DZiś mija dwa tygodnie diety. Zrzuciłam sporo, bo ponad 2 kg biorąc pod uwagę pasek, a właściwie około 4, bo waga była przekroczona i trzeba było pasek gonić. Dziś tylko około 600 kalorii. Będzie schab pieczony, jajka na twardo z sosem z jogurtu i chrzanu i serek wiejski z warzywami i świezymi ziołami. Już dużo do zrzucenia na ten etap nie zostało. Powinno się udać o ile nie przyjdą upały.
Wczoraj nie robiłam nic typu pracy fizycznej i za tym trochę tęskniłam. Dziś już normalne działania o ile deszcze nie będzie. Będzie cięcie drewna, ale sekatorem. Będzie też koszenie. Trzeba wszystko pociąć, bo gałązki leżą na podwórku. Z całej posesji już wszystko sekatorem usunęłam. Jest jeszcze trochę tego i owego grubszego, ale to wytnie Sebastian. Zostało cięcie lisicą, ale mało. Została sterta i to duża przygotowana do cięcia piłą łańcuchową. Mam nadzieję, że sobie z tym poradzę. Dziś będzie też koszenie. Trzeba skończyć podwórko. Koszę je na cztery razy, ale mogłabym na dwa. Podkaszarka wydala tylko nie lubi bardzo wysokiej trawy, bo trzeba ją odwijać. Czekam na sadzonki warzyw do donic. Z pewnościa przyjdą w tym tygodniu. Jest jeszcze pilne usuwanie darni z jednego miejsca i pryskanie perzu i pokrzyw. To ostatni tydzień urlopu Krzyśka i musimy maksymalnie pracę podgonić. Tydzień będzie pracowity o ile deszcz nie przeszkodzi, a przydał by się i to bardzo.
Dziś może będzie kolejna lekcja akwareli. Druga o malowaniu drzew. Wczoraj nauczyłam się trzech nowych sposobów.
Moja mama ma 80 lat i stara się być w miarę samodzielna. Radzi sobie jak moze. Niestety wyrzuca odpadki na podworku koło domu. To też doniczki, a ostatnio wyrzuciła pastikowe wiadro i miednicę. W domu ma w reklamówkach butelki plastikowe i słoiki po szybkich obiadach, które je zeby nie gotować. Muszę to wszystko dziś posprzątać do worka i wystawić obok pojemnika na śmieci. Ostatnio worek mi wzięli. Koło domu robota jest zawsze.
U mnie w obejściu zawsze rosły śliwy damaszki. Tak je nazywano, a ja myśaam że to dzikie śliwy i niezbyt je ceniłam choć miałam do nich sentyment. Ostatnio przeczytałam, ze można kupić ich sadzonki, bo to stara odmiana. U mnie teraz mam dwa spore, stare drzewa i masę odrostow, ktore wycinam. Śliwy owocują co drugi rok i owoce sa bardzo smaczne, ale trudne w obrobce, bo pestka nie odchodzi. Chyba zostawię jeszcze z dwa większe drzewka i niech rosną. Będą na dżemy.
Maju mój
poprowadź mnie tam
gdzie natura wybuchła szmaragdem
gdzie tulipany w szkarłatnych tunikach
igrają w słońcu
gdzie rozszalałe ptaki
sławią Amora
przysiądę w ciszy
i wspomnę magiczny moment
pomiędzy ożywczą kroplą dreszczu
a drgnieniem serca
spójrz
już dzień zamyka powieki
konwalie czarem kuszą nozdrza
bez układa się liliowym cieniem na poduszce
zasypiam