Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491886
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 stycznia 2018 , Komentarze (7)

Praca w domu się posuwa. Drewno przyjechało i wrzucone, szambo wypompowane. Teraz tylko zawór w piwnicy został do zrobienia. Może jutro, a może we wtorek. Po 20 I jeszcze węgiel ma przyjechać. Jak już będzie to nastanie błogi spokój. Będę mogła się skupić tylko na bieżących sprawach.

Dzisiejszy dzień chce przeżyć na luzie. przed chwilą wstałam. Luz polega na tym, że furtka jest zamknięta i cały dzień przechodzę w piżamie. Mam zamiar sporo spać. Wczoraj też tak było. Ten stan pogotowia w tygodniu gdy wiem, że muszę być przygotowana na wizyty np. kuriera trochę, a czasem bardzo, mnie męczy. Ja to chyba powinnam na wyspie bezludnej mieszkać i wtedy by mi było dobrze. Ludzie to dla mnie problem. Lubię kontakty ale nie bezpośrednie. Chętnie rozmawiam przez telefon ale już spotkanie jest problemem, bo ani ja nie lubię do nikogo chodzić ani przyjmować u siebie.

Wczoraj miałam problem z internetem. Była awaria w centrali. Pisałam tylko wróżby i horoskopy i to nie wszystkie. Dziś muszę się spieszyć, żeby przez weekend wszystko skończyć.

Co do wagi to tragiczna nie jest. Całe szczęście...

Menu: kotlety z sera i ziemniaków, jajecznica z piórkami cebuli, sałatka z jajek i warzyw, pomarańcza.

13 stycznia 2018 , Komentarze (13)

Od kilku dni jem mniej czyli około 1000 kalorii. Tak wiem, że to mało ale więcej nie chcę. Powiedziałam sobie, ze skoro lekarz psychiatra Krzyśka tak może na podtrzymaniu to ja mogę na redukcji. Babeczce ufam, bo ma dwa stopnie specjalizacji i sroce spod ogona nie wyskoczyła. Muszą szybko pierścionki zrobić się luźne, bo jakaś tragedia jest w tej chwili i pewnie do 100 kg bardzo blisko. Tak nie może być. Wagę około 90 kg psychicznie dość dobrze znoszę ale koło 100kg wpadam w panikę i dobrze, bo już nigdy tej wagi przekroczyć nie mogę. W sumie to jak się tak zastanowić to ja całe życie prawie tylko dwa posiłki dziennie jadłam. Nie jadłam śniadań. Zaczęłam je jeść dopiero gdy poznałam Krzyśka. Może tu jest pies pogrzebany. Może mniej kalorii jadałam niż 1200? To w zasadzie możliwe, ponieważ całe prawie moje dorosłe życie mój tryb życia był taki jak jest teraz. Pracowałam jako autor tekstów do czasopism i autorka krzyżówek. Pisałam na leżąco prawie oczywiście na kanapie. W wolnym czasie tez najczęściej leżałam. Ruchu nie było nigdy.

Menu: kotlety z sera, kotlety z płatków owsianych, ciecierzyca z warzywami, pomarańcza. Za dużo węgli:(

Odpoczywam ale na pół gwizdka tylko, bo mam zamiar wróżyć. Mam też na weekend do napisania kilka tekstów o jabłoniach. Do tego mam horoskop na pół roku i wróżbę z tarota na pół roku. Poza tym mam zamiar malować pastelami olejnymi na płótnie. Przez weekend na jedną szafkę do kuchni zarobię...:)

12 stycznia 2018 , Komentarze (4)

Koniec tygodnia, a ja mam nadal sporo pracy. Wczoraj wysłałam dwa teksty o sadownictwie, horoskop i kilka ezoterycznych. Dziś mam napisać kolejne. Pracuje oczywiście nocami, a w dzień śpię. Ostatnio raczej śpię lekko, bo zrobiłam trochę zakupów i czekam na kurierów. Zmęczenie dziś już czuję. Dobrze, że jutro sobota i odpocznę. Co prawda jeszcze nie wiem czy mi pracodawca teksty prześle do pisania ale nawet jeśli tak to chociaż się solidnie wyśpię.

Od kilku dni pewnie z nerwów, że w nocy jestem sama i ze muszę się ruszać, więcej jadłam. Muszę przystopować, bo brzuch mi urósł. Na razie się nie ważyłam i nie będę, bo się chyba załamię.:( Od dziś już będę się pilnować. To wszystko może z jelit zejdzie. Ja już chyba nigdy nie schudnę. Nikt kto mnie zna powodzenia  mi nie wróży.

Menu: kotlety z brukselki, makaron ze śledziami w oleju i serem, serek homogenizowany, pomarańcza

Krzysiek z pracy jest nawet zadowolony. Twierdzi, ze nawet lepiej mu pasuje niż sprzątanie na targu. Pracować będzie tylko na noc, nie codziennie oczywiście. Był we wtorek i idzie dopiero w poniedziałek. W tym miesiącu ma przepracować jeszcze 10 dni.

Ostatnie zakupy. Wszystko haftowane...

11 stycznia 2018 , Komentarze (20)

Wczoraj podałam kotom kolejną dawkę preparatu na robaki. Krew się nie polała, bo Krzysiek założył rękawice robocze. Niektóre małpy się szarpały ale lek jest w zawiesinie i większości podałam strzykawką. Kilka zjadło z mięsem. Pikuś też dostał choć warczał i szczerzył kły. Powinnam kupić preparat do uszu Crotamiton ale to lek na receptę i nie ma mi kto przepisać. Weterynarze wolą sprzedać preparaty kocie, bo to bardziej opłacalne. Próbuję kupić w internecie ale nikt się na razie nie zgłosił.

Dziś też mam sporo pracy w tym pisania. Tak będzie do końca tygodnia. Piszę po 4 godziny dziennie średnio. Czasem dłużej. Mam w tej chwili trzech pracodawców i nie szukam kolejnych na razie. Wszystko idzie ku dobremu. :)

Menu: kopytka leniwe, ciecierzyca z warzywami, serek homogenizowany, pomarańcza.

Moim problemem jest ruch. Odkąd Krzysiek pracuje mam go o wiele więcej, bo wszystko musze robić sama i ciągle z kanapy wstawać:( Kiedyś Krzysiek palił w piecu i dokładał, karmił koty i wypuszczał Pikusia, podawał mi picie i robił kawę, wstawał gdy koty broiły albo się gryzły itd. Teraz to spadło na mnie. Oj biedna ja biedna:((( We wtorek byłam tak zdesperowana, że gdy Majka broiła rzuciłam w nią jaśkiem, żeby nie wstawać. Teraz biedna się mnie trochę boi:( Gdzie te czasy gdy sobie leżałam po całych prawie dniach...

10 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Powoli planuję wystrój kuchni. Będzie w stylu rustykalnym łamanym tak jak łazienka. Meble maja być drewniane w kolorze olchy. Do tego trochę dodatków białych i niebieskich. Kuchnia ma być przytulna i swojska, a nie zimna albo elegancka. Wiele dodatków kupować nie zamierzam. Zostawię te co mam. Kupię jedynie chodnik tkany ręcznie w pasy, duży koszyk typu kobiałki i trochę kubków, bo mam półeczkę z uchwytami na nie. Musze też kupić półkę nad drzwi na ikony. Ikony poczynię sama.:) To chyba wszystko. sporo rzeczy przemaluję:)

Krzysiek był wczoraj po raz pierwszy w pracy w ochronie. Z początku klął, bo trzeba bardzo dużo chodzić. Chodzi się koło 2 godzin, później godzina przerwy i tak 12 godzin. Ma jednak nadzieję, ze się przyzwyczai. Na razie się nudzi chodząc.:( . Problemem jest to, ze to nie portiernia. Chodzi i nosi nawet krótkofalówkę. Boje się o niego, bo będzie pracować tylko na noc.

W najbliższym czasie jak się uda dzikie koty do nowego transportera wepchnąć to pojadę z nimi na przegląd ząbków. Coś mi się wydaje, że u dwóch będzie konieczny zabieg. 

Menu: kotleciki z batatów i pieczarek, ryż brązowy z sosem grzybowym, krokiety i pomarańcza. Jem za dużo węglowodanów i nie chudnę. 

9 stycznia 2018 , Komentarze (7)

Wczoraj miałam sporo pracy i dziś też będę mieć. Piszę codziennie po kilka dłuższych tekstów i wróżę. Zarobki mnie zadawalają choć dla innych to pewnie by było mało. Ja jednak nie mam wielkich potrzeb. Mam na jedzenie, opał, opłaty, drobne remonty, zwierzęta i pasje. Więcej nie potrzebuję. Na ciuchy prawie nie wydaję. Na kosmetyki tez mało. Luksusów typu markowe ubrania, drogie kosmetyki itp. mieć nie muszę. Lubię skromne życie i wcale nie zazdroszczę tym, którzy mają więcej.  Konsumpcyjne życie nie jest w moim stylu. Nauczyłam się oszczędności i teraz mi z tym dobrze. Wole krócej pracować i mieć czas np. na poczytanie książki czy na namalowanie obrazka. To dla mnie ważniejsze niż pieniądze. mimo wszystko jeśli pójdzie dalej tak jak teraz to na początku lutego kupię już 5 szafek dolnych do kuchni. Górne maja być tylko 3 i są tańsze. Oby Krzysiek pracy nie stracił to na początku lata może remont w kuchni zrobię:) Ulżyło by mi...

Po południu powinnam namalować obraz pastelami olejnymi na płótnie. Chcę kilka takich wysłać na bazarki dla bezdomnych zwierząt. Malować będę wiec przez parę dni. Podobrazia właśnie mi przyszły.

Dziś Krzysiek po raz pierwszy idzie do pracy w ochronie. Martwię się:( Od kilku dni bierze mniejsze dawki leków po których chce się spać. Na razie czuje się dobrze i trochę mniej śpi ale czy 12 godzin w pracy bez snu wytrzyma?

Menu: Bób z warzywami, kotlety z płatków owsianych, ryba, serek homogenizowany i pomarańcza.

8 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Mój ukochany kocurek Mruczek w tym roku skończy w okolicach lipca 12 lat. Jest najstarszy z mojego stada. To już wiek zaawansowany. Nie widać tego po nim. Jest zdrowy, bawi się jak kociak, je i jest dość pulchny. Nadal jest piękny ale może tylko dla mnie, bo ja uwielbiam buraski. Jedyny problem to ząbki, a raczej ich brak. Ma tylko kły. Ja kocham starsze koty. Są wspaniałe. Lubię się do nich przytulać gdy śpią. Mają takie mądre, wszechwiedzące oczy i taką dobra energię.

Wczoraj kupiłam nowy transporter dla kotów tym razem z wikliny. Ten co mam jest zasuwany na suwak i nadaje się  tylko dla spokojnych kotów. Inne się z niego uwalniają.

Dziś pracuję pilnie mimo wczorajszego wypadku czyli głębokiego skaleczenia sobie ręki, a konkretnie palca. U lekarza z tym nie byłam ale wystraszyłam się solidnie, bo krwi nie mogłam zatamować:( Już myślałam, że szycie będzie konieczne.

Menu: krokiety z pieczarkami, ciecierzyca, pomarańcza, serek homogenizowany

7 stycznia 2018 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień był spokojny. Pracy, konkretnie pisania było mało. Wieczorem poczyniłam obrazek. To kolejna wersja tego samego tematu. Poprzedni obrazek sprzedałam. Później kupiłam podobrazia pod pastele olejne. Nie przepadam za ta techniką na papierze ale za to ją lubię na płótnie. Kupiłam 10 niewielkich podobrazi. Powstaną na nich chyba kwiaty. 

Dziś może namaluję kota akwarelami. Koty się ładnie sprzedają na bazarkach, a ja je lubię malować. Tym razem na bazarki chce wysłać z 10-12 obrazków na papierze i kilka na płótnie. Do tego będą  2 świeczniki deku, termometr decu, z 10 kartek, czapka robiona szydełkiem i jak wejdą książki. Niestety mam tylko małe pudełka, a wszystko musze zapakować w domu, bo Krzysiek sobie może nie poradzić. To on będzie wysyłał. W wolnej chwili może się zabiorę za zdobienie butelek. Trochę ich nazbierałam... Powinnam kupić półkę do przedpokoju i część gotowych butelek na niej postawić. Teraz zajmują miejsce w pracowni na podłodze. Już tam nie ma gdzie stanąć:(

Menu: ziemniaki z sosem chińskim, serek homogenizowany, pomarańcza, fasola z brukselką i miodem. Zauważyłam, że odkąd nie jem mięsa nie mam prawie wcale napadów obżarstwa. Jem umiarkowanie. Ostatnio nawet kalorii nie liczę. Obym tylko schudła. Od kilku dni myślę o tym by odrzucić też ryby. Chyba na diecie wegetariańskiej tez się chudnie, bo nawet Vitalia miała chyba kiedyś taka dietę w ofercie. Szkoda, ze już nie ma. Z drugiej strony od jakiegoś czasu jest przymus wykupywania ćwiczeń do diety. To mi nie pasuje, bo ćwiczyć nie zamierzam i płacić za to nie będę przecież...

A na koniec Pikuś. On ostatnio śpi pod kołdrą Krzyśka. Pewnie mu zimno...


6 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Wczoraj sporo pisałam i trochę zarobiłam. Dziś jeszcze nie wiem czy będę pisać. Pracodawca milczy. Tak w zasadzie to dziś święto. Ja nie mam nawet ciasta, bo w sklepie nic nie było, a do miasta Krzyśkowi się jechać nie chciało. Upiec nie miałam z czego. Tak naprawdę to ja nawet nie wiem o co z tym dzisiejszym świętem chodzi. Nie przywykłam do obchodzenia go i jest mi obce.

Dziś późnym popołudniem chyba zacznę artystycznie działać. Trzeba by coś zrobić typu kartki, świeczniki, podkładki itp., akwarele, bo mam kontakt do fundacji, która organizuje bazarki na karmę i inne potrzeby dla bezdomnych zwierząt. Dawno nic nie wysłałam i źle się z tym czuję. Dziś może namaluję jakiegoś kota i może flamingi... Paczkę by trzeba za jakiś 10 dni wysłać, a nic nie mam zrobionego.

Menu: kotlet z sera, kotleciki z batatów i pieczarek, serek homogenizowany, pomarańcza.


5 stycznia 2018 , Komentarze (2)

W najbliższym czasie muszę kupić drewno do palenia. Jest wprawdzie jeszcze dużo węgla ale boję się śniegu. Może zasypać podjazd i będzie problem. Koło 15 stycznia trzeba tez będzie kupić węgiel. Muszę też wypompować szambo...

Krzysiek jeszcze nie pracuje. Czeka na kolegów, którzy nie zdążyli zrobić badań. On ma badania ważne do 2020 roku. Jest zdrowy jak byk ale nie robił cukru i cholesterolu. Tu nie koniecznie dobre wyniki wyjdą, bo je masę słodyczy i to kupionych, a do tego masę wędlin typu kupnych mielonek. Ja pracuję pilnie i pieniążków przybywa. Jak tak dalej pójdzie i Krzysiek pracy nie straci to szybko meble kupię.:) Będą kosztować trochę, bo mają być  koniecznie drewniane. Żaden luksus jednak. Ot zwykłe szafki od stolarza - trwałe i solidne bez bajerów, bo za nie płacić nie zamierzam. W najbliższym czasie dostaniemy też dopłatę za pole. Krzysiek ma działkę rolną, na której kuzyn coś uprawia. Parę groszy z tego jest.

Ostatnio było zlecenie na malowanie obrazków 10x10 cm. Zlecenie jest na 100 sztuk. Dużo zarobić nie dadzą ale dla mnie i wprawa ważna. Zgłosiłam się i czekam na szczegóły. Może się uda:)

Menu: fasolka po bretońsku wegetariańska, placki z batatów, sałatka jarzynowa z majonezem, pomarańcza

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.