Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1571543
Komentarzy: 56054
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lipca 2014 , Komentarze (16)

Dziś Krzyśka urodziny. Będzie likier i torcik i będzie też jutro zwyżka na wadze. Trudno. Nie przepadam za tortem, ale świętować muszę, bo on do tego przywiązuje wagę i byłoby mu przykro gdybym tortu nie zjadła. Nie ma zmiłuj się. Tak sobie myślę, że nie warto sprawiać mu przykrości, a to co przybędzie przecież spadnie. Mam tylko nadzieję, że kupi jakiś lekki torcik z galaretką i owocami, bo tych z tłustymi masami z masła nie lubię, podobnie jak tortowych ciastek. Są dla mnie zbyt ciężkie i słodkie, mdłe po prostu. Lubię tylko masy lekkie typu bitej śmietany. Sama nie wiem czemu ja tyle tych kilogramów nabrałam. Za dużo nigdy nie jadłam, za słodyczami nie przepadam, tłuszczu też nie lubię, białego pieczywa również fanką nie jestem. Lubię owszem, ale tylko domowe albo świeże, chrupiące, a takie rzadko się zdarza. Mnie zgubiło rzucenie papierosów, niedoczynność tarczycy, miłość do ziemniaków i leżący tryb życia. Nie może być inaczej. No i jest 35 kg więcej...

7 lipca 2014 , Komentarze (10)

32 stopnie. W domu mam chłodno i przyjemnie, ale na dwór aż boję się wyjść. No i jak ja pojadę do miasta? Jak mam wyjść plewić do ogrodu. Nie znoszę takiej pogody - piecze, dusi, człowiek nie ma czym oddychać, puchnie i poci się. Jak można dobrowolnie pojechać na wczasy np. do Egiptu czy Hiszpanii? Już w Chorwacji byłoby mi za gorąco. Byle do jesieni, do mglistych, rześkich poranków i chłodnych nocy, a urlop chyba tylko polskie góry we wrześniu. Tak tam wtedy pięknie. Szczególnie w Bieszczadach, gdy lasy zaczynają się przebarwiać. Mogłoby być też Podlasie. Tam też sporo lasów jest i przestrzeń, i spokój i cisza...

Diety przestrzegam, a przytyłam 0,50 kg pewnie przez upały. Dziś już faza II i warzywa. Będzie surówka z marchwi i selera, kotlety z kalafiora i jajecznica z pieczarkami. Trochę mało, ale w upały nie mam wcale apetytu. Zmuszać do jedzenia się nie będę.

6 lipca 2014 , Komentarze (6)

Wczoraj miałam odpoczywać, a wyniosło mnie do ogrodu - zerwałam ogórecznik do suszenia i wyplewiłam w ziołach. Zioła mam i w doniczkach koło domu i w ogródku. Pięknie rosną, ścinam i ciągle ich więcej. W życiu się tylu świeżych ziół nie najadłam co w tym roku. W najbliższym czasie muszę przygotować miejsce na nowe zasiewy jesienne. Myślę o groszku, bobie, murzynce, burakach na botwinkę, sałacie, kapuście pekińskiej. Pewnie też wysieję więcej koperku i może cebulę na piórka, bo siedmiolatka mi się zmarnowała. Krzyśka już przekonałam do powiększenia ogrodu i za kilka dni zacznie przygotowywać miejsce pod truskawki, które mam zamiar wysadzić na początku sierpnia. będzie co robić. muszę tylko coś zrobić ze ślimakami, bo mi robią spustoszenie. Pewnie wystawię piwo...Trutki nie wyłożę, bo jest zabójcza dla zwierząt np. kotów i psów...

Dietkę trzymam, ale nie chudnę. Dziś postanowiłam, że będzie jeszcze faza protal. Jutro warzywa. Kupiłam sobie kalafiora, marchew, seler, paprykę i rzodkiewkę. Najem się do syta...

5 lipca 2014 , Komentarze (6)

Nie mogłam się dzisiaj obudzić. Tak mi się dobrze spało. Zaparzona przez mojego pana kawa całkiem wystygła. Krzysiek się zdenerwował i sam sobie zrobił obiad. Inna sprawa, że skomplikowany ten obiad nie był, bo paluszki rybne z mizerią. Po południu pewnie też jeszcze sobie pośpię. Krzyśka nie będzie w domu, to i spokój będzie. Swoją drogą coś on spokojniejszy jest ostatnio i sam snu w dzień szuka. 

Dzisiejszy dzień będzie spokojny. Zejdzie mi na czytaniu, medytacjach i innych tego typu przyjemnych czynnościach. Pracy nie mam dużo, bo tylko jeden psychotest powinnam przygotować. W dodatku jest już napisany i tylko trzeba go wstawić na portal. Powinnam też zrobić kolczyki z ametystem dla znajomej. Ostatnio robiłam dla jej córki kolczyki z malachitem. Miały być dłuższe, ale delikatne. Ładne wyszły...


Dieta ok. Waga bez zmian. Jutro powinnam już jeść warzywa, ale może wytrzymam jeszcze jeden dzień na proteinkach...

4 lipca 2014 , Komentarze (6)

Szykuje się upał. Brr, a ja mam zaraz pilny wyjazd, którego za nic nie mogę przełożyć. Roztopię się jak nic. Przyjadę po 2 godzinach, pewnie ledwie żywa. Nic to odpocznę. Wytrzymam. W końcu jest lato.

Po południu będzie oczywiście medytacja. Tym razem z boginią Radhą. Z boginią tą zetknęłam się wczoraj w czasie spotkania w kręgu kobiet online. Praca z tą boginią to praca z miłością, nie tylko w aspekcie zmysłowym, choć w większości. Będę z nią pracować przez cały tydzień, aż do następnego spotkania. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Powinno to być przyjemne zadanie, choć niełatwe dla mnie. Miłość, zwłaszcza miłość bezwarunkowa, całkowite oddanie się, bez oczekiwania czegoś w zamian, bez względu na wszystko. No cóż. Trudne to dla mnie, tak jak trudne dla większości kobiet zachodu. Najczęściej przecież czegoś się w zamian oczekuje, choćby miłości czy wierności. A jak się nic nie dostaje to miłość uważa się za toksyczną...

Dieta ok. Waga bez zmian czyli taka jak na pasku. Dziś 4 dzień fazy protal.


3 lipca 2014 , Komentarze (11)

Wstałam wcześnie i zabrałam się za pracę typu zarobkowego, ponieważ straciłam głowę dla koronkowego sweterka w kolorze piaskowym. Sweterek jak na moje możliwości tani nie jest, bo kosztuje moje tygodniowe zarobki. Na dodatek jest typową zachcianką, a nie koniecznym zakupem. Jestem też na diecie i pewnie zbyt długo w nim nie pochodzę, bo zrobi się za duży. Nie wiem co mnie napadło, bo nigdy za ciuchami nie szalałam, a tu takie kaprysy. Jeszcze trochę, a zacznę kolekcjonować buty. Nic tylko zmieniam się w prawdziwą kobietę...

Coraz częściej dostrzegam, że mam dwie twarze. Jedna to wiedźma ze skraju wioseczki ukrytej wśród lasów, zżyta z naturą, rozumiejąca jej cykle i przemiany, zbierająca zioła i wyżywająca się w pieczeniu chleba, ogrodzie czy robieniu przetworów, raczej twarda i dość odporna na trudy życia typu chłód w domu w zimie, a druga kobieta raczej delikatna, wręcz subtelna, rozsmakowana w poezji, malarstwie, pięknie pragnąca dopieszczenia, przyjemności wręcz rozpieszczania. Która to prawdziwa ja, bo dusza rwie się w obie strony...

Dieta ok. Spadek 2,00 kg. Dziś trzeci dzień fazy protal...

2 lipca 2014 , Komentarze (15)

Szykuje się ładny dzień. Świeci słońce i deszczu nie widać. Może pójdę trochę popracować do ogrodu. Mam też sporo pracy typu umysłowego, bo dostałam zamówienie na zrobienie 4 psychotestów. Pomysły mam i teraz tylko trzeba usiąść i zrobić. Na popołudnie jeszcze planów nie mam. Przydałoby się odpocząć, bo Krzyśka nie będzie. Będzie za to cisza i spokój. Czasami się zastanawiam co w tym moim mężu siedzi, że tyle ruchu potrafi narobić. Czemu się kręci, miota i wierci? Czemu nie celebruje ciszy i nawet wtedy, gdy czyta chce mieć włączony telewizor. Co za demon go opętał, że nie pozwoli mu się wyciszyć. Swoją drogą i tak dobrze, że np. muzyki dyskotekowej głośno nie chce słuchać, bo tego bym już nie zniosła.

Dietę trzymam, ale waga nie spada. Ciekawe czemu. Poczekam...

1 lipca 2014 , Komentarze (15)

Ruszam z dietą, a w zasadzie przechodzę z powrotem na druga fazę dukana. Lodówka zaopatrzona w proteiny i koniec podjadania smakołyków. Trzeba by znowu kilka kilogramów zrzucić i nie ma na co czekać. W czasie trwania stabilizacji nabrałam 0,50 dkg czyli jest nieźle tym bardziej, że sporo grzeszków było. Do dzieła. Waga wyjściowa 97,9 ale waha się w dół...Usiłuję też do diety namówić Krzyśka, bo z 10 kg nadwagi posiada i ma o zgrozo zaczątki brzuszka, ale nic z tego. Broni się i przekonać się nie daje. Może jak jak bardziej schudnę i on na dietę się zgodzi. Krzysiek kiedyś ważył ponad  20 kg więcej. Zrzucił to i teraz nie tyje specjalnie, choć je sporo. Tylko mu zazdrościć.

Wczoraj byłam w sklepie z używana odzieżą i usiłowałam coś sobie do chodzenia po domu wybrać. Uwielbiam te sklepy, bo można całkiem fajne rzeczy znaleźć. Niektóre rzeczy są nowe i można w zasadzie mieć gwarancję, że niepowtarzalne. Nie znalazłam niestety nic, bo w moim rozmiarze nic dla mnie nie było. Czas więcej schudnąć to i ciuchy się dopasuje. Kurczę kiedy ja w końcu do 80 kg zejdę...



30 czerwca 2014 , Komentarze (8)

Pogoda jak dla mnie fajna, bo jest deszczowo i pochmurno. Lubię takie dni. Dziś mam trochę zajęć w tym wyjazd do ,,miasta'' do fryzjera. Mam zamiar podciąć włosy, ale farbować będę w domu farbą z henną, która pielęgnuje i odżywia włosy. Zobaczę jak farba się sprawdzi na moich włosach. Powinna wytrzymać koło miesiąca. Po powrocie i odreagowaniu pewnie zabiorę się za pracę, która wprawdzie nie zając, ale którą dobrze by było jednak wykonać. Powinnam zrobić psychotest z zazdrością w tytule oraz napisać kilka tekstów na portale bankowe. Krzysiek dziś siedzi w domu co mi pracy typu umysłowej nie ułatwi. Mundialu już mam stanowczo dość, a tu jeszcze dwa tygodnie trzeba czekać na błogą ciszę w domu. Po południu i wieczorem zajmę się tym co zwykle...Lubię spokojne, monotonne dni gdy wszystko idzie po kolei według planu. Nie potrzebuję specjalnych atrakcji, by czuć zadowolenie z życia. Dobrze, że Krzysiek też wrażeń nie potrzebuje i zgadzamy się pod tym względem. Adrenalina nie jest nam potrzebna do szczęścia i dobrze...

Od jutra zaczynam dietę czyli 2 fazę diety dukana. Oby mi się udało zrzucić następne 4 kg.

29 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Zakochałam się w czarnym mydle marokańskim Savon Noir. Wspaniale działa na skórę. Działa jak peeling enzymatyczny, cudownie ściera naskórek, wygładza i oczyszcza. Sama nie wiem czemu wcześniej mnie nie skusiło i nie kupiłam. Teraz dałam się uwieść i kosmetyk ten pozostanie już ze mną, podobnie jak olejki, których jestem wielbicielką od dawna. Jest też czarne mydło z olejkiem różanym. Muszę kupić. Doskonała jest również maseczka dziegciowa z serii Babuszki Agafii. Muszę wypróbować więcej kosmetyków z tej serii, bo coś mi się wydaje, że je docenię za naturalność, niewygórowane ceny i zapach niewyszukany i niesztuczny.

Zmykam, bo mam zamówienie na dwa psychotesty. Później czeka mnie jeszcze ognisko i relaks na dworze. Pogoda nie jest najgorsza, bo jest ciepło i przyjemnie.

Miłej niedzieli.


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.