Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1498274
Komentarzy: 54630
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 kwietnia 2024 , Komentarze (14)

Kusi mnie poczynić jakiś obraz akrylami. Te co kupiłam już przyszły. Chodzą za mną kwiaty. Moze bukiet bzu? Nie mam wprawy w malowaniu bukietów. Bzu nie malowałam nigdy i zawsze mi się to wydawało bardzo trudne, pracochłonne. Dziś mam nieco luźniejszy dzień. Tylko odwagi mi brak. Inna sprawa, że nie mam pojęcia czemu tak mało bukietów poczyniłam. Kwiaty tak, łąki, ale nie bukiety. Podobają mi się malowane bukiety polnych kwiatów. Taka mieszanka jest dość trudna do namalowania, bo trzeba uchwycić i podobieństwo i proporcje i kolorystykę. To trzeba widzieć. Nie można malować z głowy. Fakt, że ja z głowy nic nie maluję. Tak mnie uczono na którymś kursie. Z głowy, wyobraźni można malować jakiś fantastyczne stwory, ale nie kwiaty, zwierzęta, ludzi. Bzy i kolorowe, różne kwiaty trzeba by malować z podmalówką. Trzeba by najpierw rozplanować barwy, poczynić plamy i dopiero malować. :)

Dziś się muszę umówić do fryzjerki. Nie mogę dłużej zwlekać, bo gdy kiedyś byłam u lekarki czułam sie niekomfortowo. Odrost na 3 cm i wyglądałam jakbym przybyła gdzieś z meliny. Do tego leginsy, bo noga jeszcze potrzebuje miekkiego buta i załozyłam sneakersy. Do tego kurtka jeansowa, bo zimno i normalna torebka, bo plecaka nie mam. A i jeszcze lakier brokatowy na paznokciach i różowa szminka. Zgroza. Zwykle gdy idę do lekarza to ubieram się bardziej harmonijnie. Zależy mi na lepszym wyglądzie do miasta. Tym razem zawaliłam. Włosy chcę obciąć znowu na boba i chcę balejaż.

Kupiłam taki plecak :)

Widzę i dobre strony tych miekkich butów. Prawie kilometr przelaciałam jak na skrzydłach. Miałam 15 minut do autobusu a trzeba było jeszcze nakarmić słonecznikiem kupionym w sklepie gołębie. Kolejki nie było. Biedne takie i chude snują sie po przystanku. Zawsze karmie gdy mam czas. Zdążyłam i jeszcze posiedziałam na ławce. Kondycja mi wzrosła po tych spacerach, bo szłam szybko i mijałam po drodze młode osoby, a nawet zadyszki nie mialam. Problem był w autobusie, bo nie wiedziałam gdzie jest przycisk, który trzeba nacisnąć przed przystankiem na żądanie. Wstyd mi było gdy musiałam prosić o pomoc. 

Wczoraj miałam niefajną przygodę na spacerze z Mikusiem. Sąsiad w niemiłej formie usiłował mnie zniechęcić do spacerowania koło jego domu. Droga jest prywatna, ale nie jego. Właściciel spacerować zezwolił. Argumentem było to, że Mikuś obsikał mu juki posadzone poza ogrodzeniem i że się wypróżnił w krzakach przy drodze/działka syna mojego kolegi/i teoretycznie sąsiada nie powinno to interesować. O sikaniu nie pomyślałam, bo rośliny posadzone za ogrodzeniem bezpieczne nie są i ten co sadzi powinien mieć na tyle rozumu by sobie z tego zdawać sprawę. Psy i to nie tylko Mikuś je obsikują, pijani też to moga zrobić, a i dziki chodzą i moga miejsce zryc. Co do załatwiania sie w krzakach to okazuje się, że miał rację. Powinnam sprzatnąć. Ja myślałam, ze tylko z chodników, drogi i trawników w mieście trzeba. Z drugiej strony to był prywatny teren i właścieciel uwagi mi nie zwrócił. W dyskusję się oczywiście nie wdawałam, bo pyskówki, magiel nie są w moim stylu. Chodzić będę, ale teraz z daleka od jego juk, bo złośliwa nie jestem. No i będę sprzątać. Wszędzie... Zerknęłam do internetu i ponoć nawet w lesie trzeba. To, że nowy sąsiad jest niemiły, bo dzień dobry nie raczył powiedzieć i chyba lubi szukać zaczepki juz wiem.

17 kwietnia 2024 , Komentarze (10)

Dziś jeśli deszczu nie będzie podziałam na dworze. Jeszcze plewienie nie skończone. Zejdzie z tym z 6 dni, bo ja dużo na raz plewić nie daję rady- kręgosłup. Plewię z 15 minut i dość. Może też poprzycinam trochę chmielu. Rozsiał sie wszędzie. Lubię go. Zwłaszcza szyszki są urokliwe, ale bez przesady. Wszędzie byc nie moze. Juz mi zniszczył jodełkę i teraz niszczy winorośl.

Kajtek ma biegunkę. Nie jest to nic intensywnego, raz dziennie, dwa razy góra. Powodu nie znam, bo je to co inne koty. Poza tym czuje sie dobrze- je, poluje, goni koty. Dziś chcę mu podać leki i z obaczymy. Dam mu smectę i taki specjalny lek od weterynarza na biegunki. Jeśli nie przejdzie to w przyszłym tygodniu trzeba będzie zrobic badania. Kotek jest obsługiwalny i leki weźmie. Kocurek jest młody i choroby przewlekłej sie nie spodziewam, ale licho wie.

Dziś mamy rocznicę ślubu. To juz 14 lat. W tym roku we wrześniu minie nam 20 lat mieszkania razem, a w czerwcu 20 lat znajomości. Strasznie szybko to zleciało. Jeszcze babcia zyła, Adrian, mama. Teraz został mi tylko Krzysiek. My tak ogólnie to nieźle do siebie pasujemy. Mamy podobne poglady na sprawy rodziny, polityki, tradycji, religii. Podobnie lubimy spedzać czas, albo przynajmniej dogadujemy się pod tym wzgledem. Różnią nas poglady na sex i pieniadze. najgorsze są pieniadze. No ale nie ma idealnych związków. Nie żałuję tych 20 lat. Brakuje mi co prawda ciepła i czułości, ale nie jest najgorzej. Zmian nie szukam.

Za kilka dni minie mi 8 lat znajomości z S.

Kupiłam sobie kilka farb akrylowych i podobrazia. Czekam na plener. To będzie malowanie bukietów. To mój pierwszy plener i nie wiem czego się mam spodziewać. Czy będą wzory czy mam wybrać je sama. Tak sobie myślę, ze w tym roku namaluję z natury bukiet polnych kwiatów. Pozbieram, bo zawsze zbieram do kuchni, ale tym razem je uwiecznię. Do tej pory jeszcze nic z natury nie malowałam. Wszystko ze zdjęć. Babeczka, która plener organizuje jest w zasadzie amatorką. Nie skończyła szkoły plastycznej, ale maluje pieknie i od kilku lat uczy już innych. Maluje głownie portrety i przyrodę, zwierzęta. Krzysiek uważa moje obrazy za kicze i odgraża się, ze on na emeryturze sam zacznie malować. To mają byc zamki i rycerze na koniach. No zobaczymy. Kiedyś narysował bez wzoru rycerza na koniu i nawet rysunek był podobny do czegoś. Rycerz był całkiem udany z koniem nieco gorzej ale jak na rysunek bez wzoru całkiem, całkiem.

Kupiłam stokrotki... :)

16 kwietnia 2024 , Komentarze (8)

Pogoda się popsuła i nic na dworze mi się robić nie chce. Jutro mamy rocznicę ślubu i trzeba by sie przygotować. Krzysiek znowu chce kupić jedzenie. Nawet o torcie mówi. Ja oczywiście znowu mam pretensje. On uważa, że sprawia mi przyjemność. Jeszcze dwa tygodnie i znowu chcę przejść na dietę. Będzie coś typu karniwory, czyli białko i tłuszcz. Na tym najlepiej chudnę. Moze dwa miesiące wytrzymam. Chciałabym by dieta była już. Otyłość mnie gnębi i lubię działać by się jej pozbyć. Ważę teraz około 90 kg. 5 bym chciała zrzucić teraz i 5 we wrześniu. Była by nadwaga. U mnie to 79,8 kg. Jak ja już mam dość tych walk... Całe zycie dieta i jojo. Jednak wolę to niż wyrzeczenie sie tego jedzenia co lubię.

Wczoraj nie udało mi sie wyplewić ani trochę, bo było mokro. Posprzątałam za to w sieniach. Dziś powinno być plewienie, ale idziemy do lekarza i czasu za bardzo nie będzie. Lekarz po południu i gdy wrócimy mnie się robić juz nie będzie chciało.

Kupiłam herbatkę konopną i myślę o olejku. Niby ja jestem spokojna zwykle, ale czasem sie wścieknę i czasem nie potrafie zasnąć. Coś by się przydało oprócz kozłka i melisy. Chciałam poza tym wypróbować.

Wczoraj był brat Krzyśka, ale nic nie robił na dworze, a pojechaliśmy po meble na taras. Kupiłam co trzeba. Mam leżankę, stolik i fotelik oraz plastikowe białe krzesło. Stolik i leżankę trzeba skręcić. Kupiłam też akwarele- różową i fioletową w kostkach- białe noce. Kupiłam też dwa kwiatki- goździki. Kwiatów w OBI masa, ąle brat Krzyska się bardzo spieszył i nie miałam czasu na wybieranie. Mam to co chwyciłam w biegu. O kwiaty chodzi, bo meble kupiłam te co planowałam i jeszcze na część promocja była.

Zapisałam się na plener malarski online. Będzie malowanie akrylami bukietów. Powstana 3 obrazy. Plener to 2 dni i akryle. Ja chętnie maluję kwiaty, ale bukietów nie mam dużo w dorobku. Tu kilka starszych prac.

15 kwietnia 2024 , Komentarze (2)

Dziś ma być pracowity dzień. Jest praca koło domu i jest w planach pracochłonny obiad- quiche z warzywami. Jest plewienie i to bardzo pilne. Muszę część pilnie wyplewić. wczoraj jednak nie obciełam chmielu i powinnam to zrobić dzisiaj.

Mam trochę zakupów -trawę i barwinki. Trzeba kupić jedzenie dla kotów i Mikusia i nowy drapak.

Ma przyjechać brat Krzyśka. Może coś pomoze koło domu, a moze pojedziemy po meble na taras. Mam juz wybrane. To leżanka, stolik i krzesło. Chcę też kupić krzesło plastikowe. Moze białe.

Powinnam kupić nowe farby lub akwarele na sztuki. Te goździki poniżej są mało podobne do oryginału, a kolor jest brudny. Miał być różowy. Chyba do tematu jeszcze wrócę. Moje farby są już częściowo zużyte, a częściowo brudne. Nowe farby białe noce są w tej chwili poza moim zasięgiem. Chodzi o cały komplet 48 sztuk. Ja mam farby Karmiński 24 sztuki i kilka sztuk białych nocy... Powinnam przejrzeć farby akrylowe. Wykupiłam kurs farb akrylowych i trzeba by się za niego zabrać. Kończą mi sie kartki do akwareli. Moje pędzle- wiewiorki są juz do niczego. Używam zwykłych. Na nowe nie bardzo mnie stać.


14 kwietnia 2024 , Komentarze (23)

Dziś też mam szkołę. Później może dłuzszy spacer. Nic chyba koło domu robić sie nie będzie. Praca nie zając. Z drugiej strony kusi mnie przyciąć chmiel, który się za bardzo rozpanoszył i niszczy winorośl pod domem mamy. Najchętniej bym go potraktowała Randapem, bo draństwo bardzo trudne do usunięcia, a w tym konkretnym miejscu nie ma prawa go być.

Trzeba by kupić troche trawy do siania i kilka barwinków o dwubarwnych liściach. Barwinek chcę posadzić koło tarasu.

Niby dogoniło mnie miasto, ale z marzeń o wsi tak do końca nie zrezygnowałam. Teraz mam szczelne ogrodzenie i myślę by kupić kaczki biegusy. Tak moze z trzy. One nie fruwają, ale za to pięknie tępią ślimaki. U mnie ślimaków jest masa. Hodowla nie jest trudna. Kaczek nikt w poblizu nie ma, ale można kupić inkubator i jajka online. Już wszystko mam namierzone. Awantura z Krzyśkiem też już sie odbyła. :) Interesują mnie też kury silki. Ponoć są inteligentne i sympatyczne. Też nie fruwają. O tym jeszcze K nic nie wie...

W tym roku padła mi większość róż. Miałam kupić teraz, ale ponoć lepiej sadzić na jesień. Zielone są tylko trzy. nie wiem jednak czy zakwitną. U koleżanki róże juz mają pączki. Jesienią kupię też różę krzaczastą białą. Pamietam taką z dzieciństwa. Posadzę pod domem mamy. Różę i może migdałek.

Jutro moze przyjedzie brat Krzyśka. Chce pomóc coś koło domu. Coś mówił o koszeniu, ale kosa niesprawna i tylko S potrafi ja obsługiwać. Trawa juz powinna być skoszona. Moja kosa juz nie zbierze.

13 kwietnia 2024 , Komentarze (6)

Dziś trzeba było wstać wcześnie, bo mam zajęcia w szkole. Dziś tarot. Mam też zajęcia z malowania, ale to mogę odtworzyć później. Obrazek jest fajny i chcę go koniecznie namalować. W domu nic nie zrobię, bo jeszcze msza za mamę. Wcześniej muszę wyjść na spacer z Mikusiem. Moze mi sie tylko uda zrobić z paznokciami u nóg. Czas najwyższy. Moze coś namaluję. Kredki mam juz wszystkie i obyło się bez awantury. Kuszą mnie akwarele i kuszą mnie akryle, bo wykupiłam sobie kurs na jeden obraz.

Trzeba też odrobić lekcje z warsztatów poniedziałkowych ddd. Nałożą mi się z warsztatem plastycznym i będę musiał kombinować. Uda mi się chyba. Jest szansa.

W najblizszym czasie powinnam iść do fryzjera i to ufarbować włosy. Czasu jednak brak. Chyba po prostu kupię farbę i podziałam w domu. Włosy mam juz długie i spinam. Przemyślę to i zobaczę co z tym fantem zrobić. Odrost jest juz jednak nieestetyczny i coś zrobić muszę. Tak jak jest wstyd się pokazać między ludźmi.

Ostatnio tak sie wściekłam na siebie, że utyłam, ze aż straciłam apetyt. Jem 2 razy dziennie/góra/ i to niedużo. Inna sprawa, że mam tyle zajęć, że o jedzeniu nie pamietam. Czy to da jakieś efekty czas pokaże. Na razie ponad kilo mniej. Teraz jedzenie to wróg i zdania nie zmienię. Tyle mam szczęścia, ze Krzysiek kupuję okropnie czerstwe pieczywo. Jest krojone i okropnie twarde. Ja sie tego nie chwycę. Nie kupuję też nic do smarowania pieczywa, a ja nie smarowanego nie zjem, bo nie lubię. Ostatnio kupił mi bułki i ser żólty, ale że nie było smarowidła to sie nie chwyciłam i dobrze.

Wczoraj w ogródku stanęłam na zardzewiały gwóźdź i lekarz kazał mi jechać na sor po zastrzyk przeciwtężcowy. Pojechałam z bratem Krzyska. Mam nadzieję, że kłopotów już z tym nie będzie. Moja wina bo byłam w papuciach. Teraz będę chodzić w butach na grubej podeszwie. No ale to tuż koło domu było. Nie spodziewała bym się tego. Gdyby nie moj sen o zardzewiałym gwoździu kilka dni temu tobym nie jechala, ale to mogła być przestroga. Będą jeszcze dwie dawki szczepionki i  później 5 lat bezpieczeństwa.

12 kwietnia 2024 , Komentarze (4)

Teraz masa pracy koło domu. Dziś trzeba podlać tuje. Posadzone były jesienią i sie przyjęły, ale się o nie martwię jeszcze. Trzeba podlewać wiadrem. Nie wiem co z różami. Nie rosną, ale jak chciałam je wyrzucić, to okazało się, że korzenie dobre. Teraz lejemy duzo wody i moze ruszą jeszcze. Przyszły mi wszystkie kwiatki do domu. Od razu je przesadziłam. Rozsiały mi się niezapominajki. Jest duża kępka, ale trzeba je przesadzić. Moze dziś. Dziś też chcę wyciąć trochę bzu, bo dusi hortensję. nie chodzi o duży bez ale o to co się rozsiało obok. Bzy juz prawie kwitną. Chcę poszukać pierwszych kwiatów polnych do wazonu. Chcę przesadzić funkię z rabaty do donicy. Lepsza ochrona przed ślimakami.

Wykupiłam sobie dostęp do akademii artystycznej. To warsztaty i kursy. Na razie akwarela. Wykupiłam na miesiąc, ale mam dostęp do tego co juz było. Już bym chciała namalować ponad 20 obrazów. To masa nauki, ale straszna frajda. Akademia na miesiąc to teraz 53 zł, a ile wiedzy...Uczy Agnieszka Troć.

Wczoraj piłam z Krzyśkiem wino. Wypił dwie lampki i usnął na siedząco i tak tu z nim pić...:)

Kupiłam ostatnio sporo materiałów malarskich i rysunkowych, którym szkodzi wilgoć. Nie mam ich gdzie przechowywać, bo w pracowni wszystko pływa. Leżą w kuchni na stole choć w kuchni też lekka wilgoć. Do tego jemy ścisnięci na rogu. powinnam pilnie zrobic wentylację w trzech pomieszczeniach - pracownia, biblioteka i kuchnia. Sąsiad do pracy przyjdzie koło 15 maja, bo chyba wcześniej nie da rady... jeszcze mu o wentylacji nie mówiłam.

S nie wiadomo czy po 15 przyjedzie, bo ma problem z zarobieniem na bilet. musiałby odłożyć, a traci wszystko co zarobi.

Wczoraj udało się zrobić wszystko co zaplanowalam. Był też nieco dłuższy spacer. Po spacerze odpoczęłam chwilę i do pracy. Kręgosłup mnie po całym dniu bolał. Trzeba znowu robić zabiegi bioterapii. Noga mnie - kolano nie boli teraz. Coś pomogło albo Reiki albo Artresan.

11 kwietnia 2024 , Komentarze (6)

Wczoraj jednak trochę na dworze zrobiłam. Sama, bo Krzysiek był w pracy. Przyszły mi wszystkie rośliny do ozdoby tarasu i część wsadziłam. Resztę wsadzę moze dzisiaj. Jest bardzo dużo plewienia, ale dziś nie dam rady. Jest Krzysiek po południu i to trzeba wykorzystać. Muszę zrobić to do czego potrzeba więcej siły. Mikuś był ze mną bez smyczy i był bardzo grzeczny, bo posłuszny i trzymał się blisko.

Jakiś czas temu zaczęłam walkę o moje kredki akwarelowe, które leżały w wilogci. Walka chyba wygrana. Suszyłam je nad piecem. Teraz trzeba by je zatemperować. Wpadł mi jednak w oko zestaw 120 kredek i chyba kupię. Nie są drogie. Nie wiem co z moimi kredkami pastelowymi. Pewnie też ruina. Też mam na oku nowy zestaw. Kupię, bo jest promocja, ale to juz ostatnie zakupy na teraz. Zostaną jeszcze róże po 15 IV.

Mam blendery do kredek. Lepiej mi pasuje blender w długopisie. Zobaczę jednak z drugimi kredkami. Na razie nie wyglada to na cudowny nabytek. Kolor się łączy i wygladza, ale moimi starymi kredkami trzeba i tak rysować ostroznie, bo robią sie rysy.

Tydzień się kończy i nie porobione wszystko co zaplanowałam. W sobotę nic nie nadgonię, bo mam szkołę. Do tego mam mszę za mamę. Teraz praca jest cały czas. Doszły roboty na dworze.

Mikuś już oczywiście na spacery chodzi. Wyszliśmy z nim juz na drugi dzień po zabiegu. To tak duża przyjemność dla niego, że nie można mu tego ograniczać.

***

jeszcze dziś

przyjdź do mnie

w słonecznej aureoli

i z głową pełną marzeń

ukradkiem

zerknę zza firanki

zatańczę

zanucę

i uchylę

drzwi do serca



i to co kwitnie. :)

10 kwietnia 2024 , Komentarze (32)

Ochłodziło się i ma przelotnie padać. Nie wiem czy mi sie uda coś na dworze zrobić, a trzeba by sadzić rośliny do ozdoby tarasu. Jest pilne koszenie, ale czekam z tym na S. Trzeba wyciąć bukszpan, bo zniszczony. To juz drugi i już bukszpanu u siebie nie posadzę. Jest jakiś inwazyjny szkodnik- ćma, który je niszczy. Można niby zwalczyć, ale to pracochłonne. Ja szukam roślin prostych w uprawie. Coś trzeba będzie w to miejsce posadzić. Jeszcze nie wiem co. Trzeba kupić małą paczkę odpornej trawy, bo mieszanka na łąkę kwietną to nie trawa z kwiatami, a same kwiaty. Jak przyjedzie S to go wyślę do sąsiada, bo chcę by wyrwał mi maliny. Korzenie głęboko. Chcę posiać jeszcze teraz w to miejsce trawę i kwiaty polne. Nie wiem co z różami. trzeba by coś kupić. Ponoć w kwietniu jeszcze można sadzić. trzeba by już myśleć o kwiatach do doniczek. W tym roku chcę pelargonie, werbeny i celozję. No i szałwie.

Dziś może zrobię przy reszcie roślin domowych. Może też zrobię porządek z dokumentami, bo bałagan się wkradł.

Majusia chyba jest, a raczej byla zaniedbywana przeze mnie i brak jej uczucia. Ona sama przychodzi niezbyt często, a zaczęła pomiaukiwac. Zawołana przybiega i pieści się. Trzeba będzie ja wołać częściej zanim zacznie miauczeć. Wczoraj spala u mnie na kolanach i piersiach z 3 godziny. Mruczek jest inny. On jak mnie potrzebuje sam przychodzi. Rozi  też i Aronek również. Te mają uczucia tyle co potrzebują. Teraz trzeba zadbać o Majeczke skoro ona sama nie potrafi.

Kupiłam trzy hoje i dracenkę. Na szczęście większość odebrałam sama i Krzysiek nie wie. On uważa, że pieniadze powinny leżeć, a ja że trzeba z nich korzystać. Są o to ciągle awantury. On uważa, że trzeba wydawać na jedzenie, a mnie sie to nie podoba. Ja jestem otyła i chcę jeść byle co i mało. WAzne są dla mnie za to przyjemności innego typu. Dracenkę kupiłam z zółtym paskiem, a przyszła z białym. Z białym mam...

Mikuś zachowywał się już wczoraj całkiem normalnie. Tylko jadł mało, ale to normalne dla niego. Skoro jednak badania ma dobre i wyglada dobrze, to to nie tragedia. Był z nami na dworze. Uwiązaliśmy go na długim sznurku i sobie po podwórku chodził. Pod bramą sąsiad ma  mi zrobić moze dzisiaj.

9 kwietnia 2024 , Komentarze (12)

Mikuś już nie ma zęba i obyło sie bez problemu. Kamień z serca. Zależy mi na narkozie wziewnej, ale w tej klinice zbyt długo chyba zwierzęta przetrzymują. Mają terminy odbioru i nie ważne jest, że zwierzak obudził sie wcześniej. Musi siedzieć i czekać. Mikuś musiał być w stresie, przerażony. Nigdy nie był w obcym miejscu zostawiany. Już gdy pojechałam z nim na zabieg chodził z podkulonym ogonkiem i piszczał. Gdy go odbieraliśmy był na ugiętych łapkach tak sie bał. Gdy wrócił. Uciekł pod kanapę  i wyjść nie chciał. Piszczał. Był w szoku. Jego psychika ucierpiała i oby trauma szybko przeszła. Później wyciągnęłam go spod kanapy  i wzięłam pod kołdrę, zrobiłam Reiki. Usnął spokojnie i już cały wieczór leżał przy mnie.  Wyniki wyszły dobre i wygląda według lekarza też dobrze. Nie jest za chudy. O pazury sam dba i nie trzeba było obcinać.

Dziś chcę wyjść do pracy przed dom, ale czy wyjdę będzie zależało od Mikusia... Trzeba wreszcie wyplewić co zbędne. Moze zrobię zdjęcia tego co kwitnie. Trzeba by też zamieść chodnik, bo jakaś ziemia na nim leży. Płotki kupię za kilka dni. Teraz czekam na finanse. Już muszę na pieniadze uważać, bo wszystkie które miałam przeznaczone na przyjemności wydałam. Teraz została tylko zelazna kasa, a tego nie ruszę. Moze dziś przesadzimy trochę paproci.

Kupiłam kilka roślin do domu. Kilka ratuję i kilka przesadziłam, dosypałam ziemi. U mnie kwiatki mają ciężko, bo zimą chłodno, a tam gdzie cieplej koty. Rosną ładnie draceny i hoye. Rośnie szeflera, aloes. Monstera zmarzła, ale chyba przetrwa.

Kupiłam kredki. Zestaw 180 sztuk. Były zestawy po 300, ale to już chyba zbędne. Do tej pory miałam zestaw 72. Niektórzy i taką ilością tworzą cuda. Ja lubię ołowek, kredki w tym akwarelowe, pastele suche, akwarele, gwasze, akryle. Coś nie przepadam za pastelami olejnymi i olejami. U mnie efekt musi być szybko, a oleje długo schną. Lubię sangwinę. Nie próbowałam węgla. Pisaki itp to nie dla mnie. Ostatnio nie bardzo mam ochotę malować po numerach. Mam jeszcze kilka obrazów i kiedyś pewnie je poczynię, ale nie teraz. Jeśli chodzi o pastele olejne to nawet mogą być ale na podobraziu płociennym. 

***

słyszysz

wiatr szepce

słowa pachnące uczuciem

ty i ja

dłoń w dłoń

zapatrzeni w przyszłość

zagrajmy subtelną melodię

ty i ja

słyszysz czujesz wierzysz

Tu gwasze. Chyba 4 malunek nimi. Bardzo polubiłam te farby.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.