Dziś jedziemy z Krzyśkiem do lekarza. Później jadę na warsztaty. Z pracą Krzyśka się jeszcze nie wyjaśniło. Może jutro, bo ma jechać tam gdzie by pracował. Szczerze mówiąc mam czarne myśli. Jest flegmatyczny, ręka mu drży i nawet z obsługa telefonu komórkowego ma problem. Nie potrafi pracodawcy do siebie przekonać. Praca by musiała byc bardzo prosta a o taką trudno. Niby stara się o przyjęcie do zakładów pracy chronionej ale na razie nic pewnego nie ma. Powinnam jeszcze zarobić około 500 zł miesięcznie, żeby mógł spokojnie w domu siedzieć. Jeśli nie zarobię trzeba będzie oszczędzać...:(
Powoli przygotowuję się do wróżenia w domu. Moze mi sie uda już pod koniec tego roku z tą aktywnościa ruszyć. Gdy w październiku stanie ściana, automatycznie powstanie toaleta dla kotów jako osobne pomieszczenie. W pokoju dziennym zapachu już nie będzie, a jeśli już to nikły. Wróżyć chcę w kuchni, a w kuchni zapachu kotów nie ma. Muszę też zmienić dywan i pomalować pokój. Niby planowałam dopiero w przyszłym roku ale teraz chcę w tym. Muszę jeszcze obrus specjalny kupić. Krzysiek o moich planach nic jeszcze nie wie i pewnie sie wścieknie.
Dziś ma przyjechać Sebastian. :) Dziś będziemy się bardzo mało widzieć, bo ja będę i u lekarza i na warsztatach. Tak wyszło. Następne warsztaty jutro, a zajęcia z malarstwa sztalugowego w sobotę. W przyszłym tygodniu wyjazd juz będzie tylko jeden. To dla mnie ulga psychiczna. W domu pracy jednak będzie sporo...
Menu: zupa z pora i warzyw z kukurydzą i krupnik.