Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1610521
Komentarzy: 56636
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 19 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 maja 2022 , Komentarze (10)

No i nowy tydzień. Matury przeżyłam i mam się dobrze. Chciałabym wyjść na dwór do pracy, ale boję się o paznokcie, a jutro jeszcze wyjazd. Dziś będzie pisanie tekstu, praca na portalu z wróżbami i może też ogarnę coś w domu. Tak z 20 minut pracy nielubianej mi sie przyda. Moze wykoszę kawałek podwórka...

Nauki nie będzie, bo mam dość. Swoją drogą śledzę ostatnio wpisy o maturze w mojej szkole. Są osoby, które z matematyki mają po 30 punktów i więcej. Nie wiem jak się przykładały do nauki. Nie wiem czy miały korepetycje i ile lat temu pokończyły szkoły, ale prawie wpadłam w kompleksy. Wstyd mi, że ja tak słabo wypadłam. Zawsze uważałam że jestem zdolna. Nie genialna ale zdolna. Inna sprawa, ze aż tak bardzo się do nauki nie przykładałam. Moze trzeba było? Tylko po co? Są też osoby, które nie zdały. Te pewnie będą mi zazdrościć gdy zdam. O ile zdam.

Pojawiły sie książki Ałbeny Grabowskiej/reklama/ i zastanawiam sie czy nie kupić. Niby nie bardzo mam czas na powieści, ale moze jednak?

Dwa dni temu mnie oświeciło, ze do tej pory za dużo skupiałam sie na negatywach, złych emocjach w tym toksycznych ludziach. Tłumaczyłam to sobie koniecznością odpracowania. Teraz otwieram się na tych pozytywnych. Wymyśliłam takie ćwiczenie. W stanie wyciszenia wyobrażam sobie, że jestem w towarzystwie pozytywnych osób. Jest ich sporo. Są uśmiechniete i zyczliwe. Wtedy otwieram się na to co od nich płynie, na to co dają. Pytam siebie jak sie wtedy czuję. Od razu sie po tym odprężam i uśmiecham. Mnie to pomaga...

O takich bluzkach myślę...

8 maja 2022 , Komentarze (38)

Jeszcze śpię... Jutro też będę odpoczywać, ale to ostatni dzień, bo już mnie to zaczyna nużyć. Moze dziś poczytam, a moze napiszę tekst. Już myślę o pracy.

Ostatnio nie podobał mi się stan w jakim żyłam. Był stres, żal, smutek, brak wiary w siebie, poczucie niższości, czarne myśli. To trwało kilka dni i ustąpić nie chciało. Na szczęście sie obudzilam i znowu jestem sobą. Już na świat patrzę inaczej. Pojawiła sie nadzieja, a za nią marzenia, zamiary. Jest dobrze... Już nie mówię sobie, że jestem realistką gdy wszystko wskazuje na pesymizm. Staram się na wszystko spojrzeć z jasnej strony. Już nie mówię i nie myślę, że cierpienie uszlachetnia. Ono kala duszę i zanieczyszcza aurę, czakry. Cierpienie to zło i tak na to trzeba patrzeć.

W lecie będę miała bardzo dobry czas na naukę jazdy i prawo jazdy. Niby o tym staram sie nie myśleć, ale samo się myśli. Niby się boję ruchu na drodze, ale nikt by mi nie kazał wyjeżdżać na autostradę czy na obwodnice, bo tego sie najbardziej boję. Niby o samochodzie nie myślę, bo koszt przeważy koszty taksówek, którymi jeżdżę, ale by się przydał. Niby nie ciągnie mnie do prowadzenia auta, ale moze prawo jazdy by sie jednak przydało. Można by kupić tani samochód i jeździć choćby na zakupy. Krzyśkowi by było lżej. Tylko, że ja zakupów robić nie znoszę. No i nie wiem co z tym fantem zrobić. Myślałam, zeby kurs potraktować jak przygodę. Zdam to zdam. Nie to nie. Inni jeżdżą na wczasy za granicę za cenę kursu na prawo jazdy. Ja podróży nie lubię, więc moze taka atrakcja? Przygoda? Moze choć skuter? A moze i to i to? Uran będzie aspektował mojego marsa dłuzej niż rok. Można w tym roku pomyśleć o skuterze, a w przyszłym o samochodzie... Jeszcze mam trochę czasu. Rozważę to na spokojnie. Krzysiek jest przeciw, mama też i Sebastian też, ale ja nie należę do tych co słuchaja innych. Z maturą też byli przeciw, bo są przeciwni rozwojowi. Uczepić się tego co się ma i trwać uparcie przy tym. To się chyba zachowawczość nazywa...

Przeglądam szczeniaki do adopcji. Oczywiście żaden mi Pikusia nie zastapi, ale kolejny pies też może być fajny. Gdy odszedł Bocian to też myśleliśmy, ze juz fajnego psa nie będzie, a trafił sie Pikuś. Piesek moze być suczką, ale musi być kundelkiem i do tego małym. Rasowego psa nie chcę, bo są delikatne i wybredne. Musi być wychowywany z ludźmi i w domu. Nie moze być zbyt energiczny... Ma być łagodny i spokojny... Z szczeniaczkami nierasowymi jest problem, bo bardzo dużo chętnych, a mało piesków.

7 maja 2022 , Komentarze (12)

Wczoraj maturę z rosyjskiego pisałam sama. Teksty były w wiekszości trudne, ale za to wypracowanie łatwe. Powinnam mieć za nie 7-8 punktów. Zdawalność to 15. 7 punktów mam na pewno. Znowu jestem na granicy, ale chyba zdam.

Odpoczywam i śpię, śpię, śpię. Tak będzie do poniedziałku. W nowym tygodniu juz zacznę pracę na dworze. Roboty huk- plewienie, wycinanie, cięcie. Mnie ogarnął totalny leń jeśli chodzi o pracę fizyczną, ale sie zmobilizuję. Tłumaczę sobie, że ruch to zdrowie. No i ktoś to zrobić musi. Krzysiek do prostych prac sie nie garnie, a pilarki mu nie dam. Jest do pocięcia jedna paleta, a będzie więcej. Trzeba przygotować przez lato opał na zimę. Trzeba by pomyśleć o koszeniu...

Od jakiegoś czasu robię codziennie po kilka zabiegów Reiki. Dla siebie 2. Od dziś chcę dołożyć jeszcze zabiegi na odchudzanie. Jeden będzie z intencją i jeden na czakry. Do tego dojdą afirmacje, że ważę 73 kg. Czas sobie w głowie zanotować mniejszą wagę, to ona spadnie. Na razie nie spada, a skacze, bo były stresy i napychałam sie pieczywem. To mnie gubi.

Z maturą się uspokoiłam i nie myślę. Teoretycznie mam szansę zdać, ale okaże się 5 lipca. Do tego czasu mam czekać cierpliwie. Wyjścia nie ma. Swoją drogą nie czułam nic z tym związanego. Myślałam, że to magiczny czas ta pora gdy kwitna kasztany, a tu nic. Nie było ekscytacji, ani stresu. Dni jak dni, codzienność i tylko wyjazdy dokuczały. Dobrze, że taksówkami. Gdybym nie zdała to rozważam poprawkę, ale to nic pewnego. Teraz odpoczynek z tym czego nie lubię sie uczyć do lipca. Gdybym zdała, to może jednak wezmę sie za ten angielski. Nie znoszę tego i nie myślę już o studiach, ale moze jednak? Odpocznę to zobaczę... U mnie trochę w życiu jednak od nastroju zależy... Na pewno pracy nie zmienię. Nawet gdybym skończyła studia...

Dziś moze zrobię paznokcie, maseczkę... Czas się do czegoś ruszyć...

Znalazłam kilka bluzek i jeśli mi nie braknie kupię niektóre. 

6 maja 2022 , Komentarze (10)

Matura trzeci dzień. Dziś egzamin jest o 14 co mi bardziej odpowiada. Teraz przez koszmar z Pikusiem jaki przezyłam i tak mam problemy ze spaniem. W nocy niby śpię, ale mam problemy z zaśnięciem, bo myślę. Wstać o 7 mi było bardzo ciężko. Pomogę sobie sama, bo robię Reiki, ale trzeba trochę czasu. Dziś rosyjski. Martwię się. Niby próbna maturę zaliczyłam na 50 %, ale teraz mi sie ciężko myśli i z trudem kojarzę. Najważniejsze w zdaniu rosyjskiego sa słówka, czyli część leksykalna. Trzeba też napisać krótkie wypracowanie i nie wiem czy temat mi przypasuje.

Po wczorajszej matematyce mam mieszane uczucia. Niby coś tam napisałam, ale nie jestem pewna czy dobrze. W zadaniach zamkniętych odpowiedzi sa bardzo podchwytliwe. Próbną maturę z matematyki zdałam na 32 %, czyli na styk. Szansa na zdanie jest, ale okaże sie w lipcu. Z tego co patrzę i pamiętam mam 13 albo 14 punktow. Gdyby mi 0,5 punkta brakło strasznie bym sie wściekła...

Dziś późnym popołudniem trochę odetchnę. Dobrze, ze to juz koniec. Niby w przyszłym tygodniu będzie jeszcze rozszerzony polski, ale to juz luz, bo trzeba po prostu do egzaminu podejść. Później odpoczynek do końca maja z nauką tego co nie lubię. Moze później jednak angielski? Na razie będzie szkoła naturoterapii, kurs biomasażu, później czakroterapia. Następnie behawiorystyka. Plany więc są...

Warzywa, które wsadziliśmy moze sie przyjmą. Na razie wszystko ładnie stoi w doniczkach. Nawet papryka, która miała minimalny korzonek. 2 sałaty juz zjedzone przez ślimaki, a trutkę wykładam i ciągle sprawdzamy czy drani w doniczkach nie ma.

5 maja 2022 , Komentarze (36)

Matura dzień drugi. Matematyki nie zdam, ale się cieszę, ze to wszystko się juz kończy. Mam dość nauki tego co mnie nie interesuje i co mi niepotrzebne. Bez względu na wyniki nie załuję. Przeczytałam kilka książek, zanalizowałam trochę wierszy, napisałam kilka rozprawek, podszkoliłam rosyjski. Jeszcze jutro jest do zaliczenia egzamin z rosyjskiego i w przyszłym tygodniu rozszerzony polski. Wynik tego ostatniego egzaminu nie ma znaczenia. Jutro już w zasadzie zacznie się luz. Muszę odpocząć. 

Będę się naturalnie nadal uczyć, ale już tylko tego co jest moją pasją, do czego mnie ciągnie. Co mi sprawi przyjemność lub co sie przyda. Za kilka dni wykupię kurs biomasażu Ojca Klimuszki.

Pożegnaliśmy Pikusia. Ja jestem kompletnie rozbita i ciągle o nim myślę. Jeszcze Filusia nie odreagowałam do końca, a teraz Pikuś. Pamiętam go jako szczeniaczka. Tak szybko jego życie minęło... Był żywy, energiczny, radosny i czuły. Był bardzo proludzki. Wystarczyło na niego spojrzeć, a ogonek juz był w ruchu, lizał po rękach. Akceptował koty i nadstawiał główkę Mruczkowi, żeby go lizał. Krzysiek się wzruszyl. Mama płacze i tylko ja sie trzymam. Nie potrafię płakać. Nadal szukam go wzrokiem i gdy spojrzę szybko kątem oka, wydaje mi sie że go widzę... Leży na fotelu lub kanapie i spokojnie śpi...

Wczoraj na egzaminie nawet nie byłam zdenerwowana. Mimo bólu przyjrzałam sie ludziom. Stroje były różne. Chłopcy z garniturach i adidasach, dziewczyny w mini z falban i trampkach, dziewczyna w skórkowej spódnicy i ramonesce. Jedna była w bluzce w kwiatuszki. Jedna w spodniach w drobny rzucik. Ja miałam strój bardziej oficjalny i nie żałuję.

4 maja 2022 , Komentarze (35)

Mam następne kursy w planach, a w zasadzie jeden kurs i dwa masaze w pakiecie. Chodzi mi o masaż indiański o którym nic nie wiem i biomasaż Ojca Klimuszki, czyli tybetański. O tym drugim to i owo wiem i strasznie się na niego napaliłam. Nauka będzie przez internet, a więc zdalna. Masaż są proste w wykonaniu i nie mają nic wspólnego z klasycznym masazem jaki robią rehabilitanci na chore nogi czy kręgosłup. To masaże bardziej energetyczne. Pieniądze na jeden kurs będę miała za kilka dni, bo czekam na wypłate. Będzie albo ten albo czakroterapia. Decyzji jeszcze nie podjęłam. Ten by sie przydał, bo przyjedzie chyba Sebastian i byłoby na kim ćwiczyć. Krzysiek to za mało. Z drugiej strony czakroterapia daje chyba możliwość samoleczenia, a to mnie też kusi. W tym miesiącu możliwy jeden kurs tylko. Kolejny pewnie dopiero w czerwcu.

Ze studiów zrezygnowałam i zostanę sobie z dyplomem technika. Nie widzę w nauce już sensu. Wydane pieniadze, wysiłek przez 5 lat i korzyści zbyt małe by to zrównoważyć. Nigdy nie miałam zamiaru rezygnować z pracy tej którą mam. Jestem terapeutą medycyny niekonwencjonalnej, astrologiem i wróżką i to chcę robić, bo mnie to interesuje, cieszy i mam z tego satysfakcję. Na studiach pewnie bym miała problem z przedmiotami typu ekonomia, statystyka no i z językiem. Wymagany jest angielski, a ja mam z nim trudności. Znam rosyjski i to mi wystarczy. W końcu jest jeszcze problem z maturą. Miałam ją zdać w tym roku i niestety nie zdam, bo sprawa z Pikusiem wytrąciła mnie zupełnie z równowagi. Nie śpię i nie mogę się skupić na niczym. Ktoś może powiedzieć, że to tylko pies ale dla mnie bardzo trudne. Na egzaminy pójdę, ale myślami będę gdzieindziej. Polski i rosyjski raczej zaliczę bez problemu, bo to łatwe. Problem będzie z matematyką jutro. To mi nie szło dobrze i niby maturę próbną zaliczyłam, ale na minimum. Moze gdybym miała jakieś korepetycje toby było lepiej, ale nie miałam. Jutro potrzebuję trzeźwej głowy. Niestety nie dane mi to. Los widocznie tak chciał...:( Zadecydował za mnie i mnie pozostaje to zaakceptować....

Nie ma już Pikusia. Odszedł wczoraj...Krzysiek przejęty Pikusiem i się miota między złością, żalem.  Mama płacze. Wczoraj jednak Krzysiek transmisję świateczną w telewizji obejrzał. Ja się zdenerwowałam i załozyłam słuchawki. Nie znoszę takich imprez... Mama obejrzała jakąś mszę patriotyczną choć religijna nie jest. Ceni jednak wojsko. Mnie uważaja za odstępcę i wyrodka.

3 maja 2022 , Komentarze (17)

W ogródku już prawie wszystko posadzone i teraz czekam na deszcz, żeby się wszystko dobrze ukorzeniło. Nie mam jeszcze wszystkich kwiatów do donic. Na razie mam tylko bratki i koleusy. W tym roku czeka mnie zagospodarowanie skrzyni przed domem. Miejsce jest od wschodu, ale bardzo schnie i trzeba kupić tylko to co nadaje sie na skalniaki. Od przyszłego tygodnia zacznę coś szukać. Czeka mnie plewienie rabat i wycinanie dzikich malin. Pogoda jest odpowiednia, ale czasu teraz nie mam. Wyjdę w przyszłym tygodniu. Trzeba kupić trochę żwirku i uzupełnić braki w ogródku od frontu.

Dziś mam zadzwonić do znajomego w sprawie remontu. Będzie chyba w tym tygodniu. Chodzi mi o zrobienie ocieplenia ścian. Ocieplenie będzie w domu, a konkretnie w pracowni, bo jest nieogrzewana. Zmniejszy mi sie ona o 10 cm. Ostatnio pracownia jest praktycznie nieuzywana. Trzeba ja uprzątnąć i wyremontować. Część rzeczy sprzedałam. Część wyrzuciłam i jeszcze wyrzucę. Trzeba pomalować i naprawić podłogę. To nie w tym roku. To będzie wszystko ocieplenie na ten rok. Zostanie jeszcze jeden pokój, a konkretnie dwie  ściany na przyszły rok. W tym roku będzie jeszcze malowanie pokoju dziennego, dachy-papa i smarowanie, daszek 1 lub 2  nad schodami i remont ganku- podłoga i drzwi- malowanie i montaż rolety na oknie. Do tego dojdzie wymiana pieca od centralnego. Sezon sie dopiero zaczyna. Powinnam się wyrobić.

Znajomy mnie namawia, żeby przygotować mieszkanie po babci pod wynajem dla firm. To by były duże koszty, ale później i pieniądze z tego. Mama nie chce, a to jej część domu. Ja się waham, bo spokój w domu ważniejszy niz pieniadze.

W mojej szkole będą zajęcia biomasażu, ale trzeba jechać do Katowic. Poczytałam trochę na ten temat i wpadł mi w oko kurs biomasażu Ojca Klimuszki. Oferują jakiś film instruktazowy. Czyżby mozna było nauczyć się zdalnie? Napisałam do nich i czekam na odpowiedź.

Z Pikusiem coraz gorzej, a ja nie mogę się na niczym skupić. Nie cierpi fizycznie. Już nie chodzi i przyszło zobojętnienie. Nie reaguje na słowa, dotyk. Z trudem podnosi główkę. Odchodzi...

2 maja 2022 , Komentarze (6)

Poniedziałek i Krzysiek chyba pojedzie do miasta. Oby nic do jedzenia typu pokus nie kupił. Coś mówił o ptasim mleczku, a ja nie potrafię zjeść 2 tylko od razu pół paczki. To samo z winem. Nie piję jednej lampki, a pól butelki. Jestem łakoma, ale z tym nie walczę. Po prostu staram sie unikać pokus. To co K kupuje sobie jest tabu. Gdy przyniesie drożdówki to mu nie ruszę. Czasem mi daje ugryźć. Teraz muszę chydnąć szybko, bo mogą nadejść upały, a wtedy waga mi nie spadnie. Na odchudzanie mam maj. Powinno spaść 4 kg i oby...

Szkoła mi się zaczyna 14 V. 14 i 15V będą wykłady z ziołolecznictwa. Szkoła trwa też przez wakacje. Mam plan do sierpnia. Zajęcia są co dwa tygodnie. Zawsze wieczorem w sobotę i niedzielę. To mi pasuje. Są jeszcze zajęcia fakultatywne. Nie są obowiązkowe. Pierwsze są 13 w piątek. Te będą na temat budowania odporności psychicznej. 17 VI są podstawy hipnoterapii.  Myślę, że wezmę udział. Inne plany związane z nauką na razie są mgliste.

Pikuś jeszcze je, ale bardzo mało, bo góra 4 łyżki mięsa na dzień. Okropnie sie martwię i z bólem na niego patrzę. Już nie wskakuje na fotel i chce spać pod kanapą. Nic już teraz zrobić sie nie da.  Choroba czy to ludzi czy zwierzat jest straszna. Będzie z nami dokąd może. Nie ma prawa go nic boleć. Reiki niby pomaga, ale jeśli nadchodzi czas odejścia nic juz zrobić nie można. Reiki pomaga odejść. Tak jest świat ułożony...

Nie mam teraz głowy do robienia zakupów, ale reklama bluzki mi sie pokazała i chyba ja kupię... Moze czarna...

1 maja 2022 , Komentarze (6)

Dziś niby niedziela, a dla mnie normalny dzień. No prawie. Będzie trochę pracy koło domu, bo trzeba wsadzić koleusy do doniczek i brunerę w grunt. Chce też napisać tekst. Moze o aniołach.

Poza tym będzie dużo spania i dużo pracy nad sobą. Mam kilka zabiegów Reiki dla potrzebujących. Jest Sebastian i jego kręgosłup oraz kolana. Zabiegi robię od piątku i jest lepiej. Jest Pikuś. Dziś chcę trochę poczytać. Jeszcze drążę temat Reiki, ale już zerkam na czakroterapię. Chciałabym kurs zrobić w maju, ale chyba sie nie uda, bo funduszy brak. Czakry na razie harmonizuję najczęściej kamieniami. To połączenie medytacji, czakroterapii i litoterapii. Chodzi za mną zrobienie zabiegu czakroterapii Krzyśkowi. Moze dziś.

Przyszły sadzonki warzyw. Posadziłam w piatek. Zadowolona nie jestem. Kilka było uszkodzonych. Poza tym sa drobne, krzywe i były przesuszone. Najgorsze jednak jest to, że nikt nie raczył ich opisać, a kabaczki, ogórki i dynie sa podobne. Wsadziłam byle jak i dynia mogła trafić do małej donicy. Nic z niej nie będzie wtedy, bo jest żarłoczna. Bób słabo wschodzi. Czarno to wszystko widzę...

Miało być dziś pieczenie kiełbasy na patykach, ale Krzysiek chyba znowu kupił tańszą, bo jest niesmaczna. Sam sobie zje. Ja nawet do pieczenia nie wyjdę. Ja jestem okropnie wybradna jeśli chodzi o mięso. Nie przepadam za nim i musi mi zasmakować, żebym zjadła. Gdybym była sama to prawdopodobnie bym nie jadła wcale. Teraz jem głównie pomidory, ogórki, chleb ze szczypiorkiem, rzodkiewkę. Jem sporo ryb i jajek. Jem serki, kotlety z warzyw, sałatki. Teraz znowu jestem na 800 kalorii ale nie chudnę szybko. Chyba trzeba odrzucić znowu węglowodany. Musi szybko spaść 2 kg. Po 15 V będzie WO, ale dopiero wtedy. Kupię warzywa, bo 13 dostawcy będą.

PIkuś chyba odchodzi, bo przestł jeść... Straszne

30 kwietnia 2022 , Komentarze (6)

Kurs z rosyjskiego skończyłam. Coś tam umiem, rozumiem i potrafię coś tam powiedzieć, ale do perfekcji mi daleko. To poziom w okolicach b1. Nie wiem co dalej. Ponoć nauka języków w moim wieku jest dobra, bo to ćwiczenie pamięci. Z drugiej strony jaki jest sens sie ich uczyć skoro za granicę się nie wybieram i język mi się za bardzo nie przyda. Jestem na Slowly i piszę po rosyjsku to trochę styczności z językiem będę miała. Miałam się zacząć uczyć angielskiego. To miała być intensywna nauka, ale teraz sie waham. To mi idzie średnio, bo nie bardzo widzę sens nauki. Inna nauka mi ważniejsza, bo mi się wiedza bardziej przyda. Ot choćby behawiorystyka czy coś z terapii naturalnych. Na wszystko czasu brak. Na razie od nauki odpoczywam. Mam dwa tygodnie wakacji, bo szkoła zaczyna się 14 V.

Mam kurs na zoopsychologa i behawiorystę specjalność koty. To kurs zawodowy. Po skończeniu muszę odbyć praktykę, napisać pracę i zdać egzaminy. Kiedyś moze pomyślę o kursie psy.

Pracuję nad sobą, ale niestety nadal jestem czasem zbyt impulsywna, drażliwa. Gdy Pikuś zaczął wybrzydzać z jedzeniem w pierwszym momencie sie wściekłam, bo nie lubię kaprysów i oczekiwań typu mam być traktowany wyjątkowo. Uważam to za roszczeniowość i wadę charakteru. Zwierząt to tez zwykle dotyczy. Dostają niezłą karmę i do tego piersi z kurczaka. Kaprysów jeśli są w dobrej kondycji nie lubię. Mają jeść co daję. Karmię osobno, by te biedy stresujące się czy jedzące wolniej też zjadły. Sucha karma jest dostępna cały czas. Pikuś jeść nie chciał i się wściekłam. Wyczuł to i się skulił. Czemu nie wiem, bo przecież bym go nie uderzyła. Później zrobiłam mu Reiki i wyczułam strach. Gdy się jeszcze zorientowałam, że niedomaga poczułam wyrzuty sumienia. Tak ze mną jest zawsze- najpierw złość, czasem zrobienie komuś przykrości, a później wyrzuty sumienia. Wyrzuty sumienia niszczą. Na szczęście nie odczuwam ich długo. Teraz traktuję Pikusia z sercem...

Z wagą jest w porządku. Nie spada gwałtownie, ale już prawie 2 kg zrzuciłam. Teraz sie martwię, bo Krzysiek już sie szykuje na początek maja i święto. Chce kupić więcej jedzenia. Moze wino, ciasto, a to przeciez kalorie. Niby nie powinnam przytyć, ale chciałabym jeszcze z 2 kg szybko schudnąć. Nadwaga czeka.

Niestety wszystko wskazuje na to, że Pikuś ma guza w okolicach watroby. Na razie nie cierpi. Dostał leki, ale to już teraz leczenie palitywne. Do 15 lat moze nie dożyć. Straszny żal, bo to wspaniały piesek. Nie wyobrażam sobie, że moze go zabraknąć.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.