Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1572282
Komentarzy: 56068
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 lipca 2021 , Komentarze (76)

Znalazłam sobie szkołę angielskiego z lektorem. Zajęcia są online w tym dla seniorow. Może o tym pomyślę w lutym, bo z Duolingo sobie nie bardzo radzę. Niby przechodzę powtórzenia, a nawet poziomy ale nie mam do siebie zaufania. Kurs dla seniorow trwa 4 miesiące lub 8. Jestem skłonna zaryzykować 4 miesiące. To koszt okoo 250 zł miesięcznie. Jeśli nie dam rady, to zobaczę niemiecki. Tak do tego podchodzę teraz... Co będzie dalej nie wiem, bo saturn zmierza do mojego 4 domu, a to dom starości. W pobliżu jest mój urodzeniowy saturn. Mogę nagle wiek poczuć... Inna sprawa, ze mogę stopniowo zacząć wracać do świata zewnętrznego.

Założyłam sobie zeszyt z angielskimi slowkami. Był mi potrzebny skoro zapominam. W aplikacji niby problem nie taki wielki, bo już gdy słowko zobaczę czy usłyszę to rozumiem. Problem mam przypomnieć sobie bez pomocy. Chyba trzeba się w naukę bardziej zaangażować, bo 200 slowek to już coś. Ponoć A1 to okoo 500. Zaczynam rozumieć slówka ze słuchu. 

Niby znam około 1000 slow rosyjskich ale to słowa sprzed 40 lat. Kto wtedy jeździł za granicę. Kto slyszał o komputerze i internecie. W szkole nikt nie zakładał konta w banku. Nowe słownictwo jest inne tak jak innymi sprawami zajmują się teraz ludzie. Świat idzie z postępem i trzeba poznawać nowe slowa. Te nowinki są mi zwykle obce i dość trudno mi to nowe poznawać.

Przeczytałam o nowym trendzie na nieukrywanie siwych włosów. Kobiety przestają się farbować. To powrot do harmonii i odwaga, bo nie wszystkie chcą być szczere i ujawniać siebie. Ja kokietką nie jestem i nigdy nie ukrywam swojego wieku może więc czas by przestać się na siłę wizualnie odmładzać.  https://www.vogue.pl/a/srebrno...

Tym razem nawet ja nie zgadzam się z Pisem. Co więcej wkurzyłam się. Nie jestem wrogiem kościoła ale temat o pielęgnowaniu cnot niewieścich to już przesada. Niby nie mam małych dzieci i nie jestem feministką ale pomysł ministra Czarnka na wychowanie polskich kobiet jest szokujący. Toż to wręcz średniowiecze i całkowite odrzucenie postępu. Czasy są inne i moim zdaniem kobiety powinny być niezależne. Stawianie na rodzinę w której nie ma rownouprawnienia jest bez sensu. Do czego to wszystko zdąrza...?

Od wczoraj pada prawie cały czas. Ja jako deszczowa panienka delektuję się tym, bo czuję się bardzo dobrze. Jest chłodno.

14 lipca 2021 , Komentarze (4)

Dziś ma być gorąco, a ja mam do zerwania bob, bo się kladzie. Nie wiem czy go zjem na raz. Będę jeść sama, bo Krzysiek nie lubi. Mam też do zerwania rzut boczniakow. Kiedy cięcie drewna nie wiem... Wczoraj mimo upału udało się trochę ogarnąć ogrodek przed domem. Trzeba było przyciąć winobluszcz i wyplewić w donicach.

Znowu trzeba leczyć świerzbowca usznego u moich zwierząt. Draństwo ciągle wraca. Tym razem ma trochę Rozi, Kajtuś i Pikuś. Więcej ma Filuś i Józek. Mam najlepszy lek więc wyleczę tylko na jak długo? Filuś czuje się dobrze. Jutro jedziemy do weterynarza. Zastanawiam się czy te badania krwi robić. Niby jest już  starszy, ale czuje się dobrze i nie chcę go męczyć, bo choroba przeszła. Jeszcze pomyślę...

Im dalej wchodzę w angielski tym mi się wydaje trudniejszy. Wszystko mi się myli. Nie jestem w stanie zapamiętać wszystkich tych we, you, my, he i czasow. Do tego aplikacja narzuciła mi trudne wyzwanie i nie mogę przejść dalej. To wyzwanie to chyba w celu wymuszenia premium. Jestem bliska poddania się już teraz i niech mi nikt nie mowi, że nie jestem tępa jeśi chodzi o języki. Może inny sposob nauki bylby dla mnie łatwiejszy, bo łamany język też coś daje. Też się można porozumieć. W aplikacji musi być wszystko perfekt. Ponoć poznałam 200 slow. To sporo jużi jeśi przestanę się mylić to będę zadowolona. Z rosyjskim za to posuwam się naprzod. Wedlug fiszek minęlam znajomość 800 slow, a nie przeszlam jeszcze wszystkich. Faktycznie znam około 1000 slow, a rozumiem o wiele więcej. Myślę, że mi się uda osiągnąć A2 do końca roku, bo trzeba jeszcze znać słowa odpowiednie. Teraz np. znam slowa typu wrożka, poezja, wiersze czy astrolog, a nie znam tych związanych z podrożami zagranicznymi, bo ten temat mnie nie interesuje. Te ostanie jednak trzeba znać, a te które znam niekoniecznie. Sporo slow na fiszkach jest dla mnie nieprzydatnych, bo po co mi np. słowo morderstwo, linia lotnicza czy dziurkacz?

Przez te upały przytyłam prawie dwa kilo. Jestem spuchnięta, bo zatrzymuję wodę. Oby szybko to piekło się skończyło...

13 lipca 2021 , Komentarze (14)

Miałam dziś ciąć drewno, ale się nie da, bo upał. Takie mają być dwa tygodnie i robota będzie leżeć, bo w upały nie pracuję fizycznie. Może mi się uda tylko coś spryskać. Już mam serdecznie dość lata. Tak jest co roku. Cieszy mnie wiosna, ale drżę, bo ma nadejść lato, którego nie znoszę. Nienawidzę zwłaszcza potu i  kąpię się dwa razy dziennie. Częściej nie mogę, bo szambo. Nienawidzę rozgrzanej pościeli w nocy. Czekam na Annę, bo od Anki chlodne wieczory i poranki. No i oby. Jak się wścieknę to kupię klimatyzotor. Ciągle z tym zwlekam i nie o koszty tu chodzi, a o alergię. Ponoć klimatyzacja jest niezdrowa. Ja jestem uczulona na kurz, bo gdy mam grubsze sprzątanie nos mi się zatyka i mam spieczone wargi.

Poza tym chyba trwają żniwa, bo u mnie pszenica już dojrzała. Co roku wysiewam troszkę, by wiedzieć kiedy nadchodzi ten czas. Pamiętam z dzieciństwa żniwa. Wozy, konne oczywiście, kursowały całymi dniami, bo niedaleko była młockarnia. Pamiętam lany zbóż i tą gorączkową pracę w lecie. Pamiętam żniwa w Kamesznicy. Pamiętam chabry, maki, kąkole i głos skowronka. Wtedy było widać przemijanie pór roku. Był większy kontakt z naturą. U mnie była namiastka wsi. Sąsiedzi mieli krowy, kury. Koło mojego domu sąsiad pędził krowy na pastwisko i było słychać dzwoneczki. Teraz już chyba takie widoki to rzadkość nawet na wsi. Brak mi tego, bo miasta nie lubię. Doceniam oczywiście wspolczesność a szczególnie internet, ale nie wszystko teraz jest lepsze.

Wczoraj udało się uruchomić internet, ale musiałam wyrzucić zapasowy modem, bo też był zepsuty. Zaskoczył dopiero nowy, czyli ten który Krzysiek przywiózł z punktu. Wczorajszy dzień był dla mnie trudny. Mimo chłodu niewiele zrobiłam. Było tylko zasilanie warzyw i sprzątnięcie kilku doniczek sprzed domu. Prawie cały dzień miałam kiepski humor. Byłam ponura i spięta. Nie chciało mi się z nikim rozmawić, a tu jak na zlość mama byla jak nakręcona- dużo mówila i bya ruchliwa. Zmęczyła mnie w ciągu 10 minut. Dobrze, że Krzysiek jak zwykle kontaktu ze mną nie szukał, bo zagłębił się w krzyżówkach. Nauki trochę było...

12 lipca 2021 , Komentarze (6)

Tym razem mi szkoda, że już po weekendzie. Chyba jestem trochę zmęczona i potrzebuję luzu. Problem w tym, że ja ostanio nie potrafię nic nie robić. Nie wiem co to luz i beztroska. Nauka, ostatnio rosyjskiego śni mi się nawet w nocy. Tydzień będzie dość spokojny, bo w planach mam tylko wyjazd z Filusiem do weterynarza. Muszę z powrotem nauczyć się odpoczywać. Potrzebuję więcej medytacji itp, może snu i pracy fizycznej...

Filuś po tym mocniejszym antybiotyku przestał kichać. To oznacza, że chyba ryzyko nowotworu w głowie spadło. Teraz tylko trzeba zrobić badanie krwi, zeby poszukać tego co go odchudziło. Pojawilo się światelko w tunelu. To cudowny kot i chcę by jeszcze dlugo był ze mną. Ostatnio bardzo dużo je...

Szkolenie w sobotę było bardzo fajne. Było 9 osob. Wszystkie panie po studiach- terapeutki, psychoterapeutki i po psychologii. Wszystkie pracujące z klientami. Tyko ja jedna bieda ze średnim wykształceniem i bez ukończonej szkoly kierunkowej. Mimo tego ze wszystkim ćwiczeniami sobie doskonale radziłam i bylam aktywna. Szkolenie dużo mi dało. To inne spojrzenie na terapię. Terapia polega na tym, że nie występuję się w roli eksperta, a niejako partnera. Wszystko co sie tyczy motywacji musi wypływać od klienta. Klient sam ma wiedzieć co chce osiągną i jak, jak szybko i jaką drogą chce podążać.. Terapeuta niczego nie narzuca. To trudne, ale trzeba słuchać, być otwartym i zadawać otwarte pytania. Trzeba bardzo dokładnie śledzić na jakim etapie zmiany jest klient. Mam książkę na temat dialogu motywacyjnego ale w szerszym ujęciu i teraz ja studiuję.

Chcę kupić tą książkę ale pewna nie jestem, bo kupiłam inną z tej tematyki...

Od wczoraj nie mam internetu i działam na telefonie. Była burza i spalił się modem. Mam drugi ale też nie działa. Naprawa jeszcze 24 godziny. 

Kusi mnie kupić tablet.

11 lipca 2021 , Komentarze (16)

Tydzień był dość trudny, bo upał. Było też trochę wrażeń. Dziś trzeba odreagować. Ma jednak przyjechać brat Krzyśka i ma być jeszcze ostatni mecz. Mam już dość tego sportu, a zwłaszcza kibiców i tego podnieconego głosu komentatora. Nie znoszę takich klimatów i mecze mnie zmęczyły. To moja wina, bo już dawno miały być kupione słuchawki, a że Krzysiek się buntuje dałam spokój. To błąd... Dobrze, że juz koniec...

Ostatnio zajęłam się swoim instynktem macierzyńskim, a raczej jego brakiem. Nigdy go nie miałam.  To chyba rodzaj okaleczenia, ale nie mogę się do tego zmusić by w sobie go wzbudzić. To przychodzi samo albo nie i nie byam w stanie przewidzieć wcześniej czy sie pojawi. Adrian jest mi bliski, ale jak członek rodziny, a nie dziecko. Wspólczuję i sobie i jemu. On matki nie miał, a ja przeżywałam katusze gdy był dzieckiem i nastolatkiem. To był koszmar ta odpowiedzialność i wzajemna zależność. Uważam, że mam zmarnowane część życia. Tyle mojego szczęścia, że akceptuję to, ze nie jestem idealna i do ideału nie mam potrzeby dążyć. Matka powinna kochać bezwarunkowo. Ja tego chyba nie potrafię. Nie akceptuję drogi jaką wybrał i nigdy nie zaakceptuję. Nie będę go na niej wspierać. Niech sobie radzi sam. We wspołuzależnienie nie wdepnę. Ja też musiałam sobie radzić sama, bo rodzice mi nic dawać nie chcieli mimo kryzysu i bezrobocia. Tata dawał mi tylko możliwość zarobku. Pomagała mi babcia. Od rodziców dostałam mieszkanie, ale musiałam je wyremontować i wyposażyć sama i sama utrzymać. Adrian oczekuje, że dostanie wszystko full wypas. To niemożliwe i to nawet nie o pieniądze chodzi a o przekonania. Owszem rodzinie trzeba pomagać, ale tylko w tym z czym dana osoba sobie poradzić nie moze. Dzieci są przez jakiś czas zależne. Starsze powinny mieć obowiązki i też coś z siebie dawać, a nie tylko brać. Trzeba pomoc starszym czy niepenosprawnym. Adrian ma ręce i nogi moze pracować. Jeśli jest niepelnosprawny niech sie stara o rentę. Gdyby chciał wszyć esperal tobym pomogła...

Wczoraj angielski zaliczyłam śpiewająco, ale wszystko sposobem, bo przekonana do swojej wiedzy nie jestem. Ciągle zapominam slowka, a już ty czy im myli mi się notorycznie. Teraz chcę zwolnić z nową wiedzą i ćwiczyć to co już poznałam. Zaliczylam po 1 poziomie a jest po 5. Moze gdy dojdę do 5 poziomu już mi się mylić tak nie będzie.

Ostatnio odkrylam w sobie meteopatkę. Czuję się inaczej gdy ma padać. Jestem senna i zmęczona. Moze zawsze byłam tylko czucia do siebie nie dopuszczałam. Chciałam być twarda i odporna. Walczyłam więc z tym. Już walczyć nie będę. Nie muszę zawsze być w formie. Nie jestem robotem...

10 lipca 2021 , Komentarze (26)

Z nałogiem jedzenia sobie radzę. Przestalam podjadać, ale zapisuję w kalendarzu, że mam nad tym pracować. Praca nad nawykiem trwa miesiąc. Pewniej poczuję się dopiero pod koniec sierpnia. Wtedy pomyślę o diecie. Teraz nie nastawiam się na spadek wagi, ale coś moze spaść, bo jem mniej. Na razie zeszlam do jakiś 800 kalorii, a to za mało. Muszę dołozyć do okolo 1200-1300. Nie wydaje mi się, zebym osiągnęła cel na ten rok. Powodem bylo podjadanie i jojo po każdym etapie diety. Myślę by zrzucić do 66 kg, a to jeszcze sporo. Chodzi mi już tylko o zdrowie, bo wygląd mnie juz prawie całkiem przestał interesować. Starzeję się i po mojej atrakcyjności nic nie pozostało, ale nie ubolewam nad tym. Co to da? Lepiej przecież nie będzie. Młodości mi nie żal. Teraz mi jest o wiele lepiej niz kiedyś. Jestem szczęśliwsza i spełnina. Mlodość miałam kiepską i tylko bliskich którzy odeszli mi żal i ukochanych zwierząt.

Dziś zaraz mam kurs. Potrwa do 16. Dialog motywacyjny to ciekawy sposob na terapię, ale mogę mieć z nim problem. Polega na empatii, otwarciu na klienta, indywidualnym podejściu i słuchaniu. To wszystko jest dla mnie trudne. Już sama otwartość jest trudna. No zobaczymy. :) Jest jeszcze terapia poznawczo-behawioralna i skoncentrowana na rozwiązaniach. Tą ostatnia bardzo poleca pani prowadząca zajęcia u mnie w szkole. Przeczytam książki i skończę kursy i wtedy podejmę decyzję na czym sie skoncentruję.

Z matematyki teraz przypominam sobie logarytmy. Dobrze nawet idzie.

Od jakiegoś czasu bardzo uprościlam przygotowywanie posiłków. Rzadko gotuję z przepisow o ile nie muszę. Gdy chcę zjeść salatkę, to zaglądam do lodówki co mam i komponuję nie przejmując sie tym czy taki przepis jest czy nie. To mi skrociło czas siedzenia w kuchni. Dziś np. była sałatka z bobu z puszki, tartej marchwi piorek cebuli z majonezem. Wczoraj była czarna fasola, tarta marchew, piorka cebuli i ogorek kiszony. Podobny sposob mam gdy chodzi o dodatki do makaronu czy kaszy. Wczoraj był makaron z puszką ryb w oleju, piorkami cebuli, kukurydzą i tartą marchwią. Dziś mają być kotlety z boczniaków z jajkiem i kukurydzą z puszki. Tak kombinuję, zeby nic się nie marnowao, bo u mnie się jedzenia nie wyrzuca.

Wieczorem będę oglądać drugą część жестокий романс w wersji oryginalnej. Wczoraj oglądałam I część i film zrozumiałam. Znalazłam więcej filmow.

9 lipca 2021 , Komentarze (16)

Mam problem ze spokojnym podejściem do nauki, a i innych spraw też. Gdy nad czymś pracuję strasznie się nakręcam i wpadam jakby w obsesję i tylko o tym myślę. Z trudem wtedy odpoczywam. Po jakimś czasie tracę napęd i z całym zapałem biorę się za coś nowego. Teraz chcę się uczyć regularnie przez jakiś rok minimum. Tu trzeba innego podejścia. To ma nie być sprint, a bieg długodystansowy. Muszę się tego nauczyć. Od przyszego tygodnia nauka będzie przez godzinę, dwie dziennie. Pozostały czas wykorzystam na co innego... Na co? Jeszcze nie wiem, ale sporo zależy od pogody.

Dziś nadal upał, a ja muszę jechać do miasta, bo mi sie kończy ubezpieczenie na dom. Odkąd je mam śpię nieco spokojniej. Pojadę taksowkami w obie strony ale upał i tak poczuję. Oby do jesieni. Tęsknię za rześkim powietrzem, mgłą, wilgocią i piecem...

Dziś też walczę z jedzeniem, ale to nie dieta. Z dietą nigdy nie miałam problemów. Gdy byłam na diecie, trwałam bez trudu, ale krotko. Caly czas myślalam o tym, że gdy juz nie będę to się najem. Teraz chcę zmienić myślenie. Sprobuję znaleźć inne przyjemności oprocz jedzenia, a przyjemność jedzenia czymś zastąpić. Nad jedzeniem ze stresu jeszcze nie pracuję, ale już wiem, że to nic innego tylko chęć ukojenia. Jedzenie to moj nalog, ale mogę sobie z nim poradzić jak z innymi nałogami. Pewnie znajdę sobie kolejny, bo to najatwiejsze. Jeden nałog zastapić innym. Może będzie mniej destrukcyjny i oby przyniósł mi jakieś korzyści. Tak moze być gdy nalogiem jest np. praca... Oj coś mi się wydaje, ze teraz ciągnie mnie do nauki...:) Mimo braku diety waga spadła o 70 dkg.

Wczoraj poszukałam sobie w internecie gramatyki angielskiej. Chodzi mi o podstawy. Przerażają mnie czasy, ale najbardziej wymowa inna niż to co się pisze. Ja ty on  ona jestem w stanie opanować, ale wymowę niekoniecznie. Mam też straszny problem z pisaniem po angielsku ze sluchu. Jeszcze proste, krotkie zdania coś tam kumam, ale rozbudowane to koszmar. Od wczoraj nie jestem w stanie zaliczyć powtórzeń właśnie z powodu rozbudowanyh zdań. Gubię się w przedrostkach.

8 lipca 2021 , Komentarze (21)

Dziś Krzysiek kończy 60 lat. Jest bardzo przejęty. Nie wiem czy jego brat dziś przyjedzie. To i owo jest kupione. Jeśli przyjedzie ze swoją panią to alkoholu nie będzie, bo ona nie pozwala. Brat Krzyśka pije po kryjomu. Będzie dziś albo w niedzielę, bo remontuje mieszkanie corce. Ona ma już trzecie. Dwa chyba wynajmuje. Ma biuro nieruchomości i kupuję gdy jest okazja.

Wczoraj dobrze mi poszło z angielskim, ale to cud jakiś, bo robiłam na wyczucie i nic nie rozumiałam. To czas teraźniejszy. Weszły nowe słowa z ktorymi mam problem. Chyba faktycznie powinnam przerabiać dalej to co już zrobiam, a nie wybiegać w przód. Mam problem w pisaniu ze słuchu po angielsku. Pociągnę do końca wakacji i jeśli nadal nie będę mieć przekonania moze pomyślę o niemieckim, ale nie wsześniej niż od lutego.

Co do rosyjskiego to nadal nie wiem co umiem. Według testu w szkole językowej znam około 1000 słów. To mogą jednak nie być te słowa ktore są potrzebne do rozumienia innych i rozmowy. Są tematy ktore trzeba opanować na A1. Nie będę się tu gorączkować i szaleć. Będę się uczyć stopniowo. Nowe lekcje po wakacjach. Do tego czasu chcę się już podszkolić w internecie, ale ogólnie.

Całe życie mam problem z podjadaniem. Jem, bo lubię. To łatwodostępna przyjemność. Ostatnio jadlam zawsze coś gdy tylko wchodziłam do kuchni. Gdy wstawalam z kanapy od razu pojawiała się myśl, żeby coś skubnąć. Gdy nie byłam niczym zajęta przychodziły myśli o jedzeniu. Te wszystkie myśli byly natrętne i zwykle walka z nimi była przegrana. To mnie ratowało, ze nie trzymam smakołykow w domu, a Krzysiek swoje słodycze chowa. Mam do przekąszenia tylko to co ma mało kalorii typu warzywa, ale przekąską moze być kolejna kromka chleba z ogórkiem. To łatwe do przyrządzenia, a ja leniwa jestem. Wczoraj spróbowałam wydać tym myślom walkę i wygrywałam, ale tylko do czasu gdy byłam ich świadoma. To postęp. Chciałabym dojść do tego by jeść tyko z głodu.

Mam czasem ostatnio ochotę trzepnąć nauką w diabły. To zły wpływ marsa i urana na mojego neptuna. Muszę to przeczekać. Trochę to potrwa i będzie pod gorkę...

7 lipca 2021 , Komentarze (24)

Połowa tygodnia. Trochę pracy w tym tygodniu wykonałam choć straciłam animusz i do pracy fizycznej sie zmuszam. Wściekam sie przy tym, ale mus to mus. Ktoś to musi zrobić, bo trawa sie sama nie wykosi, a Krzyśkowi ani mamie nie zalezy. Ja też niby na ludzi specjalnie nie patrzę, ale świadomość, że dom moze być postrzegany jako patologiczny nie jest mi miła. Dom umiera i ja go sama nie zdołam uratować. Przykre to, bo pamiętam gdy był zadbany i zasobny. Wtedy jednak dbalo o niego o wiele więcej osob i wszystkim zależało. Teraz pensje są niby dwie, bo moja i Krzyśka, ale Krzysiek łożyć nie chce i wszystko muszę wyrwać. Mama nie dokłada sie prawie wcale. Tak jest ze wszystkim. Malowanie płotu czy sieni niepotrzebne, koszenie niepotrzebne, wycinanie chaszczy niepotrzebne, płot choć złodzieje chodzą po podworku niepotrzebny itp... Czasami jestem na nia wściekła, a czasami jestem rozgoryczona i życie wydaje mi sie strasznie ciężkie. Do tego łożę na dom, a nawet nie wiem czy go dostanę, bo ciągle mi mówi, że mnie wydziedziczy. Chodzi o jej polowę oczywiście, bo polowa jest moja. Teraz chcę założyć dwie kamery i też nie jest zainteresowana. Potrzebuję jedną od ulicy, bo ktoś mi co jakiś czas podrzuca worki ze śmieciami, a druga od strony ogrodu.

Na kurs dialogu motywującego w pracy z osobami uzależnionymi się zapisałam. Niby mam książkę, ale szkolenie to szkolenie.

Uczę się około godziny dziennie rosyjskiego. To głownie slowka. Sporo pamiętam. Teraz przerabiam rosyjski dla początkujących. Mam jeszcze 1000 rzeczownikow, 500 czasowników i 300 określeń. Mam na naukę rok. Na razie chcę się zorientować ile pamiętam. Jeszcze nowych słowek prawie nie przyswajam. Później chcę się uczyć okoo 5-10 dziennie. Chcę dojść do około B1. To mi wystarczy i powinno sie udać. Na razie jeszcze nie wiem ile znam. Pewnie mój poziomu A1 nie przekracza. Teraz dopiero widzę jak poziom nauki w moich szkołach był niski. Inna sprawa, ze były mniejsze wymagania, bo podręczniki były przerabiane.

Z angielskim jest o wiele gorzej, bo to całkowita nowość dla mnie. Uczę się sama i czarno to widzę.

Nie radzę sobie z matematyką. Chodzi o potęgi i pierwiastki. Wzory znam ale robię prawidłowo tyłko proste zadania. Gdy już jest więcej przekształcania nie daję rady. Matematyka się zmieniła. Chodzi o wymagania. Kiedyś trzeba bylo otrzymać wynik i droga dojścia do niego nie bya ważna. Teraz ważny jest sposob. Kiedyś byam niezła z matematyki, a teraz jestem dno. Programy też się zmieniy i np. w czasach gdy chodziam do technikum nie bylo w programie np. ujemnych potęg czy potęg w postaci pierwiastka. To opanowałam ale takich kwiatkow jest pewnie więcej.

Miałam dziś jechać do miasta, bo mi sie kończy polisa na ubezpieczenie domu. Ma być 35 stopni i zrezygnowałam. Pojadę w piątek.

6 lipca 2021 , Komentarze (30)

Z Filusiem jest problem, bo diagnozy nie ma, a jest nawet podejrzenie nowotworu. Trzeba zrobić badania, bo to może być tarczyca, nerki, trzustka. Takie schudnięcie nie jest normalne. Badania zrobimy gdy wybierze silniejszy antybiotyk na katar. Katar jest jednak zbyt mały by schudnięcie było od tego. Zapisałam się na przyszły czwartek.

Moja mama twierdzi, że jestem psychicznie zamknięta i emocje blokuję w sobie, bo nie klnę i nie złorzeczę na ludzi i przedmioty. Ona jak jak ktoś coś zrobi nie tak klnie na niego i życzy mu wszystkiego co najgorsze, a przedmiotami rzuca. Uważa to za naturalne zachowanie. Ja uważam to za objaw choroby i brak kontrolowania emocji. Moja psycholog nie widzi, zebym byla emocjonanie zamknięta. To prawda, że nie odczuwam często pozytywnych emocji typu radość. Opanowanie to dla mnie cenna cecha charakteru. Brak kontroli emocji to krzywdzenie innych i często zachowanie niekulturalne. Moja mama zachowuje się z klasą w stosunach oficjalnych. Bliskość jest da niej rownoznaczna niestety często wrecz z chamstwem co mnie okropnie razi. Ja staram się być opanowana, zwykle nie mam zwyczaju przeklinania i życzenia źle ludzom, ale czasem mogę ranić Krzyśka, bo go poniżam. Uważam to za złe i jestem z siebie niezadowolona, że dałam sie wyprowadzić z rownowagi. Dla niego wyzwiska i klątwy to norma, ale to nie oznacza, ze ja mam sie zniżać do jego poziomu. No i jak ja się mam z nimi dogadać?

W niedzielę odezwał się Sebastian. Usiłował przepraszać i chcial porozmawiać. Napisałam mu co o tym wszystkim myślę, ale rozmawiać nie chciałam. On liczy, że będzie jak było. Myli się. Nie będzie. Nadal nic nie rozumie i do niego nic nie dociera. Tym razem twierdzi, że zdecydowal się na wszycie esperalu. Jeśli się nie rozmyśli to mu pomogę...

Znalazłam kolejny sposob na naukę języków. To fiszki. Teraz uczę się rosyjskiego na komputerze i na telefonie. Mam do opanowania około 1000 rzeczowników i 500 czasowników i 300 określeń. Wykupiłam premium na rok.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.