Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1499450
Komentarzy: 54644
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lipca 2016 , Komentarze (28)

Miałam odpocząć, ale na portalu zapisałam się na kolejne zlecenia. Ciekawe czy mnie wybiorą do realizacji. Szansę mam. Byłoby 5 tekstów z turystyki. Tym samym niedzielę bym miała znowu zajętą. Jutro planuję zrobić ognisko i pieczenie kiełbasek na patykach. Chcę trochę pobyć na dworze. Mam nadzieję, że pogoda będzie odpowiednia.

Mam problem z akwarium. Wszystkie ryby mi giną. Nie wiem czemu. Woda jest czysta. Filtr działa. Ryb było z 25 zostały 4. Miałam kupić nowe i się teraz waham, bo nie wiem czy i te nie zginą. Szkoda by było. Nie wiem też czy opłaca się zamawiać ryby w internecie. Jak je przysyłają? Ile drogę przetrwa? Chyba najpierw tam zadzwonię i dokładnie wypytam. Rybek chciałam kupić sporo, bo w tym sklepie o którym myślę są ciekawe gatunki. Chciałam sumiki, glonojady, tetry, kiryski, może welonki i bocje. Może skalary, mieczyki, molinezje.

Wczoraj siedziałam chwilę na podwórku. Musiałam posadzić kwiatki, bo mi przyszły. Czekam jeszcze na jedną przesyłkę z kwiatkami. Kiedy przyjdzie nie wiem. Kwiatków mam teraz sporo. Wszystkie prawie okna zastawione. Mało jest tylko w dziennym pokoju, bo to okno okupują przeważnie koty. 

Wiersze wciąż piszę. Po kilka dziennie w tym te, które chcę przesłać do antologii.

Jutro


to było jak olśnienie

krótki błysk

nagle powiedziałeś że kochasz

wpasowałeś się w moje istnienie

samotne dni i noce

wypełniły się tobą

po brzegi


obolałe kwilące serce

stłamszone i stężałe

odżyło

jak delikatny kwiat

po życiodajnym deszczu


powiedz

czy wieczory jutra

nadal będą

otulone twoim zapachem

twoje ramiona azylem

usta przystanią

w drodze ku rozkoszy

czy nie zapomnisz

Wieczorem pracowałam nad okładką do antologii. Wysłałam kilka propozycji do akceptacji...

8 lipca 2016 , Komentarze (20)

Pracy ciąg dalszy. Zlecenie o Lesku dostałam i dziś będę kończyć. Pisze się fajnie, bo mnie temat interesuję. Od dawna mnie Bieszczady kusiły. Jak byłam młodsza to chciałam  tam zamieszkać. Nie wyszło, ale kocham je nadal. Są cudowne - dzikie i piękne. Takiego klimatu nie mają chyba żadne polskie góry, choć góry w ogóle kocham. Zachwycają mnie szczególnie te zalesione. Bardzo teraz żałuję, że rodzice dom w górach sprzedali. Chętnie bym tam na stare lata zamieszkała. Nieduży był, wygodny, funkcjonalny, ciepły i klimatyczny. Był zbudowany z bali, z odkrytym gankiem. W około był piękny ogród warzywno-kwiatowy. Jesienią pod modrzewiami rosły maślaki, a obok ławki nad potokiem masa opieniek. Koło domu szumiały drzewa...

Dietę trzymam cały czas wytrwale i dziś waga pokazała 89,8 kg. Cudownie. Wreszcie. Teraz jeszcze tylko 30 dkg i już pożegnam otyłość kliniczną. Jaka to cudowna świadomość, że już ważę prawie 90kg, a nie ponad 90. Następny cel to 85 kg. Oby szybciej. Na razie idzie dobrze. Najważniejsze, że udaje się wagę zrzucać bez ruchu. Nie ćwiczę przecież. Jakie ciało będę mieć takie zaakceptuję. Nie wszyscy muszą mieć super piękne ciała. Zresztą ja całe życie miałam miękkie to się przyzwyczaiłam i w niczym mi to nie przeszkadzało. Poza tym wolę miękkie niż umięśnione...

Po południu może podziałam coś w pracowni. Powinnam też zacząć przygotowywać propozycję grafiki do antologii. Pomysły mam. Jeden to zdjęcia, drugi to może rysunki ołówkiem lub węglem. Zobaczymy jak to wyjdzie. Pomysł na okładkę też mam, a kiedy wiersze? Powinnam przygotować łącznie 10. Tematyka jest odgórnie narzucona. Łatwo nie będzie...Wczoraj napisałam 4, ale jeszcze poprawki będą...

7 lipca 2016 , Komentarze (20)

Dziś wstałam przed ósmą. Nauczyłam się wcześnie wstawać i bardzo mnie to cieszy. Pracy terminowej na razie za dużo nie mam, ale może się to zmienić w każdej chwili. Staram się o zlecenie na teksty o Lesku i o audycie energetycznym. Ciekawe czy któreś dostanę. Jeśli chodzi o zlecenie poza portalem to facet się nie odzywa. Wysłałam mu 10 tekstów i teoretycznie zarobiłam 60 zł. Czy zapłaci?

Dietę trzymam. Nie podjadam i nie grzeszę.

Wczoraj miałam kryzys. Byłam zmęczona i ledwie żywa. Sama nie wiem czemu, bo napisałam jedynie 7 tekstów. Po południu spałam ponad godzinę. Wstałam jakaś taka rozmemłana, zamulona i jednocześnie wściekła. Dziwny to był stan. Może to ta zmiana pogody na mnie wpłynęła. Humor poprawił mi się dopiero po wieczornej rozmowie z Sebastianem. Nadal jest pewny, że się że mną ożeni...Hm...

Po południu kurier przywiózł fikusa lirolistnego i roślinki do akwarium. Fikus jest piękny i duży. Na razie koty się nim nie interesują. Mam nadzieję,  że tak  zostanie. W końcu ma twarde liście. Niesmaczne widać są. Akwarium z roślinkami wypiękniało. Ciekawe czy roślinki przetrwają. Niby wzięłam takie, które są łatwe w uprawie, ale czy w moim akwarium dadzą radę przeżyć. Trudne warunki są -akwarium wysokie i ciemne.

Dziś po południu spróbuję zrobić może zdjęcia w nowych ciuchach. Zależy jaka będzie pogoda i czy Krzysiek będzie miał cierpliwość.

A na koniec haiku...

zapach deszczu

w kałuży pod piwonią

biały gołąb

 

poranek w lesie

wilga w zaroślach olch

wciąż woła deszcz

 

ranek nad strugą

w stronę słońca płynie

kaczka z młodymi

6 lipca 2016 , Komentarze (8)

Nadal dietkuję pilnie. Dziś zanotowałam kolejny spadeczek o 20 dkg. Ósemka z przodu tuż tuż. Może już w tym tygodniu, bo waga ostatnio spada łatwo. Jem nie za dużo na codzień. Co kilka dni jem sporo, by metabolizm oszukać. Na razie się sprawdza ta metoda...

Dziś też pracy mnie czeka dużo, bo wczoraj wygrałam kolejne zlecenie na 5 tekstów. Tym razem mam pisać o Wysowej. Mam na to dwa niecałe dni. Oprócz tego piszę po 5 historyjek z życia wziętych dziennie. Nie są długie, bo na 2000 znaków. Kilka godzin przed komputerem mi na to schodzi. Dodatkowo piszę wiersze i pracuję nad przygotowaniem tomiku. Wczoraj wysłałam komplet wierszy do antologii w grupie na Facebooku. Dowiedziałam się też, że w drugiej grupie jest zorganizowany konkurs z wakacjami w tle. Wierszy można przysłać po 5, bo planowana jest antologia. Chyba wezmę udział w obu przedsięwzięciach. Tylko muszę się z tekstami odrobić.Czasu trochę mam. W trzeciej grupie również powstaje antologia i zostałam zaproszona do udziału. Dodatkowo mam przygotować okładkę i 3-4 grafiki do środka.

Wczoraj byłam chwilę na dworze. Siedziałam na schodach i grzałam twarz w słońcu, słuchając śpiewu ptaków. Później zebrałam na podwórku trochę, głównie polnych kwiatów i ziół, bo zachwycił mnie bukiet u mojej mamy w kuchni. Strasznie lubię takie bukiety. Są skromne, ale piękne. Pasują do mojej wiejskiej kuchni.

Wieczór spędziłam w pracowni. Pomalowałam lakierem skrzynkę na materiały do wyrobu kartek, bo wydawało mi się, że warstw lakieru jest za mało. Zrobiłam też dwie pary kolczyków i broszkę.

Między sercami

 

wypełniłam przestrzeń

pomiędzy twoim a moim sercem

całą miłością świata

przesłałam do duszy

 iskierkę nadziei

wypleniłam zwątpienie

jak chwasty

co jeszcze mam zrobić

byś uwierzył zaufał

poczuł pewność

co mam zrobić

byś pokochał

5 lipca 2016 , Komentarze (8)

Wczoraj miałam przygodę. Byliśmy w mieście z Krzyśkiem i zostaliśmy spisani przez policję za przechodzenie przez drogę w miejscu niedozwolonym. Miały być mandaty, ale uprosiłam policjantów i nam się upiekło. Nawet nie spodziewałam się, że potrafię się tak wdzięczyć. Wstyd, bo każdy kto szedł ulicą na nas patrzył jak nas spisywali. Poza tym, obtarły mnie buty. Niezłe pęcherze mam. Nie spodziewałam się tego, bo wyglądały na wygodne. Na dodatek zjadłam loda, aż trzy gałki. Dziś na szczęście nie przytyłam.

Działam od rana, a dokładnie od 8. Dziś też ciężki dzień, bo pisania mam dużo. Kilka godzin mi zejdzie. Jutro już będzie pracy mniej o ile nic nie wyskoczy, a zawsze może, bo oferty złożyłam. Dzisiaj mam do napisania 3 teksty o Karkonoszach i 5 historyjek z życia wziętych typu wyznań przy czym te teksty o Karkonoszach muszę skończyć do 18. Później będę pisała wiersze i robiła kolczyki. Jak zdążę oczywiście. Mam nadzieję, że tak, bo dusza rwie mi się do artystycznych działań. Odpoczywam przy tym.                                   Wczorajszy wiersz.                                                                                                  

Tylko ty

w zwierciadle duszy
tylko ty
widzę oczy
czuję zapach dotyk
oddechem pieścisz mi skórę
pocałunki palą
 
żyję od spotkania do spotkania
rozsądek już dawno umknął
 i zatrzasnął drzwi
teraźniejszość
nie pozwala zasnąć
tęsknota
zagarnęła myśli
czy też wspominasz
pamiętasz
czujesz

4 lipca 2016 , Komentarze (6)

Waga cały czas spada. Tym razem jestem lżejsza o 30 dkg. Mało, ale cieszy. Pasek już przesunięty. Może faktycznie uda mi się już w tym tygodniu dziewiątkę z przodu pożegnać. Bez żalu...Następny cel to 85 kg. Mam czas do końca roku, ale jak cel osiągnę wcześniej wcale się nie zmartwię. Może uda się zrzucić więcej? Dietę trzymam ścisłą. Na podjadanie i grzeszki nie mam ochoty. Nawet ogórki kiszone jem, ale po jednym dziennie, więc woda mi się nie zatrzymuje.

Wiersze nadal piszę. Połowa tomiku z miłością w tle już gotowa. Jak tak dalej pójdzie to w przyszłym roku pomyślę o wydawcy. Oby się znalazł.

Kochaj mnie

 

pomaluj usta miłością

ugość serce

nasącz duszę słodyczą

i bezpieczeństwem

schwyć w dłonie

chwile pachnące rozkoszą

i prześlij do mnie

 

przyjmę je

głęboko w siebie

a moje ciało zapłonie

zmysły oszaleją

 

nie mam już siły

bronić się przed uczuciem

czy ty i ja pójdziemy dalej

jedna drogą

czy rozstanie wypełni bólem

noce i dnie

Wczoraj podziałałam trochę w pracowni. Zrobiłam magnesy, zakładkę i zaczęłam kolczyki. Tym razem kocie magnesy są w bardziej jaskrawej kolorystyce. Jeden w dość zwariowanej. Ten niebiesko- różowy. Są na bazarki kocie i nie muszą mi się podobać. Ciekawe czy się sprzedadzą.

Dziś wstałam wcześnie, bo przed 8. Mam sporo pracy, ponieważ dostałam zamówienie na napisanie 30 historyjek typu wyznań. Pisze się je szybko. Płatne średnio, bo 3 zł za 1000 znaków, ale za to wolne od podatku. Jedyny minus jaki jest to to, że zlecenie jest prywatne, poza portalem. Może więc być i tak, że pieniędzy na oczy nie zobaczę. Już tak kiedyś miałam. Poza tym zapisana jestem na zlecenia na dwóch portalach. Jak mi się tak zdarzy, że wygram kilka to padnę od tego pisania. Szykuje mi się też horoskop prognostyczny na pół roku i tarot też na pół roku. Czekam na wpłynięcie pieniędzy i robię...Mam też 5 tekstów do jutra o Karkonoszach. Ciężki dzień mnie czeka, bo późnym popołudniem jeszcze wyjazd do lekarza...

                                                                                                                

3 lipca 2016 , Komentarze (15)

Niedziela, a ja nie wiem czy odpocznę, bo zapisałam się na zlecenie. Tym razem na jedno. Mam pisać o kosmetykach i urodzie. Mam trochę pomysłów na tematy. Tekstów jeśli wygram, będzie znowu 5 po 2300 znaków. Solidnie napisanych, bo typu artykuł. Są jeszcze teksty z turystyki, ale dwóch nie chcę brać, bo zbyt zmęczona jestem i nie wiem czy dam radę. Poza tym dostałam wczoraj propozycję napisania 30 historyjek z życia wziętych. Jeśli moja cena zostanie zaakceptowana to pracy będzie sporo. Od poniedziałku mam zamiar znowu być na czacie na portalu z wróżbami. W końcu już nowy miesiąc jest, a ja jeszcze nic nie zarobiłam na tarocie. Pieniądze potrzebne mi są na rybki do akwarium i sztuczne roślinki, których wprawdzie nie cierpię, ale które są trwałe i praktyczne. Niedługo trzeba będzie kupić też kremy, bo mi się powoli kończą. Jeden chcę kupić taki do zrobienia w domu w Biochemii Urody.To by był mój pierwszy i nie wiem czy wyjdzie. Drugi chcę kupić naturalny z Orientany. Już mam wybrany. Kończy mi się też mleczko do zmywania makijażu i płyn do higieny intymnej. Te chcę kupić z Korany. Myślę o takich z propolisem. Pieniądze muszę też zbierać na wydanie tomiku i ewentualnie na wydanie antologii. Dziś może zrobię wreszcie trochę zdjęć w nowych ciuchach. Jak będę mieć czas oczywiście i nie będzie padać. Wiersze piszę nadal, co najmniej jeden dziennie. Wena przybyła i nie chce mnie opuścić. Cieszy mnie to...

 

Zniewolenie

 

przenikasz do moich myśli

zniewalasz czułym gestem słowem

uczucie czyste

jak kryształ

napływa fala za falą

tłumi wolę

rozsądek zasypia

 

ta miłość jest zakazana

powinna umrzeć

a wciąż wypuszcza pędy

odradza się

wzmacnia potężnieje

bliskość narasta

 

nie wiem już

czy mam zapomnieć

czy  pozwolić sercu wchłonąć

rozkosz i słodycz

z przestrzeni pomiędzy

twoim ciałem a moim

tęsknię

 

2 lipca 2016 , Komentarze (6)

No i nie odpocznę, bo mam kolejne zlecenie na pisanie tekstów. Tym razem o kosmetyce i dbaniu o urodę. To 5 tekstów typu artykuł. Jak napiszę to zgłoszę się po następne na jutro. Trzeba wykorzystać, że praca jest. Odpocznę gdy nie będzie nic do roboty.

Wiersze piszę nadal.

Czy jeszcze kiedyś

 

poprowadź mnie

alejką do szczęścia

przystrojoną w kwiaty i uśmiechy

miłość wypuści pędy

oplecie jak ramionami

otuli ciepłem każdy moment

 

te kilka chwil

skradzionych na bycie razem

to za mało

minęły szybko

niczym sen wypełniony rozkoszą

już tęsknię

wspominam

zapach twojej skóry

rozgrzanej od pieszczoty

moich warg

spojrzenie dotyk

 

czy jeszcze kiedyś

utoniemy w błogości

a nasze krzyki splotą się jedność

Krzysiek znowu pracuje gdzie indziej i klnie, że aż strach, bo musi dojeżdżać do sąsiedniego miasta. Niby robi to samo tylko w innym miejscu. To zastępstwo za chorego kolegę. Ile potrwa nie wiadomo. Krzysiek zmian nie cierpi i strasznie go one denerwują.                                                                                                                                      Dietę trzymam. Waga spada. Dziś okazało się, ze jestem lżejsza o 30 dkg. Bardzo mnie to cieszy, bo ósemka z przodu już tuż tuż. Może już w przyszłym tygodniu będę szaleć z radości. Oby tak dalej szło to będzie dobrze. Do ćwiczeń oczywiście nadal nie mam serca i z pewnością ćwiczyć w upały nie będę. Strasznie się brzydzę potu i nie znoszę mieć lepkiego ciała więc ruch w lecie odpada...

1 lipca 2016 , Komentarze (12)

No i znowu piątek. Ten tydzień zleciał mi błyskawicznie, bo miałam dużo pracy. Napisałam kilkadziesiąt tekstów i trochę zarobiłam. Wszystko oczywiście od razu wydałam. Kuszą mnie następne teksty, ale jestem trochę zmęczona po całym tygodniu. Nie wiem jeszcze co zrobię. Na razie mam do napisania 5 tekstów o Pobierowie. Powinnam odpocząć. Może poczytam, pomedytuję. Pewne to jednak nie jest, bo zapisałam się na pisanie następnych tekstów i mogę te zlecenia dostać.

Działam też w celu odreagowania pracy w pracowni. Dziś chcę zrobić kolczyki. Wczoraj też robiłam, a oprócz tego skończyłam magnes i zakładkę. Nadal piszę wiersze.

Podaruj mi

 

podaruj mi serce

kochające i tkliwe

połączę je z moim

splotę w warkocz emocje i

wspomnienie tej chwili

dłońmi wpiszę historię

naszej miłości

w twoje ciało

zatęsknię

 

w myślach doprawię

jutro zadowoleniem

smutek przemknie obok

nie zatrzymując się przy drzwiach

do krainy błogości

 

już lato

czy będzie tak gorące

jak nasze noce

czy tak magiczne

jak nasze poranki

Ważne dla mnie jest to, że nauczyłam się wreszcie wcześniej wstawać. Wstaję około 8, a nawet wcześniej. Spać chodzę o 12. Czasem śpię trochę w dzień. Jestem za to wdzięczna Sebastianowi, bo mnie namawiał do wstawania, żebym zdążyła z nim pogadać przed pracą. On jest trochę podobny do mnie, bo albo pracuje cały dzień, albo nic nie robi tylko śpi i leniuchuje. Wszystko zależy od jego nastroju. Ze mną jest tak samo, albo działam, albo nie. Nie za bardzo potrafię działać na pół gwizdka. Nie lubię się też do pracy zmuszać...

30 czerwca 2016 , Komentarze (20)

Dietę trzymam. Jeść mi się wcale nie chce, bo gorąco. Wczoraj po tej ,,wycieczce" następne 20 dkg spadło. Zakupy się udały. Kupiłam i kwiatki(asparagus, dracenę na pniu, dużego fikusa lirolistnego, pelargonię o ozdobnych liściach) i kosmetyki. Trafiłam na przecenę o 40 % kosmetyków marki Rimmel. Wybrałam dla siebie szminkę w odcieniu brązu z tym, że niezbyt ciemną i ciemnoszary cień. Oprócz tego kupiłam następne lakiery do paznokci. Tym razem brokatowe - srebrny i złoty oraz brązowy zwykły. Kupiłam również kredkę do oczu. Rybek nie było tych co chciałam, ale za to była ładna, niewymagająca roślinka do akwarium. Miałam też pecha, bo rozkleiły mi się buty. Musiałam kupić nowe. Kolejne klapki. Po południu pilnie pracowałam nad tekstami. Skończyłam jedno zlecenie na 5 tekstów o stomatologii. Na dziś zostało mi drugie. Mam pisać o Korbielowie. Jak się sprężę i szybciej skończę to spróbuję zdobić następne. Potrzebuję pieniądze na już, na srebrne kolczyki typu sztyftów, raczej małe do chodzenia po domu i do spania. Te sztyfty wykończone drewnem nie bardzo się nadają, bo mnie w czasie snu gniotą nieco. Wiersze piszę nadal. Działam również w pracowni.

Miłość i…

 

miłość przesłoniła mi świat

powstrzymała tok galopujących myśli

kazała iść precz samotności

daleko do krainy

pachnącej smutkiem

 

tęsknię

za biciem twojego serca

uśmiechem

 

popatrz

lato otworzyło podwoje

pokolorowało lasy łąki ogrody

 

czy uczucie przetrwa

żar lipcowych nocy

jesienne słoty

czy otuli ciepłem dusze

w szadzią posrebrzone styczniowe poranki

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.