Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1500647
Komentarzy: 54652
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 sierpnia 2015 , Komentarze (7)

Wczoraj cały dzień pisałam teksty i robiłam bombki, a raczej uczyłam się robić. Te typu medalion idą mi już nieźle. Te okrągłe też jest postęp, bo już tylu zmarszczek nie ma, choć z twardego papieru robiłam. Robię też już mniej więcej równe perełki. Dziś bombek część dalsza i może kartki. Trzeba nabierać wprawy. Kilka bombek chcę zrobić dla mamy i tu jest problem, bo mama chce bombki jaskrawe w żywych kolorach. Nie bardzo umiem trafić w jej gust. Oczywiście najpierw pisanie na forum. To w końcu moja praca. Ostatnio wstaje wcześniej i część pracy do południa kończę. Często popołudnie jest już dla mnie na moje przyjemności. Siedzę wtedy w pracowni i działam niemiłosiernie się przy tym paćkając. Ubrudzone są ciuchy, ręce i często twarz. Krzysiek na to parzeć nie może. Ostatnio jestem cała w brokacie i sztucznym śniegu. Wygląda to ciekawie. Czystych ciuchów już nawet nie wkładam. Po co...Mina obcych ludzi jest bezcenna...

Wczoraj koty dostały się do sypialni. Pogryzły mi kwiatki i zdemolowały toaletkę. Praca była wspólna, bo weszły prawie wszystkie. Problem był z wygonieniem ich, bo pochowały się po kątach. Onka wlazła pod szafę i wyjść nie chciała. Rozi i Morus weszły do szafy i zrzuciły to i owo. Myślałam, że Krzysiek się wścieknie. Wojował z nimi z pół godziny. Klął aż pewnie na ulicy było słychać...

11 sierpnia 2015 , Komentarze (23)

No ja się chyba tej burzy nie doczekam. Wczoraj też przeszła bokiem i to dwa razy. Z miasta wróciłam zmęczona, ale nie aż tak, żeby się położyć spać. Kąpałam się za to trzy razy wczoraj i i tak mi było mało. Ciągle byłam spocona mimo, że chodził wentylator. Po południu pisałam teksty na forum. Te płatne. Wieczorem skończyłam talerzyk i zrobiłam kartki świąteczne. Kartki są skromne. Nie wiem czy nie za bardzo. Zauważyłam, że ludzie wolą na bogato. Dziś mam w planach to samo. Może też coś poczytam. Powinnam wreszcie skończyć uzupełnianie tego profilu na portalu z wróżkami. Jeszcze kilka usług mi zostało do opisania. W tym tygodniu też muszę pojechac na poczte wysłać umowy. Wyjadę tylko na moment mam nadzieję i następnym autobusem wrócę. Nie roztopię się w tym czasie. Poza tym znalazłam sposób na chłodzenie się w upały. Przed wyjściem z domu myję włosy i jadę z mokrymi. Jest chłodniej, a na fryzurze mi nie zależy. Byle komfort był możliwie jak najwiekszy...

Prawie połowa sierpnia i czas by pomyśleć o diecie. Motywacja niestety zerowa i całkiem mi na odchudzaniu przestało zależeć. Jest mi obojętne jak wygladam i czuje się nieźle poza kręgosłupem. Co jeszcze zrobię nie wiem, ale czarno to widzę. Miała być ósemka z przodu, a nawet 85 kg i co? I nic chyba z tego w tym roku. Może w przyszłym...Przytyłam 2 kg i to muszę zrzucić, ale dalej chyba sobie dam spokój...

10 sierpnia 2015 , Komentarze (13)

Wczoraj miałam odpoczywać i nic nie robić. Wytrzymałam do 16 i poszłam do pracowni. To i owo zdziałałam, ale nic nadzwyczajnego- zakładkę, zawieszkę i magnes z motywami świątecznymi. Zakładka będzie jeszcze z drewnianymi koralikami, ale zapomniałam dopiąć. Chciałabym teraz robić bombki, bo chcę się uczyć, a na przesyłkę materiałów muszę czekać. Dobrze chociaż, że dziś będę miała z czego robić kartki. Mam tylko nadzieję, ze punkt ksero będzie owary i uda mi sie wszystko wydrukować.

Prawie połowa sierpnia, a ochłodzenia jak nie było tak nie ma Wczoraj liczyłam chociaż na burzę, ale nic z tego. Grzmiało niedaleko, a deszcz nie raczył spaść. Trzeba było wyjść podlać ogródek, bo wszystko omdlało. W ogródku też nie idzie tak jak trzeba. Cukinie kwitną, ale nie owocują. Ani jednej swojej cukini nie zjadłam do tej pory. Ciekawe czy zjem. Wczoraj Krzysiek zniósł ze strychu duży wentylator. Jest już w domu chłodniej. Co za ulga...

Za chwilę się zbieram, bo muszę jechać do miasta. Tak mi się nie chce...Jest 35 stopni w cieniu. Roztapiam się i nie mam siły. Przestałam pić ciepłą kawę i herbatę. Obiady jem o 20. Czekam na jesień. Jeszcze około 10 dni upałów. Z trudem to znoszę... Naprawdę... Nie rozumiem jak można takie temperatury lubić. Jak można wyjeżdżać na wczasy w rejony gdzie takie temperatury panują. Przecież to tortura. Ja jestem taka deszczowa panienka jak to mówi moja koleżanka z blogera. Tylko wiosna i jesień mi pasuje. Nawet z deszczem...Czemu nie...

Po południu zajmę się pracą i rękodziełem. Dzień zejdzie...Już bym chciała by był 1 września...

9 sierpnia 2015 , Komentarze (10)

Wczoraj pilnie pracowałam. Trochę zarobiłam. Później uczyłam się robić bombki. Pierwsze wyszły koszmarne. Później je trochę poprawiłam, ale nadal idealnie zrobione nie są. To wina mojej niewprawionej ręki i sztucznego śniegu, który nie taki jak trzeba kupiłam. Nie zniechęciłam się jednak i zamówiłam następne bombki. Będę ćwiczyć, bo praktyka ponoć czyni mistrza... Muszę też zamówić ten drugi sztuczny śnieg. Może w przyszłym tygodniu. Przyda się też klej, bo się kończy i dziurkacz taki z choinką. Byłby i do bombek i do kartek. Jutro jadę do miasta to sobie wydrukuję trochę zimowych widoczków i spróbuję je na bombki przykleić. To będzie eksperyment. Ciekawe czy się uda. Problem mam z robieniem prostych linii, równych perełek i równych linii konturówką. No ale tu pomoże tylko wprawa. Te bombki co zrobiłam pokazałam Krzyśkowi i o dziwo podobają mu się. Jest zadowolony, po planował trochę nowych bombek kupić. Mamie też się podobają. No ale ani mama ani Krzysiek nie widzieli tych pięknych bombek, które są w internecie. Nie mają więc porównania.

Jutro jadę do miasta, a tu upał nie odpuszcza. Ciekawe w jakim stanie wrócę. Na mnie upał działa w ten sposób, że jestem strasznie osłabiona. Nie chodzę tylko się wlokę noga za nogą. Mam już tego lata serdecznie dość. Nie pamiętam takiego armagedonu w sierpniu. Powinny być chłodne noce i poranki a tu co. Żar i co najgorsze nie ma zamiaru odpuścić. Chociaż burza by jakaś przeszła...

Dzisiaj mam zamiar odpocząć. Teksów pisać nie zamierzam. Decu też robić nie będę, bo nie bardzo mam co. Kusi mnie za to namalowanie obrazu. Zobaczymy.

8 sierpnia 2015 , Komentarze (3)

Wczoraj po pracy typu pisania tekstów zabrałam się za rękodzieło. Skończyłam talerzyk, który zaczęłam wczoraj i zrobiłam też drugi. Przyszły mi materiały świąteczne to zrobiłam od razu kartkę. Następne zrobię dopiero w poniedziałek, bo jeszcze nie mam wydrukowanych napisów. Ciekawe kiedy w końcu tą drukarkę kupię. Po południu zabrałam się za pudełko. Kusiły mnie bombki, ale trochę nie mam odwagi. Nie mam też zaczepów do wieszania. Nie wiem czy zapomnieli przysłać, czy ich po prostu nie mają. Wieczorem zamówiłam farby akrylowe, bo mnie do obrazów ciągnie. Jakiś pejzaż bym chciała namalować. Może ze zwierzakiem...

Stopniowo uzupełniam profil na portalu, gdzie będę wróżyć. Ostatnio dołożyłam usługę Reiki na moment śmerci. To bardzo ważny zabieg, bo pozwala pokonać lęk przed śmiercią, ułatwia nieuleczalnie chorym przejść na druga stronę. Pomaga też w przepracowaniu emocji w przypadku gdy ktoś odszedł zwłaszcza nagle i nie wszystkie sprawy zostały załatwione. W tym przypadku pomaga i tym, którzy zostali i tym, którzy odeszli. Zabieg można zrobić też dla zwierząt, a czas nie gra roli. Można robić i w przeszłość i w przyszłość. Ja zrobiłam dla wszystkich moich bliskich. Nie tylko ludzi. Wiem, że pomaga...


7 sierpnia 2015 , Komentarze (9)

Dziś siedzę w domu i czekam na przesyłkę ze sklepu z materiałami do rękodzieła. Zamówiłam już to co mi potrzebne do wyrobu kartek na Boże Narodzenie i bombek. Upał nie odpuszcza. Wczoraj Krzysiek wrócił z pracy padnięty. Ciekawe jak będzie dzisiaj. Ja też już oczywiście mam dość, a tu ochłodzenia nie widać. Wczoraj zrobiłam talerzyk i zaczęłam drugi. Krzysiek się wściekł, bo wzięłam go prosto z suszarki. No ale coś przecież robić muszę, bo to mnie relaksuje i wycisza. Pracy zarobkowej też trochę wczoraj podgoniłam. Ciekawe jak długo to zlecenie będzie. Nawet ciekawe jest i dobrze płatne.

Dziś też czeka na mnie praca. Później może jakieś kartki zrobię. Już świąteczne. Mam też do przeczytania, a właściwie przypomnienia sobie książkę z astrologii. Chcę zacząć z powrotem robić horoskopy miłosno -seksualne oczywiście indywidualne. Horoskopy się sprawdzają i wiernie ukazują i przyzwyczajenia i potrzeby w tych dziedzinach życia. To coś wiecej niż analiza zwykłego horoskopu. To nie tylko aspekty wenus i marsa, 5 i 8 dom. Ten horoskop jest o wiele bardziej dokładny. Analizuje midpunkty. Porusza sprawy bardziej intymne. Warto by zrobiły go sobie osoby dla których ważny jest sex. Te horoskopy robi się też partnerskie i są równie precyzyjne. Czas zacząć je robić ponownie. Mam zamiar dołączyć je jako usługę dodatkową na portalu na którym będę wróżyć. Dołączę je też do mojego bloga http://reikihoroskopy.blogspot.com/.

Zaczyna mnie kusić malowanie obrazów. Chodzi za mną obraz z lasem i łosiem. Nigdy zwierząt nie malowałam, choć narysować potrafię. Muszę z tym jednak poczekać do czasu aż kupię akryle. Pewnie z tydzień.

Powoli zaczynam zwracać uwagę na to co jem. Chyba motywacja do diety nadchodzi. Teraz jednak nie schudnę, bo pewnie przez te upały opuchnięta jestem. Nie mam tez wcale apeytu. Jem, bo muszę...

6 sierpnia 2015 , Komentarze (12)

Znowu coś mnie użarło w nocy. Najwyraźniej jakaś krwiożercza bestia grasuje w sypialni. Boję  się o koty. Noga mi spuchła, zaczerwiniła się miejscowo i swędzi jak diabli. Koniec litowania się nad pajakami. Będę je tępić. Albo ja albo one. Dziś wstałam wcześnie, bo za chwilę jadę na pocztę. Mam nadzieję, że to przeżyję, bo upał jest straszny. W poniedziałek będę musiała jechać jeszcze raz, bo sprzedałam talerzyk, kolczyki i książkę na Allegro i trzeba będzie wysłać.

Wczoraj napisałam wiersz, bo bardzo tęsknie za jesienią...

A kiedy nadejdzie jesień

a kiedy nadejdzie jesień

wybiorę się do lasu

pooddychać  ziemią

zaczerpnąć pełnymi garścami

wilgonych liści

poczuć zapach drewna i igliwia

 

na łąkach

poczuje wiatr na twarzy

wonny od ziół

uśmiechnę się do traw

zerwę bukiet nawłoci

upletę wianek z wrzosów

 

spójrz

słońce spija

resztki rosy

upał doskwiera

a baromer idzie na pogodę

jeszcze nie czas

Dziś po południu będę pilnie pracować  zawodowo i twórczo działać. Powstanie nastepny talerzyk ym razem z różą i może jakieś kolczyki albo broszka. Mam propozycje pracy na portalu ezoterycznym zarudniajacym miedzy innymi wróżki. Jeszcze to przemyślę, ale chyba jednak się tego podejmę...W końcu ezoteryką zajmuję się od 30 lat i potrafię to i owo...Coś na portalach poetyckich mówi się o dwóch antologiach z wierszami. Tym samym tomik z haiku by nie powstał w tym roku...Wczoraj przeszła burza z bardzo ulewnym deszczem. Strzepało mi pomidory. Same straty z ogrodu w tym roku, ale chociaż botwinki się najem i ziół. Krzysiek też jest już upałem wykończony. Przychodzi z pracy i pada. Śpi przez dwie godziny twardo i wstawać nie chce. Ciekawe jak długo zdoła jeszcze tak pracować. Młodzieńcem przecież nie jest. Mówi coś o przeniesieniu się do ochrony, ale to praca też na noc, a ja w nocy sama być nie chcę...



5 sierpnia 2015 , Komentarze (10)

Wczoraj upał dał mi w kość. Jutro lub w piątek ma być jeszcze wiekszy, a znowu muszę jechać na pocztę z wysyłkami. To pilne i odwlec nie zdołam. Już dawno nie pamiętam tak upalnego sierpnia. Upał ma ponoć trwać jeszcze conajmniej dwa tygodnie. Chyba się roztopię. Jak ja tego nie cierpię. Marzę o jesieni, rześkim powietrzu, porannej mgle i deszczach. Wczoraj sporo pracy wykonałam, Napisałam posty na nowym forum, zaplanowałam następne na kilka dni. W międzyczasie dekorowałam talerzyk i malowałam kolczyki. Dziś też czeka mnie trochę pracy i trochę relaksu w postaci decu. Biedny Krzysiek on dziś po południu idzie do pracy. Będzie miał ciężką dniówkę w tym upale. Martwię się o niego. Po południu może coś poczytam z książek rozwojowych, bo do powieści mnie ostanio nie ciągnie. Na dwór do pracy oczywiście nie wyjdę. Nie jestem straceńcem. 

Jeszcze parę dni i pomyślę o diecie. Czas zrzucić co się nabrało, a może i ósemeczkę z przodu uda się zobaczyć. Motywacji na razie brak, ale może się pojawi gdy czas nadejdzie. Może też wykupię dietę Vitalii. Te przeliczniki kalorii i makroskładników każdego dania bardzo przydayne są i wygodne...

4 sierpnia 2015 , Komentarze (5)

Nadeszły upały. Wczoraj było 31 stopni. Dziś będzie jeszcze wiecej. Nie jest mi goraco dopóki na dwór nie wyjdę. Dziś będę musiała wyjść, bo jadę do miasta. Jadę wcześnie i tuż  po 11 będę już w domu. Wrócę pewnie ledwie żywa. Będę musiała odpocząć. Później będę działać w pracowni. Nadal będę zdobić talerze. Może też przed wieczorem zabiorę się za kartki. Wczoraj wstawiłam trochę nowych rzeczy na galerię http://zaciszeartgaleria.blogspot.com/  Może coś sprzedam. Przydałoby się, bo czekają mnie zakupy. Niby czekam na przelewy, ale zakupów troche pilnych mam... Nie chcę z tym czekać do 15 kiedy to część pieniędzy wpłynie. Niby mam troche gotówki w domu, ale opłata za pobranie bywa sporo wyższa przecież.

Już trzeci dzień oczyszczam mój dom i posesję ze złych wpływów. Używam wahadła z kryształu górskiego. Działa, bo cały czas śnią mi się koszmary czyli walka trwa. Jeszcze kilka dni i aura powinna się poprawić. Na egzorcyzmy nie zdecyduje się, bo przecież z ezoteryki nie zrezygnuję, a to by było konieczne. Dla mnie ezoteryka nie jest złem. Tak uważa tylko kościół, a to przecież nie jedyna droga do oświecenia i Boga. Są inne. Wcale nie gorsze...

Udało mi się wreszcie podłapać pracę za lepsze pieniądze. Mam pisać teksty na forum. Jak ja to lubię. Tematy dość ciekawe, bo odżywianie, ćwiczenia i zdrowy styl życia. Coś podobne do Vitalii. Powinnam zarobić jak na moje sandardy całkiem sporo. Nie narobię się przy tym. Mam sporo pomysłów. Powinno być dobrze... 

3 sierpnia 2015 , Komentarze (13)

Jednak dziś nigdzie jechać nie mogę, bo jest wyścig kolarski i mają być utrudnienia komunikacyjne. Autobusy nie będa więc jeździć normalnie. Pojadę jutro lub w środę. Wyruszę rano koło 9,30. Zależy kiedy będzie chłodniej. Wczoraj zadzwoniła do mnie koleżanka z informacją, że ktoś podrzucił jej małego kota. Jej mąż kotów nie znosi i zapowiedział, że wypuści z kojca Atosa czyli psa, który koty prawdopodobnie morduje. Zaproponowałam jej, żeby odwiozła malucha do schroniska, ale mąż się nie chciał zgodzić. Wtedy podjęłam decyzję, że kota wezmę do siebie do komórki tylko muszą go złapać i przynieść, bo jest dziki, a ja sobie z tym nie poradzę. Krzysiek się wściekł i zapowiedział, że koło kota robić nic nie będzie. Mama też się wściekła, bo się boi o swoje gołębie. Ja szczęśliwa nie byłam, ale doszłam do wniosku, że jedzenia mu nie zabraknie i niech sobie żyje jako kot wolnożyjący. Jak długo pożyje o już inna sprawa, bo droga obok mojego domu jest niebezpieczna. No chyba, że się oswoi to będę mu szukać domu, albo ostatecznie wezmę  do siebie. Na chwilę obecną kociak złapać się nie dał. Uciekł do sąsiada gdzie też są małe koty. Może tam zostanie. Problem jednak rozwiązany nie jest, bo ten sąsiad koty rozmnaża, ale słabo je karmi i pewnie nie leczy...

Wczoraj podziałałam robótkowo. Powstał talerzyk, zaczęłam drugi, a także zrobiłam wreszcie te świeczniki z gliny samoutwardzalnej do których zabierałam się od dawna. Zobaczymy czy glina stwardnie, bo jeszcze ani nie myśli. Dziś podziałam dalej z talerzykami. Mam jeszcze kilka. Może też skończę świeczniki...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.