Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1590782
Komentarzy: 56238
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 lipca 2020 , Komentarze (2)

Dziś wyjazd do psychiatry, na pocztę, do apteki i na małe zakupy. Nie na rękę mi to, ale trudno. Jak wrocę, to już zalegnę w domu, bo ruchu będę miała dość i tylko o odreagowaniu zacznę myśleć. Ja sie wogólę nie nadaję do ludzi i do ruchu. Gdy pracowałam, a wcześniej chodziłam do szkoly, musialam bywać i tak mnie to męczyło psychicznie, że po powrocie codziennie jak w zegarku spałam bite dwie godziny. To był rytuał, bo bez tego byłam poirytowane i senna. Gdy byłam w związku z pierwszym mężem to czasem bywaliśmy na całonocnych imprezach w domach u jego znajomych. On to lubił. Ci znajomi to było stale grono i wszyscy wiedzieli, że Agata koło 23 musi sobie uciąć drzemkę na godzinkę. Zwykle byl przygotowany pokój w ktorym odpoczywałam. Jak nie bylo to zamykałam sie w łazience... Gdy byłam na dyskotece po prostu wychodziłam do samochodu...

Lato, pora sianokosów, żniw. W tym roku bylo dość wilgotno i wszystko może sie przesunąć w czasie. Zboze i siano nie lubia wody. Ja tez ostatnio nie zbierałam ziół. W tym roku chcę zebrać tylko pokrzywę i może trochę liści malin. Zebrałam kwiaty bzu na nalewke i pączki sosnowe. To juz wszystko. Mam jeszcze duzo babki, ale tej zwykłej nie lancetowatej. Jest troche nawłoci. Jest kilka dziewan, ale zbiorę je jako zielę do rytuałow. To cenne ziele służące ochronie i miłości. Oczyszcza z klątw, złorzeczeń, oddala zlych ludzi, odpędza niechcianych adoratorow i konkurencję w miłości. Matka natura mi ją zesłała to widocznie jej moc jest mi potrzebna.

Zgrałam sobie dwie interesujace aplikacje na telefon. Jedna to rozpoznawanie drzew i krzewow rosnących w polskich lasach, a druga to ptaki polskie. Dzięki nim zbliżę się do natury. Aplikacja ptaki polskie oferuje zdjęcie, opis w tym siedlisko i głos. Nie zdawałam sobie sprawy, ze aż tyle ptaków zyje obok mnie. To fascynujące. Aplikacja drzewa i krzewy to też możliwość założenia e zielnika ze zdjęciami napotkanych i rozpoznanych roślin.

Mam aplikację z ćwiczeniami jogi. Podjęlam wyzwanie na trzy dodatkowe treningi jogi w tygodniu po około 10 minut z tym, że to joga takze w ruchu. Jogę ćwiczę codziennie ponad 8 miesięcy, ale tylko pozycje leżące i siedzace i zwykle te same. Nie powiem by mi sie to znudziło, ale teraz chcę popracować nad innymi mięśniami i stawami. Nie wiem czy mi to przypasuje, bo ćwiczeń w pozycji stojącej nie lubię  i tym bardziej w ruchu. Lubię tylko jogę yin i hatha.

Ten nowy telefon jest kapitalny i to chyba zasługa androida, a ja go tak nie znosiłam. Jest jednak problem z siecią, bo od 6 dni mi zanika zasięg. Cos zagłusza i problem moze byc nawet to wrzesnia. Dziś chcę kupupić telefon na kartę w Play. Teraz miałam trzy telefony w Orange.

6 lipca 2020 , Komentarze (7)

Przeziębienie, a raczej katar mi przeszło, a potem wróciło po umyciu głowy. Czuję sie juz jednak prawie normalnie, a przez chwilę myślalam, że to coś gorszego. Martwiły mnie poty i lekkie oslabienie. To był jakiś dziwny katar, bo nie lało mi się z nosa tylko trwało gdzieś na podniebieniu no i kichalam. Z tego drapalo mnie w gardle, czułam gorąco na plecach i lekko kasłałam. Wybrałam tylko tabletki na gardlo. Bylo tez Reiki i uzdrawianie praniczne i nalewka z czarnego bzu i pączków sosny. Do tego herbatki z malinami i z kwiaty lipy z miodem i imbirem. Nikt z moich bliskich do tej pory nie zachorował. Nigdy w lecie przeziębiona nie byłam, bo jestem odporna na wszelkie zmarznięcia i przemoknięcia i do tej pory biję się z myślami co mi się przytrafilo.

Dziś bym chciała koniecznie spryskać perz, ale ma byćponoć burza. Mam rozrobiony jeszcze roztwór w opryskiwaczu i trzeba go wykorzystać. Ostre środki uwazam za zło, ale u mnie teren zachwaszczony, a nikt nie ma energii by to usunąć po korzonku. Pryskamy poźno, by ochronić pszczoly. 

Jest też oczywiście sprzątanie w domu i jest praca zawodowa- wróżby na portalu. Będzie też horoskop urodzeniowy dla stałej klientki. Trzeba tez zadbać o urodę, bo jutro wyjazd. 

Z diety WO wyszłam. To nie ten czas. Nadal jak w lecie jem duzo warzyw, ale dołozyłam też strączkowe, jajka i boczniaki. Chyba będzie stabilizacja do I, bo wtedy chcę ruszyć z kopyta...

Kwitną mi irysy holenderskie w dwóch kolorach czego sie nie spodziewałam i hortensja. Hortensję ukorzeniłam sama z patyka od kolezanki. Krzew się bardzo rozrósł. Chyba dobrze mu u mnie. Irysy dostałam jako gratis do innego zamówienia. Myslałam, że wszystkie sa niebieskie, a tu jedne okazały sie białe. Kwiatki sa bardzo wdzięczne. Jedyny problem to konieczność usunięcia ich na zimę. Trzeba to zrobić, bo mogą przemarzać. Ładna jest też zurawka, ale nadal u mnie na grzadlkach więcej chwastów niz kwiatów. Zupelnie sobie z tym nie radzę...:( Inne właścicielki ogrodow chyba nic nie robią tylko plewią...

5 lipca 2020 , Komentarze (18)

Dieta trwa ale nie jestem zadowolona. Waga nie spada prawie wcale. Dziś 5 dzień. Mimo tego nie sadzę bym wytrzymała do 14 dni. Nie jestem wystarczająco zmotywowana. Nie korzystam z rowerka stacjonarnego i nie zwiększyłam długości ćwiczeń jogi. Cały czas marzę o jedzeniu i tylko czekam na czas gdy inne potrawy będą dozwolone. Ciekawa za to jestem jak mi pójdzie dieta Atkinsa w styczniu. Liczę, że okolo 10 kg znowu zrzucę. To realne, bo jeszcze na tej diecie nie byłam i organizm jej nie zna. No i oby się udało. Gdy juz osiągnę wagę w normie może odstawię mieso. Pewna jednak nie jestem. Normalnie jem z trzy razy w tygodniu, ale gdy myślę o tych biednych zwierzętach ktore zjadam strasznie mi przykro. Mam przecież wybor. Nie muszę jeść mięsa. Mogę jeść warzywa, owoce, sery, akceptuję jajka. Kilka lat temu przez trzy lata nie jadłam mięsa poza rybami. Przyzwyczaiłam się, ale bylo mi zimno i za dużo czasu spędzalam w kuchni.

Dziś trochę luźniejszy dzień. Mniej pracy typu fizycznej, ale jednak sporo zawodowej. Mam wróżbę z kart lenormand  urodzinowa na milość na cały rok z prognoza wenus. To usługa drozsza/ 100 zł/, ale na cały rok no i dokładna. Jest i dla par i dla singli. Czasem robie tez taka prognozę z tarota i na pół roku. Wtedy koszt o polowę mniejszy. Poza tym mam ostatni zabieg Reiki dla stałej klientki. Chcę też wejść wcześniej na portal. Muszę też zrobić dzem z bananow...

W czasie wolnym będzie czytanie i malowanie. Moze w końcu pójdziemy na spacer.

Od jutra będzie więcej pracy koło domu o ile pogoda będzie odpowiednia. Na razie lato jest cudowne, bo upałow nie ma. Takie lato moze być, bo nie odbiera sił do życia i się wcale nie pocę. Takie lato kocham. Nawet słońce mi nie przeszkdza o ile nie praży zbyt mocno.


4 lipca 2020 , Skomentuj

Dziś Krzysiek pracuje po południu, a ja będę odpoczywać od prac fizycznych. No moze ewentualnie posprzatam troche w sypialni. Nie uśmiecha mi się jednak to, bo choć jeden dzień w tygodniu chciałabym mieć od tego wolny. Jutro się nie da, bo czeka mnie mycie podlog w calym mieszkaniu po tym jak Krzysiek odkurzy. 

Poza tym dzień upłynie spokojnie, bo nikogo się nie spodziewam. Będzie bloga cisza i psychiczny odpoczynek. Ostatnio w pracy nie odbieram telefonów, a działam tylko za pomoca chata pisanego, emaili i smsów. Stresu nie ma takiego jak podczas rozmow z klientami. Zawsze się balam, ze Krzysiek coś palnie, zaklnie albo, że koty się pogryzą. Toby mogło być źle przyjęte.

Liczyłam, ze w te wakacje dokształcę się w akwareli w Ośrodku kultury. Niestety zajęć nie ma z powodu koronawirusa. Szkoda. Powinnam wysłać trochę prac do oceny, ale mi schodzi. Moze za dwa tygodnie to zrobię...

Po wyjeździe Sebastiana koty wrocily na kanapę. Gdy on jest przychodzi tylko Majka i Rozi. Majka go bardzo lubi. Inne omijaja go łukiem, bo probuje je wychowywać, a one są niereformowalne. Omija go też Pikuś. Sebastian go nie lubi i nie potrafi mi podać powodu dlaczego. Twierdzi, że jest glupi, a to nie jest prawdą.

Nadal zbieram boczniaki. Myślę o innych grzybach. Znalazłam pieczarki 3 fazę i chyba kupię...:)

Nad nowym telefonem pracowałam kilka godzin i coś z tego wyjdzie. Zgrałam trochę przydatnych aplikacji i chyba będzie ok. Dojdę z androidem do ładu. Na razie się bawię i to mnie cieszy. Naprawa to 220 zł:(

3 lipca 2020 , Komentarze (26)

Dieta mi idzie, ale dostalam kataru i drapie mnie w gardle od niego. :( Nie wiem co to, ale to na pewno nie infekcja ogólna. Niby spałam z mokrą glowa, nago przy otwartych oknach, ale w końcu jest lato. Dieta idzie to prawda, nie jestem jednak szczęśliwa na niej. Jestem wręcz skrzywdzona, bo tym razem smakuje mi tylko jabłko, kalarepa i ogorek kiszony. Jem mało, bo po prostu nie mam ochoty. Zjadłabym jajecznicę, frytki, sałatkę z majonezem, strączkowe a tu nie wolno. Sebastian pojechal i to kolejny powod, ze nastroj mam podly. Ciekawe kiedy mi to przejdzie..

Na pracę też nie mam ochoty, ale się zmuszam. Zwykle wykreślanie z terminarza wykonanych prac, sprawia mi przyjemność. Teraz przyjmuję to obojętnie. Dziś przykleiłam na splot słoneczny kamień słoneczny. On wspiera w depresji. Zobaczymy...

Dziś się zmobilizuję i ogarne pokój dzienny. Co na dworze zrobie nie wiem, bo deszcz tylko wisi. Poza tym będzie malowanie i czytanie oraz to co codziennie- joga, madytacja, afirmacje i Reiki.

Od kilku dni siedzę dluzej na portalu z wrozbami. Trochę juz zarobilam co mnie cieszy, bo wydatki mam.

Sebastian nie chciał wyjeżdżać, ale jak juz pojechał to znalazł się w swoim zywiole - pracuje, sączy piwo i spotyka sie z ludźmi. Dzwonimy do siebie po kilka razy dziennie, ale brak mi go i tak...

Przyszedł nowy telefon z pęknietą szybką. Muszę wymienić na własny koszt, bo gwarancja tego nie uwzględnia. Jestem wściekła. Poza tym nienawidzę androida. Robi ładne zdjęcia to plus...

2 lipca 2020 , Komentarze (4)

Sebastian dojechal szczęśliwie. Od razu zadzwonił, zebym sie nie denerwowała. Będzie mi go brakowało. Tym razem się staral. Ja też starałam się być wyrozumiała. Bylo tylko jedno lekkie  spięcie. To był magiczny czas...:) 

Dziś już normalna działalność. Będę czytać Związki milości na drodze samorealizacji. Poza tym chcę namalować akwarelkę. Moze maki. Krzysiek ma znosić drewno z rozebranej komorki i wyczyścić odplywy od rynien. Sa dwa i zarosly trawa, a gdy pada podcieka pod dom. Ja moze ogłowię bób. Mam do wykonania rytuał na przyciągnięcie milości dla klientki. To sie robi przez 7 kolejnych dni przed pełnią. Do tego moze ogarnę troche kuchnię. Mam mniej pracy, bo Sebastian solidnie wyszorował zlew...

Będzie też Reiki dla mnie i dla bliskich, medytacja z czaroitem i oczywiście joga. 

Moje boczniki rosną jak szalone. W niedzielę albo i wcześniej chyba będzie zbior. Nie zdawałam sobie sprawy, że to takie latwe. Boczniaki już będę hodować częściej. Pomyślę i o innych grzybach.

Wczoraj pól dnia przespałam, bo miałam ciśnienie 118/75. Bylam senna... Już zapomniałam jak sie czułam gdy ciśnienie wynosiło 200/85. Lekow nie biorę od miesiąca. Teraz odkąd medytuję dłużej z minerałami i nie chodzę do mamy ciśnienie praktycznie nie dochodzi nawet do 140. Bardzo sie cieszę...

Kupuję smartfon na raty, bo moj się zepsuł, a ze jest z Windowsem naprawa nieopłacalna. Kupuję Nokię za 800 zł. Lepszego mi nie trzeba.. Czekam na decyzję z banku

1 lipca 2020 , Komentarze (26)

Dziś pierwszy dzień. Chcę wytrzymać około 2 tygodni. Jeśli będzie waga spadać to i trzy. Liczę na odtrucie i korzyści zdrowotne. Niby jestem zdrowa, ale dieta przyda sie profilaktycznie. W zeszłym roku wytrzymalam miesiąc i schudłam 6 kg. W czasie piłam inkę z mlekiem i słodzikiem. Teraz zrezygnuję z tego. Będzie tylko mineralna i zioła. Wytrzymam... Mam problem z zakupami i nie będę wymyślała wielu potraw. Będę jeść dość monotonnie- kapusta, kalafior, buraki, ogórki, marchew, pomidory, cebula, jabłka, kalarepa, pomarańcze i to wszystko. Potrawy będą oczywiście proste i większość na surowo, bo pol dnia w kuchni nie zamierzam siedzieć...:) Chcialabym co pól roku robić 2 tygodnie postu. W zimie moze orkiszowy Hildegardy z Bingen. Obawiam sie jednak, ze na orkiszowym nie schudnę, bo to wiecej kalorii.

Dziś Sebastian jedzie, ale jeszcze idzie do sklepu. Wczoraj byly stosunkowo tanie czereśnie. Jeśli będą dziś to zrobię nalewkę i dzem.

Znalazłam kolejne interesujęce muszkieterki. Tym razem z jeansu.To model na obcasie o wysokości 7 cm. Podobaja mi się na szpilce, ale 10 cm to dla mnie za dużo. Pomyślę. Moi faceci sa na nie. Uważają, ze mam ostatnio obsesję na punkcie butów. Coś w tym jest, ale to zakupy na kilka najbliższych lat.

Jutro już wracam na normalne tory, czyli działalność artystyczna codziennie, czytanie lub kurs codziennie, wróżenie wcześniej, praca w domu i koło domu.

Wczoraj Krzysiek kupił trochę jagód i zrobiłam pierogow. Poza tym jadlam prawdziwki z jajkiem, bo Sebastian znalazł 4 bardzo dorodne przy ścieżce wiodącej do sklepu.

Przyszedł mi chalkopiryt, sokole oko i czaroit. To bardzo cenne kamienie. Wczoraj medytowałam z chalkopirytem i wrazenia wspaniałe. To kamień dla ezoterykow, do medytacji.To już prawie wszystkie moje minerały. Jest jeszcze trochę, ale nie wiem co to...Tutaj howlit, chalkopiryt, sokole oko, awenturyn i czaroit.

30 czerwca 2020 , Komentarze (66)

Dziś jadę do weterynarza, bo ma zdjąć szwy Megusi. We wrześniu chyba będzie trzeba jej zrobić ząbki. Mam jeszcze dwie koteczki do kastracji. Jedna ma ruję dwa razy w roku, a jedna z 4. To dzikie koteczki i trudno je złapać. Po powrocie będzie koszenie sadu, a wieczorem pisanie tekstu- prognoza z kart Kippera.O 22 mam zabieg Reiki dla klientki z Niemiec. To drugi zabieg z 4. Problemem jest brak energii i rozedrganie nerwowe. Szykuje mi się sesja tarota przez telefon...

Wczoraj byłam na wyborach i oczywiście obtarły mnie nowe buty, ale i tak się cieszę, że je kupiłam... To buty z zamszu i materialu welurowego. Później siedzieliśmy na dworze i Sebastian zrobił mi zdjęcie. Jestem zadowolona i ze zdjęcia i ze swojego wygladu. Jeszcze z 10 kg i będzie idealnie... Niestety to zdjęcie z telefonu i jest za wąskie na awatar. Muszkieterki kupię jeszcze jedne tym razem musztardowe. O ile nikt mi nie kupi... Podobają mi się z jeansu... W zasadzie to ja chodzę ostatnio tylko w butach wysokich, botkach albo w klapkach. Mam sandały, mam czułenka i balerinki, ale leżą... 

 A tu zdjęcie sprzed kilku lat i 25 kg więcej...:)

Wczoraj byliśmy zobaczyć boczniaki w piwnicy. Pięknie już rosną. Sebastian je wyjąl z piwnicy i sa teraz w ganku. Rosną ponoć szybko. Wkrotce chyba zbiory...:)

30 czerwca 2020 , Komentarze (17)

Od jutra zaczynam Dietę WO. Myślę o dwóch tygodniach. Niby miałam na nia przejść na początku września, ale postanowiłam juz teraz. Wczoraj skończyłam książkę Diety długowieczności Valtera Longo i tam polecane sa okresowe posty... Myślę o dwóch w roku. Jeden to WO i drugi to orkiszowy Hildegardy z Bingen. Książka jest rozsądna i myślę, że mogę z niej sporo wprowadzić w swoje życie. Ruch w postaci jogi już jest. Ograniczenie węglowodanow typu biała mąka też jest. Do tego powinno być zmniejszenie spozycia białka do 0,8 na kilogram wagi. Nie jem więcej, ale jem około 3 razy w tygodniu czerwone mięso, a to źle. Powinnam z tego zrezygnować, bo można jeść tylko ryby do 3 razy w tygodniu. Poza tym tylko białko roślinne. Ja jem jeszcze jajka i z nich nie zrezygnuję. Zabójczy jest cukier, ale ja go unikam. O mięsie pomyślę. Kiedyś nie jadłam kilka lat i dobrze się z tym czułam. Teraz tez planuję zrezygnować, gdy osiągnę juz wagę w normie. Ważne jest by nie jeść zbyt dużo posilkow. Ja jem 2 plus trzeci mniejszy i to jest w porzadku. Trzeba jeść w oknie żywieniowym 12 godzin i tak jem. Warto jeść to co jedli przodkowie. 

Wczoraj Sebastian przyniósł mi piękny kwietnik retro. Skąd go wziął nie wiem. Dziś mi już powiesił. Potrzebuję jeszcze trzy pólki do domu. Jedną na ikony decoupage, jedną na ikony pisane i jedną na kwiatki. Stopniowo je zdobędę, a Sebastian powiesi. Niestety nie dało się wczoraj skosić ani pociąć drewna, bo caly dzień padało. Chwilami bardzo intensywnie. 

Moje mieszkanie jest w starym stylu. Mam trochę tańszych antyków, a nowe meble kupuję w stylu starszym. Pasuje mi styl z końca XX wieku, łączenie mebli starych z nowymi, meble sosnowe, ewentualnie białe. Lubię meble drewniane. Taki styl zachowam. Nowoczesne stylizacje, te minimalistyczne są dla mnie zimne, a ja potrzebuję przytulności.

Wczoraj przyjechało drewno na zimę. Szybko znieśli, coby nie zmokło. Była oczywiście awantura z mamą o ruch na podworku. Chciała wezwać dzielnicowego. Strasznie ciężkie mam z nią zycie... Ciągnie mnie do tyłu i hamuje w rozwoju, bo każda inicjatywę związana z domem torpeduje i nie chce partycypować w kosztach. Dom jest zaniedbany i wyglada jakby mieszkali w nim menele... Nic nie mogę jednak zrobić, bo jest właścicielką połowy posesji.


28 czerwca 2020 , Komentarze (14)

Niedziela i wolne. Chciałabym iść na spacer. Pracy w domu i koło domu nie będzie. To lenistwo mnie pewnie zmęczy i znudzi. Na wybory się wybieram. Krzysiek też ma zamiar iść. Poźniej może zrobię jakieś zdjęcia.

Chcę kupić amazonit. Kupiłam pierścionek z oliwinem. To kamień duchowej i materialnej obfitości. To kamień miłości. Sprzyja reikowcom.Jest dla mnie cenny i będę go nosić na codzień...

W środę minie mi 8 miesiąc jogi. Jestem bardzo zadowolna. Strasznie szybko ten czas leci. Dopiero zaczynalam, a to juz 8 miesięcy. Moi bliscy już się do ćwiczeń przyzwyczaili. Już nie komentują, a mnie joga cieszy. Prawie zawsze wykonuję ten sam zestaw asan. Bałam sie lata, bo nie wiedzialam czy dam rade ćwiczyć. Niby nie ma na razie jakiś wielkich upałow, ale duszno już bylo i dałam radę. Widzę efekty jeśli chodzi o sprawność i lekkość w ruchu. Nie widzę zmian jeśli chodzi o wygląd ciala. Za to z dietą porażka. Ważę około 79,5 kg i nie wiem co dalej, bo waga nie spada, a mnie sie trafiaja grzeszki, bo motywacji brak. Bardzo bym chciala wazyć około 74 kg, ale cóż... Do mojego celu jeszcze około 14 kg. Problem jest z dietą, bo trzeba chyba poszukac nowej. Byłam na dukanie, na zupowej, niskowęglowodanowej i na plaż południowych. Te diety mogą juz na mnie nie dzialać. Zawsze najlepiej chudnę  na nowej diecie, bo organizm jej nie zna. Mnie chodzi o szybkie efekty. W przyszłym roku chcialabym zobaczyć 6 z przodu. Moze dieta Montigniaka, a moze Atkinsa.

Nadal robię afirmacje. Mówię dwa razy dziennie po 10 razy w kilku formach - ja, ty, ona. Niedługo minie miesiąc i wtedy zacznę pracować nad kolejnymi. Gdy Sebastian pojedzie skończę książkę o związkach milości i zacznę sie uczyć drugiego stopnia uzdrawiania pranicznego. Jestem po kursie I stopnia i czekalam na II. Niestety instruktorka wyjechała z kraju. Będę sie wiec uczyć sama. Niby są kursy w pobliżu, ale bym musiała zacząć od poczatku, bo instruktorzy nie respektują kursow ukończonych u kogoś innego. Uzdrawianie praniczne to bardzo skuteczna bioterapia. Dobrze działa też na ciało fizyczne i mozna zabiegi robić takze sobie. Pracuje sie wtedy na fantomie. Znalazłam ostatni tom, ale kosztuje 120 zł na Allegro...Kupię...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.