Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1590547
Komentarzy: 56238
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 lipca 2024 , Komentarze (37)

To drugi wpis dzisiaj...Po zmianach na vitalii mam dość. Nie mogę dodać wpisu z laptopa, nie mogę edytować ani zapisać szkicu, czarna belka wszystko zasłania w tym komentarze. Mój pobyt tu nie ma sensu. Na razie tych co chcą zapraszam do kontaktu na email [email protected]. pisać będę chyba na Facebooku Agata rak awatar z kotem i na blogu kura domowa z kotem w tle. Zajrzę tu jeszcze i sprawdzę za kilka dni. Może to naprawia... .

29 lipca 2024 , Komentarze (3)

W weekend odpoczęłam psychicznie. Było dużo spania i trochę deszczu. Upał minął.

Poniedziałek i czas się wziąć za jakąś pracę. W sobotę zaczęłam myć lodówkę, a dziś chcę skończyć. Jeszcze przez kilka dni będę się oszczędzać, bo złe aspekty marsa jeszcze trwają.

Chyba kupię blender kielichowy, bo myślę o koktajlach. Niby przy problemach z cukrem owocowe soki z blendera nie są wskazane, ale z jogurtem można. Wtedy owoce jako dodatek. Warzywne można pić. Nie wiem czy da się w nim zrobić sok z pomidorów. Bardzo lubię na słono i ostro. Lubię też z marchwi, ale z nią muszę uważać i Krzysiek też. Glukometru jeszcze nie kupiłam.

Może też kupię frytkownicę beztłuszczową. MIałam frytkownicę, ale robiłam w niej tylko frytki. Wysiadła po pól roku. Teraz chcę samżyć kotlety z warzyw i z mięsa dla Krzyśka.

Wczoraj u mnie na podwórku jakimś cudem znalazł się ranny lisek. Chyba młody. Nie mógł chodzić i ciągnął tylne łapki. Nie wiem co mu się stało. Bardzo mi go było szkoda. Nie byłam w stanie mu pomóc i musiałam zadzwonić na 112. Zanim przyjechały służby już go nie było. Niby lisy są twarde, ale czarno to widzę...U sąsiadki lis zabrał 20 kur, a u drugiej kury, gęsi i kaczki. Gorzej jeśli to była lisica i ma w norze gdzieś małe...Straszne to wszystko...

Ostatnio fajnie mi się ćwiczy, bo jest chłodniej. Tu się nie oszczędzam. :) Dziś opisy asan mających wpływ na życie seksualne. Działają. Ja ćwiczę niecałe pól roku i polecam :) To ćwiczenia raczej działające na kobiety. 

1. Pozycja Dziecka (Balasana) - ta pozycja relaksacyjna pomaga rozluźnić ciało i umysł, redukując stres i napięcie. Może pomóc w zwiększeniu elastyczności i otwarciu bioder, co może przynieść korzyści podczas aktywności seksualnej.

2. Pies w dół (Adho Mukha Svanasana) - ta pozycja wzmacnia mięśnie ramion, pleców i brzucha, co może pomóc w utrzymaniu dobrej kondycji podczas aktywności seksualnej. Ponadto, rozciąganie kręgosłupa i bioder może poprawić elastyczność i zwiększyć przyjemność z ruchu.

3. Kocie pozycja (Marjaryasana) i Krowa pozycja (Bitilasana) - te dwie pozycje stanowią dynamiczne połączenie ruchu i oddechu, które pomagają w rozluźnieniu mięśni pleców, brzucha i bioder. Mogą również poprawić krążenie krwi w okolicach miednicy, co może zwiększyć podniecenie i poprawić doznania podczas seksu.

4. POzycja węża albo psa z głową do góry. Działa na przepływ krwi w organizmie, pośladki i kręgosłup. 

5.Pozycja Łańcuchowa (Supta Baddha Konasana) - ta pozycja otwiera biodra i pachwiny, co może pomóc w zwiększeniu elastyczności i poprawieniu krążenia krwi w okolicach miednicy. Może również pomóc w redukcji napięcia i stresu, co może przyczynić się do lepszej jakości życia seksualnego. 

6. POzycja budowania mostu wzmacnia pośladki i pomaga osiągnąć lepsze orgazmy, ćwiczy mięśnie kegla, regeneruje narządy miednicy.

28 lipca 2024 , Komentarze (6)

Niby waga nie spada, ale wymiary trochę spadły. Teraz to 118/93/118. Nogi mam szczupłe. Chudnę równomiernie z tułowia co mnie cieszy. Nie wiem, ale może to być wpływ jogi. Cwiczę codziennie. Zegarek pokazuje że gdy jest gorąco bardziej spalam tłuszcz. Gdy chłodniej ćwiczenia to bardziej rozgrzewka. Teraz pracuję nad agrafką, łódką i deską. Chodzi o mięśnie brzucha i rozciągnięcie prawej strony. Zauważyłam, że z prawą stroną mam problem od ramienia po nogę, biodro. Gdy robię skłon na lewą nogę w rozkroku, to dotykam czołem do kolana. Z prawej strony trochę mi brakuje. To samo jest z agrafką, pyskiem krowy. Z lewej strony ręce za plecami łapię, a z prawej trochę mi brakuje. Z łódką też łatwo nie idzie, bo jeszcze nóg nie potrafię wyprostować do końca. Mam lekko zgięte. Asanę robiłam dopiero kilka razy. Na postępy trzeba czasu. Czuję jak mięśnie brzucha pracują. Przy desce też. POstępy powinny być...:) Wczoraj było mi tak gorąco, że ćwiczyłam nago. To było odkrywcze...

Krzysiek nie protestuje już tak na zmiany diety. Zioła pije, olej z czarnuszki też i ocet jabłkowy. Je otręby. Myślę, że badania zrobimy około połowy października. Ja już będę po kolejnym etapie diety i zioła będą miały czas zadziałać. Może to coś da, żeby tylko słodyczy po kryjomu nie jadł. Najbardziej mnie martwi w jego przypadku poziom trójglicerydów. Ma 225, a norma do 200. To ryzyko chorób serca. Cholesterol też ma górną granicę normy, ale w połączeniu z trójglicerydami to już za wysoko. Może rezygnacja z pasztetowej, parówek i mielonek coś pomoże. Będzie jadł ryby i kurczaki, indyki. Nie wiem tylko czy smażone mięso i duszone to dobry wybór. Gotowanego nie chce.

Uczę się gotować zdrowiej. Już praktycznie zrezygnowałam z sera żółtego i zastąpiłam go mozzarellą. Zamiast serków homo kupujemy skyr. Nie kupuję już śmietany, a jogurt. Kupuję zdrowe makarony. Z pilnych spraw została mąka. Daję ją tylko do sosów, bo lubimy gęste. Czasem robię kluski/raz w tygodniu/, ale szukam innych mąk na pierogi i quiche i kopytka. Jemy tylko ciemne pieczywo. Myślę, że to na razie wystarczy... Przetworów też robić nie będę, bo jest w nich cukier. 

Moje niektóre koty wolą znaleźć wodę i się napić niż pić z misek. Piją ze zlewu, z kranu nad wanną, a ostatnio postawiłam w łazience dwa dzbanki wody i korzystają. Nie mam pojęcia z czym ta znaleziona woda lepsza, ale skoro chcą to mają...

27 lipca 2024 , Komentarze (17)

Wczoraj był brat Krzyśka, bo Krzysiek świętował imieniny. Była rozmowa na temat jego stanu zdrowia i może coś trafiło, ale nadal się buntuje. Kupiłam zdrowe makarony i olej z czarnuszki. Będziemy pić. Mam ocet jabłkowy i otręby. Kupiłam preparat z karczocha. Dostaje syrimarol, bo to ostropest. Kupiłam strączki. Zamiast parówek kupił piersi z kury i ryby. Zamówiłam napoje 0, bo na mineralną się nie zgodził. Na to czy kupi słodycze i zje po kryjomu nie mam wpływu. Przecież pieniędzy mu nie zabiorę. Może uda się wyniki poprawić. Dziś omlet z cukinią i papryką, cebulą. Do tego sałatka, serek wiejski i ryby w oleju. Ja bez pieczywa a Krzysiek z chlebem. On jeszcze zje kanapki.

W tym miesiącu chcę kupić maszynkę do mielenia mięsa elektryczną. Trzeba by zacząć robić kotlety ze śledzi i z ryb. Krzysiek by jadł zamiast parówek i mielonek. POwinnam jechać do miasta, bo trzeba poszukać parówek sojowych, tofu   i granulatu. On nie ma cierpliwości. Dobrze, że znalazł mozzarellę. 

Krzysiek do tej pory jadł jogurty smakowe i serki homogenizowane. Teraz chcę to zastąpić skyrem i jogurtem naturalnym plus owoce i miód. On ma początki cukrzycy/nowe normy/, ale ponoć odrobinę miodu lipowego i chyba wrzosowego czy akacjowego mu wolno jeść. Są jeszcze słodziki. Na razie spróbuję bez leków. Sama dieta plus zioła, suplementy. Może lek homeopatyczny.

Alarm z cukrem wydaje się być przedwczesny. Krzysiek po lodach i cieście i ziołach/2 godziny około/ miał 102. Ja po lodach  i cieście, kanapkach, bez ziól 2 godziny po 132. Glukometr chcę jednak kupić. To się przyda...:)

Teraz mniej więcej mija nam 20 lat z Krzyśkiem. Poznaliśmy się przez ogłoszenie matrymonialne. Zadzwonił pod koniec czerwca chyba. Później gadaliśmy codziennie i Krzysiek przedzwonił masę pieniędzy. Przyjechał w lipcu pod koniec, ale zostać mu nie pozwoliłam. Znowu rozmawialiśmy i przyjechał pod koniec września. Już został. Nie żałuję... We wtorek i środe z tej okazji wypiliśmy po pól wina...:)

KIlka dni temu udało się skosić trawę i podciąć gałęzie dwóch drzew zahaczające o liny wysokiego napięcia. Jest do skoszenia jeszcze ogród mamy, ale tam nie pójdzie żyłką. Są maliny dzikie. Będzie może skoszone za kilka dni.

Aronek... To cudowny kot i jestem za niego głęboko wdzięczna. Teraz jest największym przytulakiem poza Rozi i Mruczusiem...

Aronek

Rozunia...

Majunia...

Mruczuś...:)

26 lipca 2024 , Komentarze (4)

Wczoraj postawiłam sobie pytania o cele. Dziś o życie jakie wiodę. Ono mi pasuje. Zyję na uboczu i dość skromnie i tak chcę żyć. Nie potrzebuję kontaktów z innymi by być szczęśliwa i mieć satysfakcję z życia. Jestem introwertyczką, raczej zamkniętą w sobie i domatorką i dobrze mi z tym. Nie mam zamiaru sie zmieniać tylko dlatego, że inni uważają mnie za dziwaczkę. Niech sobie będę ekscentryczna. Nikomu tym krzywdy nie robię. Oczywiście gdybym spotkała osoby o podobnych zainteresowaniach chętnych na bliższe kontakty ze mną tobym była zadowolona. Chętnie się uczę, a inni to dobrzy nauczyciele. Nauki jednak sprzecznej z moją drogą którą wybrałam nie przyjmę i jestem w tym konsekwentna. Szkoda mi czasu...Mam dobrego wewnętrznego nauczyciela. Mam książki, kursy i dostęp do tego co dla mnie ważne. Dawniej niektórzy żyli w zamkniętych aśramach i klasztorach i wydaje mi się to pociągające... Jest czas na zajęcie się tym co ważne bez rozpraszania się. Niech życie się toczy obok...

Dziś czas na nijamy, czyli praktyki dyscypliny indywidualnej. Chodzi o czystość, zadowolenie, umiar, samopoznanie i poddanie się Bogu. Mam tu trochę przemyśleń, ale zachowam je dla siebie. Dziś też kilka pozycji jogi na mięśnie brzucha.

1. Plank (Deska) - Pozycja deski to doskonałe ćwiczenie wzmacniające mięśnie brzucha, pleców, ramion i nóg. Aby wykonać tę pozycję, wejdź na dłonie i palce stóp, utrzymując ciało proste jak deska. Napnij mięśnie brzucha i utrzymuj pozycję przez kilka oddechów.

2. Boat Pose (Paripurna Navasana) - Pozycja łodzi angażuje mięśnie brzucha, pleców i bioder. Siądź na podłodze, unieś nogi i tułów, utrzymując równowagę na kościach siedzących. Napnij mięśnie brzucha i utrzymuj pozycję przez kilka oddechów.

3. Dolphin Plank - Pozycja delfina to wariacja deski, która dodatkowo angażuje mięśnie brzucha i ramion. Wejdź do pozycji deski, opuść przedramiona na podłogę i unieś biodra ku górze, tworząc trójkąt z ciałem. Napnij mięśnie brzucha i utrzymuj pozycję przez kilka oddechów.

4. Leg Raises - Podnoszenie nóg to doskonałe ćwiczenie wzmacniające mięśnie brzucha. Leżąc na plecach, unieś nogi prosto ku górze, utrzymując je proste i napinając mięśnie brzucha. Powoli opuszczaj nogi w dół, nie dotykając nimi podłogi, i wracaj do pozycji wyjściowej. Powtórz kilkakrotnie.

Regularne praktykowanie tych pozycji jogi pomoże wzmocnić mięśnie brzucha, poprawić ich elastyczność i wytrzymałość, oraz zapobiec bólom pleców i problemom z postawą.

Pogoda taka sobie, ale noce chłodne. Ja już czekam na czas gdy zakwitną nawłocie. Za kilka dni chyba zaczną odlatywać jerzyki. To już będzie późne lato. No i oby upały już nie wróciły, ale raczej wrócą.

Koty jeszcze jesieni nie czują i jedzą mniej. Wczoraj Aronek się zdenerwował, że jedzenie na miskach leży i usiłował je zakopać:) Aronek jest pulchniutki i pewnie nie był w stanie więcej zjeść, a jedzenie kusiło. Majusia też tak czasem robi. Ona też jest okrąglutka.

Moja dzicząca koteczka Suzi kończy w tym roku 12 lat. To siostrzyczka Czarnusi i Snieżka. Snieżek umarł tragicznie kilka lat temu, Czarnusia się oswoiła, a Suzi nadal dzika. KOteczka jest u mnie od maleństwa. Gdy była mała brałam ją na ręce i nic to nie dało. Jaka była dzika taka jest. Ona nie gryzie ani nie drapie, a po prostu ucieka, bo nie chce być dotykana. Przypuszczam, że się boi. TYle dobrego dla niej, że przeżyła sobie spokojnie i bezpiecznie. Mnie nie przeszkadza jej dzikość, bo mam inne przymilne koty, a przyjemnie na nią patrzeć. Jest to bardzo ładna pingwinka. Przyjemnie patrzeć gdy je i wygrzewa się koło pieca czy w słońcu na oknie.

25 lipca 2024 , Komentarze (45)

Jakiś czas temu. Dawno włożyłam sobie w głowę, że najważniejszy jest cel. Na nim się skupiłam i faktycznie byłam dobra w realizacji celów. Podejmowałam wysiłek, trwałam w nim i zatraciłam przyjemność z życia. Była tylko krótka przyjemność gdy cel osiągnęłam. Całą droga była nieważna. Joga uczy, że to droga jest ważna. WAżna jest radość z drogi. Czas zmienić moje cele, bo nie zawsze droga do nich sprawiałaby mi przyjemność. Remont domu tak, bo to wiele krótkich odcinków i przyjemności z osiągnięcia etapów. Porządki też, bo porządkować lubię. Zadbanie o ogród też, bo to przyjemność sadzenie i pielęgnowanie. Studia nie, bo nie mam ochoty uczyć się tego co mnie nie interesuje. Toby była droga przez mękę i egzaminy stres. Malowanie tak i pisanie też, bo to lubię o ile mam nastrój. Joga oczywiście też ale na luzie choć konsekwentnie. Rozwój też, ale w kierunkach które mnie pasują. Dalej będę rozwijała siebie mało się przejmując czy to się podoba innym. Krzywdzić nikogo nie będę, ale w ekstrawertyczkę zmieniać się nie zamierzam. Tym samym zarzuty, że jestem egoistką przestaną mieć znaczenie. Zdrowy egoizm uważam za korzystny. Tylko wtedy można być dobrym dla innym gdy kocha się i dba o siebie. Oczywiście ważne jest by coś robić dla innych, ale to ma być tylko to co nie krzywdzi mnie. Nadal będę dążyć do spokoju i pokoju. Chcę zapomnieć o wszelkich walkach i namiętnościach. Nie po drodze mi z tym. Ten brak namiętności nie oznacza rezygnacji z seksu. Inna sprawa, że są asany bardzo dobrze działające na tą sferę życia. Cwiczę je oczywiście regularnie. :)

Wczoraj była scysja z Krzyśkiem, bo schował sobie ciastka, a do nich dobrały się myszy. Chciał je zjeść. Dość mam myszy. Dziś chcę naszykować żywołapkę. Jest lato i można je wynieść w pola... Jedną, dwie bym zniosła, ale u mnie są całe stada...

Kupiłam rośliny na dwór i czekam na nie. To część. Część kupię gdy przygotuję skrzynię. Nie wiem jeszcze co kupię. Myślałam o białych floksach ale mam. Kwitną teraz. Mam też różowe i miałam mieć niebieskie, ale przysłali mi różowe. Mam bardzo ładne szałwie błyszczące w tym roku. Kupuję je, bo lubiła je babcia, ale trudno się ich dochować, bo zjadają je ślimaki. W tym roku kupiłam trzy. Przyszły małe i jeszcze się na nich ślimaki pożywiły. Uratowałam je jednak, rozrosły sie i kwitną jak szalone. Mam też ładne floksy, hortensję, rudbekie, pelargonie i bardzo ładnie rośnie barwinek o dwubarwnych liściach. Nasturcje takie sobie, a nagietek wcale nie wzszedł.

Przepisy zbieram całe życie. Mam książki i duże pudło. Ostatnio Rozi zaczęłą w nim drapać i zastanawiam się czy tam nie sika. Pudło jest wysoko i zajrzeć nie mam jak. Lubię stare przepisy, bo są proste z niewielu składników. Jakiś czas temu usunęłam wszystkie przepisy na dania mięsne. Niektóre przerabiam i zamiast bitki ze schabu daję kotlet sojowy. Tak jest np. z przepisem na bitki wieprzowe z rozmarynem i kukurydzą. Tak jest z przepisem na schab z grzybami i serem topionym. To potrawy włoskie i często je robiłam kiedyś. Teraz jem bardziej monotonnie i prosto, ale i z przepisów czasem  coś robię. Może kotlety z sosem grzybowym i serem zrobię w sobotę? Krzysiek uważa, że gotuję na 4 w skali 1-6. Jestem zadowolona.

Wyniki mam i niestety wyszedł mi poczatek cukrzycy albo raczej stan przedcukrzycowy i insulinooporność choć insulina norma. Mam 122 cukru. To nie jest norma choć według starych norm, którym bardziej ufam jeszcze jest. Muszę więc bardzo uważać. Na razie do lekarza po leki nie idę. Kupię zioła i zobaczę po odchudzaniu. Otyłość bywa powodem cukrzycy, bo organizm, trzustka w otyłości nie działa jak trzeba. Pozostałe wyniki są w normie. Robiłam jeszcze morfologię i cholesterol oraz trójglicerydy. Morfologia ok, a przez jakiś czas/dłuższy/wychodził stan zapalny. Pewnie kręgosłup, który teraz jest ok.

Wczoraj było chłodniej i od razu miałam więcej energii do ćwiczeń. Udało mi się wytrzymać pozycję deski na przedramionach przez 10 wolnych oddechów. Cwiczyło się fajnie ponad 24 minuty.

24 lipca 2024 , Komentarze (14)

Wczoraj byłam na badaniach. Zrobiłam je prywatnie, bo nie chciałam pertraktować z lekarzem. To nie są jakieś wielkie koszty i nie warto psuć sobie nerwów czekaniem na wizytę i dyskusjami. Poszło sprawnie. Miałam krew pobraną z dłoni. Tu mam żyły...

TRochę dyscypliny i na wadze już mniej. Tyle dobrego, że mój organizm reaguje natychmiast jeśli chodzi o zrzucenie wagi. Dziś sałatka, fasolka szparagowa i serek wiejski. Efekt trzeba utrwalić...:) Niestety ja też szybko tyję. Muszę się ważyć codziennie, bo po tygodniu mógłby być szok...

Dziś jest bardzo fajna pogoda - chłodno i deszczowo. Na dworze nic nie zrobię, ale trzeba dopełnić kosz i przygotować worki. Zrobię to sama, bo Krzysiek dziś pracuje po południu. Pewnie zmoknie i wróci zly.

Chcę wykorzystać deszcz na dłuższą medytację. Moze dziś dodatkowo położę kamienie na czakrach. Myślę o ametyscie, lapis lazuli, angelicie, kwarcu różowym, tygrysim oku, karneolu i krwawniku. Będzie też oczywiście Reiki, pranajama i joga. Zaczynam wprowadzać gdy mam lepsze dni deskę na przedramionach. Chwilę wytrzymuję, ale za krótko. Asana wzmacnia też brzuch. Będę ją ćwiczyć codziennie, bo brzuch mam tragiczny. Plecy też i na nie ona pomaga. Myślę o łódce...Też jest pomocna.

Mars jest w okolicach bliźniąt i zaczyna mi szkodzić. Muszę uważać na wypadki w tym użycie noża nawet. Mogę się gorzej czuć. Tak będzie przez minimum 10 dni, bo gdy przejdzie dalej, szkód będzie mniej. Chcę teraz unikać prac fizycznych i większego wysiłku. Tyle dobrego, że upału nie ma.

O studiach już muszę zapomnieć, bo raz, że angielski i dwa, że teraz są wymagane zjazdy na uczelnię minimum dwa na semestr. Ja nigdzie nie zamierzam jeździć no chyba, że blisko. Mnie pasowały studia online.

Miałam nie robić przetworów w tym roku, a kończą się ogórki. DZiś Krzysiek chyba kupi 5 kg to zrobię w musztardzie. Ja robię ze skórką w całosci.

23 lipca 2024 , Komentarze (25)


Planuję dołozyć sobie asan na siłę. Teraz robię deskę ale zwykle nie na przedramionach tylko na dłoniach i psa z głową w dół, a myślę o desce z unoszeniem nóg, krześle i wojowniku, skłonie w przód... Tu ściąga, żeby sobie przypomnieć... Bardzo nie lubię ćwiczeń na siłe. Nie czuję się przy nich komfortowo. Nie lubię używać siły. Tego się tylko obawiam, że nie będzie postępów i się zniechęce...

1. Deska (Plank) - połóż się na brzuchu, oprzyj się na przedramionach i palcach stóp, utrzymuj ciało proste przez kilka oddechów. Wzmocni mięśnie brzucha, pleców i ramion.

2. Wojownik I (Warrior I) - stój w pozycji stojącej, jedna noga z przodu, druga z tyłu, zgięte kolano z przodu, ręce wzniesione do góry. Wzmocni mięśnie nóg, pleców i ramion.

3. Skłon w przód (Forward Fold) - stój prosto, zegnij się w pasie i opuść ręce w kierunku podłogi. Rozciągnie mięśnie pleców, nóg i bioder.

4. Krzesło (Chair Pose) - stój prosto, zegnij kolana i opuść biodra jak do siadu na krześle, ręce wzniesione do góry. Wzmocni mięśnie nóg, pleców i ramion.

Wczoraj mi Krzysiek kupił loda i dodatkowo chipsy. Oczywiście zjadłam i dziś już pól kilo więcej. Ja jestem łakoma i jak mam to jem. DZiś już dietetycznie a on jest zły, bo fishburgera nie będzie. Nie wiem co on sobie myślał, że zamierzam z powrotem do 100 przytyć. Loda chciałam ale chipsy to jego inicjatywa. Lód był wliczony w bilans. Fishburgera też nie maiło być. Też bulki kupił dodatkowo. Ja planuję posiłki i piszę mu na kartce co potrzebuję, ale on kupuje wszystkiego więcej i później są zgrzyty. Dziś tylko trochę bobu i kotlety z kalafiora. Musi to co przybyło spaść. Miała być pizza na spodzie z kalafiora, ale sera żółtego za dużo. To kaloryczne jest... Chcę mieć wagę w normie. Nie moze być inaczej i będę do tego dążyć.

Przytyłam i od razu nastrój mam gorszy. Jestem ponura. Do tego ciepła noc. Czekam już na późne lato i jesień. Czas leci jak szalony i moje ulubione pory roku nadejdą szybko.

Jakiś czas temu wykupiłam sobie na Eskk kurs psychologii i kurs parapsychologii. Kursów nie skończyłam, bo zaczęłam szkołę. Myślę by do nich wrócić. Wykupię więc chyba dalszy dostęp po ukończeniu szkoły. Eskk ma teraz też nową ofertę. Bardzo ciekawa dla mnie. Jest między innymi kurs porozumiewania bez przemocy i kurs coachingu.

Krzysiek jest chory. Ma początki cukrzycy, podniesiony poziom cholesterolu i trójglicerydów. Leczyć się nie chce. O diecie nie myśli i o schudnięciu też nie. Ma przyjechać jego brat, żeby z nim porozmawiać.

22 lipca 2024 , Komentarze (4)

Wszystko w moim życiu idzie dobrze. Jedyne rozczarowanie to waga. Stosuję posty i szczerze mówiąc myślałam, że choć trochę waga spadnie, a tu się trzyma. Chciałam pod koniec roku ważyć 74 kg i chyba do tej wagi nie zejdę...

Biorę udział teraz w zajęciach online jogi i to nie dom końca jest prawda, że instruktor poprawia ćwiczących. Poprawia rzadko. On tylko pokazuje jak wykonać asany. Każdy wykonuje je tak jak może. Nie każdy jest tak samo rozciągnięty przecież. Vinyasa joga mi jednak nie odpowiada. Nie lubię jej dynamizmu. ZA dużo się dzieje. Wolę yin jogę albo hatha.

Mam problem z włosami. Teraz w upały chciałabym je spinać, a obciełam zbyt krótko i się nie da zrobić kitki. TRzeba robić dwa kucyki i wyglądam groteskowo. Teraz już nie będę ścinać na tak krótkiego boba. Nie tylko w upały włosy spinam. Spinać chcę też gdy ćwiczę. Zwłaszcza z laptopem, bo nie lubię wtedy włosów na twarzy. Do fryzjera wybieram się we wrześniu chyba. Tak pod koniec. Chodzi o odrosty. TRzeba będzie chyba położyć kolor. Ja chodzę dwa razy do roku. Wiosną robię balejaż, a jesienią farbuję na kasztan. Później w zimie włosy odświeżam sama. Kusi mnie zafarbować na czarno, bo  nigdy nie miałam. Czarny jednak z trudem schodzi i farba nie chce chwycić. Do tego postarza ponoć.

Chcę wejść głębiej w jogę. Wczoraj wzięłam się za jamy, czyli praktyki dyscypliny społecznej. jest ich pięć. To niekrzywdzenie, prawda, niekradzenie, wstrzemięźliwość i nieposiadanie czyli wolność od chciwości. To pojęcia bardzo pojemne, bo niekrzywdzenie np. dotyczy i siebie i innych i zwierząt. Krzywdzeniem siebie moze być też niezdrowa dieta czy zwyczaje, kontakty. Prawda to unikanie kłamstwa z wyłączeniem tej prawdy, która by kogoś skrzywdziła. Niekradzenie i w tym przypadku chodzi też np. o czas. Wstrzemięźliwość to też umiarkowanie w seksie czy jedzeniu itd. Jamy są dla mnie bardzo rozsądne, że się tak wyrażę. Trafiają do mnie. Spróbuję praktykować.

Joga, ćwiczenia jogi mi bardzo odpowiadają. Mam jednak z niektórymi problem. Chodzi o asany siłowe, bo i takie są. Jestem rozciągnięta, ale te które wymagają siły, nie idą mi dobrze. Taka deska np. wytrzymuję tylko chwilę. Łuk też. Niby jestem w stanie się wygiąć i chwycić kostki, ale już podniesienie klatki piersiowej to problem. Podnoszę na 3-4 szybkie oddechy zamiast na 10 wolnych. :( O mostku czy o świecy nawet nie myślę...

Zrezygnowałam z warsztatów DDD i jestem zadowolona. Rodzice nie żyją i im już wybaczyłam. Jestem pogodzona ze swoim życiem i zmieniać go nie chcę. Lat mam ile mam. Uznałam, że rozdrapywanie ran jest bez sensu. SZkoda mi było czasu na przemyślenia i odrabianie prac domowych. Wywlekać wszystkiego na forum też już nie chciałam. No i koniec...:) Szczerze to mi ulżyło...

Do codziennej praktyki włączyłam Pranajamę... Za kilka dni zacznę intonować mantrę Om...

21 lipca 2024 , Komentarze (2)

Dziś odpoczynek, ale w zasadzie nie mam po czym, bo się w tygodniu nie napracowałam. Moze popracuję zawodowo dzisiaj. Mam jeszcze do zarobienia pilnie około 300 zł. To niedużo. ZArobię na pewno...

Dziś post i nic jeść nie będę. Jutro normalne jedzenie około 1300 kalorii. Na razie nie jem jeszcze praktycznie strączkowych, bo nie kupiłam ani strączków do gotowania ani w puszkach. Nie kupię na razie. Dopiero w październiku. Teraz wyjadam wszystko ze spiżarni. Makaronów zdrowych też nie mam. Krzysiek je normalne i ja też czasem. Waga około 81-8- 82-8. Od września dieta i chyba jest szansa na zrzucenie około 6-7 kg. To będzie nadwaga. Ulży mi i już takiego wstydu nie będzie, że mam otyłość. W moim systemie wartości zaniedbanie ciała i doprowadzenie do otyłosci to wstyd i nie o wygląd tu chodzi. Co innego choroba, ale ja od chorej tarczycy przytyłam tylko 10 kg. Reszta to klimakterium i rzucenie papierosów. Nie choroba więc. Teraz świadomość mojego ciała waha się od obrzydzenia, bo jeszcze otyłość po podziw, że tyle schudło. Te wahania mnie męczą. Chciałabym zachować równowagę. Niby wiem, a raczej przypominam sobie czasem, że ważę w tej chwili tyle ile mam ważyć na tym etapie życia, ale to wszystko jest trudne. 

Chciałbym popracować nad cierpliwością, bo u mnie wszystko ma być natychmiast. Jeśli nie jest szarpię się i miotam. To nie jest dobre, bo np. gdy nie mam pieniędzy już na coś na co chcę mieć to okropnie się denerwuję. Gdy Krzysiek albo Sebastian nie chcą czegoś zrobić natychmiast to się wściekam i z nimi kłócę. Są też szantaże. Kiedyś bywała też przemoc. Tak nie powinno być. Jogin powinien być spokojny i celebrować pokój. O przemocy mowy nie powinno być. Dużo różności mam do przepracowania, ale wszystko na raz się nie da. Teraz pracuję nad tym, żeby mówić, że chcę a nie muszę. Pracuję nad tym by Krzyśka prosić, a nie zmuszać go i nie rozkazywać mu. Pracuję też ze snami. Próbuję pracować nad empatią. Nad akceptacją ciała. Próbuję odpuszczać emocje. To dość na teraz...

Wczoraj przegrałam wszystko ze starego laptopa. Wszystko co potrzebne.

Moja Rozi ostatnio prawie po całych dniach przesiaduje w sypialni. Kwiatków nie gryzie. Nawet papirusa. Czasem tylko wyrzuca ciuchy z szafy i szafek. PO co to robi nie mam pojęcia. Leży na łóżku a nie w szafie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.