Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1498863
Komentarzy: 54636
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 listopada 2014 , Komentarze (5)

Rysowałam przez kilka godzin. Powstało sporo szkicy i dwa rysunki sangwiną. Nawet mi się ta technika spodobała i będę do niej wracać...


19 listopada 2014 , Komentarze (1)

Dziś będę odpoczywać w samotności, bo Krzysiek idzie po południu do pracy. Trochę podelektuję się ciszą. Mam zamiar też pospać trochę. Będę również czytać. Wczoraj zabrałam się za wykonanie ćwiczeń z kursu rysunku i malarstwa więc pewnie dzisiaj też trochę podziałam. Do wykonania mam zadania domowe z dwóch zeszytów, a trzeci do mnie już idzie. Wczoraj rysowałam trochę węglem, kredą i sangwiną. Rysuje się szybko, ale ubrudziłam się cała. Upaprałam też wszystko w okolicy ławy, bo węgiel się niemiłosiernie sypie.Trzeba będzie poćwiczyć tą technikę. Podoba mi się zwłaszcza architektura rysowana węglem i kredą. Pamiętam przecudne rysunki prof Zina. Dziś powinnam narysować między innymi bukiet tulipanów na szarym papierze. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Ciekawe czy będą lekcje z wykorzystaniem pasteli?


18 listopada 2014 , Komentarze (8)

Dziś mam wyjazd. Muszę być na poczcie, w sklepie zielarskim i w księgarni, bo zamówiłam sobie następną książkę. Tym razem Leczenie chorób duszy św. Hildegardy z Bingen. Pewnie też zrobię jakieś podręczne zakupy i pewnie wrócę zmęczona jak zwykle. Nie chce mi się jechać to oczywiste, ale muszę. Czasami się zastanawiam jak by wyglądało moje życie i co by mi się udało zdziałać, gdybym była nieco inna? Gdybym była bardziej chętna do opuszczania domu i gdybym była bardziej towarzyska. Pewnie moje życie byłoby bardziej barwne i pełne wrażeń i udałoby mi się więcej osiągnąć, ale któż o może wiedzeć? Może wręcz przeciwnie? Może świat zewnętrzny tak by mnie zafrapował, że już bym nie miała czasu na rozwój tak wewnęrzny jak i swoich umiejęności. Cóż jestem jaka jestem i swojej natury nie przeskoczę. Poza tym ja się w pełni akcepuję pod tym względem i nawet się lubię. Zmieniać się więc nie zamierzam.

Waga mi się waha dziś zwyżka o 60 dkg. Nie wiem czemu. Chyba dziś zjem już warzywa. Zobaczymy...

17 listopada 2014 , Komentarze (12)

Nowy tydzień powitał mnie deszczem i chłodem. Dziś siedzę w domu, ale jutro mam wyjazd i pewnie wrócę przemoczona i zmarznięta. Dobrze, że jestem odporna, bo pewnie po takich przyjemnościach bym się rozchorowała. Krzysiek od środy wraca już do pracy i mnie zajęć przybędzie. Urlop się kończy. Na razie jest zły jak osa, bo musi jeździć i wszystko załatwiać. Dziś ma szkolenie BHP.

Wczoraj się dowiedziałam, że remont Pałacu kultury Zagłębia się skończył już jakiś czas temu. To dobra wiadomość, bo będzie czasem można pójść na jakąś operetkę np. W niedzielę ma być Skrzypek na dachu. Niestety tym razem nie pójdę, bo raz, że mam warsztaty, a dwa, że Krzysiek iść nie chce. Jest też problem z ubraniem, bo jedyna moja wyjściowa bluzka jest za luźna, a nowej kupować w tej chwili nie chcę, bo właśnie jestem w trakcie osrej fazy diety. Nie bardzo stać mnie na to, żebym ciuchy na raz kupowała. Szkoda.

Waga spada  i dzisiaj już osiągnęłam wagę z paska. Jeszcze mam zamiar dwa dni być na fazie protal, a później już dodam warzywa. Już się nie mogę doczekać i chodzi za mną jakaś sałatka albo jajecznica z pieczarkami. Ta moja faza protal jest trochę zmodyfikowana, bo jem też codziennie pół pomarańczy...Waga spada wolniej, ale spada...

Znikam, bo czeka na mnie film...


16 listopada 2014 , Komentarze (17)

Niedziela dla mnie to dzień spokoju, relaksu i odpoczynku. I tak będzie i dziś. Nawet na wybory nie idę, bo nie wiem na kogo mam głosować. Kandydatów nie znam. Programów jasnych nie mają i jak tu kogoś poprzeć. Krzysiek oczywiście idzie głosować. Idzie aby spełnić obywatelski obowiązek, a na kogo zagłosuje? No cóż. Sam nie wie tak, że głos odda przypadkowo. To, że ja iść nie zamierzam mu się oczywiścienie spodobało i od razu parę słów usłyszałam. Jak zwykle zostałam odludkiem i dziwaczką. Krzysiek to by chciał, żebym, zebym od czasu do czasu gdzieś wychodziła do ludzi. Namawia mnie na spacery, na wyjazdy do rodziny. Chciałby też od czasu do czasu przyjmować gości, wyskoczyć na piwo czy na festyn. Ja staję okoniem, a on się złości.


15 listopada 2014 , Komentarze (23)

Najnowszy obraz. Jeszcze akryle. W naturze kolory sa lepsze i nie ma plam. Niewykluczone, że jeszcze nad nim popracuję trochę.


15 listopada 2014 , Komentarze (2)

Czwarty dzień fazy protal. Jeszcze się nie ważyłam. Myślę, że jest dobrze. Będę jeść to co wczoraj, bo na mięso nie mam ochoty. Może też zjem ogórka kiszonego. Na razie idzie dobrze i myślę sobie, że powinnam 7 dni wytrzymać, ale jeszcze zobaczę. Zaparcie przeszło do historii, ale czosnku juz nie jem. Kupiłam za to kropelki czosnkowe.

Dziś też będzie spokojny dzień. Przeleżę cały, bo nic pilnego do pracy nie mam. Pewnie będę malować i czytać. Wczoraj zaczęłam malować następny obraz jesienny. Dziś pewnie skończę. Może też w końcu narysuję te tulipany, które mam narysować i wysłać do oceny. Tulipany mają być narysowane węglem, kredą i sangwiną. Jeszcze żadnej pracy w tej technice nie wykonałam i dlatego zwlekam, a trzecia lekcja kursu już jest w drodze...

Wczoraj napisałam też haiku

szarość poranka
marcinki za progiem
całe w bieli

chłód o poranku
czerwień pelargoni
skuta lodem

poranek we mgle
werbena na schodach
sztywna od mrozu

14 listopada 2014 , Komentarze (14)

Odchudzanie mi idzie mimo zaparcia. Już prawie mam wagę z paska. Pewnie taka jest gdyby nie przepełnione jelita. Dziś trzeci dzień fazy protal. Będę jadła tuńczyka, jogurt naturalny, placuszki dukana z sera i otrąb, jajka i makrelę. Krzysiek jedzie do miasta to kupi mi trochę mięsa. Dieta mnie cieszy, bo wprawdzie lubię zjeść coś dobrego na fazie stabilizacji, ale z drugiej strony lubię działać i bardzo mnie cieszy, gdy waga spada. Nie cierpię za to diet wtedy, gdy zdarzają się przestoje, które mnie strasznie frustrują i podcinają mi skrzydła. Ciężko mi wtedy dietę zachować i zazwyczaj ją przerywam na jakiś czas. Na dukanie mi się jeszcze przestój nie zdarzył i dlatego ta dieta jest jak dla mnie stworzona. Poza dukanem lubię diety krótkie np. jajeczną, którą kiedyś stosowałam i efekty były. Schudłam na niej po ciąży 20 kg i wagę utrzymałam 20 lat. Pasuje mi też dieta 1200 kalorii z przewagą warzyw, ale na niej niestety nie chudnę. Chudnę za to na diecie z książki Leki z Bożej apteki. Dieta polega na jedzeniu zupy z warzyw z dodatkiem siemiania lnianego i otrąb. Dietę tą stosowałam, gdy chciałam zrzucić do 5 kg. Tak zazwyczaj było po każdej zimie.

Za to nigdy nie ćwiczyłam, żeby wagę zrzucić. Ruchu unikam i w czasie normalnego jedzenia i w czasie diet. Wiem, że powinnam się więcej ruszać, ale tego nie znoszę i jakoś żyję. Tak już pewnie zawsze będzie, bo nie udało mi się trafić na takie zajęcia ruchowe, które by mi sprawiały przyjemność, a walczyć z sobą nie chcę...

Dzisiejszy dzień spędzę w domu z książką. Pewnie też będę malować. Może nawet wezmę się za farby olejne, bo powoli do tego dojrzewam. Dzień powinien być spokojny, bez wrażeń i natłoku zadań. 


13 listopada 2014 , Komentarze (13)

Nowy obrazek typu pejzaż jesienny...Kolory znowu inne...


13 listopada 2014 , Komentarze (4)

Dieta ruszyła. Na razie zeszło 30 dkg, ale nie wiem jak jest w istocie z powodu zaparcia, kóre mnie męczy od kilku dni. Zaparcia mam pewnie po czosnku, który zjadam, żeby zapobiec miażdżycy. Piję też olej lniany na zmianę z olejem z pestek winogron. Muszę chyba kupić jakiś preparat z czosnkiem, a ząbki odstawić. Może powinnam zrobić winko czosnkowe? Jeszcze się zastanowię co z tym fantem począć, ale łatwo nie będzie, bo zioła, które mam nie działają, a tabletek brać nie chcę. Może zamiast senesu kupię korę kruszyny? Myślałam też o serii wlewów z uryną. Podobno regulują trawienie i usuwają złogi. Pomyślę o tym...Ważne, że dieta ruszyła. Dobrze ją znoszę i głodu specjalnego nie czuję, choć smakołyków bym oczywiście zjadła...


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.