We wtorek Kajtek wymknął się wieczorem na dwór. Krzysiek sie zorientował natychmiast, ale Kajtek gdzieś przepadł w ciemności. Wychodziiśmy z latarką co parę minut i wołaliśmy. Kamień w wodę. Po dwóch godzinach mama zadzwoniła, ze na podwórku bija sie koty i jeden strasznie krzyczy. Krzysiek wybiegł i usłyszał miauczenie. Wybiegłam za nim i zaczeiśmy szukać. Pomagała sasiadka. Okazało się, że uciekł na drzewo. Siedział i nie schodził i okropnie krzyczał. Krzysiek już chciał po niego wejść. Zaczął schodzić, gdy podeszłam pod drzewo i zawołałam. Krzysiek ma nauczkę, by zamykać drzwi jak wychodzi ze śmieciami. Kajtek nauczki nie ma, bo nadal czuwa pod drzwiami.
We wtorek Adrian skończył 31 lat. Po pracy kupił sobie alkohol i wypił sam u siebie, bo koledzy nie chcieli. Szkoda mi go bylo, ale przecież pić z nim nie będę i Krzyśkowi nie pozwolę. On przykłada wagę do takich uroczystości. W najbliższym czasie może zrobię kolejne nalewki, ale je schowam, coby moi panowie nie wypili. Chcę zrobić ze skórek pomarańczowych i z jabłek. Uwielbiam nalewki. Poza tym piję tylko ajerkoniak i wino typu zbójnicki grzaniec. Musi być słodkie i to nie ważne, że gust mam mało wykwintny...
Wczorajsze zdjęcie. Dziś koniec przerabiania jednej książki i zabiorę sie za drugą. Będzie zjęcie albo klusek z fasoli albo soku z mandarynek...
różany ogród
jeszcze wczoraj
w różanym ogrodzie
wiatr tańczył z nagimi pędami
dziś pączki wybuchają różem i szkarłatem
spragniona piękna
tulę w dłoniach subtelną woń płatków
podziwiam miękkość lini delikatność
filigrany cieni
i maluję obraz w duszy
pełen niuansów i barw
jutro przysiądę na ławce
w cieniu krzewów
i napiszę wiersz
pełen ulotnych marzeń i uczuć
niech czar trwa