Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1591209
Komentarzy: 56241
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 listopada 2019 , Skomentuj

Mam dziennik kalorii, ale nie jest idealny, bo nie uwzględnia aktywności i według niego moja przemiana materii wynosi prawie 2000 kalorii. Do tego sa dodawane ćwiczenia. To mocno zawyzone, bo ja przecież po całych dniach leżę i moja przemiana materii przez to jest zmniejszona. Aplikacja może byc bardzo przydatna osobom o normalnej aktywności i tym, które odchudzaja się przez dluższy czas i chudną przy ograniczaniu kalorii. Wygodne jest to, ze można wprowadzać swoje przepisy i że jest dostępnych wiele innych. Aplikacja wszystko liczy. Ja jej raczej nie przedłużę, ale jeszcze pomyślę, bo moze mi sie przydać podczas stabilizacji. Niestety nie mogę jeść na wyczucie, bo go nie mam i zjadłabym może nawet 2000 kalorii. 

Chciałabym kupić szafę ludwikowską, ale 1 drzwiową. Jak nie miałam pieniędzy to szafy były, a teraz je wymiotło. Szafa musi być z drążkiem i 1 drzwiowa, bo inna nie wejdzie. Znalazłam Bidermaier. Niestety nie za ładna. Moją etażerkę ktoś zarezerwował. Czekam, bo moze się rozmyśli. Taka śliczna jest i jakby stworzona dla mnie.

Krzysiek jednak jeszcze nie pracuje. Musi czekać na rentę z tytułu całkowitej niezdolności do pracy.

Ja niestety tez straciłam pracę w gazecie. Nie płacili wypłaty ponad trzy tygodnie i unikali kontaktu. Zrezygnowałam. Ciekawe czy wynagrodzenie za październik wyplaca w terminie. 

Menu kasza czarna z sosem grzybowym, kotlety z ziemniaków, serek homogenizowany, mandarynka, surowka z kiszonej kapusty i marchwi

9 listopada 2019 , Komentarze (2)

Wstalam dziś wcześnie, bo Krzysiek idzie do pracy i muszę ugotować mu obiad.

Znalazłam w internecie dziennik kalorii. Ponoć ulatwia odchudzanie. Jest podobny do diety Vitalii z tym, że samemu się komponuje jadlospis. Jest baza i artykułów spożywczych i przepisów. To mi chyba będzie pasować, bo w przypadku diety i tak większość posiłkow wymienialam lub dodawałam swoje, a z ćwiczeń nigdy nie korzystałam. Jest płatny ale tylko niecale 20 zł miesięcznie. Kusi mnie wykupić. 

Od kilku dni pracuję nad nowymi ćwiczeniami jogi. Kiedyś je wykonywałam, ale zupełnie nie pamiętam. Jest cały zestaw i staram sie go opanować, żeby dołozyć do tych asan, które ćwiczę albo robić zamiennie. To ćwiczenia na kręgosłup. Od poniedziałku może z nimi ruszę...:) Kupiłam książkę i czekam na nią. Teraz korzystam z ebooka.

Z gazety jedna wypłata mi  wpłynęła. Po 15XI powinna byc druga. Teraz się zastanawiam czy jeszcze dla nich pracować.

Wczoraj mi przyszly zakupy strączkowych i kasz. Przyszła też herbatka jogi tea. To moja pierwsza pomarańczowo-imbirowa. Jest doskonała. Po 20 XI będzie kolejna wyplata to zamówię inne. Kupilam konchy hopi i gofrownicę.

Kotlet schabowy, ziemniaki, buraczki, serek homogenizowany, mandarynka, kaszanka z pieczywem

8 listopada 2019 , Komentarze (14)

Koniec tygodnia i dobrze. Odpocznę psychicznie przy zamkniętej furtce. W tym tygodniu Krzysiek miał wyjazdy i ja musiałam czuwać z powodu przesyłek. Kilka było, bo ja juz nic nie kupuję w mieście. Wszystko w internecie. Troche zakupów robi Krzysiek. Nawet sie przed tym nie broni. Ja mu proponowałam, żeby brał taksowkę, ale nie chce. Woli nosić.

Menu na dziś: kopytka z sosem ze schabu, fasolka szparagowa z marchwia i jajkami sadzonymi, serek homogenizowany, mandarynka.

Odnoszę wrażenie, że lepiej się czuję gdy jem 1200 kalorii niż 1400, bo ciągle podjadam i boję się przytyć. To podjadanie zbyt groźne nie jest, bo to zwykle marchew, ogórki kiszone czy kawałek papryki. Mimo to przy tak niskiej kaloryce łatwo jest 200 kalorii dodatkowych złapać, a na 1600 mogę juz przytyć.

Praca nad związkiem z Krzyśkiem nawet posuwa sie do przodu. Przy okazji próbuję też pracować nad relacja z Sebastianem. Z obu idzie ciężko, bo są uparci i uważają, ze wszystkie rozumy zjedli. Sebastian niby taki inteligentny, a nic do niego nie dociera i odnoszę wrazenie, ze mnie nie rozumie, ale jest na uczucia bardziej otwarty niz Krzysiek. Krzysiek nawet jest zainteresowany, ale oczekuje, że to ja sie zmienię. Tylko ja. Jemu sie to nie uśmiecha.

Kwiat lotosu juz robię prawidłowo i za każdym razem. :) Pysk krowy już gorzej, bo problem ze sztywnością i stawami... Nie wiem czy mam szansę kiedyś na szpagat...Chyba juz nie...

atrament

 

kropla za kroplą znaczy papier

litery układają się miękko

to co skreślę jest trwałe

trwalsze jak dotyk minionego dnia

jak chwila

7 listopada 2019 , Komentarze (6)

Ostatnio udało mi sie wykonać kwiat lotosu. Pozycję utrzymałam zaledwie 3 sekundy i noga uciekła, ale i tak to oznacza, że ciało chce wspolpracować. Łuk wykonuje już normalnie, czyli pozycje trzymam już 10 pełnych, powolnych oddechów. Pomyślę o zdjęciu, ale nie bardzo gdzie mam je zrobić. Gdy mi się uda wykonać jakieś ćwiczenie jestem cała w skowronkach. To pewnie te endorfiny. Gorsze jest to, że stawy juz czuję i kręgosłup bardziej boli...:( Czekam na zioła... 

Wczoraj przygotowałam wstępny jadlospis na świeta. Będzie skromnie jak nigdy, bo nie chcę przytyć. Będzie schab pieczony, szynka, bigos, śledzie i ciasto kupne - makowiec i sernik. Chcę też zrobić sernik na zimno na serkach homogenizowanych z galaretką, ale bez cukru i ciasta na spodzie. Wszystko będzie w małych ilościach, zeby zjeść i pokus napychania i podjadania nie było.

Kupiłam kolejne książki. Jogę miałam z biblioteki i nawet ćwiczylam trochę.

Menu na dziś: kapusta kiszona z pieczarkami i makaronem, sałatka z jajkami i fasolą, serek wiejski, mandarynka. Wszystko około 1300 kalorii.

6 listopada 2019 , Komentarze (4)

Pieniądzy trochę już mam. Dziś zrobię zakupy kasz, strączkowych i ziół w tym przypraw. Moze kupię herbaty jogi tea. Powinnam kupić zioła na reumatyzm, bo jesień i już stawy czuję. W tym roku zdecyduję sie na mieszankę Sroki. Jest dość skuteczna. W składzie jest liść brzozy, kora wierzby, kwiat lipy, kwiat wiązówki i liść melisy. Ta mieszanka jest tez dobra w przypadku zwyrodnienia kręgosłupa. Ja lekow przeciwbólowych nie uzywam praktycznie wcale. Od innych też stronię gdy się da. Wolę zioła i naturalne metody. Odkąd pracuję w domu, nie potrzebuję juz l-4. Mogę sobie pozwolić na to, że mój organizm dochodzi do zdrowia wolniej. Nie potrzebuję już tylu agresywnych, chemicznych, szybko działających leków.

Zrobiłam rewolucję i odrzuciłam kilka kaw. Piję od kilku miesięcy tylko inkę z mlekiem. Piłam po 6-8, a to chyba okolo 200 kalorii. Teraz chcę pić gora 3. Do tego ziola i herbaty. Trochę kalorii będzie mniej. Kalorii będzie około 1200-1300. Nie tyję i to mnie cieszy. Jeszcze tylko przede mną święta, czyli następne pokusy. Zrobić mogę skromne to i pokus nie będzie. O pasztecie domowym, schabie i sałatce z majonezem muszę zapomnieć. Kupię kawalek szynki, trochę ciasta, zrobię śledzie i tyle. Sebastian i tak nie je tego co ja przygotuje, a Krzysiek zje wszystko co ma...

Codziennie ćwiczę jogę i mam mieszane uczucia, bo bóle kręgoslupa i stawow sie nasiliły. Chodzę jak staruszka. W czasie ćwiczeń bole się nasilają, ale po ćwiczeniach jest lepiej - łatwiej mi się chodzi i mam więcej energii. Wczoraj po raz pierwszy chwyciłam na moment palce w pysku krowy. Z jednej strony tylko, ale i tak progres. Chyba moje cialo sie stopniowo poddaje. Tylko czemu tak wszystko boli...:(

Menu: kapusta z pieczarkami plus ziemniaki, serek homogenizowany, mandarynka, sałatka z jajkami i fasolą, budyń.

5 listopada 2019 , Komentarze (8)

Menu:porka z kiełbasą, serek homogenizowany, paprykarz, mandarynka. 

Waga około 85-85,5 kg. Okazało się, ze nie liczyłam kawy inki z mlekiem, a piję dziennie nawet po 6-8. Tym samym kalorii jem więcej. Moze nawet około 1600. To ponad to ile potrzebuję mój organizm do życia. Teraz trochę kalorii zdjęłam. Zobaczymy jaki będzie efekt. Zaczynam nabierać nadziei, ze jednak jeszcze schudnę. Potrwa to kilka lat, ale może do wagi w normie dojdę. Chciałabym ważyć 59-63 kg. Chudnę dla zdrowia, bo na wygladzie mi za bardzo nie zależy. 60 lat mam na karku i urody juz nie odzyskam, a o chirurgii estetycznej nie myślę. Z drugiej strony w moim przypadku atrakcyjność wcale nie przedkłada się na zadowolenie z zycia. Gdy byłam młoda bylam dość atrakcyjna, ale atrakcyjności nie wykorzystywałam, nie cieszyla mnie i teraz jest mi w życiu lepiej. Jestem bardziej szczęśliwa chyba i moje życie jest lżejsze. Żyje tak jak chcę, w komforcie, bo nie muszę wychodzić z domu, a to ma swoja cenę.. 

Czekam na pieniądze, bo chcę zamówić herbaty. Lubię sypane czarne albo owocowe. Herabaty muszą być slodkie z wanilią, cynamonem, goździkami, piernikowe. Może być dodatek cytrusów. Nie przepadam za herbatą zieloną. Kupuję herbaty raczej tańsze. Ostatnio znalazłam herbatę za ponad 99 zł. Oczywiście nawet składu nie przeczytałam. Myślę o herbatach jogi tea. Jeszcze ich nie miałam, ale chyba w tym miesiacu jakąś kupię. 

4 listopada 2019 , Komentarze (9)

Dziś chcę zacząć pracę nad relacją moją i Krzyśka. Czas zacząć kurs, bo na razie tylko obejrzałam wideo. Moze to byc trudne i będzie, bo my z Krzyśkiem nigdy nie rozmawiamy o uczuciach. Ja w ogole mam z tym problem, bo nauczona zostałam bardziej myśleć niż czuć. Zbyt często też byłam raniona i  teraz się zamykam. Czuję tylko gdy jestem sama z sobą lub ze zwierzętami.  Wtedy jestem bezpieczna. W normalnych relacjach z ludźmi zwykle wkładam zbroję i jestem twarda. Kiedyś było inaczej, ale tych bliskich osób przy których się otwierałam już nie ma po tej stronie. Wtedy potrafiłam jeszcze płakać. Teraz już się tylko złoszczę. Później chciałabym popracować nad relacją z Sebastianem. Zostanie jeszcze mama i Adrian mój syn. Wszystkie moje relacje sa raczej trudne. Czas je uzdrowić. Czas też uzdrowić swoje emocje.

Martwi mnie, ze ostatnio mało działam artystycznie. Niby szkicuję, ale nic konkretnego. Nie maluję. Powinnam ćwiczyć, a ostatnio nie bardzo mam czas. Coś mnie od tego odpycha. Chyba zwątpilam w siebie. Moze dwupunkt pomoże?

Wczoraj przygotowałam jadłospis na tydzień. Jedzenie, mimo braku pieniędzy bardzo smaczne, ale sporo węglowodanów. Kocham kluski i inne dania mączne, ziemniaki. Dają cudowną sytość. Kalorii mało, bo tyć nie mogę.

Menu: kluski z mąki i bułki tartej z warzywami i fasolą, rolmopsy, serek wiejski, mandarynka. Całość około 1200 kalorii.

 

***

nie potrafię nazwać

tego co między mną a tobą

tego  co nie kala ust a  nabrzmiewa ciszą

pachnie tajemnicą i wiecznością

co nie stawia granic ani nie trwoży

nie potrafię dotknąć

tej delikatności w przestrzeni serca

co łaknie więcej i więcej

do zatracenia

3 listopada 2019 , Komentarze (13)

Dziś spokojny dzień w domu. Jutro czeka wyjazd i mnie i Krzyśka. Ja na zajęcia, a Krzysiek na badania. Do pracy oczywiście. Badania sa płatne i trzeba będzie naruszyć zelazna rezerwę. Ja nadal nie opłaciłam zajęć na listopad. Niby jak miałam to zrobić skoro wypłata nie wpłynęła w terminie. Co gorsze koleżanka od której mogłam pożyczyć, bo ma konto w tym samym banku co ja tez wypłaty męża jeszcze nie ma. Ona jest tak przejęta, że po nocach biedna nie śpi. Ja mam żelazne rezerwy i opłacę tym razem w kasie. Nie jest to takie pewne, ze nadal od niej będę pozyczać, bo mąż już przeszedł na emeryturę, a ona nie pracowała i nie pracuje. Dochody jej się znacznie zmniejszyły.

Krzysiek odkąd sie dowiedział, że idzie do pracy ciągle śpi. Nie wiem, ale to wygląda jak odreagowanie stresu. Czyżby sie jednak przejmował tym, że nie pracuje? Moze śpi na zapas? Chyba nie znam tak do końca własnego męża.

Ostatnio żyję ezoteryką i tarapiami naturalnymi. Wrociłam do klasycznej bioterapii i efekty mam. Na pierwszy ogień poszedl mój brak energii. Zabiegów było kilka i już mam więcej na tyle, ze znowu ćwiczę jogę. Wczoraj w ciągu trzech minut skasowałam ból glowy u Krzyśka. Nie zawsze oczywiście tak łatwo idzie. Mam problem z bólem kręgoslupa, ale tu latwo nie pojdzie, bo kręgosłup mam w rozsypce. Poza tym zabiegi bioterapii dla siebie nie sa łatwe. Trzeba by pomyśleć o prostacie Krzyśka i o mojej tarczycy. Poźniej zacznę robić zabiegi na odleglość.  Medytuję dłuzej. Czytam książki typu rozwojowych. Aktualnie czytam Podręcznik odczytywania i uzdrawiania aury.

Menu: frytki z majonezem, chleb z pasztetową wieprzową, kasza czarna z sosem z grzybów, serek wiejski, mandarynka. Jeszcze dziś mniej kalorii. Jutro się zważę i zdecyduję co dalej.

2 listopada 2019 , Komentarze (6)

Wypłaty z gazety nadal nie dostałam. Naczelny się odezwał z wiadomością, ze babka która sie tym zajmuje choruje. Nikt ponoć jej zastapić nie moze. Zastanawia mnie tylko czemu sie tak długo nie odzywał. Napisał sms dopiero gdy go poinformowałam, ze gdzieś to zgłoszę. To już drugie wydawnictwo z którym mam problemy. W poprzednim dla którego robiłam horoskopy tez o wypłatę nie mogłam sie doprosić. Oni tak chyba myślą, ze współprcownicy jeść nie potrzebują i że powinni byc zadowoleni z samego faktu współpracy. Tak szczerze to jak wspólpracuję z czasopismami od 30 lat, to te problemy są dopiero teraz. Wcześniej wspolpracownicy byli bardziej szanowani... Teraz szanowany jest tylko chyba prezes i wyzsza kadra kierownicza. Szeregowy pracownik to istota gorszego gatunku. Zastanawiam się czy z tego typu dzialalności sie nie wycofać. Już kilka razy zostałam oszukana. Zostaly by mi tylko wrózby. Trochę niskie zarobki.

Powoli zaczynam myśleć o pracy nad moimi uczuciami. Do tej pory tematu raczej nie dotykałam. Załozyłam pancerz i tak żyłam godząc sie na to co mnie czasem uwierało. O uczuciach nie myślałam. Teraz chyba dojrzałam do tego by czuć więcej. Chciałabym znowu zacząć ukazywać innym swoja wrażliwość. Teraz znają ja tylko zwierzęta...

Wczoraj udało mi się wykonać łuk. Asana niby nie jest trudna, ale trochę jednak sprytu wymaga. Wytrzymałam 10 powolnych oddechów. Za kilka dni chyba zrobie pysk krowy z jednej strony. Z drugiej strony pewnie z czasem. Kwiat lotosu jest dla mnie nieosiągalny :( , a w zeszłym roku go robilam. Nisko, bo nisko ale jednak.

Kaszanka z chlebem, sos z fasoli czerwonej i kiełbasy z makaronem, serek homegenizowany, pomarańcza. Znowu mniej kalorii, bo kilka dni temu były grzeszki. Teraz to zrzucam. Akceptuję teraz wagę 85 kg i ani grama więcej...

1 listopada 2019 , Komentarze (2)

Dziś jedziemy na cmentarz. To znaczy ja i Krzysiek, bo mama nie zamierza. Trzeba zawieźć znicze i wiązanki. Wiazanki zrobiła mama i jeszcze bardziej ogołociła iglaki na podwórku. Ja jestem temu przeciwna. Wolalabym coś na groby kupić niż niszczyć drzewa. Mama sie uparła, żeby robić. Na cmentarzu będziemy bardzo krótko, bo ma nas zawieźć sasiad. Nie chcę by długo czekał. Na mszy oczywiście nie będziemy. Na wypominki nie damy. Zamówiłam za to w kilku miejscach modlitwy za moich bliskich zmarłych. Trzeba by dać na msze. Po powrocie w domu będę cały dzień palić świece. Będzie zaduma. Będą wspomnienia. Większość moich bliskich jest już po drugiej stronie, a ile ukochanych zwierzat.

Wczoraj mialam stres, bo myślałam, ze Krzyśkowi uciekła na dwór Onka. Nie było jej w całym mieszkaniu i szukaliśmy ponad godzinę. Koteczka uciekła już kilka razy. Tylko czyha. Zawsze do tej pory wracała. Tym razem schowala się w sypialni, a ja ze stresu zjadłam całą paczke berlinek. :( Poźniej sie opanowałam, bo chciałam jeszcze paprykarz... Nadal nad tym z trudem panuję.

Menu: kopytka z sosem grzybowym, serek wiejski, pomarańcza, jajecznica z pieczarkami. Całość około 1200, bo trzeba zrzucić to co podjadłam.

Zaduszki

 

cmentarz trwa w ciszy

snuje się dym wśród chryzantem

wspomnienia o tych co byli

atakują myśli

tak kruche jest życie

żal zwilża oczy

żałoba kładzie się ciężarem

chwila zadumy smutku

i już samotność

ciemną smugą wypełza z kąta

czy długo jeszcze będę tak tęsknić

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.