Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1493648
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lutego 2021 , Komentarze (26)

Strasznie mi trudno zrzucić resztki wagi w tym etapie. Mam wahania, bo przekraczam limit kalorii i sie przejadam. Oczywiście z łakomstwa. Zupełnie nie mam ostatnio kontroli. Niestety to jeszcze nie nadwaga, a tydzień sie kończy... Nie wiem co zrobić. Chyba jednak z diety wyjdę, bo dłużej nie wytrzymam tak niskiej kaloryczności. Teraz jest 800-400. Tak co drugi dzień. Chyba od poniedziałku zrobię 900-400.

Mój Pikuś od jakiegoś czasu ma problem ze wskakiwaniem na kanapę. Przymierza się, bierze rozbieg, a ostatnio spadł. Nie robilam mu Reiki, bo uznałam, że to wina wieku. Piesek skończył 13 lat. Gdy moja mama się o tym dowiedziała zaczęła mu robić zabiegi bioterapii i jest nieco lepiej. Wczoraj nie czekał pod kanapą aż go Krzysiek wsadzi, tylko wskoczył sam na fotel i przeszedł. Nie wiem na jak długo ta poprawa. Moze być tylko na czas robienia zabiegów, bo one daja energię.

Kajtek się uspokoił, ale przy mnie. Śpi jak aniołek caly czas gdy jest tyko ze mną. Gdy usłyszy, ze Krzysiek wchodzi do ganku, przeciaga się, wstaje i zaczyna sie kręcic pod nogami. To jest okropnie wkurzające, bo wpada Krzyśkowi pod nogami do lazienki, sypialni, kuchni. Chowa sie pod wanną, stolem, łóżkiem i wyjść nie chce. Krzysiek go ciągle szuka i wygania. Nie wiem co z tym zrobić...

Coraz bardziej mnie bolą stawy biodrowe. Bolą mnie przy jodze i callaneticsie. Bolą mnie kości podczas chodzenia. Nie poddaję sie i ćwiczę. Callanetics już ćwiczę dwie pełne serie na brzuch po 100 powtorzeń. Zaczęłam druga 100 na biodra, ale tu sie trochę obawiam, bo nie chcę mieć wąskich bioder. Nie wiem ktore ćwiczenia sa pomocne przy bolach kręgoslupa. Muszę doczytać, ale raczej te na brzuch. Te są dla mnie ważniejsze, bo nie o urodę mi chodzi. W nastolatkę i tak sie nie zmienię...

Przyszły mi wszystkie paczki. Kupiłam kilka makaronów bezglutenowych w tym ryzowy. Ponoć maja mniejszy ig, ale nie są ciemne. Nie wiem jak je zniesie moj organizm. Do tej pory miałam tylko makaron z sempoliny. Tym razem go w sklepie nie było.

Poprowadź mnie

poprowadź mnie ścieżką

pachnącą przeszłością

gdzie wieś przycupnięta w cieniu drzew

tchnęła spokojem i ciszą

gdzie słoneczniki, topinambury i malwy

kłaniały się słońcu

pokaż mi łany zbóż chabry i kąkole

weź w dłonie śpiew skowronka i klekot bociana

poprowadź mnie tam

gdzie dusza spragniona wytchnienia

pląsała w objęciach łąk i wiatru

poprowadź mnie i nie zapomnij


5 lutego 2021 , Komentarze (23)

Mrozu ekstremalnego podobno nie będzie, bo prognozy sie zmieniły. Na razie odetchnęłam. Mama mnie uspokaja, że pod koniec lutego takie mrozy są malo prawdopodobne.

Nadwagi jeszcze nie mam, ale to moja wina, bo najadłam sie pierniczków w czekoladzie. Ostatnio jestem okropnie łakoma na słodycze. Jak mam to jem do oporu. Krzysiek kupuje, to czego nie lubię, ale pierniczki kupił brat Krzyśka. Dziś 40 dkg mniej. Jeszcze do nadwagi trochę zostało. Dziś więcej jedzenia. Będą kotlety z pieczarek, jajka z brukselką, mandarynka i pieczony schab.

Koniec tygodnia i dobrze. Dziś czekam na ostatnie przesyłki. Jeszcze idzie jedzenie. Nowy tydzień to juz dodawanie kalorii. Będzie dużo strączkowych i bardzo mało białej mąki. Kiedyś próbowałam zrobić pierogi z mąki razowej, ale mi się niestety rozpadły. Kluski będą więc z dużą ilością dodatkow co zmniejszy ig. Będzie też Siofor. Na razie biorę 500-750. Wkrotce zmniejszę ilość mięsa. Zostana ryby.

Mój Filuś schudł. Nie wiem czemu, ale podejrzewam, ze z powodu braku zębow nie nadążył jeść szybko.  Ostatnio go dokarmiam i zobaczymy czy przytyje. Lubi psie puszki. Inne koty też dostawały więcej suchego jedzenia, ale zaczęły zostawiać mokre. Chyba faktycznie czują wiosnę. Suzi napewno, bo dostała rui i miauczy. Nie udało mi się jej wykastrować, bo sie nie daje złapać. Jest cakiem dzika. Będą kolejne podejścia. 

Piję za dużo coli 0, bo butelkę dziennie 1,5 l. Sprobuję zmniejszyć i wprowadzić trochę mineralnej. Nie wiem czy mi sie uda, bo bardzo colę itp lubię. To nawet nie chodzi o oszczędność, bo nie gardzę napojami typu coli, a one aż tak drogie nie są.

Zaczynają mi kiełkować kwiaty wiosenne. Boję sie że zmarzną...

Na koniec haiku...

zimowy ranek

kiełki przebiśniegów

srebrne od szadzi

spacer po lesie

pierwsze białe płatki

lśnią w pajęczynie

4 lutego 2021 , Komentarze (17)

Dziś może ostatni dzień tego etapu diety. Ma być niecale 500 kaorii. Jak wytrwam, to jutro moze ostateczny spadek do nadwagi. Nie chcę ciągnąć dlużej, bo muszę odczekać 3 miesiące i  do diety wrócić. To wypadnie w maju. W czerwcu mogą byc upały, a wtedy puchnę, a nie chudnę. Tym razem ładnie poleciało w talii, ale za to podbródek ma się dobrze i wyglądam groteskowo. Czarno to widzę, bo zostało jeszcze około 16 kg i 3 cm waleczek tłuszczu na podbrodku. 

Ma przyjechać węgiel, a śnieg jeszcze miejscami leży. Nie wiem czy kierowca wjedzie. Musi być małe auto i sprawny kierowca. Kogo szef ze składu przyśle nie wiem, bo jest niezbyt solidny. Odetchnę dopiero gdy opał będzie na podworku. Musi Krzysiek zapakować go do komórki, bo może zniknąć. Nie wiem co za czasy teraz. kiedyś węgiel pol zimy leżał kolo piwnicy i nikt nic nie wziął. Teraz wszystko z podworka ginie. Nawet ktoś drabinę ukradl.

Depilator do twarzy w kremie jest bardzo dobry. Ma składnik opóźniający wyrastanie włosków i nie musiałam nic robić przez 5 dni. Golić włoski musiałam co dwa dni. 

Callanetics mi idzie. Teraz robię jedną serię 100 plus drugiej 80. Na biodra też zaczęłam drugą serię. Na brzuch będą 4, a na biodra 2. Gdy mi się uda dojść do tego co zamierzam, zacznę robić dzień przerwy, bo tak ponoć trzeba. Gdy ćwiczyłam 30 lat temu przez miesiąc, to miałm bardzo ładny brzuch... Mięśni oczywiście nie było widać, ale ja tego nie lubię... Wręcz się tego boję...

Muszę szybko zarobić 200 zł, bo chcę koleżance wykastrować kocurka, a moze i dwa. Ona ma kika kotów w domu. Oczywiście kastrowanych i dwa wychodzace, niekastrowane. Te dwa czasem przepadaja na kika dni. Trzeba z nimi zrobić porzadek, to będą sie domu trzymały. To bezpieczniejsze dla nich. Ona ma dwa kredyty i nie pracuje na stałe. Ciężko jej... Też karmi koty dochodzace, bo mieszka na wsi, a tam ludzie uważają, ze kot się sam wyzywi.

Wczoraj mi się udało przerobić kurs akwareli i dziś chcę malować... Na razie uczę się nowych sposobow malowania nieba z mistrzynią pejzaży. Jestem ciekawa kolejnej lekcji. Czekam też na portrety... Jeśli chodzi o akwarelę, to jestem samoukiem. Nie brałam do tej pory udziału w żadnym kursie. Niby sprzedaję obrazy, ale chętnie poznam triki innych.

Wczoraj widziałam kosa...

3 lutego 2021 , Komentarze (21)

Jutro ma przyjechać opał. Chyba kierowca nie wjedzie i trzeba będzie nosić około 30 m. Niech Krzysiek nosi. Chciałam kupić wcześniej. To nie, bo mu się nie chciało w komórce posprzatać. Chciałam, żeby znosil Adrian, ale też nie, bo mu opalu dać za to nie chce. Zniesienie tony węgla to koszt 60 zł. Sebastian by zniósł za darmo, ale go nie ma...

Zapowiadają ekstremane mrozy. Ponoć koło 15 lutego ma byc u mnie nawet około 30 stopni. Boję się o rury od wody. Niby wszędzie są otuliny, ale licho wie czy to coś da. Mama otulin nie ma, a w łazience cienka ściana. U nas łazienki nie są ogrzewane. Trzeba będzie na te noce chyba powstawiać grzejniki. Boję się o kwiatki w domu i rośliny na dworze. To co w donicach, wniesiemy do sieni, a reszta? Piękna zima w tym roku, a ja czekam na wiosnę. Jakoś nie mam teraz nastroju by cieszyć sie śniegiem. Zimno mi, bo dietkuję. Pamiętam zimy w Kamesznicy. Tam były śniegi na metr conajmniej. W domu moich rodziców okna były nieraz prawie całe zasypane. Zostało z 30 cm. W izbie by półmrok i trzeba byo palić w dzień światło. Ja tam wtedy byłam, bo pisałam  pracę dyplomową. Na podworku były pokopane tunele do bramy. Takie zimy i teraz tam bywają czasem. Widziałam zdjęcia. Zastanawiam się czy ja się tak bardzo juz postarzałam, ze wracam do przeszłości i uważam, ze wtedy było lepiej? Coraz częściej sie na tym łapię... Co prawda doceniam postęp, ale już teraz widzę, że dawniej niektóre rzeczy były lepsze. Samochody jeździły wolniej, było ich mniej i rzeczy były solidne na lata.

Kilka dni temu przyszedł mi kurs psychologiczny. Mam przerobione dwie lekcje i kuszą mnie następne. Nie wiem czy ulegnę, bo chcę sie uczyć po kolei. Teraz jestem w trakcie kursu z parapsychologii i to jest cel na najblizsze miesiące. Kończę 4 lekcję, a jest 20.

Diety mam juz zdecydowanie dość. Nie wiem czy mi sie uda zejść do nadwagi w tym etapie. Zaczęłam marzyć o jedzeniu i kaloryka czasem jest bardzo niska. Tak nie powinno być. 800 kalorii przez miesiąc to nie tragedia dla mnie, ale nie 500...

Krzysiek mi zapisał chleb orkiszowy i ciemną bułkę na sobotę, bo jednak sa w moim sklepie... :) Dziś kupil mi oliwę, bo była... Myślę nad colą. Na razie w sklepie jest zapas na jakieś dwa tygodnie może. Później może przerzucę sie na napoje typu cola 0. Wczoraj mi taki kupił brat Krzyśka i jest smaczny, a tańszy...

Mam matę do akupresury...Testuję ją... Na razie widzę, że mnie koi... Tuż po użyciu kręgosłup mnie nie boli prawie wcale... Jestem z niej zadowolona...

***

Nie mów nic

wiatr w kominie szepce za ciebie

płomień świecy pełga delikatnie

po twojej twarzy

pieści sylwetkę

dodaje miękkości włosom

powiedz

czy wieczór spowity w biały tiul

pachnący szadzią

gasi ogień w twoim sercu

czy go wzmaga


2 lutego 2021 , Komentarze (17)

Ogarnął mnie leń jeśli chodzi o zajęcia typu fizycznego. Mam problem ze wstaniem z kanapy. Muszę się mobilizować do wszystkiego. Gdy juz wstanę, to robię kilka rzeczy na raz coby mieć później święty spokój. To trwa jakiś czas i podejrzewam, że to zły wpływ neptuna w rybach. Neptun to planeta poruszająca sie wolno i ten wpływ może potrwać jeszcze i dwa lata. Dobrą stroną pobytu neptuna w rybach jest dla mnie natchnienie, działalność artystyczna i humanitarna. To też parapsychoogia i ezoteryka.

Od kilku dni pracuję nad tym by wcześniej chodzić spać. Myślę by z czasem zasypiać koło 1 i wstawać koło 10. Idzie wiosna i nie chcę by mi pól dnia umykało. Czy to sie uda zależy od pracy i tego ile będę zarabiać na wróżbach w dzień. Gdy byłam młodsza wstawałam okoo 8-9, bo chodziłam babci do sklepu. Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. Nie do końca, bo w skowronka się nie zmienię. Byłam sową i sową będę.

Dziś mniej jedzenia i jutro moze juz koniec diety. Już mnie zmęczyła. Teraz dodam po 100 kalorii, ale juz do dużej iości węglowodanów nie wrocę, bo tyję. Myślę by jeść góra 100 g przy 1200 kaloriach. Oby to nie było za dużo... Limit też będzie jeśli chodzi o białą mąkę. Pomyślę o ciemnym pieczywie i ciemnych makaronach. Cały czas będę brać Siofor. Biała mąka będzie tylko do sosów, kopytek, pizzy, zapiekanek, pierogow i innych klusek, swojskiego chleba. Myślę, że góra trzy razy w tygodniu po trochu wpadnie. Najbardziej tyję po chlebie. Chyba trzeba na razie z białego zrezygnować. Zobaczę 6 z przodu, to do niego w malej ilości wrócę.

Zmienił mi się gust jeśli chodzi o filmy. Przestałam ogladać sf pelne walk. Za dużo w nich przemocy, udziwnień i ruchu, hałasu. Lubię za to thrilery w tym z wątkiem romantycznym. Czasem oglądam fimy wojenne i sensacyjne. Lubię filmy historyczne. Nigdy nie oglądam komedii. Romantycznych też nie. Drażnią mnie, ale ja nie lubię się śmiać... Zawsze byłam poważna i taka chcę być...

Kupiłam matę do akupresury i kurs u Krissa Wieliczko...

A na koniec stare opowiadanie. Zostało wydrukowane w antologii jakiś czas temu. Wstawiam, bo ze śniegiem...

Przypadek Fredka D

Była siedemnasta, gdy Fredek obudził się zupełnie trzeźwy. Nic dziwnego rano wypił ledwie ćwiarteczkę (bo na więcej nie miał), a kumpli chętnych postawić pod sklepem jak na złość nie spotkał. W domu był ziąb – ogień pod blachą dawno wygasł - a na dworze trzymał tęgi mróz. Co najgorsze musiał się we śnie rzucać, ponieważ stół był przechylony i ostatni kieliszeczek, który zostawił sobie na klina, przepadł.
- Cho...lera – zaklął pod nosem - ale mnie suszy. Muszę coś skombinować, bo uschnę. Może Albert coś będzie miał. Wczoraj przecież wziął zasiłek. Może jeszcze wszystkiego nie przepił... Albo Kazek - temu przecież dopiero co listonosz rentę przyniósł. Myślał, ubierając się w pośpiechu. Już po chwili zamykał drzwi i przedzierał się przez zaspy do furtki. Mróz trzymał. Musiało być ze dwadzieścia stopni, bo policzki i nos momentalnie mu zdrętwiały. Droga była zasypana jak zawsze. Pług przecież jeździł tylko do domu sołtysa, a dalej ludzie musieli sami sobie radzić.
- Najpierw do Kazka, bo bliżej - mruknął, naciągając czapkę na uszy.
Szło się ciężko. Poboczem w ogóle się nie dało, bo śnieg był za głęboki, a jezdnia przypominała miejscami szklankę. Miejscami zaś, między koleinami, śnieg był twardy i ubity. W dodatku było już prawie ciemno.
- Jeszcze tylko zakręt koło domu Karolaka i już będę na miejscu - wymamrotał. Żeby tylko starej Kazka nie było, bo to jędza jakich mało. W kościele tylko siedzi i udaje cnotliwą, a przyzwoitym człowiekiem gardzi. Ostatnio, jak robili z Kazkiem i Bolkiem flaszeczkę, wpadła niczym furia i za miotłę złapała. A jak się przy tym darła, jak wyzywała. Od pijaków i ochlaptusów. Aż uszy więdły. Później won z domu kazała iść. To poszliśmy. Cóż się będziemy z babsztylem wadzić. "Szkoda tylko Kazka, że z taką jędzą zapowietrzoną pod jednym dachem żyje" - myślał, wlokąc nogę za nogą.
Po chwili już był pod domem kumpla. Jeszcze do drzwi nie doszedł jak usłyszał wrzaski Kazkowej. Za moment Kazek pojawił się w drzwiach i trzymając palec przy ustach ruszył chwiejnie do furtki. Cóż było robić... Fredek zrobił w tył zwrot i podążył za Kazkiem.
- Masz coś? – spytał.
- A skąd – odparł Kazek. Do zlewu mi cholera jedna wylała i resztę pieniędzy zabrała. Rozwodem grozi. A gdzie ja na stare lata pójdę. Córkę buntuje i ta już ze mną nie rozmawia prawie. Ech życie – westchnął.
- Trza iść do Alberta. Jak nic. Sam jest i nikt mu głowy nie suszy – stwierdził Fredek.
- Ano trza. Tylko czy mu jeszcze co zostało, bo rano widziałem go pod sklepem z Bolkiem - i chyba mu stawiał – dorzucił Kazek. Witek ten z K. też tam był i Stasiek spod lasu, a oni za kołnierz nie wylewają.
- Może jeszcze coś ma. Zasiłek wziął przecież dopiero wczoraj – rzucił Fredek.
- A kto go tam wie. Chytry nie jest i lubi się napić w towarzystwie. Wszystkim stawia, a sępów nie brakuje. Tylko o kumplach nie zawsze pamięta – mruknął Kazek.
Zamilkli i ruszyli przed siebie, pogrążeni we własnych myślach. Po paru krokach byli już przy zagajniku, za którym znajdował się przystanek i tuż obok chatynka Alberta. Stara i pochylona. Było już całkiem ciemno. Tylko świecący księżyc umożliwiał poruszanie się. Po chwili Fredek, idący przodem, zauważył jakiś ciemny kształt, leżący na drodze - tuż koło pobocza. Kształt był duży i przypominał człowieka. Gdy doszli bliżej, okazało się, że to mężczyzna.
- Ani chybi zabity – rzucił Kazek. Pewnie go coś stuknęło jak szedł od autobusu. Tak tu ciemno.
- To ten inżynier, zięć Karolaka – stwierdził Fredek. - Wiesz... ten, co mu prawo jazdy zabrali, bo po pijaku wjechał w płot starej Malczykowej. Teraz autobusem do pracy jeździł. Szkoda go. Swój chłop był.
- Może jeszcze żyje. Zobacz, czy dycha – mruknął Kazek, oglądając się wkoło niepewnie.
- E tam dycha. Zobacz, ile krwi. Cały śnieg zalany. Ani chybi trup – powiedział Fredek, przeszukując mu kieszenie. Patrz, ile ma forsy. Pewnie wypłatę wziął. Jemu to się już nie przyda, a my porządzimy z tydzień – dodał, chowając pieniądze do kieszeni. Jak nie my weźmiemy, to inni to zrobią. Wątpię, by rodzinie oddali ci, co go znajdą.
- No dobrze już, dobrze. Chodź szybko, zanim ktoś nas tu zobaczy – wymamrotał Kazek.
Pili do północy. Później zdrzemnęli się trochę. Rano Kazek ruszył do domu, a Fredek do sklepu. Wyrzutów sumienia z powodu zabranych pieniędzy nie mieli. Zmarłego nie żałowali. Nawet na ten temat nie rozmawiali, bo i po co. Umówili się tylko na wieczór na następną flaszkę, albo i dwie. W końcu mieli teraz za co pić. Fredek pod sklepem spotkał Bolka i Staśka. Jak zwykle czekali na okazję. Rozmowa toczyła się o zięciu Karolaka. A jakże.
- A wiesz ty, Fredek, co się wczoraj Jackowi od Karolaka przytrafiło. Leżał napity koło zagajnika i jakaś menda mu wypłatę zabrała. Caluśką. Ani grosza do domu nie przyniósł. Co gorsze - butelka wina, którą niósł na przeprosiny dla żony, mu się potrzaskała. Całe ubranie sobie powalał na czerwono. Karolak wściekły powiedział, że go z chałupy wygoni.
- Słyszałem, słyszałem – wymamrotał Fredek, umykając chyłkiem do domu.

1 lutego 2021 , Komentarze (20)

Nowy tydzień, a ja diety nie powinnam zakończyć, bo jeszcze trochę do nadwagi zostało. Dziś więcej jedzenia, a może zawalczę jutro. Dwa, trzy dni i powinno być po kłopocie. Dziś Kefir, jajecznica z pieczarkami i piórkami cebuli i sałatka z tuńczyka z majonezem. Dzisiejszy spadek to 40 dkg.

Dziś Krzysiek jedzie do miasta na zakupy. Trzeba też wziąć pieniądze z konta, bo czekam na roztopy z kupnem opału. Z pracą i innymi zajęciami wreszcie wkroczyłam na normalne tory. Trochę to trwało, ale już działam. Dziś ze znienawidzonych prac będzie porządkowanie sieni. Zejdzie z 15 minut. Sień, a właściwie ganek jest praktycznie nie używana i Krzysiek z Sebastianem zrobili z niej składzik narzędzi, nowozów, ziemi itp. Mnie to drenerwuje, bo gdy babcia jeszcze żyla, korzystaa z niej normalnie. Były w niej dywaniki, kwiaty. Było czysto i przyjemnie choć nie luksusowo. Chcę do tego wrócić. Moze ja w lecie Sebastian pomaluje. Ja umyję okno, powieszę czyste firanki, jakieś obrazy. Wprowadzę do niej życie. Ekstra nie będzie, bo ja już nie mam energii dbać o cały dom. Nawet w moim mieszkaniu nie jest posprzatane tak jak trzeba. Coś codziennie robię, ale nie nadążam. Pani do pomocy w domu nadal nie mam, ale też i nie szukam z wielkim zaangażowaniem. 

Zostało mi 250 zł do 15 II na jedzenie. Spiżarnia jest pełna i szafki kuchenne też. Problem w tym, że to w większości węglowodany, czyli jedzenie nie dla mnie. Jeśli jeszcze w tym tygodniu będę na diecie, to ok, bo będę jeść mało. Jeśli juz wyjdę, to trzeba będzie więcej jajek, serów, mięsa, warzyw kupić. Nie chcę przekroczyć tego limitu. Jest jeszcze do kupna cola...:(

Kończą mi się papiery do akwareli i niektóre kolory farb. Trzeba wkrótce kupić. Trzeba też kupić kolejną lekcję u Krissa Wieliczko. Jest o malowaniu nieba, ale tym razem kolorowego. To np. zachody slońca.

Wczoraj zrobiam 140 powtorzeń ćwiczenia na brzuch/callanetics/ w dwoch turach. Zrobiłam też 100 powtorzeń jednego ćwiczenia na biodra i pośladki. To ostatnie bolało jak diabli. Chyba mi siadają stawy biodrowe...:( Z tym ćwiczeniem chcę dojść do 200.

31 stycznia 2021 , Komentarze (26)

No i nie wygląda na to, bym schudła do nadwagi. Organizm zastrajkował i jest nieco więcej. Dziś mniej jedzenia. Mam juz dość diety i jutro chciałam ja skończyć, ale teraz się waham. Ogórków kiszonych już nie kupuję. Do podjadania mam marchewkę.

Miałam wyjść dziś na spacer, bo chciałam zrobić zdjęcia zimy. Nie wiem czy jest sens, bo śniegu coraz mniej. Boję się mrozu. Ma być ponoć przez kilka dni w nocy. Boję się o Adriana, bo opału nie ma..

Ostatnio i Sebastian i mama oczekują, ze sie do nich dostosuję. Sa napastliwi. Sebastian chce, zebym zmieniła swój rytm dnia. Wścieka się, że wstaję poźno i do późna siedzę. Mama oczekuję, że będę wysłuchiwać negatywizmów. Ciągle wyszukuje sporne sprawy, które mnie nie interesują, bo to ją nakręca i usiłuje mnie zmusić bym jej mądrości słuchała. Nie mam zamiaru ulec ani jednem ani drugiemu. Jak mnie nie akceptują taka jaka jestem niech zrezygnują z mojego towarzystwa, bo inaczej ja to zrobię. Nie lubię kłótni, adrenainy ani burzliwych dyskusji, a zmieniać się pod czyjeś dyktando nie będę. Oczywiścię stawiam granice i dyskusje, które mnie drażnią kończę szybko. Zaczęlam robić afirmacje- Ja Agata przestałam przyciągać toksyczne, trudne i dominujące osoby. Jak zadziaają to już nikt lubiący konfikty w moim zyciu sie nie zjawi.

Coraz lepiej idzie mi callanetics. Chyba mięśnie się wyrabiają. Wykonuję po 120 powtórzeń ćwiczenia na brzuch. Będę dokładać. W czasie ćwiczeń mięśnie mnie bolą. Później nie. Nie mam też energii na wykonywanie większej ilości powtórzeń. Myślę jednak, ze z czasem energii przybędzie. Liczyć ilość ćwiczeń zacznę dopiero gdy dojdę do conajmniej 400 powtorzeń. Wtedy zacznę ćwiczyć co drugi dzień. Od dziś może zacznę wykonywać ćwiczenie na biodra i pośladki. To zależy od tego czy Krzysiek rozbierze choinkę, bo muszę mieć miejsce.

Kolejna wprawka w malowania nieba...Też akwarela... Na razie mam dość tej tematyki. Wrócę z niebem kolorowym, przed zachodem słońca. Dziś moze portret ołówkiem...

30 stycznia 2021 , Komentarze (12)

Koniec tygodnia, ale w ten weekend będę pracować, bo zarobek w tym miesiącu mizerny. Niby  jakieś większe wydatki dodatkowe mi się nie szykują, ale i tak coś zarobić trzeba. Dziś będę pracować wcześniej, bo w tygodniu różnie bywa. Zawsze gdy jestem sama, boję się wróżyć, bo ktoś typu kurier może zapukać do drzwi.

Poza tym moze będzie kurs portretu, bo Krzysiek pracuje po południu i nie będzie przeszkadzać. Cały czas czytam i uczę się parapsychologii.

Dieta, ten etap się kończy. Dziś mniej jedzenia. Mam ochotę na kaszę czarną z kalafiorem i pieczarkami. Jutro kolejny dzień z mniejszą ilościa jedzenia, bo w poniedziałek liczę na spadek. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to wtedy skończę ten etap diety. Jeśi nie to jeszcze kilka dni. Muszę zejść do nadwagi...Koniecznie.

Kończy się czwarty tydzień ćwiczeń qigong. Idzie mi z tym, ze ćwiczę w swoim tempie, czyli nieco szybciej niż osoba prowadząca. Tak mi się lepiej ćwiczy. Patrzenie cały czas w komputer podczas ćwiczeń było męczace. W czasie niektórych ćwiczeń, trzeba patrzec w bok lub do tyłu. Teraz już pamiętam ćwiczenia.

Kupiłam sobie krem do depilacji twarzy i działa, ale trzymam 20 minut zamiast 5... Myślę, że z czasem włoski będą delikatniejsze. Kiedyś miałam kilka i niepotrzebnie zaczęłam golić, bo zarosłam i mam dużo. Lasera się boję  no i trzeba wyjeżdżać z domu licho wie gdzie... Teraz będę usuwać chemicznie. Może z czasem pomyślę o wosku.

29 stycznia 2021 , Komentarze (26)

Wczoraj byłam zobaczyć ile mamy opału i ten sie kończy. Trzeba kupić i węgiel i drewno. Gdy kupię wystarczy do końca sezonu. Będą dwie tony węgla i 3 m2 drewna na sezon. W tym roku to była buczyna i dąb. Trochę było grzane tez pradem. Rachunek rozwścieczy Krzyśka, ale trudno. W rękawiczkach w domu siedzieć nie będę. Teraz tylko wzdycham, żeby śnieg stopniał, bo kierowca nie wjedzie.

Niestety moje koty lepszych puszek nie chcą. W zeszłym miesiącu był strajk głodowy, bo próbowałam je przekonać. To była Smila. Trzeba było gryźć, a one wola Felixa kawałki w sosie. Inna sprawa, że dużo moich kotów juz zębów nie ma. Gdy Felixa kupię, wszystko z talerzy znika. Gdy jest Smila, dojada Pikuś. Teraz kupiam Felixsa, ale będą kolejne podejścia do Smili. Kajtek i Józek nawet do mokrego nie podchodzą. Józek jadał tylko Whiskas z kaczką. Teraz nic z kaczką juz nie ma.

Kupiłam sobie peeling do twarzy z wodą kokosową. Pięknie pachnie i pozostawia skórę cudownie gładką. Zobaczymy jak będzie po dłuższym stosowaniu. Mam też nową pastę do zębów. Ponoć je wybiela. Zobaczymy.

Znowu mi się zaczynają podobać faceci. Z przyjemnością patrzę na przystojnych aktorów, a myślałam że na starość mi przejdzie. Jak zwykle zwracam uwagę przede wszystkim na wysokich, szczupłych brunetów w typie Małaszyńskiego, Bena Alffecka. Podobał mi sie też Keanu Reeves, Brandon Lee. Spotykałam sie kiedyś z facetem w tym typie, ale krótko, bo nie pasował mi jego charakter. Za dużo pił, imprezował i chciał mną rządzić. Miał 15 lat mniej i ponoć był gangsterem. To wtedy zdałam sobie sprawę, że uroda to nie wszystko. Z aktorów z jasnymi włosami podobał mi się Żebrowski jako Skrzetuski I Brad Pitt.

Wczoraj mi Krzysiek kupił dwie cole po 850 ml i zapłacił ponad 12 zł. Za tą cenę nie będę juz kupować w tym sklepie. Zawsze był drogi. Zobaczę w innym. Do 8 zł kupię. Drozej nie.

Wczoraj wypróbowałam nowe sposoby na malowanie nieba w akwareli. Są całkiem fajne... Niestety mój papier nie jest doskonały i nie wszystkie sposoby da sie zastosować...

28 stycznia 2021 , Komentarze (14)

Dziś zamiast schudnąć przytyłam, bo zjadłam kika ogórków kiszonych. Zwykle tak mam, ale jem bo maja malo kalorii. W poniedziałek wychodzę z diety, bo mam dość. Może jak zacznę jeść będzie mi cieplej. Na razie okropnie marznę, a nie powinnam przy tych temperaturach. Najgorzej jest w czasie jogi. Pokoj ogrzewam trochę grzejnikiem elektrycznym, ale od podłogi ciągnie, a ja ćwiczę tylko asany leżące i siedzące. Wiem, że przy okazji się hartuję i to jest zysk. W tym roku jak na razie nie byłam przeziębiona. Pamiętam, że gdy w domu było przez kika lat grzane gazem całą dobę, to czasem chorowałam i kilka razy na sezon. Wystarczy, że ktoś kichnął w autobusie i juz to miąłam, a później dochodził kaszel i gardło. Gorączki raczej nie miewam.

Wszystkie luźne pieniądze na ten czas wydałam. Czekam na kolejne. Chcę kupić matę do akupresury i moze buty jak się dziewczyna z Vinted odezwie. Wpadły mi w oko nowe botki na grubszej nieco podeszwie i na obcasie. Nie wiem tylko jaki ten obcas wysoki. U mnie może byc góra 7 cm. Wyższych nie noszę. Nie noszę też raczej szpilek, bo ponad wszystko cenię sobie wygodę.

Powninnam się zabrać za rysowanie portretów. Chciałam robić minimum 1 na tydzień. Planuję dojść do 100 i wtedy uznam naukę za zakończoną. W takim tempie jak mam to mi dwa lata jeszcze zajmie. Niby nie mam zamiaru rysować na zlecenie, ale ślimacze tempo mnie nieco drażni.

Zmieniła mi się sylwetka i straciłam talię. Kiedyś miałam 30 cm różnicy miedzy talią a biustem i biodrami. Teraz wygąda na to, ze mam tylko okolo 25. To chyba już na stałe.

Ostatnio chce mi się ćwiczyć. Inna sprawa, że robię afirmacje Ja Agata lubię ćwiczyć.  To mogło zadziałać. Teraz ćwiczę około 45 minut dziennie. Jest 20 minut jogi głownie na kręgosłup, 20 minut qigong/8 kawałków brokatu/ plus kilka minut callanetiks. Callanetics to na razie jedno ćwiczenie na brzuch. Doszłam do 120 powtórzeń. Chcę dojść do 400, bo za inne ćwiczenia na brzuch sie nie biorę. Później dołozę ćwiczenie na uda i pośladki. Nie chodzi mi o super ciało, ale o kręgosłup i sprawność.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.