Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1498779
Komentarzy: 54632
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Nadal pada, ale jest bardzo zimno i ponuro. Za to rośliny są wdzięczne za wilgoć i wszystko kiełkuje w ekspresowym tempie. Wzeszła mi rzodkiewka i zioła. Pojawił się też już koper. Obawiam się tylko przygruntowych przymrozków tak, że od wczoraj sadzonki przykrywam folią i doniczkami. Dziś mam zamiar zrobić kapturki z butelek plastikowych. Podziałam też coś w domu. Trzeba by zmienić pościel kotów i Pikusia, bo wczoraj nie zdążyłam. No a poza tym dzień będzie raczej spokojny i pełen przyjemnych zajęć jak np. kończenie poduszki, a w zasadzie to zszywanie. Może też namaluję jakiś obraz i skończę serduszka oklejone serwetkami o wzorze różanym. Chodzi też za mną następna czapka tym razem z zielonej włóczki, może z granatowymi akcentami. Włóczkę mam...

Menu: jabłko, jogurt, sos pieczarkowy z ziemniakami, mandarynka, 2 kromki chleba w tym jedna z wędliną a druga ze świeżym ogórkiem, czereśnie z kompotu...

14 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Deszcz...Pada od rana i nie ma zamiaru przestać. Do tego jest zimno i wietrznie. Brr. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że deszcz jest potrzebny, bo strasznie sucho było w ogródkach, ale z drugiej strony przez niego nie zrobię dziś rabaty. Na dodatek musiałam dziś być na poczcie i zmarzłam na sopel. Teraz już siedzę w domu w cieple i planuję co bym mogła w domu zdziałać. Tak sobie myślę, że trzeba by zmienić pościel i poprać firanki. Trzeba by też zmienić pościel kotom i Pikusiowi. No i zaraz zabieram się za obiad czyli za sos koperkowy i kotlety z jaj. A wieczorem ma być sałatka śledziwo- warzywna. 

Jutro mam jechać do centrum po kwiatki. Mam też zamiar wstąpić do fryzjera. może uda się w końcu te włosy podciąć...

13 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

Przed chwilą wstałam i właśnie piję poranną kawę. Pogoda mnie rozczarowała. Jest pochmurno i ponuro. Deszczu tylko patrzeć. Jest też dosyć chłodno, no ale to w sumie dopiero początek kwietnia. Niby tak miało być, ale miałam jednak nadzieję na słońce, bo wczoraj w nocy były na niebie gwiazdy. Deszcz jest bardzo potrzebny, ponieważ w ogródku sucho, a mnie zaczyna kiełkować rzodkiewka. No cóż jeśli zacznie padać z ogniska planowanego na dziś nic nie wyjdzie i kiełbasa będzie upieczona w piecyku zamiast na patykach. Miałam też siać słonecznik i przesadzać maliny. Nie lubię zmieniać planów, ale cóż...

Wczoraj napisałam wiersz...

Rytmy wiosny

są dni gdy odpoczywam 
ukołysana wiatrem 
tuląc w sercu 
miękkie kształty natury 
  
marzę 
chłonąc śpiew ptaków 
chwalących łąki 
wybuchające zielenią 
i ciepło słońca pieszczącego lasy 
  
są dni gdy śledzę 
deszcz obmywający tulipany 
i mgłę pełzającą po polach 
  
są chwile gdy oddycham 
wonią wzrastania i pełni 
  
wiosna


Dziś napiszę haiku...


Menu: jogurt, jabłko, mandarynka, ziemniaki z kalafiorem, pieczona kiełbasa, budyń waniliowy z sokiem. Ważę już 100 kg. Zgroza...

12 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Wczoraj do fryzjera nawet nie zajrzałam, bo udało mi się kupić urocze wiejskie szpilki czyli gumiaki i pieniędzy mi zabrakło. Kupiłam też irysy, liliowce i kwitnące niezapominajki. Po południu działałam w ogrodzie, a później zrobiłam kolejną czapkę. Czapka mi się podoba, bo jest robiona prostym wzorem i w nieco zgrzebnym stylu. Bardzo lubię robić czapki i poduszki. Trochę ich już w życiu narobiłam i za każdym razem mam  frajdę.


Dziś mam sporo pracy, bo dalsze działania w ogrodzie w tym sianie ziół, wsadzanie reszty dymki i robienie praktycznie od nowa rabaty kwiatowej w ogrodzie od strony ulicy. Rabata strasznie zarosła w tym perzem. Chwasty wieloletnie usunie mi pani Ania, która już u mnie ciężkie prace w ogrodzie wykonywała jak Krzysiek nie miał czasu. Reszta będzie należała do mnie. Mam też pracę typu pisania, ponieważ wzięłam 3 zlecenia na weekend.

Później będę kończyć poduszkę...

Menu: bułka z wędliną, kotlet mielony z ziemniakami i mizerią, jogurt, mandarynka...

11 kwietnia 2014 , Komentarze (8)

Zaraz wyjeżdżam do centrum ogrodniczego. Może mi się też uda wpaść do fryzjera ściąć włosy. To dla mnie straszny stres, bo nie znoszę chodzić do fryzjera, ale tym razem muszę, ponieważ mam zamiar ściąć włosy na krótko i sama sobie z tym nie poradzę. Wszystko zależy od tego czy u fryzjera będzie kolejka czy nie, bo jeśli tak czekać z pewnością nie będę i rewolucję na głowie przeprowadzę innym razem. Zobaczymy. Po południu będę miała sporo pracy i w ogródku i z poduszką, którą zaczęłam robić wczoraj. W ogrodzie będę siać i sadzić dymkę. Trochę czasu mi to zajmie, bo nasion sporo mam i prawie wszystkie dziś zamierzam wysiać. Natomiast poduszka to już inna bajka. To zajęcie na chwile wolne. Poduszka jest rudo brązowa z dodatkiem granatu i tak mi się ten zestaw kolorów spodobał, że z resztek zrobię sobie jeszcze czapkę o ile włóczki wystarczy. Wczoraj zaczęłam też pisać wiersz, ale wena czarodziejka niespodziewanie umknęła i nie skończyłam. Może dzisiaj wróci...


Waga bez zmian czyli prawie 100 kg. Menu: paluszki rybne z ziemniakami i surówką z kapusty kiszonej i marchwi, jogurt, banan, mandarynka i kromka chleba z wędliną. Krzysiek planuje jeszcze budyń, ale próbuję go powstrzymać...

10 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Dzisiejszy dzień będzie raczej spokojny. Spędzę go na dokształcaniu się w sprawach ogrodu i kur, bo i kury chcę mieć. Od dawna tak się do tych kur przymierzam i ciągle coś mi staje na przeszkodzie, a to rodzina, a to brak pieniędzy na solidne ogrodzenie, żeby kury sąsiadom nie przeszkadzały, a i mnie w szkodę nie szły. W tym roku chyba jeszcze tych pieniędzy nie zbiorę, bo Krzysiek wprawdzie kury zaakceptował, ale ani pieniędzy na płot nie da ani robić przy nich nie będzie. I nic nie pomaga nawet szantaż, że mu jajek nie dam i będzie dalej te kupne jadł. Mama też już się nie wzdryga, ale szczęśliwa nie jest. Kury byłyby chodzące po wybiegu i to dużym, bo chcę zagrodzić i część podwórka i sad. Komórka po kurach babci jest w dobrym stanie, tak że to by było z głowy. Chcę na początek kupić 6 z tych co mało fruwają i dają dużo jajek, bo na mięsie mi nie zależy, a później zobaczę...Chciałabym też mieć kozę albo owce, ale to nierealne, bo pola nie mam...

Menu: bułka z domową mielonką ze słoika, zupa grochowa bez mięsa, sałatka jarzynowa i 6 ptasich mleczek...

9 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

Wstałam po 8 i po wypiciu kawy pojechałam na targ na zakupy. Kupiłam sporo, ale bogactwo roślin mnie wręcz olśniło. Przywiozłam 5 reklamówek i nabrałam ochoty na dalsze zakupy, ale jak tu je do domu dowieźć bez samochodu. Kupiłam truskawki i poziomki obsypane kwiatami. Znalazła siedmiolatkę i rabarbar. Kupiłam też kilka wczesnych kapust i sałatę. Kupiłam także bratki w kilku kolorach, goździki kamienne i stokrotki dla mamy. Dokupiłam też nasion: słonecznik zwykły i ozdobny, marchew/a jednak/, fasolę szparagową karłowatą, czarną rzepę, groch no i dymkę. Brakło mi margarytek i lubczyku. Nie miałam gdzie zabrać lawendy i liliowców i lilii, szałwii i heliotropów. Kupię później. Kolorowej fasoli tycznej nie było i raczej nie będzie. Kupię chyba więcej szparagowej z tym,, że tycznej. Innej rady nie ma...

W tej chwili grzeję się przy piecu z kubkiem herbaty, a z chwilę idę sadzić, bo choć zimno deszcz nie pada. Po południu czeka mnie praca i dwa zbiegi Reiki. Pewnie też coś zrobię w domu, bo święta coraz bliżej. Skromne mają być w tym roku, żebym jeszcze więcej nie przytyła. Tuż po świętach ruszam z dietą dukana i tym razem przejdę wszystkie fazy jak należy.

Dzisiejsze menu: rogal z masłem, jabłko, jogurt, kotlet mielony z ziemniakami i koperkiem, ogórek kiszony.

8 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Cały dzień czekam na deszcz. Ma padać, ale nie pada. Byłam w mieście, kupiłam parę bratków i stokrotki i całą drogę się martwiłam czy deszcz minie nie zastanie przy sadzeniu. Miał być i nie ma, a ja się za nic nie biorę, bo nie chcę by mnie przy pracy zastał. Dziś zrobiłam tylko grządkę przy schodach, posadziłam kwiatki i przeniosłam z Krzyśkiem resztę cegieł. Miałam prać poszewki z kanapy, oczywiście ręcznie bo to rękodzieło, miałam prać firanki, miałam przesadzać kwiatki. I nic nie robię, a deszcz nadal nie pada. Cóż chyba tak mi ten dzień zejdzie, a czas przepłynie mi między palcami nie wiadomo kiedy...

Wieczorem będę kończyć malowanie tego serduszka co ostatnio ozdobiłam i pewnie zacznę ozdabiać następne. Może też wezmę się za szydełko, bo kocyki dla kotów same się nie zrobią. Chodzi też za mną wiersz i haiku...Mam też powróżyć, a i zabieg Reiki mam...

Menu: bułka z domowym dżemem z brzoskwini i bzu czarnego, kapusta z grochem i ziemniaki, sałatka jarzynowa tradycyjna.

7 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Pracowity dzień dziś miałam. Pracowity. Kilka godzin byłam na dworze i pracowałam fizycznie. Sporo zdołałam zrobić, żeby przywrócić na podwórku ład. Najwięcej pracy miałam przy przenoszeniu cegieł ze sterty gruzu, który ma być wywieziony, żeby na podwórku nie straszył. Cegły są stuletnie ręcznie robione i szkoda mi ich wyrzucać. Trzeba je więc wybrać i złożyć pod okapem od garażu. Może się jeszcze do czegoś przydadzą. Marzę o wędzarni, ale takiej w której można też wędzić sery. Może kiedyś. Oprócz cegieł miałam też trochę pracy przy rozrzucaniu kopczyków wokół pni drzew w sadzie. Zasiliłam też resztę liliowców i irysów. Naszykowałam także patyki do pomidorów i kilka tyczek do fasoli. Tak, zdecydowała, ze jednak w tym roku trochę fasoli posieję. Będzie i tyczna i niskopienna. Miejsce już pod nią jest przygotowane i nawet skopane. Pod truskawki i poziomki też już Krzysiek dzisiaj skopał. W środę jadę na targ i kupię co trzeba. Mają być deszcze to wszystko powinno się ładnie przyjąć.

Teraz odpoczywam, ale co dziwne kręgosłup aż tak mnie nie boli. Wieczorem może wezmę szydełko, bo przydałyby się nowe kocyki dla kotów. Myślę o takich w babcine kwadraty. 

Dieta tak sobie, ale dużo nie jem. I tak były 2 kromki chleba z pomidorem i ogórkiem oraz kluski kładzione z sosem typu,,wrzuć co masz" czyli tym razem cebula, marchew, pietruszka, papryka, czosnek i koncentrat pomidorowy. Na kolację będą domowe bułki z cebulą i z ziarnami posypane makiem.



6 kwietnia 2014 , Skomentuj

Dziś nie zajmuję się niczym poza przyjemnościami. I tak wyspałam się, wypiłam kawkę karmelową na schodach od domu rozkoszując się przy tym ciepłem słońca, później ugotowałam obiad. Teraz buszuję w internecie, a później podziałam trochę robótkowo. I tak niedziela zejdzie. Zastanawiam się czy nie zrobić zakupów w sklepie internetowym, bo wszystko do rękodzieła mi się powoli kończy. Nie mam już prawie co zdobić, pokończyły się papiery i serwetki, że o farbach i podobraziach nie wspomnę. Lakier do spękań, który kupiłam jest kiepskiej jakości i wcale prawie nie pęka, a i lepszych pędzli też mi brakuje. Włóczek też już prawie nie mam...

Menu: jabłko, jogurt i tarta cebulowo - paprykowa. Kolacji nie będzie, bo chleba nie ma, drożdży też nie. Może za to będzie kisiel...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.