Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490150
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Zaczynam dojrzewać do robienia warstwowych kartek. Coraz bardziej mi się zaczynają takie podobać. Są ciekawsze niż zwykłe. Gilotynę mam i mogę spróbować je robić. Kupiłam białe bazy to będzie biały brzeżek. :) Pierwsze próby za mną i jestem zadowolona. Mam zamiar kupić kolejne papiery. To okazja w grupie i nie wiem czy mi do lipca nie braknie. Wybrałam różowe, niebieski i fiolet. Są z gatunku romantycznych i raczej delikatnych. Takie lubie.

Dziś nie będę pracować. Moi panowie też nie. Dzień ma być spedzony na luzie ale aktywności typu wytworków będą, bo nie potrafię leniuchować bezczynnie. Będą chyba kartki i może lakierowanie decoupage. Lakierować nie bardzo lubię i często z tym zwlekam. Teraz mam lakierowanie rzeczy, które musi Sebastian powiesić. Muszę więc sie z tym spieszyć. Nie lubię takiego przymusu i sie przed tym wzdrygam, ale cóż...

Z decupage została mi do zrobienia skrzyneczka i herbaciarka. Są tez zwierzęta na patykach. Do kuchni powinnam kupić jeszcze zegar i tacę. Do tego lampy do sypialni. Funduszy na razie brak:( Nie prędko będą, bo najpierw chce kupić maszynke do scrapek i drobiazgi do kuchni. Później chyba stare deski i papiery. To kupię, ale będzie lezeć do czasu przyjazdu Sebastiana, bo ktoś musi deski pociąć przecież. Już się zaczyna praca zbierać na jego kolejny przyjazd.

***

dzień po dniu stąpam

powoli do przodu

to nie szkodzi

że życie czasem boli

że ciało nie nadąża za duchem

los zapisany w niebie

jest jaki jest

znoszę  go z pokorą

 cierpienie Jezusa  drogowskazem

i tylko on słyszy krzyk mojej duszy

23 czerwca 2018 , Komentarze (12)

Minęły dwa miesiące i schudłam 8,5 kg. Jak na mnie to wynik co najmniej dobry. Jak pójdzie dobrze to w kolejnym miesiacu z klinicznej otyłosci zejdę i tym samym osiągne pierwszy etap. Będzie mi lżej pod każdym wzgledem. Psychicznym też. Następny etap to 76 kg z tym, że bardzo mnie ucieszy już gdy siódemkę z przodu zobaczę. To chyba dopiero w przyszłym roku... Wtedy dopiero chyba moja sylwetka stanie się bardziej proporcjonalna. Liczę, że zniknie monstrualny biust i brzuch. Moze tez podbrudek zniknie. Na razie wyglądam koszmarnie i wcale się nie będę oszukiwać, że jest inaczej.

Wreszcie jest chłodniej. Odetchnęłam. Co prawda odkąd używam naturalnego dezodorantu, który zrobiłam w domu to się pod pachami nie pocę, ale pocę sie gdzie indziej. Nie lubie upałów i unikam wtedy ruchu, a zwłaszcza wychodzenia na dwór. Nie wychodzę gdy świeci słońce. To nie moje klimaty. Nigdy słońca i plazy nie znosiłam. Bywałam kiedyś nad jeziorem, ale dużo czasu spedzałam w wodzie. Wyjazdu nad morze sobie nie wyobrazam-tłum, upał, hałas toż to tortury, a nie wypoczynek.

Dziś Sebastian ma kończyć prace w domu. Wkręci kilka kołków pod szafki i obrazy, zrobi zasuwkę i zamuruje trzy dziury. W poniedziałek i wtorek jeśli się da spryskamy chwasty, a w środę wyjeżdża. Zleciało błyskawicznie. Smutno mi będzie i nic mi go nie zastąpi...:(

Ja mam zamiar zrobić 3 słoiczki malin. Od przyszłego tygodnia zacznę juz robić fasolkę. Czekam na cukinię. Powinnam skończyć malować wieszak na ręczniki papierowe i później przykleić serwetke. Jutro chcę polakierować.

22 czerwca 2018 , Komentarze (26)

Wczoraj mielismy spryskać sad ale z powodu burzy i deszczu tą prace trzeba było odłozyć. Sebastian za to pociął resztę mebli. Krzysiek ziósł wszystko do drewutni i jest tego tyle, że chyba na tą jesień drewna nie będę kupować.

Dziś Krzysiek idzie do pracy, a Sebastian na cmentarz. Trzeba zrobić porządek na grobach i wyciąć wszystko zielsko i gałęzie. Wróci pewnie zmęczony, bo do cmentarza jest kawałek drogi. Później będzie odpoczywał co oznacza oglądanie filmów w tym starych, słuchanie disco polo i spanie także w dzień. Ja prawdopodobnie będę coś działać artystycznie. Nadal chyba kartki albo decu. Chciałabym do jego wyjazdu skończyć wieszak na reczniki papierowe, bo trzeba go do ściany przykrecić i nie będzie miał kto.

Kupiłam kolejne wykrojniki. Niestety nie obyło sie bez problemów, bo jedna babeczka przysłała mi jeden zamiast dwóch. Upiera sie przy swoim, a wykrojnika nie ma i z pieniedzmi muszę się pożegać. Pech to pech...

Wczoraj był grzeszek w postaci krokieta z pieczarkami. Nie przytyłam. :) Dziś juz będzie grzecznie. Menu: zupa pomidorowa z ryzem i ziemniakami oraz zupa z batatów i tuńczyka. Zupy zjada też Krzysiek. Sebastian przewaznie objadów nie je. Jest kapryśny, je tylko tradycyjne potrawy, a mamę ma po gastronomicznej szkole. Poza tym uważa, że ja gotować nie potrafię... Fakt rosołu nie gotowałam nigdy i zup na mięsie też nie.



21 czerwca 2018 , Komentarze (10)

Dziś idzimy z Sebastianem do sadu i do ogrodu do niszczenia chwastów, a Krzysiek jedzie do miasta na zakupy. Musi kupić wszystko na grilla, bo ma być w niedzielę o ile pogoda pozwoli. Oczywiście Krzysiek grilla nie potrafi rozpalić i robota spadnie na Sebastiana. Gdy Krzysiek zrobił grilla to palił się jeden wegielek i jedliśmy zimną kiełbasę. Krzysiek za to doskonale radzi sobie z ogniskiem i kiełbaskami na patykach. Też to lubię. Moze niedługo zrobimy tez pieczone w kociołku ziemniaki. Jeśli nie teraz to we wrześniu gdy Sebastian przyjedzie nastepny raz.

Wczoraj udało się zrobić wszystko co było zaplanwane. Trochę tego było, bo i wata na strychu i szambo i zapylanie pomidorów i podlewanie. Ja miałam do roboty kartki i decu. Dziś do roboty mam to samo i do tego dezodorant.

Menu:barszcz czerwony z pieczarkami i jajkiem, zupa fasolowa z makaronem i koncentratem pomidorowym. Dziś na wadze trochę mniej:)

20 czerwca 2018 , Komentarze (4)

Dziś Krzysiek ma wolne i jak odeśpi to moi mężczyźni pójdą chyba na strych rozłożyć watę szklaną. Ciekawe jak im z tym pójdzie. To nie takie proste, bo trzeba będzie zrobić wentylację z kuchni i z łazienki. U mnie wentylacja to po prostu dziury na strych. Trzeba będzie wełnę w tych miejscach ciąć i zabezpieczyć folią. Sebastian jest inteligentny i sprytny i ufam, że sobie z tym poradzi. Gdy skończą będę wręcz szczęśliwa, bo mnie ta praca gnębi. Pozostaną w tym roku jeszcze tylko chwasty, czyszczenie komina i dwa daszki od drewutni. Daszki zrobi znajomy o ile czas znajdzie. Może w lipcu. Z roślinami poradzę sobie sama poza wycinką drzew oczywiście.

W poniedziałek kupiłam stare krzesło. Będzie do ganku. Myślę, że go pomaluje na biało ale się waham. Niewykluczone, że inne meble równiez kupię, bo to sprzedaż garazowa i jest stosunkowo tanio. Są jeszcze w tej chwili inne krzesła i zegar. Krzesło bym chciała do sypialni. To stary mebel francuski z XIX wieku. Kosztuje 200 zł i jest w bardzo dobrym stanie.

Wczoraj zrobiłam swój pierwszy krem. Wyszedł dość gęsty, ale się dobrze wchłania. Jest mniej lepki od tego ze sklepu. Jest z lanoliną, maceratem z bzu czarnego i z oregano, z wit E i z hydrolatem z neroli. Jestem zadowolona. Zobaczymy jak będzie działał na skórę. Używam go też do stóp. Następnym razem użyję mniej wosku pszczelego. Wyjdzie mniej gęsty...


19 czerwca 2018 , Komentarze (8)

Dziś Sebastian będzie dalej ciął meble. Pracy ubywa ale ciągle pojawia się nastepna. Miesiąc by u nas siedział i by sie nie odrobił. Krzysiek już nic nie mówi, bo sobie zdaje sprawę, ze sam nie podoła. Kosić kosą spalinową nie potrafi i się nie nauczy, a wiertarki i piły do ręki wziąć nie może, bo by było nieszczęście. Jego brat się na robotę wścieka, a za robotę Krzysiek płacić nie chce, bo węża ma w kieszeni.

Wczoraj byłam w sadzie. Perz wyrósł po pas i jest wszędzie. W czwartek chyba pójdziemy go spryskać. Dobre jest to, że moja leszczyna ma owoce. Strasznie się cieszę. Muszę o nią zadbać by w przyszłym roku było wiecej. Trzeba będzie też latem ciąć drzewka. Muszę usunąć te suche i chore gałązki. Dam sobie z tym radę z Krzyskiem. A we wrześniu jak dobrze pójdzie wytnie się dzikie śliwki, orzechy i inne tego typu samosiejki. W październiku czas coś posadzić. Śliwek wszystkich nie wytnę, bo owocują co dwa lata. Mnie to nie przeszkadza ani to, że pestka nie odchodzi. Mogą byc jednak robaczywe, bo opasek nie załozyłam:(.

Ja dziś mam już trochę pracy. Później zrobię kartki albo coś podziałam z decu. 

Diety nie przerwałam i nie przerwę, bo jest smaczna i bardzo wygodna. Podoba mi sie też to, że jest bardzo tania i to, że mogę gotować z tego co mam. Nikt mi nie narzuca przepisów i w diecie nie musi być udziwnień, których nie trawię. Menu: żurek z jajkiem i pieczarkami i zupa grochowa. Nadal tylko dwie zupy ale 5 posiłków. Poprawie się jak Sebastian pojedzie.

18 czerwca 2018 , Komentarze (8)

Wczoraj odpoczęłam mimo, że dzień był dość aktywny. Byłam nawet na spacerze, bo chciałam zdjęcia zrobić i kaczki zobaczyć. Kaczek jest kilkanaście w tym młode. Trasa to około 1,5 km. Okazało się, że wysiłek był zbyt duży. Człapałam i wróciłam mokra. Gdy wracaliśmy bałam się jak do domu dojdę. Wcale mi to przyjemności nie sprawiło i nawet wykąpać się nie mogłam, bo szambo pełne. Nastepny spacer nie wcześniej niż po zrzuceniu 10 kg. Nie będę się narazać. Dziś już pracuję. Mam też podlać ogród i spryskać pomidory preparatem do zapylania. Staram się, bo wszystko bardzo ładnie rośnie i kwitnie. Są już małe pomidory i papryki. Nie wiem co z bakłażanami. Bazylii nie upilnowałam i zjadły ją ślimaki ale odrasta. Część rabat, a w  zasadzie miejsc na rabaty spryskalismy środkiem na chwasty. Dziś reszty nie będziemy pryskać, bo Sebastian ma zrobić zasuwkę i zamurować 3 dziury w mieszkaniu w tym jedną do komina. Mają też przyjechać zakupy i będzie miał troche noszenia. Pracy jeszcze sporo zostało i nie wiem czy w tydzień się wyrobi. Krzysiek idzie dziś do pracy.

Wieczorem pewnie będzie decu i kartki. :)

Menu: zupa grzybowa z makaronem, zupa curry.

17 czerwca 2018 , Komentarze (7)

Wczoraj moi mężczyźni zrobili porządek na strychu. Kupiłam też już wełnę mineralną do wyłożenia na strychu. Przywiozą w poniedziałek. W środę może już ocieplenie strychu będzie. Strasznie się cieszę, bo mi ulży. Tym samym z remontami na ten rok będzie prawie koniec. Liczę, że w zimie będzie cieplej w kuchni i w łazience...

Wczoraj zrobili mi też ławeczkę do kuchni. Zrobił w zasadzie Sebastian. Użyłam dwóch klocków z buczyny i starej deski. Deska była bokami z korą i nieco spróchniała. To zaleta oczywiście. Resztka z deski została pocięta i użyje ją do moich wytworków. Powstaną obrazki do kuchni.

Dziś wolne i mam zamiar leniuchować jeśli chodzi o zarabianie pieniędzy. Wróżyć nie będę, a pisania dodatkowego nie mam. Na pewno podziałam coś robótkowo. Znalazłam małe bazy do wyrobu kartek i jeszcze trochę ich mam. Nie za bardzo te małe bazy lubię. Wolę kwadratowe. Mam już też przedmioty do zdobienia i decu też może będzie. 

Od jutra zaczyna się ostatni tydzień drugiego miesiąca zupek. 23 VI minie dokładnie dwa miesiące. Zleciało błyskawicznie. Parę grzeszków było, ale i tak jestem zadowolona. Czekam na pierwsze 10 kg, a później na ósemke z przodu. Tym razem z diety nie zrezygnuję tak łatwo. Chcę być jeszcze normalna nie otyła. Swoją drogą otyłe kobiety się chyba podobają. Ostatnio pokłóciłam się z Sebastianem i żeby mu zrobić na złość założyłam profil na Badoo. Podałam uczciwie lata, wagę, wstawiłam zdjęcia i podałam liczbę kotów. W niecałe dwie godziny miałam chyba z 50 polubień i z 20 wiadomości. Pisało sporo młodych facetów. Nie byli chętni na sponsoring, bo wyraźnie napisałam, że to nie wchodzi w grę. Później profil skasowałam, bo osiągnęłam co chciałam. Jestem jednak o wiedzę bogatsza.

Menu: zupa z kausty i pieczarek oraz zupa curry z fasolka szparagową... Znowu tylko dwie zupy, bo nie bardzo mam czas na pichcenie. Sebastian pojedzie to będą z powrotem trzy. Znowu schudłam:D...

16 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Dziś może moi panowie skończą sprzątać na strychu. Pozostanie położenie wełny mineralnej. Miał to zrobić znajomy, a chyba zrobi Sebastian. Parę groszy by zostało w kieszeni. Zakupy można zamówić przez telefon i zapłacić kierowcy. Oby się to udało. Ulżyło by mi. Za zaoszczędzone pieniądze coś do domu bym kupiła. Myślę o wyrobach z wikliny. Potrzebuje do kuchni koszyk, koszyczek na owoce i na pieczywo. Przy okazji w sklepie znalazłam piękne serce z wikliny. Ozdobiłoby mi drzwi.

Ja dziś jakiejś ekstra pracy nie mam zaplanowanej. Zrobię może coś z decoupage. Chodzi mi po głowie nowy pomysł związany z kartkami. Czekam na bazy do kartek i może zrealizuję. Na razie sza, bo nie wiem jak mi prototyp wyjdzie... Na wzór niczego nie mam.

Jeśli chodzi o dietę to jestem bardzo zadowolona. Głodna nie bywam, a chudnę. Ciekawe czy w lipcu już ósemkę z przodu zobaczę. Teoretycznie to możliwe. Na razie cieszy mnie to, że potrafię bez problemu wyjść z wanny. Z ćwiczeń zrezygnowałam, bo mi zatrzymywały chudniecie. Teraz ruch mam tylko w ogrodzie i to mi wystarczy. Co będzie zimą, na razie nie myślę..

15 czerwca 2018 , Komentarze (6)

No już nie ma zmiłuj się kupiłam wykrojniki. To była okazja i udało się tanio. Teraz i maszynę do scrapek muszę kiedyś kupić.Wczoraj też przygotowałam sobie w Corelu sporo napisów. Napisy są w podstawowych kolorach z czarnym. Myślę, ze są uniwersalne. Dziś przygotuje kolejne. Trzeba będzie je jeszcze wydrukować w punkcie ksero, bo drukarki kolorowej nie mam. Na razie mam napisy na urodziny, imieniny i dla ciebie. Nie myślę na razie o świętach i kartkach na różne okazje. Może kiedyś...

Dziś mam zamiar podziałać artystycznie. Będzie decu. Trzeba jeszcze lakier położyć na szafeczkę. Może tez zacznę robić herbaciarke. Kupiłam małą. Chyba też zdecyduje się na maki...

Wczoraj była inauguracja sezonu na przetwory. Zrobiłam trzy słoiczki malin. Będą na przeziębienie. Dziś może zrobię kolejne o ile maliny w sklepie będą. Dziś będzie robota na strychu. Ja mam do przelania maceraty. Trzeba też zlać do butelek dwie nalewki. Jutro tydzień pracy się nie skończy.

Kupiłam wszystko co potrzebne do zrobienia mojego pierwszego kremu. Kupiłam tez bazy i papiery do wyrobu kartek.

Menu: Zupa z batatów, pieczarek i tuńczyka, zupa z ogórków świeżych i może pieczarkowa. Ta ostatnia tylko może, bo nie wiem czy uda mi się trzecią zupę ugotować.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.