Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491447
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 stycznia 2021 , Komentarze (11)

Prawie dwa tygodnie qigong już za mną. Szybko zleciało. Fajnie mi się ćwiczy i robię postępy. Zaczynam łapać prawidłowy oddech. Już większość ćwiczeń wykonuję prawidłowo. Najfajniej mi się ćwiczy 8 kawałków brokatu. To ćwiczenia na całe ciało. POnoć dają bardzo dobre efekty. Trzeba ćwiczyć jednak codziennie. Cały zestaw zajmuje mi 20 minut. Robię 4 powtórzenia. Jeszcze nie wykupiłam treningów w Dao, ale zrobię to wkrótce. Na razie treningi mnie bardzo wyciszają i rozgrzewają.

Za kika dni opracuję nowy zestaw asan. Ten co mam ćwiczę prawie od roku. Teraz chcę uruchomić inne partie ciała. Kiedyś ćwiczyłam pysk krowy. Wychodził z jednej strony. Kiedyś robiłam podchody do szpagatu. Brakowało około 8 cm. Zaniedbałam i to i to. Trzeba chyba wrócić. Chcę zadbać bardziej o kręgosłup i biodra. Mam ćwiczyć około 15-20 minut. Codziennie.

Wczoraj była awantura z Krzyśkiem o nic. Winne są wykreślanki, które go denerwują. Miał ich nie kupować, ale kupił. Znowu był nakręcony i wściekał się gdy tylko powiedziałam słowo. Nie mógł sie wyciszyć więc zabrałam mu je i wysłaam z tabletką spać. Wstał nadasany i zabrał się za krzyżówki panoramiczne. Teraz, na urlopie rozwiązuje od 10 do 3 z małymi przerwami. To już nałóg. Lekarka wie...

Kilka dni temu natknęam się w internecie na zdjęcia gwiazd 50+  w bikini. Wyglądają rewelacyjnie. Oczywiście na taki wyglad nie mam szans, bo nie chcę ćwiczyć siłowo, nie zapracowaam sobie ani nie chcę robić zabiegów chirurgii estetycznej. Jest jednak dla mnie jeszcze jakaś szansa.

Myślę o śliwkach suszonych na zaparcia. Problemem są kalorie w tym momencie. Liczę każdą. Kupię chyba dopiero w lutym ...Będę jeść codziennie po 5.

Zgrałam sobie nowe tapety z Chomika. To cudne zdjęcia przyrody. Chyba niedługo coś namaluję...


16 stycznia 2021 , Komentarze (9)

Tuż po 12 zadzwonił Sebastian z wiadomością, że ma pieniadze i dziś moze być u mnie. Przyjechał wieczorem i jest. Ma tym razem powiesić dwa karnisze, bo je koty naruszyły. Zbije też skrzynie na warzywa i pomaluje. Może poprawi drzwi, bo sie opuściły i otwierają same. Miał pociąć drewno, ale śnieg i chyba z tym nie da rady...

Ponoć w kasztanowych wlosach mi lepiej niż balejażu. Ja tym razem myślę też o karmelowym, tofii czy koniakowym. Jeszcze takich nie miałam. Zobaczę probki i zdecyduję. W marcu już musi być balejaż, bo wlosy muszę odpocząć. Trochę końce mam przesuszone, a odżywka nie pomaga. Olejowanie mnie drażni...

Zauważyłam po wymiarach, że proporcjonalnie zbyt dużo utyłam w brzuchu. To różnica kilka cm. Nie wiem czy da się coś z tym zrobić. Nie chodzi mi o wyrobienie mięśni i efekt wizualny, ale o zdrowie. Brzuch jest miękki i taki ma być, ale chciałabym skasować nadmiar tłuszczu. Niby są sposoby- dieta, ruch z tym, że niekoniecznie siłownia, której nienawidzę... Mogą być spacery.. Przypuszczam, że gdy schudnę tyle ile chcę, to będę mieć mniej niż 80 cm w talii i to już nie będzie otyłość brzuszna. Niestety te kilka cm więcej chyba pozostanie. Teraz mam 117/93/117

Śnieg nadal leży i jest przepięknie. Wczoraj wieczorem wyszliśmy po węgiel/ja z latarką/ i bylo cudnie. Miałam ochotę wyjść na spacer, ale zrezygnowałam. Trochę się wystraszyłam ludzkiego gadania. Później żałowałam, bo nie było by w tym nic złego. W Kamesznicy wieczorem zimą wychodziłam i nie interesowało mnie co ludzie powiedzą. Moi rodzice też wychodzili do bliblioteki. Teoretycznie mogę wychodzić w dzień, ale wtedy dom jeszcze nie jest mocno nagrzany, a do chłodu z chłodu przykro wracać. Ten chłód to 19 stopni. Tyle teraz mam zanim rozpalę w piecu. Kiedyś to była temperatura odpowiednia do siedzenia. Teraz bym chciała z 22 conajmniej. Chyba starość się kłania.

Dieta idzie. Dziś mniej jedzenia, bo chcę się zwazyć do rywaizacji w poniedziałek. Oby kilogram mniej było w tym tygodniu. Dieta potrwa do końca stycznia i już wychodzenie. Kolejny etap w maju. Liczę na 4 kg. Od przyszłego tygodnia będzie już chyba ogranieczenie jeśi chodzi o tluszcz. Wprowadzę moze więcej warzyw. Nie będzie kotletów mielonych, a chudy schab i tuńczyki. Nie będzie jajecznicy tylko jajka gotowane i 0 majonezu. Te ograniczenia wprowadzę gdy juz waga nie będzie spadać. Już trochę hamuje, ale tylko trochę. Jeszcze dwa tygodnie chcę wytrzymać i oby 2 kg spadły... Siódemka z przodu coraz blizej. Będzie witaj nadwago... Oby już w tym etapie...

W czwartek zgłosił się kupiec na zepsuty telewizor. Miał iść za 50 zł na częśći, bo ponoć naprawa była nieopłacana według serwisu gwarancyjnego. Zanim się umówiłam, sprawdziam i działa. Brat Krzyśka ustawił tylko kanały i jest ok. Chyba po prostu wysechł. Po zalaniu została mała plamka w rogu na dole.

15 stycznia 2021 , Komentarze (18)

Umówiłam się do fryzjerki na poniedziałek. Będzie podcięcie/dluższy bob/ i kolor. Miał być balejaż, ale tym razem będzie jeszcze miedziany. Balejaż wiosną, bo wytrzymuje dłużej i włosy odpoczną. Przy okazji zapiszę sie do szkoły. Niby już jestem zapisana, ale trzeba iść osobiście z dowodem. Obawiam sie trochę o wiek kursantów. Niby w tej grupie ostatniej był ktoś na emeryturze, ale licho wie.

Waga cały czas spada. Dziś nie jest mniej, bo zaparcia. Menu: Serek wiejski, jajecznica z pomidorem, grzybami i piórkami cebuli, kotlet mielony. Piórka cebuli hoduję w domu. Pięknie sie rozrosły. Mam długą donicę na stole w kuchni. Chudnę mimo jedzenia słodyczy. Codziennie prawie wpada po jednym ciastku typu herbatnik.

Jest problem z zakupem warzyw. Mam ochotę na brokuły, kalafiory i nic w sklepie nie ma. W Kauflandzie ponoć o tej godzinie gdy Krzysiek bywa, też juz nie ma. Jadę na mrożonkach, marchwi, pietruszce, selerze, pomidorach i ogórkach. Chcę coś na patelnię. Nie wiem moze to sprawka Krzyśka. Ostatnio miał problem z warzywami, bo nie radził sobie z woreczkiem. Sklejały sie ponoć. Poprosił jakąś babkę o pomoc, ale mu odmówiła z dąsem. On warzyw praktycznie nie je. Żyje wędlinami do chleba i to tanimi. Wyniki ma jednak dobre tylko cukier coś nie taki. Nic dziwnego skoro tyle słodyczy pochłania. Ludzie go widzieli na przystanku z dwoma pączkami w obu dłoniach. Wpychał je do ust po wielkim kawale, na przemian. Do domu nie przyniesie bobym na niego nakrzyczała..

Nadal uczę się dość intensywnie parapsychologii. Kolejna lekcja jest o podświadomości. To dla mnie ciężki temat, bo jest jak dziecko, a ja z dziećmi mam trudny kontakt. Nie rozumiem ich i nie lubię. Ich żywa energia jest dla mnie szkodliwa i męcząca. Muszę jakoś to przejść, ale to moze być za mało, bo warto z podświadomością pracować...

Licho wzięło moje pelargonie. Całkiem zczerniały. Nie wiem czemu, bo dbałam. Szkoda mi ich, bo były ladne kolory w tym białe.

Licho wzięło mój termofor. Uzywam słoika...

Mam wypompowane szambo, ale były kłopoty. Sasiad prywatnej drogi nie odśniezył i musiał Krzysiek, bo to lekka gorka i samochod nie mogł wjechać. Trzeba było też podsypać popiolem... Chyba muszę lać codziennie mniej wody do kąpieli, żeby do marca szambo wytrzymało. Może śniegi zejdą... Szkoda, bo jest pięknie... Tu zdjęcia robione wieczorem... Rysy twarzy na zdjęciu mam wyostrzone i zmienione, ale z sylwetki jestem zadowolona. Nie wyszła obszerna. Z płaszczyka też jestem zadowoona. Kupiłam nowy za 40 zł na Vinted... Myślę, ze na dwa sezony będzie... Buty też nowe za 50 zł. To oczywiście tworzywa sztuczne, bo martwych zwierząt nie noszę...

14 stycznia 2021 , Komentarze (13)

Snieg padał przez dwa dni i jest piękna zima...

Jem teraz mięso i to prawie codziennie, a konkretnie wieprzowinę. Muszę jeść, bo inaczej mi waga nie spada, albo wręcz rośnie. Mam wyrzuty sumienia, ze jem i chyba gdy schudnę sprobuję znowu przejść na wegetarianizm z tym, ze  na odmianę w której je się ryby. Tak się odżywiałam ponad dwa lata i pasowało mi to. Po jakimś czase mięso mi cuchnęło. Problemem było zimno i czasochłonność przyrządzania posiłków. Jadałam wtedy za dużo węgowodanów i przytyłam. Teraz też się tego obawiam, ale sprobuję na pewno.

Mam chyba uszkodzoną uszczelkę na rurze od szamba, bo gdy jest w niej woda, to kapie w piwnicy. Przez ostatnie dni Krzysiek wynosił po trzy wiadra dziennie. Dziś może będzie pompowanie. Zalezy czy pan, który mi ta usługę wykonuje, da radę sie wyrobić. Czekam od wtorku. Konkurencyjnej firmy w poblizu brak. Przyjechała jedna, ale im nie pasowały rośliny rosnące koo szamba. Kazali je wyciąć, a ja nie chcę, bo to siedlisko ptaków. Jest teraz też problem z nowym płotem, bo nie ma dziury na przełożenie węża. Pompują górą, ale płot sie trzęsie...

Chcę kupić kolejne buty zimowe z tym, ze juz ostatnie. Są cieple z futerkiem. To botki. Wystawione są nowe na Vinted. Kosztują 40 zł, czyli grosze. Muszę coś szybko zarobić, bo mi ktoś je zgarnie sprzed nosa. Reszta pieniędzy z mojego konta poszła na iIadian żel 40 i na witaminy dla mnie i dla Krzyśka. Kupiłam dla seniorów w cenie 13 zł za 60 kapsułek. Jest w nich też witamina d3. Ostatnie witaminy kosztowały 25 zł za 30 sztuk, bez witaminy d3. ZAstanawiam sie skąd takie róznice w cenie. Żel kupiłam w internecie, bo nie wiem czy Krzysiek by nie spanikował w aptece...:)

Dieta w porządku. W tym tygodniu jem to co w zeszlym, bo nie wszysto co kupiłam wyjadłam. Kończę warzywa na patelnię i fasolkę szparagową, schab, ogorki kiszone, pomidory. W przyszym tygodniu po wypłacie coś moze urozmaicę. Mam jeszcze seler i moze kotlety zrobię. Ta odrobina bułki mi nie zaszkodzi przecież. Trzymam się limitu kalorii. Dziś moze trochę mniej, bo jutro chcę zobaczyć spadek. Byle do 7 z przodu. Jeszcze trochę i będzie uśmiech...:) A może to Siofor sprawił, ze mi tak wymiary poleciały i podbródek mniejszy. A może po prostu brak węglowodanów, bo zawsze po nich puchłam... Nie mogę mieć takiego podejścia, ze szybko wagę zrzucę w danym etapie i wrocę do węglowodanow. Nie mogę w tym roku o nich marzyć, bo planuję jeszcze conajmnie jeden etap, a może i dwa. W przerwach będę jeść węgowodany ale mało... Dwa etapy to 8 kg...:) Całkiem fajny rezultat by był na ten rok...

Kupilam bluzkę w rozmiarze do ktorego dążę, czyli 42/40. Była tania i to moja motywacja. Kupiłam też nowy termofor.

Taki sweter mnie kusi... Kupiłabym rozmiar mniejszy... Pasuje mi kolor. Ponoć jest w oryginale miodowy. Lubię kolory jesieni - miodowy, musztardowy, rdzawy, brązy. Nie lubię jaskrawych, neonowych.

13 stycznia 2021 , Komentarze (27)

Adrian odziedziczył wady mojego byłego męża, które mnie od niego odrzuciły i były przyczyna rozwodu. Też jest towarzyski, też w domu nie usiedzi, też pije, też chce błyszczeć i imponować pieniędzmi, też żyje ponad stan. Ja go w tym wspierać nie będę. Niech idzie do ojca, skoro mój spasób życia go razi i od mojego sposobu życia i babci sie dystansuje. Całe życie chciał mieszkać z ojcem.  Ostatnio stwierdził, że mam zaniżone standarty i on tak żyć nie chce. My sposobu życia nie zmienimy. Cenimy sobie skromne życie i tak będzie dalej. Ostatnio mnie chcial namowić na rozwod z Krzyśkiem i związek z Sebastianem. Uważa, że Sebastian by zarabiał więcej. Chciał mnie też namówić na palenie trawki. Uważam, ze jest wykolejony i ja z tym nic zrobić nie zdołam. Chciałam mu kupić skromne, tanie spodnie, bo mu się jedne potargały. Nie chce, bo on potrzebuje orginały. W zwykych nie chodzi. To niech kupi sobie sam. Jest drzewo do porąbania, ale nie on oczekuje, że dam mu swoje, albo porąbane przez Krzyśka albo węgiel. To niech marznie. Ja mu opału nie zafunduję, bo prawie 3000 przechulał w 20 dni. My mamy mniej na miesiąc na dwie osoby...

Ja mam życie udane. Układa mi się w moich sprawach osobistych. Lubię to co robię. Mam satysfację z życia, pasje, tyle pieniędzy ile mi potrzeba i zdrowie też nie tragiczne. Wszystkie moje zmartwienia to osoby bliskie. Powinnam skończyć z tym braniem sobie na głowę problemów innych. To dorosłe osoby. Mam Krzyśka i na naszym życiu powinnam sie skupić. Jeśli inni będę mi za bardzo szkodzić, powinnam kontakty ograniczyć. To chyba jest zdrowe podejście. Muszę skupić się na sobie...

Chcę kupić jeszcze dwie pary leginsow i moze buty i to wszystko, bo za dużo ciuchow kupuję. W niektorych wyjdę po dwa razy, a jak schudnę to co z nimi? Teraz kupię w panterkę i chcę jeszcze w kratę.

Wczoraj w trakcie ćwiczeń qigong poczulam ciepło w brzuchu i w nodze. W tej nodze to było jak prąd, a ta noga byla kiedyś chora, bo miewałam rwę. Gorący prąd objął kolano i przebiegł po udzie do biodra. W tym miejscu występuję meridian odpowiadający między innymi za bole kręgosupa. Możiwe też problemy z barkiem. Problemy mam, ale nie przeszły jak na razie. W brzuchu to może być odcinek meridianu żoladka. Ćwiczę codziennie 20 minut 8 kawałków brokatu plus jogę. Z tai chi chwilowo zrezygnowałam...

Adriana szuka policja kryminalna. Ponoć chodzi o zeznania i to on jest pokrzywdzony. Ma też do odebrania wezwanie z sądu z Krakowa. Nie wie o co chodzi ponoć.

Idą mrozy co mnie martwi, bo temperatura w domu spadnie. Boję sie o kwiatki. Opał mamy, ale trzeba będzie go dużo nosić i palić w dwoch piecach... Martwię się o tego kota co miauczy na oknie mamy i inne zwierzęta bytujące na dworze. U nas komorka z sianem jest otwarta. Dobrze, że Krzysiek ma urlop.

Dieta ok choć wczoraj wpadł michałek. Spadek o 50 dkg.

Kupiłam nowy lakier/ten jasny/. Trzyma sie bardzo dlugo, a kosztował parę złotych.

12 stycznia 2021 , Komentarze (19)

Moj Krzysiek ma 10 dni urlopu zdrowotnego. Potrwa łącznie do 25 I. Odpocznie, a ja z nim. Lubię jak jest w domu nie tyko z powodu kurierow. Będę spać do oporu o ile mi Adrian pozwoli. Postaram się naciąć trochę drewna. DZiś moze wyjdziemy. Ciąć będę lisicą. Krzyśkowi nie pozwolę. On jest tak tym zdenerwowany, ze aż się trzęsie. Jest też do cięcia dąb, bo niektore klocki są za dlugie do naszego pieca. Potnie Sebastian, bo trzeba tu normalnej pily spalinowej, a ja do niej nawet nie dochodzę. Boję się. Czekam już na niego, bo jest jeszcze do pocięcia gruszka. Są do powieszenia/poprawy/ dwa karnisze, które wyrwały koty. Nie wiem kto zbije i pomaluje drewnochronem skrzynie na warzywa. On albo Adrian. Adrian już za zbicie miał zapacone, ale nie skończył i się miga. Nadstawki do uli, ktore miałam pociąć, wykorzystam do uprawy warzyw. Tak mi podpowiedziała znajoma z bloggera i uznałam pomysł za dobry.

Powinnam pomalować w tym roku w pokoju dziennym, bo jest brudno. Wszędzie pyl  od pieca. Pościel z kanapy piorę co dwa tygodnie. Brudzą się włosy i osiada na skorze. Ostatnio posmarowałam sie w dzień kremem i wystarczylo kilka razy dołozyć węgla by pojawily sie paski na szyi. Uroki pieca węglowego, ale i tak z niego nie zrezygnuję. W przyszłym roku też taki kupię choć jest droższy niż ten w którym można spalać tylko drewno. Muszę kupić eco, bo zgodnie z ustawą taki muszę mieć od 2022 roku. Szkoda mi piecokuchni, bo jest praktycznie nowa. Nie wiem czy 20 razy było w niej palone. Już są piecokuchnie zgodne z ustawą. Ulzyło mi. Centralnego w piwnicy nie zrobię, bo nie mam zamiaru śmigać po schodach. Będę coraz starsza, a już mam problem wejść z powodu kręgosłupa. Kiedyś centralne w piwnicy było i paliłam w piecu, ale byłam młoda. Gazu nie założę, bo się boję. Na prąd instalacja za słaba. Coś będzie chyba jednak pomyśleć na starość albo i nie...Mama węgiel nadal nosi. Koleżanka załozyła gaz i kupiła bardzo oszczędny piec za 10000 zł i nadal w piecu w piwnicy pali odkąd mąż przeszedł na emeryturę. Ona całe życie nie pracowała zawodowo i teraz zyją tylko z emerytury męża. Łatwo się mówi osobom z grubym portfelem o ekologicznym grzaniu. A niby czym ma grzać ekspedientka czy sprzataczka na emeryturze. Czym ma grzać przeciętny rencista? Stać ich na ekologię? Nie każdy jest w stanie skończyć studia i ktoś też musi w sklepach pracować. Było grzane węglem i długo jeszcze będzie. Drewno tyle ciepła nie daje. Przynajmniej u mnie.

Dieta trwa nadal. Wczoraj Krzysiek był w mieście i kupił mi serki wiejskie, kefiry i mięso. Dziś schab, jajecznica z pomidorem i grzybami. Do tego będzie serek wiejski. Jem monotonnie, ale mi to nie przeszkadza. WAżne, żewaga leci szybko...

Sebastianowi pieniędzy na leki nie wysłałam, a on 40 zł pożałował. Robiłam mu tylko Reiki i zabiegi bioterapii. Przykładał też szawią. Wczoraj mu to pękło i ropa schodzi, ale czarno to widzę. Według mnie zaatakowana jest szczęka i kilka zębów. Moze szałwia nie wystarczyć i nie wiem czy zęba wyrwie gdy ropa zejdzie.

Taka bluzka mi się spodobała. To już na lato, bo rękawy 3/4. Widzę ją z białymi spodniami, leginsami ale do tego potrzebna waga w normie.

11 stycznia 2021 , Komentarze (6)

Pieniądze na najpotrzebniejsze rzeczy zarobione i teraz na nie czekam. Brakuje mi jeszcze na sukienkę. W tym miesiącu  koniecznie muszę opacić całość kursu psychologicznego w ESKK. Chcę wykupić treningi qigong w Dao, oplacić fotoksiążkę i dwie lekcje kursu malarskiego. Kupię też chyba jednak buty Sebastianowi i spodnie Adrianowi. Mam za miękkie serce i chyba niestety wspoluzależnienie jest moim problemem. Nie jest bardzo nasilone, ale jednak. Następnym razem jednak z pomocą się pchać nie będe, bo im ułatwiam picie... Poza tym już teraz będę dążyła do tego, by to odpracowali.

Znalazłam sobie leginsy w panterkę na Vinted. Są z metką i tanie, ale niestety sprzedająca księżniczka nie raczy odpisać jakie sa długie nogawki. Pytałam dwa razy, a bywa na Vinted. Wolę kupić w sklepie niż się naciąć, bo coś te nogawki podejrzanie krotkie. Pytalam też inną o długość wkładki w butach i ta sama sytuacja. Nie rozumiem po co wystawiają rzeczy do sprzedazy, skoro nie są nią zainteresowane.

Dziś mija tydzień odkąd ćwiczę codziennie oprocz jogi tai chi lub qigong. Jakby energii trochę więcej mam i mniej się przed ruchem bronię, ale kręgosłup mnie bardziej boli. Ta energia to też moze być przyczyna taka, że biorytmy mi idą w gorę. DZiś miałam wykupić treningi qigong w Dao, ale chyba kupię jednak kieckę, bo mi moga wykupić, a treningi są i będą. Na kolejne pieniadze czekam...

Sprzedałam dwa obrazy olejne na Allegro i moze dziś klient po nie przyjedzie. Jeśli tak, to już jutro opłacę moze kurs psychologiczny w ESKK. Pieniadze za sprzedane opowiadania jeszcze nie przyszły, ale i nie czas na to jeszcze. 

Koleżanka z pracy Krzyśka choruje na covid. Kwarantanny nie mają, bo by trzeba zawiesić funkcjonowanie targu.

Schudłam przez tydzień około 1, 7 kg, a wymiary zleciały o wiele bardziej. W biuście o 5 cm prawie mniej, a talii o 4. Dziwne to. Pomyłki w mierzeniu nie ma. Dziś schab pieczony, jajecznica z pieczarkami i pomidorem, serek wiejski. tuńczyk z ogorkiem. Dziś o 80 dkg mniej... Jeszcze  2 kg i ulga...

Na okno do mojej mamy przychodzi kot i rozpaczliwie miauczy. Nie wiem czy to ten co u nas jada. Tak było w zimie w zeszlym roku też. Kot jest płochliwy, bo wystarczy ruszyć firanką i ucieka. Mam klatkę łapkę, ale po śmierci Śnieżka boję się jej użyć. Nie wiem co zrobić, ale kocina marznie i cierpi. Jeśli jest bezpański mogę dać dom, tylko jak to zorganizować... Na razie mama kupiła puszkę i będzie go dokarmiać...

10 stycznia 2021 , Komentarze (26)

Moja mama ostatnio narzeka na woreczek żólciowy. Ma tam maly kamyk. Nadal ma do mnie pretensje, że gdy zasłabła pozwoliam, zeby zabrali ją do szpitala. Twierdzi, ze nie moze dojść do siebie, bo ja zatruli lekami. Faktycznie jest uczuleniowcem.

Krzysiek ostatnio się buntuje i chodzi późno spać. Odsypia w pracy o czym szef wie, ale obawiam się, ze moze stracić cierpliwość. Na bol ręki i biodra na razie nie narżeka. Ostatnio jest bardziej wściekły na Adriana, bo ten mu po kryjomu wypił trochę wódki smakowej, która kupił sobie na święta. Adrian twierdzi, ze miał drgawki i musiał sie napić.

Adrian po tym jak się u mnie zachowal z laptopem, nie jest wpuszczany. Robię mu jedzenie i zanoszę. Zrobiłam mu pranie i ładuję telefon. W piątek sie u mnie wykąpał, ale wstępu do pokoju nie ma, bo nie zgadzam się na demolowanie mi domu. Tak jest lepiej, ale marznie, bo opału sobie nie kupil. Mojej mamie powiedział, ze sobie nie radzi. Mnie jest go szkoda, ale nie mogę się kierować odruchem serca, bo to wykorzysta przeciwko mnie. O ośrodku odwykowym juz nie wspomina. O leczeniu psychiatrycznym też nie, bo uważa, że leki go przymulają. 

Sebastian pracuje czasem u kolegi stolarza, ktory robi gołębniki. W pracy jest ich trzech i wszyscy w pracy piją wodkę. Pracują przy maszynach stolarskich, a ja się martwię. Zarabia mało i nie ma pięniędzy ani na buty, ani na przyjazd do mnie. Nie ma na kosmetyki i nie wiem czy ma na jedzenie. Coś tam gotuje mu mama, bo daje jej jakieś pieniadze. Wczoraj był problem z jego zębem, bo znowu go okropnie bolał i napuchł mu aż poiczek. Ubezpieczenia teraz nie ma. Chciałam mu wyrwać gdy był u mnie, ale sie nie zgodzil. Teraz zaatwiłam stomatologa, ale że spuchnięty dostał antybiotyk. Wykupić nie ma za co. Trzeba będzie chyba pieniądze wysłać...

Zwierzęta są zdrowe tylko Megusia nadal sika po dywanie. Gdy się ja pogoni umyka do kuwety. Kotki ktore miay operacje na guzy nic na brzuszkach nie mają. Te zwierzęta ktore mialy problemy z zębami w tym Pikuś też maja sie dobrze.

Ja sobie żyję w swoim świecie - pracuję, czytam, reikuję, medytuję, uczę się parapsychologii i studiuję intensywnie kursy opiekuna osób starszych i terapii uzależnień. Jest też dieta i ćwiczenia. Powinnam zabrać się za działaność artystyczną, bo mi się śnilo, że tata zapisał mnie do szkoły. Jeden przedmiot to plastyka. To zadanie na ten rok. Tyle u mnie...

Menu: serek homogenizowany, tuńczyk z ogórkiem świeżym, sałatka warzywna z jajkami i majonezem, pomarańcza, barszczyk błyskawiczny...

9 stycznia 2021 , Komentarze (22)

Dzień wypoczynkowy, ale ostatnio cały czas wypoczywam oprocz spania rano, bo musiałam czuwać na kurierow. Nie czuwałam jednak dobrze, bo był człowiek odczytać liczniki od światła i nas nie zastał. Dali prognozę jak w zeszym roku, a to może być mało, bo ciągle używamy grzejnika. Teraz mogą się opłąty nawarstwić i będzie dużo do płacenia wiosną. Krzysiek się wścieknie jak to on. Dziś bez wyrzutów sumienia pospałam dlużej. 

Dieta bez zmian. Wszystko idzie jak trzeba i oby jeszcze szybko trochę ponad 2 kg zeszly. To już będzie nadwaga. Odetchnę, bo otylość mnie przygnębia. POtrwa to dwa tygodnie jak dobrze pójdzie. Dziś schab pieczony, jajka z warzywami z patelni, kefir i pomidor.

Od zawsze mieszkaam w domu wielopokoleniowym. Mieszkaa ze mna babcia i dziadek, babci siostry i rodzice. Gdy skończyam 18 lat dostałam osobne mieszkanie i nawet nie myślaam o tym by się wyprowadzić. Wyprowadzili sie rodzice, bo kupili i wyremontowali dom na wsi w gorach... Ja zostalam. Później ciocie odeszły, a rodzice wrócili. Od zawsze młodsze pokolenie było rozpieszczane pod niektorymi względmi, a później odwdzięczało się starszym, dając im opiekę.  Nie wyobrażam sobie innego życie. Teraz też my pomagamy mojej mamie, choć są konflikty, bo ma trudny charakter. Według mnie dzieci nie mogą tylko brać, bo to pasożytnictwo. Ja zostanę sama na starość. Będę musiała szukać innych rozwiązań. Można dom zapisać za opiekę. Można wynająć część za pomoc. Jest opieka spoleczna. Ktoś będzie mi musiał przynieś węgiel czy zakupy. Ktoś będzie musiał wykupić leki, odśnieżyć. To będzie konieczne, bo domu nie sprzedam i do blokow nie pojdę. Do domu opieki też się nie wybieram. Za ludźmi nie przepadam, tłumu, hałasu nie znoszę i w takich miejscach by mi było źle.

Dziś kolejne ćwiczenia qigong. Do tej pory od poniedziaku ćwiczę codziennie powyżej 30 minut. Dobrze sie z tym czuję.

Mam uszkodzoną klawiaturę w laptopie, bo z trudem wybija literę l. Mam też uszkodzoną szybkę w smartfonie. Trzeba to wszystko naprawić hurtem. Koszt koło 350 zł, a ja teraz w ręce takiej wolnej gotówki nie mam. Mam na koncie, ale do banku mi sie nie chce jechać. Trzeba więc czekać i denerwować się.

Powinnam kupić buty Sebastianowi i spodnie Adrianowi. Jeszcze się zastanowię czy odpracują...

8 stycznia 2021 , Komentarze (2)

Tydzień się kończy. To już ostatnie dni z serii luźniejszych. Takie mam od Wigilli do Trzech Króli właśnie. Od poniedziałku już normalne dni co mnie nie cieszy, bo ogarnął mnie leń. Trzeba będzie znowu narzucić sobie około poł godziny pracy codziennie. Porządki gruntowne przed świętami skończyłam i wszędzie jest ład, ale się na bieżąco brudzi, a ja pucowania najbardziej nielubię. Nie widzę sensu w pucowaniu zlewu, gdy za dwa dni trzeba to robić ponownie. Ja lubię prace tworcze. Gdy namaluję obraz, to on trwa, zostaje, a kolejny już maluję inny. Ja jestem bardzo aktywna i ciągle czym zajęta, ale właśnie czymś konkretnym. To są zajęcia artystyczne, albo nauka, albo rozwój typu medytacji, Reiki. Nie jestem typowym leniem, ktory leży i patrzy w sufit, ogląda seriale czy gada przez telefon o bzdurach byle paplać i zabić nudę. W poniedziedzialek lub wtorek wyjdę chyba ciąć lisicą drewno. Trzeba by podgonić trochę, bo ponoć idzie mroz. Obym sobie z tym poradziała...

Dieta mi idzie. Dziś kolejny spadek. Menu: bigos z kapusty kiszonej, schabu i pieczarek, kefir, jajecznica z  pomidorem, tuńczyk z ogorkiem świeżym. Na razie mi nie żal, że nie jem węglowodanów. To może przyjść poźniej. Obym wytrzymala.

Jak tak obserwuję moje doświadczenie z Sioforem, to chyba mi będzie slużył. Na razie po posilach już nie jestem senna. No zobaczymy co dalej, bo węglowodanow nie jem i to może być przyczyna.

Dziś kolejny trening tai chi. Chcę ćwiczyć okolo godziny. Ostatnio przeczytałam, ze tai chi pomaga na bóle reumatyczne, daje elastyczność, zapobiega zwyrodnieniu kości, poprawia poczucie równowagi. No zobaczymy. Na razie daję sobie czas około miesiąca. Będę ćwiczyć trzy razy w tygodniu i będę się obserwować. Jak mi coś nie wyjdzie idealnie, to trudno. Wkrotce wykupię treningi Chi Kung/qigong/. To ponoć ruchy łatwiejsze do opanowania. Tu zestaw 20 minutowy i zastanawiam się czy nie zacząć tych ćwiczeń wykonywać codziennie jako dodatek do jogi. Wczoraj był pierwszy dzień i ćwicznia uznałam za fajne.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.