Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1591439
Komentarzy: 56241
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 sierpnia 2020 , Komentarze (13)

Kolejny dzień luzu dla mnie, bo Sebastian coś zrobi. Ma jeszcze powiesić półki i zamontować kratkę do rózy. Róża jest oryginlna, odporna. Niektórzy traktują ja za dziką, ale mnie się bardzo podoba i mam do niej sentyment. To drobne pełne, różowe kwiatuszki.  W nadchodzącym tygodniu pogoda ma się nieco zmienić, to ja się wezmę za pracę w ogrodzie. Będzie plewienie i pryskanie chwastów. Powinnam zrobić trochę porządku z roślinami domowymi. Ładnie mi puściły pomarańcze i trzeba je przesadzić do doniczki docelowej. Czekam aż awokado oddzieli się od pestki i też je wsadzę. Już korzenie są. Będę musiała z nim uważać, bo ponoć jest trujące. Będzie stało w sypialni, a tam wchodzi sam tylko Józek, który kwiatków nie tyka na szczęście... Muszę jeszcze niedługo kilka kwiatów do domu kupić. Mam miejsce na półkach na 5. :) Mam bardzo ładnego bluszcza na dworze. Chcę sadzonkę z niego wsadzić do doniczki.

Wczoraj przygotowałam dwa bukiety na Matki boskiej zielnej. Już wiszą nad drzwiami moimi i mojej mamy. W bukiecie znalazły się zioła i kwiaty- krwawnik, nasturcja, dziurawiec, oregano, aster lancetowaty, goryczel żmijowcowy, dzwonek szerokolistny, przelot pospolity i nawłoć.

Nadal wena jest przy mnie - piszę i maluję. To już chyba ostatni wiersz o późnym lecie w tym roku. Niedługo wrzesień i inne klimaty - ciepłe barwy, kasztany, poranne mgły, grzyby, jarzębina. Tęsknię juz do tego...:)

Na skraju jesieni

 

jeszcze słońce złotymi warkoczami

strząsa szarość z nieba

jeszcze ogród tonie w pąsach szafirach

gra fioletami

a już jesień przyczaiła się za progiem

czas porozmawiać z sadem o zbiorach

i upleść wieniec z powabnej nawłoci

czas przytulić chłodem nasączone noce

i poranki pachnące mleczną wilgocią

spójrz

już bociany tłumnie okupują łąki

jutro spojrzą w oczy przygodzie

 ja zmyję ze stóp piaski gwarnej plaży

i padnę w ramiona lasu  niosącego woń grzybów i ciszę

czas…

Wczoraj był kolejny konflikt z Sebastianem. Zmęczyło mnie to i dziś jedzie do domu... 

15 sierpnia 2020 , Komentarze (25)

Święto i Krzysiek jako katolik zakazał pracy. Sebastian też sie wzdryga. Miało być pieczenie kiełbasy, ale chyba pogoda nie pozwoli. Chciałam, zeby Sebastian powiesił półki i obrazy, ale nie wiem czy to zrobi. Jeśli nie zrobi, to zrobi jutro. Staram się nie wywierać na niego presji, bo tego nie lubi. W poniedziałek już jedzie. Szybko ten jego pobyt zleciał. W związku z wyjazdem mam mieszane uczucia. Z jednej strony odpocznę, bo on wprowadza ruch i gwar, który mnie męczy psychicznie, a z drugiej będzie mi go brakować. Ostatnio spięć jest mniej. Chyba się dotarliśmy, dążymy do kompromisów i lepiej sie rozumiemy. 

Z Krzyśkiem niby bardziej do siebie pasujemy,  i tak awantury są i to dość często. Sebastian twierdzi, że konflikty są w każdym związku. Ja nie miałam zdania, bo mało mam kontaktów z ludźmi i nigdy tego nie śledziłam. Moi rodzice nie żyli specjalnie zgodnie, bo mama byla zmierzła przez całe zycie. Dziadkowie w starszym wieku żyli dość zgodnie, ale za młodu tez w ich związku huczało. Mam tylko cztery koleżanki mężatki z którymi się kontaktuję i aż trzy się z mężami kłócą. Jedna żyje zgodnie, bo mąż awantur nie znosi, ale czy aż taka szczęśliwa jest nie mówi i musiała się mężowi raczej podporządkować. Jedna koleżanka jest podwójna rozwódką. Chyba więc faktycznie takie zgodne związki to mit.

Nadal piszę wiersze i maluję. Pracuję obecnie nad rozruszaniem mojej grupy literackiej na Facebooku. Grupa istnieje od stycznia ubiegłego roku, ale nie działa zbyt prężnie. Członków jest mało i kiepsko sie rozwija. Teraz poprosiłam o pomoc w zarzadzaniu kolejną poetkę. Kasia ma doświadczenie, bo jest administratorem w kilku grupach. Jest jeszcze Agnieszka i ona zaproponowała zorganizowanie warsztatu miniaturki we wrześniu. Obie to świetne poetki. Chcemy zrobić konkurs na wiersz tygodnia od września. Moze ruszy. Gdyby członków przybyło to można pomyśleć o antologii.

Późne lato

 

jeszcze wczoraj

żar złocistą kaskadą spływał z nieba

dziś zapachniało deszczem

ubrana w ciszę

celebruję ożywczy chłód

nasłuchując krzyku wilgi

jaskółka zawisła nad ścieżką

pszczoły tłumnie rejterują do ula

spoglądam w oczy nieba przybranego

w srebrnoszary całun

czy tylko mnie  

poraża smutkiem

i straszy jesienną szarugą

jeszcze nie czas

późne lato dopiero rozkłada skrzydła

 

14 sierpnia 2020 , Komentarze (33)

Krzysiek jest nadal obrażony po awanturze, którą mu zrobiłam kilka dni temu za wypicie prawie do końca trzech nalewek. Były całe jeszcze nieprzelane słoiki nalewek z bananów, bzu czarnego i pączków sosny, a zostało po 1/4 słoika. Pije też coraz więcej piwa. Bywa agresywny. Zaczęłam się zastanawiać czy to nie poczatki problemu z alkoholem. On kiedyś pił dużo. Ponoć zachowywał sie jak menel, bo zdarzało mu się sprzedać rower i usnąć na ławce w parku. Nie znaliśmy sie jeszcze wtedy, ale mi opowiadał. Zastanawiam się co z tym począć. Chyba trzeba porozmawiać z jego psychiatrą.

Dziś Sebastian ma jechać do obi zrobić zakupy. Jak wszystko kupi, jutro zrobi i zamontuje połkę na ikony. W niedzielę moze wzmocni futrynę od drzwi do sypialni. Dziś powinien osadzić kratkę na różę. W poniedziałek pojedzie, bo sad już skoszony. Chce kupić szlifierkę kątową to moze jeszcze zechce pociąć resztę drewna, bo wcześniej co trzeba poprzecina szlifierką. Przyjedzie chyba w październiku.

Jakiś czas temu kupiłam sobie w kuźni srebra pierścionek z oliwiniem. Kamień jest pomocny i przy rozwoju duchowym i wspiera w rozwoju materialnym. Strasznie chciałam go mieć. Pierścionek nie bardzo mi się podobał, bo brak mu było wdzięku. Wyglądał dość topornie, ale nie aż tragicznie. Niestety jak przyszedł okazało się, że jest bardzo wysokie, niepraktyczne oczko i ciągle się o coś haczy. Do tego mnie drapie nawet w czasie mycia. Teraz nie wiem czy nadal go nosić, bo nie mogę się do niego przyzwyczaić. Tak to jest gdy kupuję sie przez internet.

Ostatni olej...

Noc się skrada

 

obsypana dobrem śliwa

cicho wzdycha

ogród pachnie wiatrem

i dojrzałym latem

spragniona wytchnienia

wtulam się  miękko

 w oranżem przesycony zachód słońca

i coraz głębsze cienie

złaknione wilgoci

nawłocie wybuchające żółcią

kłaniają się bladolicemu księżycowi

kocham te chwile

i  stęskniona układam je na poduszce

nim zaciążą znużone powieki

13 sierpnia 2020 , Komentarze (16)

Dziś skończę kolejny obraz, a Krzysiek mi wydrukuje wzory na następne. Jako pierwszy chyba namaluję obraz z tatarakiem, kolejna lawendę lub uroczy widoczek irysów na skraju stawu. Na te obrazy mam jeszcze miejsce w pokoju dziennym. Kolejne juz chyba pójda do łazienki i sypalni. Jeszcze trochę miejsca zostało w pracowni, a co potem? Chyba już tylko akwarele i pastele suche, a oleje znacznie rzadziej, bo trzeba je będzie upychać z szafą...

Musiałam zrobić dług w sklepie, bo renta w piątek i w portfelu pustki. Pieniadze są na kontach w banku, ale nikt nie miał ochoty po nie jechać. Dobrze, że nie ja byłam w sklepie tylko Sebastian. Mnie by chyba było wstyd, choć to uczucie mi raczej obce. Krzysiek wściekly jak diabli, bo nie było na jego piwo ani na pączki. Ciągle sie ze mną kłóci, ze za dużo wydaję. On by chciał wydawać tylko na to co sam potrzebuję w tym dwa paczki dziennie choć ma stan przedcukrzycowy. Reszte pieniędzy by chciał trzymać. On nie potrzebuje ani remontu, ani nowych mebli, pościeli, ciuchów, garnków. Nie trzeba kosić podwórka, wycinać suchych drzew. Teraz wściekł się też, że podnieśli oplatę za wywóz śmieci i to prawie o 100%. Nie wiem czy to choroba czy kwestia charakteru, ale trudno sie przez to z nim żyje.

Dostałam zaproszenie do kolejnej antologii, a właściwie trzech i sie waham. Nie bardzo mam pieniadze na wspólfinansowanie. Jedna pozycja to wiersze o przyrodzie, a ja uwielbiam takie pisać. Druga to opowiadania z miejsc ulubionych. Kusi mnie opisanie Kamesznicy gdzie rodzice mieli dom. Trzecia pozycja to modlitwy. To by mogło być dość trudne dla mnie, bo do tej pory wiersze tego typu napisałam chyba tylko dwa. Wypadałoby jednak mieć je w dorobku. Czy wezmę udzial w którejś zależy od tego ile zarobię w najbliższym czasie. Może choć w jednej uda się wziąć udział. Toby była 11 w tym roku.

Wczoraj Sebastian zrobił mi półkę na ikony. Pomalowałam ja tylko lakierem bezbarwnym. W sypialni będzie biała. Tak sobie myślę, że i w łazience powieszę...

Moje wiejskie klimaty i pieczarki...

sierpniowa burza

 

jak duszno

powietrze lepkie i parne znieruchomiało

ogród zamarł ptaki pielęgnują ciszę

po chwili

niebo pokryte szarym całunem lśni złotem

i już grube krople

dudnią w liście host śnieżne kwiaty malw

strząsają zapach z płatków róż

przemykam chyłkiem do domu

niosąc z sobą czar i orzeźwienie

 

 

 

 

 

12 sierpnia 2020 , Komentarze (8)

Praca idzie tak jak trzeba mimo upału. Sebastian chce jechać w poniedziałek lub wtorek jak wszystko skończy. Na razie  się męczy z cięciem drewna po rozebranej komórce. Problem jest z gwoździami. Trzeba bardzo uważać, bo nie można na nie trafić. Przejechanie po gwoździach grozi stępieniem łańcucha. Kolejny raz przyjedzie chyba na poczatku października. Mam nadzieję, że nic nie wyskoczy w tym koronawirus.

Lekarstwo, które kupiłam dla kotów na świerzbowca chyba jest skuteczne. Rozi i Kajtuś po 8 dniach stosowania mają całkiem czyste uszka. Teraz kurację przechodzi Filuś. Maści zostanie jeszcze dla Józka i Majeczki. Nie wiem jakie uszy mają moje trzy dzikie kotki. Onka by nas zadrapała i zagryzła w momencie sprawdzania uszu, a  Czarnusia i Suzi nie dadzą się złapać.

Dziś Krzysiek ma bardzo trudna dniówkę, bo pracy dużo i do tego upał. W sobotę po  takiej samej wrócić tak zmęczony, że ledwie mówił. Podałam mu obiad do łózka i nawet nie wstał. Dziś będzie tak samo. Ja jeszcze praktycznie nie pracuję. Wróżę tylko poza portalem gdy ktoś się zgłosi. Na portalu bywam tylko na moment, żeby sprawdzić czy smsów nie ma albo emaili. Kilka było. Po zleceniu na krzyżówki juz odpoczęłam. Z pracą ruszę gdy Sebastian pojedzie. 

Wczoraj Krzysiek wykazał się inicjatywą co mnie zaskoczyło i zgrabił siano. Sebastian pociął sporo drewna, a później jeszcze umył garnki i wyszorował zlew. Doceniam moich obu mężczyzn... Zrobiłam oczywiście zdjęcie sianka. Jak ono pachnie. Przypomina mi sie wieś i poduszki napychane świezym sianem.

sierpniowa łąka

 

jak gorąco

powietrze drga i faluje

łąka pachnie słońcem i  ziołami

błądzę wśród pląsających traw

tu padam w ramiona

zarumienionych maków

tam spotykam rozesłany białym kobiercem krwawnik

widzę dziurawiec kapiący złotem i kwiaty oregano

żegluję w stronę ścieżki

zabierając z sobą bukiet wonności i czaru

 

11 sierpnia 2020 , Komentarze (6)

Wczoraj skończyłam obraz. Dziś zacznę kolejny. Fajnie mi się motyw łaki maluje i to nie ostatnie obrazy tego typu, ale po tym będzie chyba przerwa na chwilę i poczynię cos z wodą. Zgrałam kilka wzorów w tym fantastyczne tataraki - pałki i piękne irysy na tle wody. Mam też kilka wzorów z kopkami siana i łagodnymi zalesionymi górami. Też mnie kuszą. Już dawno nie miałam takiej weny na malowanie. Zwłaszcza, że i wiersze piszę z wielkim entuzjazmem. Tu jednak wybieram i już nie biorę udziału we wszystkich warsztatach. Teraz piszę już tylko wiersze białe i nie przejmuję sie tym, że są może mniej doceniane. Potrafię pisać zgłoskowce i rymowane, ale takie do mnie nie przemawiają. Moze to chwilowe... Miniaturka poniżej zajęła III miejsce na warsztatach...

***

jak gorąco

śledzę promienie słońca

igrające filigranem z cieniem złotolicych nawłoci

oddycham żarem twojej skóry

myśli czepiają się obłoków i tego co za chwilę

magia trwa marzę i zapadam się w ciebie

Zwierzęta padnięte przez upał. Spią i piją, le mniej jedzą. Mojego kota Filusia boli ucho. Strasznie sie denerwuje gdy dotykam i nadal nie znam przyczyny. Dziś moze je wyczyszczę, bo ma świerzbowca. Mruczek mój senior ciągle mimo upału leży na dekoderze. Nowy członek rodziny - Kajtuś to kot rozrywkowy. Bardzo lubi się bawić. Awantur jest coraz mniej, ale Majka i Rozi trzymają się od niego z daleka.

Niby nie jestem jeszcze na diecie, ale już staram się jeść mniej węglowodanów. Ma być tylko jeden posiłek z nimi. Nie będzie też juz jedzenia na raz polowy paczki krakersów czy chipsów. Podejście do diety gdy skończą  się upały, bo gdy gorąco zbieram wodę i nie chudnę.

Wczoraj mimo upału Sebastian zrobił trochę na dworze. Wyszedł w południe i ciął drewno. Wrócił wściekły i padnięty. Ostatnio przez ten upał mnie i Sebastianowi puszczają nerwy. Są sprzeczki ale raczej niegroźne. Upał nas męczy psychicznie. Po południu powiesił kilka obrazów...

Wczoraj skończyłam...

10 sierpnia 2020 , Komentarze (10)

Nowy tydzień i nadal upał. Mam stanowczo dość lata. Niech juz sie skończy. Miałam cichą nadzieję, ze całe będzie jak lipiec- chłodne i mokre. Niestety zawiodłam się na całego. Teraz po całych dniach lezę na kanapie przy wentylatorze, a praca koło domu też sobie leży. Byle do września...

Przytyłam kilo. Zemściły się ptasie mleczka, ciasta i krakersy. Muszę to zrzucić. Mam caly koktajl herba...ife i chyba wkrótce dwa posiłki zastąpię. Kusi mnie przejść na jakieś 6 tygodni diety gdy upały miną. Znowu restrykcyjnej oczywiście. Moze z tym środkiem co mam, bo almased zostawię sobie chyba na styczeń. W przyszłym roku chcę znowu cos koło 10 kg zrzucić. Marzenie to zobaczyć choć na chwilę 6 z przodu, ale jak będzie na stałe 73 też będę zadowolona. To by było zrzucone 30 kg. Coś czuję, że się uda.:) Muszę tylko znaleźć nową dietę, bo na te co stosowałam chyba sie organizm uodpornił.

Sebastian ma nową fryzurę. Włosy są z tyłu długie prawie do ramion. Jest grzywka i długie włosy na czubku, a boki całkiem łyse. To chyba jest modne. Wyglada moim zdaniem cudacznie, ale juz sie przyzwyczajam. Muszę, bo on jest fryzurą zachwycony. Nie mogę mu fryzury wybrać, bo i on mógłby chcieć wybrać moją, a do tego nie mogę dopuścić...

Wczoraj zerwałam kolejny bukiet do kuchni. Rośliny rosły na moim podwórku, bo nie pozwalam ich skosić. W bukiecie jest floks, krwawnik, paproć, pępwa, mierznica czarna, lepnica.

Nadal maluję i piszę wiersze. Wczoraj zaczęłam kolejny obraz łaki. Dobrze idzie i dziś skończę. Powstało też ostatnio kilka wierszy z latem w tle.

Sierpień

 

tak cicho       

tylko świerszcze muzykują z wiatrem

sad oddycha upałem

i otula  soczystym aromatem

jabłoni trzeszczących pod ciężarem dobra

jeszcze jeden krok

 i zrudziała trawa miękko

tuli się do stóp myśli błądzą

odpoczywam

dopieszczona dojrzałym latem i chwilą

9 sierpnia 2020 , Komentarze (8)

Odpoczywam mimo hałasu, który funduje mi Sebastian. On lubi telewizję, muzykę i nie znosi ciszy. Jeszcze w piątek uruchomił stary telewizor, bo nowy zepsuty od 3 tygodni. Czekam na naprawę gwarancyjną. Muszę ten hałas odreagować godzinnym conajmniej snem w sypialni. Śpię po południu. Wstaję jak nowonarodzona. Nie pracuję teraz zawodowo, bo urlop ale troszeczkę działam w kuchni. Do tego maluję i piszę wiersze, ale to choć czas zajmuje, nie męczy mnie.

Dwa miesiące afirmacji za mną. Zaczynam trzeci miesiąc z nową. To miało być zdanie Ja Agata kocham i szanuję siebie. Chyba jednak z tego szanuję muszę zrezygnować, bo ja nie tak do końca szanuję siebie, a właściwie odnoszę wrażenia, że nie do końca szanują mnie moi bliscy, a ja na to pozwalam. Nie stawiam granic. Czasem traktują mnie źle, a ja to znoszę i chyba tak do końca nie jestem gotowa by to zmienić. Gdybym chciała skończyłby sie mój spokój i dobry nastrój, bo musialabym zacząć walczyć, a może i zakończyć niektóre relacje. Nie chcę tego, bo te osoby choć nie idealne są dla mnie ważne i dają mi o wiele więcej, a walk psychicznych nie znoszę. Problem mam szczególnie z mamą i Krzyśkiem. Niby wiem, ze w ludzich warto dostrzegać dobro i tego sie trzymam, ale to czasem to trudne. W moim życiu zerwałam kontakty z niektórymi osobami ale były one zdecydowanie toksyczne. To byli źli ludzie i inaczej sie nie dało.

***

na krawędzi słów

pomiędzy ciszą a westchnieniem

przysiadło oczekiwanie

nabrzmiałe uczuciem

pozwalam myślom płynąć

chwytam chwile malowane błogością

i składam strofy

pachnące twoja skórą

pożądaniem i spełnieniem

pomiędzy ciszą a westchnieniem

na krawędzi słów

nie liczę czasu

on płynie z każdym oddechem

ucieka tak szybko

za szybko

8 sierpnia 2020 , Komentarze (8)

Koniec tygodnia. Dni biegną swoim torem. Sebastian działa. Pracuje pod wieczór, bo gorąco i na dworze w dzień nie sposób wytrzymać. Sebastian tak jak ja nie znosi upałów. Ja staram się siedzić w domu to upał mi nie dokucza. Mimo to juz czekam na jesień. Na razie śledzę nawłoć i wiadomości w internecie dotyczace sejmików bocianów. Nawłoć już prawie kwitnie. Część ptaków juz odleciała. Nie słychać kukułek i jaskółki też już są chyba w drodze. Lubię obserwować przyrodę. Z jej bogactwa czerpię natchnienie do moich wierszy i obrazów. Po niej, po zmianie pór roku widzę upływajcy czas, przemijajace zycie. Teraz czekam na 15 sierpnia. Dla mnie po Matki Boskiej zielnej zaczyna się późne lato. Natura ma wtedy do zaoferowania miedzy innymi bogactwo w ogrodach i sadach.

U mnie wszystko zarasta, bo upały nie dają mi plewić. Na razie kosimy podwórko, a Sebastian tnie drewno po rozebranej komórce. Sprzątam też w kuchni.

Mam ostatnio większy problem z kręgosłupem. Bardziej boli mimo robienia zabiegów uzdrawiania pranicznego, a nie powinien, bo ciepło. Tuż po zabiegu jest lepiej, ale efekt znieczulenia szybko przechodzi. Co gorsza zaczynaja mnie boleć biodra. Szczególnie prawe. To już większy problem. Martwię się trochę, bo niby ruchliwa nie jestem i trybu zycia nie zamierzam zmieniać, ale czasem jednak z domu wychodze. Poruszanie z bólem jest męczce. O operacjach nie myślę.

Wczoraj zebrałam pierwsze pieczarki. Zrobiłam z nich sos na trzy osoby. Wyszedł przepyszny. Rosna następne. Ponoć ma być do 7 rzutów.

***

odszedłeś

już cię nie ma

zabrałeś z sobą to co dobre

co dodawało skrzydeł koiło

szczęście troskę czułość

zostawiłeś puste dłonie i żal

na krawędzi słów przyczaiło się niewypowiedziane

dyszy uczuciami bucha gniewem

podsuwa myśli

nic ci już powiedzieć nie mogę

co muszę wykrzyczę bez słów tobie Bogu

i zapale znicz


7 sierpnia 2020 , Komentarze (16)

Sebastian przyjechał i jest. :) Kajtuś go zaakceptował, bo z nim spał. Przytulił się i rozłozył na poduszce obok jego twarzy. Wczoraj juz prawie cały dzień spał. Nadal jednak goni koty jeśli go sprowokują. Nic im nie robi tylko goni, ale one się boją. Jest jednak postęp, bo Rozi już nie wychodzi do kociej toalety i Majka wróciła na kanapę choć nadal na niego syczy. Z czasem będzie lepiej... 

Lekarstwo dla kotów, które kupiłam na świerzbowca usznego daję teraz Kajtusiowi i Rozi. Dziś czwarty dzień i zostało jeszcze trzy dni. Na razie wygląda na to, ze jest skuteczne. Uszy juz prawie czyste. Było dość drogie, ale w tubce zostanie po kuracji jeszcze bardzo duzo i chyba uda mi się dać go też pozostałym moim kotom z problemem. Został Filuś, Józek i Majka. Jeśli braknie pojadę do przychodni i kupię druga porcję.

Zaczęła się praca koło domu. Dziś chyba będzie koszenie podwórka. To też i moja praca. Sebastian chce ciąć drewno. W domu chcę umyc lodówkę z zewnąrz, bo już jest w łapki.

Będzie malowanie obrazu i chyba pisanie wierszy, bo wena krąży. Poezję kocham, ale podobaja mi się nieliczne wiersze publikowane w grupach na Facebooku. Tylko te, które mi sie podobają klikam. Nie klikam z grzeczności i dlatego moje wiersze nie są zbyt popularne. Doceniaja je administratorzy i moderatorzy. Zostały docenione w konkursach i na warsztatach. To mi wystarczy. Zauważyłam, ze sporo fajnych wierszy innych autorów jest niedocenianych. Za to sporo pulubień mają niekiedy wiersze bardzo przeciętne, ale osób społecznych i popierajacych znajomych. Z obrazami jest podobnie.

***

na krawędzi słów

usadowiło się piękno natury

gonię za jego przepychem

potrafię dotknąć płatka róży

namalować jej lico w brzoskwiniowej tonacji

pełne lśnień i niuansów

ale jak opisać subtelność dźwięków i aromatów

jak zakląć w słowa czar jesiennego poranka

gdy strzępki mgły suną z wiatrem

jak uchwycić smak soczystego jabłka

delikatność płatka śniegu

czy trel skowronka

nie potrafię

wena nie chce otworzyć ust

szepce tylko do poetów

nie wierszokletów

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.