Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1492062
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 listopada 2015 , Komentarze (20)

Dziś wstałam szybko i dość nerwowo, bo Krzysiek nie miał cierpliwości po raz któryś z kolei mnie budzić, tylko zabrał mi kołdrę. Tak po prostu. W sypialni jest zimno, a ja śpię nago, więc pobudka była brutalna. Nie kłóciłam się, bo po co? Czas było wstawać. Wstałam, wypiłam kawę i zabrałam się za ćwiczenia cesarzy chińskich. Później będę leniuchować. Może coś poczytam albo namaluję. Na pewno sporo czasu spędzę jak zwykle na kanapie. Po obiedzie będzie druga seria ćwiczeń tym razem jogi z tym, że specjalne ćwiczenia na kręgosłup. Książkę kupiłam w lecie i dopiero teraz od kilku dni ćwiczę. Ćwiczenia krokodyla, bo tak się nazywają są bardzo fajne. Niby łatwe, a nawet bardzo łatwe, a kręgosłup je czuje. Jeszcze długo po wykonaniu serii jest rozgrzany. Zobaczymy co mi dadzą. Powinnam ćwiczyć codziennie po 10 -15 minut. Na razie ćwiczę najprostszy zestaw po trzy powtórzenia, a powinno się wykonywać od 3 do 6. Dojdę do tego stopniowo. Muszę też w czasie ćwiczeń opanować oddech. Niby umiem oddychać przeponowo, ale w spoczynku. Tu to trzeba zgrać. Zobaczymy.

Wieczorem mam zamiar zrobić sobie dłuższą medytację. Spróbuję dotrzeć do wczesnego dzieciństwa, a może do poprzednich wcieleń jak się uda.

Jutro Krzysiek jedzie na zakupy. To będzie dla mnie sprawdzian z silnej woli i opanowania apetytu. Zazwyczaj rzucałam się na jedzenie jakbym tydzień nie jadła. Jutro planuję się powstrzymać i zjeść zgodnie z przygotowanym jadłospisem. Myślę, że się uda, bo jem ostatnio rozsądnie i nie podjadam. Inna sprawa, że nie kupi nic takiego na co bym była jakoś specjalnie łakoma. Zabroniłam też kupowania słodyczy. Niech kupi dla siebie i zje po drodze.

10 listopada 2015 , Komentarze (28)

No i jednak z kursu musiałam zrezygnować, bo kręgosłup mnie tak boli, że chodzę zgięta w pół. Kurcze tyle czasu czekałam i nic z tego nie wyszło. Może w grudniu się uda. Co prawda to II stopień, ale instruktorka mi napisała, że ewentualnie mogłabym wziąć udział. Korzyść by była taka, że byłby od razu ze złoceniami. Na razie będę się uczyć sama. Książkę mam. Tak widocznie musiało być. Gdybym nie musiała jechać rano to pewnie bym dała radę, ale musiałam. Są sprawy ważne i ważniejsze. Taką decyzję podjęłam. Myślę, że była dobra. To się z czasem okaże czy nie będę żałować. 

Wczoraj mimo bólu udało mi się jednak poćwiczyć i to 25 minut. Bolało jak diabli, ale wytrzymałam. Mam nadzieję, że dobrze robię.  Oby się tylko nie okazało, że sobie tymi ćwiczeniami szkodzę. Ponoć w trakcie zaostrzenia bólu ćwiczyć nie wolno. Zobaczymy co powie na to neurolog... 

Dietę trzymam. Dziś będzie owsianka z orzechami i rodzynkami, fasolka szparagowa z jajkiem sadzonym, sos koperkowy z ziemniakami i jajkiem, placki z cukinii, mandarynka i jabłko. Oprócz tego będzie sporo picia w tym zioła na reumatyzm aż 3 szklanki. Wczoraj kupiłam. Kupiłam też żel przeciwbólowy, który pomaga na moment i tabletki, których boję się brać. Myślę o olejku z dziurawca albo żywokostu lub o gęsim smalcu. Nie wiem już co robić...

9 listopada 2015 , Komentarze (9)

Dziś mam ciężki dzień. Przed chwilą wróciłam z miasta i piję poranną kawę. Odpoczywam. Załatwiłam wszystko to co było trzeba. Pozytywnie. O szesnastej jadę drugi raz. Chyba. Pewna nie jestem, bo mnie okropnie boli kręgosłup.

Dziś ćwiczeń raczej nie będzie. Obiad też będzie skromny, ale smaczny. Tylko brukselka w sosie pomidorowym z ziemniakami. Energii mi nie powinno zabraknąć, bo łykam zestaw witamin i mikroelementów dla seniorów z żeń szeniem. Czuję się po nich bardzo dobrze. To pierwsze witaminy jakie łykam w życiu. Do tej pory wydawało mi się, że przy odpowiednim żywieniu witaminy są zbędne. Gdzieś ostatnio jednak przeczytałam, że kupowana żywność dziś jest wyjałowiona i witaminy dobrze jest przyjmować zwłaszcza w czasie diety odchudzającej. Nie wiem gdzie leży prawda, ale fakt faktem, że ostatnio werwy mam więcej. Tak działa albo Reiki albo właśnie te witaminy. Zwłaszcza żeń szeń. Zestaw jest bardzo fajny, bo zawiera też między innymi sporo jodu i magnezu. Mam zamiar je kupować. 

Jutro będę odpoczywać, a za tydzień powtórka z rozrywki. Wyjazd o 14 i powrót o 20,30. Ciekawe jak to przetrwam. Za kilka dni następny wyjazd tym razem z przesiadkami. Ech...A mogą się trafić jeszcze inne na pocztę np. Bardzo niespokojnie się ten rok 5 zaczął i taki może być jeśli Krzysiek pracy nie straci, bo może na inne warsztaty się zapiszę...O ile kręgosłup pozwoli...

8 listopada 2015 , Komentarze (20)

No i następny problem chyba z głowy. Czyrak mi wreszcie pękł i zaczął się czyścić. Jeszcze z dzień, dwa  to pewnie potrwa, ale wszystko jest na dobrej drodze. Obejdzie się bez chirurga tym razem. Pomogła maść nagietkowa, sok z cytryny i okłady z cebuli. Teraz jeszcze odetkanie uszu i już będzie dobrze. Nad uszami pracuję takim specjalnym preparatem i wodą utlenioną. Mam jeszcze w zanadrzu świecowanie uszu. Tylko bym musiała świece kupić. Może się uda. Książki o ćwiczeniach są w drodze. Lek na stawy też. Jeszcze tylko zioła na reumatyzm mam kupić i sytuacja mam nadzieję będzie z grubsza opanowana.

Dziś odpoczywam. Mam zamiar cały dzień przeleżeć na kanapie. Ugotuję tylko obiad, zagruntuję deskę pod ikonę i zrobię serię ćwiczeń. Przypomniałam sobie, że mam książkę Joga kręgosłupa. To i to dziś przećwiczę. Poza tym nic robić nie zamierzam. No chyba, że coś mi wpadnie do głowy. Kto to wie...Może jakaś mandala np.

Jutro za to mam ciężki dzień. Rano muszę być w mieście, a po południu też w mieście tyle, że na kursie pisania ikon. Wrócę autobusem po dwudziestej trzydzieści lub taksówką. To będzie zależało od tego jak te eskapady zniesie mój kręgosłup. Ćwiczyć jutro chyba nie będę, bo ruchu mi wystarczy aż nadto.


7 listopada 2015 , Komentarze (13)

Dziś wstałam wcześnie jak na mnie, bo o 10. Ostatnio śpię do 11, ale dziś musiałam zrobić obiad, bo Krzysiek idzie po południu do pracy. Będę sama. Mam zamiar dłużej poćwiczyć jogę z tym, że wybiorę ćwiczenia te które pomagają na schorzenia kręgosłupa. W najbliższym czasie mam też zamiar zabrać się za stawy. Kupię tylko książkę z ćwiczeniami. Mam też zamiar kupić leki bez recepty i drugą książkę o schorzeniach kręgosłupa. O neurologu pomyślę, ale chyba reumatolog lub ortopeda były tu lepszy. Będę też robić zabiegi Reiki i pić zioła. Myślę, że sytuacja się choć trochę unormuje. Leków przeciwbólowych oczywiście cały czas brać nie będę tylko wtedy, gdy będę miała jakąś pracę do wykonania typu fizycznego lub wyjazd. Szkoda się truć. Natomiast te na stawy trzeba brać codziennie przez 3 miesiące. Koleżance polecił je ortopeda i jej pomogły. U mnie po zabiegach Reiki ból znacznie zelżał, ale całkiem jeszcze nie ustąpił. Kiedyś nie byłam w stanie kucnąć z powodu bólu kolan i wciąż mi wracała rwa. Teraz tego nie ma, ale jeszcze trochę bólu pozostało. Zwłaszcza w stawie barkowym. Kolagen, składnik tabletek powinien pomóc.

Po południu mam zamiar popracować. Trzeba posprawdzać błędy w ostatnio napisanych opowiadaniach i wysłać je do wydawnictwa. Może coś z tego wyjdzie. Jeśli nie, będę próbować w innych. 

Szykuje mi się sporo ćwiczeń. Codziennie po około 30 minut w tym 15 na kręgosłup i 15 cesarzy chińskich oraz dwa razy w tygodniu joga lub tai chi albo pilates. Z jogi i pilatesu mam zamiar wybierać te które są pomocne na kręgosłup i stawy. Na ciśnienie będą zioła, Reiki i oczywiście ćwiczenia. Odnoszę wrażenie, że ciśnienie mi spadło, bo kiedyś zapomniałam wziąć tabletki i dobrze się czułam przez cały dzień. Swoją drogą ciekawe co by ze mną było gdybym łykała po całej tabletce jak zalecił lekarz. Teraz biorę po pół i mam w normie. Tarczyca też doszła do normy, a już myślałam, że moim wieku wyleczyć się nie da. Teraz do opanowania został jeszcze czyrak i zatkane uszy. Pomysły już mam...Mam nadzieję, że tu bez lekarzy się jeszcze tym razem obejdzie.


6 listopada 2015 , Komentarze (18)

Ostatnio zainteresowała mnie Naturhouse dieta. Fajnie się na niej chudnie. Jadłospis jest ciekawy. Oczywiście preparatów nie będę kupować. Może o niej pomyślę jak przestanę chudnąć na tej co jestem obecnie. Dziś mam zjeść serek homogenizowany, pomidora, kanapkę z ogórkiem, jabłko, sałatkę jarzynową z majonezem, Kapustę z jabłkami i śmietaną. Menu wegetariańskie, ale nie przepadam za mięsem.

Wczorajszy dzień był nawet pracowity. Napisałam parę tekstów i trochę wróżyłam. Dziś już pisania chyba nie będzie. Przydałoby się znaleźć jakieś stałe zlecenie na pisanie np. horoskopów czy opowiadań, ale do tego sporo szczęścia potrzeba. Chętnie do czasopism. Powinnam też uczyć się pisać felietony. Staram się dostać na dwa następne portale z wróżbami, ale czy mi się uda? Obawiam się, że po nowym roku Krzysiek może stracić część etatu albo nawet pracę. Coś ludzie już o zwolnieniach mówili. Czy znajdzie następną z grupą inwalidzką na tyle blisko domu, by dojechać bez samochodu? Ja niby mam możliwość zarobku w agencji i na portalu, ale za strasznie małe pieniądze, bo za 2 zł za 1000 znaków. Teraz piszę teksty po 4 zł. Inni nawet za tyle pisać nie chcą. Czarno to wszystko widzę, ceny wciąż idą w górę, a zarobki nie. Co prawda mamy trochę oszczędności, ale na ile ich wystarczy? Można by wynająć mieszkanie po babci, ale mama się nie zgadza, bo chce mieć spokój i obcych na podwórku nie zniesie.

Tym samym kwadratura saturna daje mi w kość.

5 listopada 2015 , Komentarze (16)

Zrobił mi się czyrak. Co gorsze na twarzy. U mnie na chirurga czeka się pół dnia to pewnie będę z tym wrzodem chodzić aż sam pęknie lub się rozejdzie. Na szczęście nie boli tak bardzo i nie widać go bo jest tuż przy uszach pod włosami. Mam szczęście do tych czyraków. Już kilka razy miałam twarz ciętą i zakładane sączki, które natychmiast gubiłam. Ładnie mi się zaczął rok 5. Tylko po lekarzach powinnam biegać. Na razie powinnam być u 6 specjalistów i na 3 badaniach. Nie pójdę za nic. Nie umiera się od tego co mnie trapi. Z resztą większość to po prostu profilaktyka. Nie mam zamiaru na nią tracić czasu. Są przyjemniejsze sprawy...Tylko ten kręgosłup mnie martwi. W zasadzie to kości nie tylko kręgosłup. Pewnie powinnam zamiast do neurologa iść do ortopedy albo reumatologa. Jak zwał tak zwał nie bardzo wierzę, że to coś pomoże. Kupię zioła to trochę ból zelżeje. No i mam Reiki i uzdrawianie praniczne. Poradzę sobie. Kurczę teraz lekarz pierwszego kontaktu wcale nie chce leczyć tylko od razu śle do specjalisty. Kiedyś tego nie było. Niestety jedyny rozsądny lekarz, który leczył wygrał konkurs na dyrektora innej przychodni. Za daleko by się do niej zapisać.

Wczoraj po tych wtorkowych wyczynach ,,sportowych" ledwie żywa byłam i prawie cały dzień spałam. Nie udało mi się poćwiczyć jogi, bo kręgosłup odmówił współpracy. Wstałam późnym popołudniem i zrobiłam serię ćwiczeń cesarzy chińskich. Później poszłam na plotki do mamy, a wieczorem malowałam i medytowałam. Trochę odpoczęłam. Następny trudny dzień czeka mnie w poniedziałek. Też dwa wyjazdy w ciągu dnia z tym, że jeden przyjemny, bo na kurs. Do tego czasu powinnam jednak odpocząć i odreagować.

Dieta w porządku. Schudłam 50 dkg. Dobrze idzie. Dziś do jedzenia będzie jogurt owocowy, grahamka z sałatką z tuńczyka, krokiety z pieczarkami i barszczyk czerwony, jabłko plus mandarynka, zupka z diety Allevo. Zostało mi ich trochę i teraz wypadało by je zjeść.

4 listopada 2015 , Komentarze (24)

No i mam problem z tą nowa lekarką, bo wysyła mnie do specjalisty i leków na kręgosłup mi nie przepisała. Nie dość, że muszę iść i i tak dopiero wizyty będą po nowym roku. Co gorsze będę chyba musiała zrobić tomografię, a to będzie trudne bez samochodu. Do tej pory muszę sobie radzić. Ciekawe jak. Wczoraj tak się wściekłam, że 2,5 km przeleciałam w trochę więcej jak 10 minut. Widać muszę być wściekła, żeby chodzić. Przy okazji zrobiłam sobie usg tarczycy i guzków wprawdzie nie mam ale jeden płat jest powiększony.

Kilka dni temu pojawił się nowy problem. Onka zaczęła atakować Pikusia. Ataki są groźne, bo drapie do krwi. Pikuś jest zastraszony. Nie wiem co jej się stało. Do tej pory problemów nie było, a są razem od dwóch lat. myślę, ze chodzi o zazdrość. Ostatnio Onka bardzo się zbliżyła do Krzyśka. Wchodzi mu nawet na kolana. Czuje się zagrożona, bo Krzysiek Pikusia rozpieszcza. Na razie ją za to karcimy, ale nie jestem pewna czy to odpowiednie działanie i czy przyniesie skutek pozytywny. Dziś jak na razie nie atakuje. Może jej przeszło. Oby...

Niestety nie jestem w stanie wykonywać ćwiczeń z Vitalii. Są zbyt trudne niektóre np. 8 minutowy bieg na początku, czy pompki kobiece. W życiu nie dam rady. Nie mam też sztangietek do ćwiczeń właściwych ani ławeczki. Poza tym te ćwiczenia z przyrządami też mi nie pasują, bo wolałabym ćwiczyć brzuch czy biodra jeśli już, a nie barki i ramiona. Rozciągające są fajne i rozgrzewka poza biegiem również. Pozostanę więc przy swoich ćwiczeniach. Wiem, że po nich nie schudnę, ale powinnam stać się bardziej sprawna, a na tym mi głównie zależy. Przecież po to się odchudzam. 

Dieta w porządku. Dziś będzie jogurt, jabłko i ogórek kiszony, pieczarki nadziewane jajkiem, marchwią z krokietami z sera i ziemniaków, placki z cukinii i kromka chleba z ogórkiem świeżym. Zaparcie przeszło, a nabieranie wody nie mimo picia pokrzywy. 


3 listopada 2015 , Komentarze (16)

Dieta trwa. Trzymam się, a sporo stresów ostatnio miałam i sporo chyba jeszcze będzie. Choć to nie takie pewne, bo według kart anielskich nie mam się czym martwić. Dziś będzie kapusta z ziemniakami i cebulą, sałatka z tuńczyka, cebuli, ogórka kiszonego i jajka z majonezem, jabłko, placki z sera i otrąb, fasolka szparagowa z jajkiem sadzonym. Będą też ćwiczenia. Tym razem już 15 minut ćwiczeń cesarzy chińskich. Do tego ponad 2 kilometrowy spacer i to w szybkim tempie. Od jutra ruszam dodatkowo z jogą. Tak myślę, że z 40 minut wystarczy. Drugie 40 minut w sobotę. Do tego praca z czakrą serca i przekazywanie sobie dużo miłości. No i Reiki. Mam się czuć komfortowo, a dieta nie może być stresem i katorgą. Nie może też być walką i spinaniem się, bo to dla mnie stres i to totalny. Nie cierpię walk i adrenaliny. W takich warunkach długo diety nie wytrzymam. Czuję, że mój organizm od dwóch dni gromadzi wodę. Nie wiem co jest tego przyczyną. Mam też zaparcia. Martwi mnie to trochę, bo to oznacza, że organizm zaczyna się buntować...

Po południu zajmę się swoimi zwykłymi sprawami - medytacją, Reiki i może czymś artystycznym. Mam zrobić dla znajomej lekarki chustecznik. Musi wyjść bardzo dobrze, bo będzie mi wstyd go dać, a mój chlebak jeszcze nie skończony. Trzeba położyć z 3 warstwy lakieru.

Jutro powinien być spokojny dzień. O ile nic nie wypadnie. Oby nic, bo już mnie to ostatnie tempo i wrażenia zmęczyły. Muszę ten stres odreagować jakoś. Muszę odpocząć.

2 listopada 2015 , Komentarze (10)

Z wiekiem robię się coraz bardziej zmarzluchem. W domu 21 stopni, a dla mnie koc to za mało i przynoszę do dziennego pokoju kołdrę z sypialni. Inna sprawa, że grubo ubrana nie jestem, ale i dłonie mam zimne. Przecież rękawiczek nie założę. Ostatnio Krzyśkowi też chłodno, bo już z krótkim rękawem po domu nie śmiga. Włożył koszulę flanelową. To postęp. 

Przejrzałam treningi wideo na Vitali i doszłam do wniosku, że te z pilatesem i stretchingiem są nawet interesujące. Może się skuszę i niektóre ćwiczenia wykonam. Pilates znałam, ale stretching to dla mnie nowość. Chętnie się zapoznam z tematem. Chyba kupię jakąś książkę na ten temat, bo przecież zależy mi na sprawności i gibkości bardziej niż na sylwetce. Dziwne, ale ostatnio coś pcha mnie do ćwiczeń...Takich moich - łatwych i niemęczących typu joga, tai chi czy cesarzy chińskich.

Zastanawiam się też nad tymi pozycjami...

Dziś zaraz jadę do miasta. Muszę opłacić warsztat pisania ikon, kupić zioła i odwiedzić pocztę. Jadę z Krzyśkiem, bo on idzie do biblioteki. Powinnam się szybko z tym uwinąć i wrócić. Może nawet już po godzinie będę siedziała w autobusie powrotnym. Po południu zrobię tylko obiad, może pranie i będę miała wolne. Podziałam po swojemu.

Dziś Dzień zaduszny też będę palić świece...To dla mnie również dzień zadumy...

Dieta ogarnięta. Dziś będzie jogurt, jabłko, ogórek kiszony, mandarynka, sałatka jarzynowa, kromka chleba z ogórkiem i sos grecki z ziemniakami.

Schudłam dalsze 30 dkg...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.