Wczoraj upał dał mi w kość. Jutro lub w piątek ma być jeszcze wiekszy, a znowu muszę jechać na pocztę z wysyłkami. To pilne i odwlec nie zdołam. Już dawno nie pamiętam tak upalnego sierpnia. Upał ma ponoć trwać jeszcze conajmniej dwa tygodnie. Chyba się roztopię. Jak ja tego nie cierpię. Marzę o jesieni, rześkim powietrzu, porannej mgle i deszczach. Wczoraj sporo pracy wykonałam, Napisałam posty na nowym forum, zaplanowałam następne na kilka dni. W międzyczasie dekorowałam talerzyk i malowałam kolczyki. Dziś też czeka mnie trochę pracy i trochę relaksu w postaci decu. Biedny Krzysiek on dziś po południu idzie do pracy. Będzie miał ciężką dniówkę w tym upale. Martwię się o niego. Po południu może coś poczytam z książek rozwojowych, bo do powieści mnie ostanio nie ciągnie. Na dwór do pracy oczywiście nie wyjdę. Nie jestem straceńcem.
Jeszcze parę dni i pomyślę o diecie. Czas zrzucić co się nabrało, a może i ósemeczkę z przodu uda się zobaczyć. Motywacji na razie brak, ale może się pojawi gdy czas nadejdzie. Może też wykupię dietę Vitalii. Te przeliczniki kalorii i makroskładników każdego dania bardzo przydayne są i wygodne...