Kolejny fachowiec mi odpadł, bo wycenił bardzo drogo. Policzył mi 40 zł za koszenie 8 m2 trawy. To stanowczo za dużo. Inne ceny pewnie tez zawyzył. Został mi jeszcze tylko jeden, który jest nieuchwytny. Trzeba będzie szukać dalej. Jestem dobrej myśli.
Wczoraj moja dzikawa koteczka Czarnusia weszła mi sama na kolana i siedziała z godzinę. Chyba jej było zimno, bo to niebywałe. Ja ostatnio coś marznę. Siedzę w swetrze i ręce mam lodowate, a Krzysiek chodzi z krotkim rękawem i mu cieplo.
Dziś Krzysiek pojechał do Urzędu skarbowego rozliczyć pity. To ostatni moment. W zeszłym roku miałam niedoplatę. Nie wiem co w tym roku, bo miałam trochę darowizn i nie wiem jaki to ma wypływ.
Krzysiek ostatnio jest dla mnie jakby lepszy. Już sie nie wścieka o to, że zerwałam kontakt z Sebastianem. Nie denerwuje sie też o remonty. Wczoraj mnie nawet przytulił co zdarza mu się bardzo rzadko. Ja próbuję się cieszyć jego obecnością choc to trudne. My do siebie nieźle pasujemy jako towarzysze życia, ale jest chory, nerwowy i dlatego życie z nim jest niełatwe. Wczoraj policzyłam swoje biorytmy partnerskie z Krzyśkiem. Są wyjątkowo wysokie.
Dziś chcę coś zrobić w domu. Do ogrodu nie wyjdziemy, bo Krzysiek wróci późno. Moze tylko wyjdziemy na chwilę na ławkę z Pikusiem. On bardzo lubi wychodzić na podwórko. Biega na długiej smyczy, wącha i je trawę, a później sie w niej tarza... To bardzo radosny i kontaktowy piesek.
Kupiłam zegarek i dwa swetry...