Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1559119
Komentarzy: 55755
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 sierpnia 2021 , Komentarze (2)

Dziś 30 dzień z rosyjskim na Fiszkotece. Uczę się około 10 slowek dziennie. Niektore słowka sobie po prostu przypominam. Może do końca roku A2 osiągnę. Dużo mi daje oglądanie filmów. To dobra metoda i myślę, ze kiedyś wykorzystam ją w nauce angielskiego. Muszę jednak wcześniej choć 1000 słowek poznać.

W sobotę przeczytałam, ze rozwiązywanie sudoku ćwiczy mózg. Wystarczy jedno dziennie. No i zgrałam aplikację i rozwiązuję. Zobaczymy. Zawsze się bałam starości a najbardziej niesprawności i zależności od innych. Ja opieki prawdopodobnie mieć nie będę i muszę zachować sprawny umysł. U mnie w rodzinie nikt problemów w starszym wieku nie miał. Wszyscy mieli głowy sprawne. Inna sprawa, ze najdluzej, bo do 88 lat żyła babcia. Co by było gdyby pożyła dłużej licho wie.

Wczoraj odpoczęlam, bo nie miałam głowy zajętej pracą kolo domu. Dziś już coś zrobię, ale wysilać się nie będę. Zależy też jaka będzie pogoda. Myślę o deszczu i jesieni. Jesień już idzie. Moze być wczesna w tym roku, bo nawłocie już zaczynaja kwitnąć. Mam je już w wazonie. Noce też już chłodniejsze. Prognoza dlugoterminowa mówi, że ma być chlodniej. Czepiam się tej nadziei jak pijany płotu. No i oby...Chlodne, poźne lato to ja lubię. Ma urok. Muszę jeszcze wystawić na schody od ulicy miskę z wodą dla zwierząt. Ktoś mi wczoraj ukradł... Przydałaby sie pastikowa toby nikogo nie skusiła. Miałam metalowy garnek.

Krzysiek gdy jest w domu po całych dniach ogląda teraz telewizję, bo jest olimpiada. Nie bronię mu, ale to koliduje z moimi sprawami. Teraz oglądam Cichy Don i słucham audioboka. Film mi się podoba i mnie wciągnąl. Chciałabym obejrzeć kilka odcinkow dziennie, a wczoraj się nie dało. Kiedyś, bardzo dawno temu czytałam książkę. Nic już nie pamiętałam. 


1 sierpnia 2021 , Komentarze (4)

W graniu jest postęp, ale nadal to nuty literowe naklejone na klawiaturę. Niby kusi mnie zapisać się na kurs grania profesjonalnego z nut, ale jeszcze nie teraz. Nie jestem też pewna czy sie zapiszę. Nie mam zamiaru grą nikogo olśnić, bo gram dla siebie. Dla Krzyśka też. On gdy melodię rozpozna, czasem śpiewa. Ma dobry glos i zdolności do muzyki, bo nauczycielka wybrała go do szkoły muzycznej. Ja byłam beznadziejna, ale przyczyna mogła być taka, ze miałam tremę i na forum nie chciałam śpiewać. Głos mam dość donisły gdy bym musiała śpiewać na całe gardło. Wstyd. Nie mam kwalifikacji na gwiazdę. Wszystkie piosenki recytowałm:), a i z tym był problem, bo na forum zapominałam języka w gębie choć nie jestem nieśmiała. Zawsze wolałam się realizować na piśmie. Z grą nigdy i nigdzie do tej pory nie miałam styczności. Poważną grą, bo trochę brzdąkałam na pianinie w domu bez znajomości nut.

Lato na półmetku, a ja jakoś o wyjeździe w tym roku nie marzyłam. Zwykle chodzi za mną wieś, taka uboga i klimatyczna, gdzie ludzie jeszcze są prości, gdzie spokój i cisza, gdzie krowy na łąkach i kury w ogrodkach.. W tym roku wyjątkowo nie. Była szansa na wynajęcie pokoju na wsi, ale mama zrezygnowala. To by była opłata caloroczna i wyjazd wtedy gdyby się miało ochotę. Ja mam za dużo zwierząt by jeździć. Teraz znowu kusi mnie Rosja. Moze Syberia, może Bajkał, może Kamczatka. Chciałabym zobaczyć stepy. Na pewno okolice urokliwe i dzikie. Znowu oglądam film Dzika Rosja. To przepiękny, bezkresny kraj z zachwycającą przyrodą. Pojechać tam nie mam szansy i pewnie nigdy nie pojadę. Pomarzyć jednak o wyprawie można. Gdybym była młodsza to by może była szansa, ale teraz... Organizowane są wyprawy. Drogie bo drogie, ale gorsze jest to, że podróż samolotem...Nigdy... Na własną rękę jest taniej i można pociągami, ale strach.

Angielskiego uczę się już 40 dni. Wczoraj mi minęło. Opanowałam aplikację i już nie mam do niej większych zastrzezeń. Radzę sobie nad podziw dobrze i poziomy jak na razie przechodzę. Codziennie działam od 15 minut do godziny i nie zrezygnuję z tego. Na razie coś tam mówię, coś tam piszę i rozumiem. Mylę się jednak i nadal zapominam słowka. Znam ich ponoć około 225. To już coś, bo połowa poziomu A1. Po Nowym Roku, może w maju zapiszę się na zajęcia z lektorem.

Dziś może będzie akwarelka albo portret. Chcę też wrocić do kursu parapsychologii.

31 lipca 2021 , Komentarze (8)

Oglądam teraz Cichy Don w wersji rosyjskiej. Rozumiem dużo i film mi sie podoba. Gdy skończę chyba zacznę oglądać zbrodnię i karę. Film jest tłumaczony, ale może zdecyduję się na wersję rosyjską albo rosyjskie napisy. Ma być przyjemne z pożytecznym. Z audiobokiem Zbrodnia i kara jeszcze mi kilka dni zejdzie.

Ostatnio sporo jem, ale to glownie warzywa. Gdy mam ich dużo, nie kusi mnie podjadanie i już nie tyję. Nie obraziłabym się jednak gdybym trochę w sierpniu zrzucila. Jest szansa. Dieta zacznie się jednak dopiero od września. Znowu będzie mało kalorii i znowu odrzucę wszelkie zapychacze typu pieczywo, ziemniaki. Ma waga spadać szybko, bo mam na tą akcję tylko 4 tygodnie. Oby 4 kg spadły. Nigdy nie mialam cierpliwości do diet typu spadnie 20 dkg na tydzień. Mnie od roku dieta nie idzie. Niby zrzucam fajnie, ale poźniej jest kilka kilo jojo. Waga sie buja i trwa w okolicach 80 kg. To za dużo. Chcę koniecznie na stałe choć jeszcze tylko 10 kg zrzucić. Czekam na odpowiedni moment. Jeśli już to po Nowym Roku może. Dziś kotlety z chleba, placki z cukini, sałatka i lod...

Ostatnio przez te upały nie mam ochoty na jogę. Niby ćwiczę, ale krocej albo co drugi dzień czasem. Od dawna nie zrobiłam sesji godzinnej. Lato pokazuje mi zęby, a ja tęsknię za jesienią. Ponoć sierpień ma być chłodniejszy i oby... Dziś chodniej...

Wczoraj miala być paczka z ciśnieniomierzem i byla, ale kurier zostawił awizo, bo nie zdąrzyłam wyjść. Drugi raz ponoć nie ma obowiązku podjechać. Do tej pory wszyscy podjeżdżali dwa razy. Już nigdy paczki pocztex 48 nie zamowię, bo na pocztę jeździć nie bedę.

Wczoraj próbowałam grać utwory na dwie ręce. Prawą gram 4 palcami i dodatkowo lewą 1-2. To były  proste utwóry i oczywiście nuty literowe, ale jestem bardzo zadowolona. Będę ćwiczyć... Na razie brak mi płynności i szybkości. Przypuszczam, że nie układam rąk profesjonalnie.

Wczoraj udalo się spryskać perz w części ogrodu. To było najpilniejsze. Dziś koszenie. Od poniedziałku już cięcie drewna.

30 lipca 2021 , Komentarze (8)

Koniec tygodnia i dobrze, bo mi pachnie wylegiwanie się w lożku. Dziś ostatni dzień z wizytą kurierów. Idzie ciśnieniomierz. Niby ciśnienie mierzę teraz rzadko, bo odkąd schudłam spadlo, ale urządzenie w domu musi być. Moj aparat już się popsuł, ale miał prawo, bo stuknęło mu kilka lat.

Koniec lipca u mnie leniwy. Straciłam caly pęd do pracy i robię wszystko na pol gwizdka. Mam zaległości. Martwi mnie zwłaszcza perz w ogrodzie. Martwi mnie też niewykończona sień. Nie są zrobione podmurowki i nie jest zrobione na cmentarzu. To ostatnie nie zależy ode mnie, ale mnie bardzo gnębi. Coś się ta robota ślimaczy w tym roku. Dziś będzie plewienie albo reszta koszenia. Jutro może cięcie drewna. To też powinnam wreszcie skończyć. Ta końcówka idzie ciężko, bo drewno, a wlaściwie galęzie leżą już chyba z 2 lata i są zmieszane z suchą trawą. Wszystko to jedna streta. Totalny bałagan. Trzeba szarpać, żeby coś wyciągnąć, a ja się siłować bardzo nie lubię.

Lenię się fizycznie, ale poza tym jestem bardzo aktywna. Nie próżnuję cały dzień i czasu mi ciągle brak. Podchodzę do tego jednak na luzie i czego nie zrobię w jeden dzień, przekadam na drugi bez stresu. Dni jednak umykają i nie wiem czy do września się z wszystkim wyrobię, a wtedy zacznie się szkoła i kurs.

Dziś też będzie rosyjski film w oryginale i granie. Chcę ćwiczyć Przybyli ułani, Warszawskie dzieci, Dla Elizy i Wojenko Wojenko. To chcę opanować, ale gram też inne kawałki... Wczoraj zaczęlam grać kilkoma palcami w tym 2 drugiej ręki i idzie mi. To jednak na razie utwory na jedną rękę. Nie ufałam sobie, ze dam radę, a tu jednak :) Typowe granie na dwie ręce może iść źle...

29 lipca 2021 , Komentarze (14)

Mam, mam, mam już keyboard. Od wczoraj gram. Idzie dobrze i gra się łatwiej niż myszką. Mam straszną frajdę. Wczoraj grałam ponad trzy godziny aż mi litery zaczęły skakać przed oczami.

Mam drugą stronę z nutami literowymi. Był z nią problem, bo mam Adbloka i trzeba było go na stronie wyłączyć. Jest tam też disco polo. Odpisałam jedną piosenkę i brzmi fajnie, ale nie przypomina nawet tego do czego miłośnicy disco polo są przyzwyczajeni. To kwestia wykonania, a dokladnie instrumentów, śpiewu. Nikt disco polo nie gra na pianinie. Spisze resztę i mimo wszystko będę grać. Dziś będę ćwiczyć melodię z Titanika i jeszcze pewnie coś. Już mi chodzi po głowie, zeby nuczyć się nut i samej kombinować z podpisywaniem ich nutami literowymi. Pewnie kiedyś tak będę robić. Nie przewiduję jednak gry dwoma rękami, bo brak mi koordynacji i to by było dla mnie za trudne.

Wczoraj w celu odmiany, bo codziennie robię coś innego lub inaczej, by nie wpaść w rutynę, siedziałam prawie cały dzień nago. Krzyśka po południu nie było, to oczu nie zrobił. Nago robiłam dżem i nago/zawinięta w perzścieradło/ otworzyłam drzwi kurierowi DPD. Kobieta zrobiła wielkie oczy i licho wie co pomyślała. Ubrałam sie pod wieczor gdy trzeba było wyjść do pracy w obejściu. Było koszenie. Czułam się w tym negliżu calkiem fajnie i swobodnie. Bylo mi chłodno. Kiedyś tak chodzilam po domu no ale teraz 60 na karku i rozebrana idę tylko z wanny do łóżka. Nadal śpię nago. Moich bliskich to zawsze szokowało i nazywalli mnie bezwstydną. Inna sprawa, że gdy miałam 20 lat i toaleta była w sieni, też tak prosto z łóżka wychodziłam. :) Chyba mi to zostanie do śmierci.

Jeśli chodzi o angielski to uczę się już ponad 30 dni. Powoli wskakuję na trzeci poziom. Na Fiszkotece jestem od 25 dni.

28 lipca 2021 , Komentarze (29)

Środek tygodnia pracy. U mnie dziś reszta koszenia. Do tego będzie robota w kuchni, bo trzeba zrobić dwie nalewki i dżem. Tym razem z brzoskwiń i malin. Krzysiek wczoraj kupił owoce. Wczoraj zrobiłam dzem z borowki amerykańskiej. Zostaną jeszcze do zrobienia trzy nalewki i trzy dżemy. Myślę o śliwkach, gruszkach i jablkach. Dżemów jem sporo, bo z dwa razy w tygodniu i tylko domowe. Dżemow potrzebuję też do ciast. Za to unikam slodyczy kupnych. 

Od jutra zaczyna mi się znowu cięcie drewna i plewienie.

Moje koty mają się dobrze. Zdrowe są chyba wszystkie. Trzy powinnam podkarmić, bo są chude. Po pierwsze Megusia. Po ostatniej operacji guza listwy mleczne sporo schudła, ale ona ma juz 14 lat i nie jest kastrowana. Szczupły jest Morus ale on całe zycie taki jest, bo nie je. No i Filuś. On był grubiutki do czasu choroby. Teraz już nie chudnie ale i szybko nie tyje. Apetyt ma ale nie moze przytyć, bo gdy się przeje to zwraca...:( Uwielbia ciastka, lody i piwo... Mam problem z Kajtkiem, bo nie lubi kotek i je napastuje. Nie toleruje Megi, Rozi i Majki. One się nie dają, ale je straszy. Gdy krzyknę ucieka, a to znaczy, ze wie że robi źle. Aronek nauczył się otwierać drzwi od swojej toalety. I na koniec Mruczuś. Jest słodki ale pewnie z powodu wieku ma kaprysy. Ostatnio mnie ugryzł, bo chciałam go przesunąć gdy spał. Ma 15 lat i większąć zębów w tym wszystkie kły. Poczułam...

Nadal ćwiczę granie. Około godziny dziennie minimum. Teraz to Wlazł kotek na płotek, Barka, Hymn, Panie Janie, My pierwsza brygada, Hej sokoły, Cicha noc w 2 wersjach, Chwalcie łąki umajone, Heppy birthday to you, Wojenko wojenko, Luajże Jezuniu. Dziś będzie Tytanic. Postęp jest o tyle, ze gram szybciej i melodię można rozpoznać. Mam z tego frajdę. Przepisuję sobie kolejne nuty literowe. Tym razem mam kolorowe długopisy, by wszystko oznaczać. Czekam na instrument, bo na razie niektórych utworow nie mogę zagrać, bo brakuje mi skali. Tak to się chyba nazywa.

27 lipca 2021 , Komentarze (6)

Tydzień ruszył z kopyta. Wczoraj było trochę pracy koło domu i dziś jest. Podchodzę do tego jednak spokojnie. Pracuje mi się nieco trudniej bez adrenaliny ale też idzie. Będzie też praca na portalu z wrózbami. Teraz siedzę nieco dłużej, bo potrzebne mi fundusze na instrument. Chodzi mi o keyboard. Mam już ponad 3/4 ceny wybranego modelu. Dziś mam dodatkowo napisać tekst pozycjonujący na portal. Mam też Reiki i wróżbę miłosną z tarota. Nadal się uczę angielskiego, rosyjskiego i matematyki. Nadal słucham audiobokow. W wolnych chwilach uczę się grać. Ostatnio ćwiczę Hej sokoły, Cicha noc w dwoch wersjach i Chwalcie łąki umajone. Mam utwory Mozarta, Bacha, Vivaldiego, Chopina. Przyjdzie i na nie czas. Mam piosenki ludowe i biesiadne. Mam patriotyczne. Wiele piosenek znam, bo śpiewano je u mnie w domu, a teraz śpiewa Krzysiek.

W niedzielę poczyniam akwarelkę, ale dopiero wczoraj zrobiłam zdjęcie. Nie mam dobrego światla do malowania, bo są zmienione żarowki i kolory obrazka wyszły inne niż chciałam. Moje dzieło pojdzie do pieca, a do tematu podejdę kiedyś jeszcze raz...:) Nic to...

Meble kuchenne mają dopiero kilka lat, a już się rozpadają. Ostatnio rozkleiły sie drzwiczki i część odpadla. Kuchnia jest drewniana i teraz ich nie będę przyklejać tylko zbiję gwździami albo Sebastian je skręci. U mnie w kuchni jest wilgoć i meble z plyty nie daja rady. Ja stawiam na trwałość, a teraz wszystko na tymczasem. Co mogę to wymieniam na stare i solidne, ale mebli kuchennych sie nie da, bo jednak szafki od kredensu lepsze. A może to tylko kwestia przyzwyczajenia? Muszę kupić nowe krzesła do kuchni, bo moje zjadły korniki i teraz mam każde inne w tym jedno tapicerowane typowo pokojowe.

Filuś zdrowy, bo już zdecydowanie nie chudnie. Je sporo i teraz chcę, żeby przytył, ale zupelnie nie mam pomyslu jak i czym go podtuczyć. On lubi ludzkie jedzenie typu chleb z wędliną, mleko, lody, ciastka. Jedzenie kocie je, ale nie tyje na razie...

Coś mam dostać. Coś cennego dla mnie, ale napiszę gdy już będę mieć w domu...Bardzo się cieszę :)

Wczoraj zaczęłam oglądać serial Cichy Don w wersji oryginalnej czyli po rosyjsku. Dobrze się ogląda. :)

26 lipca 2021 , Komentarze (11)

Nadal gram i oddaję się temu z prawdziwą pasją. Na razie doszły mi kolędy i jeden utwor Bacha. To co znam idzie łatwiej, bo potrafię rozpoznać dźwięk i dopasować tempo. To czego nie znam juz idzie gorzej. Instrumenty oglądałam i chyba jednak na razie kupię keyboard, bo ponoć gra łatwiejsza. Pianino  cyfrowe mnie kusi, ale na razie chcę grać jedynie z nut literowych i jedną ręką głownie. O nutach nie myślę. Moze je poznam, ale grę z nut sobie odpuszczę. To chyba jest dość trudne i na razie nie mam na to czasu. Teraz cieszy mnie gra. To, ze coś wychodzi, że melodię można rozpoznać. Nie muszę byc wirtuozem:) by czerpać z tego radość. Teraz ćwiczę by gra była bardziej płynna. Mysz trochę przeszkadza. Myślę, ze z instrumentem pojdzie lepiej. To też zysk tego typu, ze teraz czasem brak mi skali...

U mojej mamy w domu,,straszy". Myślałam, ze ma omamy i urojenia a wczoraj sama byłam świadkiem. Siedziałam u niej i nagle ktoś załomotał w drzwi. To było głośne i mama wyszła ale nikogo nie było, a furtka była zamknięta. Później widziałam w sieni małego czarnego psa. Był podobny do tego którego dokarmiała. Pokochała go i bardzo jej było żal gdy odszedł. Czasem słychać szelesty, stuki, firanka drży. Ona się przyzwyczaiła, ale nieraz budzi się w nocy i nie śpi juz do rana. Moze to niepokój, ale nie chce sie przyznać. U mnie jest spokoj, ale u mnie w rodzinie utarło się, że ja się duchow obawiam więc nikt z moich biskich by do mnie nie przychodził. Ja tylko widzę koty sporo przed tym gdy ma nowy do domu przybyć. Kiedyś wyczuwałam śmierć i miałam przebłyski jasowidzenia głównie związane z tragediami... W zmienionych stanach świadomości i we śnie widzę o wiele więcej, ale na jawie...

Wczoraj włożyłam do słoików 2 kg ogórków. Mam jeszcze trochę z zeszego roku więc już chyba robić teraz nie będę. Dziś może Krzysiek kupi borowkę amerykańską, bo chcę zrobić dżem. Jeśli nie to moze maliny na nalewkę albo brzoskwinie na dzem i nalewkę. Trzeba działać, bo lato umyka w dzikim pędzie. Już prawie miesiąc wakacji minąl, a dopiero się zaczęły... Coraz bliżej moja ukochana jesień.

Coś mnie w nocy ugryzło. Udo jest czerwone i miejsce okropnie swędzi. To pewnie pająk. Zwykle daję im żyć, ale się wścieklam. Odsunęam kilim i szafeczkę nocą coby ich poszukać. Znalazłam trzy w tym jeden na grubszych nogach. Wszystkie poniosły śmierć, bo albo one albo ja...

25 lipca 2021 , Komentarze (15)

Gram, gram, gram ależ frajda. Na razie to klawiatura w komputerze ale dzwięki są i melodię można rozpoznać. Wczoraj ćwiczyłam wlazł kotek na płotek i Krzysiek rozpoznał. Mam nuty literowe, bo znalazłam z nimi stronkę. Nie mam ambicji grać bez nich. Instrument kiedyś kupię i niech się dzieje co chce...:) Dziś ćwiczę Barkę i cichą noc. Chyba to łapię, bo Krzysiek mi zasugerował, zebym do Wigilii kupiła instrument i zagrała kolędy. Witruozem nie będę, bo słuchu raczej ale tylko raczej nie mam. Nie wiem, bo tak się utarło, ale błędy rozpoznaję po dźwięku. Bardzo mnie to cieszy. Mój zły nastrój poszedł precz. Powrócil entuzjazm... A Krzysiek jest wyjatkowo cierpliwy, bo od wczoraj mu brzdąkam, a on z fiozoficznym spokojem znosi. Sebastian już zapowiedzial, ze wyjdzie, bo nie zniesie... Na razie mam nuty literowe kilku piosenek. Dziś kupię więcej. Moja mama znowu ma uwagi. Jest wrogiem wszelkiego rozwoju i postępu...

Co do wagi to jest dobrze. Już nie rośnie po kilo dziennie ale się bardzo pilnuję, zeby 1200/około/ nie przekraczać. Probowałam metabolizm podkręcić  i weszłam na około 1600 czasem, ale szybko tyję. Muszę jeść 1200. Trzeba to już ostatecznie zaakceptować i z eksprymentami skończyć. Wagę teraz mam paskową. To o 4 kg za dużo. Dieta od września. Musi być nadwaga choć na chwilę... Dziś makaron z serem i borowką amerykańską, fasolka szparagowa i kiełbasa z ogniska.

Pracy dziś  nie ma, a raczej nie powinno być. Moze jednak uda sie popryskać perz. Chcę coś typu akwarelki poczynić... Będzie czytanie, a raczej audiobok. Jeszcze słucham Zbrodnii i kary. Kolejna to Lalka. Film znam, a powieść czytałam dawno temu i chcę sobie przypomnieć. Ma być ognisko i przyjedzie brat Krzyśka, bo Krzsztofa dziś...

Oglądam jeszcze Annę Kareninę i naszły mnie refleksje, ze moje związki to jakieś takie dość letnie były. Niby było uczucie ale ani ja nie za dużo z siebie dawałam, ani też nie otrzymywałam. Partnerzy niewiele ode mnie wymagali i brali mnie taką jaka jestem. Ja też ich brałam i raczej nie próbowałam zmieniać. Nie było miłości po grób i niby jeden mój partner popenił samobójstwo po naszym rozstaniu co było dla mnie straszne, ale i ja się specjalnie kochana nigdy nie czułam. Chyba nie jestem zdolna do takich uczuć. Nie ma we mnie tragizmu ani ochoty na oddanie się całą sobą. Nie wiem czy to źle czy dobrze tak obiektywnie, ale to dobrze dla mnie.

Moje koty dostały wczoraj trochę mleka. Wiem, że nie powinnam im dawać, ale czasem daję, bo uwielbiają.

24 lipca 2021 , Komentarze (18)

Zdałam sobie sprawę, że moje życie to szereg powinności, obowiązków. To cele, które sobie wyznaczylam i ich realizacja. Nie ma w nim wiele przyjemności albo raczej ja sie na nich nie skupiam. Inna sprawa, że ja lubię realizować cele. To mi wprowadza ład do życia i kiedyś dawalo mi satysfakcję. Gdy się zastanawiam co sprawia mi przyjemność to muszę długo myśleć, by mi coś przyszło do glowy. Na pewno to obcowanie z kotami. Ich miękka sierść, cieplo, mruczenie i cichutkie posapywanie gdy śpią wtulone we mnie. Do tego leżenie na kanapie, miękkość koca. To ,,długie" poranki czyli powolne wstawanie, otwieranie oczu, czasem dosypianie jeszcze chwilkę. To zapach dezodorantu i perfum i świecy zapachowej. To wieczory tuż przed zaśnięciem gdy leże wtulona w plecy Krzyśka. To moment gdy robię coś dobrego dla innych typu wpłaty na potrzebujące zwierzęta czy zakup czegoś dla Sebastiana. To zanurzanie się w pachnącej kąpieli w wannie. To jesienne wieczory przy piecu kominkowym. Nie ma tu teraz czytania, bo czytanie to obowiązek, żeby posiąść wiedzę na której mi zależy. Nie ma tu malowania teraz/chwilowo/, bo wyznaczylam sobie pewne standardy do ktorych dążę i to właśnie one, świadomość swojej niedoskonałości zakłocają mi radość tworzenia. Tak samo jest z pisaniem. Poza tym i malowanie i pisanie mają dla mnie smak jako czynność wyjątkowa. Przyjemność to oglądanie dobrego filmu i ostatnio słuchanie audioboka. Chyba muszę odpocząć i bardziej skupiać sie na tych drobnych przyjemnościach, ktore sobie serwuję ale nieświadomie.

No i z nauki gry na pianinie powinnam chyba zrezygnować. To dla mnie za trudne z powodu koordynacji. Zawsze miałam problem z tym gdy każda ręka miała robić co innego. Tai chi też nie opanowałam. Mogabym opanować grę jedną ręką ale dwoma na raz? Nie uda się łatwo. Ponoć łatwiejszy jest keyboard. Ponoć można klawisze dla ulatwienia opisać. Mimo to jednak pomyślę jeszcze, bo moze coś łatwiejszego jednak uda się opanować... Zachorowaam na to jeszcze bardziej, bo mam stronę z wirtualnym pianinem i próbuję grać....:)

Wczoraj kupiłam warzyw i to taką siatę, że sprzedawca mi przyniósł pod dom. Dziś będę robić ogórki do słoików. Warzywami teraz żyję...

Ślimaki bez skorupy dobrały mi się do kalarepy. Zjadały nie tylko liście i 3 kalarepy musiałam wyrzucić, a takie ładne były... Mam bardzo ładny seler. Je mama, bo ja zielonego nie jadam.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.