Deszcz mży od rana, a u mnie wędzenie. Musiałam mięso szmatą osłonić, żeby nie wilgło. Dobrze, że nie pada mocniej. Mam nadzieję, że się nie rozpada i będzie wszystko dobrze. Następne wędzenie mam zamiar zrobić w zimie. Będzie szynka, boczek, kurczak dla Krzyśka, może ryby i ser typu oscypka. Lubię tradycyjne wędzonki i nie bardzo mam zaufanie do tego co się kupuje w sklepie. Znajoma pracowała przy wyrobie wędlin i wszystko mi obrzydziła. Długo nic nie jadłam. Myślę też by z czasem zacząć wyrabiać kiełbasę i może wędliny z szynkowara. Co domowe to domowe, bez konserwantów i innych ,,ulepszaczy".
Choinka u mnie ubrana i część stroików też. Pozostała do ubrania wiązanka i szopka. Zrobię to dzisiaj. Muszę też dziś włożyć boczek do marynaty, bo jutro będę piekła. Będzie na święta. Na Sylwestra będzie pasztet domowy i schab ze śliwką. Nie planuję nic kupnego, ale Krzysiek może coś jednak kupić...
Dziś w wolnych chwilach mam zamiar rysować zwierzęta lub ptaki. Kusi mnie też malowanie akwarelami, bo np. taki gil czy sikorka bądź sójka powinny wyjść ładnie farbami. Warto ukazać ich barwy nie tylko kszałty. Myślę też o wykonaniu serii rysunków zwierząt i ptaków z polskich lasów z tym, że już takich wypracowanych, bo chcę je oprawić i powiesić na ścianie. Może kiedyś jak jeszcze nabiorę wprawy...