Zdałam sobie sprawę, że moje życie to szereg powinności, obowiązków. To cele, które sobie wyznaczylam i ich realizacja. Nie ma w nim wiele przyjemności albo raczej ja sie na nich nie skupiam. Inna sprawa, że ja lubię realizować cele. To mi wprowadza ład do życia i kiedyś dawalo mi satysfakcję. Gdy się zastanawiam co sprawia mi przyjemność to muszę długo myśleć, by mi coś przyszło do glowy. Na pewno to obcowanie z kotami. Ich miękka sierść, cieplo, mruczenie i cichutkie posapywanie gdy śpią wtulone we mnie. Do tego leżenie na kanapie, miękkość koca. To ,,długie" poranki czyli powolne wstawanie, otwieranie oczu, czasem dosypianie jeszcze chwilkę. To zapach dezodorantu i perfum i świecy zapachowej. To wieczory tuż przed zaśnięciem gdy leże wtulona w plecy Krzyśka. To moment gdy robię coś dobrego dla innych typu wpłaty na potrzebujące zwierzęta czy zakup czegoś dla Sebastiana. To zanurzanie się w pachnącej kąpieli w wannie. To jesienne wieczory przy piecu kominkowym. Nie ma tu teraz czytania, bo czytanie to obowiązek, żeby posiąść wiedzę na której mi zależy. Nie ma tu malowania teraz/chwilowo/, bo wyznaczylam sobie pewne standardy do ktorych dążę i to właśnie one, świadomość swojej niedoskonałości zakłocają mi radość tworzenia. Tak samo jest z pisaniem. Poza tym i malowanie i pisanie mają dla mnie smak jako czynność wyjątkowa. Przyjemność to oglądanie dobrego filmu i ostatnio słuchanie audioboka. Chyba muszę odpocząć i bardziej skupiać sie na tych drobnych przyjemnościach, ktore sobie serwuję ale nieświadomie.
No i z nauki gry na pianinie powinnam chyba zrezygnować. To dla mnie za trudne z powodu koordynacji. Zawsze miałam problem z tym gdy każda ręka miała robić co innego. Tai chi też nie opanowałam. Mogabym opanować grę jedną ręką ale dwoma na raz? Nie uda się łatwo. Ponoć łatwiejszy jest keyboard. Ponoć można klawisze dla ulatwienia opisać. Mimo to jednak pomyślę jeszcze, bo moze coś łatwiejszego jednak uda się opanować... Zachorowaam na to jeszcze bardziej, bo mam stronę z wirtualnym pianinem i próbuję grać....:)
Wczoraj kupiłam warzyw i to taką siatę, że sprzedawca mi przyniósł pod dom. Dziś będę robić ogórki do słoików. Warzywami teraz żyję...
Ślimaki bez skorupy dobrały mi się do kalarepy. Zjadały nie tylko liście i 3 kalarepy musiałam wyrzucić, a takie ładne były... Mam bardzo ładny seler. Je mama, bo ja zielonego nie jadam.