Już po pełni. Wstałam w dobrym nastroju, bez złości i waga też pewnie będzie szybciej spadać. Chciałabym w końcu pasek przesunąć. Może wreszcie jutro mi się uda. Dietkuję i ćwiczę pilnie. Gdybym była młoda pewnie już bym siódemkę z przodu miała. Teraz to wszystko idzie opornie i strasznie dużo pracy i samozaparcia trzeba by małe kroczki robić. Ostatnio mnie koleżanka pocieszyła, że nie uda mi się w tym wieku do 60 kg schudnąć, Tak samo uważa Krzysiek i moja mama, która twierdzi, ze moja otyłość to geny po rodzinie. Babcia ze strony taty ważyła grubo powyżej stu kilogramów i odeszła młodo z tego powodu. Całe życie się odchudzała i szczupła nigdy nie była. Prawda jest taka, że gdybym jadła tyle co moja mama to bym 150 kg albo i więcej miała. Mama szczuplutka co prawda nie jest, ale u mnie w rodzinie szczupłych osób nie było. Wszyscy w średnim wieku tyli. Ja no cóż. Marzę o tym by choć 70 kg osiągnąć...Może się uda za jakieś 2 lata...
Dziś 4 dzień fazy protal