Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1494099
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 lutego 2019 , Komentarze (8)

Czwarty tydzień diety zupowej, a w zasadzie zupowo-przemiennej sie kończy i jeszcze 4 kg nie schudłam. Waga spada, ale po troszku. W zeszłym roku w pierwszy miesiąc schudłam 5 kg, ale grzeszków wcale nie było. W tym roku się niestety zdarzyły. Teoretycznie mam jeszcze trzy dni ataku, czyli jedzenia po trzy porcje zupy, to moze do 4 kg dociągnę. Malutko brakuje. W zeszłym roku w drugim miesiacu schudłam 3 kg. W tym roku liczę na 2kg tylko. Zobaczymy. Na razie czekam na 85 kg i obym je pod koniec lutego zobaczyła. Załozyłam sobie, że na diecie będę do końca maja. Wszystko zależy od tego kiedy pojawi sie przestój. No i oby nie wcześniej. Gdyby tak w tym czasie po 2 kg miesięcznie spadało, to by był sukces. Jakieś 8 kg jeszcze:)

Nie mogę sobie przypomnieć jak wygladałam z wagą 79 kg. To by było około 113-89-113 To jakiś 46-48 rozmiar. Kurczę jeszcze dużo... Koszmarnie dużo:( Na razie muszę kupić nową bieliznę, bo w tej co mam się topię. Stanik kupię moze dopiero w marcu, bo na razie ubieram sie na cebulkę i nie noszę. Nawet, gdy wyjeżdżam z domu. Ciuchy też jakieś kupię dopiero wiosną. Moze w maju. Narazie chodzę w namiotach. Szczególnie spodnie ze mnie lecą. Swetry mogą byc za duże. Lubię luźne.

Ostatnio dwie koleżanki mi gratulowały schudniecia. Jedna stwierdziła, ze gdyby nie biust toby juz było nieźle. Wiem to. Ona wazyła tyle co ja, a jest nizsza i to sporo. Teraz ja juz mam ponad 10 kg mniej. Druga waży sporo ponad 100 kg. Muszę, po prostu muszę szybko 79 kg wazyć. Moja mama i moi faceci oczywiście mi nie kibicują. Oni nie widzą, żebym schudła.

Narzekałam, że opornie idzie, a wygrałam rywalizację tu na Vitalii. Zrzuciłam najwiecej kilogramów nie wysilając sie przy tym specjalnie. Jeśli chodzi o wysiłek byłam w srodku. Dobrze jest więc. Chyba powinnam kochać swój organizm, bo pięknie wspólpracuje. W tym miesiacu juz się pewnie ta sztuka nie uda. Oby choć dwa kilo spadły to będzie dobrze.

6 lutego 2019 , Komentarze (8)

Kilka dni temu zapisałam sie do kolejnej antologii. To mają być wiersze o wiośnie. Dziś zaczęłam pisać. Termin jest do marca. Ma powstać sześć wierszy plus miniaturka. To w moim przypadku projekt niekomercyjny. Mozna co prawda zamawiać sporą ilość egzemplarzy i sprzedawać samemu, ale ja sie sprzedażą nie zajmuję. Nie mam głowy do handlu. Nigdy nie miałam i mieć nie będę, bo sprzedawać nie lubię. 

Wczoraj był brat Krzyśka. Przywiózł śledzie w śmietanie, parówki z szynki i kiełbasę podsuszaną. Do tego była cola i to oryginalna z cukrem. Wszystkiego posmakowałam, a raczej sie tym napchałam i dziś od razu na wadze więcej. Zobaczymy czy zwyżka się jutro utrzyma. Jeśli tak to tydzień diety zaprzepaściłam...:( Czasem zupełnie nie mam kontroli nad jedzeniem. Zawsze taka łakoma byłam. Mam, to jem do oporu. Wolę nie mieć, gdy jestem na diecie, to i pokus nie mam. Walk psychicznych nie lubię. Z drugiej strony ponoć takie akcje bywaja korzystne, bo oszukują organizm i podkręcją metabolizm. Moze to i prawda. U mnie takie akcje zdarzaja sie bardzo rzadko, więc poczucia winy nie mam.

Dziś zupa z fasoli czarnej z makaronem i pieczarkami. Będą trzy porcje i jest szansa, że jutro waga spadnie. :)

Maluję kolejny pejzaż zimowy. Nie wiem co będzie z malowaniem w ferie. Podejrzewam, że moze zajęć w ośrodku nie być, albo będą w inne dni. Mnie pasuje w zasadzie tylko sobota. Chodzi o autobus. Przeczekam więc chyba. Warsztatu z akwareli niestety nie będzie.

5 lutego 2019 , Komentarze (16)

Na razie schudłam 4 kg w styczniu. To akurat prawie tyle ile mi ostatnio przybyło. Czas na więcej. Nie wiem tylko czy dalej też tak łatwo pójdzie. Chciałabym w lutym do 85 kg zejść. Teoretycznie to możliwe, ale tylko teoretycznie, bo waga spada jakby wolniej. W zeszłym tygodniu juz kilograma nie było. Dieta mi nie dokuczyła jeszcze. Zupy mi smakują, nie głoduję i odpoczywam od liczenia kalorii. Dziś zupa kalafiorowa z pieczarkami i jajkiem. Niestety z okazji imienin krzysiek kupiłmi ptasie mleczko i sporo zjadłam:(

Od wczoraj maluję kolejny obraz. Zaprzyjaźniam sie ze szpachelką.To fajna technika, ale raczej całych obrazów tak malować nie będę. Ostatnio szpachelką dodaję tylko fakturę np. na pniach drzew. Wygląda to nieźle.

Napaliłam się na malowane stemple, ale w scrapbookingu można tez stemple kolorować kredkami akwarelowymi. Kredki mam. Musiałabym kupić tylko dobry tusz, bo zwykły się moze rozmazywać. Dziś chyba technikę wypróbuję. Gdyby się dało tobym trochę w tym miesiacu pieniędzy zaoszczędziła. Kupiłabym tylko stemple, papier, maski i tusz.

Kursu akwareli jednak nie będzie. Szkoda. Instruktorka mi powiedziała, ze moze zrobi w wakacje. No cóż muszę czekać cierpliwie. Kiedyś się doczekam. Na razie będę kombinować sama tak jak do tej pory.

Poza tym odniosłam wreszcie sukces jeśli chodzi o grafikę. Sprawa ma sie tak, że wprawdzie udało mi się do tej pory zrobic kilka logo dla klientów, ale nie udało mi się wstawic logo do sklepu na portalach. Moderatorzy odrzucali wszystko co usiłowałam wstawić. Wczoraj Designer przyjął mi dwa projekty. To oznacza, że moje logo jest niezłe na tyle, że akceptują je inni graficy. To mi dodało wiatru w żagle. :) Dziś wstawię kolejne. 

4 lutego 2019 , Komentarze (10)

Książki typu wspomnień, które kupiłam ostatnio juz przeczytałam. To wartościowe pozycje. Mam jeszcze dwie tego typu z Chomika. Jedną mam kupić. Jutro może zrobie zakupy rzeczy do kartek wielkanocnych i to koniec zakupów tego typu na razie, bo trzeba oszczędzać. Nie kupiłam też jeszcze abażuru i muszę kupić w tym miesiącu. 

Szukam pracy dla siebie i dla Krzyśka. Teoretycznie ja mam pracę w której na chwilę obecną mogę zarobić, ale mało płacą, bo około 12 zł za godzinę. Musiałabym poświęcić jej sporo czasu i dlatego szukam coś, gdzie zarobię wiecej. Na razie będę musiała zasuwać...:( Powinnam w tym roku jakoś zdobyć 3000-6000 zł oprócz tego co mam zapewnione na ten moment. W tej pracy niskopłatnej raczej tyle nie zarobię. Liczę na Krzyśka. Może jednak uda mu się gdzieś zaczepić. Na stałe może być trudno, bo jest powolny, wręcz rozlazły i nie ma inicjatywy. Tacy pracownicy nawet w zakładach pracy chronionej cenieni nie są. Bałam się tego roku i miałam rację. W przyszłym jowisz przejdzie do koziorożca to będzie nam raczej lżej.

Dietkuję oczywiście. Dziś trzy zupy. Dziś był spadek i jutro tez liczę na niego. Zaczęłam sie odchudzać na zupach 11 stycznia i nie wiem czy 4 kg w miesiąc zrzucę. Teoretycznie mam szansę, bo jeszcze został prawie tydzień. W tym momencie już na szczęście 90 kg pożegnałam, bo już nawet po całym dniu jedzienia, waga tyle nie wskazuje. Dziś przygotuję jadłospis na cały tydzień. Teraz Krzysiek będzie jeździł do miasta tylko raz w tygodniu i dziś ten dzień wypada. Trzeba kupić przede wszystkim warzywa dla mnie i mięso dla niego, bo tego w naszym sklepie prawie nie ma. Nie ma też wyboru owoców.

Wczoraj leniuchowałam, ale były wróżby i wściekałam się na Sebastiana. Mam go dość na ten moment. Nawet telefon zablokowałam. Dziś juz praca. Będzie też pisanie. Powinnam skończyć obraz. Powinnam wstawiać kartki na blog. Powinnam napisać wiersze o wiośnie, bo zapisałam się do kolejnej antologii. Krzysiek dopiero wczoraj rozebrał choinkę, a szopka jeszcze stoi i ozdoby. :(

3 lutego 2019 , Komentarze (8)

Koniec tygodnia i podsumowania. W tym tygodniu spadło troszeczkę mniej niż w zeszłym, ale w zasadzie jeszcze dziś mam szansę, bo zjem tylko trzy zupy. Dziś zupa selerowa. Dodam też marchwi, korzenia pietruszki i moze pieczarek. Zobaczymy co to wyjdzie, bo selerowej jeszcze z pieczarkami nie jadłam, ale kiedyś musi być pierwszy raz. Dieta wychodzi mi bardzo tanio i nic dziwnego skoro mięsa nie jem. Nadal entuzjazmu nie przejawiam. W styczniu straciłam 4 kg, a na diecie zupowej na razie ponad 3. Jest mi to prawie obojętne. W zeszłym roku sie bardzo cieszyłam. Teraz sie cieszę rozsądkowo, bo tak trzeba, bez emocji. W zeszłym roku było wazenie, czasem i dwa razy dziennie, a teraz spokój. Inne sprawy są wazne, a dieta tyle o ile. Nie wiem sama czy to dobrze czy źle.

Dziś chyba muszę zrobić zakupy strączkowych. Została mi tylko porcja fasoli czarnej i ciecierzycy. Nie lubię mieć braków. Chcę jeszcze fasolę czerwoną, mung, jasia, adzuki, groch. Powinnam tez kupić kaszę orkiszową i moze bulgar. Wszystko to do zup dodaję. Na razie jeszcze nie marzę o majonezie i frytkach. Jeszcze nie czas na to i pokus nie mam. Zaczną się, gdy będzie przestój albo 79 kg na wadze.

Sebastian znowu mówi, że chętnie by z nami zamieszkał i u mnie poszedł do pracy. Mógłby mieszkać np. w mieszkaniu po babci. To by było nawet niezłe rozwiązanie, bo i pieniędzy by przybyło i praca koło domu by była zrobiona i jemu by przykro nie było, ze jest sam. Krzysiek sie jednak zgodzić nie chce. No i mama też nie bardzo. Ona sie przejmuje tym co powiedza ludzie. Ostatnio juz sąsiadka jej sie pytała czy ja mam dwóch mężów. Mama powiedziała, że to brat cioteczny Krzyśka. :)

Ostatni obraz...:)

2 lutego 2019 , Skomentuj

Zdałam sobie sprawę, że muszę jeszcze z 15 kg schudnąć, by zacząć wygladać trochę lepiej. To strasznie duzo. Na razie jestem szafa, albo raczej przysadzista komoda. W tym roku to osiągnięcie jest niemozliwe. Musiałabym wazyć około 70 kg. To by była nadwaga. Mój problem od zawsze to przysadzista sylwetka. W zasadzie nigdy nie byłam smukła i już nie będę. Musiałabym ważyć z 53 kg by wygladać wzglednie dobrze, a w moim wieku to niewskazane. Niby lubię kobiece sylwetki, ale mój biust mógłby być jednak mniejszy. No zobaczymy jak to będzie. Moze jednak jakieś zdjęcia w lecie zrobię, ale chyba nie wcześniej.

Dziś cztery posiłki. Zupa z kaszy jaglanej z pieczarkami i fasolą i kapuśniak ze słodkiej kapusty. Trochę mnie dziś mniej, ale chyba spadki juz będą wolniejsze, bo coś opór czuję. :)

Jakiś czas temu kupiłam Pau de arco. Mama to kiedyś brała i babcia i czuły się rewelacyjnie. Kiedyś preparat był drogi, a teraz jest tani. Nie wiem czy to nie jakaś podróbka, bo chyba mam na to uczulenie. Czuję jakby mi napęczniały lekko wargi. Mam tez jakby pęcherzyki wypełnione wodą w jamie ustnej. Mam tez zaparcia. Pal licho uczulenie, bo bym mogła wziąć wapno, ale nie wiadomo czy preparat coś daje. Nie chcę sobie zaszkodzić. Chciałam go brać ze względu na pasozyty, na wzmocnienie, na trawienie. Chciałam brać przez kilka miesięcy. No i nie wiem teraz co zrobić. Jestem w kropce. Chyba odstawie na kilka dni i zobaczę co z moim organizmem. Mama też bierze i czuje się znacznie lepiej...

Kupiłam szpachelkę i podobrazia. Wystarczy mi ich na około dwa miesiące. Teraz jeszcze materiały do kartek wielkanocnych i będzie dość zakupów tego typu na razie.

1 lutego 2019 , Komentarze (4)

I znowu tydzień minął. Jakaś tym razem, taka bardzo zmęczona się nie czuję i może będę w weekend wróżyć. Dziś trzy tygodnie diety zupowej. Szybko leci. Wydaje mi sie jakbym dopiero co zaczęła, a tu już parę kilo mniej. Było trochę odstępstw typu zjedzenie gulaszu angielskiego, banana czy puszki ciecierzycy. To nie zatrzymało spadków, ale może gdyby nie to, rezultat byłby jeszcze lepszy. Nie narzekam jednak, bo tym razem nie miałam nadziei na zrzucenie 10 kg w miesiąc. Zrzucę chyba około 4 kg i to mnie zadowala. W zeszłym roku zrzuciłam w pierwszym miesiącu 5 kg. Jest więc nieźle. W kolejnych miesiacach jeśli będzie spadać po 2 kg też będę zadowolona. Oby przestoju szybko nie było.

Nadal prawie codziennie maluję. Malowałabym dłużej, ale w pracowni marznę. Jutro jadę na zajęcia. Zacznę chyba kolejny obraz. Kupiłam szpachelkę, bo mozna dzięki niej uzyskać fajna fakturę. Do tego doszły podobrazia, a pieniędzy będzie mniej niz myslałam, bo w tym miesiącu nie będę wstawiać tekstów na fan page, którym sie opiekuję. Pracodawczyni firmę zawiesza, poniewaz wyjedża za granicę. Tak bywa. Z zakupami trzeba będzie troche poczekać. Pilne są jeszcze materiały do kartek wielkanocnych :)... Do tego dojdzie kurs, antologia i przyjazd Sebastiana. Cienko będzie w tym miesiącu. :( Dziś będę malować obraz. Jeszcze końca chyba  nie będzie. Maluję na raty, bo zimno i chcę na spokojnie rozwazyć doszlifowanie. Skończę więc dziś albo i nie. Jeśli nie, to skończę w niedzielę, bo wiele do końca nie brakuje...:)

Niestety tak łatwo z wodociągiem chyba nie pójdzie. Ten Pan co był u mnie chyba zawyżył cenę i to prawie o połowę. Szukałam dalej i mam drugiego pana umówionego na przyszły tydzień. Koparkę juz znalazłam o ponad połowę taniej. To dla mnie ma znaczenie, bo kopania dużo. Różnica 1000 zł około.

Krzyśkowi jednak umowy nie przedłużyli. Znowu jest bez pracy. Szukam mu innej, a on sie wścieka. Pracować chyba wcale nie chce. Jeśli nie znajdzie to z kursu nici tym razem. Trzeba będzie na niego odłożyć i poczekać:(

Zima
mróz kwiaty już rzeźbi skrycie
drzewa pod szadzią stękają
dusza juz nuci w zachwycie

słoneczne dni też bywają

piękna ta zima nastała
śniegiem pokryła już pola
droga do sanny dojrzała
iskra się w sercu zapala

zachwytem wzdycham o świcie
piękno podziwiam wieczorem
wierszuję też należycie 
nad skutym lodem jeziorem

 

31 stycznia 2019 , Komentarze (4)

Cały wpis mi zjadło

Ostatnio coś czuję się wieczorem zmęczona. Aby tyle dobrze, że szybko usypiam. Niby zajęć trochę mam, ale to nie jakaś harówka tylko przyjemne zajęcia w wygodnej pozycji. Zawsze tak czuję sie na przedwiośniu, ale na to chyba jeszcze za wcześnie. Mimo to Krzysiek mi kupi witaminy i zobaczymy czy to pomoże.

Ostatnio zauważyłam, że mam brzydką skórę na pośladkach i przedramionach. Wszystko siew tym miejscu marszczy i skóry jest jakby za dużo. Nie wygląda to ładnie, ale chyba rady na to nie ma, bo na specjalne zabiegi się nie piszę. Szkoda zachodu. Przypuszczam, że będzie jeszcze gorzej, bo nie schudłam nawet połowy. Co będzie z biustem i brzuchem nie chcę jeszcze myśleć.

Jeśli chodzio dietę to idzie swoim torem. Dziś faza ataku, czyli o jedną porcję zupy mniej. Będzie pomidorowa z pieczarkami, ryzemi ziemniakami. Jutro moze będzie trochę mniej na wadze. W tym tygodniu mało na razie schudłam, bo tylko 30 dkg. Chyba kilo nie da sie zrzucić. Nie ma co jednak grymasić. Dobrze, że w ogóle spada. Tym razem chyba w pierwszym miesiącu tylko 4 kg zrzucę. Ciekawe jak pójdzie później.

Prześledziłam wczoraj moje statystyki odchudzania w zeszłym roku i okazuje się, że waga spadała  prawie cały czas przez pięć miesięcy. Oby i w tym roku tak było to do granicy nadwagi dojdę. W zeszłym roku nie chudłam tylko w upały. Za to puchłam. Teraz mam problem z zapchanymi jelitami. Chciałam jeść śliwki suszone, ale nie wolno tyle owoców na diecie zupowej. Mam senes i baclofen, ale i to nie zawsze pomaga w normalej ilości.

Ten sen
nie zdradzę nikomu
zaprosiłam cię do mojego snu
uwodziłeś spojrzeniem gestem 
utknęłam w przestrzeni pomiędzy 
nocą a brzaskiem
w poszukiwaniu twoich ust
spragniona tajemnicy i czegoś więcej
zachłysnęłam się oddechem
spiłam zapach nieba i piekła
pamiętam
pieszczoty niespokojne dłonie
ostatni dotyk krzyk
i poranek pachnący tęsknotą
cichy jak twoje wyznania

30 stycznia 2019 , Komentarze (12)

Mój syn nie lubi swojej pracy i myśli o zmianach. Pracuje ciężko na budowach, bo szkoły nie skończył. Ostatnio zaczął marzyć o kursie trenera personalnego na siłowni. Do tego chciałby zrobic kurs dietetyka sportowego. Ćwiczyć uwielbia i to mu idzie. Dba o siebie i wyglada bardzo dobrze. Jest szczupły, a umięśniony. Nie wiem, ale może to faktycznie dobry pomysł i sposób na życie. Kursy nie są bardzo drogie. Gdyby pracę po tym dostał, to by robił to co lubi, a to jest bardzo ważne.

Pojutrze pierwszy luty i tym samym połowa zimy minęła. Oby druga nie była gorsza. Chodzi mi o mróz oczywiście. Jeszcze w sumie ze dwa tygodnie i będzie można wyglądać na wiosnę. Niektórzy już się do niej szykują. Planują nasadzenia roślin, sieją to i owo do doniczek. Ja w tym roku nic nie wysieję. Trochę roślin pewnie kupię. Myślę o floksach i liliowcach oraz o irysach, marcinkach. To moje ulubione kwiaty, bo rosną bez podlewania i innych pracochłonnych zabiegów. Ja nie lubię w ogrodzie nic robić. Chcę wsadzić i podziwiać. Wybieram łatwe rośliny. Czasem zastanawiam się czy przed domem nie zlikwidować rabat z kwiatami. Załozyłabym rabatę żwirowa z krzewami i pracy by nie było. Nie lubie jednak takich. Jestem tradycjonalistką pod tym względem raczej. Lubię, gdy coś w ogrodzie kwitnie i chcę cos zbierać do wazonów. Moja mama marzy o nasionach cyni i floksów jednorocznych. Teraz jest pora na wysiew nasion. Nie wybieram sie jednak do miasta, to nasion jej nie kupię. Przez internet zamówić nie chce.

Dieta w porzadku. Dziś cztery porcje. Będzie zupa z ciecierzycy i kapuśniak. Bardzo je lubię. Czekam na 85 kg. To dla mnie granica. Powyżej boję się, ze waga skoczy do 90, a ponizej to już oczekiwanie na siódemkę z przodu. Gdy siódemkę zobaczę to odetchnę.


29 stycznia 2019 , Komentarze (10)

Krzyśkowi chyba, ale tylko chyba umowę przedłużą, ale będzie pracował od rana. To mi bardziej odpowiada, bo to wychodzenie na noc strasznie męczace jest. No i w nocy jestem sama i nie ma sie do kogo przytulić. :) Nie wiem tylko czy pracy nie będzie miał więcej i czy sobie poradzi. Będzie tez chyba więcej pracował na dworze. Szkoda mi go, że musi do pracy wychodzić. Szkoda mi go, że pracuje fizycznie. On narzeka na kulturę ludzi po których musi sprzatać. Ostatnio ktoś nie wyszedł do toalety i załatwił swoja potrzebę pod fotelem. Była spora kałuża, a on musiał to sprzatnąć. Popkorn, słonecznik, papierosy, butelki, papiery to norma :( Ja bym nie była w stanie takiej pracy wykonywać. Martwię się, bo gdyby pracę stracił będzie nam ciężko.

W tym roku chyba warzywnika nie będzie. Krzysiek gruntu nie przygotował jesienią, a Sebastian nie zdążył. W donicach w zeszłym roku też sporo nie urosło, a ziemia była dobra i podlewane było, zasilane. Były po 3 pomidory na krzaku mimo zapylania. Szkoda pracy i nakładów. To juz kolejny rok, gdy nie byłam zadowolona. Chyba ręki do tego nie mam. Inna sporawa, że mnie to tez i nie cieszy. Nie lubie tego typu pracy i to sie może mścić. Lubie mieć kwiaty w domu, a i te ostatnio z zimna marnieją. Sebastian ponoć chce w ogrodzie ziemniaki posadzić. Zobaczymy...

Wczoraj był pan od wodociągu. Dzis ma podesłać kosztorys. Chciałabym by to on robił, bo jest bystry, obrotny i ma dostęp do koparki. To mi pasuje, bo juz bym nie musiała kombinować.

Wczoraj kończyłam obraz przy świetle z lampy, bo było ciemno i niestety jest do poprawki. Wyszło to dopiero na zdjęciu, bo w naturze wygląda o wiele lepiej. Dziś muszę poprawić przy dziennym świetle... Pójdzie szybko:) Może zacznę następny...

Dziś znowu tylko trzy porcje zupy. Będzie zupa z ciecierzycy z pieczarkami. Chyba kolejny spadek. Pewna nie jestem, bo jelita zapchane...:(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.