Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491990
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 grudnia 2014 , Komentarze (10)

Deszcz mży od rana, a u mnie wędzenie. Musiałam mięso szmatą osłonić, żeby nie wilgło. Dobrze, że nie pada mocniej. Mam nadzieję, że się nie rozpada i będzie wszystko dobrze. Następne wędzenie mam zamiar zrobić w zimie. Będzie szynka, boczek, kurczak dla Krzyśka, może ryby i ser typu oscypka. Lubię tradycyjne wędzonki i nie bardzo mam zaufanie do tego co się kupuje w sklepie. Znajoma pracowała przy wyrobie wędlin i wszystko mi obrzydziła. Długo nic nie jadłam. Myślę też by z czasem zacząć wyrabiać kiełbasę i może wędliny z szynkowara. Co domowe to domowe, bez konserwantów i innych ,,ulepszaczy".

Choinka u mnie ubrana i część stroików też. Pozostała do ubrania wiązanka i szopka. Zrobię to dzisiaj. Muszę też dziś włożyć boczek do marynaty, bo jutro będę piekła. Będzie na święta. Na Sylwestra będzie pasztet domowy i schab ze śliwką. Nie planuję nic kupnego, ale Krzysiek może coś jednak kupić...

Dziś w wolnych chwilach mam zamiar rysować zwierzęta lub ptaki. Kusi mnie też malowanie akwarelami, bo np. taki gil czy sikorka bądź sójka powinny wyjść ładnie farbami. Warto ukazać ich barwy nie tylko kszałty. Myślę też o wykonaniu serii rysunków zwierząt i ptaków z polskich lasów z tym, że już takich wypracowanych, bo chcę je oprawić i powiesić na ścianie. Może kiedyś jak jeszcze nabiorę wprawy...




21 grudnia 2014 , Komentarze (24)

Dziś mimo niedzieli będzie u mnie pracowicie. Mamy przygotować wszystko do wędzenia. Trzeba przygotować drewno, gałązki z jałowca i schab obwiązać sznurkiem. Mamy też ubrać choinkę i stroiki oraz szopkę. Trochę czasu nam to zajmie, a dziś przecież moje święto - Yule czyli przesilenie. Dzisiejszy sabat to dzień radości, bo po ciemności przychodzi wreszcie jasność. Będę cały dzień palić świece. Zjem orzechów i napiję się wina z korzeniami. Spalę również kartkę z wypisanymi problemami. Niech odejdą wraz z starym rokiem. Rytuał jest prosty. Wróżyć nie będę. Tarota na cały rok mam zamiar postawić sobie dopiero w Sylwestra.

Wieczorem będę czytać i pewnie rysować. Może sarny albo ptaszki...A na koniec ostatni rysunek, a właściwie szkic saren. Jest jeszcze do skończenia. Trzeba dodać koloru, cieni i życia...Popracuję dziś nad nim...


20 grudnia 2014 , Komentarze (8)

Dzisiejszy dzień będzie pewnie leniwy i spokojny. Mam zamiar co najwyżej posprzątać kurze w sypialni i ubrać choinkę. Czy to zrobię jeszcze nie wiem, bo kusi mnie też nicnierobienie. Krzysiek po południu idzie do pracy to w domu będzie błoga cisza czyli coś co lubię. Powinnam ten czas wykorzystać na odpoczynek i relaks, może dłuższą medytację. Jutro mimo niedzieli pracy będzie więcej. Szczególnie Krzysiek się napracuje przy przygotowywaniu drzewa do wędzenia. Schab będzie wędzony w drewnie z jabłoni i śliwek. Dodam też troche jałowca dla zapachu. Zobaczymy co wyjdzie. Na święta będzie też boczek pieczony w ziołach/majeranek, czosnek, jałowiec, rozmaryn/i szunka wiejska. Na Sylwstra będzie boczek wędzony, domowy pasztet z grzybami i schab pieczony w domu ze śliwką.

Po południu może coś poczytam albo narysuję. Powinnam robić bukiety - stroiki, ale czekam na gałązki. Może dziś Krzysiek przyniesie.

Dieta tak sobie czyli jem wszystko, ale mało. Nie tyję, ani nie chudnę. Dziś na objad będzie gulasz dorożkarski, potrawa z mięsa z dodatkiem kiełbasy, cebuli, czosnku i kminku. Podam go z kopytkami. Zjem z 5 klusek. Oprócz tego zjem jogurt, jabłko z dwa ogórki kiszone i trochę tuńczyka. Na kolację będzie pasta z jajek, kórą zjem bez pieczywa. I to by było tyle...

19 grudnia 2014 , Komentarze (26)

Wczoraj skończyłam ozdoby. Jestem zadowolona. Są proste i wyszły nieźle. Przypominają mi ozdoby, które robiłam jako dziecko z ciocią Resią. Aniołki są z Piękna i pasji, a rozetki z Werandy country. Łańcuchy tego typu robię od dziecka. Gwiazdki to mój pomysł i w rzeczywistości sa fajniejsze, bo obsypane brokatem czego na zdjęciu nie widać. Szkoda, że nie udało mi się zdobyć niesprasowanej słomy. Można by było z niej zrobić pająki i gwiazdki. Kiedyś na choinkach wieszane były ozdoby z papieru, słomki, opłatka. Wieszano też jabłka, orzechy i szyszki oraz cukierki i ciastka w kształcie zwierzątek. Ozdoby tego typu były popularne w Polsce jeszcze zanim pojawiła sie choinka. Strojono nimi podłaźniki i powały w chatach. Teraz te zwyczaje odchodzą w zapomnienie, a popularne stają sie jednokolorowe choinki często ubrane w chińskie zabawki. Szkoda...

Wczoraj też zrobiłam pierogi ze słodką kapustą i grzybami na Wigilię. Wyszło 23 sztuki. Już są zamrożone. To dla nas wystarczy. Mama w tym roku chyba na Wigilii nie będzie, bo Krzysiek pracuje po południu i będziemy jeść bardzo późno. Chyba przygotuje sobie kolację znacznie wcześniej. Tylko opłatkiem się połamiemy i złożymy sobie życzenia. Swoja drogą ciekawe o której Krzysiek wróci...

Dziś mam wyjazd po ostatnie już zakupy, a później będziemy ustawiać wędzak. W niedzielę lub w poniedziałek będziemy wędzić schab. Później coś poczytam. Może Werandę country, bo odkryłam wirualny kiosk z archiwalnymi numerami...Będzie co czytać...


18 grudnia 2014 , Komentarze (17)

Dzisiaj siedzę w domu. Za zadanie mam zrobić pierogi na Wigilię i je zamrozić. Pierogi będą z kapustą słodką i grzybami z dodatkiem cebulki. Powinny wyjść pyszne. Muszę się postarać i zrobić ich sporo, bo mam zamiar jeść je także później. Nigdy obiadów w święta nie gotuję i jemy odgrzewane to co było przygotowane wcześniej. Taki kiedyś był zwyczaj i ja go przestrzegam, a przy okazji odpoczywam. Oprócz pierogów będzie więcej zupy grzybowej i kapusty. Dziś powinnam też skończyć robić ozdoby. Zostały tylko gwiazdy. W święta siedzę w domu. Gości u mnie nie będzie. Za to w drugi dzień świąt Krzysiek idzie z wizytą do brata, bo brat kończy 50 lat. Impreza będzie spora. Co najmniej 20 osób. Jak dla mnie zgroza i oczywiście się wymigałam, przezornie składając życzenia wcześniej. Krzysiek nawet się nie wściekał i mnie od odludka nie wyzywał tym razem.

Zakupy na święta mam już zrobione. Teraz powoli planuję menu na Sylwestra i Nowy Rok. Te dwa dni spędzimy sami w domu. O północy wyjdziemy przed dom. Odpalimy zimne ognie, bo na petardy się nie zgadzam ze względu na zwierzęta, wypijemy coś musującego i po grudniowym szaleńswie. Mam nadzieję, że za dużo nie przytyję... A później się ostro za siebie zabieram. Waga musi spaść poniżej 90 kg. Musi i już... A później jeszcze 12 kg do końca 2015 roku... Tak ma być, bo to jeden z moich celów na nadchodzący rok.

17 grudnia 2014 , Komentarze (28)

Wczoraj upiekłam pierniczki i kilka oczywiście musiałam spróbować. Dobre wyszły. U mnie pierniczki są co roku z tym , że nie wieszam ich na choince ze względu na myszy, które u mnie bytują. Moja babcia piekła również na święta kruche ciastka. Smaczne były zwłaszcza z grubym cukrem lub cukrem pudrem. Zawsze też były na święta pieczone placki - sernik, makowiec i placek pusty czyli drożdżowy z kruszonką i rodzynkami. Dużo było wypieków, bo i nas było w domu dużo aż siedem osób. Miał więc kto jeść. Dla dwóch osób ciężko sie piecze...


Prezenty pod choinkę dla rodziny kupione. Mama dostanie kosmetyki. Bliscy Krzyśka także. Dla nas również będą pachnidła. Krzysiek dostanie wodę po goleniu, a ja perfumy o ile będą w sklepie te które mi sie podobają. Dostałam też książkę. Oprócz tego kupiłam dla nas grę planszową. Sama nie wiem jak to się stało, ale zapomniałam o grach, a kiedyś uwielbiałam grać. Jako dziecko co roku pod choinkę dostawałam grę. Teraz wrócę do tego zwyczaju. Gier jest cała masa. Mnie się podobają głównie strategiczne albo typu Eurobiznesu. Kilka już sobie upatrzyłam i raczej do następnych świąt czekać z kupnem nie będę. Krzysiek również lubi grać...

Dziś jadę na zakupy, a po południu albo zrobię pierogi już Wigilijne, albo skończę ozdoby. Mam do zrobienia jeszcze aniołki, rozetki i gwiazdy. Czeka też na mnie jeszcze jeden wianek. Muszę ponadto włożyć do marynaty schab...Będzie co robić...

16 grudnia 2014 , Komentarze (16)

Marzę o nowym piecu z tym, że takim robionym przez zduna. Chciałabym by był duży i żeby ogrzewał dwa pokoje czyli dzienny i sypialnię jak ścianówka. W pokoju dziennym by było palenisko, koniecznie z szybą. Sypialnię by grzała ściana z kafli. Część w pokoju dziennym chciałabym mieć z cegły szamotowej. Taki piec to wydatek około 5 - 7 tysięcy złotych, a więc za dużo, żebym mogła sama bez udziału Krzyśka zebrać. On uważa to za fanaberię i raczej wspólnych pieniędzy nie da. Ja uważam za coś bardzo praktycznego. Znowu mamy inne zdania. Trudno. Marzę też o piecu chlebowym, bo chciałabym piec pieczywo w domu, większą ilość niż teraz. Teraz piekę raz w tygodniu i tyle razy jem o ile nie jestem na diecie, bo pieczywa kupionego raczej nie ruszam. Czasem zjem z ziarnami, ale rzadko. U mnie w sklepie pieczywo jest okropnie niesmaczne - bułki jak nadmuchane, a chleb kwaśny i zawsze nieświeży, suchy i twardy. Piec chlebowy no cóż... to już jest całkiem nierealne... A może jednak? Przecież marzenia się spełniają...

Dzisiejszy dzień będzie leniwy i spokojny. Może zrobię trochę ozdób i może upiekę pierniczki, bo czas najwyższy. Poza tym będę czytać i grzać się przy piecu jak to ja lubię. Na obiad będzie tarta z brukselką. Obym ylko jutro na wadze z pół kilo więcej nie zobaczyła, bo kawałek mam zamiar zjeść...

15 grudnia 2014 , Komentarze (15)

Byłam w ZUS-ie w Sosnowcu, bo Krzysiek musiał zawieźć papiery na rentę. Przyjechałam ledwie żywa po tej wycieczce. Kręgosłup mnie okropnie boli i chce mi się spać. Zrobię sobie zabieg praniczny i prześpię się trochę, żeby odreagować. Na dodatek w domu jest zimno jak w lochu, bo jeszcze nie było palone. No i jeszcze zmarznięte koty zrobiły jak na złość demolkę - pozrzucały książki z regału, część pogryzły. Przewróciły też dwa krzesła i zrzuciły kwiatka z parapetu. Po południu będę czytać moje ulubione czasopisma,,wiejskie" Sielskie życie i Weradę country. Czasopisma te będę chyba musiała zaprenumerować, ponieważ jest straszny kłopot z ich zakupem. Nie we wszystkich kioskach są i trzeba szukać, a mnie się bieganie po mieście nie uśmiecha. Dziś kupiłam tez Superlinię - czasopismo dla odchudzających się. Ciekawe co jest warte.


Na przystanku znowu spotkałam bezpańskiego psa. Psina - młoda i łagodna była strasznie wychudzona. Biegała za każdym kto tylko zwrócił na nią uwagę. Chyba nie potrafi zbierać jedzenia z ziemi, bo zauważyłam, że bierze z ręki. Daliśmy jej kawałek kiełbasy, ale zabrać do domu nie mogliśmy. Płakać mi się chciało, bo pewnie sie zmarnuje o ile jakaś dobra dusza jej nie porzygarnie. Czipowanie zwierząt powinno być obowiązkowe wtedy nie było by porzuceń i nie cierpiały by.

14 grudnia 2014 , Komentarze (9)

Trzecia niedziela adwentu. Będę odpoczywać. Może coś zrobię np. skończę ten łańcuch, który ma być stroiku na stole w kuchni. Wczoraj zrobiłam wianuszek, ale nie wyszedł tak jak chciałam, bo nie kupiłam kleju w pistolecie i nie mogłam przykleić szyszek i kasztanów. No i łysy wyszedł. Trzeba będzie nad nim popracować jeszcze jak klej kupię...

W tym roku będę miała żywą choinkę - sąsiad mi przyniesie. To będzie sosna. Tak się cieszę, bo już wieki nie miałam żywej choinki. Kocham żywe drzewka, bo cudne są i tak pięknie pachną. U mnie w domu zawsze były takie choinki z tym, że świerki lub jodły. Będą wyjątkowe święta, choć na pasterkę nie uda mi się pojechać. Jeszcze nigdy nie byłam na pasterce, a koniecznie chcę być.

Dziś będę czytać ostatni tom rozlewiska. Pewnie skończę. Muszę powiedzieć, że ta część już nie ma tego klimatu co pierwsza. Zbyt się rozlewisko nowoczesne i miejskie jak dla mnie zrobiło. Krowy nie ma, nawet z uprawy warzyw bohaterka zrezygnowała, a opisy wyjazdów zagranicznych też mnie nie interesują.

Przytyłam ponad 1 kg. Ciekawe czy na stałe...

13 grudnia 2014 , Komentarze (23)

Już św. Łucji czyli 12 dni do świąt. Na temat Łucji piszę na blogu http://kuradomowazkotemwtle.blogspot.com/. U mnie dziś bardzo ciepło jest. Tak sobie myślę, że śniegu na święta napewno nie będzie. Szkoda, bo nie będzie takiego nastroju jak lubię. Ładnie wyglądają ubrane przed domami choinki w śniegu.

Dziś po południu mam trochę zajęć. I tak będę kończyć ozdoby święteczne. Może zrobię wianuszek. Tym razem z koronką i kwiatami sumaka. Może też będę rysować, bo ptaszków jeszcze dość nie mam. Czeka też na mnie cała sterta książek między innymi jeszcze trzeci tom rozlewiska. Podobno już nie tak fajny jak tom pierwszy. Zobaczymy. Powinnam również oczyścić solą mieszkanie, bo czas najwyższy. Brudów energetycznych pewnie się nazbierało od ostatniego czyszczenia.

Dieta ok a ja tyję. Wczoraj zjadłam trochę zupy z ziemniakami i 0,5 kg więcej. Pewnie woda. Czuję się wzdęta i jakaś taka pełna. Br... nie lubię tak.

Na koniec ostanie ptaszki tym razem węglem...



© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.