Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491699
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 lipca 2015 , Komentarze (11)

Dziś wstałam wcześnie, bo mam jechać do miasta do antykwariatu sprzedać kilka książek. Uzgodniłam przez telefon i są zainteresowani. Ciekawe ile zarobię. Mam na oku kilka pozycji do kupna to może starczy. Przy okazji zajrzę do sklepu z chińskimi rzeczami i może coś do zdobienia kupię. Wczoraj siedziałam nad zamówionymi kolczykami. Przerobiłam też pudełko, bo mi się przestało podobać. Teraz jest ładniejsze. Wieczorem siedziałam w internecie i trochę czytałam. Wstawiłam też na Allegro kilka książek.

Dziś też coś podziałam robótkowo i wstawię następne książki na Allegro. Powinnam zrobić ogórki kiszone na zimę, ale mi się od zeszłego roku nie udają. Całe życie wychodziły mi dobre, a w zeszłym roku cała partia poszła do zlewek. W tym roku też mi się zrobiły żaby. Nie wiem co się stało. Zrobię chyba tylko konserwowe. Przed chwilą był kurier z książką o egzorcyzmach. Będzie co czytać. Czas ostanio biegnie mi szybko. Mija niezauważalnie chwila po chwili. Dopiero była wiosna, a już połowa lata minęła. Do mojej ukochanej jesieni coraz bliżej. Jeszcze z dwa tygodnie i pomyślę o odchudzaniu. Tylko czy to ma sens skoro tyję zaraz po tym jak zacznę jeść troche wiecej. Może czas sobie dać na ten rok spokój z dietą. Może trzeba poczekać do przyszłego roku i dać czas organizmowi na odpoczynek.

28 lipca 2015 , Komentarze (6)

Ostatnio znowu utknęłam w książkach. Czytam rozwojowe typu poradników. Mam kilka na oku, ale pieniędzy brak. Czekam na przelew. Jedną z pewnością kupię. To pozycja z astrologii. Wpadła mi też w oko druga, ale już jest uchwytna czasami tylko na Allegro. Muszę się troche na nią poczaić. Może mi się uda ją kupić. Sama też kilkanaście książek wystawię do sprzedaży. Może nawet dzisiaj. Półka na książki miała być zamontowana, ale brat Krzyśka jest kontuzjowany, bo wywrócił się na rowerze i nic robic nie chce, a książki leżą już wszędzie. Czas zrobić miejsce na nowe, choć sprzedawać książek nie lubię. Zawsze marzyłam o klasycznej bibliotece z wygodną kanapą, kominkiem i regałami do sufitu. Chyba to jednak niemożliwe w tym życiu, bo zbyt leniwa jestem by za pieniedzmi gonić i marzenia zrealizować. Musi mi wystarczyć aneks biblioteczny.

Wczoraj doczekałam się wreszcie na przesyłkę z lakierem. Wybrałam matowy i to był błąd. Lepszy byłby półmat. Przyszła mi też kasetka. Od razu się za nią zabrałam. Wyszła nieźle i zostanie w domu na karty do gry. Zauważyłam, że ciężko mi się rozstać z niektórymi przedmiotami ozdobionymi przeze mnie. Najchętniej bym się ich nie pozbywała. Chomik się robię...Chyba się zaraziłam od Krzyśka...

Dziś pewnie będę robić kartki i może trochę decu w końcu polakieruję. Mam do ozdobienia jeszcze kilka butelek, ale nie mam ich gdzie postawić. Z pewnością też coś poczytam...

27 lipca 2015 , Komentarze (8)

Dziś wstałam wcześnie, bo mam wyjazd do miasta  jeśli Krzysiek nie załatwi mi wysyłki. Myślę jednak, że załatwi i z radością zostanę w domu. Będzie przecież na poczcie, bo trzeba zapłacić rachunki. Nowy tydzień zaczął się fajną pogodą. Jest ciepło, ale nie upalnie czyli tak jak lubię. Powinnam wyjść do ogrodu trochę poplewić, ale nie bardzo mi się chce. Mam do zebrania czosnek i bób. Dojrzewają pomidory, a buraki są coraz większe. Jest też jeszcze szczaw, są ogórki. Rosną dynie. Będą też chyba kabaczki, bo kwitną. Wczoraj się najadłam czarnych porzeczek ze starego krzaka, który posadziła moja mama. Moje są jeszcze małe. Czerwonych porzeczek w tym roku nie było. Mało było też malin, a te które kupiłam w zeszłym roku zniszczyły się.

Wczoraj posiedziałam trochę w internecie. Poczytałam książki o astrologii. Sporo spraw mi wyjaśniły. Wiedza w nich zawarta jest cenna, ale przydatna tylko dla osób, które maja zrobiony indywidualny horoskop ponieważ książki bazują na położeniu planet i punktów w  horoskopie urodzeniowym. Warto więc go sobie zrobić, by się lepiej poznać i uniknąć wielu problemów życiowych. Dla kogoś kto ma otwarty umysł to jak wizyta u psychologa.

Po południu utknęłam w pracowni i ozdobiłam następne kamienie. To seria botaniczna z liśćmi. Wyszły fajnie, ale na razie z kamieniami koniec, bo już prawie nie mam lakieru. Muszę poczekać na dostawę. Nie mam też pomysłów. Mogłabym wprawdzie zrobić z kwiatami, grzybami, ptakami i motylami, ale w tym momencie do tego przekonana nie jestem. Z motylami już mam, z ptakami też i z grzybami, a kwiaty? Bo ja wiem? Dzisiaj może zrobię kartki, albo jakąś butelkę...Mam też zamiar poczytać może coś z motywacji. Ściągnęłam sobie z chomika Obudź w sobie olbrzyma. Czytałam tą pozycje kiedyś i dała mi niesamowitego kopa. Chcę ją sobie przypomnieć. Potrzebuję tego teraz, bo planety na mnie źle działają i jestem nieco zdołowana i psychicznie przytłoczona. Czas rozwinąć skrzydła...

26 lipca 2015 , Komentarze (6)

Wczoraj przeszły dwie burze z deszczem i już się ochłodziło. Czuję się lepiej. Lepiej mi się myśli. Może dziś już zrobię kilka kartek, bo od kilku dni nie robiłam z powodu spoconych rąk. Nie chciałam kartek poplamić. Wczoraj ozdobiłam następne kamienie. Tym razem już z tych mniejszych. Wyszły fajnie. Dziś może też kilka zrobię, bo mam pomysły na takie z liśćmi. Może też trochę poczytam. Zamówiłam wreszcie tą książkę o egzorcyzmach. Zobaczymy co jest warta. Mam zamówienie na dwie pary kolczyków. Mają być gustowne ze srebrnymi biglami. Jedne z koniem, a drugie z łosiem. Jedne zrobię bladoróżowe, przecierane postarzone srebrną pastą, a drugie brązowe lub bordowe z pastą złotą. Może ze spękaniami. Ciekawe jak wyjdą. Uwielbiam takie wyzwania i oby ich było więcej...

O diecie nawet nie myślę. Jem co mam. Staram się mało, a i tak tyję. Czas chyba na to by z otyłością się pogodzić. Zrzucę tylko poniżej 90 kg i taka wagę będę trzymać. Trudno. O zdrowie będę dbać inaczej...A może organizm musi od diety dłużej odpocząć? Inna sprawa, że odchudzanie przestało być moim priorytetem. Przestało mi na wygladze zależeć to i otyłość mnie nie razi. 

25 lipca 2015 , Komentarze (9)

Ostatnio kupiłam kilka książek, a że nie mam ich już gdzie trzymać, przeczytałam i chętnie bym je sprzedała. Książki są dietetyki i z robótek. Mam też kilka powieści. Chyba je wstawię na allegro albo oddam do antykwariatu. Powinni przyjąć, bo są w idealnym stanie. Tylko nie mam kiedy pojechać. Pieniądze by mi się przydały, bo mam do kupna to i owo. Wczoraj znowu zdobiłam kamienie tym razem to była seria z kurami i kilka kamieni z kotami. Jeszcze zrobię z ptakami. Ciekawe gdzie ja te kamienie poustawiam. Sporo ich jest, a dom z gumy nie jest.

Jutro sama nie wiem co będę robić. Pewnie próżnować. Może poczytam wreszcie tą książkę o egzorcyzmach. Chcę też zamówić drugą z tej tematyki tym razem Wandy Prątnickiej. To osoba znana z szeroką wiedzą nie tylko z dziedziny parapsychologii ale i psycholog. Coś ostatnio ta tematyka mnie bardzo interesuje. Zastanawiam się czy problemy ze zdrowiem Krzyśka i problemy z synem, które niestety mam to nie sprawka opętania lub np. ciężkiej klątwy. Ja wprawdzie potrafię oczyszczać i ludzi i pomieszczenia, ale tylko przypadki lekkie. Egzorcystką przecież nie jestem i za ciężkie przypadki się nie biorę. Takie oczyszczanie to nieraz ciążkie wielomiesięczne walki do których potrzeba i wiele siły i cierpliwości i samozapracia. Mnie się tego typu boje nie uśmiechają. Nie czuję też do tego powołania. Wolę pomagać w inny sposób.

24 lipca 2015 , Komentarze (10)

Mam dość tych wakacji i sezonu urlopowego. Zamówiłam 5 dni temu lakier do decoupage, bo mój się prawie skończył, a tu sklep sobie zrobił wolne do 5 sierpnia. Lakieru nie ma i pieniądze zamrożone. Kupiłam w drugim sklepie, ale znowu muszę czekać na dostawę. Lakieru mam resztkę. Masę prac zaczętych i chyba też muszę sobie zrobić wakacje choć nie mam na to ochoty. Jak ja nie cierpię wakacji...Chyba się starzeję, bo coraz gorzej je znoszę. Nie dość, że wszędzie urlopy to jeszcze tłok w autobusie, bo młodzież ciągnie nad zalew, który jest w pobliżu. Wczoraj znowu ozdabiałam kamienie. Tak mi się spodobały, że sobie je zostawię. Zrobię też następne...Problem w tym, że zamówiłam rozmiar od 6 do 12 cm, a tych większych jest stosunkowo mało. Na mniejsze natomiast na razie nie mam pomysłu. Natchnienie przyjdzie to pewne. Tylko kiedy...Oprócz kamieni robiłam wczoraj biżuterię. Powstała broszka i kolczyki z owadami, a konkretnie z pszczołami. Dość oryginalne są. Mam ochotę je sobie zostawić, ale raczej już biżuterii nie noszę. Zwłaszcza kolczyków unikam. Strasznie mnie ostatnio denerwuje dbanie o urodę. Przestałam się całkiem malować, nie farbuję włosów i noszę to co mam. Jest mi z tym dobrze i raczej już się nie zmienię. Może gdybym pracowała w jakimś biurze było by inaczej, ale siedzę w domu i ten luz sobie chwalę. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że zadbana nie jestem, ale się tym nie przejmuję. W końcu sama na zadbanie innych też nie zwracam uwagi, bo w ludziach liczy się dla mnie charakter nie wygląd.

23 lipca 2015 , Komentarze (3)

Mam upału stanowczo dość. Niestety upały maja trwać nadal, z tym, że dziś ponoć mają przejść burze. Dobre i to. Byle do Anki to według przysłowia choć noce i poranki będą chłodniejsze. Na razie się topię i utyskuje na mokre cichy, pot i duchotę. Jeszcze okno w pokoju dziennym muszę mieć zamkniete, bo hałas dobiegający z ulicy jest zabójczy. Ruch jest większy, bo jest jakiś objazd. Nawet dodatkowy autobus koło mojego domu przejeżdża.

Nadal w domu nic prawie nie robię i całe dnie spędzam w pracowni. Wczoraj było decu i trzy kartki. Ozdobiłam kolczyki, 2 broszki, słoik, deskę i kilka kamieni. Co dziś robić będę jeszcze nie wiem. Szykuje mi się horoskop. Z pewnością też postawie do kiszenia ogórki. No i zrobię obiad. Ma być fasolka szparagowa duszona w śmietanie z  ziemniakami. Na kolację zrobię sobie bobu. Po południu powinnam zlać nalewki. Tym razem dojrzały truskawkowa i czereśniowa. Krzysiek jedzie dziś na zakupy, ale po południu będzie już w domu. Podobno mają być mecze w telewizji. Pewnie zwieję do pracowni na dłużej, bo nie cierpię gdy patrzy. Dobija mnie zwłaszcza atmosfera i wrzaski kibiców. Dla mnie to dzicz...

22 lipca 2015 , Komentarze (13)

Wczorajszy dzień był bardzo pracowity. Zrobiłam trochę decu i kartki. Strasznie szybko mi materiały wychodzą, a na nowe pieniędzy brak. Trzeba będzie chyba niedługo zająć się czymś innym. Może malowaniem, bo podobrazia i papiery mam. Farb też mi na razie nie brakuje choć używam je też do decu. Ciekawa jestem czy ten kurs pisania ikon się odbędzie. 

Dziś wstałam później, bo Krzysiek idzie do pracy po południu. Muszę spieszyć się z obiadem. Dziś jest oczywiście mięso jak zawsze w środy i soboty, bo wtedy Krzysiek ma cięższe dniówki i wychodzi z założenia, że musi się solidnie najeść. Nie polemizuję z nim choć uważam, że mięso za zdrowe nie jest. Ja jem mięso dwa, trzy razy w tygodniu, a on codziennie je wędliny. Nie będę go przekonywać, bo i tak to nic nie da. Moja mama też jest mięsiarz i mój syn także. Tylko ja wolę mięsa unikać i traktuję go jak zło konieczne choć nie powiem nawet lubię zwłaszcza schab wędzony czy domowy pasztet. Dziś po południu chcę ozdobić słoik. Mam zamiar trzymać w nim grzyby suszone. Zobaczymy jak wyjdzie. Kusi mnie też ozdabianie osłonek na doniczki, ale nie wiem jak decu na plastiku wychodzi, bo jeszcze nie próbowałam.

Przed chwilą był kurier z książkami. Będzie co czytać...

21 lipca 2015 , Komentarze (4)

Wczoraj w tarocie wyszedł mi eremita. Czas na zagłębienie się w siebie, kontemplacje samotności, medytację. Możliwe nastroje depresyjne i atak artretyzmu. Mimo wszystko lubię tą kartę. Psychiczna samotność może być dla mnie trudna, bo jestem księżycowym bliźniakiem. Jednak nad nią popracuję. Odetnę się psychicznie od ludzi. Czas na odpoczynek i regenerację. Czas na kontakt z własnym wnętrzem i wyciszenie głosów napływających ze świata zewnętrznego. Te głosy są różne i tak powinno być. Nie wszyscy przecież się ze mna zgadzają czy mnie popierają. Nie wszyscy mnie lubią. Niektórych pewnie wkurzam i irytuję. Niektórych zadziwiam. Inni mnie lubią, szanują i popierają. Teraz jednak ważny jest mój głos niezależny od innych. Mój płynący z wnętrza mnie z mojego serca, z mojej duszy. Saturn dodatkowo mija mi ascendent i wchodzi do pierwszego domu. Też mi trochę w życiu poprzestawia. Niektórzy w trakcie trwania tego aspektu uciekają od ludzi i całkowicie zmieniaja swoje życie. Łatwo z pewnością mi nie będzie...Niedługo zacznie mnie wspierać jowisz. Może coś więcej pieniędzy zarobię...


Wczoraj udało mi się kupić trochę fajnych rzeczy - wstążki między innymi tą z pierwszej kartki złożoną z kwiatuszków, kieliszek na lampion, butelkę, deski do krojenia i drewniany komplet kuchenny. Przyszły też kolczyki i inne drobiazgi. Mogę się zająć decu. Teraz czekam na kamienie i lakier. Opłaca się kupować wstążki i tasiemki w pasmanterii, bo można kupić mniejsze ilości. Muszę jeszcze przy okazji sprawdzić cenę koronek i guzików. Może też uda się kupić jakieś kwiaty.

Dziś cały dzień będę działać robótkowo z tym, że może z przerwą na czytanie książki o egzorcyzmach. Książka ta już jest w domu od wielu lat, ale jakoś do tej chwil mnie temat specjalnie nie interesował i książki nie przeczytałam. Teraz mnie naszło. 

20 lipca 2015 , Komentarze (9)

Dziś mam za główne zadanie pojechać do miasta i wrócić w miarę dobrym stanie. Krzysiek będzie siedział w domu i pilnował kuriera. Będę na poczcie i w sklepie w którym sprzedawane są towary za 2,5 zł. Może kupię coś do zdobienia typu literatek czy desek do krojenia. Dobrze, że ma być ponoć chłodniej, bo w upały zazwyczaj zakupów nie robię. Nie lubię, gdy pot zalewa mi oczy i ciuchy kleją się do ciała. Używam litry dezodorantu, a i tak czuje się  nieświeża. Podróż w takich warunkach autobusem jest okropnie stresująca, bo nie każdy ten dezodorant używa.

Wczorajszy dzień spędziłam w domu. Byłam też na chwilę u mamy. Pogadałyśmy trochę o życiu i powspominałyśmy dawne dobre czasy, gdy jeszcze wszyscy w domu żyli i był dom w Kamesznicy. Później Krzysiek pojechał rowerem po zakupy. Kupił lody i olbrzymią porcję zjadłam. Winna się nie czuję. Po południu zrobiłam kartki. Położyłam też kolejna warstwę lakieru na ostatnio zrobiona skrzyneczkę. Krzysiek czytał cały dzień kolejną książkę o II wojnie światowej. Jak mu się to nie znudzi. Temat zna od podszewki, że chyba w teleturniejach by mógł wziąć udział i ciągle czyta to samo. Późnym popołudniem zamiast zrobić obiad poszłam spać. Krzysiek zamiast obiadu zjadł parówki. Obiad był o 19.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.