Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491872
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 kwietnia 2021 , Komentarze (35)

Dziś miałam mieć zajęcia w szkole  do 18, ale myślę, że nauczyciel chory. Krzysiek idzie do pracy, a ja będę działać w domu. Trzeba coś zarobić, bo powinnam kupić trzy krzesła do kuchni. Teraz mam każde inne w tym jedno politurowane z tapicerką, bo moje kuchenne pomalowane na niebiesko zjadly korniki. Krzysiek odkąd uslyszał, że trzeba kupić juz sapie ze złości więc zarobić muszę ja. Krzesla będą drewniane moze sosna, a moze je pomaluję na niebiesko, bo takie mam dodatki w kuchni choć nie wszystkie. Moja kuchnia jest kolorowa, zagracona i wyglądem przypomina wnętrze z lat 80 ubiegłego wieku choć szafki są nowe, drewniane. Mam trochę Wocławka w tym talerze na ścianach, starą polkę na talerze i garnuszki, suszarkę na pokrywki robioną przez tatę i piec węglowy :) Niestety to stalowa piecokuchnia, a armatura nie zdobi. Chciałabym kaflową kuchnię, ale z CO nie zrezygnuję. W przyszłym roku trzeba będzie pomalować i aż się boję kto te drobiazgi  ozdobne ogarnie.

Nie wiem czy mi się uda coś na dworze typu plewienia zrobić. Pewnie nie, bo mokro i ciągle coś z góry leci. Moze zrobię trochę porzadku w kuchni - parapet i pod zlewem. Mam do przesadzenia kika roślin pokojowych. Za późno na to ale trudno... Chcę kilka kwiatków kupić. Moze chemedorę i jakieś hoje. Moze drzewko szczęścia, aralię i cissus. Może dracenę. Fikus niestety zmarniał, bo chyba było mu za zimno. Chciałam aspidristę z białym paskiem czyli żelazne liście, ale to teraz bardzo delikatna roślina... Czekam na mirt, rozmaryn, mandarynkę i asparagus i oby wykiełkowały... Trochę się obawiam bo zimno...

Wczoraj przyszły pnącza i trzeba bylo je posadzić. To clematis i wiciokrzew. Miejsce wybrałam w poblizu toalety Pikusia i trzeba było wybrać dużo ziemi i nasypać nowej. Trzeba tez było zastawic drogę Pikusiowi, boby rośliny zniszczył. Clematis ogrodziłam nowym płotkiem. Będzie się piął po jałowcu. Wiciokrzew jest bardziej ciężki i muszę wkrótce kupić kratkę, bo nie chcę by wrósł w siatkę. Też go odgrodziłam płotkiem. Mam nadzieję, że będą ładnie rosły... Dostałam też prezent- różę pnącą w kolorze czerwonym. Ma być odporna. Dałam ja do donicy i oby rosła. Moze osiągnąć do 3,5 metra.  Różyczka juz ma listki...

Moja sień jest na ukończeniu. Dzwonki idą. Do zrobienia jest drabina i wieszak na zioła i trzepaczkę, ale musi być cieplej. Powoli myślę o drugiej sieni. Mama dała mi wolną rękę. Problem będzie z kaloryferem i żyrandolem. Kaloryfer jest na szczęście stary, żeliwny. Po prostu go pomaluję. Niestety żyrandol jest nowoczesny, ale na razie zmienić go nie mogę, bo nie chcę urazić brata Krzyśka, który go założyl. W sieni będzie też chyba kosz wiklinowy na pranie rodem z PRL-u i toaletka z lat 50 ubiegłego wieku z tym, że pomalowana na biało. Mam też stare krzesło i może wstawię zamiast kosza. Zainwestować trzeba będzie w farbę kredową do drzwi, bo maja być w przecierki i w dwa dywany. Jeden ma iść na ścianę, a drugi tradycyjnie na podlogę. Na ścianę chcę coś kolorowego typu starego kilimu. Moze mi sie uda kupić coś starego. Na podłogę kupię może coś ze sznurka. Na podłodze jest też gumolit i nie wiem w jakim stanie. Pamięta czasy mojego dzieciństwa. Jeśli jest w złym stanie, trzeba kupić nowy i może być problem by coś w stylu dawnym znaleźć. Zobaczę co pod gumolitem jest i wtedy decyzję podejmę. Może malowany beton, albo podłoga? Ściany będą białe w przecierki. Oczywiście nie będą równane. Dziur nie będzie, bo nie chcę szokować mamy. :) Zastanawiam się nad dodatkami i pomysłu na razie nie mam. Toaletka narzuca nieco styl, choć juz jest bez lustra. Wnętrze musi wyglądać bardziej na przedpokój niż sień. Ma być dość surowe w wyrazie. Będą też malowane szyby w drzwiach, ale muszą być toporne. Filigranowy, uroczy witraż nie będzie pasował, bo to nie ma wyglądać jak wnętrze w eleganckiej kamienicy ani w dworku.

16 kwietnia 2021 , Komentarze (31)

Bardzo lubię koleusy. W tym roku kupiłam trzy o rożnych barwach liści. Ozdobią schody przed domem. Później je wezmę do domu i moze przetrwaja na oknie. Przed domem będą jeszcze pelargonie, werbeny, będzie dalia, begonie, róża, szczawiki i lilie. Lubię też petunie, ale miejsca brak i chyba w tym roku nie kupię. Nie wiem co ze śmierdziszkami, czyli aksamitkami. Też je lubię i ślimaki też lubią. W zeszym roku zjadly mi wszystkie.

Nadal zimno i na dworze nie sposób pracować. Dość mam zimy w tym roku. Chcę ciepła, nawet slońca. Chcę wyjść z książką na lawkę. Chcę wypić kawę w ogrodzie albo na schodach przed domem. Dużo sobie obiecuję po tegorocznym lecie. Ma być sporo pracy ale i relaks na dworze. Na razie dni mijają, a praca stoi. Cięcie drzewa nawet nie zaczęte. Plewienie nie skończone. Cztery skrzynki czekaja na ziemię. Pomidory nie popikowane i marnieją. Ogórki i dynie nie wysiane. Nie wysiane tez kwiaty. W domu zimno i trzeba palić codziennie w piecu.

Zepsuła mi sie frytkownica beztluszczowa i już następnej nie kupię. Miała dwa lata i moze ja uzyłam z 10 razy. Mnie sie zakup nie opłaca. Frytki z niej sa smaczne, ale nie ma to jak garnek i olej. To proste i bezawaryjne. Mniej nowoczesnych awaryjnych sprzętów to mniej stresow.

Coraz bardzie odsuwam się od ludzi. Zaniedbuję bliskich. Nie mam ochoty na rozmowy skoro bliscy nie sa zainteresowanie tym co interesuje mnie. Mnie teraz interesuje remont, praca, szkoła, ogród i tym zyję. Nie będę tracić czasu na rozmowy o czymś innym. Wolę działać. Wolę posiwięcać czas na to co mi sie udaje. Relacje z bliskimi mam trudne to po co to drążyć. Niech mama sobie poszuka do rozmowy kogoś innego. Między mną a nią jest przepaść. Jej życie, działanie, rozwój nie interesują. Ciągle tylko wspomina i powtarza, że juz nie chce żyć. Ciągle wszystkich krytykuje i pluje jadem. Zachowuje się jakby miala paranoję. Psycholog mnie usiuje przekonać, żebym przestała liczyć na jej serdeczność, bo serwuje mi huśtawki emocjonalne i zebym ograniczyła kontakty. Sebastian  gdy więcej wypije jest bardzo towarzyski i gadatiwy, marudzi i truje. Te rozmowy o niczym mnie po prostu męczą i nudzą. Dobrze chociaż, że Krzysiek rozmowy ode mnie nie oczekuje. Jest mrukiem jak ja. Siedzi cicho i rozwiązuje krzyżówki.

Nie wiem czy uda sie dziś wyjść na dwór. Jeśli nie, podziałam coś w domu. Trzeba by zrobić porzadek w przyprawach i uzupełnić to czego brakuje. Moze zamówie herbaty. Moze pomaluję kolejna szybę w drzwiach. Krzysiek musi pomalować szybę pod sufitem, a ja będę trzymać drabinę...

Kupiłam niebieskie ostróżki. Są jeszcze biale i chyba rózowe i też może kupię. Teraz wybrałam niebieskie, bo takie kochala moja ciocia Resia...

Sieni gospodarczej ciąg dalszy. Tym razem już prawie urzadzonej. Stolek robil mój pradziadek wieki temu, bo odszedł w latach 50 ubiegłego wieku. Pradziadek był stolarzem i miał spory warsztat. Mama ma lepszy stołek, ale dać nie chce. Zastanawiam się co z obrazem, bo coś on mi nie bardzo pasuje mimo, że pejzaż. Chyba pomyślę o listwie z gwoździami i powieszę pęczki ziół i może starą trzepaczkę wiklinową. Mam taką. Kupilam cztery dzwonki dla kóz. Niestety wspolczesne, ale nie rażą nowoczesnością. Nic to można pomieszać stare z nowym. Ma też starą podkowę, ktorą powieszę nad drzwiami. Jeśli chodzi o wnętrza to lubię wszystko co stare w tym styl. W latach 80 ubieglego wieku był trend nieco awangardowy zestawiania chrpowatości z gładkością, nowego ze starym. Smaczku dodawały gładkie kamionkowe naczynia na tle nieotynkowanej ściany itp. Mam te przykłady przed oczami, bo prenumerowałam Cztery kąty. Ja na wspólczesną modę jestem bardzo odporna, a minimalizmu i kanciastych nowoczesnych mebli nie znoszę i gładkich ścian, kafli, paneli, szkła, chromu, plastiku itp też nie. Przestałam prenumerować Siedisko i Werandę, bo za bardzo propagowały nowoczesność. Poza tym dom jest stary, bo liczy ponad 100 lat i ja to podkreślam, a nie tuszuję. Był budowany w typie dworku i tak kiedyś wygądał, ale zostały dobudowane dwa oszklone ganki. Chodzilo o to by było cieplej. U nas zawsze stawiało się na wygodę...

15 kwietnia 2021 , Komentarze (71)

Przyszedł czas na kupno róż choć teraz nie bardzo pora, bo trochę późno. Coś mnie do nich ciągnie ostatnio. Kupiłam dwie-pomarańczową i coś od fioletu. Są średniodporne i nie wiem czy zimę przetrwają. Maja rosnąć w pojemnikach. Jesienią może kupię kolejne. Chciałabym żóltą i rózową. Pamiętam duży krzak białej róży z dzieciństwa i chciałabym podobna posadzić u mnie tylko nie bardzo mam miejsce. Teraz mam różę przez niektorych uważaną za dziką. To drobne, pełne rózowe kwiatuszki. Jest rozpięta na kratce i bardzo ja lubię. U mnie ogród nie jest jakoś specjalnie komponowany czy stylowy. Kupuję wszystko co mi sie podoba i wsadzam gdzie mam miejsce. Pełen eklektyzm. Kupuję rośliny raczej łatwe w uprawie i często kieruję sie sentymentem, bo wybieram to co pamiętam z dzieciństwa. Sadzę kwiaty obok warzyw czy kwiaty obok krzewów owocowych. Posadziam śliwkę kolumnową na tle tui i jalowca i wcale mnie to nie razi. Pracując w ogrodzie wypoczywam... To też uziemienie i redukcja stresu. No i ruch... Już wiele rośiin nie kupię, bo miejsce się kurczy.

Dziś moze pójdziemy na spacer, bo chcę zdobyć żólte irysy. Dwa lata temu znalazłam spora kępkę koło lasu i teraz chcę je przesadzić do siebie na rabatę. Kolor jest ładny i przypuszczam, ze takie z gruntu łatwiej sie zakorzenią. Te powinny być odporne, bo nikt o nie nie dba. Oby jeszcze były no i oby pogoda pozwoliła dziś wyskoczyć na chwilę...

Muszę kupić czarną agrowłokninę, bo chcę ja przykryć miejsce na którym będą kiedyś truskawki. Tam jest masa perzu i to ponoć dobry sposób na walkę z nim. Trzeba ja rozłożyć i za kilka miesięcy przekopać widłami amerykańskimi. Chcę spróbować. W przyszłym roku bym resztki wytłukla randapem. W sadzie trzeba pryskać, bo nikt nie ma energii tego wyrywać. Kosić i pryskać. Kiedyś w sadzie chcę mieć łąkę kwietną. W ogrodzie między drzewami też i też perz trzeba zniszczyć.

Powinnam już myśleć o diecie i nie bardzo mi sie chce. Straciłam zapał odkąd zeszłam z otyłości. Wydaje mi się, że nadwaga to już nie taka tragedia. Dieta chyba od poniedziaku i oby motywacja wróciła... Chcę zrzucić 4-5 kg. Reszta we wrześniu. Jak będzie 75 kg to będzie dobrze. Kiepsko w tym roku, bo liczyłam na 73, ale to były optymistyczne obliczenia.

Kupilam dla Filusia i Morusa karmę weterynaryjną typu gastro. To saszetki o powiększonej kaloryczności, bo chcę, żeby przytyły. Z Filusiem na poczatku maja jadę do weterynarza, bo ma małego guzka w skórze. Musi to ktoś obejrzeć. Filuś był okrąglutki ale schudł. Morus był chudy zawsze.

Wczoraj skończyłam malować podłogę w sieni. Deski kładł mój pradziadek chyba w latach 20 ubieglego wieku. Są dwie warstwy farby i faktycznie schło bardzo szybko, ale farba nie była tania. Koncepcja była taka, ze ma być nierowno, topornie, a deska została celowo oderwana..:) W sieni zostaly też w niektórych miejscach usunięte listwy przypodłogowe, bo było za elegancko i zostalo to i owo wykute w tym dziura w ścianie. Ściany oczywiście nie byly równane. W kilku miejscach zrobione są dziury po gwoździach. Chcialam odkuć kawałek tynku by ukazać cegły, ale mam juz taki efekt w łazience. Dekoracyjne drobiazgi w drodze. Idzie zasłona z koralików drewnianych i naftówka taka jak kiedyś wieszano u powały... Niestety wspolczesna. Mam świetny stary kufer, ale niestety nie wejdzie. Kupię jeszcze dzwonki dla owiec. Będę wstawiać zdjęcia. To i owo postaram sie zrobić z Krzyśkiem. Myślę o topornym zydlu i drabinie... Początkowo drabinę chciałam kupić, bo znalazam drewnianą, ale po dokładnym zapoznaniu sie z oferta okazało się, że ma widoczne metalowe wzmocnienia. Kiedyś takich drabin nie bylo i to mnie razi...

14 kwietnia 2021 , Komentarze (37)

No i znowu zimno. Wysiałam tylko mirt, rozmaryn, asparagus i poziomki, bo ogórki i dynie ozdobne mogą zmarnieć. Powinnam juz dawno pikować pomidory i nie robię tego, bo są bardzo marne. Nic chyba z nich nie będzie i zakupu nie uniknę. Strasznie niefajny kwiecień w tym roku. Codziennie jednak prawie na dwór wychodziny i coś usiłujemy robić. Dziś bym chciała plewić, ale to mało realne.

Zostało mi trochę miejsca w ogródku i nie wiem co tam posadzić. To ma być coś do jedzenia ale nie będzie to podlewane i nie może być przysmakiem ślimaków. W przyszłym roku będą chyba jeszcze dwie skrzynie na szpinak i fasolkę szparagową.

Powinnam dziś napisać kolejną pracę do szkoły. Temat to Psychologia społeczna zakres działań, etnologia i przedstawiciele. W weekend mam zajęcia. Niestety wszystkich książek nie skończyłam czytać. Jedną o rodzinie kończę. Zostanie druga i psychologia społeczna, a to naprawdę potężny tom - A4 i gruby...

Jest jeszcze praca w sieni. Do końca tygodnia moze to skończymy. Pozostana zakupy szafki i drabiny. Szafkę kupię chyba w tym tygodniu o ile kupię, bo mam inny pomysł, czyli niska ławeczkę - stołek z nogami z kloców albo ułożone klocki drewna. Na drabinę muszę poczekać, bo sama przesyłka to 80 zł. Z drugiej strony kusi mnie drabina samoróbka, bo ona będzie tylko do ozdoby i solidna być nie musi. Grubsze drągi mam i trzeba by coś pociąć i poprzybijać. Mam co pociąć. Widywałam takie drabiny w stodołach na wsi w latach 80 ubiegłego wieku. Uważam, że taka by była bardziej oryginalna. Muszę też poczekać na zasłonę z drewnianych koralików. Na chodnik i wycieraczkę czekam, bo już kupiłam. Jutro moze powiesimy świecznik, wieszak, słomkę i może obraz. Trzeba jeszcze zrobić napis z nazwiskiem na tabliczce i może kupić jeszcze jedna wycieraczkę, bo chcę w sieni na widocznym miejscu postawić moje gumiaki i walonki Krzyśka. To ma być sień wiejska i buty robocze dodadza smaczku. Tak jak spory kamień albo pieniek...Jeszcze nie wiem co... Kusi mnie lampa naftowa w typie tych które były do furmanek. Pomysły mam i teraz realizacja...

Ostatnio więcej się ruszam, bo mam wiecej pracy fizycznej i o dziwo czuję sie lepiej. Kręgosłup  mnie boli ale skupiam sie na działaniu, a nie na bólu i prę do przodu. Mam więcej energii. Widocznie pobyt na dworze i praca fizyczna mi slużą. Oby tak dalej, ale boję się lata, bo wtedy energia mnie opuszcza w prawdziwie tajemniczy sposob. Zwłaszcza upały maja na mnie bardzo zły wpływ. Nie lubię zaru lejącego się z nieba, bo ani wtedy odpoczywać, ani pracować ani spać. Nie rozumiem ludzi, którzy smażą sie w tropikach na plaży. Toż to piekło...

A  na koniec już skończone drzwi. Nic tu nie jest proste i dopracowane i tak ma być. Drzwi sa stare i pewnie pamiętaja czas wojny. Klamka też jest stara. Szyba jest mocowana na gwoździe i to wszystko to dla mnie są zalety. Farbami do szkła malowałam po raz pierwszy. Problem był z reliefami, bo bałam sie drzwi wyjąć z zawiasów i malowałam w pionie. Farba tez nieco splywała. Sebastian mi załatwił szyby. Sa jednak za duze. Jak przyjedzie poproszę go by je przecioł na pół. Może zacznę coś kombinować, bo malowanie na szkle mi sie spodobało. Chcę mieć witrażyk na oknie w sypialni.

13 kwietnia 2021 , Komentarze (31)

Miała być dziś praca w ogrodzie, ale to zależy od pogody. Idą deszcze i leży śnieg. Z jednej strony dobrze, bo wszystko mi sie ukorzeni, ale z pracą na dworze moze być problem. Moze tylko wyjdziemy zasiić krzewy ozdobne... Dziś czeka mnie bardzo duzo pracy nie tylko w sieni. Trzeba pomalować szybę w drzwiach, wysiać mirt i poziomki, pomalować podłogę. Jutro będę to i owo kończyć...

Wpadły mi w oko kolejne byliny i chyba kupię, ale tym razem w doniczkach, a nie suche kłącza w folii. Myślę między innymi o różowej konwalii, pierwiosnku i języczce okazałej. Chcę też agapant niebieski i biały do donic. Kwiaty z zeszego roku chyba nie wszystkie przetrwaly. Nie wszystkie irysy z ziemi wychodza i nie wszystkie liliowce. Trochę się przyjęło. Bardzo mnie cieszą w tym momencie prymulki. Mam kilka kępek, ale jeszcze inne kolory kupię. Ruszył do życia rododendron i ruszyły hortensje. Wychodzą liliiowce. Najwięcej mam pomarańczowych.

Kupiłam wiciokrzew i clematis... To już ostatnie krzewy przed domem z mojej strony. Po stronie mamy wsadziłam winorośl i kiwi. Trzeba zwalczyć chwasty. Mama nic nie powie, bo to pod oknem mojej kuchni.

Znowu mam problem z Sebastianem, bo zrobił się bardzo opryskliwy i niemiły, czasem wręcz chamski po alkoholu. Twierdzi, że ja na szacunek muszę sobie zasłużyć. Na razie nie zasługuję. Krzyśkiem wręcz czasem pomiata, a on bardzo sie denerwuje. Z moją mamąsię nie liczy. Nie wiem co dalej. Niby zdaję sobie sprawę, że jest alkoholikiem i jeśli chcę znajomość utrzymać to muszę być wyrozumiała, ale czasem mam dość, bo przegina. Do tego nie czuje sie winny i uważa, że wszystko co złe między nami to moja wina. Co mówil po wodce nie pamięta. Mowi mi tylko, zebym nie zwracała uwagi na to co mówi po pijanemu. Teraz juz wiem, ze bym z nim pod jednym dachem nie wytrzymała dłużej. To, że chciał się żenić nie ma sensu. Nie wyobrazam sobie takiego męża. Doszło też jeszcze to, ze moja mama twierdzi, że zamierzył się na Kajtusia gdy ten uciekł. Nie wiem czy to prawda, bo moja mama to intrygantka i moze chcieć nas skłocić. Gdyby uderzył mi zwierzę tobym go wywaliła za drzwi bezpowrotnie, bo zwięrzęta są według mnie nietykalne. Moje koty w większości za nim nie przepadają. Pikuś go nie lubi. Lubi go tylko Majka, a toleruje Rozi, Mruczek, Morus i Aronek. Inne trzymaja sie z daleka. Czasami się zastanawiam po co ja to jeszcze ciągnę. Co z tego mam. Niby pracuje u mnie, ale jego zachowanie bywa czasem skandaliczne. Ja go ponoć też denerwuję...

Kilka dni temu pojawił sie w domu Adrian. Wpuściłam go do łazienki, bo chciał sie ogolić. Ciuchy miał czyste. Ponoć sie kąpie tam gdzie bezdomni, a śpi na klatkach schodowych. Utrzymuje się z żebrania i uważa to za swój sposob na życie. Twierdzi, że to lubi i że nieźle zarabia. Ponoć ma tyle pieniędzy, że stać go na wspieranie innych. Za kilka dni wybiera się z koleżanką do Berlina. Jakim cudem nie wiem. Będą tam zebrać. Moja mama nie jest zaszokowana. Ja tak. Bliscy się w grobach przewracają... Dom był zawsze na poziomie, a tu takie coś... Mama niby nie jest zaszokowana, ale powiedziała sasiadce, ze Adrian pracuje. Coś kręci jak zwykle.

Od dziś przymiarki do diety. Wpowadzam trochę zmian i zobaczymy. To jednak jeszcze nie będzie konkretna, radykalna dieta. Ta się zacznie za jakiś czas. Motywacji szukam w sobie i na razie za dobrze nie idzie...

Mialam iść do fryzjera i chyba na razie nie pójdę. Ufarbuję w domu choć tego nie cierpię. Podetnę włosy dopiero we wrześniu, bo teraz w sezonie muszę spinać. Nienawidzę wyglądać zza włosów gdy coś w domu typu remontu lub w ogrodku robię. Wygoda przede wszystkim i to też sie tyczy włosów.

A poniżej mój ogródek przed domem. Nie jest w moim stylu, bo ja lubię wiejskie z drewnianym płotem, bez żwirku. Nie będę jednak w to inwestować no i roślny lubię nie tylko w stylu wiejskim. Chciałam też uniknąć plewienia, betonu i strzyżenia trawnika. Jest kompromis. Rośliny, które lubię i reszta praktyczna. Uważam, że nie jest źle. Na pewno oryginalnie, bo u mnie wszędzie prawie kute bramy, strzyzone trawniki i tuje. Jeszcze lepiej będzie za jakiś czas gdy rośliny sie rozrosną i powstaną urocze kępki kwiatów, a krzewy wybujają.

12 kwietnia 2021 , Komentarze (8)

Dziś w planach skopanie widłami amerykańskimi pod bób i wsadzenie go. To juz ostatnie dni, bo można wsadzać do połowy kwietnia. Niestety ma być deszcz. Krzysiek ma jechać do miasta, bo musi wysłać obraz i kupić nasiona poziomek, żwirek dla kotów i saszetki dla Aronka, bo lubi. Jeśli kupi poziomki to będzie sianie. Poza tym będzie sianie dyni, mirtu i ogórkow. Moze juz takiego dużego zimna nie będzie. Może przyjdzie farba do podłogi albo farbki do szkła to podziałam. Jest plewienie. Koniec tych pilnych spraw wiosennych już powoli widać. Jeszcze z dwa tygodnie i już będzie robota prawie na bieżąco.

Jeszcze z dwa tygodnie i moze mi sie uda urządzić sień. Czekam na pieniadze z czterech miejsc. Wszystkie sa pewne i wystarczy. Mam jeszcze do kupienia trochę roślin do ogrodu. Pilna jest trzmielina, iwa szczepiona na pniu, truskawki ananasowe i pnące i jeszcze trochę kwiatow. To będzie wszystko.

Któryś moj kot wyprożnia się w nocy w pokoju na dywanie koło biblioteczki. Znalazłam juz kika niespodzianek. Podejrzewam Megusię albo Kajtusia. Kajtusia w toalecie nie widziałam, a gdy był zamknięty osobno kuwetę omijał. Odkąd jest w pokoju dziennym znajduję czasem to i owo w kącie. To mogła by być przyczyna, że ktoś go wyrzucił. Megusia od czasu operacji guza na listwie mlecznej czasem posikuje na dywanie właśnie w tym miejscu. Nie karcę jej, bo to staruszka i stresować jej nie będę. Wolę prać, a dywan luksusowy nie jest. Kot ważniejszy przecież. Dywan to tylko pieniądze. Zniszczy się kupię nowy...

Dziś idzie kilka paczek. Moze przyjdą farby do szkła. Jeśli przyjdą to będzie malowanie szyb.

Kupiłam dwie róże, trzmieliny i arcydziękiel litwor... Ta ostatnia roślina jest mi potrzebna do egzorcyzmów.

A tu parę moich wiejskich zdjęć. Już widzę falę krytyki za tą stertę drewna na podwórku i obłażącą farbę z niezamieszkanej strony domu... Sterta w tym roku zniknie, a dom pomaluję za dwa lata jak mama pozwoli. Po wiejsku w stylu retro będzie, bo strzyżonych trawników, kostki i wszelkiej wykwintności nie lubię u siebie i to jest delikatne stwierdzenie... Jeśli już to ogród w stylu angielskim, a nie francuskim, ale i tak wolę kllimaty rodem ze wsi z lat 80 ubiegłego wieku... Tej niebogatej oczywiście, sielskiej...

11 kwietnia 2021 , Komentarze (18)

Udało się wreszcie, bo się zawzięłam. Wczoraj po raz pierwszy wyplewiłam rabatę i to dużą w grubszych rękawiczkach. Później wsadziam bób i nawet kopałam reka dolki. Paznokcie prawie czyste i nic nie złamałam. Trochę chwastów jednak urwałam zamiast wyrwać, bo chwyt niezbyt precyzyjny. Jest szansa dla moich paznokci. Poczekam kilka dni i znowu koło nich zrobię i pomaluję. Dzięki za zmobilizowanie mnie...:)

Tydzień się kończy. Był bardzo pracowity co mnie cieszy. Dziś pospałam, a że energii mi nie brakuje chcę wyjść do ogrodu posadzić kwiaty. Może też spalimy trochę gałęzi. Będzie też praca zawodowa. Mam wróżbę z kart lenormand. Wieczorem zaczynam serię zabiegów. To będzie Reiki plus bioterapia plus uzdrawianie praniczne. Taka usługa łaczona. Zabiegów będzie 4/ po 4/, bo klientka ma problem z bólem glowy. Cena zabiegów to 120 zł za wszystkie. Nieco taniej za pakiet, bo to stała klientka. Czasem jej wrózę z tarota i robłam jej już zabiegi na kręgosłup i osłabienie. Zabiegi Sebastianowi pomogły i z kręgosłupem ulga. Podejrzewam jednak, że nie na długo. Niestety ma kręgosłup bardzo krzywy i o niego nie dba.

Te ostatnie zimna załatwiły mi pomidory. Stały na oknie w kuchni, bo w pokoju dziennym koty. Nie wiem czy kika uratuję. Powinnam już siać ogórki i dynię i boję się. Na dworze też z trudem szła praca, bo ręce marzły. Mam za to ładny koper. Posiałam w trzech doniczkach i pięknie rośnie. Jutro chcę kupić poziomki i szybko je wysieję. Wiem, że późno.

Trzeba by jechać z Pikusiem do weterynarza, bo ma za długie pazury. Problem jest taki, ze nie wszyscy taksówkarze biora z psem. Drugi to to, że on sobie łapy dotknąć nie pozwoli. Muszę polować gdy będzie pani Agnieszka, bo tylko ona mu potrafi obciąć. Ma cierpliwość i nie ulega mu. Chodzę do niej juz bardzo dlugo. Gdy została zlikwidowana moja stara przychodnia, dała mi namiary na nową i odnalazłam ją.

Ostatnio przekonalam się jaka jest moc kwarcu różowego. Kamień dziala na wrażiwość, miłość ale nie erotyczną. Noszę dużą brylkę na szyi już od kilku lat i nie rozsataję się z nią. Zerwalam sznurek i nie nosilam przez kilka dni. Gdy zawiesiłam z powrotem na sercu poczułam ciepło i od razu stałam sie bardziej miękka w myślach, bardziej delikatna, wrażliwa, więcej chciałam robić da innych.

Sebastian powiesił mi taką budkę. Myślę o kupieniu kilku budek dla jerzyków. To ptaki żyjace w koloniach. Mam na nie miejsce od pólnocnej strony domu. Moze jesienią.

10 kwietnia 2021 , Komentarze (20)

Dziś spałam nieco dłużej. Krzysiek pracuje po południu, a ja będę działać w domu. Chyba będzie plewienie przed domem. Może posadzę bób, bo to teraz najpilniejsze. Zostanie jeszcze drugie miejsce i moze je zagospadarujemy w poniedziałek. Chcę kawałek miejsca zostawić, bo może wysieję poziomki tobym je na tym miejscu posadziła. Trochę ich sie zmieści. Stare miejsce zarosło perzem i nie wiem czy w tym roku uda się je oczyścić. Jeśli tak, to pojdą na nim truskawki. Nie jest to miejsce idealne, bo w pobliżu rośnie orzech włoski.

Poza tym mam do zamiecienia ganek, bo Krzysiek przed świętami miał zamieść pod chodnikiem gdy wzięlm go do prania i zamiótł ale pod połowa chodnika. Później może podłogę umyję i jeszcze w kuchni.

Z sesji u psychologa jestem zadowolona. Na razie rozmawiamy głownie o mamie i trochę o Sebastianie. Także o jego alkoholiźmie i o tym, że grozi mi wspóluzależnienie czego jestem świadoma. Dobrze się czuję z tym, że mam w kimś wsparcie psychiczne, że ktoś mnie wysłucha i to i owo wyjaśni, nie krytykując przy tym. Takie spojrzenie z boku jest cenne. Z tego co się zorientowałam moje spojrzenie na życie nie jest jakieś bardzo skrzywione. Moje uczucia są raczej normalne. Nie mam wsparcia psychicznego w nikim i staram się przetrwać w ten sposob w jaki potrafię. Postępuję jak postępuję. Nie ma moralizowania i pouczania. Nie ma wytykania błedow i to moje probemy są ważne. Wreszcie. Następne spotkanie chyba na początku maja.

Na farbę do podłogi jeszcze czekam. W sieni, która remontuję mam dwie szyby. Jedną w drzwiach i drugą pod sufitem. Chcę je pomalować farbami to szkła. Tą nisko napewno. Wczoraj kupiłam farby i konturówki, bo chcę to zrobić jak najszybiej. Moje farby wyschły. Farb będę potrzebowała więcej, ale ze sa tak nietrwałe będę kupować na raty.

Wczoraj spałam chwilę w pokoju dziennym i po obudzenie co widzę? Aronka wtulonego we mnie całym ciałkiem. To bardzo kochany kot i madry. Dawałam mu wcześniej jeść saszetkę, ale był jeszcze w stresie i nie chciał. Kilka dni temu sam sobie ja z torby wyciągnął, a ja dałam i zjadł prawie całą. Dziś zjadł póltorej...:)

9 kwietnia 2021 , Komentarze (19)

Paczki wciąż przychodzą, a ja krotko śpię, bo muszę czuwać. Kurier z poczty bywa tuż po 8. Najbardziej mi pasujej DPD, bo bywa koło 14 lub poźniej. Nie zawsze jednak przesylka DPD jest możliwa. Na razie przychodzą rośliny. Mam już też nasiona. Za kilka dni wysieję mirt. Czekam na pieniądze, bo znalazłam  już chodnik, wycieraczkę i fajną szafkę ze skrzynki na owoce. Myślę jeszcze o drewnianej drabinie ale najpierw Sebastian musi zamontować uchwyty w ścianie. Muszą być solidne, żeby utrzymały. Mam też fajny świecznik. Moze kupię zasłonę z koralików drewnianych na otwor drzwiowy. 

Powoli zaczynam planować drugą sień. Tu moze być problem z mamą, bo to sień z ktorej korzysta gdy chce się dostać do swojej części domu. Na białą sień się zgodzila i na białe drzwi w przecierki też. Na dywane ze sznurka lub coś w tym stylu tez pewnie się zgodzi. Jeśi chodzi o dywan na ścianie też nie powinno być problemu. Niestety w sieni stoi toaletka z at 50 ubiegłego wieku w ktorej babcia trzymała buty. Jest zniszczona i zdekompletowana. Ja w tym miejscu widzę ławkę z oparciem i schowkiem. Moze być veto.

Jest jeszcze ganek. Też chcę urządzić w tym roku jeśi się uda moze we wrześniu. To będzie o tyle trudne, że jest w nim okno. Okno jest stare i zniszczone, a ja nie planuję go wymienić. Może go zastawię roletami z bambusa i tu moze być veto, bo mama uznaje tylko firanki. Trzeba też wymienić gumolit, bo ten co jest pamięta lata 60 ubiegłego wieku i jest zniszczony.

Dziś będzie działaność na dworze. Dziś moze bób, bo to bardzo pilne. Wczoraj posadziliśmy truskawki, czereśnie, winorośl i maliny. 

Przyłam 2 kg i czas to zrzucić. Na razie wyjadamy wszystko z zapasow i nic do jedzenia nie kupujemy. Tak chcę potrzymać jeszcze do połowy przyszłego tygodnia. Zapasy trzeba jeść, bo niedługo zaczynam dietę. Na razie motywacji nie mam. 

Muszę zmienić ćwiczenia jogi i muszę coś dołożyć, bo ćwiczę tylko około 12 minut dziennie, a to za mało. Było jeszcze qigong i to dlatgo. Ostatnio z qigongu zrezygnowałam, bo bolał mnie kręgosłup. W zestawie, który wykonywałam były dwa ćwiczenia polegające na wyginaniu ciala od pasa w górę w tył. Bardzo mnie przy tym bolał kręgosłup. Teraz ćwiczę tylko jogę. Chcę ćwiczyć conajmniej 15 - 20 minut dziennie. Chodzi mi o sprawność choć już nie liczę, że kręgosłup przestanie boleć. Chyba dołoże z 4 asany i może zwiększę ilość oddechów. Cwiczę yin jogę i hatha jogę. To jedyne ćwiczenia, ktore toleruję i przed którymi sie nie bronię.

Sprzedałam obraz. Tym razem olej...

i Majusia z brzuszkiem w górze... Ta koteczka była kochana jako kociatko i okropnie zmierzla jako młodziutka panienka. Nie przyszła do mnie nawet na moment i naprzykrzała się starszym kotom. Po kastracji zrobiła sie słodka i taka jest do tej pory.

8 kwietnia 2021 , Komentarze (22)

Dziś jeśli się uda Krzysiek napelni ziemią ostatnie skrzynki. Chcę w nich posadzić kabaczka i moze ogorki. Ja moze potnę troche drewna i przygotuję dziury pod truskawki w agrowlokninie... Jest jeszcze pilne plewienie i sadzenie bobu. W tym ostatnim musi pomoc Krzysiek, bo to on będzie kopał widlami angielskimi. Moze jutro część zrobimy. Jest jeszcze sadzenie truskawek i krzewow. Jest sadzenie kwiatow. Tydzień będzie bardzo pracowity, ale to nic dziwnego, bo sezon. Zobaczymy co uda się zrobić, bo na razie leży śnieg...

Dziś będzie też już praca zawodowa. Czas coś zarobić. W zeszłym miesiącu było nieźle. Na wypłatę czekam. Muszę kupić jeszcze trochę roślin no i wszystko do wykończenia sieni. Sień muszę wykończyć na przyjazd Sebastiana. Wtedy może będziemy robić drugą...

Miałam zabieg Reiki o 8.

Powinnam dziś poczytać i powinnam moze namalować jakiś obraz lub poczynić portret. Moze pomyślę dziś o kursie akwareli. Ciągnie mnie do tego. Zwłaszcza do nauki malowania drzew...

Powinnam wkrótce kupić kuchenkę elektryczną, bo moja juz dogorywa. W tym samym sklepie są patelnie nieprzywieralne. Muszę kupić taką trochę większą. Moją teflonową wykończyłam i już jest w śmieciach. Tym razem chcę kupić taką o biało szarej powloce. Takie plamki. To chyba mineralna. Mam taka tylko małą, bo Krzysiek jakiś czas temu znalazł na targu. Jestem z niej zadowolona, bo fajnie sie smaży i się nie rysuje. Powinnam też kupić kilka talerzy śniadaniowych.

Moje paznokcie teraz to ruina. Nie potrafię pracować w rękawiczkach, a praca w ogrodzie jest codziennie. Nie maluję i mam bardzo krotkie, bo ciągle je łamię. Tak będzie praktycznie cały sezon. No prawie cały, a na pewno cała wiosnę. Nie wiem jak pracujące w ogrodzie kobiety moga mieć piękne paznokcie. Mam takie znajome i raz, że pracują w rękawiczkach, a dwa że malują o wiele częściej.

Wczoraj pomalowałam drzwi w sieni. Poczyniam dwie warstwy i nawet to się dość dobrze trzyma. To farba kredowa i nie matowiłam lakieru pod spodem. Wyszły przecierki i  fajnie to wygląda. Sień będzie fajna retro. Kupiam też juz farbę na podlogę. Wybrałam jasny kasztan. Chcę jeszcze to i owo kupić do sieni i może zrobię witraż. W sieni jest okno doświetlające ale pod sufitem. Ja mam lęk wysokości, ale jeśli wytrzymam na drabinie malowany witraż powstanie. Prosty w plamy. W drugiej sieni są dwie szyby-drzwi, a w tej jedne. Tu zrobię już spokojnie.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.