Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1498691
Komentarzy: 54632
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 czerwca 2018 , Komentarze (8)

Wczoraj odpoczęłam mimo, że dzień był dość aktywny. Byłam nawet na spacerze, bo chciałam zdjęcia zrobić i kaczki zobaczyć. Kaczek jest kilkanaście w tym młode. Trasa to około 1,5 km. Okazało się, że wysiłek był zbyt duży. Człapałam i wróciłam mokra. Gdy wracaliśmy bałam się jak do domu dojdę. Wcale mi to przyjemności nie sprawiło i nawet wykąpać się nie mogłam, bo szambo pełne. Nastepny spacer nie wcześniej niż po zrzuceniu 10 kg. Nie będę się narazać. Dziś już pracuję. Mam też podlać ogród i spryskać pomidory preparatem do zapylania. Staram się, bo wszystko bardzo ładnie rośnie i kwitnie. Są już małe pomidory i papryki. Nie wiem co z bakłażanami. Bazylii nie upilnowałam i zjadły ją ślimaki ale odrasta. Część rabat, a w  zasadzie miejsc na rabaty spryskalismy środkiem na chwasty. Dziś reszty nie będziemy pryskać, bo Sebastian ma zrobić zasuwkę i zamurować 3 dziury w mieszkaniu w tym jedną do komina. Mają też przyjechać zakupy i będzie miał troche noszenia. Pracy jeszcze sporo zostało i nie wiem czy w tydzień się wyrobi. Krzysiek idzie dziś do pracy.

Wieczorem pewnie będzie decu i kartki. :)

Menu: zupa grzybowa z makaronem, zupa curry.

17 czerwca 2018 , Komentarze (7)

Wczoraj moi mężczyźni zrobili porządek na strychu. Kupiłam też już wełnę mineralną do wyłożenia na strychu. Przywiozą w poniedziałek. W środę może już ocieplenie strychu będzie. Strasznie się cieszę, bo mi ulży. Tym samym z remontami na ten rok będzie prawie koniec. Liczę, że w zimie będzie cieplej w kuchni i w łazience...

Wczoraj zrobili mi też ławeczkę do kuchni. Zrobił w zasadzie Sebastian. Użyłam dwóch klocków z buczyny i starej deski. Deska była bokami z korą i nieco spróchniała. To zaleta oczywiście. Resztka z deski została pocięta i użyje ją do moich wytworków. Powstaną obrazki do kuchni.

Dziś wolne i mam zamiar leniuchować jeśli chodzi o zarabianie pieniędzy. Wróżyć nie będę, a pisania dodatkowego nie mam. Na pewno podziałam coś robótkowo. Znalazłam małe bazy do wyrobu kartek i jeszcze trochę ich mam. Nie za bardzo te małe bazy lubię. Wolę kwadratowe. Mam już też przedmioty do zdobienia i decu też może będzie. 

Od jutra zaczyna się ostatni tydzień drugiego miesiąca zupek. 23 VI minie dokładnie dwa miesiące. Zleciało błyskawicznie. Parę grzeszków było, ale i tak jestem zadowolona. Czekam na pierwsze 10 kg, a później na ósemke z przodu. Tym razem z diety nie zrezygnuję tak łatwo. Chcę być jeszcze normalna nie otyła. Swoją drogą otyłe kobiety się chyba podobają. Ostatnio pokłóciłam się z Sebastianem i żeby mu zrobić na złość założyłam profil na Badoo. Podałam uczciwie lata, wagę, wstawiłam zdjęcia i podałam liczbę kotów. W niecałe dwie godziny miałam chyba z 50 polubień i z 20 wiadomości. Pisało sporo młodych facetów. Nie byli chętni na sponsoring, bo wyraźnie napisałam, że to nie wchodzi w grę. Później profil skasowałam, bo osiągnęłam co chciałam. Jestem jednak o wiedzę bogatsza.

Menu: zupa z kausty i pieczarek oraz zupa curry z fasolka szparagową... Znowu tylko dwie zupy, bo nie bardzo mam czas na pichcenie. Sebastian pojedzie to będą z powrotem trzy. Znowu schudłam:D...

16 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Dziś może moi panowie skończą sprzątać na strychu. Pozostanie położenie wełny mineralnej. Miał to zrobić znajomy, a chyba zrobi Sebastian. Parę groszy by zostało w kieszeni. Zakupy można zamówić przez telefon i zapłacić kierowcy. Oby się to udało. Ulżyło by mi. Za zaoszczędzone pieniądze coś do domu bym kupiła. Myślę o wyrobach z wikliny. Potrzebuje do kuchni koszyk, koszyczek na owoce i na pieczywo. Przy okazji w sklepie znalazłam piękne serce z wikliny. Ozdobiłoby mi drzwi.

Ja dziś jakiejś ekstra pracy nie mam zaplanowanej. Zrobię może coś z decoupage. Chodzi mi po głowie nowy pomysł związany z kartkami. Czekam na bazy do kartek i może zrealizuję. Na razie sza, bo nie wiem jak mi prototyp wyjdzie... Na wzór niczego nie mam.

Jeśli chodzi o dietę to jestem bardzo zadowolona. Głodna nie bywam, a chudnę. Ciekawe czy w lipcu już ósemkę z przodu zobaczę. Teoretycznie to możliwe. Na razie cieszy mnie to, że potrafię bez problemu wyjść z wanny. Z ćwiczeń zrezygnowałam, bo mi zatrzymywały chudniecie. Teraz ruch mam tylko w ogrodzie i to mi wystarczy. Co będzie zimą, na razie nie myślę..

15 czerwca 2018 , Komentarze (6)

No już nie ma zmiłuj się kupiłam wykrojniki. To była okazja i udało się tanio. Teraz i maszynę do scrapek muszę kiedyś kupić.Wczoraj też przygotowałam sobie w Corelu sporo napisów. Napisy są w podstawowych kolorach z czarnym. Myślę, ze są uniwersalne. Dziś przygotuje kolejne. Trzeba będzie je jeszcze wydrukować w punkcie ksero, bo drukarki kolorowej nie mam. Na razie mam napisy na urodziny, imieniny i dla ciebie. Nie myślę na razie o świętach i kartkach na różne okazje. Może kiedyś...

Dziś mam zamiar podziałać artystycznie. Będzie decu. Trzeba jeszcze lakier położyć na szafeczkę. Może tez zacznę robić herbaciarke. Kupiłam małą. Chyba też zdecyduje się na maki...

Wczoraj była inauguracja sezonu na przetwory. Zrobiłam trzy słoiczki malin. Będą na przeziębienie. Dziś może zrobię kolejne o ile maliny w sklepie będą. Dziś będzie robota na strychu. Ja mam do przelania maceraty. Trzeba też zlać do butelek dwie nalewki. Jutro tydzień pracy się nie skończy.

Kupiłam wszystko co potrzebne do zrobienia mojego pierwszego kremu. Kupiłam tez bazy i papiery do wyrobu kartek.

Menu: Zupa z batatów, pieczarek i tuńczyka, zupa z ogórków świeżych i może pieczarkowa. Ta ostatnia tylko może, bo nie wiem czy uda mi się trzecią zupę ugotować.

14 czerwca 2018 , Komentarze (20)

Zapisałam się na kurs robienia kartek. Ma być przez internet. Nie wiem kiedy ruszy. Zostałam też przyjęta do grupy. Kartki bardzo lubię robić, ale zbyt dobrze mi to nie idzie, bo jakieś te moje kartki takie nietypowe, pstrokate i płaskie. Niby wiem co bym chciała robić, ale nie bardzo mam z czego. Powinnam robić je bardziej przestrzenne. Powinny być 2-3 kolorowe, a nie mam gdzie materiałów kupić. Chyba, a raczej na pewno kupię maszynkę do wykrojników o ile Krzysiek będzie jeszcze w lipcu pracował. Cena jest spora i mi się nie zwróci, ale moja przyjemność nie ma ceny. Na razie w nowej grupie sporo rad dostałam.

Teraz będę działać w decoupage, bo sporo przedmiotów do zdobienia kupiłam. Na razie wszystko ma się znaleźć w kuchni. Trochę przyjemnych chwil spędzę w trakcie pracy. Później może kartki, bo trzeba by coś na bazarki zacząć robić. Kusi mnie też robienie szafeczek na klucze tym razem z elementami malowanymi np. kwiaty, zwierzęta i ptaki. Tylko gdzie to później sprzedać? Składać nie mam gdzie, bo moja pracowania malutka jest... Powinnam skończyć ikonę i zrobić jeszcze jedną. To na już, bo miejsce na półce jest puste... No i kiedy ja na to wszystko znajdę czas?

Dieta trwa prawie bez odstępstw. Odstępstwo było w poniedziałek. Polegało na jedzeniu pokarmów o konsystencji stałej. Zjadłam nawet bułkę z serem żółtym. Nie przytyłam. Dziś zjem już zupy: z batatów, curry i z kapusty młodej...Dziś znowu na wadze mniej:)

A na koniec Mruczuś. Ma już sporo lat, ale ja uwielbiam starsze koty. Są cudowne-mądre, magiczne i spokojne. Wczoraj Mruczek spał koło mnie pod kocem. Wtulił się we mnie całym puchato-grubiutkim ciałkiem i mruczał słodko. Jest cudowny...

13 czerwca 2018 , Komentarze (14)

Dziś jedziemy z Sebastianem na zakupy. Muszę kupić kosę spalinową, opryskiwacz i inne drobiazgi, które są mu potrzebne. Ma mi tym razem zrobić zasuwkę, bo półka w kuchni już jest. Ma pociąć trochę starych mebli i zamurować otwór do komina. Ma pomóc Krzyśkowi posprzątać na strychu. Ma skosić trawę na podwórku. Może też zrobi mi ławeczkę do kuchni. Opryskać chwastów nie damy rady, bo zapowiadają burze i deszcze.

Rośliny w tym roku zupełnie oszalały i kwitną wcześniej i to niektóre miesiąc wcześniej. To wina pogody, bo wiosną mamy lato. Ostatnio znalazłam kwitnący dziurawiec. Nie zerwałam go na macerat, bo rośnie blisko jezdni. Obawiam się, że na Matki Boski zielnej już kwitnąć nie będzie. Zawsze dawałam go do wiązanek. Co w tym roku w wiązankach będzie nie mam pojęcia. Trzeba by wybrać się gdzieś by dziurawca na macerat poszukać. Może moich panów w niedziele do lasu wyciągnę...:) W najbliższym czasie trzeba będzie też iść po korzenie łopianu. Wiem gdzie rośnie.

Wczoraj Sebastian zamontował półkę na ikony w kuchni i pociął część drzewa. Ja prawie skończyłam zdobić szafeczkę na klucze. 

12 czerwca 2018 , Komentarze (16)

Na dziś nie mam dużo planów. Coś zrobię, ale jeszcze nie wiem co. Pewnie posprzątam w przedpokoju. Może tez skończę skrzyneczkę na klucze. Mam jeszcze położyć lakier. Nie wiem tego, bo Sebastian przyjechał i pewnie będę nim zajęta. Sebastian miał przyjechać dzisiaj, ale wczoraj przywiózł go kolega. Miałam niespodziankę. Wieczorem panowie mają zamiar się gościć. Chcą opić nową kuchnię i piwo może im nie wystarczyć. Mogą wziąć się za moja nalewkę z róży albo z pędów sosny.:( Obie są pyszne i liczyłam, że ta ja ich posmakuje...

W najbliższym czasie mają być burze. Tym razem mi to nie na rękę, bo mieliśmy z Sebastianem opryskać chwasty. Niestety się nie da. Będę musiała działać z Krzyśkiem i to spore utrudnienie, bo Sebastian wie jak to zrobić, a Krzysiek nie. Będę mu musiała wszystko tłumaczyć i tylko się zdenerwuję.

Muszę iść dziś zobaczyć czy będą śliwki i czy moja leszczyna ma zamiar owocować. Leszczyny powinny być dwie, a moja się zasiała sama i nie wiem ile ich jest. Jeśli jedna to trzeba drugą dosadzić. Chciałabym mieć swoje orzechy, bo je uwielbiam. Gdy był dom w Kamesznicy leszczyn było sporo. Co rok obserwowaliśmy je i mama wieszczyła jaka będzie zima. Gdy były owoce szybko pełne to według starszych ludzi przepowiadało to ostrą zimę.

To i owo mi kwitnie. Liliowców w tym roku kupiłam więcej. O różyczkę muszę zadbać, bo ją zadusi winobluszcz. Lilii w przyszłym roku będzie więcej...:)

11 czerwca 2018 , Komentarze (6)

Wczoraj odpoczęłam psychicznie choć pracy trochę było. Skończyłam malować pojemnik na przyprawy i zabrałam się za szafeczkę na klucze. Wybrałam kolor niebieski, granatowy i biały. Przejrzałam serwetki i nadal się waham, ale  kuszą mnie maki. Wczoraj buszowałam po sklepach z rzeczami do zdobienia i sporo fajnych drobiazgów znalazłam i to nie tylko do kuchni. Kupię między innymi dwie drewniane lampy do sypialni, zwierzęta na patykach, które się wbija do kwiatków i chyba wieszak na ręczniki papierowe. Może tez kupię herbaciarkę i na pewno pojemnik na przyprawy w torebkach. Interesuje mnie również zegar i skrzyneczka z ażurowym wieczkiem. Chcę w niej trzymać cebulę...

Dziś chcę trochę w pracowni sprzątnąć. Muszę też wyjść poza podwórko, bo chcę coś do wazonu do kuchni znaleźć. Kwiaty powinny być raczej polne. Ewentualnie zioła. Tylko czy coś znajdę?

Dieta nadal trwa. Znoszę ją bardzo dobrze, ale to nic dziwnego skoro chudnę...

Jutro przyjeżdża Sebastian.:)

***

poezja to ocean

tajemniczy i niezgłębiony

wzbiera gniewem to miłością

 myśli falują tłuką o czaszkę

uczucia nie giną

czasem są ledwie falą lekką jak bryza

 doświadczają  delikatnie  otulają i pieszczą

czasem są jak tsunami

miotają i niszczą nawet tamy

a dusza to łka to śpiewa

10 czerwca 2018 , Komentarze (4)

Wczoraj zerwaliśmy wiśnie. Był cały talerz. Trochę zjedliśmy, trochę poszło na nalewkę, a z reszty zrobiłam kompot. Też piłam choć mi nie wolno. Pyszny był i wyrzutów sumienia nie mam. W końcu to pierwsze moje wiśnie z młodego, własnoręcznie posadzonego drzewa. Z drzewami mam zgryz. Niszczy się brzoskwinia i dwie czereśnie. Kusi mnie je wyciąć. Posadziłabym za to śliwę i może gruszę. To u mnie powinno rosnąć, a brzoskwinia jest bardzo delikatna. W tym roku jednak ma 4 owoce i mi jej szkoda. Nie wiem tez co ze szklanką. Drzewko piękne- zdrowe i rozrośniete. Było kilka owoców i chyba coś jest nie tak z zapylaczami. Poza tym chcę posadzić jeżynę bezkolcową, jagodę kamczacką, może dereń, maliny, porzeczki, agresty czerwone, aronie i może morwę. Tylko muszę perz w sadzie zniszczyć, a z tym będzie chyba problem. Miał to zrobić Sebastian, ale gdy będzie u mnie mają być deszcze, a wtedy się nie odchwaszcza:(

Dziś mamy zasilić warzywa gnojówką z pokrzyw. Może też jakieś decu będzie... Poza tym relaks i zamknięta furtka cały dzień. Krzysiek zerwie porzeczkę czerwoną na nalewkę.

Dietę raczej trzymam. Jeśli grzeszki są to małe i nieszkodliwe. Waga spada regularnie. Dzisiejsze menu: zupa curry, zupa cebulowo-pieczarkowa, grochówka. Może już po dzisiejszym dniu 3 na drugim miejscu zobaczę? Oby. Na razie w tym tygodniu schudłam 0,7 kg, ale nie obrażę się gdybym schudła więcej.


9 czerwca 2018 , Komentarze (3)

Krzysiek zerwał truskawki. To zbiór z kawałka, który sadziliśmy najwcześniej. To tylko kilka krzaczków. Te krzaczki zostawię w miejscu w którym rosną. Truskawki, które sadziłam później od początku owocowały kiepsko. Dbałam o nie i nie owocowały, a jeśli już owoce były drobne i kwaskowate. Teraz zarósł je perz. Zostaną zniszczone wraz z nim, a nowe truskawki kupie w przyszłym roku. 

Do zerwania są wiśnie. Jest ich sporo i oby ptaki się nie zorientowały, bo nalewki nie będzie. W najbliższym czasie zrobię jeszcze tylko z czereśni. W przyszłym tygodniu zleję nalewkę z pędów sosny. 

Wczoraj mieliśmy wyjść do pracy do ogrodu, ale się nie udało z powodu burzy. Może wyjdziemy dzisiaj. To i owo trzeba zrobić i to raczej jest pilne. Z nawozem naturalnym typu bydlęcy w sklepach stacjonarnych jest problem. Koleżanka mi miała kupić i niestety nie było. Trzeba będzie zamówić go przez internet. Niby prawie wszystko ponoć idzie na gnojówce z pokrzyw, ale nawóz się przyda.

Nie udało się też kupić truskawek na nalewkę. Niestety nie było. Może w przyszłym tygodniu będą.

Menu: zupa selerowa i grochówka. Powinny być trzy zupy, ale tym razem u mnie dwie. Jutro już będzie grzecznie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.