Jakiś czas temu zainteresowała mnie duchowość jogi. Dziś czytam książkę. To nie ostatnia z tego tematu i bez znaczenia jest to, że Kościół uznał, że joga to grzech. Chodzę do kościoła czasem, odmawiam różaniec, ale jogi się nie wyrzeknę. Jamy i nijamy bardzo do mnie trafiają. Bardziej niż 10 przykazań katolickich i moze to jest zagrożenie o którym mówi kościół. Inna sprawa, że między nimi jest wiele wspólnego. Joga to nie religia jednak.
Przyszły mi kwiatki. Są piękne. SZczególnie cissus australijski. To bardzo wyrośnięta roślinka z dużą ilością przyrostów. Oby był u mnie zadowolony z miejsca i pielęgnacji... piękna jest też aukuba...
Krzysiek przytył 8 kg. Wychodzą ciastka, pączki i bułki slodkie. Waży 90 kg i ma 103 cm w pasie. Chcę, żeby zaczął się odchudzać, ale chyba nic z tego. Nie ma zamiaru rezygnować ze swoich przyzwyczajeń. Teraz potrafi zjeść oprócz normalnego jedzenia paczkę ciastek dziennie. Pije piwo. Rozmowy nie przynoszą rezultatu, bo tylko się tłumaczy. Podejrzewam, że kłamie, bo 8 kg z powietrza nie przybywa.
Do niedawna widziałam w zasadzie tylko tłuszcz na swoim brzuchu i gigantyczny biust. Nie widziałam tłuszczu na plecach, a jest. Wszystko chudnie i zbita tkanka zmieniła się w miękką. Jest bardziej widoczna. Mam więc coś do zrobienia i w tych rejonach. Pośladki też mało apetyczne, że się tak wyrażę..:(
Od kilku dni staram się ćwiczyć rano powitanie słońca. Krotką sekwencję dla początkujących i nie idzie mi za dobrze, bo jestem zaspana. Wieczorem ćwiczę normalnie około 23-27 minut. Zmieniłam jednak podejście do ćwiczeń. Już nie daję sobie wycisku, żeby tylko wykonać jakąś trudniejszą dla mnie asanę. To pokusa ego. Coś złego w jodze. Teraz traktuję się łagodnie i do niczego się nie zmuszam. POstępy i tak przyjdą. Potrzeba tylko czasu i cierpliwości, a już teraz nie jest źle.