Sebastian dziś jedzie. Drogą sie martwię. To niebezpieczna trasa. Często tam są ponoć wypadki, a teraz jeździ busem. Gdy na trasie kursował autobus, bałam sie mniej.
W październiku o ile przyjedzie zabezpieczy dom na zimę. Musi zamknąć okienka do piwnic i to i owo zapiankować. Więcej pracy raczej nie będzie. No chyba, ze mama zgodzi się na wycinanie drzew na jej części ogrodu. Jest tam sporo krzakow i dzikich śliwek. Trzeba by to wyciąć, ale hałas jej przeszkadza i nic nie pozwoli koło domu zrobić.
Ja dziś mam mniej pracy, bo nie mam ani krzyżówek ani pisania. Poza tym będę spędzać czas po swojemu - spokojnie. Będzie czytanie, szkice. Moze zaczne obraz.
Dieta trwa. Dziś ważenie, bo trzeba uzupełnić tabelki. Schudłam od poczatku 3 kg. Jeszcze trochę i będzie czwórka na drugim miejscu. Na dietę nie narzekam i pokus nie mam. Zastanawiam się czy nie pociągnąć dłużej. Moze jeszcze przez październik. To realne o ile waga będzie spadać. Dziś będzie zupa czosnkowa.