Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1498139
Komentarzy: 54630
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 marca 2014 , Komentarze (2)

Dzisiejszy dzień był bardzo pracowity i na nic nie miałam czasu tak, że poza krótkim spotkaniem z mamą i drzemką prawie cały czas pisałam. Jutro też tak pewnie będzie, bo dostałam dodatkowe zlecenie. Dziś napisałam ponad 16 tekstów o różnej długości. To ostatnie zlecenie to pisanie postów na forach, a później wstawianie linków. Praca jest ciekawa i dobrze płatna z tym, że trochę ryzykowna, ponieważ linki mogą usunąć moderatorzy, a wtedy trzeba pracę zaczynać od początku. Jutro też będę je czyli zlecenie realizować, a oprócz tego muszę napisać teksty z synonimami/tym razem ,,trudne" firmy/ i newsy na portale z pożyczkami. Współpracowników mam fajnych i niby mi nie narzucają wyśrubowanych terminów wykonania zadań, ale ja wolę skończyć wcześniej i wcześniej wziąć następne zlecenia. Pieniędzy nigdy dość w moim przypadku. Zwłaszcza teraz gdy wysiadła pralka i jeszcze odkurzacz zaczął wywalać korki. Odkurzacz ma z 20 lat i czas by już kupić nowy. W dodatku telewizor coś szwankuje i sam się włącza albo wyłącza. Był niezawodny, ale ma już ponad 15 lat i nie wiadomo jak długo jeszcze posłuży.

Teraz siedzę i odpoczywam zadowolona z dobrze wykonanej pracy i śledzę Krzyśka, który wściekły szuka Rozy po wszystkich kątach. Rozunia musi być na noc zamykana w ganku, bo potrafi otworzyć drzwi do sypialni, a spać z nami nie może, ponieważ nie śpi całą noc tylko szaleje i wspina się po firankach i meblach. Roza oczywiście zamykana być nie chce i chowa się już wczesnym wieczorem. I tak co wieczór...


Dieta była i tak dziś zjadłam: gruszkę, jogurt, 3 paluszki rybne z surówką z marchwi i selera i ziemniakami oraz 2 kromki chleba z ogórkiem świeżym. I jestem głodna...



23 marca 2014 , Komentarze (3)

Dziś pogoda kiepska, bo od rana pada i jakoś tak ponuro jest choć powietrze rześkie. Siedzę więc w domu przy piecu i powoli planuję co posadzę w ogrodzie. Potrzeby mam spore, a miejsca mało, bo jesienią nie pomyślałam między innymi o rabatce z ziołami. Chcę wysiać zioła wieloletnie zimujące w gruncie o smacznych na zielono listkach, a więc estragon, oregano, macierzanka, tymianek z tym, że niemiecki bo ponoć odporny i nie wymarza. Marzy mi się też dziurawiec (mój się zniszczył) nagietek i rumianek i więcej mięty, bo lubię napój miętowo- jabłkowy. Oprócz tego nie pomyślałam o szczawiu, rabarbarze i chrzanie. Przydałby się też ogórecznik. Muszą być też dynie i rzodkiew. No i gdzie to wszystko zmieścić. Planuję wszystko, bo jutro chyba pojadę na zakupy do sklepu ogrodniczego, a nie lubię podejmować decyzji bez rozważenia za i przeciw. Muszę się też skonsultować z Krzyśkiem i z mamą. Pracy będzie sporo i nie bardzo wiem jak sobie z nią poradzę z moim chorym kręgosłupem, a plewienia w dodatku nie znoszę. Zobaczymy. Na razie robię sobie zabiegi Reiki z intencją uziemienia i nabrania werwy. Postanowiłam też wzmocnić nieco kręgosłup serią zabiegów bioterapii, a konkretnie uzdrawiania pranicznego. 

Moje dzisiejsze menu: jogurt, gruszka, kanapka z ogórkiem i zupa grochowa z majerankiem, ale bez mięsa 2 talerze/niepełne/

Zmykam do malowania...Miłej niedzieli...



22 marca 2014 , Komentarze (6)

Cieszy mnie wiosna, ciepło, kolory i światło. Dziś znowu siedziałam z kawą przed domem i znowu doceniłam, że mieszkam we własnym domu, a nie w blokach. Tak sobie myślę, że w blokach by mi było ciasno i duszno choć wiem, że wygodniej zwłaszcza zimą. Pogoda jest piękna, a przed domem coraz więcej kwiatów. Na razie kwitną krokusy, przebiśniegi, kwiatki na skalniaku/białe i niebieskie/, hiacynty. Tulipany  i liliowce też już wychodzą z ziemi. Forsycja okryła się żółcią. Jaki ten świat piękny i jakie bogactwo oferuje.

Dzisiejszy dzień, a raczej popołudnie spędziłam na pracy czyli pisaniu. Zawzięłam się i biorę dużo zleceń, bo bardzo potrzebuję pieniędzy. Teraz w zasadzie już się odrobiłam, ale tak sobie myślę, że można by napisać parę tekstów dodatkowo, a może uda się je sprzedać kiedyś. Mogę też pomyszkować i znaleźć jakieś dodatkowe teksty do napisania. Z drugiej strony ciągnie mnie do malowania. Chodzą za mną maki. Znowu maki. Tym razem chcę je namalować na papierze plakatówkami. Marzy mi się też jakiś pejzażyk, może z brzózką. taki skromny i bezpretensjonalny. 

Dzisiejsze menu: jogurt, jabłko, gruszka, ziemniaki z sosem myśliwskim z bardzo chudego mięsa, grzanka z bułki z jajecznicą ze szczypiorkiem.


Ostatni obraz. No i gdzie te kolory, gdzie złocenia, połysk i brokat?Tylko u mnie na ścianie...

21 marca 2014 , Komentarze (5)

Czuć wiosnę coraz więcej kwiatków kwitnie, a i trawa już rośnie i pączki na gałązkach drzew z dnia na dzień coraz większe. Dzisiaj byłam chwilę na dworze z mamą, żeby przejrzeć co trzeba zrobić, bo mi się osoba chętna do pracy zgłosiła dzisiaj na Oferii. Jutro zadzwonię do niej i ustalimy szczegóły. Pracy będzie sporo, ale rozłożę ją na raty, bo pieniądze muszę po trochu zbierać. A tu remont łazienki mi się kłania i na dodatek siadła pralka. Niby pierze, ale nie wiruje i wodę trzeba wlewać prysznicem. no i trzeba kupić nową, bo naprawiać nie mam zamiaru- staruszka ma już 14 lat i pewnie nawet części do niej nie ma. Muszę też zaklepać termin u znajomego na ocieplanie ściany i naprawę rynny. Powinnam też poszukać kamieniarza, ponieważ na grobie pradziadków popękały tablice i trzeba by zrobić nowe. Kurczę nie odłożę w tym roku ani grosza, a miałam zamiar zbierać pieniądze na nowe meble do sypialni. Pomarzyć tylko mogę...

Wczoraj malowałam i powstał bardzo fajny obraz według zasad vedic art. Obraz jest bez tytułu i taką nazwę właśnie nosi. Jest srebrno- złoto- pomarańczowo- czerwono- żółty i odzwierciedla intensywną pracę umysłową oraz energię głównie czakry splotu słonecznego choć nie tylko, bo srebra w tej czakrze nie ma. Wczoraj pokryłam też gruntem czyli po prostu zamalowałam dwa moje obrazy, które zupełnie przestały mi się podobać. Może stworzę coś lepszego. Jeszcze trochę, a trzeba będzie zamówić partię podobrazi, gwasze i kilka pędzli, bo tych nigdy dość...

Dieta była i tak zjadłam dzisiaj jogurt, 2 śledzie w śmietanie, jabłko, gruszkę i kapustę z ziemniakami.


20 marca 2014 , Komentarze (3)

Dziś od rana tak pięknie świeciło słońce, że postanowiłam wyjść trochę na dwór. Jak postanowiłam tak zrobiłam i po obiedzie byłam już z kawą na dworze. Posiedziałam trochę na schodach od strony podwórka w słońcu, zasiliłam parę drzew i krzewów, narwałam forsycji do wazonów i wróciłam zadowolona do domu. Było ciepło i bardzo przyjemnie jak na tak wczesną porę. Powinnam jednak znaleźć kogoś do pomocy w ogrodzie i przed domem i to szybko, bo podwórko jest tak zaniedbane, że odechciewa mi się wychodzić. W tej chwili trzeba by sprzątnąć stertę gałęzi, bo przeszkadza agrestom i porzeczkom oraz uporządkować rabatkę wzdłuż ulicy. Trzeba by też rozgarnąć kopczyki usypane wokół pni młodych drzewek, ale to już zrobię sama. Po niedzieli muszę też już pomyśleć o nasionach i nawozie, bo nie wszystkie drzewa zasiliłam.


Teraz już jestem oczywiście w domu i odpoczywam. Mam zamiar wieczorem namalować obraz typu vedic art, bo jest na tyle ciepło, że w pracowni wytrzymam. Nareszcie...

Dzisiejsze menu: jogurt, nadziewane mięsem pieczarki z ziemniakami i ogórkiem konserwowym, jajecznica ze szczypiorkiem i budyń cytrynowy z sokiem.

20 marca 2014 , Komentarze (2)

Dziękuję za wczorajsze wsparcie było mi bardzo potrzebne. Dziś już jest lepiej i trochę inaczej patrzę na wczorajsze przeżycia bardziej trzeźwo, ale radości życia jeszcze nie odzyskałam. No bo jakoś tak mi się śmiać wcale nie chce skoro bliski mi człowiek wplątał się w kłopoty, które prędko nie miną.

Dzisiaj miałam masę zajęć. I tak przede wszystkim praca czyli pisanie tekstów na różne tematy w tym bankowe typu kredyty itp. i teksty z synonimami oraz realizacja nowego zlecenia. Później była dalsza nauka tarota. Dziś to była karta 10 kii. Była też medytacja i zabieg Reiki z intencją oraz dłuższe plotki z mamą i chwila zadumy, bo dziś imieniny mojego taty, a wczoraj były dziadka. Mama dziś miała ochotę na wspomnienia i sporo o przeszłości mojej rodziny mi wyjawiła. Kiedyś podobno w naszym domu gościło szczęście, a ludzie byli na co dzień uśmiechnięci i zadowoleni z życia. Wciąż się cieszyli i wszystko w domu układało się bardzo dobrze, a dom był  zasobny i bardzo zadbany. To niestety przeszłość. Dom wymaga generalnego remontu, którego nie ma kto przeprowadzić, bo wciąż brakuje pieniędzy, a ludzie w nim mieszkający są schorowani i nie w pełni sprawni. No i radość odeszła wraz z tymi, którzy ją rozsiewali. Dziś zdałam sobie sprawę, że mój dom umiera i raczej nic tego nie powstrzyma. Szkoda, bo to historia mojej rodziny. Jestem już 5 pokoleniem żyjącym w tym domu, kocham ten dom i bardzo mi smutno gdy widzę jego upadek, ale tak bywa. Pozostały tylko wspomnienia i fotografie...

19 marca 2014 , Komentarze (6)

Dzień taki sobie z jednej strony dobry, bo zdobyłam następne zlecenia, a z drugiej nie ominęło mnie bardzo przykre doznanie o którym nie chcę pisać. Muszę się z emocjami uporać, przetrwać, ponieważ nie mam innego wyjścia. Takie jest życie, a ja za innych nie odpowiadam i za nich życia nie przeżyję. Już dawno sobie uzmysłowiłam, że wybory, których dokonują moi bliscy są nieraz dla nich zgubne, ale to ich wybory i ja nie mam na nie wpływu. Tylko, że niestety czasem przychodzą takie chwile, że i oni cierpią, a ja z nimi choć obiecywałam sobie, że przejmować się nie będę. To tyle na ten temat...Smutno mi...

17 marca 2014 , Komentarze (6)

Po wczorajszym spokoju dziś ani śladu nie zostało to znaczy w południe, ponieważ byłam w ,,mieście". Musiałam wyjechać na dwie godziny, bo nazbierało się sporo spraw do załatwienia. Byłam w banku, na poczcie, w kantorze, w aptece i w saloniku prasowym i wszędzie musiałam odstać swoje w kolejkach. Przyjechałam zmęczona psychicznie i załatwianiem i ruchem. Teraz już trochę odżyłam, ale jeszcze nie całkiem, a mam jeszcze trochę spraw do załatwienia np. obiad. Dziś mają być kluski śląskie z sosem z pieczarek, cebuli i ogórka kiszonego z dodatkiem ziaren jałowca czyli coś w rodzaju sosu myśliwskiego. Powinna być jeszcze kiełbasa, ale nie jem takiej kupionej w sklepie. Wieczorem posiedzę chwilę nad tarotem i może opanuję następną kartę. Nauka mi nawet idzie z tym, że nie uczę się wszystkiego jak leci z książki, a staram się zapamiętać ogólne przesłanie oraz ,,posłuchać"co karta chce mi przekazać za pomocą np. barw. Analizuję też rysunki i staram się  każdą kartę wyczuć. Często też pytam kart o radę czy wyciągam po jednej karcie np. z pytaniem jaki będzie dzisiejszy dzień. Karty mnie nie kłamią i odpowiadają zaskakująco trafnie czyli jest dobrze. Oby tak dalej.

Jadłam dziś mało, bo tylko 1 bułkę plus 5 małych klusek z sosem. I nic więcej nie zjem...


16 marca 2014 , Komentarze (6)

Spokojna niedziela mi się przytrafiła jak większość zresztą. Trochę pracy i pozostałe godziny wolne. Postanowiłam je dzisiaj poświęcić głównie poezji, bo brakowało mi bardzo tych delikatnych, miękkich fluidów. Pobuszowałam więc po moich ulubionych portalach, napisałam dwa wiersze i wstawiłam jeden na portal a teraz siedzę, a właściwie leżę na kanapie w towarzystwie pana i władcy i stada kotów oraz Pikusia. W domu błoga cisza, bo Krzysiek czyta albo rozwiązuje krzyżówki. To jest życie. Nie wyobrażam sobie ruchu w domu, gości i krzyków. To dla mnie nie oznaka życia w domu ale piekła. U mnie w domu zawsze było raczej cicho i to nawet wtedy gdy żył jeszcze tata, babcia, dziadek i obie ciocie. Wszyscy chodzili spokojnie, starali się nie hałasować i nie zakłócać innym spokoju. W takim domu wyrosłam i taki mi się podoba. Gwar, podniesione głosy, głośna muzyka czy rozbawione dzieci to zdecydowanie nie moje klimaty. Taka atmosfera mnie wykańcza bardzo szybko i sprawia, że nie mogę zebrać myśli. To horror, którego nie chciałabym zaznać ani na co dzień ani od święta.


Wiosna i ty

nie mów

że wiosna nie rozgrzała myśli

nie roznieciła ognia w sercu


nie narzekaj

na chłód dłoni

i samotność


popatrz

już krokusy

ścielą się kobiercem

pod stopami

a ptaki zakładają gniazda


posłuchaj

deszczu pieszczącego trawę

i pączki na gałęziach magnolii


uśmiechnij się i żyj

a radość weźmie cię w ramiona

i otuli ciepłem istnienia


Teraz dopieszczę jeszcze kilka napisanych ostatnio haiku a później zajmę się tarotem i tak niedziela minie...

Dieta dzisiaj była utrzymana cały dzień.Jadłam mało, bo wieczorem chcę zjeść galaretkę ze śmietaną i bakaliami, którą przygotował Krzysiek...

15 marca 2014 , Komentarze (6)


Mijający dzień był niezwykle pracowity, ale i bardzo spokojny. Napisałam około 20 tekstów po około 1000 znaków i przypilnowałam Adriana przy myciu okna w moim ganku. Ma mi też umyć pozostałe o ile nic mu nie wypadnie. Cieszy mnie to, że się zgodził, bo nie cierpię myć okien no i nie mam do tego zdrowia. Pracę popchnęłam do przodu tak, że na jutro zostało mi do napisania raptem 6 tekstów czyli prawie nic. Będę zatem leniuchować prawie przez calutki dzień. 

Dzisiaj też już się lenię czyli oglądam film, ćwiczę mudry, niańczę koty. Mam też zamiar poczytać. Zabiegu Reiki dla potrzebujących dziś nie mam. Pewnie też popracuję chwilę z tarotem, bo jak nauka to nauka. Taki spokojny i cichy ten dzisiejszy wieczór. Chwila po chwili mija powoli jak we śnie. Wszelkie prace już wykonane, za oknem mrok spowija sąsiednie domy, w domu ciepło i przytulnie, piec cicho szepcze i mruczy. Koty śpią rozłożone pod piecem, pies też drzemie z tym, że na kanapie i tylko sapie. Lubię takie wieczory. 

Z diety dziś nic nie wyszło, bo niby uważałam przez cały dzień, ale wieczorem poległam z kretesem, bo zjadłam parę ciasteczek z ajerkoniakiem, które kupił Krzysiek. No i po diecie.:)







© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.