Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1571584
Komentarzy: 56054
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 października 2023 , Komentarze (20)

Wczoraj było 2 godziny angielskiego. Trochę mnie to zmęczyło. Najgorsze jest czytanie, mówienie. Zupełnie sobie z tym nie radzę. Nie potrafię nawet powtarzać po lektorze. Nie mam pamieci słuchowej i nie potrafie powtórzyć tego co słyszę... Pisanie tak to mi dobrze idzie. Sporo tez rozumiem. PO każdej lekcji jest praca domowa. Trzeba pisać. Zwykle to opis czegoś lub opis obrazka. To nawet lubię...

Kupiłam stanik i jest idealny. Nie ma fiszbin. Jest wygodny i już się nie wzdrygam gdy mam włozyć. Już nigdy wiecej biustonosza z fiszbinami nie kupię. Nie muszę wyglądać idealnie i ponetnie, ale muszę mieć wygodę.

Kolejny wniosek po nabyciu opaski to zdecydowanie za mało ruchu. POwinnam robić w moim wieku około 6000 kroków, a nie robie nawet 1000 Wczoraj było 560. Krzysiek mnie do sklepu brać nie chce, bo będę go spowalniać. CZuję, ze powinnam wychodzić na spacery. Wszystko to jeszcze muszę przemyśleć. Gdy wyjdę sprawdzę poziom stresu. To będzie wiążące. Gdybym wychodziła byłabym też lepiej dotleniona. Na razie pomyślę o wietrzeniu sypialni przed snem. Interesujące są wskazania snu. Jakość snu mam niezłą. Opaska jak na razie jest bardzo przydatna. Załuję, ze nie kupiłam wcześniej.

Kupiłam cynamon cejloński i kurkumę. To cenne przyprawy. Będziemy pić kawę z cynamonem i wiecej kurkumy pójdzie do potraw... Kupiłam też sprawdzone zioła na odrobaczenie mnie i Krzyśka... Mimo, ze lekarze tego nie zalecaja, ja jestem zdania, ze trzeba to choc dwa razy w roku przejść. TYm bardziej, ze mam zwierzeta. One są regularnie odrobaczane...

Z Krzyśkiem awantury prawie codziennie. Powód to Sebastian, mama, koty i wydatki. Sebastiana nie chce przyjmować, mamie nie chce pomagać, kotom nie chce dawać jeść i wydawać pieniedzy mi nie pozwoli. Chyba kroi sie rozwód... Uderza we wszysto co dla mnie wazne. Zaczęłam nagrywać awantury. Z moją mamą jest nienawiść. Ma sporo racji ale ja mam juz doś wysłuchiwania. Matka też go nienawidzi i na niego nadaje. Gardzi nim. Ja powiedziałam dość. Powtorzyłam im obu co na siebie mówią i niech teraz mowia sobie w oczy. Ja juz buforem nie bedę... PO awanturze nie przeprosi ale kupuje mi ciastka...

26 października 2023 , Komentarze (19)

Wczoraj był w zasadzie spokojny dzień. Nie było kontaktów z ludźmi poza bliskimi. Trochę tego co było pilne zrobiłam. Krzysiek pracował po południu to miałam ciszę. Dziś już Krzysiek jest w domu i coś moze razem zrobimy. Z drugiej strony to dziś mam zajęcia - angielski i tego czasu na działanie za dużo nie będzie. Teraz mam angielski o 17.30. Wcześniej za dużo nie zrobię, a poźniej juz nic, bo ciemno. Lubię te wczesne jesienne wieczory...:) Leżę sobie w cieple i albo marzę, albo dumam, albo czytam...

Już myślę o WSzystkich Świetych. Trzeba będzie jechać z sąsiadem. WSzystko juz mam. POnoć ma być ładna pogoda. Cieszy mnie to, bo spcer w deszczu po cmentarzu jest średnio przyjemny. Pamiętam z dzieciństwa te dni. Było zwykle zimno i czasem leżał śnieg. Kobiety chodziły w futrach, kozuchach. Ja jako nastolatka starałam sie wyprosić od mamy futro z lisów albo chociaż kołnierz. Kołnierz ze srebrenego lisa pozyczała, futerka nie chciała. Czapki z lisa miałam dwie swoje. Faktycznie klimat się zmienia. Myślę juz tez o Bozym Narodzeniu. Inna sprawa, że reklamy w telewizji juz sie pojwiły. Mnie przyszedł łańcuch świetlny i niedługo będzie montowany. W tym roku porządków generalnych nie będzie. PO szafkach porobione i tylko trzeba będzie ogarnąć to co na wierzchu. Nie napracuję się więc.

Znowu wróciłam do czytania powieści. Kończę Wiejską sagę, ale chcę kupić dalsze częśći Matek, żon, czarownic. POnoć sa trzy tomy, ale mogłam dobrze nie doczytać.

Ostatnio doszłam do wniosku, że jestem leniwa i trwonię czas. Nie maluję ostanio ani nie piszę. Mam pomysły na trzy książki i raczej je zrealizuję tylko kiedy. Cigle to odkladam. Z malowaniem to samo. WArsztatu nie doskonalę. Rysowanie też w lesie. Kurs zwierząt nawet nie zaczęty. Portretów nie doskonalę. Czyżbym to dopiero miała robić bardziej intensywnie gdy pokończę szkoły? Jeszcze z 2 lata zejdzie o ile studiów nie zacznę.

Mam opaskę sportową i mam trochę kontroli nad moim organizmem. Niepokoi mnie np. stres w czasie gdy ćwiczę. Cwiczenia powinny zmniejszać stres a u mnie jest odwrotnie. Stres rośnie. Jest praktycznie najwyzszy w czasie ćwiczeń i tuz po. Wyższy jest tylko w czasie awantury. Endorfiny po ćwiczeniach to też w moim przypadku mit. Nie, ćwiczenia mnie nie uszczęsliwiają. Cwiczę kilka lat codziennie jogę i nadal to nie jest przyjemność, a konieczność. Nie lubię ruchu i nie polubię. Widzę jednak korzyści z ruchu. Choćby większą sprawność i elastyczność. Najbardziej jestem szczęśliwa gdy leżę na kanapie, przeglądam telefon, buszuję po internecie, czytam i to widać. Wtedy stres bardzo spada. Interesujące sa też wskaaznia saturacji. Momentami krew mam słabiej natlenioną. Zwłaszcza w nocy. To nic dziwnego, bo na dworze nie bywam.

25 października 2023 , Komentarze (7)

Wczorajszy dzień upłynął spokojnie. Krzysiek wrócił późno, ale co mieliśmy zrobić na dworze to zrobiliśmy. Zostały jeszcze róże, a czemu ich nie przysyłają to nie wiem. Miały przyjść po 20X. Jest jeszcze do przesadzenia brzózka. Drzewko jeszcze liści nie zrzuciło i dlatego zwlekam.

Teraz z pilnych spraw mam jeszcze zbliżający się koniec szkoły i rozpoczęcie drugiej. Wszystko rozegra się w listopadzie. SZkoła naturoterapii bardzo mi odpowiadała. ZAjęcia były ciekawe i dużo mi dały. Z tej masy wiedzy wybrałam duzo i wprowadziłam do swojego zycia. Myślę, że moje zdrowie zyskało. Oby psychotronika też była tak ciekawa, ale coś czuję że będzie. Skończę ją sobie spokojnie teraz gdy Krzysiek jeszcze pracuje. Chodzi oczywiście o finanse.

Krzysiek się bardzo denerwuje, że za duzo wydaje. Moze ma i trochę racji, bo potrafię wydać sporo na kursy, książki, remonty. Nie są to jedank rzeczy zbędne. No ale pieniądze się rozchodzą, a on by chciał zbierać i odkładać. Obwawia się co będzie jak przejdzie na emeryturę. Trzeba będzie wtedy przyciskać pasa. Już tak było gdy nie pracował. Zyliśmy z rent i moich zarobków. WEsoło nie było. Najardziej się boję o zwierzęta. Są coraz starsze i może być częściej potrzebny weterynarz czy lepsza karma. One muszą mieć wszystko. Ja mogę zjeść skromniej czy ciucha nie kupić.

Z diety w zasadzie wyszłam. Jem teraz około 1200-1300 kalorii. Czasem mniej, czasem więcej. Ważę około 84,5 kg. Myślę, ze troche to jelita i normalnie mam kilo mniej. Jem mało węglowodanów i uważam. Wprowadziłam więcej warzyw. Codziennie są sałatki. Jest zwykle jeden posiłek białkowy i jeden nabiałowy. Mnie nabiał nie szkodzi. Jem potrawy raczej z kuchni dawnej. O dalszym odchudzaniu oczywiście myślę. Nie mam prawa być na stałe juz otyła. Juz nadwaga zaczęła mnie drażnić.

MIkuś wczoraj zjadł na kolację 6 łyzek kaszy z mięsem. Miesa jadł 2-3. Trzeba gotować...

DZiś zmierzę po raz pierwszy ilość kroków w ciągu dnia, poziom stresu, tetno i ilość spalonych kalorii w ciągu dnia i jogi. Tak mam opaskę mi band. Mam trochę za wysokie tempo spoczynkowe, bo 85-90. Lekki wysiłek i juz szybuje, a ja się męczę. Stres wskazuje mi średni. Czasem mały. Odpoczynku jednak nie w ciągu dnia. Najniższy stres mi wskazuje nie w czasie jogi, a w czasie czytania i przeglądania telefonu. Wczoraj ćwiczyłam tylko 10 minut i spaliłam 38 kalorii. Czasami saturacja spada mi poniżej normy...

24 października 2023 , Komentarze (7)

 Wczoraj zrobiłam wszystko co zaplanowałam, ale z kanapy mi wstać coraz trudniej. Dziś dalsze prace. Dziś trzeba będzie pogrzebać nieco w ziemi, bo sa do przesadzenia rosliny. Czekam na róże. To juz koniec. Drewna nie pociełam, bo łańcuch za bęrdzo tepy i zmienić nie potrafię.

Wczoraj miałam wyjazd z Rozi do weterynarza. Jakiś czas temu była bitwa i Rozi miała uszkodzone oko. Brała krople, ale do końca nie pomogły. Wczoraj był kolejny wyjazd. Moze teraz będzie lwpiej. Na razie raz patrzy na oczko, a raz nie. Grozi jest operacja... Bierze dwa rodzaje kropli i antybiotyk do pyszczka. Jest lepiej od wczoraj... No zobaczymy.

Przyszła mi książka Matki, żony, czarownice. Czytam... Nawet mnie wciągnęła. Są w nie emocje i sporo sie dzieje. Historia jest ciekawa, ale książce do arcydzieła raczej daleko.

DZiś mam angielski. Była praca domowa - opis domku weekendowego i 10 zdań z wyrazami typu pon, z przodu, obok. Pracę zrobiłam szybko i nie miałam z nią problemów. Książka z której korzystam to poziom A2 i jest to ściśle ten poziom raczej, a nie B1.

Krzysiek klnie, bo musi dzisiaj jechać do Sosnowca, bo trzeba przedłuzyc bilet miesięczny. To teraz elektronika i trzeba coś wbijać/nie wiem o co chodzi/, a tego co wbija w całym mieście nie ma, bo nowe zasady weszły i nowe urządzenia. Coraz lepiej sie dzieje.

23 października 2023 , Komentarze (42)

Wczoraj przerwałam WO. Była awantura z Krzyskiem z powodu jedzenia. Kusił mnie ciastkami i Nutellą. Gdy nie chciałam usłyszałam, że i tak nie schudnę, bo żre jak świnia. Próbowałam mu tłumaczyć, ze kompulsyne jedzenie to taki sam problem psychiczny jak jego choroba. Nie dotarło. Wrzeszczał dalej. Ja sie oczywiście zdenerwowałam i zjadłam mu 2 serki homogenizowane, a później juz poleciało pół paprykarza, pół mielonki w puszcze i pół makreli w pomidorach. Razem z 1500 kalorii. Przytyć nie przytyłam ale dieta przerwana. Teraz nie wiem czy ciągnąć dalej... Dietą już jestem zmęczona. Kończy się trzeci miesiąc...Schudłam bardzo mało, bo trochę ponad 5 kg tylko.

Z moim Mikusiem z jedzeniem mokrego jest problem. Wypróbowałam już kilka karm i nic mu nie odpowiada. Lubi kanapki z wędliną albo serem Krzyśka, parówki drobiowe, kaszankę na ciepło i kocie puszki. Teraz znowu chciałam kupić mu jakieś karmy ale wszystkie sa w pakietach po conajmniej 6 puszek. Nie kupię, bo jak nie zje to co z tym zrobię. Muszę chyba jechać do miasta i tam w sklepie wziąć po jednej puszce na próbę. Gotowane jedzenie lubi. Spróbuję z puszkami. Moze kaszę z miesem.

Kończy się drugi mój ulubiony jesienny miesiąc. Zostanie jeszcze listopad i grudzień. Stycznia i lutego nie lubię, bo ryzyko dużych mrozów. Później wiosna, którą lubię z wyjątkiem czerwca, bo już ryzyko upałów. Ja nie przepadam za ekstremalnymi temperaturami. Lubię umiarkowane. W tym roku jesieni nie zaznałam. W lesie nawet nie byłam. Tyle widziłam kolorowych liści co na podwórku. Nie podoba mi się to. Zyje teraz praktycznie jak w mieście - dom, skwerek przed blokiem i tyle. Kilka lat temu bywałam w lesie, nad rzeką, na łąkach. Robiłam zdjęcia, szukałm grzybów, kasztanów, piekłam ziemniaki w popiele w okresie wykopków. Teraz juz nic z tego. Nie wiem jak to zmienic. Wczoraj ruszyłam się na moment z kanapy i zrobiłam bukiet juz na zimę. Jest eklektyczny, bo i róże i miechunka i trochę traw... Są hortensje. Nie mam niestety nieśmiertelników, a ładne są.

Dziś mam zaplanowane sporo zajęć. Nie wiem czy wszystko uda sie zrealizować. Trzeba się z tym spieszyć, bo juz prawie końiec października. W listopadaie juz może padac. Ciągle jeszcze wychodzi coś nowego. Coś przekaładam na później. DZiś okienka od piwnic i ostatnie doniczki sprzed domu...

22 października 2023 , Komentarze (26)

Krzysiek wraca z pracy skonany. Jest przerażony, ale i wściekły że kolicja obywatelska wprowadzi wyższy wiek emerytalny tuż przed jego emerturą. Ludzie pracujący fizycznie nie dadzą rady tak długo pracować. Nie wydolą fizycznie. Umysłowi pracownicy owszem, sa w stanie pracować. Trudno  damy radę. Musimy. Inni maja gorzej. Nie mają domu, nie mają oszczędności... Martwimy się o 13 i 14 emeryturą to zastrzyk finasowy dla nas. Ważny. Ani ja ani Krzysiek nie mamy wysokich kwalifikacji i renty mamy kiepskie. Pracownicy pracujący przy prostszych pracach też sa potrzebni. Nie wszyscy mogą być specjalistami czy inżynierami. Ktoś musi też sprzatać i nie oznacza to, żeci ludzie musza koniecznie cierpieć biedę. Pis ułatwiał biednym życie, obecna władza niekoniecznie. Teraz przez dwa lata jest jeszcze pisowski prezydent. Jest szansa, że nie pozwoli nas skrzywdzić. Co póżniej nie wiem. Martwię się i czarno to widzę...

Dziś mam szkołę, a oprócz zajęc będzie luz- dużo spania, czytania, moze malowanie. Trzeba oprócz normalnych zabiegów zrobić zabieg Krzyśkowi. To drugi, bo bolą go, a raczej bolały biodra i uda. Od kilku miesięcy, a on nic nie mówił. Wczoraj zagroził, ze sie zwolni, bo go boli. Zrobiłam zabieg przed wyjściem do pracy i mu przeszło. Wrócił w lepszym stanie niż zwykle w sobotę...

WO ciężko znoszę. Ostatnio nie przepadam za gotowaniem i najchętniej bym jadła to co syci ale robi się szybko. Na goraco to np. zupki kubki lub chińskie ale wiem, ze to niezdrowe. Do tego jajecznicę, serek, paprykarz... Jutro minie tydzień diety. Zostanie jeszcze jeden i wolność, ulga... Trzeba jednak będzie zacząć gotować normlne posiłki. Krzysiek jest poszkodowany teraz, bo nie robię obiadów. Jemu też się nie chce gotować, więc nie je. Zyje chlebem i jajkami.

Mam zamiar zacząć golić nogi i ręce. Kiedyś goliłam regularnie nawet w zimie. Z 10 lat juz nie golę, bo przyszedł jakiś bunt i dałam sobie spokój. Ostatatnio Sebastian mi ogolił nogi i znowu polubiłam gładkość. Lepiej się czuję gdy nie jestem włochata. Ja mam włosy gęste i czarne, bardzo widoczne. W ogóle ostatnio coś mniej się buntuję i mniej sie chcę rzucać w oczy. Więcej kobiet goli i ja odstawałam. Jest jeszcze sprawa mojego poczucia kobiecości. Tu znalazłam wreszcie równowagę. Akceptuję siebie jako kobietę, kobiecość w sobie i już nie chcę w niczym rywalizować z mężczyznami.

21 października 2023 , Komentarze (9)

Dziś mam szkołę ale tyle dobrego, że Krzysiek jest rano w domu i mogłam pospać. Ciągle śpię nieraz zbyt mało, bo około 7-8 godzin. Ja lubię 8-9.  Dziś pospałam. Teraz chodzimy spać około 24-1. Krzysiek śpi od razu, a mnie jeszcze telefon ciągnie albo czytanie. Z czytaniem jest problem taki, ze gdy się świeci światło MIkuś też nie spi i nas lize. Mnie pal licho, bo to lubię ale Krzysiek chce spać.

Krzysiek pracuje po południu a mnie moze sie uda wyjść na dwór do cięcia drewna. To już resztka. Przeszkodzić moze jednak deszcz. Powinnam zmienić łańcuch, bo tnę tępym. Mam nowy, ale trzymam na wiosnę. Wtedy zmienię i stary dam do naostrzenia. POwinnam porąbać drewna, bo Krzysiek się nie kwapi, a palimy juz codziennie. Kiedyś gdy byłam młoda, sama sobie drewno rabałam. Rąbałam tez w tygodniu do CO. Radzę sobie z tym, ale zrobiłam sie wygodna.

Nie mam ostatnio większych problemów ani zmartwień i w moim życiu zapanował błogi spokój. Zyję w harmonii mimo gorszego czasem wpływu gwiazd. Zabiegi, które robię często pozwalają mi zachować spokój mimo kwaśnych min bliskich albo i ich agresji.

Wczoraj zafundowałąm sobie domowe spa. Była wanna z pachnąca pianą plus olejki. Był peeling i były świece. Odpoczęłam... Później też, bo leżałam w ręczniku otulona miękką kołderką przy piecu...

Kupiłam maszynkę do golenia damską, bo tej co Sebastian miał juz nie ma... Przyszła wczoraj i jest świetna, bo goli się nią bardzo szybko. Teraz mam gładziytkie ciało. Myślę jeszcze o balsamie choć mnie tłusta warstwa drażni...

Kupiłam książkę. Tym razem to powieść Matki, zony i czarownice. Książka jest uzywana, ale Krzysiek będzie widział jak przyjdzie i pewnie sie wścieknie... Kupiłam opaskę mi band.  Moze się nie zorientuje...

Spróbuję w tym roku przezimować pelargonie. Jeszcze kwitną i mi ich żal skazać na zniszczenie. Wczoraj wniosłam do domu dwie. Dziś może kolejne.:)

Mój skarb...

20 października 2023 , Komentarze (8)

Tydzień się kończy ale w wekeend nie będzie całkowitego luzu, bo mam szkołę. To dwa dni refleksoterapii. Zetknęłam się już z tym i nie przepadam. To dla mnie zbyt agresywne, zbyt bolesne jak każdy prawie masaż. Do tego zabiegów bym robić nie mogła, bo nie lubię dotykać obcych ludzi. W zajęciach jednak wezmę udział. Moze czegoś ciekawego sie dowiem. To już ostanie zajęcia. Zostaną egzaminy i sprawy organizacyjne. Nie wszystko mnie interesuję. Ja myślę głownie o fitoterapii, dietetyce, homeopatii, aromaterpaii, litoterapii, energoterapii, czakroterapii, koloroterapii wahadłem. Interesuje mnie też arteterapia, joga. Gdybym przyjmowała w domu to myślę o świecowaniu uszu, moze moksowaniu. 

5 dzień WO. Leci szybko. Czuję się dobrze i nawet tak bardzo nie cierpię psychicznie. Planuję być na diecie do 1 XI. Dłuzej nie mogę, bo muszę mieć choć 2,5 miesiaca przerwy w diecie zanim zacznę kolejny etap. WAga ma spadać szybko. Tym razem moje osiagnięcie to tylko niecałe 6 kg. Mało ale były dwa grzeszki typu przejedzenia. Od połowy stycznia też dieta i może kolejne 5-6 kg. Teraz po diecie mam zamiar jeść góra 1300 i do 100g węglowodanów dziennie. Jest szansa na utrzymanie wagi. W przyszłym roku chciałam dietę zakończyć i oby sie udało. Dieta WO znowu chyba w maju. Znowu 2 tygodnie. Dziś do zjedzenia mam kalafior, buraki, pomidor, ogórek i jabłko. No i kapusty trochę kiszonej.

Kupiłam ten kardigan- chanelkę ale już mniejszy niż teraz potrzebuję. Będę nosić moze dopiero wiosną... Były do niego jeszcze spódnice ale nie za dobrze się czuje w kompletach. Jeszcze spódnica mini to ewentualnie tak. Była mini ale zbyt krótka. Midi długości nie lubię, bo jest ciotkowata.

Od dwóch dni palę w piecu. Jest przyjemnie ciepło. Drewno prawie wszystko pocięte i wzięłam się też za generalne porzadki w kuchni.

Z angielskiego teraz jestem bardzo zadowolona, bo trzeba duzo pisać na różne tematy jak na razie. Później to czytamy. Ostatnio był opis domku wakacyjnego.

19 października 2023 , Komentarze (12)

Czwarty dzień WO. Trwam ale szczęśliwa nie jestem. Dziś zjem brokuł i kapustę czerwoną. Do tego jabłko, trochę marchwi, pomidor. Ja mam grupę krwi A i według teorii grup krwi powinnam jeść dużo warzyw. Co innego jednak warzywa z dodatkami, a co innego  bez. Teraz mam ochotę na jajecznicę, boczek i ziemniaki pieczone. Ech...

Tydzień powoli zbliża się do końca. Był raczej średnio aktywny jeśli chodzi o pracę koło domu i w domu. Nie wysilałam się zbytnio. Praca zawodowa była. Teraz zarabiam na certyfikowany kurs Soul Body Fusion. Jest pod koniec listopada i kosztuje 450 zł. Kurs jest przez internet.

Od kilku dni praktykuję na Krzysku klasyczną bioterapię. Trudno mu się zabiegi osobiste robi, bo nie siedzi spokojnie. Kręci się, sapie, rusza rękami, układa rzeczy na stole itp. To mnie rozprasza. Przypuszczam, że S by był lepszym królikiem doświadczalnym. On do zabiegów podchodzi poważnie. Ciągle sie o Reiki upomina. Robię mu na spanie i na bóle kręgosłupa i kolan jak się przeciąży. Niby Krzysiek jak cos mu jest tez chce zabiegi ale zawsze mu robię na odległość. Do robienia reiki normalnie trzeba mieć łóżko do masazu najlepiej, bo musi byc podejście z każdej strony. Zabieg trwa około 1,5 godziny. Ja leżanki nie  mam i wszystkie zabiegi robię na odległość.

PO tych zabiegach bioterapii jestem bardziej sprawna i chodzę szybciej. Wczoraj szłam do koleżanki i to nie było człapanie jak poprzednio ale normalny energiczny ruch. Straciłam już jednak kocie ruchy i gibkość. Chodzę szybko ale dość sztywno. Do tego nie chodzę zgięta w pół rano tuz po wstaniu. Od razu jestem sprawna i rozruch mi niepotrzrebny. Robię też zabiegi na górną część ciała/od pasa/ i zaczęła mi schodzić jakaś zbita wydzielina taka jak przy przeziębieniu. Rano sporo tego odpluwam. Tuż po zabiegu jestem bardzo rozgrzana w środku. Ogólnie czuję się lepiej. Zobaczymy co dalej... Co do kości to moze być gorzej gdy przyjdą deszcze... 

Kupiłam Krzyskowi telefon dla seniora. Dziś moze przyjedzie jego brat, zeby go nauczyć obsługi. Ja nie mam cierpliwości. Kupiłam też sobie nowy podręcznik do angielskiego.

Krzysiek ma nowe leki i przestał sie wykłocać ale więcej śpi niż robi cos innego. Trzeba będzie go obserwować, bo to moze byc dawka uderzeniowa. Moze się po kilku dniach przyzwyczaić...

Stroiki na cmentarz już mam. Ładne...

Taki kardigan mnie kusi i chyba kupię...

18 października 2023 , Komentarze (4)

Trzeci dzień WO i niby nie czuję się źle ale jestem skrzywdzona takim jedzeniem. WArzywa wprawdzie lubię ale smazone i z dodatkiem np. majonezu. Gotowanych bez niczego nie lubię. Jem bardzo mało, bo bez przyjemności i waga szybko spada. Myślę sobie, ze moze mi się wszelkie diety na teraz uda zakończyć z wagą 83 kg. To dużo. Miła być nadwaga. Będzie około 3 kg za duzo... Mogę w przyszłym roku szóstki z przodu nie zobaczyć, a miałam zamiar. Teraz powoli sobie wkładam w głowę, ze nadwaga też jest niebezpieczna dla zdrowia. Do tej pory podchodziłam tak tylko do otyłości, a nadwagę tolerowałam. Czas to skończyć.

Dziś może coś koło domu zrobię. Czas wszystko kończyć, bo i tak jestem spóźniona. Miałam zamiar pokończyć do poczatku października. Krzysiek pracuje po południu. Może mi kupi na targu stroiki na cmentarz. Podobno są całkiem ładne po 25 zł.

Zrobiło się chłodniej. W domu jeszcze nie palimy ale moja mama juz tak. Chodzę do niej wygrzewać kości. W domu mam 20 stopni. Mikuś śpi zwykle pod kołdrą przytulony do moich nóg. Koty śpią obok na kanapie. Wczoraj spało siedem, jeden na kolanach i jeden obok mnie na stole. Moje zwierzęta lubią byc blisko. Bardzo je kocham. Ja niby jestem introwertyczką ale całkowitej samotności raczej nie potrzebuję. Lubię zwierzęta obok...To gadatliwi i głośni, aktywni ludzie mnie męczą...Przejmuje mnie zgrozą pobyt na siłowni, basenie, zatłoczonej plazy, klubie czy restauracji, a także kino. O wszelkich festynach, koncertach disco polo nawet mi myśleć trudno. Lubię za to pobyt w blibliotece czy w czytelni.

Czuję potrzebę zapanowania nad moimi finansami. Krzysiek ze swojej wypłaty trochę odkłada ale ja wydaję wszystko do końca. Teraz myślę by conajmniej 10% procent odkładać. Planuję zrobić kurs totalnej biologii, a jego nie robi sie na raty. Kosztuje kilka tysięcy zł. 

Krzysiek musi sobie kupić buty, bo mu się podeszwa odrywa i całe szczęście, bo chodzi w byle jakich. Te co ma są stare i zniszczone. Pięknych i drogich mieć nie musi ale porzadne juz tak. Do tej pory zmienić butów nie chciał ale jak juz podeszwa odchodzi to kupi nowe.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.