Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490526
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 kwietnia 2021 , Komentarze (16)

Dziś wstałam wcześnie, bo czekam na przesyłki. Ja już teraz w sklepach stacjonarnych niewiele kupuję, bo wolę w internecie. Gdy Krzysiek wróci z pracy pójdę ciąć drewno. Dzisiaj jeszcze dość łatwe cięcie, bo czekają deski podłogowe, paleta i boazeria. Muszę wyprobować jak lisica radzi sobie z metalem. Kolejne cięcie to już meble. Moze iść trudniej, bo to twardsze drewno. Nie wszystko lisicą potnę. Duże blaty stołów to konieczność użycia piły łańcuchowej. Nie wiem czy będzie sadzenie. Moze coś będzie wymagało podlania. Może nam się uda zrobić drabinę do ozdoby sieni :) 

Wybrałam dla siebie kosę akumulatorową. To w zasadzie podkaszarka. Tnie plastikowym nożem, ktory zakłada się bardzo łatwo. To mi pasuje, bo nie ma walk z żyłką. Opinie ma niezłe, ale każdy pisze co innego. Jedni, ze kosi tylko trawę, a inni, że tez osty i pokrzywy. Jedni, że tylko trawę niską, a inni, że wyższa też. Podkaszarką niektóży koszą i 400 m. Akumulator pracuje ponad 30 minut. To by mi wystarczyło. Kosztuje 200 zł i chyba zaryzykuję. Jest jeszcze do kupna sekator na akumulator. Ten muszę kupić w internecie, bo u mnie  jest  w Obi tylko firmówka o 100% droższa. W internecie też kosztuje 200 zł. Na pieniądze/resztę/ czekam, bo miałam szybkie zlecenie na teksty.

Nie wiem na co się zdecydować w przypadku podłogi w ganku. Niby nie lubię plytek, ale gumolit się niszczy szybciej. Teraz są ładne gresy i chyba nie wszystkie są  tak bardzo śliskie. O takim wykończeniu myślę tez u mnie w łazience w części z toaletą. Teraz mam nierówny, szary beton. To pasuje do białych ścian i cegły, ale już jest brudny. Malować go nie chcę. To juz chyba gres lepszy. W przyszłym roku będzie chyba malowanie u mnie w ganku i też gumolit jest zniszczony. Coś trzeba będzie też pomyśleć.

Wczoraj przyszedł mi porzeczko-agrest, a w prezencie dostałam jabłoń kolumnowa lobo. Już są w ziemi. Bardzo mnie prezent ucieszył, bo planowaam coś kupić jesienią. Teraz muszę jeszcze kupić drugą-zapylacza... myślę o james grieve. Jeszcze chcę jagodę kamczacką.

Wczoraj była kolejna akwarelka, bo juz z obawy, że drzwi do pracowni nie otworzę, farby trzymam w pokoju dziennym. Dziś pewnie też coś poczynię. Kusi mnie lawenda i malwy. Mam zamowienie na maki...:)

26 kwietnia 2021 , Komentarze (24)

Wczoraj brakowało mi pracy i wynudziłam się. Po południu juz byłam tak zdesperoana, ze chciałam iść ciąć drewno. Zrezygnowałam, bo Krzysiek się wściekł.

Dziś jak się uda, wyjdę do pracy na dwór. Trzeba by wyplewić w donicach i podsypać korą. Pracy jest sporo, bo i donic niemało i trawy, a właściwie pszenicy. To ona rośnie, bo ziarno spada z dachu gdy mama karmi ptaki. Teraz trzeba wyplewić, sporo ziaren wybrać i wysypać korą, coby :)już nic nie rosło... Moze też uda się coś poplewić, bo od kilku dni nie ma za dużo deszczu i ziemia raczej przeschła. Idą też paczki i jeśli to będą rośliny, to będzie sadzenie.

Ostrza do lisicy znalazłam, ale to specjalne do drewna nie udaje sie założyć. Zalożyłam do metalu i tnie się nieco lepiej niż tym starym, ale to małe ząbki i drewno świeże moze iść ciężko. Moze jutro sie za to wezmę. Muszę ostrza kupić, ale specjanych do tej pilarki do drewna nie ma. Są tylko uniwersalne z drobnymi ząbkami. Wezmę chyba dziś. Te uniwersalne bardzo mi się przydadzą, bo jest cięcie drewna naszpikowanego gwoździami. Gwoździe są pozakrzywiane i wbijane pod kątem i nie widać gdzie są w środku. Cięcie pilarką lańcuchową byłoby niebezpieczne, bo na gwoździu może pęknąć łańcuch. To bywa groźne, bo odskakuje z wieką prędkością i razi...

Wczoraj przeczytałam, że najnowsze badania donoszą o zdrowszej nadwadze niż normalnej wadze u osob starszych. Ponoć po 65 roku życia warto nadwagę mieć, bo rokowania w razie chorob są lepsze i żyje się dlużej. Najlepiej by BMI wynosiło około 27. Ja powinnam ważyć w tym wieku około 72 kg. To jest do przemyślenia. Mam teraz 57 lat i na normalną wagę nie aż tak długo czasu. Chciałam schudnąć do 58 kg i w takiej sytuacji zrezygnuję, bo po co walka i męczarnia. Schudnę chyba tylko do jakiś 68 kg i dam sobie spokoj, bo mnie chodzi tylko o zdrowie. Jeśi tak, to chyba w przyszłym roku koniec diety.

W ostatnim czasie rozruszałam sie fizycznie i pracuję minimum godzinę dziennie. Czuję się lepiej. Jestem bardziej energiczna, nie tak rozlazła. Ostatnio naładowałam i przeniosłam 6 duzych wiader drewna, a później dwa opakowania zbiorcze napoi i nawet zadyszki nie miałam. To postęp. Z kręgoslupem co dziwne nie ma tragedii...:)

Wczoraj udało mi się wejść do pracowni i powstała akwarelka. Teraz farby są w pokoju dziennym. Dziś moze kolejna...

Tak u mnie na razie wygladaja schody. W tej donicy po prawej stronie są posadzone frezje, a niebieski pojemnik jest na szczawiki. Nie wiem jak mi sie frezje udadzą, bo jeszcze ich nie miałam. Będą tu jeszcze begonie zwisłe, dalia i aksamitki.

25 kwietnia 2021 , Komentarze (10)

Kupiłam pilarkę łańcuchową akumulatorową. Oczywiście dla siebie. Krzysiek nie chciał, ale go zmusiłam. To nie ten model o ktory mi chodzilo, ale tylko takie były dostępne w pobliskim obi. Nie chcę sprzętu z internetu, bo w razie awarii kłopot. Teraz jeszcze sekator akumulatorowy. Na razie mam połowę kwoty. Na drugą połowę muszę sama zarobić, bo Krzysiek sie wścieka. On sam zrobić nic nie chce i innym nie da. Wszelkie prace go denerwują. Chciałby, zebym nic koło domu nie robiła i remontow w domu też nie. Mam spokojnie leżeć i zbierać pieniadze. Na co? Żeby były... Z pilarką muszę jednak poczekać na Sebastiana, bo trzeba ją złozyć i przygotować do pracy. Złe złożenie to ryzyko uszkodzenia pilarki albo niebezpieczeństwa przy pracy. Sebastian nieźle mnie nastraszył, ale po przeczytaniu instrukcji przyznałam mu rację. Trzeba zachować ostrożność. Na razie się z nią zapoznałam, naadowałam baterię i uruchomiłam, ale bez łańcucha. Kupiłam okulary ochronne. Przy okazji poczytaam o BHP pracy z tego typu urządzeniami.

Nadal nie mam zapasowych nozy do lisicy. Był dodatkowy komplet w tym noże do drewna świezego. Chcialam go założyć, bo sa do cięcia gałęzie i dzikie śliwki z ogrodu. Mam do wycięcia jeszcze trochę dziczków głownie w sadzie. Miałam czekać na Sebastiana, ale skoro sobie z tym radzę to po co? Tylko te zagubione noze to problem. Jeśli nie znajdę, trzeba będzie jechać do OBi jak otworzą i kupić.

Myślę o zakupie kosy-podkaszarki akumulatorowej, bo spalinówkę obsłyguję, ale nie potrafię jej włączyć i nie potrafię nawinąć żyłki. Znalazłam urządzenie w moim Obi z nożem zamiast żyłki i chyba kupię. Teraz jest koszone co dwa miesiące gdy przyjedzie Sebastian, a chcę być niezależna i może kosić częściej. U mnie nie ma niskiego trawniczka i nie mam zamiaru po miejsku zakladać i kosić co tydzień, ale koszenie co dwa miesiące to jednak zbyt rzadko. Musi być coś solidnego, bo trzeba kosić pokrzywy, nawłoć i dzikie maliny, a także zioła.

Dziś spokojny dzień w domu. Pracy nie będzie. Moze tylko zawodowa. To też dzień na spanie. To też ostatnie dni gdy normalnie jem. Dziś będą placki ziemniaczane i moze kluski kładzione. To masa węglowodanów, ale juz nie tyję. Dieta od 3 maja i oby choć trochę motywacji było. Na razie jestem na etapie akceptacji wagi i wygladu. Nie chce mi sie odchudzać, bo po co? moze jednak 4-5 kg zrzucę. Później pewnie znowu waga nieco wzrośnie. Kolejny etap powinien być we wrześniu. Mam szansę osiągnąć cel na ten rok, albo nawet trochę mniej. Odkąd pracuję fizycznie czuję też fizyczny głod czyli ssanie w żołądku...

Powinnam czytać i działać artystycznie, ale nie bardzo mam teraz do tego glowę i nie bardzo mam czas. Teraz bardziej myślę o obejściu i remontach. Wczoraj miałam poczynić akwarelkę, ale wejść do pracowni po farby nie mogę. Od piątku usiłuję otworzyć drzwi do pracowni i nic z tego. Zamek szwankuje i trzeba Sebastiana, żeby go naprawił. Cały jest do wymiany. Dziś znowu spróbuję otworzyć...

24 kwietnia 2021 , Komentarze (12)

Wreszcie weekend. Odpoczne od kurierów i wyśpię się do oporu. Miałam mieć szkołę. Tylko dzisiaj, ale nie mam. Po poludniu moze mi sie uda pociąć trochę drewna. Chcę skończyć deski z rozebranej komórki i boazerię. Zostaną gałęzie. Te tnie sie trudniej, bo są grubsze i twardsze, ponieważ to świeze drewno. Nie wiem czy nie trzeba nowego noża, a zapas, który miałam Sebastian gdzieś wsadzil i nie mogę znaleźć. Dzwoniłam do niego, ale on zamiast pomóc, jeszcze mnie ochrzanił, że sie za to brałam. Kazał mi czekać z cięciem na niego. Jeszcze czego. On by tylko z wszystkim zwlekał. Upije się, a później praca jest jutro. Do tego cięcia podchodził kilka razy i nie skończył, bo mu gwoździe przeszkadzały. Można minąć przecież. Jest jeszcze sporo gałęzi w ogrodzie i Krzysiek musi znieść. Jest jeszcze trochę dziczków do wycięcia, ale chyba bez nowego ostrza nie dam rady.

Przyszły mi surfinie, pelargonie, werbeny i koleusy. Wszystko do doniczek, a że są noce zimne wnoszę je do domu. Jest z tym trochę pracy. Problem jest szczególnie z surfiniami, bo je wsadziłam do dużej, ceramicznej donicy, a ta z ziemią waży. Na schody do doniczek kupilam też dalię niską i jeszcze kupię aksamitki, ale wyłożę truciznę na ślimaki. Mam kupić jeszcze tylko sadzonki warzyw i to już wszystko... No prawie, bo myślę o truskawkach pnących i ananasowych. Pnące podobno są dość drobne i niezbyt smaczne, ale owocują po trochu przez cały sezon.

Znalazłam w sklepie pilarkę spalinową, która waży tylko 5 kg. Jest wyposażona w system antywibracyjny i ma hamulec bezpieczeństwa. Zastanawiam się czy jej nie wziąć, bo może bym sobie z nią poradziła. Są jeszcze pilarki akumulatorowe. Jedna wpadła mi w oko, bo waży trochę ponad 3 kg. Zaletą jest łatwe uruchamianie. Ponoć tnie drzewa do 25 cm w obwodzie. Są jeszcze pilarki elektryczne...:) Coś kupię, bo mam pęd na niezależność...

Wpadł mi w oko sekator akumulatorowy i raczej na pewno go kupię i to szybko. Mam  w ogrodzie do wycinania sporo dzikich malin i chaszczy. Zawsze ciął Krzysiek, ale sam inwencji nie ma i każdą gałązkę trzeba mu pokazać co mnie złości. Zwykły sekator to pęcherze na rękach, a ja tego nie lubię...

To co kwitnie :)

23 kwietnia 2021 , Komentarze (23)

Wczoraj pracowałam nad lisicą i już potrafię zdjąć baterię i  ją założyć. Trochę trzeba siły, ale można i sposobem. Wczoraj znowu trochę pociełam i naszykowałam kolejne porcje. Nie wszystko jednak nią potnę, bo nie da rady. Niektóre kawałki sa za grube i trzeba spalinowki, a tej to ja sie boję. No i jest okropnie ciężka. Uruchamianie też jest dla mnie trudne. Chyba trzeba będzie tą spalinówkę jednak kupić choć to uzależnienie od Sebastiana i jego kaprysów po alkoholu. Krzysiek do spalinowki nawet podejść nie może. Lisicy też mu nie daję, a kosa spalinowa go nie interesuje. Koszę ja jak mi Sebastian włączy.

Ja kiedyś sama sporo prac typowo męskich wykonywałam. Uczył mnie tata, a ja po rozstaniu z pierwszym mężem byłam około 15 lat sama. Musiałam sobie radzić. Trzeba bylo wrzucać węgiel to wrzucałam, rąbałam drewno, malowałam, naprawiałam ściany, przedłużacze, wtyczki. Zamontowałam sobie dzwonek na baterie itp, nosiłam opał. Gdy zamieszkał ze mna Krzysiek, to poczułam się z tych spraw zwolniona, bo w końcu pojawił sie facet. Niestety on ma dwie lewe ręce jeśli chodzi o remonty. Nie jest też dobrym organizatorem i nic go nie interesuje. To co ciężkie, ale proste w domu i koło domu zrobi gdy pokażę co trzeba. Jest mi lżej, ale zauważyłam w sobie bezradność. Zmieniam się w kobietkę która nie wie jak trzymać siekierę i boi się wiertarki. Od jakiegoś czasu z tym walczę i mi idzie. Zawsze byłam bardziej samodzielna i taka chcę być z powrotem. Odkąd jednak walczę, stałam sie twardsza i chyba mniej kobieca.

Dziś chcę iść z Krzyśkiem zobaczyć czy można zerwać pączki sosny. Chcę zrobić nalewki i moze syrop. Bardzo lubię nalewkę z sosny. Piję ja jako smakową, a nie leczniczą... Syrop jest skuteczny... Mam sporą porcję w spiżarni, ale gdzieś zaginął w czeluściach...

Dziś moze mi się uda poczynić akwarelkę. Moze maki... Bardzo mi brak działań artystycznych. Jutro może też coś podziałam, bo Krzysiek idzie do pracy i na dworze wiele działań nie będzie... Powinnam kontynuować lekcje akwareli. Może znajdę czas w niedzielę.

Czekam na ostrożki i porzeczkoagrest. Jeśli przyjdą, to trzeba będzie wsadzić. To już ostatni krzew do donic.

Może zaraz wyjdę usunąć gruz z rabaty. Nałożę do wiader, a Krzysiek wyniesie jak wroci z pracy. Staram sie nie dźwigać, bo boję sie o kręgosłup... Gdyby mi sie teraz gdy tyle prac pogorszylo, bylby problem...

Miał mi znajomy wysypać zwirkiem koło grobów i wszystko stoi, bo markety budowlane zamknięte. Ile jeszcze?

22 kwietnia 2021 , Komentarze (16)

Chcę wyjść na dwór i nie wiem czy sie uda. Ma ponoć padać. Krzysiek pracuje rano to wyjście by było po południu. Chodzi mi o napełnienie skrzynek na warzywa. Są jeszcze przygotowane cztery małe. Będą w nich rosły ogorki i kabaczek. Jest też pilne plewienie i posprzątanie gruzu z rabatki przed domem, bo kupiłam ostróżki i maja rosnąć w tym miejscu. Gruzu nie ma duzo, ale trzeba będzie usunąć też trochę ziemi, bo wszystko sie zmieszało. Dość pilne jest cięcie drewna lisicą. To muszę zrobić ja i to szybko, bo sterta drewna na podwórzu mnie denerwuje. Jest sianie kwiatów - slonecznikow. Musimy posadzić wierzbę, bo kupiłam iwę miniaturową i trochę roślin. Przyszły pelargonie, werbeny i surfinia, a miały przyjść za 16 dni. Będzie kłopot, bo noce maja byc chłodne...

Wczoraj pociełam trochę drewna. Tak ze dwa duże wiadra. No moze trochę więcej. Więcej mi na razie nie potrzeba, bo na bieżące zuzycie dość. Krzysiek musi znieść, a cienkie patyczki spalić. Skończyło sie pęcherzem na ręce i pęknięciem go, bo byłam zawzięta, ale i tak jestem z siebie dumna. Jednak bez mężczyzny chyba nie dam rady. Teraz trzeba zdjąć baterię, żeby ponownie naładować i siły do tego nie mam. Trzeba też z powrotem załozyć i to też wymaga siły, albo sposobu. Będę nad tym pracować. Teraz w sezonie praca koło domu jest praktycznie cały czas. My pracujemy mało i efekt jest taki, że porządku nie ma. Teraz na dodatek dom bardziej zaniedbany, bo czasu brak. Mam inne zajęcia, pasje. Moja koleżanka całymi dniami jest albo w ogrodzie albo dziala w domu. Do tego nie pracuje zawodowo. Ma wszędzie idealnie. To są jej jedyne pasje. Kiedyś było feng szui, ale odeszła od tego. Dla mnie dom i rodzina są najwyżej tak samo ważne jak rozwój. Mój osobisty, a nawet ten jest chyba ważniejszy. Teraz niestety to zaniedbałam, bo są pilne prace do zrobienia na dworze. Mam dwa kursy artystyczne do kontynuacji. Mam kurs parapsychologii i psychologii z ESKK. Mam kurs fotografii przyrodniczej. Mam około 30 poradników itp do przeczytania i kiedy znaleźć na to wszystko czas? No kiedy?

Kupilam karmę weterynaryjną gastro dla Filusia, ale on zje trochę, zostawi i biegnie do normalnej. Trochę więcej zjada Morus. On też jest chudy, ale był chudy całe życie. Kiedyś był przebadany i weterynarz stwierdził, że taka jego uroda. Ja przywyłam, ze nie lubi jeść i dałam mu spokoj. Już więcej tej karmy nie kupię, bo droga, a one i tak wolą inną. Nie będę z nimi walczyć, bo to mija się z celem. Zależy mi żeby jadły karmę mokrą i muszę się do nich dostosować.

Filuś po 3 dawkach leków kicha rzadziej... Ma syrop przeciwapalny i antybiotyk w syropie.

I na koniec kilka wiejskich zdjęć i Aronek moje serduszko kochane. Jak to się we mnie wtula gdy śpi i jak cudnie wtedy mruczy...:) Takie chwile są bezcenne...:)

21 kwietnia 2021 , Komentarze (30)

Ostatnio jestem senna choć śpię normalnie po około 8 godzin. To chyba pogoda, choć rzadko miała do tej pory większy wpływ na mnie. Co prawda zawsze gdy padał deszcz bywam spokojniejsza, ale żeby od razu spać. Czekam na pogodę. Trzeba pilnie plewić. Poza tym mam pilne pisanie, bo zdobylam dwa zlecenia. Jedno na tematy ezoteryczne 10 tekstów po około 1500 znakow i drugie z medycyny 8 tekstów po 2000 znakow. Realizacja obu zleceń do końca tygodnia.

Krzysiek od jakiegoś czasu bywa okropnie wściekły. To się zaczęło jeszcze przed przyjazdem Sebastiana i do tej pory mu nie przeszło. Wścieka się na wszystkich. Na mnie na zwierzęta, na moja mamę i na fachowca, który zakładał zasuwkę kilka lat temu. Kilka dni temu był wściekły, że brat go chce odwiedzić. Ma napady wściekości i wrzeszczy. Leków więcej brać nie może. Teraz uran ze skorpiona atakuje jego neptuna, ale to raczej co innego powinno się dziać. Jest też jowisz w kwadraturze do księżyca. To też źle. Trzeba chyba przeczekać, bo jakie mam wyjście. Mnie tranzyty jowisza/jowisz w kwadraturze do jowisza i ascendentu i descendentu/ kuszą do rozwodu. To tylko pokusy i nie ulegnę. Planety są w ruchu i za jakiś czas moze byc lepiej...

Wczoraj było trochę cieplej i byliśmy na dworze. Plewić się jednak nie dało, ale posiałam trochę roślin. Byłam też kolo lasu na spacerze. Chciałam pozyskać irysy, bo ktoś wyrzucil i tam rosły. Niestety już ich nie ma. Wiosny za bardzo nie widać. Wszystko jeszcze szare. Tylko takie kwiaty znalażlam...Drzewo liche i prawie usycha...

Ostatnio znowu mam fazę na niedbanie o siebie. Denerwuje mnie piłowanie i malowanie paznokci. Niechętnie robię depilację cze peeling. Nie mam przyjemności w stosowaniu balsamu czy kremu, ba denerwuje mnie to, bo skora jest po tym lepka. Zrezygnowałam z robienia maseczek, masek na włosy i stopy. Jeszcze tylko mam przyjemność w stosowaniu tego co pachnie. Chętnie używam perfum i dezodorantów. Nie wiem kiedy mi to przejdzie, ale w tym momencie pielęgnacja jest z grubsza. Chciałabym tylko się wykąpać, uzyć dezodorantu i perfum i tyle. Przyczyny niechęci tak do końca nie znam. Nachodzi mnie to co jakiś czas wraz z refeksją, ze w moim wieku kosmetyki niewiele dają i że czasu nie zatrzymam. Kremy zmarszczek nie zlikwidują, a obwisla skora na podbrodku w cudowny sposób nie zniknie.To po co się starać? Po co tracić na to czas i pieniądze?  Po co się łudzić? Na szczęście moj wygląd nie jest dla mnie specjalnie ważny. Już nie jest ważny i bardzo mi z tym dobrze. Co za szczęście, ze nie należę do kobiet, ktore uważają przemijającą mlodość za tragedię.

20 kwietnia 2021 , Komentarze (21)

Bardzo dobrze, ze poszłam do szkoły, bo zyskałam wiedzę nie tylko specjalistyczną. Teraz mam świadomość, że problem z nałogami maja też często osoby dobrze wykształcone i sporo zarabiajace. Alkoholik to niekoniecznie menel spod sklepu, ale i często nauczyciel, psycholog, lekarz. Słyszałam o błyskotliwym pracowniku korporacji raczącym się kokainą i o policjancie palącym marichuanę. Moja nauczycielka miała problem z alkoholem, a znajomy ze szkoły - kierowca wybierający sie do pracy na policji miał problem z amfetaminą. Teraz przez koronawirusa - samotność, zmartwienia, stresy nałogi pojawiaja się jak grzyby po deszczu. Ostatnie zajęcia byly szczegónie ciekawe, bo to już konkretna wiedza na temat jak pracować z ludźmi uzależnionymi. Ja oczywiście nadal czytam książki na ten temat i na temat psychologii, bo wiedzę poszerzam. Interesuje mnie też terapia poznawcza i bahewioralna. Mam książki na ten temat. Czytam też opracowania w internecie. Szkoła nadal mnie cieszy.

Niedługo zaczynam dietę i już myślę. Przydałaby mi się jakaś nowa, żeby organizmowi zaserwować szok toby może 10 kg zrzucił. Na razie jest problem, bo spada 5 i przestoj. No i koniec diety. Później małe jojo i nabieram prawie wszystko z powrotem. Ostatnio zrzuciłam 5 kg, a nabrałam 3. Jak mi waga będzie po 2 kg spadać to jeszcze to długo potrwa, a diety mam dość. Już za długo trwa i chciałabym przestać o niej myśleć. Chciałabym ważyć w normie, ale nie wiem czy wcześniej diety nie rzucę w diabły. Moze tylko do 6 z przodu zejdę. Motywacja leży odkąd zeszłam z otyłości. Wygląd też mnie specjalnie nie razi. Nie muszę wyglądać świetnie by czuć sie dobrze. Jeszcze tylko to mnie trzyma, że może by mi ciśnienie spado do normy. Teraz miewam czasem 140 150/80, ale leków nie biorę. Przez kilka lat brałam leki, bo niewałam kiedyś i 200/85.

W związku z dietą nic nie kupuję, bo wyjadamy ze spiżarni. Mam dużo majonezu, makaronów, puszek ze strączkowymi, chrzanu w słoiku. Mam też jeszcze grzyby suszone, mannę i kasze, rożne kasze, bigos z kabaczka i leczo. To wszystko będzie zabronine, bo przejdę na dietę plaż południowych. Ladnie na niej chudnę i głodu nie czuję. Pocieszam się, że to tylko miesiąc. Zleci szybko...

Przez te zimna ogarnąl mnie leń. Całymi dniami sie skurczam i mam ochotę na leżenie na kanapie z nogami na termoforze. W domu jest około 20 stopni, ale to mi malo. Chciałabym więcej. To chyba starość mnie dopada. Tylko czemu Kzyśkowi ciepło? On starszy...

Z Filusiem problemu nie ma. Waga jest w normie, guzek to kaszak, a kichanie to lekka infekcja. Dostał leki...Uf...

19 kwietnia 2021 , Komentarze (8)

Nowy tydzień i trzeba zaplanować pracę, a tu zapowiadaja deszcze. Nie wiem co w ogrodzie zrobimy. Chyba tylko posadzimy to co przyjdzie. Jest zimno i wiosna marudzi w tym roku. Starsza sasiadka, kiedyś rolniczka przewiduje ciężki rok i drożyżnę. Są ponoć marne szanse na owoce, bo drzewa ledwie puszczają. Jej córka twierdzi, że kwiatów malo sprzedaja na targu i liche są. Wczesne ziemniaki powinny już kiełkować, a tu ani widu...

Dziś jedziemy z Filusiem do chirurga. Trzeba obejrzeć guzka i trzeba chyba leki, bo za często kicha, a to nie katar koci. Na razie dostaje karme weterynaryjną gastro o podwyższonej kaloryczności, bo musi przytyć. U weterynarza mam byc po 18 i wcześniej muszę zrobić paznokcie więc do ogrodu nie wyjdę. Aronek okazał się zdrowy, a guz to tylko przepuklina. Filuś to wspaniały kot - przymilny, mruczący, nakolanowy. Był wychowany na smoczku, bo mleko pił tylko z butelki. Znalazłam go koło śmietnika w mieście gdy miał z 4 tygodnie. Skończył 12 lat. Operacja to ryzyko. Martwię się i to bardzo.

W sobotę miałam 11 rocznicę ślubu z Krzyskiem, a razem jesteśmy 17 lat. W tych dniach mija też 5 lat z Sebastianem... Odliczam, ale nie świętuję...:)

Kupiłam farbę do włosów i znowu łazienkę zachlapię. Krzysiek sie wścieknie. Kupiłam też patelnię.

Koniec ulg w szkole. Chyba. Niestety od maja już zajęcia w budynku szkoły, bo tak podali na stronie. Dla mnie to kłopotliwe, bo trzeba będzie jeździć i kosztowne, bo jeździć zamierzam taksówkami. Nie na wszystkich zajęciach juz będę. Mam trochę książek i te tematy o ktorych mogę poczytać, pominę. Po szkole zdobędę uprawnienia do pracy z klientami. Mogę otworzyć nawet działaność, ale osoby którym bym ewentualnie pomagała to by byli właśnie klienci, a nie pacjenci. Pacjentów ma lekarz. Na razie zaczynam sobie wszystko w głowie ukladać, ale już wiem, że ani Sebastianowi ani Adrianowi na tym etapie nie pomogę. Sebastian chce pić, a Adrian niby nie, ale nie jestem dla niego autorytetem. Tak często bywa, że osoba bliska nie jest autorytetem i wtedy na terapeutę trzeba wybrać kogoś obcego. Następne zajęcia za tydzień, ale tylko jeden dzień. Odbędą się online. Nauczucielka z którą mialam zajęcia wczoraj, wcale nie jest pewna czy zajęcia w maju będą stacjonarne. Ona woli online, ja wolę online i jeśli inni też to moze uda się załatwić, by były zawsze online.

Wczoraj upiekłam sernik. Zjadłam pól tortownicy zamiast obiadu i kolacji. Był dietetyczny tylko ser, jajka i trochę manny. Odchudziłam go, bo miało być jeszcze masło. Oczywiście nie użyłam cukru tylko słodzik. Nie przytyłam...

18 kwietnia 2021 , Komentarze (8)

Dziś przedpołudnie  i wczesne popołudnie spędzę w szkole. Zajęcia są zapanowane do 18, ale pewnie skończą się wcześniej. Tematy na ten zjazd to: Społeczne uwarunkowania i konsekwencje uzależnień, metodyka pracy z ludźmi uzależnionymi, wybrane zagadnienia z zakresu uzależnień behawioralnych. Tematy ciekawe, ale niektóre to kontynuacja, a ja w międzyczasie przeczytałam książki. Na razie zajęcia jeszcze online i oby dalej takie były chociaż w tym semestrze. Wczoraj zajęć nie było, bo nauczycielka chora.

Po zajęciach może sie uda na chwilę wyjść na dwór, bo pogoda nieco lepsza. Krzysiek nie chce ponieważ uważa, że w niedzielę się nie pracuje. Chcę ukorzenic bluszcz i chcę iść po irysy, bo w czwartek sie nie udało z powodu zimna. Nie wiem czy dziś sie uda iść, bo Krzysiek narzeka na bóle w biodrze. Niby robię mu zabiegi i jest lepiej, ale ciągle boli, a  wczoraj w pracy dodatkowo to nadwyrężył...

Trzeba by pomyśleć o korze pod krzewy i do donic. Teraz w donicach oprócz krzewów owocowych i drzewek kolumnowych, rośnie pszenica. Mama ja sypie ptakom na dach i spada do donic. To zbędny dodatek, bo niepotrzebnie ciągnie składniki odżywcze. Trochę kory mam, ale trzeba jeszcze kupić. Moze na początku maja.

Nadal myślę o wystroju drugiej sieni. Chcę kupić stojący drewniany wieszak, świecznik z metaloplastyki albo duży drewniany lampion i moze krusyfiks, bo w dawnych wnętrzach ich nie unikano. Moze pomyśle o lustrze...To wnętrze już raczej wiejskie nie będzie, ale będzie w starym stylu. Nie będzie eleganckie i wykwintne, bo z tym mi nie po drodze. Lubię ładne rzeczy, ale jako dodatki. Wykończenie wnętrz ma być skromne. Nic mnie tak nie razi jak gładź na ścianach i panele czy kafle. To też niepraktyczne. W gips gwoździa nie wbiję, na panelach zostaja plamy wody, a po kaflach sie ślizgam no i kiedyś tego typu wykończeń nie było. Były za to drewniane podłogi i parkiety, mozaiki. Nie uznaję imitacji. Wolę drewnianą malowana podlogę niż panele. Nawet lubię gumolity, bo w latach 80 ubiegłego wieku były popularne i ocieplają podlogi. Trochę rzeczy już mam na oku. Oby jeszcze w czerwcu były... Znalazłam piękne lustro i kilim...

Szukam krzewow do cienia, bo mam na nie miejsce... Znalazłam bezpieczne miejsce na funkie i szukam miejsca na dzielżany...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.