nieźle radzi, bo się wciągnął. Na poczatku były uwagi i musieli mu pomagać. Teraz juz sam wszystko robi. Pracuje cztery godziny, a resztę siedzi. W domu jest przed szóstą.

Ja mam jeszcze urlop. Praca będzie od 4 I. Sebastian jedzie 3I. 

Wczoraj już było tyle kalorii co trzeba. Dziś zupa fasolowa z pieczarkami, kiełbasa pieczona, sałatka z warzyw, orzechy włoskie.

Co do awantur z Sebastianem to on uważa, ze to się zdarza w małżeństwach. Jest pewny, że nasza relacja jest trwała. No nie wiem. Moi rodzice tez się czasem kłocili. To chyba faktycznie jest normalne i ja mam nierealistyczne oczekiwania. Dla mnie awantury to trochę patologia. Tylko czy ciche dni nie sa czasem gorsze? 

Kupiłam frytkownicę beztłuszczową. Jest droższa niz ta, którą chciałam kupić, ale nie tragicznie droga. Oby działała.

27 grudnia 2018 , Komentarze (7)

Wczoraj był już u mnie błogi spokój. Panowie zachowywali się bez zarzutu. Przeprosili obaj. Dzień był przyjemny. Trochę podrzemałam na ramieniu Sebastiana, a później robiłam logo. Dziś Sebastian pojechał do miasta po zamek. Kupi tez bejcę. Dziś po południu może zamek założy, a jutro pomaluje biblioteczkę. Ma jeszcze pociąć stół i trochę drewna dla mojej mamy. Czekam na półkę. Ja jeszcze pracować nie zamierzam choć to pewnie błąd, bo przed Sylwestrem by było dużo wróżenia. Kupiłam kolejną kuchenkę elektryczną.

Diety nie ma i przytyłam 2 kg. Dieta będzie po Sylwestrze od razu. Nie będę czekać. Dziś już liczenie kalorii, ale jest jeszcze ciasto, które mnie kusi i śledzie...

Po południu może wreszcie zacznę obraz albo zrobię kartkę. Chyba jednak w nadchodzącą sobotę jeszcze do ośrodka kultury nie pojadę, a malowania mi brakuje. 

Zostało mi jeszcze kilka baz do kartek. Kusi mnie wykorzystać.

Zobaczcie na moja fryzurę na tym zdjęciu. Fryzjer koniecznie w styczniu i to na poczatku...:)

26 grudnia 2018 , Komentarze (21)

Wczoraj był ciąg dalszy niesnasek. Skłócona jestem i z Krzyśkiem i z Sebastianem. Oni się wzajemniemnie popierają i uważają, że maja prawo po mnie jeździć. Mam ich dość. Obu. Mam za swoje. Sebastian jedzie chyba do domu jutro. Z Krzyśkiem raczej się ułoży, choć pewnie nie na długo. Czasem, coraz częściej zazdroszczę mojej mamie, że jest sama i ma spokój. Mam dość facetów i gdybym teraz miała podjąć decyzję co zrobić ze swoim życiem wybrałabym raczej samotność. No ale może to emocje. Miłe jest życie z kimś u boku, ale pod warunkiem, że ta osoba dba o mój komfort psychiczny i stara się zapewnić przyjemna atmosferę. Mnie to nie jest dane. Krzysiek dużo mi pomaga, ale ja bym raczej wolała niektóre rzeczy mieć nie zrobione, a mieć spokój. Co z tego, że przyniesie opał jak wrzeszczy i wyzywa na wszystko. Choroba, chorobą, ale mam dość.

Wczoraj ze stresu zrobiłam kilkanaście logo. Moje portfolio się rozrasta. Dziś może zrobię wizytówki. Przymierzam się do plakatu. Zrobiłam też wzory na podkoszulki... Aby z tego mam zadowolenie.

25 grudnia 2018 , Komentarze (11)

U mnie wczoraj były problemy zamiast przyjemności. Płytka się spaliła przed samymi świętami, a wczoraj okazało się, że na piecokuchni nic sie ugotować nie da. Gotowałam na jednej płytce od 14 do 21:10. Wszyscy byli wściekli i zamast miłego nastroju były konflikty. Dla mnie dwóch awanturujących się facetów to stanowczo za dużo. Coś z tym chyba trzeba zrobić. Sebastian bardziej mnie denerwuje, bo próbuje mną rzadzić. To oczywiście nie wchodzi w grę. Denerwował się, że leżę, buszuję w internecie, że cały czas w kuchni nie siedzę. Efekt był taki, ze koło 19 wsadził sobie w uszy słuchawki i poszedł spać. Kolację jedliśmy z Krzyśkiem. Sebastian świąt nie znosi i nie przykłada do nich wagi. Wściekał sie nawet o kolędy, które chcieliśmy słuchać. Dla mnie i Krzyśka święta sa ważne. Moja mama na Wigilii nie była. Nawet się z nią opłatkiem nie połamałam, bo mnie do domu nie wpuściła. Rozmawiałyśmy przez telefon. Ugotowała sobie tylko zupy grzybowej i prawie cały dzień spała i czytała. 

Dziś już odpoczywam. Moze namaluję obraz, a raczej zacznę. Moze zrobię jakieś logo. Koniec tego szaleństwa chyba mi pasuje. Krzysiek idzie dziś do pracy. Jutro ma wolne...

24 grudnia 2018 , Komentarze (12)

Zdrowych i pogodnych świąt. Oby były pełne miłości,ciepła i magii...:)

23 grudnia 2018 , Komentarze (2)

Wstałam bardzo późno. Wyspałam sie za wszystkie czasy. Wczoraj wiele nie zrobiłam. Zrobiłam kilka poprawek ulotek i kilka logo. Nie wiem na razie czy projekty sie spodobały, a do tego trzeba tez szczęścia. Gusta są różne. Nieraz świetne moim zdaniem projekty przepadają. Cieszy mnie to, że uczę się coraz lepiej obsługiwać program. Wiele rzeczy robię juz automatycznie. Mam z tego dużą frajdę. 

Dziś też chyba coś z grafiki zrobię. Oprócz tego trzeba zrobić sałatke i kutię. Muszę tez napisać tekst na fan page, którym sie zajmuję. Powinnam zrobić podejście do plakatu. 

Dieta w lesie. Jem co mi wpadnie w ręce. Pilnuję tylko porcji by nie przytyć. Nie tyję. 

Moi panowie byli zajęci od rana. Krzysiek wyprał dywan, a Sebastian musiał wykręcić zamek z drzwi wejściowych. Drzwi się zatrzasnęły i nie dało się otworzyć. Zepsuł sie też odkurzacz.

22 grudnia 2018 , Komentarze (6)

Miałam jechać na zajęcia z malarstwa, ale zrezygnowałam. Nie wiem jakie zwyczaje panują w ośrodku kultury, ale obawiałam się czegość na kształt Wigilli. Całe te ceremonie ze składaniem życzeń itp są może sypatyczne, ale ja sie czuję nieswojo. Jestem dzika i taka sobie pozostanę. Pojadę na zajęcia przed Nowym Rokiem to już będzie po życzeniach. 

Dziś przez to, że nigdzie nie byłam zyskałam troche czasu. Spałam więc w dzień kilka godzin. Uspokajał mnie tym razem wiatr dmuchający w kominie i deszcz. Później zrobiłam dwa banery i trzy logo. Jeszcze coś chyba zrobię. Kusi mnie obraz i kartka. 

Diety nie ma. Przytyłam pół kilo, ale to chyba jelita, bo sporo węglowodanów wpadło w tym chleb. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.