Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1590434
Komentarzy: 56238
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lipca 2024 , Komentarze (12)

Jakiś czas temu zainteresowała mnie duchowość jogi. Dziś czytam książkę. To nie ostatnia z tego tematu i bez znaczenia jest to, że Kościół uznał, że joga to grzech. Chodzę do kościoła czasem, odmawiam różaniec, ale jogi się nie wyrzeknę. Jamy i nijamy bardzo do mnie trafiają. Bardziej niż 10 przykazań katolickich i moze to jest zagrożenie o którym mówi kościół. Inna sprawa, że między nimi jest wiele wspólnego. Joga to nie religia jednak.

Przyszły mi kwiatki. Są piękne. SZczególnie cissus australijski. To bardzo wyrośnięta roślinka z dużą ilością przyrostów. Oby był u mnie zadowolony z miejsca i pielęgnacji... piękna jest też aukuba...

Krzysiek przytył 8 kg. Wychodzą ciastka, pączki i bułki slodkie. Waży 90 kg i ma 103 cm w pasie. Chcę, żeby zaczął się odchudzać, ale chyba nic z tego. Nie ma zamiaru rezygnować ze swoich przyzwyczajeń. Teraz potrafi zjeść oprócz normalnego jedzenia paczkę ciastek dziennie. Pije piwo. Rozmowy nie przynoszą rezultatu, bo tylko się tłumaczy. Podejrzewam, że kłamie, bo 8 kg z powietrza nie przybywa.

Do niedawna widziałam w zasadzie tylko tłuszcz na swoim brzuchu i gigantyczny biust. Nie widziałam tłuszczu na plecach, a jest. Wszystko chudnie i zbita tkanka zmieniła się w miękką. Jest bardziej widoczna. Mam więc coś do zrobienia i w tych rejonach. Pośladki też mało apetyczne, że się tak wyrażę..:(

Od kilku dni staram się ćwiczyć rano powitanie słońca. Krotką sekwencję dla początkujących i nie idzie mi za dobrze, bo jestem zaspana. Wieczorem ćwiczę normalnie około 23-27 minut. Zmieniłam jednak podejście do ćwiczeń. Już nie daję sobie wycisku, żeby tylko wykonać jakąś trudniejszą dla mnie asanę. To pokusa ego. Coś złego w jodze. Teraz traktuję się łagodnie i do niczego się nie zmuszam. POstępy i tak przyjdą. Potrzeba tylko czasu i cierpliwości, a już teraz nie jest źle.

19 lipca 2024 , Komentarze (12)

Jakiś czas temu kupiłam kilka nasion palm. Teraz dwie wykiełkowały, ale mają brązowe czubki. Nie wiem co im za krzywda, bo nigdy palm nie miałam. Może być za dużo wody. Dziś je chcę przesadzić. No i zobaczymy. Rosną ładnie. Słońce jest teraz zabojcze. Ja mam okna od wschodu i kwiatki się męczą. Ostatnio sadzonki mandarynek wyschły, a podlewam co drugi dzień. Podsycha ananas, a on ponoć lubi słońce. Dorosłe roślinki są piękne, ale trzymam na oknie te bardziej odporne. Reszta za firanką przy oknie. Wszystkie kwiatki już mam. Czekam na resztę palm, pomarańcze i cytrynę. Mają wykiełkować.

Znalazłam restaurację w moim mieście, przejrzałam menu i chętnie bym poszła. Problemy są dwa. Co Krzysiek na to, bo drogo i czy nie wyjdę na prostaczkę, bo zdziczałam. Ostatni raz w restauracji byłam 30 lat temu.

Ostatnio moją inspiracją stała się Małgorzata Osuch. To nauczycielka jogi pełna kobiecości i seksapilu mimo ukończonych 61 lat. Cwiczyć zaczęła w wieku 52 lat. Twierdzi, że joga odmładza:) Też jestem tego zdania i już nie będę wspominać o starości. Czy Pani Małgosia wygląda na staruszkę? No szczupła jest. Ma co prawda wyćwiczone ciało i długie włosy, ale i dla mnie widzę szansę...:)

PO wczorajszych wnioskach z jogą, dziś przyszedł czas na wdzięczność. Nie doceniam tylu wspaniałych rzeczy, zdarzeń ani ludzi w moim życiu. Nie będę tu wymieniać co mam dobrego, ale mam bardzo wiele. Czas nad tym solidnie popracować. Docenienie przyniesie zadowolenie. Docenienie to otwarcie się na odczuwanie przyjemności. Ot choćby docenienie sprawności mojego ciała. Jestem sprawniejsza niz byłam kilka lat temu i powinnam to docenić, a nie obwiniać się, że moje ciało nie jest tak sprawne jak 30 letniej instruktorki jogi. Mam chore podejście...

18 lipca 2024 , Komentarze (14)

Jutro chcę jechać na badania- cukier, morfologia, cholesterol, trójglicerydy i może tarczyca. Moze też insulina. Badania robiłam 3 lata temu i wszystko było ok. Krzysiek ma zrobić lit. Pojedziemy razem, a zawiezie nas sąsiad. Będzie z głowy znowu na jakiś czas.

Jutro też brat Krzyska ma nam wywieźć materiały budowlane. Tego spod domu nie wezmą. Będzie styropian, papa, trochę gruzu. Może uda się wyjąć z komórki maszynę do szycia. Jeśli tak to wystawię ją do sprzedaży.

Miały być jeszcze upały, a chyba zelżało nieco to gorąco. Oby już. Noce jeszcze ciepłe, ale do Anny już blisko i teoretycznie powinny się stać chłodne. Tyle by było ulgi. 

Wybierałam się w tym roku kąpać do rzeki, ale S nie ma i się boję. Pływać praktycznie nie potrafię i głębszej wody się obawiam. Nie znam rzeki i nie wiem jaka woda jest. Ponoć do kolan, ale sprawdzić nie miał kto. Gdyby był S toby wszedł i sprawdził. Krzysiek też pływa słabo i do wody go nie wpuszczę. S też chyba nie pływa, ale się nie boi. On nawet na rybach na Wiśle się kąpie.

Mam do wyrzucenia dwa laptopy. Jeden moze sprzedam za parę groszy, a drugi na pewno do wyrzucenia. Problem jest taki, że chyba by trzeba usunąć dysk, bo chodzi o dane. Trzeba z tym czekać na S, bo on się będzie nad laptopem pastwił. Ani ja ani Krzysiek go nie rozwalimy.

WAgę trzymam. Dziś ziemniaki pieczone, jajecznica z pomidorem, szczypiorkiem i sałatka. Jutro kotleciki z fasoli i pieczarek, sos koperkowy i ziemniaki, mizeria.

Wczoraj wykupiłam sobie zajęcia z jogi online. ZAjęcia trwały godzinę i nie dałam rady słyszeć głosu. Zadowolona jednak jestem i to bardzo... Wnioski są, a głowny to ten, że mam poczucie niższości i wymagam od siebie zbyt dużo. Prawie wszystkie asany poza świecą były w moim zasiegu. Nie byłabym najgorsza, a byli tam młodzi ludzie. Instruktorka była w moim wieku i też nie miała idealnego ciała, a nie przejmowała się i występowała w obcisłym stroju. Kondycyjnie też nie jest tragicznie, bo instruktorka też ocierała czoło z potu, a młody chłopak ocierał pot ręcznikiem. Nie ruszam się też jak staruszka. Jestem jak nowo narodzona, bo to było jak objawienie. Niby na jodze nie powinno być porównań z innymi, bo to ego, ale przy moich kompleksach czasem trzeba... Napatrzyłam się na smukłe, gibkie ciała 30 letnich instruktorek i też tego od siebie wymagałam...

17 lipca 2024 , Komentarze (2)

Wczoraj miało być bardzo gorąco, ale przez część dnia padało i dobrze. Dziś słońce. Czekam na deszcz, bo trzeba podlewać. Dziś deszczu ma nie być to wykorzystam czas i spryskam resztę randapem. Już dużo nie zostało. Nie widzę, żeby to pryskanie miało negatywny wpływ na owady. Ile ich było tyle jest. Nawet motyle są. Moze pryskanie większych obszarów jest w stanie wszystko co latające wytruć, ale nie obszar 2m x 2m.

Dziś obiad na raty. Zmieniłam zdanie. Rano makaron z serem i borówkami, a później placki z cukinii. Ja jeszcze może zjem jajka z majonezem albo sosem musztardowym. Krzysiek pewnie zje parówki albo kanapki, bo on bez chleba żyć nie moze. Teraz je ciemne i tyle dobrego. Zastanawiam się czy do września mi jeszcze coś waga spadnie. Niby się nie odchudzam, ale stosuję raz w tygodniu posty. Jak ja już za wrześniem tęsknie, bo i dieta i błogi chłód.

Dojrzałam chyba do tego by wprowadzić nieco zmian w swoje życie. Chodzi mi o pracę w sobotę i w niedzielę. Ostatnio pracuję dość intensywnie w tygodniu i gdy nadchodzi weekend jestem nieco psychicznie zmęczona. Można by sobie pracę odpuścić, zrelaksować się i zająć typowymi przyjemnościami. No przynajmniej wtedy gdy zarobek w tygodniu bedzie zadawalający. Tak jak to było ostatnio. W weekend tym razem odpoczywałam. Teraz zarabiam na drugą rabatę koło tarasu. Chodzi o zakup ziemi do skrzyni i kolejne rośliny. Chcę z tym ruszyć pod koniec miesiąca. Na razie zarobiłam na 2 mniejsze skrzynki, rośliny kupiłam i czekam na nie. Z tą dużą chcę poczekać do końca upałów, bo nie chcę codziennie podlewać.

Ostatnio zdałam sobie sprawę, że pożegnałam większość osób w moim życiu. Z bliskich został mi tylko Krzysiek i Sebastian no i zwierzęta, ale i one się bardzo postarzały. Czas pożegnać też niektóre zwyczaje i tradycje. Choćby wędzenie, obfite święta i przejadanie się. Otyłość też trzeba pożegnać. Ona mi akurat zbędna. Wędzenia szkoda, bo ten zwyczaj był bardzo fajny. Lubiłam wędzić za specjalny klimat. Lubiłam też smak wędzonek. A może pomyślę o wędzeniu ryb? Sera? SWięta kojarzyły mi się obfitością. Lubiłam planować co przygotuję i tą gorączkę przedświąteczną. Teraz z tego trzeba zrezygnować, bo przecież chcę być szczupła.

Wczoraj było prawie 30 minut jogi. Cwiczeń nie dołożyłam tylko dobrze oddychałam. Fajnie mi się ćwiczyło.

16 lipca 2024 , Komentarze (12)

Niedawno w nocy była akcja z dzikami. Nie wiem czy były na podwórku czy próbowały wejść, ale brama była ruszona. Krzysiek widział 2 dziki mniejsze koło bramy. Był jeszcze jeden większy, który łomotał bramą i kwiczał. Teraz znowu boję się wyjść na podwórko wieczorem.

Nadal nie mam apetytu. Jem, bo trzeba. Dziś kotlety sojowe, placki z cukinii i sałatka z jajkami. Do tego kompot z rabarbaru. Ostatnio jem głównie warzywa. Trochę owoców też. Staram się nie przekraczać 1300 kalorii. Dziś miało być wino, ale nie będzie, bo upał...

Wczoraj był obiad dla dwojga, a Krzysiek miał dodatkowo zupę pomidorową z makaronem, bo lubi. Ja jem tylko z ryżem albo z grzankami. Kolacja też była dla dwojga. Ja często coś przygotowuję. Najczęściej z warzyw, bo on tylko wtedy warzywa je.

Dziś staram się poszukać wszystko to co lubimy robić z Krzyśkiem wspólnie. Lubimy czytać, oglądać programy historyczne i przyrodnicze. Lubimy filmy choć inne poza historycznymi. Lubimy muzykę choć inną. Lubimy robić grilla. Możemy chodzić na spacery. Lubimy leżeć i gadać, przytulać się trochę w chłodne pory roku. Lubimy sączyć wino. Możemy jechać gdzieś czasem typu zwiedzania czy koncertu. Przypuszczam, że przyjemność byśmy mieli z wyjścia do restauracji, bo lubimy jeść razem. Przyjemność byśmy mieli też z kąpieliska, zbierania grzybów, z kina. To wszystko mozemy robić wspólnie. Ja powoli się przygotowuję do wyjścia do pałacu. Czekam na koniec upałów. 

U mnie nowoczesność. Wczoraj zrobili linię przerywaną na środku jezdni. Swiat się kończy

Pada deszcz...

15 lipca 2024 , Komentarze (7)

Kwietniki kupione i kwiatki też. Jeszcze upały i pewnie przyjdą umęczone.

Mam w domu roje much. Skąd się biorą nie mam pojęcia, bo jest względnie czysto. Mam lep choć to obrzydliwe. Strasznie się brzydzę much. Wczoraj jedna była szczególnie uciążliwa, bo mnie boleśnie gryzła gdy tylko wystawiłam nogi spod kołdry. Polowałam na nią z gazetą, ale ż e się brzydzę i na sobie nie zabiję troche to trwało. Naprawdę nie wiem skąd te muchy. Kiedyś bywały na wsiach, bo ludzie mieli gospodarstwa- obory, chlewy. U mnie teoretycznie nie mają się gdzie lęgnąć. Ale faktycznie siatek w oknach nie mam.

Po wczorajszym dniu postu, ważę 81,7. Jestem zadowolona. Dziś fasolka szparagowa, kotlet z ryby z surówką z selera i marchwi i bób. Może jeszcze jeśli będę głodna zrobię kotlet z buraka. Głodu jednak się nie spodziewam. Jak to się zmieniają priorytety. Kiedyś gdy ważyłam 82 kg to byłą tragedia. Teraz się cieszę.

Upały nie minęły, a ja się denerwuję, bo praca się nawarstwia. Dziś może wystawię coś do sprzedaży i tyle. Nic więcej nie zrobię, a pracy jest jeszcze sporo. Pilnej. Lipiec zmierza do końca, a porządki miały trwać tylko do września. Nie wiem czy zdążę. Dziś mam zadzwonić do sąsiada w sprawie koszenia. 

Wykupiłam sobie warsztat medytacji wdzięczności u Gosi Mostowskiej. Mam i jestem zadowolona. Teraz medytuję codziennie. Medytacji jest 7.

Żniwa i wspomnienia... Wozy konne i młockarnia do które ciągnęli wszyscy z okolicy. Łany zbóż, kąkole, chabry, skowronki i kuropatwy, zające na miedzy...Ech...

14 lipca 2024 , Komentarze (2)

Dziś teoretycznie dzień powinien być bez pracy, ale praca będzie. Zawodowa tylko. W domu też pracy nie będzie, a ja staram się nie widzieć, że zaniedbany. Przez upały bardziej niż zwykle. Ja wszystko widzę, bo jestem raczej perfekcjonistką choć nie nadążam za tym z pracą. Leniwą perfekcjonistką co mnie gryzie w głębi duszy. Nigdy domu zadbanego jak w pudełeczku nie miałam i to mnie gnębiło. Nie mam zmysłu do sprzątania, ani energii ani czasu, bo co innego jest ważniejsze. Sprzątać nie znoszę choć mam świadomość, że niektóre osoby w ten sposób odreagują stres. Ja wolę inne sposoby.

Miałam kupić dwa kwietniki wiklinowe, ale babka chciała przysłać paczkomatem. Ja chce kuriera do domu. No i nie wiem czy coś z tego będzie, a kwiatki już wybrałam. To bluszcz o dużych liściach biało -zielonych i cissus australijski. Do tego cissus rombolistny. Jeśli nie będzie kwietników to i kwiatków nie będzie, bo nie ma na nie miejsca. Bardzo bym je chciała. Rozważam kupno w innym miejscu. Spodobała mi się afelandra. Jeszcze tej roślinki nie miałam. POtrzebuje ona 15 stopni w zimie. Ja chcę kupić grzejnik do sypialni i będę grzać to jest szansa, że roślina wytrzyma. No i nie wiem czy kupić. Kupiłam aukubę...

Przez te upały nieco spuchłam i waga od razu skoczyła o kilogram w górę. Nie jem więcej to nie powinna. Dziś post całodobowy.

Załapałam się z pisaniem tekstów do Boso na macie. Tak myślę, bo wysłałam tekst i poproszono mnie o zdjęcie i notkę o mnie...Jeśli współpraca będzie stała, cykliczna to bardzo by mnie to ucieszyło. :)

Wczoraj aż takiego upału nie było, a ja się czułam gorzej. Pocilam się i ćwiczyło mi się źle.  Ćwiczyłam nieco krócej niż zwykle. 

13 lipca 2024 , Komentarze (6)

Jeszcze ma być upalnie. Jestem tym zmęczona. Niby spacery są, ale krótkie. Joga też z gatunku mniej wymagających. Czekam na chłodniejsze noce chociaż, ale jeszcze trochę tych upalnych ma być. Nie mam maty chłodzącej i moje koty umęczone. Myślałam, zeby kupić ale one do niej nie przywykły. Dziś chyba nic robić nie będę koło domu ani w domu. Cały dzień spędzę w domu przed komputerem to moze chociaż zarobię. SZkoły nie mam. Następne zajęcia dopiero pod koniec sierpnia. Do kaplicy też się nie wybieram. W upały nie chodzę.

Z diety wyszłam, ale wagę trzymam. W upały bardzo mało jem. Apetytu nie mam i to mnie bardzo cieszy. Moja podświadomość przestała mnie do jedzenia kusić i chwała jej za to. WAżę około 82-83 kg, a to mniej niż planowałam. Jutro znowu post całodobowy i pewnie waga spadnie. WAga mnie cieszy, bo to już prawie nadwaga. Gdyby nie obfity biust to już bym ją miała. Dziś kapusta z grochem i sałatka z jajkami. 2 posiłki, bo więcej nie wcisnę. Teraz byle do 79 kg i byle do września. Wtedy kolejny etap diety.

Przez upały wszystko w ogródku schnie. Warzywa też potrzebują dużo wody. Pomidory już spore i zaczynają się robić czarne. Takie kupiłam w tym roku. Papryka obwalona owocami. Zostały 2 salaty i już wybijają w kwiatostany. Zniszczyły się niestety. Szkoda ich. Może uda się je jeszcze zjeść. Trzymałam, żeby jeść po listKu do kanapek i na fishburgery no i tak wyszło. Czekam aż upały miną i kupię ziemie do skrzyni i kwiatki. Już pieniądze mam, a taki był alarm. Zupełnie niepotrzebny. Wczoraj wreszcie popadało solidnie. Całe kaskady wody, a ja leżałam przy otwartym oknie i chłonęłam całą sobą tą cudowną pogodę...

Wczoraj były ładne morele i można by było kupić na nalewkę. Są też już brzoskwinie. W przyszły piątek coś kupię. W tym roku mało nalewek robiłam. Mam tylko z pączków sosny, bzu czarnego i z czereśni. Przegapiłam truskawki. Ja robię nalewki na wódce, a i tak są dla mnie za mocne. Moi panowie piją. Krzysiek trochę nosem kręci, bo słabe. S smakują, ale on wódki czystej nie lubi. Wina też nie. On lubi piwo i wódki smakowe.

Ile pieniędzy potrzebowałam tyle już mam. Teraz zakupy. 2 książki, trochę kwiatków i kurs. Na kwiatki muszę czekać, bo upały i by się umęczyły w trakcie przesyłki. Już oglądam jednak.

12 lipca 2024 , Komentarze (21)

Nie potrafię zarabiać pieniędzy i nie mam do nich szczęścia. Z trudem wyciągam najniższą krajową, a czasem nie mam nawet tyle. To dochody z rentą. Krzysiek teraz ma dochód wyższy ode mnie i mi wstyd z tego powodu. Czuję się gorsza. Inna sprawa, że pieniądze nie sa dla mnie najważniejsze i tylko w porywach czasem za nimi gonię. Niby mi wystarcza na wszystko, bo potrzeby mam niewielkie, ale sama świadomość, że ze mnie niedojda pod tym względem jest nieprzyjemna. Jest też taki fakt, ze nie ma we mnie gotowości do pracy na etacie, do wyjść z domu, do wysiłku. Praca ma być przyjemna i w nienormowanym czasie. Nie moze mnie nudzić i stresować. Ostatnio mam fazę na zdobywanie pieniędzy i nic mi nie wychodziło. Gdzi e nie uderzę tam ściana. Miałam plany i wszystkie musiały poczekać. Teraz jestem w trakcie wystawiania do sprzedaży rzeczy z okresu Prl. Coś moze na tym zarobię o ile nie zrezygnuję, bo to strasznie nudne zajęcie. Trzeba się babrać w kurzu, bo wszystko musi być czyste. Trzeba robić zdjęcia i wstawiać. Cierpliwości starczyło mi na wystawienie kilku rzeczy i nie wiem co dalej. Ceny dałam niskie, bo chcę opróżnić mieszkanie babci, a to mi przeszkadza. Jak się wscieknę to po prostu wyrzucę i odżałuję te pieniądze. Na razie staram się wytrwać, bo to co mam warte jest z 2000 albo i więcej i mi ich szkoda stracić. A na co potrzebuję pieniądze teraz? Na kilka książek, na rośliny do ogrodu i na warsztat praktykowania wdzieczności u Gosi Mostowskiej. Potrzebuję na już około 500 zł, a nie mam ich jeszcze. Oszczędności nie ruszę. Jeszcze niedawno jak potrzebowałam to miałam. Teraz nastapiła jakaś blokada, a ja się wściekam... Coś chyba jednak rusza, bo wczoraj zarobiłam 250 zł na wróżbach. :)

Chcę wymienić dwa żyrandole u babci na lampy, a żyrandole sprzedać. Są stare i pewnie coś warte. Ja chcę lampy na jedną żarówkę. Zyrandole przedwojenne mi zbędne.

Dziś może, ale tylko może kupię kilka kwiatków do drewnianych pojemników koło tarasu. Nie wiem czy nie poczekać, bo upały. Chcę też kupić dwa kwietniki wiklinowe, bo mam zamiar kupić jakieś pnącza do sypialni. Mam na nie miejsce. Myślę o cissusach albo bluszczach. Dwa bluszcze mam i rosną pięknie. 

Krzysiek dziś ma wolne, ale go do pracy gonić nie będę. Niech odpoczywa przed jutrzejszą harówka. Ja też nic robić nie będę poza wystawieniem czegoś do sprzedaży. Chciałabym krzesełko do karmienia dzieci tylko najpierw muszę iść do komórki sprawdzić czy jest i w jakim stanie. Chcę wystawić za 100 zł. Warte jest 150. Chcę też wystawić magnetowid za 200 zł. Warty jest około 300.

Nadal nie mam lepszej maty do jogi i ćwiczę na macie do fitness. Nie jest za dobra, bo się klei do ciała. Teraz przez upały nie mam za dużo energii ani ochoty do intensywnych ćwiczeń. Cwiczę z Gosią Mostowska to co łatwiejsze. Trudniejsze asany typu deska/postęp/, podejścia do szpagatu czekają na chłod. Jestem spocona w czasie ćwiczeń i nawet trudno mi wykonywać kwiat lotosu. Wolę tą asanę robić w leginsach niż w kolarkach, bo ciało się lepi. Teraz chodzę w kolarkach i do jogi się nie przebieram. 

11 lipca 2024 , Komentarze (10)

Wczoraj było 35 stopni i Krzysiek wrócił z pracy skonany. Od razu poszedł leżeć do sypialni, bo tam mam dwa okna otwarte non stop i jest chłodno. W pokoju dziennym tylko wietrzę, bo mi hałas z ulicy przeszkadza. Zawsze marzyłam by mieszkać z dala od sąsiadów i ulicy. Nie zrealizuje tego, bo nie chcę się przeprowadzać. Za bardzo ten dom kocham. ZA dużo wspomnień mam. O tej porze jako dziecko jeździłam na kolonie albo chodziłam z ciocią na jeżyny i dzikie maliny. Towarzyszył nam pies Czaruś - suczka. Suczka miała być pieskiem i stąd to imię. Moja ciocia Resia kochała las. Zbierała wszystko co zebrać się dało - jagody, poziomki, dziady/jeżyny/, maliny, grzyby. Czasem przebywałam w Zakopanym u znajomych. Dom był otoczony gankiem na którym toczyło się życie. Znajduje się tuż obok Atmy. Jako nastolatka wysiadywałam na ganku w Kamesznicy w domu rodziców. Tam było chłodno, bo obok płynął potok. Nigdy nie przepadałam za chodzeniem i przesiadywałam w domu lub w pobliżu. Jedyne wyjścia były z ciocią, a później z rodzicami do lasu. Gdy rodzice mieli dom w górach na zdobywanie szczytów wybrałam się chyba 2 razy. Wróciłam zła i zmęczona i powiedziałam nigdy więcej...

Mnie już pogoda daje nieco w kość. Upały to dla mnie stres. Jestem podenerwowana i to mi pokazuje opaska. Nie mam siły do ćwiczeń, pracy, spacerów. Tętno mam lekko podwyższone. Całe życie tak ze mną było. Gdy słońce mi trochę podgrzało głowę mdlałam. Nie rozumiem ludzi jeżdżących tam gdzie ciepło. Tortury i jeszcze za to płacić... Ja gdy myślałam o podróżach to tylko Kanada, Alaska, Syberia. Chciałam co prawda zobaczyć piramidy i muzeum w Kairze, ale zrezygnowałam. Niedaleko mojego domu jest jezioro i rzeka. Gdy byłam młoda bywałam tam ale chodziło mi o kąpiel nie opalanie. Wodę uwielbiam...

Może uda się sprzedać udziały w mieszkaniu w Warszawie. Lepiej by kupił ktoś z rodziny. To moze jednak potrwać, ale już załatwianie ruszyło.

Zauważyłam, że odkąd piję tylko jedną colę piję znacznie mniej. Kiedyś piłam 2 cole i jeszcze inne napoje. Teraz jak nie mogę coli to zrezygnowałam z części picia, bo skoro mi nie wolno tego co lubię to nie chcę wcale. Nie wiem czy to zdrowe... Wczoraj mimo upału wypiłam tylko trochę ponad 2 litry. Tak też jest z jedzeniem, bo albo jem co lubię albo wcale...

Dziś mam ciężki dzień mają przyjechać dwaj mężczyźni, bo są zainteresowani rzeczami z PRl u. Może coś kupią.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.