Wczorajszy dzień był spokojny choć ja z trudem spokój zachowałam. Trwałam z zaciśniętymi zębami. Wszystko mnie ostatnio denerwuje. Jestem oschła, butna, arogancka i agresywna. Muszę bardzo uważać na swoje reakcje, żeby sobie nie narobić kłopotów. To wpływ marsa, który ustawił się w kwadraturze. Jeszcze jakiś czas potrwa, a ja muszę trzymać nerwy na wodzy. Możliwe są zwłaszcza konflikty w domu, zwłaszcza z mamą i w pracy. Mogę za kilka dni też pokłócić się z Sebastianem. Oboje będziemy nerwowi gdy mars nieco się przesunie. Chyba znowu zacznę pić melisę...
Wczoraj przerabiałam na kursie dwie trudne karty- śmierć i wisielec.Obie to masa pytań, niełatwych i dających zaskakujące odpowiedzi. Taki wisielec np. każe spojrzeć na wszystko z innego punktu widzenia. Ja w medytacji spojrzałam na siebie z punktu widzenia Krzyśka. Nie było to łatwe. Nie ma on ze mną łatwo ani przyjemnie. Zrobiło mi się go żal. Chyba powinnam traktować go lepiej i być łagodniejsza. Mieć do niego więcej cierpliwości i zrozumienia. Trudne to dla mnie. Nie jestem ani specjalnie cierpliwa z natury ani wyrozumiała dla niego.
Dziś jadę na warsztat z litoterapii. Ma trwać trzy godziny. Bardzo jestem go ciekawa. Kamienie kocham. Uwielbiam je dotykać, oglądać, czuć ich energię. Wierzę w ich pozytywny, a nawet leczniczy wpływ. Kiedyś gdy byłam młodsza pasjonowało mnie też poszukiwanie kamieni.Chciałam się wybrać w okolicę Krakowa lub Wrocławia, gdzie występują, ale nie miałam z kim. To było za czasów mojego pierwszego męża i on mi nie pozwalał nigdzie jeździć. Teraz gdybym miała możliwość też bym pojechała. Kusi mnie znalezienie takich agatów czy ametystów np. To musi być przeżycie. No i później niebanalna ozdoba domu. Chciałabym mieć przede wszystkim sporą szczotkę ametystów. Mają wspaniały wpływ na aurę domu, zwłaszcza zamieszkałego przez kogoś interesującego się mistyką. Powinnam też kupić 7 mniejszych kamyków do medytacji. Myślę też o kolczykach typu wkrętki. Chodziłabym w nich po domu, a one by działały.