Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1595041
Komentarzy: 56243
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 kwietnia 2021 , Komentarze (31)

Miała być dziś praca w ogrodzie, ale to zależy od pogody. Idą deszcze i leży śnieg. Z jednej strony dobrze, bo wszystko mi sie ukorzeni, ale z pracą na dworze moze być problem. Moze tylko wyjdziemy zasiić krzewy ozdobne... Dziś czeka mnie bardzo duzo pracy nie tylko w sieni. Trzeba pomalować szybę w drzwiach, wysiać mirt i poziomki, pomalować podłogę. Jutro będę to i owo kończyć...

Wpadły mi w oko kolejne byliny i chyba kupię, ale tym razem w doniczkach, a nie suche kłącza w folii. Myślę między innymi o różowej konwalii, pierwiosnku i języczce okazałej. Chcę też agapant niebieski i biały do donic. Kwiaty z zeszego roku chyba nie wszystkie przetrwaly. Nie wszystkie irysy z ziemi wychodza i nie wszystkie liliowce. Trochę się przyjęło. Bardzo mnie cieszą w tym momencie prymulki. Mam kilka kępek, ale jeszcze inne kolory kupię. Ruszył do życia rododendron i ruszyły hortensje. Wychodzą liliiowce. Najwięcej mam pomarańczowych.

Kupiłam wiciokrzew i clematis... To już ostatnie krzewy przed domem z mojej strony. Po stronie mamy wsadziłam winorośl i kiwi. Trzeba zwalczyć chwasty. Mama nic nie powie, bo to pod oknem mojej kuchni.

Znowu mam problem z Sebastianem, bo zrobił się bardzo opryskliwy i niemiły, czasem wręcz chamski po alkoholu. Twierdzi, że ja na szacunek muszę sobie zasłużyć. Na razie nie zasługuję. Krzyśkiem wręcz czasem pomiata, a on bardzo sie denerwuje. Z moją mamąsię nie liczy. Nie wiem co dalej. Niby zdaję sobie sprawę, że jest alkoholikiem i jeśli chcę znajomość utrzymać to muszę być wyrozumiała, ale czasem mam dość, bo przegina. Do tego nie czuje sie winny i uważa, że wszystko co złe między nami to moja wina. Co mówil po wodce nie pamięta. Mowi mi tylko, zebym nie zwracała uwagi na to co mówi po pijanemu. Teraz juz wiem, ze bym z nim pod jednym dachem nie wytrzymała dłużej. To, że chciał się żenić nie ma sensu. Nie wyobrazam sobie takiego męża. Doszło też jeszcze to, ze moja mama twierdzi, że zamierzył się na Kajtusia gdy ten uciekł. Nie wiem czy to prawda, bo moja mama to intrygantka i moze chcieć nas skłocić. Gdyby uderzył mi zwierzę tobym go wywaliła za drzwi bezpowrotnie, bo zwięrzęta są według mnie nietykalne. Moje koty w większości za nim nie przepadają. Pikuś go nie lubi. Lubi go tylko Majka, a toleruje Rozi, Mruczek, Morus i Aronek. Inne trzymaja sie z daleka. Czasami się zastanawiam po co ja to jeszcze ciągnę. Co z tego mam. Niby pracuje u mnie, ale jego zachowanie bywa czasem skandaliczne. Ja go ponoć też denerwuję...

Kilka dni temu pojawił sie w domu Adrian. Wpuściłam go do łazienki, bo chciał sie ogolić. Ciuchy miał czyste. Ponoć sie kąpie tam gdzie bezdomni, a śpi na klatkach schodowych. Utrzymuje się z żebrania i uważa to za swój sposob na życie. Twierdzi, że to lubi i że nieźle zarabia. Ponoć ma tyle pieniędzy, że stać go na wspieranie innych. Za kilka dni wybiera się z koleżanką do Berlina. Jakim cudem nie wiem. Będą tam zebrać. Moja mama nie jest zaszokowana. Ja tak. Bliscy się w grobach przewracają... Dom był zawsze na poziomie, a tu takie coś... Mama niby nie jest zaszokowana, ale powiedziała sasiadce, ze Adrian pracuje. Coś kręci jak zwykle.

Od dziś przymiarki do diety. Wpowadzam trochę zmian i zobaczymy. To jednak jeszcze nie będzie konkretna, radykalna dieta. Ta się zacznie za jakiś czas. Motywacji szukam w sobie i na razie za dobrze nie idzie...

Mialam iść do fryzjera i chyba na razie nie pójdę. Ufarbuję w domu choć tego nie cierpię. Podetnę włosy dopiero we wrześniu, bo teraz w sezonie muszę spinać. Nienawidzę wyglądać zza włosów gdy coś w domu typu remontu lub w ogrodku robię. Wygoda przede wszystkim i to też sie tyczy włosów.

A poniżej mój ogródek przed domem. Nie jest w moim stylu, bo ja lubię wiejskie z drewnianym płotem, bez żwirku. Nie będę jednak w to inwestować no i roślny lubię nie tylko w stylu wiejskim. Chciałam też uniknąć plewienia, betonu i strzyżenia trawnika. Jest kompromis. Rośliny, które lubię i reszta praktyczna. Uważam, że nie jest źle. Na pewno oryginalnie, bo u mnie wszędzie prawie kute bramy, strzyzone trawniki i tuje. Jeszcze lepiej będzie za jakiś czas gdy rośliny sie rozrosną i powstaną urocze kępki kwiatów, a krzewy wybujają.

12 kwietnia 2021 , Komentarze (8)

Dziś w planach skopanie widłami amerykańskimi pod bób i wsadzenie go. To juz ostatnie dni, bo można wsadzać do połowy kwietnia. Niestety ma być deszcz. Krzysiek ma jechać do miasta, bo musi wysłać obraz i kupić nasiona poziomek, żwirek dla kotów i saszetki dla Aronka, bo lubi. Jeśli kupi poziomki to będzie sianie. Poza tym będzie sianie dyni, mirtu i ogórkow. Moze juz takiego dużego zimna nie będzie. Może przyjdzie farba do podłogi albo farbki do szkła to podziałam. Jest plewienie. Koniec tych pilnych spraw wiosennych już powoli widać. Jeszcze z dwa tygodnie i już będzie robota prawie na bieżąco.

Jeszcze z dwa tygodnie i moze mi sie uda urządzić sień. Czekam na pieniadze z czterech miejsc. Wszystkie sa pewne i wystarczy. Mam jeszcze do kupienia trochę roślin do ogrodu. Pilna jest trzmielina, iwa szczepiona na pniu, truskawki ananasowe i pnące i jeszcze trochę kwiatow. To będzie wszystko.

Któryś moj kot wyprożnia się w nocy w pokoju na dywanie koło biblioteczki. Znalazłam juz kika niespodzianek. Podejrzewam Megusię albo Kajtusia. Kajtusia w toalecie nie widziałam, a gdy był zamknięty osobno kuwetę omijał. Odkąd jest w pokoju dziennym znajduję czasem to i owo w kącie. To mogła by być przyczyna, że ktoś go wyrzucił. Megusia od czasu operacji guza na listwie mlecznej czasem posikuje na dywanie właśnie w tym miejscu. Nie karcę jej, bo to staruszka i stresować jej nie będę. Wolę prać, a dywan luksusowy nie jest. Kot ważniejszy przecież. Dywan to tylko pieniądze. Zniszczy się kupię nowy...

Dziś idzie kilka paczek. Moze przyjdą farby do szkła. Jeśli przyjdą to będzie malowanie szyb.

Kupiłam dwie róże, trzmieliny i arcydziękiel litwor... Ta ostatnia roślina jest mi potrzebna do egzorcyzmów.

A tu parę moich wiejskich zdjęć. Już widzę falę krytyki za tą stertę drewna na podwórku i obłażącą farbę z niezamieszkanej strony domu... Sterta w tym roku zniknie, a dom pomaluję za dwa lata jak mama pozwoli. Po wiejsku w stylu retro będzie, bo strzyżonych trawników, kostki i wszelkiej wykwintności nie lubię u siebie i to jest delikatne stwierdzenie... Jeśli już to ogród w stylu angielskim, a nie francuskim, ale i tak wolę kllimaty rodem ze wsi z lat 80 ubiegłego wieku... Tej niebogatej oczywiście, sielskiej...

11 kwietnia 2021 , Komentarze (18)

Udało się wreszcie, bo się zawzięłam. Wczoraj po raz pierwszy wyplewiłam rabatę i to dużą w grubszych rękawiczkach. Później wsadziam bób i nawet kopałam reka dolki. Paznokcie prawie czyste i nic nie złamałam. Trochę chwastów jednak urwałam zamiast wyrwać, bo chwyt niezbyt precyzyjny. Jest szansa dla moich paznokci. Poczekam kilka dni i znowu koło nich zrobię i pomaluję. Dzięki za zmobilizowanie mnie...:)

Tydzień się kończy. Był bardzo pracowity co mnie cieszy. Dziś pospałam, a że energii mi nie brakuje chcę wyjść do ogrodu posadzić kwiaty. Może też spalimy trochę gałęzi. Będzie też praca zawodowa. Mam wróżbę z kart lenormand. Wieczorem zaczynam serię zabiegów. To będzie Reiki plus bioterapia plus uzdrawianie praniczne. Taka usługa łaczona. Zabiegów będzie 4/ po 4/, bo klientka ma problem z bólem glowy. Cena zabiegów to 120 zł za wszystkie. Nieco taniej za pakiet, bo to stała klientka. Czasem jej wrózę z tarota i robłam jej już zabiegi na kręgosłup i osłabienie. Zabiegi Sebastianowi pomogły i z kręgosłupem ulga. Podejrzewam jednak, że nie na długo. Niestety ma kręgosłup bardzo krzywy i o niego nie dba.

Te ostatnie zimna załatwiły mi pomidory. Stały na oknie w kuchni, bo w pokoju dziennym koty. Nie wiem czy kika uratuję. Powinnam już siać ogórki i dynię i boję się. Na dworze też z trudem szła praca, bo ręce marzły. Mam za to ładny koper. Posiałam w trzech doniczkach i pięknie rośnie. Jutro chcę kupić poziomki i szybko je wysieję. Wiem, że późno.

Trzeba by jechać z Pikusiem do weterynarza, bo ma za długie pazury. Problem jest taki, ze nie wszyscy taksówkarze biora z psem. Drugi to to, że on sobie łapy dotknąć nie pozwoli. Muszę polować gdy będzie pani Agnieszka, bo tylko ona mu potrafi obciąć. Ma cierpliwość i nie ulega mu. Chodzę do niej juz bardzo dlugo. Gdy została zlikwidowana moja stara przychodnia, dała mi namiary na nową i odnalazłam ją.

Ostatnio przekonalam się jaka jest moc kwarcu różowego. Kamień dziala na wrażiwość, miłość ale nie erotyczną. Noszę dużą brylkę na szyi już od kilku lat i nie rozsataję się z nią. Zerwalam sznurek i nie nosilam przez kilka dni. Gdy zawiesiłam z powrotem na sercu poczułam ciepło i od razu stałam sie bardziej miękka w myślach, bardziej delikatna, wrażliwa, więcej chciałam robić da innych.

Sebastian powiesił mi taką budkę. Myślę o kupieniu kilku budek dla jerzyków. To ptaki żyjace w koloniach. Mam na nie miejsce od pólnocnej strony domu. Moze jesienią.

10 kwietnia 2021 , Komentarze (20)

Dziś spałam nieco dłużej. Krzysiek pracuje po południu, a ja będę działać w domu. Chyba będzie plewienie przed domem. Może posadzę bób, bo to teraz najpilniejsze. Zostanie jeszcze drugie miejsce i moze je zagospadarujemy w poniedziałek. Chcę kawałek miejsca zostawić, bo może wysieję poziomki tobym je na tym miejscu posadziła. Trochę ich sie zmieści. Stare miejsce zarosło perzem i nie wiem czy w tym roku uda się je oczyścić. Jeśli tak, to pojdą na nim truskawki. Nie jest to miejsce idealne, bo w pobliżu rośnie orzech włoski.

Poza tym mam do zamiecienia ganek, bo Krzysiek przed świętami miał zamieść pod chodnikiem gdy wzięlm go do prania i zamiótł ale pod połowa chodnika. Później może podłogę umyję i jeszcze w kuchni.

Z sesji u psychologa jestem zadowolona. Na razie rozmawiamy głownie o mamie i trochę o Sebastianie. Także o jego alkoholiźmie i o tym, że grozi mi wspóluzależnienie czego jestem świadoma. Dobrze się czuję z tym, że mam w kimś wsparcie psychiczne, że ktoś mnie wysłucha i to i owo wyjaśni, nie krytykując przy tym. Takie spojrzenie z boku jest cenne. Z tego co się zorientowałam moje spojrzenie na życie nie jest jakieś bardzo skrzywione. Moje uczucia są raczej normalne. Nie mam wsparcia psychicznego w nikim i staram się przetrwać w ten sposob w jaki potrafię. Postępuję jak postępuję. Nie ma moralizowania i pouczania. Nie ma wytykania błedow i to moje probemy są ważne. Wreszcie. Następne spotkanie chyba na początku maja.

Na farbę do podłogi jeszcze czekam. W sieni, która remontuję mam dwie szyby. Jedną w drzwiach i drugą pod sufitem. Chcę je pomalować farbami to szkła. Tą nisko napewno. Wczoraj kupiłam farby i konturówki, bo chcę to zrobić jak najszybiej. Moje farby wyschły. Farb będę potrzebowała więcej, ale ze sa tak nietrwałe będę kupować na raty.

Wczoraj spałam chwilę w pokoju dziennym i po obudzenie co widzę? Aronka wtulonego we mnie całym ciałkiem. To bardzo kochany kot i madry. Dawałam mu wcześniej jeść saszetkę, ale był jeszcze w stresie i nie chciał. Kilka dni temu sam sobie ja z torby wyciągnął, a ja dałam i zjadł prawie całą. Dziś zjadł póltorej...:)

9 kwietnia 2021 , Komentarze (19)

Paczki wciąż przychodzą, a ja krotko śpię, bo muszę czuwać. Kurier z poczty bywa tuż po 8. Najbardziej mi pasujej DPD, bo bywa koło 14 lub poźniej. Nie zawsze jednak przesylka DPD jest możliwa. Na razie przychodzą rośliny. Mam już też nasiona. Za kilka dni wysieję mirt. Czekam na pieniądze, bo znalazłam  już chodnik, wycieraczkę i fajną szafkę ze skrzynki na owoce. Myślę jeszcze o drewnianej drabinie ale najpierw Sebastian musi zamontować uchwyty w ścianie. Muszą być solidne, żeby utrzymały. Mam też fajny świecznik. Moze kupię zasłonę z koralików drewnianych na otwor drzwiowy. 

Powoli zaczynam planować drugą sień. Tu moze być problem z mamą, bo to sień z ktorej korzysta gdy chce się dostać do swojej części domu. Na białą sień się zgodzila i na białe drzwi w przecierki też. Na dywane ze sznurka lub coś w tym stylu tez pewnie się zgodzi. Jeśi chodzi o dywan na ścianie też nie powinno być problemu. Niestety w sieni stoi toaletka z at 50 ubiegłego wieku w ktorej babcia trzymała buty. Jest zniszczona i zdekompletowana. Ja w tym miejscu widzę ławkę z oparciem i schowkiem. Moze być veto.

Jest jeszcze ganek. Też chcę urządzić w tym roku jeśi się uda moze we wrześniu. To będzie o tyle trudne, że jest w nim okno. Okno jest stare i zniszczone, a ja nie planuję go wymienić. Może go zastawię roletami z bambusa i tu moze być veto, bo mama uznaje tylko firanki. Trzeba też wymienić gumolit, bo ten co jest pamięta lata 60 ubiegłego wieku i jest zniszczony.

Dziś będzie działaność na dworze. Dziś moze bób, bo to bardzo pilne. Wczoraj posadziliśmy truskawki, czereśnie, winorośl i maliny. 

Przyłam 2 kg i czas to zrzucić. Na razie wyjadamy wszystko z zapasow i nic do jedzenia nie kupujemy. Tak chcę potrzymać jeszcze do połowy przyszłego tygodnia. Zapasy trzeba jeść, bo niedługo zaczynam dietę. Na razie motywacji nie mam. 

Muszę zmienić ćwiczenia jogi i muszę coś dołożyć, bo ćwiczę tylko około 12 minut dziennie, a to za mało. Było jeszcze qigong i to dlatgo. Ostatnio z qigongu zrezygnowałam, bo bolał mnie kręgosłup. W zestawie, który wykonywałam były dwa ćwiczenia polegające na wyginaniu ciala od pasa w górę w tył. Bardzo mnie przy tym bolał kręgosłup. Teraz ćwiczę tylko jogę. Chcę ćwiczyć conajmniej 15 - 20 minut dziennie. Chodzi mi o sprawność choć już nie liczę, że kręgosłup przestanie boleć. Chyba dołoże z 4 asany i może zwiększę ilość oddechów. Cwiczę yin jogę i hatha jogę. To jedyne ćwiczenia, ktore toleruję i przed którymi sie nie bronię.

Sprzedałam obraz. Tym razem olej...

i Majusia z brzuszkiem w górze... Ta koteczka była kochana jako kociatko i okropnie zmierzla jako młodziutka panienka. Nie przyszła do mnie nawet na moment i naprzykrzała się starszym kotom. Po kastracji zrobiła sie słodka i taka jest do tej pory.

8 kwietnia 2021 , Komentarze (22)

Dziś jeśli się uda Krzysiek napelni ziemią ostatnie skrzynki. Chcę w nich posadzić kabaczka i moze ogorki. Ja moze potnę troche drewna i przygotuję dziury pod truskawki w agrowlokninie... Jest jeszcze pilne plewienie i sadzenie bobu. W tym ostatnim musi pomoc Krzysiek, bo to on będzie kopał widlami angielskimi. Moze jutro część zrobimy. Jest jeszcze sadzenie truskawek i krzewow. Jest sadzenie kwiatow. Tydzień będzie bardzo pracowity, ale to nic dziwnego, bo sezon. Zobaczymy co uda się zrobić, bo na razie leży śnieg...

Dziś będzie też już praca zawodowa. Czas coś zarobić. W zeszłym miesiącu było nieźle. Na wypłatę czekam. Muszę kupić jeszcze trochę roślin no i wszystko do wykończenia sieni. Sień muszę wykończyć na przyjazd Sebastiana. Wtedy może będziemy robić drugą...

Miałam zabieg Reiki o 8.

Powinnam dziś poczytać i powinnam moze namalować jakiś obraz lub poczynić portret. Moze pomyślę dziś o kursie akwareli. Ciągnie mnie do tego. Zwłaszcza do nauki malowania drzew...

Powinnam wkrótce kupić kuchenkę elektryczną, bo moja juz dogorywa. W tym samym sklepie są patelnie nieprzywieralne. Muszę kupić taką trochę większą. Moją teflonową wykończyłam i już jest w śmieciach. Tym razem chcę kupić taką o biało szarej powloce. Takie plamki. To chyba mineralna. Mam taka tylko małą, bo Krzysiek jakiś czas temu znalazł na targu. Jestem z niej zadowolona, bo fajnie sie smaży i się nie rysuje. Powinnam też kupić kilka talerzy śniadaniowych.

Moje paznokcie teraz to ruina. Nie potrafię pracować w rękawiczkach, a praca w ogrodzie jest codziennie. Nie maluję i mam bardzo krotkie, bo ciągle je łamię. Tak będzie praktycznie cały sezon. No prawie cały, a na pewno cała wiosnę. Nie wiem jak pracujące w ogrodzie kobiety moga mieć piękne paznokcie. Mam takie znajome i raz, że pracują w rękawiczkach, a dwa że malują o wiele częściej.

Wczoraj pomalowałam drzwi w sieni. Poczyniam dwie warstwy i nawet to się dość dobrze trzyma. To farba kredowa i nie matowiłam lakieru pod spodem. Wyszły przecierki i  fajnie to wygląda. Sień będzie fajna retro. Kupiam też juz farbę na podlogę. Wybrałam jasny kasztan. Chcę jeszcze to i owo kupić do sieni i może zrobię witraż. W sieni jest okno doświetlające ale pod sufitem. Ja mam lęk wysokości, ale jeśli wytrzymam na drabinie malowany witraż powstanie. Prosty w plamy. W drugiej sieni są dwie szyby-drzwi, a w tej jedne. Tu zrobię już spokojnie.


7 kwietnia 2021 , Komentarze (12)

Wczoraj Sebastian pojechał do domu. Trochę pracy jest zrobione. Przyjedzie może w czerwcu. Będzie cięcie drewna, bo kupi nową pilarkę. Będzie też malowanie kolejnej sieni. Będzie koszenie. Krzysiek idze po południu do pracy, a ja moze coś zrobię w domu i na dworze. Dziś jeszcze wrożb na portalu nie będzie, ale mam prognozę tarota na 6 miesięcy i z kart lenormand tez na 6. Mam też psychologa.

Mam stertę gałęzi do pocięcia lisicą. Te grubsze chcę pociąć na klocki i będą do palenia w piecu. Krzysiek zniesie i przez lato podeschną. Te cieńsze musi Krzysiek spalić na ognisku. Chcę ciąć teraz, żeby skończyć do czasu przyjazdu Sebastiana. Jest też do pocięcia sporo drewna typu desek z rozebranej komorki. Część chyba da radę ciąć lisicą. Ostatnio mam ochotę na pracę na dworze...

Znalazłam fajny chodnik bawełniany w pasy do sieni. Będzie też wycieraczka i też już ją znalazam. Jeszcze farba... Myślę by kupić do ozdoby drewniana drabinę i może kufer... Dziś moze pomaluję drzwi o ile farba kredowa chwyci na lakier.

Kusiła mnie rózowa winorośl. Kupiłam. Kupilam też kiwi. Mam na pnącza miejsce do czasu aż urosną drzewa w poblizu. 

Jest problem w drugiej części ogrodu przed domem. Rośnie tam duży świerk, wysoka tuja i bardzo rozłożysty płaziniec. Chciałabym wszystko przyciąć, ale mama nie pozwoli, bo to jej część domu. Chcialam w tej części posadzić wrzośce. W tym roku wytnę tam tylko dąb i zniszczę perz. Moze nie zauważy.

Aronek już przywykl do domu i zwierzat. To bardzo kontaktowy, sympatyczny i wesoły kot. Chętnie sie bawi z Kajtkiem. Gonią się i skaczą po fotelach i szafach. Do tego jest przymilny i ciągle przychodzi do mnie, bo lubi być głaskany. Często leży u mnie na piersiach i pięknie przy tym mruczy. Jest delikatniejszy w obejściu od Kajtka. Z nikim nie ma konfliktów. Bardzo się cieszę, że do mnie trafil. Niestety jest też problem i to poważny, bo ma sporego, bolesnego guza na brzuszku. Będziemy oczywiście leczyć. W poniedziałek jedziemy do kliniki do chirurga.  Strasznie sie martwię, bo pokochałam go całym sercem...

6 kwietnia 2021 , Komentarze (10)

Już po świętach. Tym razem mi sie dłuzyły i bardziej myślałam o pracy koło domu niż o wypoczynku. Dla mnie święta to tradycja i nie podchodzę do nich jak do wydarzeń religijnych. Niby zawsze były święcone pokarmy i gdy byłam mloda moi bliscy bywali w kościele, ale mnie z soba nie brali. Gdy byłam dzieckiem ciocia chodziła do kościoła. Później gdy dziadek miał samochód jeździli z babcią, lecz ja nie chciałam. Kościól mnie nudził. Ceremonie nie miały dla mnie uroku, a później zainteresowalam sie ezoteryką. Duchowość jest jednak dla mnie bardzo ważna i nie jestem wrogiem kościoła...

Dziś ma być chłodno, ale na dwór może wyjdziemy. Jest do sadzenia bób, wycinanie drzewek i gałęzi w sadzie. Trzeba też napelnić ziemią 4 skrzynki. Najpilniejsze są drzewka, bo Sebastian jutro jedzie.

Planuję co wsadzę. Będzie jeden pomidor, najchętniej malinowy o ile takie jeszcze są. Będzie kalarepa, kabaczek, ogorki, kapusty, może fasola szparagowa, buraki i rzadek rzodkiewki. Po wierzchu posypię nasionami kopru. W donicach będą jeszcze pomidory i papryki.

Czas pomyśleć o roślinach doniczkowych. Kupię draceny o barwnych liściach, hoje i moze szeflery. Te u mnie trwają mimo trudnych warunkow.

Znalazlam kolejne kwiaty, ktore kupię...

Kupiłam dwa krzaczki winorośli. Mam na nie miejsce ale muszę przygotować. Przyjdą za około dwa tygonie to zdążę. Kupiłam też malino-jezynę i zielony agrest krzaczasty. Agrest pójdzie do gruntu. Malino-jezyna do donicy.

Słodki Kajtuś... Jak łapeczka podniesiona, bo brzusio byl na wierzchu...

5 kwietnia 2021 , Komentarze (14)

Święta na połmetku. Mam dość bezczynności. Już mnie psychicznie zmęczyla. Chciałabym wyjść na dwor coś zrobić. Sernika nie upiekłam, bo Sebastian kupił kilo ciasta. Wszystkie z kremami i bardzo smaczne. Zjadłam pól kilo, kilka bananow i pol paczki delicji i 25 dkg klopsa. Przejadlam się. Niestety przytyłam i to sporo. Część to chyba jelita. Wczoraj już prawie nic nie jadłam i dziś prawie nie jem. Musi to zejść szybko. Na razie mi niedobrze, mdło i jestem pełna. Na jedzenie nie mam ochoty.

Martwią mnie przymrozki. Chodzi mi o kwiaty i sałatę. Część sałaty mam w doniczkach to wniosę do domu. Reszta jest w skrzyniach. Boję się o sadzonki pomidorów, bo i w domu może być chlodniej. Wczoraj mimo słońca było chłodno i musiałam rozpalić w piecu.

Chcę kupić winogron i może Sebastian mi przywiezie sadzonkę swojego. On ma fioletowy. Ma smaczne, duże owoce i jest odporny, nie wymarza.

Wczoraj śpiewał Andrea Bocelli. Z przyjemnością wysłuchałam. Podobnie jego syna. Ma bardzo interesujący głos. Moi panowie koncert przespali. Krzysiek cały, a Sebastian początek krytykował, a później usnął.

Dziś moze coś podzialam artystycznie.

Sebastiana bardzo boli kręgosłup. Zacznę mu serię zabiegow. To będzie Reiki, uzdrawianie praniczne i bioterapia. Coś moze pomogę, ale z koscmi jest problem. Zabiegi pomagaja na krotko. Sebastian ma bardzo krzywy kręgoslup i zabiegi tego nie naprawią przecież.

4 kwietnia 2021 , Komentarze (20)

Wielkanoc. Wstałam dość późno, bo ja śniadaniem dnia nie zaczynam. U mnie w domu było inaczej, bo pierwszy dzień świąt zaczynał się uroczystym śniadaniem. Wszyscy zbieraliśmy sie u babci przy dużym stole w pokoju przykuchennym. Było dzielenie sie święconką, życzenia i wspólne jedzenie. Na stole byl barwione jajka, śledzie, ciasta - sernik i babka oraz masa mięs i wędlin - swojskie szynki, schab wędzony, kiełbasy, polędwica i indyk dla dziadka. Wszystko było wędzone w domu kilka dni przed świetami. Jajka były barwione w łupinach z cebuli, a część ciocia wrzucała do farbek. Ciasta piekła babcia kilka dni przed świętami. Stol typu bufetu w zimnym pokoju był nakryty białym  krochmalonym obrusem i ustrojony borowiną i baziami. Stało tam wszystko w tym kilkukilogramowe szynki na potężnych półmiskach. Jedzenia było bardzo dużo i przez święta wszystko było zjedzone. Na obiad był żurek z kiełbasą i jajkiem. Dziadek nie jadal ciast, ale za to sam zjadał indyka. Mama szykowała dodatkowe smakołyki choćby sałatki warzywną i śledziową czy pieczeń rzymską- klops, gęś pieczoną. Często też piekła schab. 

Ja w normalne święta gdy nie pilnuję wagi podaję jajka, pieczeń rzymską, śledzie z jajkami, jajka w schabie, sałatkę warzywną i jajeczną, schab wędzony w domu i schab pieczony. Są tez ciasta. Piekę sernik i babkę. Czasem robię pasztet. Gdy to wszystko zjem tyję około 2-3 kg. 

Przy okazji życzę Wszystkim zdrowych i pogodnych świąt...:)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.