Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1559136
Komentarzy: 55755
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 kwietnia 2017 , Komentarze (9)

Niedzielę mam zamiar przeżyć w spokoju. Pracować nie planuję ale nie wiem czy mi się uda bez pracy wytrzymać. Na pewno kolczyki jakieś zrobię, a i może coś popiszę, bo to lubię i mnie to nie męczy. To nie teksty o pożyczkach w końcu. Dziś mam zamiar zrobić sobie dzień z dietą w postaci kaszy jaglanej z warzywami. Może coś kilogramów spadnie. Oby, bo ostatnio motywacja mi nieco spadła. Leży i kwiczy, ponieważ przestałam chudnąć. Nie podoba mi się to oj  nie podoba. Planowałam sobie tak skrycie, że pół kilograma na tydzień będę zrzucać, a tu nic z tego. Przestój. Ciekawe ile drań potrwa. Nie znoszę tego. Jak tak dalej pójdzie to do końca września do 82 kg w życiu nie schudnę. Później już nie schudnę wcale, bo jesienią zawsze jestem głodna i tylko o jedzeniu myślę. Od września muszę więc już kalorii dodawać. Następny etap odchudzania dopiero po Nowym Roku będzie.

Jutro jadę do miasta na chwilę. Będę na poczcie i może parę wydruków zrobię o ile w punkcie ksero kolejki nie będzie.

Ostatnio wzięło mnie na portrety. Ćwiczę je pilnie. Na razie akryle i akwarele. Kiedyś pewnie spróbuję i pastele suche. Nawet zestaw pasteli do portretów kiedyś kupiłam. Liczę na to, że jak będę ćwiczyć kiedyś w końcu zaczną wychodzić lepsze. Nawet mam ostatnio przyjemność malując je. Tego się nie spodziewałam, bo zawsze mnie od portretów ludzi odrzucało. Koty lubiłam malować ale ludzi? Nigdy... Malowanie stało się dla mnie czymś niesłychanie ważnym. Jest mi teraz wręcz niezbędne do życia. Gdybym tak pilnie ćwiczyła od początku to bym już pewnie teraz nieźle malowała.


8 kwietnia 2017 , Komentarze (8)

Dzień ucieka za dniem, a u mnie wszystko idzie zgodnie z planem poza dietą. Zaczęłam mianowicie jeść nieco więcej i waga już nie spada. Drugi tydzień przestój. Jeszcze nie wiem co zrobię. Wyjścia są dwa albo się zmobilizować i znowu trochę kalorii odrzucić, albo przez jakiś czas jeść więcej, a w zasadzie dodawać po trochu by metabolizm ruszył. Kusi mnie to drugie rozwiązanie, bo ostatnio apetyt mi dopisuję. Teraz jem około 1300 kalorii. Gdyby zaczęła dodawać stopniowo to w miesiąc bym mogła dojść do 1600 np. Boję się świąt, żeby się nie zrobiło 2000 czasem... Nie chcę się kusić i chyba mięs ani wędzić ani piec nie będę. Ciasta też nie upiekę. Kupimy po troszku to jest szansa, że nie przytyję. Może tylko wędlinę w szynkowarze zrobię.

Znalazłam piękne, drewniane i solidne meble do sypialni i teraz o nich marzę. Krzysiek oczywiście nie widzi potrzeby i ich nie kupi. Mimo, że te co mamy się sypią. Drzwi od szafy się już nie zamykają. Czy uda mi się na nie zarobić nie wiem. Może tak ale z czasem pewnie. Krzysiek już teraz jest wściekły, bo zmian w domu i ruchu nienawidzi. Ja też nie lubię ale znoszę. On nie.

W pracy mi idzie. Opowiadania się piszą i inne teksty również. Kolczyki się robią. Zaczęło mi się dobrze w życiu układać i oby to trwało. Za to Krzysiek narzeka coraz bardziej na pracę. Czuje się zniechęcony i zmęczony. Teraz ma urlop. Chodzi do pracy tylko w środy i soboty. Może uda mu się odpocząć i spojrzy na swoją pracę inaczej. Co prawda ja bym jej nie wykonywała. On jednak jest na nią raczej skazany, bo jest chory i w innych sobie nie radził.

Wczoraj namalowałam obraz typu portretu. Tym razem bawiłam się trochę kolorem. Nie zwracałam uwagi zbytnio na podobieństwo. Sprzedałam cztery akwarelki i mam zamówienie na kolejnych kilka.

7 kwietnia 2017 , Komentarze (14)

Dziś od razu gdy tylko wstałam zabrałam się za pracę. Na początku w trakcie picia kawy wysłałam opowiadanie i napisałam tekst na portal ezoteryczny. Później się wzięłam za kolczyki, bo czas ucieka i same się nie zrobią. Idzie mi dobrze. Do dnia wysyłki powinnam całą partię skończyć. No i oby się sprzedawały. Mnie się szalenie takie kolczyki podobają i miałam takich całą masę do czasu aż mi się uszy przerwały. Do dziś nie wiem jak to się stało i żal mi strasznie, że już kolczyków nosić nie mogę. O zszyciu uszu nawet nie myślę. To zadanie dla chirurga plastycznego, a ja do niego raz, że nie dojadę, bo daleko, a dwa, że się zabiegu bardzo boję. Koszty też to pewnie nie małe jak za fanaberię.

W najbliższym czasie czyli chyba jeszcze przed świętami muszę iść do fryzjera obciąć włosy. Kusi mnie krótka fryzurka ale nigdy krótkich całkiem włosów nie miałam i nie wiem czy bym się siebie w lustrze nie wystraszyła. Eksperymentów więc raczej nie będzie w tej materii. Nie przepadam za wizytami u fryzjera i pewnie znowu trochę nerwów stracę. Ostatnio strasznie mnie drażni temat dbania o urodę. Znowu mam okres gdy makijaż w domu mi nie leży. Maluję się tylko i to bardzo delikatnie gdy wychodzę. Przestałam też robić sobie maseczki, peelingi itp. Nie mam na to ochoty. Domowe spa było wieki temu. Kosmetyki leżą i tracą ważność, a Krzysiek się wścieka, ze kupiłam i nie używam. Ech...

Wczoraj usiłowałam namalować autoportret akrylami. Krzysiek stwierdził, że  jakby był ślepy na jedno oko to by podobieństwo zobaczył. Uważam, że był miły... Według mnie jest koszmarnie. Dużo pracy mnie czeka. Dziś następne podejście... Chyba w wolnej chwili wrócę do kursu i tematu cieniowania na portrecie...

A później namalowałam akwarelami.


6 kwietnia 2017 , Komentarze (4)

Kolejny dzień tygodnia. Ten spędzę w domu na pracy. Mam co robić przecież i wręcz czasu mi brakuje na wszystko. Przytłoczona się jednak nie czuję, bo doskonale potrafię zająć się tym co w danym momencie robię. W pracy mi idzie i rezultaty są dobre, wręcz doskonałe. Teraz zbieram fundusze na szafę do przedpokoju. Ma być koniecznie drewniana z ozdobą górą może albo inną  byle coś na styl retro. Chciałabym starą ale się boję, ze przez internet rozwaloną kupię. Może zajrzę do Desy. Później będę zbierać na płytę na grobie taty, a następnie chyba pomyślę o meblach do kuchni lub do sypialni też drewnianych. Z płyty już nie kupię, bo kupiłam do pokoju i wytrzymały 5 lat. Nie mam zamiaru co parę lat zmieniać. Moda mnie nie interesuje. Jutro jeszcze podziałam ale w weekend już chyba będę leniuchować. Może coś akrylami namaluję, bo ostatnio się zaniedbałam i maluję tylko akwarelki. Czas też z większym zaangażowaniem zabrać się za ozdabianie skrzynki na mąkę. Mam też kolczyki do roboty. Koło domu i w domu też jest co robić. Niedługo koleżanka z Podlasia ma mi przysłać sadzonki kwiatów. To będą głównie liliowce w różnych kolorach. Dostanę też od niej sadzonkę lubczyku i pocięte do ukorzeniania pędy porzeczkoagrestu. Krzaczek rośnie okazały, owocuje niezawodnie. Owoce są duże jak agrest, a w smaku przypominają porzeczki. Są świetne na przetwory. Zwłaszcza na galaretki. W najbliższym czasie muszę wejść na forum ogrodnicze, bo chcę poszukać kwiatów przed dom i do domu. W sklepie już nic nie chcę kupować. Wszystko się niszczy... Nic się przyjąć nie chce...

Dziś mijają trzy miesiące diety. Menu: kasza czarna z boczkiem i pieczarkami, jogurt owocowy, banan, koktajl Herba..ife... Od jutra albo już od dziś, chyba koktajle odstawię i zacznę kalorie zwiększać albo przejdę na dwa dni na dietę kaszową.


5 kwietnia 2017 , Komentarze (8)

Jak ja nie lubię dni gdy muszę wyjeżdżać z domu. Nic wtedy nie idzie zgodnie z planem, a czas mi upływa nie wykorzystany właściwie. Co dziś zrobię poza tym co na mieście nie wiem. Może coś napiszę, może namaluję, może decu, a może nie. Dzień może być nieco nerwowy, bo spraw do załatwienia na mieście, mam sporo. Czeka mnie spacer, nie taki krótki. Trzeba się będzie spieszyć, żeby na autobus zdążyć i nie wracać taksówką. Szkoda przecież pieniędzy.

Wczorajszy dzień był za to bardzo udany. Sporo udało mi się zdziałać. Napisałam i wysłałam kolejne opowiadanie, napisałam parę wierszyków dla dzieci i tekst do czasopisma ezoterycznego. Było też malowanie i praca nad skrzynką na mąkę. Posprzątałam trochę, a konkretnie wyrzuciłam zniszczone rośliny i wyprałam zasłony z firankami z pokoju dziennego. Krzysiek je od razu powiesił. Wyschną same i prasować nie będę musiała. Często tak robi, bo leniwa jestem jeśli chodzi o sprzątanie. Prasowania wręcz nienawidzę i praktycznie nic nie prasuję. Ciuchy też bez prasowania noszę. Inna sprawa, że takich, które koniecznie muszą być prasowane wcale nie kupuję. Nie lubię tego stylu. Powinnam sobie kupić buty takie do spodni, ale nie adidasy i papucie. Muszę też pomyśleć o 2-3 podkoszulkach na po domu, bo te co mam wyglądają okropnie. Są sprane i całe farbami akrylowymi powalane. Wstyd w nich chodzić i kurierzy dziwnie na mnie patrzą.

Niestety były też i problemy. Mianowicie od nowa zaczęło mnie strasznie boleć ramię w stawie. Kiedyś już miałam ten problem. Oczywiście zrobiłam sobie zabieg Reiki i mama zadziałała tj. zrobiła mi zabieg bioterapii. Trochę ból zelżał ale ćwiczyć jogi nie dałam rady. Martwi mnie to...

4 kwietnia 2017 , Komentarze (6)

Dziś siedzę w domu i pracuję pilnie. Nadal z tekstami czyli opowiadaniami i tekstami na portal ezoteryczny. Piszę również wiersze. Idzie mi dobrze. Jutro jadę do miasta. Muszę zawieźć obrazy na konkurs. Wcześniej muszę jednak zadzwonić i to potwierdzić. Później chcę kupić miękki pędzel z włosia w budowlanym. Będzie do moczenia akwareli. To tańszy zamiennik. Jak się coś dorobię kupię już taki jak trzeba. Na razie muszę coś mieć, bo Krzysiek mi swojego do golenia dawać nie chce. Może się boi, że zjem mu czy co...Chyba tak, bo strasznie się denerwuje. Przy okazji sprawdzę czy mają rury do odprowadzania spalin z pieca. Potrzebuję do wędzarki. Moja się przepaliła, a mam ochotę na wędzony schab. Może bym zrobiła gdy Sebastian przyjedzie. Zajrzę też do ogrodniczego, żeby nasiona bobu i dymkę kupić. Może też kupię rzodkiew. Lubię ją w sałatce albo z serem białym. Muszę również kupić małe opakowanie randapu, bo chcę zwalczyć perz w truskawkach i poziomkach. No i spryskiwacz...Może też pierwsze kwiaty przed dom np. bratki?

Dziś po południu będę malować i może zacznę zdobić skrzynkę w której mam zamiar przechowywać mąkę. Chcę mi się swojskiego chleba i chyba niedługo mąkę już kupię i zacznę piec choć raz w tygodniu. Mam zamiar kupić też mąkę razową i zacząć piec razowe chleby i bułki. Przepisy już mam. Ostatnio zachorowałam na kanapę bujaną na dwór. 100 kg już nie ważę i nie zarwę przecież. Krzysiek mi kupić nie chce. Chyba będę musiała sobie kupić sama.

Poza tym dostałam niedawno propozycję, żeby wstawić do sklepu z biżuterią kolczyki decoupage i ręczne malowane w komis. Bardzo mnie to ucieszyło, bo sklep jest stacjonarny w dobrym punkcie w Jeleniej Górze. Uwielbiam kolczyki robić. Wczoraj już zamówiłam bazy i teraz czekam na nie. Jak przyjdą zabiorę się za zdobienie, bo chcę je wysłać w przyszłą środę. Jak ja to lubię...:D

Menu: kartoflanka z boczkiem i grzybami, pieczony schab, jogurt owocowy, mandarynka, zupka Alevo..

.

3 kwietnia 2017 , Skomentuj

Tydzień się zaczął u mnie od intensywnej pracy. Zajęłam się redagowaniem moich opowiadań. Co nieco w nich zmieniam i dopisuję sporo tak by dopasować je do wymagań wydawnictwa. Chcę w tym tygodniu wysłać co najmniej kilka. Później napiszę tekst ezoteryczny na nowy portal. Może mi się uda i coś zarobię. Pieniądze są mi potrzebne na już. Muszę kupić papiery do akwarel, pędzel z tych dużych i może kilka podobrazi. Kuszą mnie farby tzn kilka kolorów dodatkowych. Kostki ściślej mówiąc. Może zieleń, fiolet, brązy, bo dużo maluję pejzaży. Teraz mieszam ale strasznie brudzę farby przez to. Do ogrodu nie wiem czy wyjdę, bo pogoda nie jest zachęcająca. Powinnam wyjść popracować ale nie wiem czy mi się uda. Może tylko sprzątnę bałagan czyli doniczki sprzed domu i ukorzenię pędy porzeczek czerwonych i białych jak koleżanka da mi uciąć... Po południu będę oczywiście malować. Chyba akwarele. Mam zamiar jedną przygotować na konkurs. Kusi mnie zwłaszcza wystawa pokonkursowa. Czas zaistnieć. Na konkurs można przygotować dwa obrazy. Jeden to chyba będą akryle albo oleje. Drugi myślę o akwareli lub o pastelach suchych. Chyba jednak akwarela. Nie muszą być obłożone, bo organizatorzy wystawy przygotują antyramy. To by była moja druga wystawa.

Dziś muszę jeszcze zadzwonić do lekarza, żeby mi przepisał, a ściślej przepisała, bo to lekarka, leki...

Dieta ma być zachowana. Menu: frytki, sałatka warzywna z jogurtem, mandarynka, ryba z foli z ziołami, koktajl Herb.alife.

2 kwietnia 2017 , Komentarze (16)

No i koniec tygodnia. Szybko mi jakoś ten tydzień zleciał. Pracowałam w nim sporo i sporo zarobiłam. Od jutra powinnam pomyśleć o sprzątaniu na święta ale mi się  zupełnie nie chce. Nie wiem czy jakieś generalne porządki u mnie będą. Raczej nie. Pewnie tylko pościel zmienię i firanki. Może też kapy i koce wypiorę i  kocie spanka. Syn miał mi tylko umyć okna ale tak wyszło, że nie da rady. Poczekam z tym na Sebastiana. Może się zlituje i umyje ale to już w maju chyba, bo wcześniej nie da rady przyjechać. Może też się zmobilizuję i zmarnowane rośliny domowe wyrzucę, bo mnie przygnębia ich widok. Rośliny doniczkowe w sporej liczbie zimy mi nie przetrwały. Nie mam zamiaru już kwiatków kupować. Może tylko hoje, kaktusy wielkanocne i grudniki. Te rosną u mnie. Rosną też kaktusy i inne sukulenty. Jeden nawet kwitł niedawno. Te kupię.

Dziś odpoczywam. Będzie malowanie i może pisane wierszy, bo ta aktywność mnie nie męczy nic a nic. Może nawet do akryli się zabiorę... Jak to by dobrze było gdyby tego typu zajęcia przynosiły mi dochód. Tak dobrze jednak nie ma. Odpowiedniej szkoły się nie skończyło gdy była pora to teraz się cierpi. Z drugiej strony nawet osoby po ASP nie utrzymują się raczej z malowania obrazów. Może tylko jednostki. Z pisania książek też chyba tylko nieliczni żyją, bo nakłady są zwykle zbyt małe by przyzwoity dochód przynieść. Dobrze, że na opowiadaniach zarobię. Dziś mnie kusi przeredagować kilka i wysłać w poniedziałek do wydawnictwa. Tą pracę też kocham.

Dieta dziś ok. będzie zupka odchudzająca z kaszy jaglanej...Wczoraj pożarłam dodatkowo jajecznicę z piórkami siedmiolatki i 6 dużych ogórków kiszonych. Te ostatnie mi wodę zatrzymały. Przestałam zupełnie do toalety chodzić i przytyłam. W życiu się nie oduczę ogórków jeść...Ech...

Wczorajsza akwarelka lepiej wygląda w naturze niż na zdjęciu, bo zdjęcie jest prześwietlone. Nie wiem czemu tak wyszło. Nie potrafię robić zdjęć i nie mam do tego drygu ani cierpliwości. To było robione telefonem, bo to aparatem zupełnie nie nadawało się do pokazania. Stanowczo powinnam kurs fotograficzny skończyć. Z drugiej strony nie przepadam za robieniem zdjęć. Czy warto więc?

1 kwietnia 2017 , Komentarze (24)

No i koniec tygodnia. Udało się i mam pracę. Sukces... Będę pisać opowiadania... Zarobki są bardzo dobre... Straszne się cieszę, bo to było moje marzenie przecież. Chciałam żyć z pisarstwa albo malowania i będę. Krzysiek minę ma niepewną, bo w da dni zarobiłam tyle co on w pół miesiąca i to nie koniec. Następne opowiadania wysłałam i czekam na akceptację... Chyba mi zazdrości. Ja pracuję w domu, na leżąco z kotem na kolanach a on zasuwa w błocie, upale i deszczu...U mnie te dni były dość pracowite poza tym. Sporo czasu spędziłam na dworze.To i owo już w ogrodzie zrobione. Nie poszło mi za to w pracy, bo mało zarobiłam oprócz opowiadań, a pieniądze by się bardzo przydały. Muszę za kilka dni kupić bloki do akwarel. Te co kupiłam powoli się kończą więc wyjścia nie mam. Planuję przecież malować codziennie. Dziś już pracy mieć nie będę. Krzysiek idzie do pracy po południu, a ja będę działać artystycznie i pisać wiersze dla dzieci. Książeczka się pisze dość sprawnie. Mam zamiar skończyć ją stosunkowo szybko i jeszcze w tym roku ruszyć do wydawnictw i poszukać agenta literackiego. Może jesienią to już mi się uda zrobić. Powinnam też pisać opowiadania, bo je zaniedbałam ostatnio. Myślę o dwóch tomikach. Jeden z dreszczykiem i drugi dla pań o tematyce romantycznej. Oba już zaczęłam pisać, ale część z nich przerobię i wyślę do czasopism. Ten rok planuję poświęcić na pilną naukę malowania. Czas to opanować lepiej. Nie wiem czy brać się za portrety. Nie bardzo mnie do tego ciągnie. Uważam jednak, że powinnam się tego choć trochę poduczyć. Nie wiem czy ten rok na to wystarczy. Wątpię. Chcę jednak malować dużo. Może efekty będą. Jeśli nie będę usatysfakcjonowana to na naukę przeznaczę i następny rok. We wrześniu myślę o tym by zacząć chodzić na zajęcia do ośrodka kultury. Na malarstwo sztalugowe oczywiście. Może mi się uda załapać. W wakacje może zrobię kurs dziennikarski wreszcie. A na nowy rok mam też już plany ale na razie sza...:)

Dieta idzie dobrze. Apetytu nie mam, grzeszki się raczej nie zdarzają, głodu raczej nie czuję.Oby tak dalej. Ciekawe jak długo będzie jeszcze waga spadać na tych sztucznościach. Teraz czekam by jak najprędzej zejść poniżej 85 kg. W końcu lepiej ważyć ponad 80 kg niż prawie 90. Menu: Kalafior opiekany, ziemniaki, jajka sadzone na cebuli, mandarynka, zupka Alevo.

A na koniec wymiary, które spadają dość opornie:

biust - 122

talia - 96

biodra - 124

udo - 55

łydka - 35

Muszę się nauczyć to kontrolować, bo tu też postępy widać...

A na koniec akwarelka jeszcze mokra była gdy zdjęcie robiłam i stąd ta plama. Zadowolona jestem z wierzby. Drzewa zaczęły wychodzić całkiem nieźle...


31 marca 2017 , Komentarze (10)

Dziś powinniśmy wyjść do ogrodu i odmłodzić agresty. To może nie być odpowiedni moment ale teraz sobie o tym przypomniałam i teraz trzeba to zrobić. Jest ich kilka krzaków a wcale nie owocują i nie rosną. Zasilanie nie pomaga. To agresty starej odmiany zielonej. Mają bardzo smaczne owoce i chcę aby owocowały. Jak nie w tym roku to w następnych. Jak się oczyści sad z perzu to jeszcze chcę agresty i porzeczki kupić. Może też kupię kilka krzaczków malin, bo moje stare jeszcze po prababci zdziczały zupełnie. Kupiłam trochę nowych, dwa lata temu ale je perz zadusił. Powinnam też dokupić poziomek. No i gruszę. O kwiatach nie myślę. Może to chwilowe... Chciałabym tylko dokupić różne kolory liliowców, ale sadzonki są tak małe, że się przyjąć nie chcą. Może kupię od kogoś z ogrodu większe kępki. Może się wymienię, bo mam bardzo dużo pomarańczowych. Kuszą mnie też floksy i irysy w różnych kolorach. Marzę by przed domem zrobić porządek. Chcę zlikwidować trawnik i położyć zamiast niego betonowe płyty. Grządki oczywiście będą ale wysypane korą. Będzie mniej roboty. Teraz trawnika nie ma kto kosić i ogródek jest strasznie zaniedbany. Wstyd mi czasem. Może Krzysiek się na zmiany zgodzi, a Sebastian pomoże. Ciekawe ile by to kosztowało i czy Krzysiek pieniądze na płyty da...Pewnie nie. Dziś też chcę wysiać koper i kalarepkę do doniczek.

Wczoraj udało mi się zrobić wszystko co zamierzałam. Byłam na dworze, malowałam i pisałam. Przesłałam też opowiadanie i chyba po niewielkiej korekcie zostanie zakwalifikowane do druku. Dostałam również o redaktor naczelnej kontakt do innego czasopisma. Wysłać tam można historie o duchach. Oczywiście jedną wysłałam i czekam na odpowiedź i ewentualne wymagania. Oby więcej tak udanych dni. Chcę by dzisiejszy też taki było. Plany mam. Oprócz pracy koło domu chcę koniecznie namalować akwarelę i napisać kilka wierszyków dla dzieci. Zobaczymy czy to się uda. Jeśli będzie czas myślę o tym by napisać artykuł na portal ezoteryczny, który znalazłam ostatnio. Warto dla nich pisać, bo jeśli się pisze dobrze jest szansa na płatną współpracę. Może mi się to uda...Wiedzę przecież mam i doświadczenie w pisaniu tego typu tekstów.

Menu na dziś:zupa szczawiowa, jogurt owocowy, mandarynka, jajka z pieczarkami, zupka Alevo.


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.