No i nie ma już Murzynka. Odszedł w nocy ciuchutko. Zasnął i się nie obudził. Spodziwałam się tego, bo od dawna chorował i chudł coraz bardziej. Nic nie pomagało, ani leki, ani specjalne karmy. Pocieszające jest, że nie cierpiał. Nie cierpaiał fizycznie, bo juz jeśli chodzi o psychikę to nigdy się nie pozbierał, po odejścia Czarnej- zastępczej matki. Był bardzo fajnym kotem- spokojnym, łagodnym, zaprzyjaźnionym ze zwierzętami. pamiętam ten dzień sprzed lat, gdy go przyniosłam przerażonego do domu. Był maleńki jak na swój wiek i zaniedbany. Został skazany przez sąsiadkę na śmierć i miał zginąć od uderzeń kija, jak zginęło jego rodzeństwo, ale ocalał ze złamanym ogonkiem. Przetrwał by godnie i spokojnie przeżyć u mnie tyle lat. Wczoraj śnił mi się statek kosmiczny lecący ku słońcu. to była zapwiedź jego odejścia...Pozostanie na zawsze w mojej pamieci...Tak mi dziś ciężko i przykro...Tak mi żal...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.