Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1559732
Komentarzy: 55774
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 18 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 sierpnia 2018 , Komentarze (24)

Schudłam. Przetrwałam pierwszy przestój w życiu. Trwał 3 tygodnie i strasznie mnie zdołował. Chyba te upały były przyczyną, bo odkąd minęły do toalety chodzę jak trzeba i palce mam szczupłe. Oby dalej waga spadała, bo pierwszy etap czeka. Później spokojne zrzucanie kolejnych 10 kg. Ciekawe jak pójdzie. Na razie delektuję sie tą ósemczką i wciąż spogladam na zielony paseczek z wagą. Jak pięknie to 8 wyglada:)

Sylwetkę mam strasznie nieproporcjonalną-szczupłe nogi i bardzo masywna góra w tym ramiona. Kiedyś byłam klepsydrą...Ech... Ciekawe jak to będzie gdy kolejne 10 kg spadnie. Czy szczupłe ramiona odzyskam... Już zapomniałam jak sie czułam gdy 80 kg ważyłam. Pamietam tylko, że to była dla mnie tragedia. Tyle wazyłam po ciąży i miałam straszne kompleksy. Prawie dwa lata sie z ta waga męczyłam. Później kupiłam teronac i przeszłam na diete jajeczną. Jadłam 6 jajek dziennie i nic poza tym. Wage zrzuciłam w 3 miesiące. W pierwszym miesiącu zrzuciłam 10 kg. Później był miesiąc przerwy i w kolejnym zrzuciłam nastepne 10 kg. Jojo nie było przez ponad 20 lat. Gdybym była młoda i zdrowa to też bym jakieś tabletki kupiła i waga by szybciej spadła. Teraz tak nie mogę, bo skuteczne tabletki podnoszą niekiedy cisnienie. Boję sie tego. Diety jajecznej też nie mogę, bo woreczek...

Myślę czy by sobie jednego zabiegu Reiki nie dołozyć. Teraz robie jeden krótki przed snem, a myśle o dłuższym takim na całe ciało nie tylko na uspokojenie. Reiki to oczyszczenie na wszystkich pozimach i regeneracja, uzdrowienie ciała i psychiki. Pomaga między innymi na stresy. Ja jako introwertyk, który pracował latami by nabrac cech ekstrawertyków mam niezły bałagan w głowie i sporo konfliktów wewnętrznych. Trzeba to wszystko wyprostować, a wtedy dobry nastrój sam wróci...

Menu: kapuśniak z kwaśnej kapusty z warzywami, zupa jarzynowa.

Przeczytałam Ciszej prosze. Książka jest bardzo cenna dla mnie, bo lepiej sie teraz rozumiem. Wiele sobie przypomniałam sytuacji z dzieciństwa i nie tylko. Upewniła mnie w tym, że jestem intrwertyczką. Przypomniałam sobie jak prawie wszyscy w domu ze mną walczyli i starali się ze mnie zrobić ekstrawertyka. Jak mnie krytykowali i namawiali do czynu i społecznych zachowań. Jak nieakceptwała mnie nauczycielka. Ja sie buntowałam ale w końcu sama uznałam, że opłaca sie byc ekstrawertykiem. Próbowałam sobie te cechy zaszczepić i narobiłam sobie bałaganu w psychice. Teraz to naprawiam, bo swoją prawdziwą naturę akceptuję w pełni...

A na konioc obraz. Jest w zasadzie skończny. Zostały malutkie kosmetyczne poprawki. Ja jestem zadowolona...

19 sierpnia 2018 , Komentarze (29)

Wreszcie jest ósemka z przodu. Już nie mam otyłości klinicznej. Jestem szczęśliwa, ale walczę dalej. Teraz czekam na siódemkę, a wcześniej na 89 kg czyli pierwszy etap. Muszę sobie zrobic przemeblowanie w głowie. Do tej pory katastrofa to było 100 kg, a mam zamiar ustawic sobie może na 70 kg. Już nigdy tej wagi nie wolno mi przekroczyć gdy schudnę. Krzysiek mnie nie wspiera. Niby mi dogaduje, że jestem gruba ale nie cieszy sie z mojego chudniecia. Ważne jest to, że czuję się lżejsza. Łatwiej mi się chodzi, wstaje i mam więcej energii. To pocieszające. Gdy zrzucę więcej będzie jeszcze lepiej. Myślę o jakiejś nagrodzie dodatkowej, ale nic nie wymyśliłam. Sebastian też mnie nie wspiera.

Ostatnio jestem wyjatkowo wyciszona. To chyba zasługa hipnozy. Korzystam na youtube. Jeśli chodzi o terapeutę to jeszcze nie znalazłam. Szukam koniecznie przez internet, bo dojazdy do Katowic mi się nie uśmiechają. Od kilku dni piję też mniej kawy, żeby mnie nic nie podniecało psychicznie, bo stymulacja mi niepotrzebna. Wczoraj Krzysiek wrzeszczał i wyzywał z 15 minut, a mnie nawet puls nie skoczył. Podoba mi sie to. Myślę o terapii na odchudzanie. Interesuje mnie przyspieszenie metabolizmu w ten sposób o ile sie da i skasowanie podjadania, żebym wytrwała na diecie. Czuję, ze mam szansę z hipnozą schudnąć, bo mnie usokaja, a podczas stresu przeciez rośnie kortyzol. U mnie stres to tycie. Nie wiem czy nie namówie Sebastiana na terapię, bo chce rzucić papierosy.

Dziś kapuśniak z pieczarkami i zupa jarzynowa. Krzysiek też zje... Znajome widzą, że schudłam. Mam jednak problem ze skórą, bo mi się brzydko marszczy w miejscu dawnego podbródka i to widać. Pewnie jakieś zabiegi u kosmetyczki by pomogły, ale szaleć nie zamierzam. Wyglad jest sprawą drugrzedną. Swoją drogą co to będzie gdy podbródek całkiem spadnie za jakieś kolejne 10 kg zrzucone. Poza tym prawdpodobnie mi spadło ciśnienie, bo ostatnio gdy czasem mierze mam góra 110/80. Niby biore pół bardzo słabej tabletki, ale kiedyś z tabletką było 140. To też może byc efekt schudniecia.

Dziś będę psychicznie odpoczywać ale nie leniuchować. Mam zamiar pracować i malować. Będzie też hipnoza i czytanie. Znalazłam kolejne książki, które chce mieć. Nie są tanie ale kiedyś je kupię...

18 sierpnia 2018 , Komentarze (20)

Ależ się dzisiaj wyspałam. Odespałam te dni gdy byłam na warsztatach. Niedosypiałam wtedy, bo trzeba rano po 7 wstawać, a chodzę spac po 2 i ciężko mi sie tak wcześnie usypia. Niby w dzień odsypiam po godzinę, dwie ale to mało, bo jestem śpiochem. Odsypiam więc pod koniec tygodnia. Jutro tez dłuzej pośpie. Krzysiek jest zadowolony, bo ruchu w domu nie ma i tez śpi.

Martwi mnie susza i brak grzybów. Sebastian miał mi wysuszyć i na razie ma ledwie garstkę. Na targu tez grzybów nie ma. Ciężko by mi było gdybym w zimie zupy grzybowej jeść nie mogła. Czekam na koniec sierpnia i wrzesień. Moze sie pojawią. Wybieram sie jutro do lasu, ale czy sie ostatecznie wybiore czas pokaze. Nie wiem czy mi sie będzie chciało ubierać i otwierac furtkę. Niedziela to u mnie pełen luz, a żeby wyjść trzeba by mobilizacji. Nie wiem tez czy będę mieć czas, bo jak dobrze pójdzie będę kończyć może obraz.

Z dietą w porządku. Chcę jeszcze dość szybko choć 10 kg zrzucić. Menu: Zupa ze śledzi i zupa z ogórków świezych.

Wczoraj kupiłam farbę do mebli. Wybrałam jednak białą. Kupiłam tez książkę o interpretacji snów. Nie jest to sennik. Chcę zrozumieć czemu mi się notorycznie śnią koszmary. Mam pod poduszką ametysty i to troche problem zmniejszyło. Wczoraj wsadziłam jeszcze werbenę. Myślę o łapaczu snów... W ten sposób zabezpieczę sypialnię. Powinnam też zabezpieczyć pokój dzienny, bo i w nim czasem śpię...

Obraz, który zaczęłam malować w czwartek wychdzi całkiem ładny. Chyba będę z niego zadowlona. Posiedzę jeszcze nad nim z dwa dni. Moja maniera by skończyć szybko jest juz historią...:) Wczoraj buszowałam po internecie i znalazłam następne wzory. Muszę tylko pędzle kupić i to raczej jest pilne...

17 sierpnia 2018 , Komentarze (6)

Chłodniejsze noce i od razu lepiej śpię. Dziś ostatni dzień pracy. Teoretycznie, bo chyba jednak jutro tez pracować będę. Wczoraj zarobiłam na karty. Teraz jeszcze musze zarobic na stemple do scrapbookingu i na kilka książek. To zakupy z tych pilniejszych. Musze tez zarobić na łańcuch do piły i prowadnicę. Będą potrzebne we wrześniu gdy Sebastian przyjedzie... Dziś muszę tez umówic sie ze znajomym na przyszły tydzień. Moze juz przyjdzie do dachów i pieca. Spytam przy okazji ile by kosztowało postawienie tej nieszczesnej ściany. Może też się podejmie wymienić mi wodociąg w przyszłym roku. To maja być rury plastikowe i nie wiem, ale może bez spawarki sie obejdzie.

Dziś po pracy, a w zasadzie w trakcie będzie czytanie i malowanie moze. Jutro to samo. Będzie też hipnoza, bo dobrze na mnie wpływa.

Wczoraj zaczęłam malować w domu brzeg jeziora na przedwiśniu. Podoba mi sie kolorystyka obrazu-błekity, róż, fiolet, pomarańcz, biel i brąz. Na razie idzie dobrze, ale nie wiem czy uda mi sie obraz samej skńoczyć. Jeśli cos w nim nie będzie grać to zabiore go do skończnia na warsztaty. Wczoraj na warsztatach wybrałam kilka obrazów i mam zamiar je namalować. Na pierwszy ogień pójdzie architektura-ściana, schody, mur i masa roślin. Kolejna będzie kapliczka wśród pól i jesień w lesie.

Menu: zupa z fasolki szparagowej i ryżu z warzywami i zupa śledziowa. 

16 sierpnia 2018 , Komentarze (19)

Na Podlasiu już widać jesień. Nawet drzewa żółkną. U mnie już jest chłodniej, ale ponoć upalne dni maja jeszcze nadejść. Noce już nie. Oby nie. Ja pójdę szukać jesieni dopiero za jakieś dwa tygdnie, choć ją już pomału czuję. Wyjełam juz poncha. Zacznie się od porannych mgieł. Będą sie snuły leciutko po ogrodzie i cała ulica będzie jak oblana mlekiem. Zawsze obserwuje też sumaka i winobluszcz. Pierwsze się przebarwiają poza brzozami. Moje koty przestana gubić sierść i zaczną wiecej jeść. Później i ja stane sie głodna. Mam jeszcze ten pierwtny instynkt, który mi każe jesienia dużo jeść, zeby sie przygotować na nadchodzące mrozy. Zawsze jesienią tyję. W tym roku mi nie wolno...Będzie mi wolno, gdy do 60 kg schudnę, a moze sie tego mechanizmu oduczę:)

Byłam na warsztatach. Załapałam się na zajęcia całoroczne. Niby prowadząca nie potwierdziła, ale wie, że chodzę i nie protestuje, a wszyscy uczestnicy twirdzą, że jestem przyjeta. Wreszcie...Ulzyło mi... Będę chodzić raz w tygodniu w sobotę. Dojazdy będą tanie, bo autobusem. Mam nadzieję się wszystkiego nauczyć. Nie wiem czy rok wystarczy ale chyba nie. Chcę malować maksymalnie realistycznie. Interesują mnie pejzaże, kwiaty i ewentualnie zwierzęta, ptaki z lasów i pól. Moze koty. Może też troszkę architektury w postaci kapliczek, wiejskich chat, zabytkowych kościółków.

Nadal działam z hipnozą. Na razie You tube ale na wiadomość od terapeuty czekam.


Menu: zupa z batata i pieczarek z papryką. Maja  byc tez lody...

A na koniec skończny już obraz. Dziś wybrałam kolejny wzór. Cudny widoczek malowany plamami...

15 sierpnia 2018 , Komentarze (8)

Dziś świeto ale nie dla mnie, bo pilnie pracuje.

Wczoraj miałam troche pilnych zajęć jak fasolka do słoików i warsztaty. Była też praca i zarobiłam na farbę do mebli. Chcę kredową, która tania nie jest. Za kilka dni kupię i jak przyjdzie zabieram sie za malowanie. Dzis musze napisać dwa teksty na portal. Moze też coś artystycznego podziałam. Będę równiż czytać. Książki o introwertykach jeszcze nie skończyłam ale nie spiesze się. Znalazłam kilka kursów psychologicznych w internecie. Jako pierwszy wykupie o emocjach. Znalazłam też kolejne interesujące karty. To karty przemiany według Osho. Chyba je kupię.

Od wielu dni waga nie spadła. Czekam na ósemke z przodu ale ciężko jest. Brakuje 50 dkg. Niby mało ale zrzucić nie moge. Chciałam do końca sierpnia do 89 kg zejść ale nie wim czy się uda. Dziś żurek z jajkiem i fasolowa z pieczarkami i pomidorami. Zupy które wymyślam sa dziwaczne ale bardzo smaczne. Jak to dobrze, że tradycjnalistka w kuchni nie jestem:) Rozważam terapię hipnozą, a nawet kurs hipnozy. Wczoraj zrobiłam sobie seans z You tube i sie bardzo wyciszyłam do czasu aż Krzysiek zaczął łazić i przerwał mi. Dziś sie zamknę w sypalni na klucz to będzie spokój...

14 sierpnia 2018 , Komentarze (30)

Wczoraj miałam trochę zadań do wykonania. Wszystko zrobiłam poza sprzątaniem w pracowni. Kiedy to zrobię nie wiem. Krzysiek już pracuje na taśmie. Wścieka się, bo sobie nie radzi i jest okropnie zmęczony. Na przedłużenie umowy w listopadzie ma szansę ale nie wiem czy na to pójdzie i czy sie z przedłużenia nie wycofają. Dobrze by było, żeby go przenieśli do innej pracy... Na prywatnego kardiologa sie nie zgodził, bo badania tez trzeba robić prywatnie, a to według niego za duże koszty. Dziś idzie sie zapisać na wizytę normalną. Będzie w styczniu. Martwie się... Wczoraj Sebastian pokłócił się z Krzyśkiem, bo mu się nie podobało, ze Krzysiek na mnie wrzeszczał. Miał rację ale ja i tak sie zdenerwowałam... Nie chcę konfliktów miedzy nimi.

Dziś byłam na warsztatach. Idzie mi i mam nadzieję, że pójdzie już z górki. Następne warsztaty w czwartek i wtedy sie dowiem czy sie załapałam na zajecia całoroczne. Oby.

Dieta też ok. Dziś zupa ogórkowa z kwaśnych ogórków, ryzu i pieczarek oraz zupa musztardowa. No chyba, że mi Krzysiek krokiety kupi i kapuśniaczki... Wtedy będzie grzeszek...

A na koniec obraz w dwóch wersjach. Pierwsza zamalowałam i druga jeszcze nie skończona...

13 sierpnia 2018 , Komentarze (6)

Dalej buszuje za książkami. Jeszcze kilka znalazłam. Wczoraj długo czytałam. Dziś też będę. Chcę skończyć Ciszej proszę i może sie wezmę za Toksycznych ludzi lub Toksycznych rodziców. Nie ukrywam, że moja mama taka jest. Zupełnie sie nie rozumiemy, inne natury, inne temperamenty, inne potrzeby, zainteresowania. Mama jako były prawnik jest apodyktyczna lubi rzadzić, narzucać swje zdanie i ustawiać po kątach. Ja sie nie daje i stąd konflikty, które kiedyś były bardzo ostre. Kiedyś, żeby to i owo w naszych relacjach uprzadkować chodziłam nawet do psychologa. Trochę mi pomógł. 

Dziś mam zamiar zrobić fasolke do słoików i posprzatać w pracowni. Z tym sprzataniem może nie wyjść jak się znam. Sprzątać nie znoszę, a że pracownia należy tylko do mnie to i nikt mnie nie dopinguje. Sprzątam rzadko. Może też zrobie pranie. Będzie też może jakaś działalność artystyczna. 

Jutro kolejne warsztaty.

Dieta ok. Jem wiecej i lepiej sie z tym czuję. Dziś będzie zupa z batatów, papryki i tuńczyka i może żurek.


12 sierpnia 2018 , Komentarze (12)

Wczoraj pogoda była cudowna. Prawie cały dzień padało. Było chłodno i rześko. Ja odżyłam, a moja mama przyniosła węgiel do pieca i myślała o paleniu. Po południu zrobiłam kolejne dzemy. Wieczorem zrobiłam kartke. Zaczęłam też malować obraz akrylami. To ma być pejzaż. Kuszą mnie sarny ale nie wiem czy sobię poradzę. Moze najpierw spróbuje pastelami... Moze nawet dziś... Oby kolejne dni były takie same.

Wczoraj zdałam sobie sprawe, ze moi bliscy to osoby raczej negatywne. Mają na mnie zły wpływ, bo pracują na niskich wibracjach. Psują mi nastrój i zabieraja energię. Wszyscy sa agresywni, nerwowi i awanturują się. Lepiej by dla mnie było i dla mojego rozwoju gdybym z nimi zerwała kontakty, bo awantur nie znoszę i rywalizacji tez nie a oni to lubią i wyżywaja sie w tym. Moze poza Krzyśkiem. Zostałabym sama, ale czy bym była wtedy szczęśliwa? Mam świadomość, ze to nie są źli ludzie i to mnie przy nich trzyma. Ich zachowanie mnie jednak denerwuje. Moze to ja powinnam sie uodpornić? Kiedyś czytałam książkę Toksyczni ludzie. Moze dziś do niej wrócę o ile ją jeszcze mam. Na razie ściągają mnie do swojego poziomu i ja tez wybucham, a później źle sie z tym czuję. Niby wygrywam, ale co z tego kiedy forma mi nie odpowiada.

Wczraj buszowałam po internecie za książkami psychologicznymi. Kilka interesujących znalazłam. kiedyś sporo tego typu książek czytałam i lepiej mi sie zyło, bo lepiej sie rozumiałam. Zaczęłam czytać Ciszej proszę i poczatek mnie rozczarował, bo za dużo jest o ekstrawertykach. Kształcenie ich by byli bardziej nowocześni i przebojowi to horror i denerwowałam się samym czytaniem. Kiedyś próbowałam ich czyli ekstrawertyków naśladować. Teraz juz nie. Żyje sobie w ciszy i spokoju mojego domu i dobrze mi z tym. To, ze moje życie będzie przeciętne i szczytow nie zdobedę przestało mi przeszkadzać. Teraz zamiast ambicji wazna jest dla mnie przyjemość i komfort także psychiczny. Dalej książka jest bardzo interesująca.

Od wczoraj dokładam kalorii. Dołożyłam mięso:( i ryż i jeden posiłek. Nie przytyłam. Dziś będzie kapuśniak z pieczarkami i kefir i jabłka...

11 sierpnia 2018 , Komentarze (6)

Koniec tygodnia upłynie u mnie na róznej aktywności, bo leniuchowanie mi nie w głowie. Będą działania artystyczne, przetwory i praca, bo ostatnio pracowałam mniej. Muszę też napisać dłuzszy tekst ezoteryczny na portal. Krzysiek będzie wypoczywał. Wczoraj zrobił zakupy to dziś już z domu nie wyjdzie. No może tyle co na podwórko z Pikusiem o ile przestanie padać. W przyszłym tygodniu może juz cos koło domu zaczniemy robić. To jednak pewne nie jest, bo zmienili mu pracę na gorszą. Będzie pracował na stojąco przy taśmie. Jest powolny z natury i pewnie to będzie stres. Już się martwi i nawet zwolnienie mu chodzi po głowie. 

Nie moze mi wyjść z głowy to co mama mi powiedziała o orzechach laskowych i mroźnej zimie. Boje sie tego tym bardziej, ze kwiatów robinii akacjowej w tym roku było dużo. To też wieszczy mroźna zimę. Nie wiem co z bocianami ale one juz odlatują. Niektóre odleciały juz pod koniec lipca. To bardzo wcześnie. Ważne, że jest chłodniej. Takie lato to ja lubię ale i tak nadejście jesieni mnie ucieszy.

Dieta mi się nie podoba, bo waga nie spada. Tracę motywację. Przestój juz trwa około 2 tygodni. Nie wiem co dalej i jak to przerwać.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.