Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490495
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 sierpnia 2023 , Komentarze (12)

Jem mało węglowodanów i troszkę waga spadła. Czasam jednak czego innego jem za dużo, bo jestem łakoma. Ważę 87  kg i koniecznie chce schudnąć 8 kg. Niechbym już ta nadwagę miała na stałe, ale nie otyłość. Otyłości nie znoszę. Udało i się wagę  77 kg osiągnąć i ją jakiś czas trzymać kilka lat temu. Nie pamiętam czemu przytyłam. Pewnie przez stres.

Jestem inna niż większość ludzi. Bardzo sie od nich różnie. Dużo osób uważa mnie pewnie za dziwną i to delikatne określenie. To mi nie przeszkadza. Zyję po swojemu i od innych ludzi zwylke trzymam sie z daleka. Jestem introwertyczką i cieszy mnie to a ponoć większość ludzi to ekstrawertycy. Do tego jestem mrukiem i domatorką i nie chcę się zmienić. Nie zazdroszczę ekstrawertykom, nie rozumiem ich i nie usiłuję ich zrozumieć. PO co skoro mi z nimi raczej nie po drodze, bo mnie często męczą. Taki S np. wykańcza mnie, bo za dużo mówi. Rozwijam się w swoim tempie i w kierunku który mi pasuje. Zyje mi się dobrze i te ostatnie lata uważam za najlepsze w moim życiu. Nie tęsknię za młodością. Starości się jednak boję, bo przeraża mnie uzależnienie od innych, a moze niepotrzebnie? Przecież juz teraz jestem uzależniona. Krzysiek wszystko prawie załatwia poza domem.

Wczoraj zrobiłam sobie medytację z 6 kryształami górskimi. To była gwiazda Salomona. Z czubkami skierowanymi do wewnątrz. Chodziło o dodanie sobie energii. Podziałało naturalnie. Zobaczymy na jak długo.

Jakiś czas temu wykupiłam kilkanaście lekcji kursu u Krissa Wieliczko. Zostało kolejnych kilkanaście. Miałam wykupić później. Niestety muszę wykupić już, bo kurs się skończył. Jest wyprzedaż. Tu stare portrety między innymi Adrian i S.

Było kilka dni chłodnych i Mikuś zaczął wchodzić pod kołdrę do spania. Mruczuś też. Moja mama grzałą grzejnikiem i paliła w piecu. Ja pracowałam we wtorek w sypialni przy otwartych oknach i trochę zmarzłam. Teraz znowu mają być upały. To mnie martwi, bo Już wolę chłód i deszcz. Czekam na koniec lata...

Megusia leki bierze ale czasem nie trzyma kału i załatwia sie gdziekolwiek. Wczoraj zaniczyściła mi laptop. Biegunek juz nie ma raczej. Takich typowych. Czasem załatwia się 3 razy na dzień. Raz na gęsto raz na pólmiekko. Mam z nią jechać 14. Krzysiek jest wściekły na nią. Nie pozwoli jej leżeć u siebie na kolanach i całkiem ją odtrącił, a koteczka nie wie co się dzieje i cierpi, bo  jest do niego bardzo przywiążana. Chce ją uśpić. Okazal sie tak samo podły jak S. Nawet gorszy, bo koteczka go kocha i lgnie do niego. Jak można podłością odpowidać na serce. Na Mruczka też jest wściekły, że ledwo chodzi. Ja po Megusi sprzatam i chciałam nawet zdjąć dywan ale sie nie zgodził. Nie wiem czy nie kupić dla Megusi pieluch. Koteczka jest sprawna i ma apetyt. Niestety schudła.

Paletę wczoraj pociełam ale ciężko idzie. Chyba trzeba łańcuch poostrzyć albo wymienić...

10 sierpnia 2023 , Komentarze (8)

Dopiero czwartek, a ja już myślę o weekendzie. Marze ostatnio o śnie i śpię duzo. Analizuję sny i chodze z głową w chmurach gdy się obudzę. Chcę by ten stan trwał i trwał, a tu w pracy trzeba mieć trzeźwą głowę. Pracuję ostatnio sporo na wróżbach i bardzo mało na ankietach.

Sniła mi się ostatnio droga. Była wąska i kręta. Jechałam busem z innymi osobami. Mijałam śmietniki i zrujonwane, opuszczone w wiekszości budynki obok drogi. Mijałam ludzi i sklepy przy drodze. Później był piękny las i wzgórza aż dotarłam do morza. Była w nim czysta woda ale trochę, niewiele kamyczków. To oznacza moje życie. To złe co mnie spotkało i niewiele osób obok i pozytywny koniec. Czyżby moje dalsze życie miało być lepsze niż myślę? Powninnam w to uwierzyć i otworzyć się na dobro, a dobro nadejdzie. Woda to uczucia. SZczególnie lubię morze, bo sama mogę wybrać o jakie uczucia mi chodzi- płytkie czy głebokie. Głębokiej wody sie boję i zwykle brodze przy brzegu. Wybieram wodę do kostek, kolan ewentualnie. Od głębi trzymam sie z daleka... SEn był pocieszający i chciałam by trwał i trwał... Z trudem sie obudziłam i wróciłam do rzeczywistości.

Mojego kręgosłupa nie da się na stałe wyleczyć w prosty sposób. Przynajmniej ja nie znam sposobu. Moze tylko masaż ale sama go sobie nie zrobię. Były ćwiczenia - typu rehabilitacji, joga i joga/ćwiczenia krokodyla/, były magnesy, były zioła, było Reiki i uzdrawianie praniczne. Była homeopatia. Mama mi robiła zabiegi bioterapii. Wszystko pomaga złagodzić ból  gdy jest stan ostry, ale ból całkowicie nie mija. Ponoć powinnam stale brać leki ale truć się nie chcę. Z 15 lat temu moja lekarka twierdziła, że grozi mi wózek. Na razie chodzę. Przypuszczam, ze moze gdybym z 15 kg schudła toby nieco pomogło. Trzeba by też zmienić sposób siedzenia ale to nierealne. Zycie z bólem nie jest łatwe. Dobrze, ze mnie choć gdy siedzę i leżę nie boli. Tylko wtedy gdy chodzę, stoję i sie schylam.

Mam bardzo duzy brzuch. Nie wiem czy to otyłość czy wiek. Niby gdy chudnę to spada ale nie wiem czy spadnie tyle ile powinien by obwód talii spadł do 80 cm. Powinien być mniejszy. Chodzi o tłuszcz brzuszny. Nie wiem czy uda się schudnąć do bezpiecznej zawartości tłuszczu. Pewnie nie. Mam też bardzo duży biust i szerokie ramiona. Nie sądzę by moja sylwetka nawet gdy schudnę odzyskała proporcje. Inna sprawa, że wyzbyłam się ambicji by wyglądać dobrze. Wystarczy mi przeciętność. Nie wiem czy gdy schudnę zmienię zdanie...

Jowisz i uran przemierzają znak byka, a to dobrze dla mnie ale szczerze mówiąc liczyłam na wieksze powodzenie. Nie zarobiłam tyle na ile liczyłam. Pewnie saturn mocniejszy a on mi szkodzi...

9 sierpnia 2023 , Komentarze (26)

Zamknęłam się w swoim świecie. Z Krzyskiem rozmawiam w zasadzie tylko słuzbowo. Z mamą nie dyskutuje już, bo dyskusje bywały burzliwe. To mi nie pasowało. Wytrzymuję to co mówi nawet jeśli to brednie, a ona jak mojego sprzeciwu nie widzi albo jak odpowiadam tak, nie to zwykle każe mi iść do domu. Często po kilku minutach. Gdy Krzysiek jest ze mną w pokoju siedzę w podwójnych słuchawkach/muzyka plus tłumienie dźwieków/. No i dobrze mi z tym. Z nikim więcej praktycznie na codzień kontaku nie mam. No czasem z S, rzadko.

Rozwijam swoje czakry w tym czakrę serca. Pracuję nad nimi intensywnie i regularnie. Czakre serca wzmacniam szczególnie. Noszę cały czas wisiorek z kwarcem rózowym. Czuje się nieźle ale czakra serca nadal nie pracuje dobrze. Gdy pracuje dobrze to człowiek kocha bezwarunkowo i nie oczekuje za swoją miłość zapłaty. Ja tego nie potrafię. Zawsze gdy sie otwieram oczekuję wzajemności. Gdy tego nie ma, gdy mnie ktoś psychicznie odrzuci, zrani natychmiast zamykam sie jak żółw w skorupie. Wtedy już nie ma miłości jest czujne oczekiwanie na atak. Niby wybaczam ale do czasu. Gdy on minie relację uważam za toksyczną. Z czystym sercem wybaczam tylko zwierzętom choć i w tym przypadku kocham bardziej te, które kochają mnie.

Za trzy tygodnie mam urodziny. To ostatnie przed sześdziesiątką. Boję się tej granicy, bo według tego co piszą 60 lat dla kobiety to juz granica wieku podeszłego, wczesnej starości. Ja juz teraz wiek czuję. Choćby kości i ich bóle. Choćby czasem brak energii. Już teraz o urodzie nie myślę. Dbam tylko i czasem martwię się o zdrowie. Krzysiek jest starszy i szybko sie starzeje. Dzieci nie mamy i czarno to wszystko widzę. Jeszcze jakoś to moje życie widzę dopóki jest Krzysiek ale gdyby go zabrakło co będzie ze mną. Niesprawna fizycznie, nietowarzyska, zamnięta w sobie i niezamożna. Nawet mnie nie będzie miał kto pochować. Nawet moze być tak, że znajdą mnie zmumifikowana po kilku miesiącach. Do domu opieki nie pójdę. Nawet nie rozważam tej opcji. Coś trzeba będzie za kilka lat pomyśleć... Narazie jestem za tym by przepisać dom na fundację kocią.

Czytam teraz trzy książki w tym jedną powieść. Dziś może jedną z książek skończę, bo chcę sie wziąć za psychodietetykę. Dieta nie dieta trwa. Niby nie ograniczam kalorii ale ograniczam węglowodany. Kupiłam suplement na odchudzanie ale niedoczytałam i muszę go zwrócić, bo może podnosić ciśnienie. Nie potrzebuję byc nakręcona psychicznie poza tym.

8 sierpnia 2023 , Komentarze (3)

Wróciłam do jogi, bo chłodniej. Znowu ćwiczę 20 minut dziennie i przy takim rytmie zostanę na dłużej. Na razie jestem trochę zastana, bo przez miesiąc nie ćwiczyłam. Tu ciągnie i tam pobolewa w czasie ćwiczeń ale to trzeba przetrzymać, bo z czasem będzie lepiej. Jogę ćwiczę już kilka lat. Teraz też uczę się na istruktora jogi. Idzie mi powoli ale idzie. Może do końca roku kurs ukończę. Oczywiście pracy w tym kierunku podejmować nie zamierzam. Uczę się dla siebie. Chciałam poznać wszelkie tajniki i poznaję. To nie ostatni kurs jeśli chodzi o jogę. Chcę docelowo skończyć kurs instruktorski yin jogi.

Czytałam ostatnio książki o partnerstwie, miłości ale stwierdzam teraz, ze to bez sensu. Nic jeśli chodzi o związki w moim życiu sie nie zmieni. Od Krzyśka nie odejdę. Czas się od związków oderwać i zacząć żyć swoim życiem. Stać się większą egoistką i myśleć by mnie było dobrze. Czas się wyzbyć ostatecznie nadziei, że w moim związku z Krzyśkiem cos sie zmieni. On zmian nie chce i pracować nad związkiem nie będzie. To ja sie mam dostosować. Ja uważam, że on ale rozważam kompromisy. On nie. Jeśli chodzi o S to go w roli mojego partnera nie widzę. Czas się zamknąć na jednego i drugiego. Przestać się łudzić.

Krzyśka telefon znowu nie działa. On ma zwykły na przyciski i ciągle sie coś w nim przestawia i wykazuje włóż kartę a karta jest. I tak nie potrafi z niego dzwonic tylko odbiera. Chciałam mu dać smartfon ale sie na mnie wydarł. To nie będzie miał telefonu wcale. Niech wróci do średniowiecza. Wyszłam za mężczyznę a nie za dziecko. Niech sam o swój telefon dba.

Kurs angielski dla poczatkujacych na Eskk skończyłam ale uważam, że poza zasobem słów angielski znam na poziomie A1. Mam w głowie chaos i problem z did czy rozróżnieniem kiedy pisać much a kiedy many np. Jeśli chodzi o Duolingo to juz połowę kursu przeszłąm i jestem tym samym na A2. Mówić wcale nie mówię i słucham mało. Dużo piszę i sporo rozumiem. Nie dam rady tego opanować do przyszłego roku. Chyba jednak ze studiów nici. Na razie myślę, zeby sie uczyć tak jak teraz, a od przyszłego roku zapisać sie na kurs angielskiego do matury. Wtedy opanuję to co jest potrzebne na studiach. Inna opcja to zapisać się na kurs podstawowy czyli A1 w tej szkole, a później kontynuować A2 do matury. Kurs jest drogi ale to 90 spotkań z lektorem na żywo.

Okno wstawione...

7 sierpnia 2023 , Komentarze (3)

Weekend minął na lenistwie. Czasem tego potrzebuję dla odmiany ale zwykle mam wyrzuty sumienia, ze nic konkretnego, pozytecznego nie robię. Inna sprawa, ze odpoczynek jest konieczny i żadnych wyrzutów sumienia byc nie powinno.

Dziś planowałam pracę w ogrodzie ale nie wiem czy sie to uda zrealizować, bo jest deszcz. W ziemi grzebać po deszczu nie będę. W domu jeszcze jesiennych porzadków nie robię. Mam zamiar zacząć od września. Jest jeszcze cięcie palety. To mogę zrobić po deszczu o ile deszcz nie będzie zbyt intensywny. Mam pilarkę akumulatorową, a ona nie może zamoknąć. POnoć są pilarki spalinowe z zapłonem elektrycznym ale drogie. No i nie wiem jaki ciężar.

Wczoraj stawiałam sobie karty anielskie i wyszła mi karta zabawy. To by mi się przydało. Problem w tym, że ja nie bardzo wiem co to jest zabawa. Ja się bawić nie lubię. Nawet tego słowa nie lubię. Nie wiem co bym mogła robić by to można było zaliczyć do zabawy. Jak się bawią dorośli przy czym nie chodzi mi o tańce, koncerty disco polo czy festyny. Czy czytanie powieści albo malowanie to zabawa? Czy wszystko co robię na luzie to zabawa? Tylko jak na luzie. Ja nie podchodzę do zycia na luzie.

Wczoraj znowu było spiecie z Krzyskiem. Poszło telewizor. Nie będę tu wszystkiego ze szczegółami opisywać, bo to nie ma sensu. Fakt, ze mi naubliżał i wyszedł do sypialni trzaskając drzwiami. Ja nie czuję sie winna. Nie ma co narzekać. Teoretycznie mogę sie rozwieźć ale cenię sobie wygodę a przy nim ją mam. Jest jaki jest ale węgiel przyniesie, drewna narąbie, meble przesunie, zakupy przytaszczy. Samej by mi z tym było ciężko. Ja już od dawna podchodzę do naszego związku rozsądkowo. Od dawna nie wiem co to miłość małżeńska, co to ciepło, czułość, bliskość. Czasem mi żal tego wszystkiego, wspominam i czasem do tego tęsknię. Kto mi jednak da gwarancję, że kogoś odpowiedniego jeszcze spotkam. Teraz praktycznie żyjemy obok siebie... Czy wszystkie miłości tak sie kończą?

Kupiłam olejki eteryczne. Na razie 3 - drzewo różane, cynamon i grejpfrut. Ten ostatni obok stresów ponoć pomaga na odchudzanie. Następne w kolejności to ylang ylang, pomarańcza i sandałowy.

6 sierpnia 2023 , Komentarze (13)

Po wczorajszym narzekaniu, że jestem zniechecona, dziś przyszedł inny nastrój i pojawiła się motywacja do odchudzania. Tym razem już czekam na dietę. Będzie her balife i jeden posiłek białkowy. Myślę by pociągnąć z 3 miesiące.Tyle razy juz próbowałam, że zwycięstwa, czyli spadku wagi do wagi w normie nie widzę. Celem jest walka, bo nie mogę się poddać i odpuścić. Nie mam prawa bardziej przytyć. Jednak jakieś zmiany są konieczne. Teraz przytyłam choć w zasadzie odrzuciłam chleb. Myślałam, że tyję tylko od niego. Muszę więc ograniczyć też inne węglowodany do 100g dziennie. Moze to coś da. Tylko jak zaakceptować liczenie kalorii juz na stałe? A moze mogę policzyć jakiś czas i nauczyć się nowego sposobu odżywiania. Mogę jeść tak jak kiedyś na diecie niskowęglowodanowej jeden posiłek z węglowadanami typu makaron, ziemniaki. Do tego coś białkowego albo sałatka, serek? Tylko co zrobić z napadami głodu psychicznego? Czy można się nauczyć braku reakcji na ochotę do jedzenia. W moim przypadku to chyba nałóg...:( Zarty się skończyły. Od dziś ograniczam węglowodany...

Czytam Mężczyźni tez chcą być kochani. Autorka jest psychologiem. Książka jak do tej pory nawet do mnie trafia. bardziej niż Dlaczego mężczyźni kochaja zołzy. Są w niej ćwiczenia więc szybko nie przelecę. To co we mnie uderzyło to to, że wreszcie zrozumiałam, że wszystko w związkach zależy ode mnie, od podejścia. Nie ma co obwiniać mężczyzn. Wściekanie się na faceta to niepotrzebne podtrzymywanie gniewu, a ten jest szkodliwy. Można oczywiście wspólnie pracować nad związkiem ale w tym przypadku obie strony muszą być chętne.Jeśli trafi sie mężczyzna toksyczny, który nie chce pracować nad związkiem to nie warto go zmieniać na siłę, wychowywać. Jeśli jest bardzo toksyczny to można przecież odejść. Książka jest raczej skierowana do samodzielnych, niezależnych kobiet. Autorka sporo pisze o feminiźmie...

Wczoraj było wino i robienie dżemu z porzeczek czerwonych.

Zdałam sobie sprawę, ze od kilku dni jestem smutna. Nie poważna jak zwykle ale smutna. Z S nie mam kontaktu, bo go nowu zablokowałam i nie jest ważne o co. O całokaształt. Jestem juz ta relacją bardzo zmęczona. Wyczerpana. Prześladują mnie sny o kończeniu czegoś, o odchodzeniu. Słucham wyciszającej muzyki i chwilami przychodzą mi myśli, ze gdybym sobie popłakała byłoby mi lżej. Nie potrafię jednak płakać. Przesladują mnie myśli, ze mój koniec będzie tragiczny. Boję się starości, samotnosci. Tak potrwa jeszcze jakiś czas. Od wtorku chyba koniec tego. Mam nowe plany ale nie o tym teraz... Nie, nie nowy facet. Zadnych facetów wiecej. Odżyję w marcu 2024 roku. Niestety saturn dotknie Krzyśka i moja mamę...

A z drugiej beczki to mam sie z czego cieszyć. Jesteśmy w miarę wszyscy zdrowi. Mam wygodny dom. Mam co jeść. Mamy pracę i braki finansowe nas nie dotyczą. Mam swoje hobby. Mam moje serducha, które mnie kochają - Mikusia i koty. Niektóre moje zwierzęta wręcz sie narzucają z czułoscią. Taki Mikuś, Rozunia, Mruczuś, Aronek, Majeczka wciąż się przymilają i tylko je kochać. Mam Krzyśka i on mi pomaga ogarnąć codzienność. POnoć można mieć wszystko co się chce no moze prawie ale nie można mieć wszystkiego.

WEdług prognoz długoterminowych już po lecie i oby tak było...Cieszy mnie to...:)

Kupiłam książkę z aromaterapii droższą ale nie tą najdroższą...

5 sierpnia 2023 , Komentarze (29)

Zainteresowały mnie kraty w oknach i okazało się, ze na sasiedniej ulicy jest firma, która moze je zrobić. Na razie mnie interesują dwie. Obie od strony podwórka. Trzeba najpierw wstawić okna, zrobić elewację i wtedy wsawiać kraty. Nie wiem czy sie uda w tym roku. Później zrobie też kraty od frontu. Interesuje mnie też zabezpieczenie drzwi wejściowych. Tu by musiały być kraty gęste, bo chcę drzwi normalne otwierać i zależy mi żeby koty nie uciekły... Teraz po tym ostatnim włamaniu nie mam poczucia bezpieczeństwa. Krzysiek już na sam pomysł jest wściekły... Nazywa mnie łupiskórką tak jakbym wcale nie zarabiała. Fakt dochody mam zwykle niższe od niego ale niewiele niższe. Inna sprawa, ze on potrzeb nie miewa- jedzenie tanie, piwo, krzyżówki i potargane koszulki to wszystko co potrzebuje. W domu może być zimno i brudno, remont zbędny, nowe wyposażenie też, ogród zadbany również. On przez te wydatki na moje potrzeby chyba się poswieca, a ja tego nie doceniałam, bo uważałam że robi to też dla siebie. Skoro poswiecenie to z jakiego powodu? Czy uważa mnie za kobietę w jakiś sposób wartościową i wartą poświeceń czy po prostu obawia się, że go wystawię z walizkami za próg. Wylewny nie jest jak twierdzi i o uczuciu juz dawno przestał mówić. Nie ma w nim serdeczności, ciepła. Szanowana też się przez niego nie czuję. Jest leniwy i wygląda na to, że to co robi w domu i praca zawodowa to też z jego strony poswiecenie. Do tego mnie obsługuje- podaje wszystko o co poproszę, robi kawę, herbatę. Chyba powinnam go bardziej docenić. Tylko jak? Przecież gdybym się zaczęła troszczyć i matkować toby mógł mnie zacząć lekceważyć. Nie wolno mężczyzom nadskakiwać. Mam być partnerką, a nie służącą. To jak doceniać? Słownie doceniam ale czy to wystarczy?

Koniec tygodnia i ja myślę bywreszcie iść do kaplicy. Mam czas i nie ma upału. Czuję potrzebę by iść. Powinnam opłacić mszę za bliskich.

Poza tym będzie wypoczynek, czyli luz. Działalności z gatunku nic nie muszę. Będzie dużo czytania i na pewno działalność typu medytacje z tym że będzie tego wiecej niż w tygodniu. Moze będzie malowanie obrazu.

Od kilku dni myślę nad moja kondycją. W środę byli geodeci i musiałam z nimi wyjść na drogę, a że świeciło słońce wróciłam półzywa. Do przejścia było ze 100 m i później trochę stania. Wrócił temat mojej sprawności. Jest kiepsko. Energii w czasie słonecznej pogody brak. Fakt jestem otyła i mam chory kregosłup i nie mogę sobie z tym poradzić. Niby chudnę ale tyję, a ból kręgosłupa przechodzi na chwilę. Nie wiem czy to wiek. Nie widzę już za bardzo szansy na zmianę tego faktu. Nie wierzę, że jeszcze kiedyś będę bardziej sprawna, że słońce będzie mnie cieszyć, a nie przerażać. Dieta za miesiąc i pewnie znowu tylko 4 kg mniej. Pewnie później je nabiorę i znowu nic na stałe nie zrzucę. Jestem okropnie zniechęcona. POwinnam zrzucić minimum 10 kg, a nie idzie.

4 sierpnia 2023 , Komentarze (4)

Koniec tygodnia i trzeba wyjść po warzywa. Moze będą porzeczki to kupię na dzem, bo już żelfix mam. Bardzo nie lubię wychodzić z domu, a juz rano szczególnie. PO warzywa trzeba. Trzeba dzień wcześniej zrobić paznokcie i przed wyjściem włozyć lepsze ciuchy. To czy Krzysiek patrzy nie bardzo mnie interesuje. Jeśli znajdzie kochankę w co wątpię, to raczej nie modelkę ani nie zadbaną pania z klasą. Ludzie jednak na mój wygląd mogą patrzeć, a patologii robić z siebie nie zamierzam. W domu to co innego. Tu zawsze jest coś do roboty, a porzadnych ciuchów szkoda... Fartuszków nie uzywam...

Nie wiem czy Krzysiek wyrobi do emerytury. Cały tydzień da radę z tym, że w srodę z trudem. No a w sobotę tragedia po prostu. W poprzednią wrócił tak zmęczony, że nie miał siły mówić. W sobotę pracy jest więcej, a on jest nadgorliwy i zasuwa, bo nie chce by mu ktoś pomagał. Tym razem był wiatr i za każdym śmieciem trzeba było po placu biegać. Robota podła, ale do ochrony sie nie nadaje, bo jest mruk, a innych zakładów pracy chronionej w poblizu nie ma. On ma umiarkowany stopień niepełnosprawnosci i w normalnej pracy sobie nie da rady a i pracować nie moze. Zostały mu prawie trzy lata. Ja emerytura za rok ale nie mam zamiaru z pracy rezygnować.

Chcę wejść głębiej w aromaterapię. Mam  olejki eteryczne 100% naturalne i eksperymentuję. Czytam i wybieram olejki dla siebie. Nie wszystkie olejki na których pisze, ze sa naturalne takie w istocie są. Często maja domieszki, a takie nie działają. Teraz chcę wybrać zestaw na stresy, ale chodzi mi o takie olejki które też pomagaja na ból. Taki jest np. kadzidłowiec. To olejek drogi i muszę na niego zarobić. Na razie uzywam bergamotki. Chcę też kupić lawendę i miętę. Ta ostatnio ponoć tłumi apetyt... Muszę kupić drzewo herbaciane. Używam go do higieny intymnej.

Od jakieś czasu stosuję magnesy na punkty akupunktury. Na początek zajęłam sie stresem, a ostatnio bólem pleców. Gdy przykleiłam magnes po raz pierwszy poczułam goraco w plecach. Zobaczymy...

W drugiej pracy nie pracuję juz tydzień. Są odwołania, bo jest za duzo ankieterów, a za mało ankiet. Niby pracuję dłuzej na wróżbach ale i tak mi to nie pasuje. Pewnie moje dochody za VIII ledwo przekrocza 3000. Mało...:( O innej pracy nie myślę. Nie chcę pracować na cały etat, bo moja główna praca to doradca ezoteryczny. Ta prace kocham i w niej sie spełniam. Praca dodatkowa moze byc tylko na umowę zlecenie lub o dzieło no i musi być niepełny etat. Nie ma tu wielkiego wyboru. Do tego mój wiek i niewielkie doświadczenie w pracy biurowej. Praca jest dla mnie ważna. Nie wyobrażam sobie, że miałabym nie mieć własnych pieniedzy. Muszę Być niezależna. O tym by ,,wisieć'' na mężczyźnie nigdy nie myślałam. Pracowałabym nawet wtedy gdyby mój facet miał bardzo wysokie dochody. Inna sprawa, że na panów zamożnych nigdy nie polowałam. Wolę w tym względzie równowagę. Pan z pasjami, rozwijający się bardziej by mi odpowiadał niż ktoś zapatrzony tylko w zarabianie pieniedzy.

Od kilku dni pies u sąsiadów ujada jak wściekły. Wczoraj medytacja była nieudana...:(

3 sierpnia 2023 , Komentarze (17)

Wczoraj byli geodeci. Teraz sprzedaż działki powinna ruszyć. Czekam juz na te pieniadze, bo chcę kupic laptop z win 10. Kupię i schowam, bo stary działa. Kupię też chyba smartfon, bo mój siada. 2 lata minie mu w styczniu chyba i nie wiem czy wytrzyma. Muszę mieć tani telefon z dobrym aparatem. Nie potrzebuję bajerów ale zdjęcia robię.

Pogoda w kratkę i praca na dworze kuleje. Staram się mimo to działać, bo przelotne opady codziennie. Nie mogę już zwlekać i odkładać. Teraz kończę koszenie.

Teraz jest czas na robienie wina. Myślę o tym. Jeszcze sama wina nie robiłam. Pamiętam gdy będąc dzieckiem zrobiliśmy z tatą wino z czerwonych porzeczek. Gdy tata wyrzucił owoce upiły sie kury, bo zjadły. Tyle moich doswiadczeń. Na razie wybrałam zestaw do wyroku wina z hibiskusa. Balon mam ale chyba kupię nowy w koszu.

Chcę kupić dyfuzor do olejków aromatycznych. Myślę by kupić też olejków ale naturalnych. Chcę zestaw odkażający i przeciw stresowy. Aromaterapia jest cenna i skuteczna. Lepiej jednak zapobiegać niż leczyć...

Ludzie już pomidory zbierają, a moje nadal zielone. W przyszłym roku pomidory jednak będą i chyba będzie ich więcej. Nie będzie za to dyniowatych, bo ogórków mało i mają po 2 cm. Cukinie i dynie podgryzły ślimaki, a dbałam. Na pewno będą brokuły, bo dziwaczne rosną ale zbieram i jem. Niezawodna jest poza tym kalarepa i sałata. Z kalafiorów nic nie wyszło. Będą selery i pietruszka naciowa. Będą papryki.

Muszę kupić kilka garnków- 1- 2l , 1 około 3 i jeden 1,5 l. Teraz nie mam w czym gotować. W niedzielę gotowalam makaron, w drugim zupę i już lecza nie było do czego kroić. Przez to pól dnia siedzę w kuchni, bo muszę czekać. Drażni mnie to, bo i inne sprawy mam przecież. Jestem co prawda kura domową ale nie na pełny etat...

POgoda cudowna. Pada od rana. Uwielbiam...

2 sierpnia 2023 , Komentarze (19)

W moim ogrodzie teraz się sporo dzieje. Kwitnie między innymi klematis odmiana dzwonki i białe kwiatki, które nie wiem skąd się wzięły i nie wiem co to. Te kwiatuszki są bardzo trwałe. Kwitną już któryś z kolei tydzień. Są skromne ale mnie cieszą tym bardziej, ze zrywam je do wazonu. Nie zakwitł za to w tym roku biały klematis. Jest przyduszony i moze dlatego. W ogrodzie przed domem jakiś czas temu posadziłam morelośliwę albo śliwomorelę. Drzewko trwa, wypuszcza liście ale nie kwitnie. Nie wiem czy miejsce jest nieodpowiednie czy taki egzemplarz sie trafił. Ja już po tych kilku latach zaczynam tracić cierpliwość i jestem bliska usunięcia drzewka i posadzenia np. róży. Dziś jeśli pogoda pozwoli wyjdę trochę uporządkować ogród przed domem. Mam też jeszcze reszte koszenia. Pól godziny dziennie jestem w stanie popracować fizycznie. Działam przeważnie codziennie. Drugie pól godziny to działalność w domu. To plus joga to cały ruch jaki mam. Poza tym kanapa.

Jakiś czas temu, kilka lat temu porobiłam szydełkiem sporo poduszek z włóczki. Lubię takie babcine klimaty.  Dbam o te poszewki jak mogę i umiem ale po tych wielokrotnych praniach juz nie wyglądaja dobrze. Chyba trzeba będzie znaleźć czas i zrobić nowe. Niby mam jeszcze poszewki ale jedna jest np. w kolorze owczej wełny. Zbyt jasna do pokoju dziennego gdzie na kanapie leży Mikuś, a łap mu nie wycieram i stado kotów. Włóczki sporo mam. Teraz tylko czas muszę znaleźć.

Kwiatki doniczkowe, które kupiłam niedawno pięknie rosły oprócz mirtu. Ten trwał ale nie rósł. Cieszyłam sie że trwa ale niespodziewanie usechł. Nie wiem czemu. Był i podlewany i pryskany. Błędem mogło byc to, ze go nie przesadziłam po zakupie. W najblizszym czasie wszystkie rosliny rosnące w tych doniczkach w których rosły, przesadzę. Wiem, że nie pora ale tak będzie lepiej. Zobaczymy ile z nich zimę przetrwa.

Przeglądałam ostatnio Bloogera i po raz kolejny uświadomiłam sobie swój prosty gust. Na blogach pelno zdjęć typu magiczny, wyjątkowy moment. Ktoś podaje ciasto na trawie przy krzewie róży i jest obok zapalona świeca, są koronkowe serwetki. Ktoś inny pokazuje zdjęcie filiżanki kawy na tarasie. Obok poduszki, serwetki, porcelanowy talerzyk z ciastem, ręcznie szyta lalka, ozdobna kapa. Tego typu zdjęcia moim zdaniem są pozowane i sztuczne. Nikt chyba nie wynosi lalki na taras gdy chce odpocząć. Te zdjęcia są może piękne, wysmakowane ale nie trafiaja do mnie, bo nie pokazują codziennego życia takiego na gorąco. Dla mnie właśnie te codzienne chwile są cenne. A moze to tylko ja biegam po ogrodzie w gumiakach i pracuję w nie zawsze czystych rękawiczkach i ciuchach?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.