Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489748
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 października 2020 , Komentarze (30)

Znowu był konflikt z moją mamą. Tym razem problem, bo pomagam alkoholikom. Ona uważa, że nie warto nic dla nich robić. Uważa, że trzeba sie izolować albo z nimi walczyć. Nie uznaje pomagania nikomu. Daje tylko ptakom i karmiła psa od sąsiadów. Ptakom już też dawać nie chce. To, ze ja karmię koty, to juz zlo. Jakiś czas temu sąsiad alkoholik, który nam kiedyś pomagał przyszedł do niej po pomoc. Chciał pożyczyć pieniędzy na jedzenie. Nie dała i nie pozwoiła dać mnie. Ja chcialam zrobić paczkę żywnościową dla niego i dla jego psa. Na pogotowie nie zadzwoniła, a sasiad sie przewrócił i nie mógł wstać.  Niedlugo po tym zmarł. Ja mam do tej pory wyrzuty sumienia, że jej posłuchałam. Ona chyba też. Ja mam nauczkę, by nikomu w potrzebie nie odmawiać. Ona nie nauczyła sie niczego. Nie chcę jej oceniać, ale chyba ma twarde serce. Ona chyba nikogo nie kochała. Moze tyko kilka zwierząt. Twierdzi, że kochała mojego syna. To czemu przestała gdy ma problemy? Odnoszę wrażenie, że jest zazdrosna o wszystkie osoby w poblizu mnie i o koty. Tylko ona by chciała być dla mnie ważna. Chce żebym pogonila Adriana, Sebastiana i przeszkadza jej też Krzysiek. Uważa, ze on to samo zło i ma na mnie zły wpływ. Wszystkie prawie zakupy jej nosi, a ona zamiast być wdzięczną go przeklina i źle mu życzy.  Nie chce zerwać pępowiny. Uważam, że to chore i coraz bardziej do mnie dociera, ze mama ma problemy psychiczne. Muszę koniecznie iść na terapię DDD. Na razie zablokowałam telefony od mamy i zyskałam spokój... Niestety mama chce, żebym ja odblokowała, bo czuje niepokój. Obiecała, ze narzucać się nie będzie... No zobaczymy...

Nadal czytam książkę o emocjach i zdałam sobie sprawę, że wychowałam sie w rodzinie patologicznej. To się ładnie nazywa dysfunkcyjnej. Nie było probemu z nałogami, ale było za dużo złości, wymagań, karania, przemocy, egoizmu dorosłych itp, itd. Najgorsza była moja mama i nie jestem całkowicie zaburzona tyko dlatego, że wychowywała mnie w zasadzie babcia i dużo czasu spędzałam u cioci. Babcia też nie bya idealna, bo gdy płakałam dostawałam lanie, albo byłam zamykana w piwnicy i straszona szczurami. Gdy podrosłam juz sie bić nie pozwoliłam i zaczęłam oddawać. Wtedy potrafiy mnie bić i trzy osoby na raz. Wszystko sie skończyło gdy poszłam z tym na milicję. Miałam wtedy 16 lat. Mamę nie zawsze widywałam. Efekt jest jendak taki, ze mam problem ze złością i jestem mało społeczna. Sama też źle wychowywałam syna i teraz on ma problemy przez to. On też zbierał manto, ale katem przeważnie był jego ojciec. Ja pracuję nad sobą i stopniowo sie zmieniam. Za syna jednak nie ręczę. Ucierpiał tez przeze mnie Krzysiek, oddaję a jakże mamie i czasem gnębie Sebastiana. Złości jeszcze nie przepracowałam, ale zrobię to, bo mam dwie książki na ten temat. Znalazłam też kurs...

Dziś na obiad ma być kotlet mięsno-pieczarkowy. Sebastian nie zje, bo on cudactw nie jada. Jego mama jest po szkole gastronomicznej i gotuje tradycyjnie i on tylko to je. Krzysiek i Adrian zjedzą co dam. Wczoraj było curry z fasolki szparagowej i ziemniaków. 

Chciałabym dziś przygotować rabatę w skrzyni. Moze posadzę resztę cebulowych...Dziś Adrian ma wynieść darnie, bo wczoraj oczyścił placyk na którym jedzą gołębie, Mama od listopada z karmienia ptakow chce zrezygnować. Muszę przejąć zakupy zierna, bo nie chce dalej na to lożyć. Ptaki sa przyzwyczajone i nie mogą zostać bez jedzenia, bo zginą. Zmienia sie w potwora. Zrobiła sie już całkiem bezwzględna. Uważam, ze za to zapłaci i żałować jej nie będę. Ja dla niej serca nie mam, bo ona też nie ma dla nikogo.

28 października 2020 , Komentarze (11)

O S już prawie nie myślałam. Nie widzieliśmy sie prawie od trzech miesięcy. Nie rozmawiamy od poczatku października. Aż sama się sobie dziwiłam, że tak łatwo poszło. W końcy byłam do niego przywiązana. Stres juz odpuścił, ale poczucie szczęścia nie wróciło. Nie rozumiałam mojej mamy gdy żyła z tata osobno. Ona twierdziła, ze z czasem więzi sie rozluźniają. Pamiętam jak tata wyjeżdżał do Kamesznicy, a mama zostawała w domu, to śpiewała witaj wolności. No ale ona jest z natury singielką. Ja nie. Lubię być w związku. Lubię gdy ktoś jest obok. Lubię gdy w nocy ktoś sapie obok w łóżku:) Lubię sie przytulać wtedy i śpię spokojniej. Bez mężczyzny mi bardzo źle i nie o sex tu chodzi, a o bliskość. Ze znalezieniem kochanka nigdy nie miałam probemu, raczej musiałam adoratorów splawiać i wielu ich było. Nie kochanków, ale kandydatów... Dla mnie istnieje jednak tylko sex jako wyraz miłości. Niedawno Sebastian zadzwonił niespodziewanie z innego telefonu. Gadaliśmy trzy godziny. No i ja już nic nie wiem. Obiecałam sobie, że jeśli przyjedzie to juz tylko jako przyjaciel. Chyba trzeba się poddać, bo ile razy można znajomość zakańczać.

Zaczynam czuć głód. To chyba przez węglowodany. Dużo ich teraz jem, bo sie na nie wręcz rzuciłam po 6 tygodniach diety. Nie chciaabym więcej przytyć, bo jeszcze święta przede mną. Chcę ważyć po około 79 kg. Jeśli to sie uda, to w styczniu pomyślę o zrzuceniu kolejnych 4 kg. Późnym latem drugi etap. Chcę osiągnąć około 72- 73 kg. Jeśli mi sie uda, będę bardzo zadowolona. Jako cel ustawię sobie 73 kg. To zrzucone 30 kg.

Cały ten tydzień gotuję z przepisów. Głownie nowych. Wypracowany jest conajmniej jeden posiłek dziennie. To eksperymenty, ale ma byc tanio. Cały tydzień je u mnie Adrian, bo codziennie coś dla domu robi. Dziś ma sprzątać u siebie i pomagać Sebastianowi ciąć drewno. Są skrzynie do zbijania. Jest jeszcze do kopania ogród, a konkretnie dwa kawałki. Gdyby to zrobił, toby Krzysiek nie musiał.

Przyszła mi lampa fotograficzna i ziemia. Lampy jeszcze nie wyprobowałam. Ziemia już w skrzyni. Moze uda mi sie  wsadzić resztę cebulowych. Przyszła mi też jedna książka i już ja czytam. Podoba mi się nawet. Wybrałam kolejne książki :)

27 października 2020 , Komentarze (10)

No i znowu mam problem z akoholizmem. Nie mój ani nie Krzyśka. Mam w pobliżu osobę z tym problemem. Tym razem to nie Sebastian. Problem jest zaawansowany, bo się trzęsie gdy nie pije. Nie wiem co z tym począć. Był w AA ale nie dał rady. Ośrodki zamknięte te na NFZ nie przyjmują ze wzgędu na wirusa. Na prywatny go nie stać. Na razie daję mu trochę zarobić, bo choć troszkę akoholu miał, ale wiem, że to nie jest wyjście. Jestem po prostu współuzależnona i bardziej alkoholikom współczuję niż ich zwalczam. Sama miałam kiedyś problem z nałogami - papierosy, jedzenie, psychodeliki i wiem czym to pachnie. Mnie sie udało wyjść z tego, ale nie wszyscy są w stanie. W grudniu chcę zrobić kurs terapeuty od uzależnien. Pewnie tego i owego sie dowiem, bo na razie dla mnie to czarna magia.

Krzysiek poszedł dziś do pracy, a ja czuwam, bo idą przesyłki. Dobrze, że już rośliny wszystkie doszły. Teraz czekam na ziemię, bo trzeba wsadzić resztę cebulowych. Idą też dwa lakiery, świeca.

Od kilku dni nie biorę leków na reumatyzm i kręgosłup i jest gorzej. Niby chodzę, ćwiczę i wszystko robię, ale poranny rozruch jest trudny i w kościach łupie. Brałam ketonal forte, ale on niszczy żołądek i trzeba robic przerwy w braniu. Brałam tez kolagen, ale sie skończył.

Wczoraj wypiliśmy z Krzyśkiem trochę nalewki z malin. Robilam ja pierwszy raz i wyszla przepyszna jak sok. Już będę ją robić. Przy okazji wpadło mi do głowy by sobie zrobić kapturki na słoiki z nalewkami. Teraz mam szmatki, które z estetyką nie mają nic wspolnego. Myślę o takich obrabianych szydełkową koronką. :)

Parę zdjęć. Rośliny jeszcze niektore letnie i bunkier z okresu II wojny światowej... Jest takich kilka niedaleko od mojego domu.

Mój aniele

 

jesteś blisko tuż obok

na granicy cienia

twój szept kołysze mnie do snu

napełnia rześkością o poranku

czasem szukam ukojenia

tam gdzie skrzydła dotykają czasu

gdzie dłonie osuszają łzy

gdzie ramiona otulają migotliwym światłem

tyle mi dajesz

ciepło wiarę nadzieję

ufam ci

oddycham spokojem wiarą

pozwalasz mi poczuć

zasmakować nieba

zabierz mnie tam

gdzie strach nie ma wstępu

gdzie szczęście rozkwita jak magiczne kwiaty

naucz marzyć

 

26 października 2020 , Komentarze (14)

Nowy tydzień, ale kontynuacja tego co zaczęlam wcześniej. Dziś chcę połozyć ostatnia warstwę impregnatu na skrzynię w której będzie kwietnik. Moze uda się rozłożyć dno i nasypać troche ziemi. Czekam na lepszą ziemię i gdy przyjdzie posadzę w niej rośliny cebulowe. Krzysiek jedzie do miasta po zakupy. Później będzie praca i moje normalne zajęcia. Zdjęć chyba nie będzie, ale będzie czytanie. Moze jakiś wiersz...

Jutro Krzysiek idzie juz do pracy, a ja muszę czuwać, bo idzie kilka przesyłek. Spać będę w weekend... W związku z koronawirusem jest ryzyko zamknięcia targu. Krzysiek miałby wolne, ale chyba niepłatne, bo urlop juz wykorzystał. Niby mamy trochę oszczędności, ale i tak sie martwię. On oczywiście nie ma zdania, ale sądzę, że ma tylko go nie wyraża. Pewnie by był zadowolony, bo by mógl prawie po całych dniach rozwiązywać krzyżówki. Z drugiej strony gdyby siedział, toby troche więcej w domu zrobił.

Mam problem z wyjazdem na cmentarz w tym roku, bo znajomy, który ze mna jeździł chyba będzie miał kwarantannę. Bywał u niego wnuczek, który miał styczność z wirusem. Trzeba by pomyśeć o taksowce, ale mama dać pieniędzy nie chce. W sumie to i tak nie wiadomo czy cmentarze będą otwarte.

Mam zrobić zdjęcia starego szkliwa, bo jest osoba ewentuanie zainteresowana zakupem. Dobrze by było coś sprzedać, bo mi zalega po kątach, a ja tego nie używam i używać nie będę. To fajne rzeczy, ale przyjęć nie robię i pólmisków nie potrzebuję. Mam też kilka wazonów, ale ich nie wyeksponuję, bo koty by z nimi zrobiły porzadek. Pieniądze by mi sie przydały.

Wczoraj byłam na spacerze w lesie... Lasu nie poznałam. Miejscami powstały polany po usuniętych wiekowych drzewach i juz rosna małe drzewka. Te stare były już stare 50 lat temu i niektóre były mi bliskie.

25 października 2020 , Komentarze (4)

Waga się trzyma około 78 kg, ale jeszcze moze trochę podskoczyć. Jem juz wszystko i teraz znowu o 100 kaorii więcej. Jest już około 1000-1100. Cieszą mnie węglowodany - ziemniaki, kasze, kluski, pieczywo. Grzeszki typu nutella i krakersy tez bywają, ale nie panikuję.

Dziś spokojny dzień w domu. Nie będzie pracy na portalu, ale mam dodatkową wróżbę dla stałej klientki. Tym razem to karty anielskie na miesiąc. W tym wypadku ciągnę karty na każdy tydzień osobno. Do tego ma być horoskop na miesiąc-tranzyty. Dokładne wszystkie planety bez księżyca. Mam też posadzić wiśnię do doniczki. Krzysiek odkurzy podłogi.

Poza tym będzie jak zwyke Reiki, joga, medytacja, oddechy. Będzie też sporo czytania. Czytam teraz Dzieci sztormu. To 36 tomów... Jest jeszcze też pozycja o emocjach z którą teraz pracuję. Chcemy wyjść na spacer do lasu, żeby zrobić zdjęcia. W nablizszym czasie może pójdziemy nad rzekę.

Kuszą mnie nowe tła do fotografii kulinarnej. Marzy by zdobyć cos typu rdzy. Znazlam piękne, ale drogie, po 90 zł plus przesyłka.  Niby mogę stworzyć sama, ale farb nie mam i jeśli kupię to też drogo wyjdzie. Kusi mnie tło kamień i te juz kupię tańsze i tło z niebieskim, ale to juz przygotuję w domu. Myślę znowu o naczyniach z Bolesławca. Kupiłam trochę rzeczy z drewna, Dostosuję je i będą mnie cieszyć... Nie wszystkie stylizacje mi sie podobają. Mają być retro albo rustykalne. Tylko takie... Zaczęłam pracę z książką z fotografii kulinarnej, bo kupiłam pełną wersję.

.

24 października 2020 , Komentarze (8)

Weekend. Krzysiek byl na targu po kapustę do kiszenia. Po południu idziemy do kościoła, bo jest msza za moich bliskich zmarłych. Krzysiek uważa, że powinnam iść i pojdę.

Wczesnym wieczorem zacznie sie u mnie wolne, bo się z wszystkim wyrobię do tego czasu. Tydzień był bogaty w aktywności i przez to dość męczący. Przede wszystkim chcę odespać. 

W ubiegłym tygodniu przyszły kupione rośliny. Wszystkie juz w ziemi. Były problemy, bo kupiłam niepotrzebnie gruszę oraz wiśnię kolumnową. Gruszę mam, ale myślałam, że sie zniszczyła, bo zginęła w chwastach.  Z wiśnią sie pomyliłam, bo miała być czereśnia. Wiśni mam dwie i obie owocują. Czereśnię juz kupilam i czekam na nią... To będzie wszystko na ten rok. O roślinki trzeba będzie jeszcze zadbać. Musimy zrobić kopczyki na zimę. Te w doniczkach muszę mieć kopczyki z kory i otulinę z agrowlokniny. Trzeba otulić też doniczki. Jeśli roślinki w doniczkach sie udadzą, to w przyszłym roku kupię jeszcze jakieś. Kusi mnie żółta czereśnia i brzoskwiania. Są tez perełki typu czarna malina lub żolta malina.

Przyszły mi pachnące zakupy. Mam perfumy w olejku, saszetkę do szafy i potpourri. Wybrałam zapachy wanilii, cynamonu i owocowe. Teraz chodzi za mną świeca, bo w pokoju dziennym nic rozłożyć nie mogę ze wzgędu na koty. Uzywam tylko kadzidełek, a świece bardzo lubię.

Wczoraj zapisałam sie do fryzjera na poniedziałek. Będzie jednak balejaż, coby włosy odpoczęły, bo następna wizyta dopiero wiosną. Miedziany jest fajny, ale zbyt szybko sie zmywa. Nie chcę  co dwa miesiace koloru robić, bo włosy muszę podreperowac.

Kolejne zdjęcie kulinarne. Ze stylizacji jestem zadowolona...:) Ze światła nie, bo prześwietlone mandarynki... Stylizacja lepiej, bo jestem po kursie.

***

jestem sama wciąż sama

dni pachną smutkiem i deszczem

czekam tylko na co

sama nie wiem

w spokoju składam chwilę do chwili

nie unikam refleksji wspomnień

to co było czasem kaleczyło

słodko-gorzka nuta szarpała ciążyła

to co jest kładzie się cieniem mami goryczą zniewala

powinnam uchwycić promyczek cichej nadziei

jest tuż obok zaufać dobru

i polecieć choć w marzeniach

do światła

Kupiłam powieść oczywiście historyczną o dworze. Znam autorkę. Kupię jeszcze drugi tom. Chcę kupić jeszcze jedną, bo znam autora... Tym razem to będzie drugi tom... :) Miałam powieści nie kupować...:(

23 października 2020 , Komentarze (16)

Koniec ostatniego tygodnia urlopu Krzyśka. We wtorek idzie do pracy. Szybko zleciało. Odpoczynek skończy się i dla mnie. Trzeba będzie wstawać wcześniej, bo dużo paczek idzie. Dziś jeszcze pracuję. Jutro zobaczę, ale chyba też, bo malo zarobiłam w tym miesiącu. 

W domu i koło domu jeszcze nie wszystko zrobione. Teraz staram sie robić wszystko co pilne na dworze, bo obawiam sie zmiany pogody. Jeszcze kilka dni pracy jest.. Później zostanie juz tylko skopanie pod warzywnik i wyrzucenie nawozu. No i okręcenie agrowłókniną roślin w pojemnikach. W domu mam do posprzatania dwie pólki. Jeszcze też sienie nie skończone, bo co innego było pilniejsze. Znajomy rozważa, czy nie zrobić mi na cmentarzu po święcie. Teraz nie da rady, bo pracuje po 12 gdzin. Zastępuje kolegów, którzy sa na kwarantannie. W listopadzie będę na bieżąco ciąć drewno po komórce. Codziennie trochę, czyli tyle ile się spali. Takie plany u mnie. 

Zaczął się już kurs malarski u Krissa Wieliczko. Najpierw jednak chcę skończyć rysunkowy. Zostały mi trzy lekcje i sporo portretów. Mam już zgrane zdjęcia i tylko rysować. Chciałabym poczynić choć 10 w listopadzie. Czytam książkę o emocjach. Jest dość trudna dla mnie, ale to i owo zrozumiałam. Poznałam się lepiej. Według niej wszystkie moje problemy z sobą maja źrodło w dzieciństwie i opiekunach, ich zachowaniu, traktowaniu mnie. U mnie były kary także fizyczne, krytyka, surowość. Był strach i był bunt. Ciągnie mnie do fotografii. Chciałabym wyjść do lasu zrobić jeszcze zdjęć jesieni zanim nadejdą deszcze. Wtedy już będę robić chyba tylko fotki kulinarne.

Zaczyna się czwarty tydzień bez S. Odzwyczajam się coraz bardziej. Teraz juz nie myślę, a przypominam sobie czasem. Trochę to jednak smutne. Był ktoś ważny w moim życiu. Byly codzienne rozmowy i teraz koniec. Nie lubię gdy ludzie odchodzą z mojego życia. W tym przypadku myślałam, ze znajomość przetrwa... Były plany...No cóż...

Wczoraj zrobiam pazurki i kupiłam kolejny lakier, bo mi sie mój srebrny brokatowy kończy. Lubie brokatowe lakiery, ale muszą być trwałe... Znalazam brokatowy złoty i chyba kupię, bo to nałóg jak karty do wróżb...

Kolejne zdjęcie kulinarne. Miało być z niebieskim... Mnie się podoba... Podoba mi sie poączeniu brązu z niebieskim. Chyba jednak kupię trochę naczyń z Bolesławca do zdjęć. Dziś może zrobię zdjęcie nalewki. Tym razem pomarańczowej...

po deszczowym dniu

jakież wytchienie niesie

ciepło kominka

czy myślisz teraz czasem

o ciepłym piasku na plaży

------

zrudziałe astry

wazonik na serwantce

stoi już pusty

myślisz czasem o wiośnie

 i o zapachu hiacyntów

-------

suche paprocie

obok stawu w ogrodzie

złoty liść w wodzie

pamiętasz letni upał

i mokrego wyżła w toni

22 października 2020 , Komentarze (8)

Kupiłam jagodę kamczacka, maliny, jeżynę bezkolcową i dwa agresty - zielony i czerwony. Wszystko w doniczkach i do doniczek będzie sadzone. Zostało mi jeszcze trochę pieniędzy i kupię chyba czereśnię kolumnową. Teraz czekam na zakupy. Cebule kwiatów wiosennych prawie wszystkie są wreszcie w ziemi. Chcę jeszcze kupić olejek do ciala,  plotek do ogrodka, no i ciuchy. Kolejne pieniadze będą w poniedzialek. Coś kupię. Pewnie znajdę jakieś ciuchy i może książki... No i może opaskę sportową. O tym myślę...

Mam wreszcie piłę szablastą. Kupiłam i od razu wieczorem po ciemku w podkoszulce i bez spodni poleciałam wypróbować. Krzysiek asystował z latarką. Poszło mi nieźle i dam radę sama i ciąć i zmieniać noze. Problem mam ze zdjęciem baterii. Później była euforia, że jestem niezalezna od S. Sama potnę drewno po komórce i sama wytnę gałęzie i dziczki na posesji.

Moje koty ostatnio wybrzydzają z mokrą karmą. Kupuję im Smile, a one nie chcą za bardzo. Wolą Felixsa. Nie lubią treściwej mięsnej karmy i nie maja ochoty gryźć mięsa. Felix to galaretka albo kawałki w sosie. Smila to zwarte mięso. Problem w tym, że Felix jest gorszy gatunkowo, co mi nie odpowiada. Krzysiek kaze mi sie dostosować do kotów i chyba spasuję i kupię co lubią. Teraz część puszek zjada Pikuś.

Wionobluszcz już ma szkarłatne liście, sumak czerwone i dąb. Niedługo brzozy zgubią liście, a ja nadal gałązek nie mam, bo nie znalazłam niskich brzóz. Znalazłłam tylko wysokie i gałęzi nie dosięgnę. No i co tu zrobić?

Nadal kombinuję z fotografią kulinarną. Dobre jest to, że blędy widzę... Tu zle światło, ale lampy jeszcze nie mam..:(

Dziś ma być coś z kolorem niebieskim.

klucz żurawi

nad głową złote lśnienia

klon w słońcu

kto teraz tęskni skrycie

za srebrnym czarem szadzi

------

gęsi w szyku

ostatnie liście dębu

drżą na wietrze

czy wspominasz  z nostalgią

letni poranek w lesie

------

żółć chryzantem

pierwszy przymrozek chłodzi

moje policzki

komu teraz potrzebna

ławka pod bzem w ogrodzie

21 października 2020 , Komentarze (10)

Jem teraz od 700 do 1000 kalorii i nie tyję. Ważę około 78 kg. To waga akceptowalna. Teraz jeszcze tylko święta trzeba przetrwać i od 15 stycznia kolejny etap diety. Myślę, że na cel w nowym roku ustawię sobie 72 kg. Jeśli się uda, to zostanie 6 kg do normalnej wagi. Myślę jednak, ze zawalczę choć na chwilę o 63 kg. To by było 40 kg mniej. O wygląd ciała nie walczę. Ćwiczę tylko jogę i na inny wysiek się nie zdobędę. Jeśli chodzi o jogę to postęp jest znaczny. Kwiat lotosu robię juz bardzo wysoko. Poza tym gdy siedzę z wyprostowanymi nogami, to w skłonie w przód kładę czoło na kolanach. Chyba niedługo znowu pomyślę by zrobić podejście do szpagatu, bo czas na nowe wyzwanie.:)

Potrzebuję pieszczoty i słodyczy. To u mnie oznacza, że dusza tęskni za zapachem. Kupuję wtedy kosmetyki te pachnące. Teraz zdecydowałam sie na perfumy w olejku. W domu uzywam tylko takich, albo w wosku robionych przeze mnie. W wosku zrobiłam niedawno.Teraz chcę kupić zapach głównie waniliowo-cynamonowy z dodatkiem grejpfrura, pąków goździka i anyżu. Zobaczymy jak mi sie kompozycja spodoba. Jest też olejek do ciała wanilia i cynamon. Mam w planach...:)

W uczuciach u mnie panuje chlod i zamieszanie. Śnią mi się zgnite jabłka i puste ulice w ciemności, pokryte gdzieniegdzie śniegiem. Takim błotem pośniegowym. Idę do domu w samotności i bardzo sie boję, że ktoś mnie zaatakuje, że wyskoczy z ciemnego zaułka i mnie skrzywdzi. Dochodzę do domu, a on wygląda inaczej. Rozpoznaję go jednak i klucz pasuje. Muszę otworzyć sama, bo nikt na mnie w ciemnym domu nie czeka. Smutne są te sny, przerażające i budzę się wystraszona... Potem chwilę trwa zanim dojdę do równowagi. Jeszcze to i owo muszę sobie w głowie i w sercu ułożyć i wtedy sny się skończą... Oby szybciej...

Moja aplikacja na telefon do obserwacji snu nie zdaje egzaminu. Wykazuje, że śpię lekko i nie zawsze wykazuje fazę REM. Chyba trzeba ta opaskę sportową kupić jednak...

Tanka albo tanki, bo nadal nie wiem jak się pisze

blade słońce

nitki babiego lata

plącze wiatr

kto teraz oczekuje

upalnego poranka

-----

złotrudy liść

tonący w kałuży

szum deszczu

kto teraz chce planować

urlop nad Bałtykiem

------

szare niebo

zrudziałe marcinki

mokną w deszczu

kto teraz chce odpocząć

na piaszczystej plaży

Plon z wczoraszej przechadzki...:) Nie wszędzie jeszcze jesień widać...

20 października 2020 , Komentarze (23)

Wczoraj była awantura z Krzyśkiem. To ja wrzeszczałam, a on sie wycofal i odburkiwał coś pod nosem. Poszło o to, ze nie potrafił zrobić zdjęcia telefonem. Robił wiele razy, a wczoraj już nie umiał. Dotykał i nie wychodzilo. Pokazywałam i dalej źle.  Dotykał gdzie nie trzeba i robił sobie, albo poruszał telefonem. Trwało to z 15 minut i efektu nie było. W końcu wyzwałam go od niepełnosprawnego umysłowo, a także dosadniej i poszlam wściekła do domu. Później próbowal robić w domu i wyszły kompletnie nieudane :(. Czasami nie mogę znieść tej jego bezradności, wręcz tępoty i marzę o inteligentnym, bystrym facecie. Nie wiem jak sobie z tym poradzić.

Do tej pory poprawiałam zdjęcia w Picasie, ale coś mi ostatnio nie działa i zdjęcia z telefonu nie chcą na nią wchodzić. Kombinuję w FotoScape, ale programu nie znam i błądzę. Corel też czarna magia. Ech wszystko ze zdjęciami ostatnio pod górkę. Lampy fotograficznej nadal nie kupilam. Nie wiem czy to wina kabla czy nie całkiem sprawnego wejścia w telefonie. Wszystko sie rusza i chyba niedługo trzeba będzie iść to naprawić... W Krzyśka telefonie wejście juz całkiem nawaliło. Czekamy z naprawą.

Kajtek się całkiem przyzwyczaił do domu i zwierząt. Śpi juz w pokoju i prawie nie goni nikogo. Bo czasem, ale to bardziej zabawa niż dominacja. Jeszcze tylko je osobno, bo obawiam sie konfiktow... To bardzo miły i łagodny kocurek. Uwielbia sie bawić.

Przyszedł nowy lakier. Jest dość ciemny, ale ładny. Chyba już czarnego nie kupię, ale może kupię srebrnoszary...

Sprzedałam dwie akwarele. Jak mi pieniadze dojdą to kupię lampę fotograficzną i może płaszczyk  z Vinted.

Wymarzyłam sobie storczyka. Chcę kupić sadzonkę w internecie. Znazlazam za 20 z, ale niekwitnącego. Kwitnące sa po 100 i tyle nie dam, bo nie wiem jak sie będzie u mnie czuł. Wybrałam taki, który toleruje niższe temperatury. Mam na niego miejsce w pokoju dziennym, bo nie otruje mi kotow. Teraz czekam na pieniądze i kupię... Koty co prawda na oknie wysiadują, ale parapet długi i szeroki. Boję się tylko, zeby go nie zjadly...

kilka haiku i tanka

plama szkarłatu

dzikie wino przy ścianie

zagląda w okno

-----

mokre badyle

drżą w lustrze kałuży

błękit marcinków

-----

mglisty poranek

chylą się ku ziemi

rude nawłocie

-----

schyłek nocy

szara mgła faluje

wśród chryzantem

-----

pada od rana

przez brudną szybę śledzę

odlot żurawi

------

złote lśnienia

panoszą sie w słońcu

kępy chryzantem

------

badyle we mgle

zrudziałe rudbekie

ciążą ku ziemi

kogo teraz czarują

pachnace deszczem kwiaty

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.