Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490124
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 września 2017 , Komentarze (2)

No i decyzja podjęta. Zrezygnowałam z zajęć z rysunku sztalugowego na rzecz zajęć z Ikony, bo ikona mi chyba bliższa i trudniej o zajęcia tego typu w moim regionie. Zajęcia będą trwały cały rok. Spotkania raz w tygodniu w poniedziałki. Będziemy ćwiczyć rysunek postaci, dłoni, draperii oraz złocenia i malowanie. Gdy skończę ikona będzie mi bliższa. Szkoda mi tego rysunku, bo co prawda programu nie widziałam ale liczyłam na rysowanie węglem, sangwiną i pastele suche. Też to  bardzo lubię. Może w przyszłym roku się uda o ile zajęcia  tego typu jeszcze będą. Gdyby nie ten remont drogi i konieczność dojazdu na zajęcia taksówkami to kto wie może w obu bym udział wzięła. Przez ten remont mnie nie stać, bo taksówki drogie, a pieszo od autobusu ponad 1,5 km zasuwać nie mam zamiaru.

Wczoraj kupiłam kolejne karty. Tym razem to karty Lenormand i tarot koci. To już czwarta kocia talia. Zauważyłam, że kocham karty kupować. Mam na tym punkcie manię. Nie przejmuje się jednak, bo jeden woli kupować ciuchy i kosmetyki, a drugi karty i książki. Dlatego też świat jest taki właśnie fajny, że nie wszyscy są tacy sami.

14 września 2017 , Skomentuj

Żadnych cudów na dziś nie planuję. Będzie zwykły, mam nadzieję, że spokojny dzień. Na razie pracuję od godziny. Robi się tez pranie, bo się zaczęłam z tym spieszyć. Prań będzie jeszcze siedem plus prania mamy. Gdzie będę suszyć nie mam pojęcia, bo zapowiadają deszcze. Będzie też utrudnione mycie okien ale co tam jakoś damy radę. Zostały tez jeszcze z trzy dni sprzątania w sieniach. Tak po 20 minut oczywiście. Dziś już się za to po południu weźmiemy. Trzeba posprzątać w dawnej toalecie. Mam zamiar w niej zrobić składzik na szczotki i środki czystości.

Wieczorem chcę pomalować ostatnią poszewkę na poduszkę. Chyba tez będzie w kolorach jesieni. W najbliższym czasie poszewki poszyję i zabiorę się za zdobienie bombek i za robotę kartek. przed świętami by trzeba coś na bazarki kocie przesłać.

13 września 2017 , Komentarze (8)

Dziś wpis krótki, bo czas mnie goni. Byłam wreszcie na warsztatach pisania ikon. Wybierałam się od kilku lat i wybrać się nie mogłam. Na warsztaty się spóźniłam, bo w pierwszym spotkaniu udziału nie wzięłam. Panie które tez biorą udział już brały udział w warsztatach w zeszłym roku i wiedza o co chodzi. Dla mnie to nowość ale mi idzie. Atmosfera jest świetna. Podoba mi się tez muzyka, która gra w tle. Wyciszyłam się i zrelaksowałam. No i mam nowe hobby. Chyba ikona zostanie ze mną na dłużej. Już sprawdziłam ceny materiałów i pewnie w październiku to i owo kupię. Na razie oprócz ikony którą wykonam na zajęciach mam zrobić jeszcze z trzy do mojej kuchni. Później zobaczę co dalej. Pewne będę robić następne.

Na warsztaty dojechałam z przygodami, bo taksówką w obie strony. Tak będę teraz do miasta jeździć, ponieważ jest objazd i autobusy do centrum nie dochodzą. Zbankrutuję przez ten rok ale za to wygoda będzie.

A na koniec etapy powstawania ikony i znikam do pracy:(


12 września 2017 , Komentarze (14)

Dziś wstałam przed pierwszą. Krzysiek też, bo ma wolne. Dzień przywitał nas deszczem. Padało tylko trochę ale jednak. Po południu mamy zamiar trochę posprzątać. Trzeba się z tym spieszyć, ponieważ Sebastian ma przyjechać wcześniej o trzy dni. Zmiany są w tym względzie z powodu mojego kursu pisania ikon. Spóźniłam się na niego ale według babeczki prowadzącej nadgonię. Warsztaty jutro o siedemnastej. Będą co tydzień w środy do końca miesiąca. Jeśli chodzi o ikonę to warsztaty kusiły mnie od zeszłego roku albo i dłużej. Mam zamiar przygotować dla siebie kilka ikon nad drzwi w odnowionej kuchni. To stary zwyczaj. Tak kiedyś ikony były umieszczane w domach na wschodzie i mnie się to spodobało. Tak ma być też u mnie.

Pieniądze na remonty i inne wydatki się zarabiają. Dziś mam pisać horoskop na portal, opowiadanie. Mam tez zrobić horoskop indywidualny i koloroterapie wahadłem. Do tego doszło robienie sosu pomidorowego, a właściwie z kabaczka i pomidorów do słoików. Dzień będzie więc zajęty i owocny.

Sebastian dziś był na grzybach i przyniósł dwa 10 litrowe wiadra prawdziwków. Już się suszą dla mnie:)

11 września 2017 , Komentarze (2)

Jesień blisko i to widać i czuć nie tylko po pogodzie. Dziś na schodach do ganku spotkałam mysz z dwoma małymi myszkami usiłowały dostać się do domu. U mnie w domu też już myszy są, bo ślady znajduję. Ja ich nie zwalczam jakoś specjalnie. Czasem wprawdzie żywołapkę chcę kupić ale mi schodzi. Koty i Pikuś już zaczęły więcej jeść i to sporo więcej. Wręcz ich napaść nie mogę. Szczur, który u mnie w piwnicy rezyduje od kilku lat też chyba zimę czuję, bo zaczął się pokazywać w sieni. Przypuszczam, że znowu mi się za ziemniaki w piwnicy weźmie. Też go nie zwalczam choć o higienę dbam bardziej niż wtedy gdy go nie było, bo chorób się boję. Sebastian się na niego czai ale się z nim kłócę. On też biedak chce żyć, a w końcu ludzie szczury specjalnie w domach hodują i zachwycają się nimi, bo miłe i inteligentne. :))))

Wczoraj kupiłam nową talie kart Lenormand. Chodzą za mną jeszcze jedne i kolejna talia tarota. Tarot to Mistical Tarot Cats. Talie w Polsce nie były dostępne ale na bazarku ezoterycznym jest jedna do sprzedania. Talia jest trudna ale jak pieniądze jakieś do mnie dotrą to ją kupię. Może już w ciągu 2-3 dni. Wszystko jest do opanowania. No prawie wszystko, bo np. języka obcego, a konkretnie angielskiego, tańca i prowadzenia samochodu nie jestem w stanie opanować. Uwielbiam kocie talie.


10 września 2017 , Komentarze (2)

,,Moja miłość ma zielone oczy" to tytuł roboczy nowego tomiku, który wczoraj zaczęłam pisać. Tomik będzie o kotach w sam raz dla kociarzy. Pisze mi się fajnie. Wprawę mam, bo od jakiegoś czas piszę dla Kocich Spraw. Antologią i książkami upamiętnię moich bliskich to i koty by trzeba było. Może nawet parę zdjęć wstawię.

Poza tym mam problem, bo wcześniej się zaczęły warsztaty z ikony. Nie wiedziałam o tym, a strasznie chciałam wziąć w nich udział. Teraz czekam na decyzję czy mogę jeszcze dołączyć. Bardzo chcę. Nie wiem też czy nie będzie zajęć z ikony co tydzień przez cały rok. To by było bardzo ciekawe ale ja już się zapisałam na rysunek sztalugowy. W dwóch zajęciach nie mogę wziąć udziału. Poczekam więc chyba, bo może te zajęcia z ikony jeszcze kiedyś będą. Rysunek był w zeszłym roku i w tym powtórka. Może i z ikoną tak będzie. Wygląda na to, że moja edukacja artystyczna nie będzie miała końca, bo kusi mnie jeszcze malarstwo sztalugowe i akwarela.

Poza tym dziś przetwory na mnie czekają i kurs. Nie bardzo mi się chce działać ale to samo się nie zrobi...

9 września 2017 , Komentarze (10)

Dziś mimo weekendu będę działać. Roboty sporo i do tego dwie godziny kursu ezoterycznego. Dzisiaj wyznaczyłam sobie bardzo niewdzięczne zadanie. Mam mianowicie zrobić porządek z doniczkami po kwiatkach. Do tej pory było tak, że każdego kwiatka, który umarł Krzysiek wynosił do sieni i ustawiał wzdłuż ściany:(. Teraz wszystko z sieni ma zniknąć więc i doniczki z ziemią. Na razie wynieśliśmy je na dwór przed dom i trzeba to teraz sprzątnąć. To zadanie dla mnie, bo Krzysiek nie wie, które mają trafić do śmieci, a które do komórki. Gdy to zrobię będzie luz i odetchnę. W sieni jeszcze trzy dni pracy zostało tak po 20 minut, bo dłużej tego nie zdzierżę na jeden raz. Później jeszcze tylko wyniesienie starej boazerii, malowanie i zdobienie. To ostatnie już przyjemne będzie. Gdyby to ode mnie zależało to bym tez porobiła porządek we wszystkich komórkach i składzikach. Na razie jest porządek tylko w mojej. Mama swoich dotknąć nie pozwoli. Trzeba by też dziadostwo ze strychu wyrzucić. W piwnicy już porządek jest i do usunięcia zostały tylko dwa piece po centralnym ogrzewaniu. Trzeba je sprzedać na złom o ile kogoś kto potnie znajdę. Może tym zajmie się Sebastian zimą?

Poza tym będę robić sałatkę z cukinii, marchwi i papryki. Jutro ketchup z cukinii.

Rower stacjonarny sprzedałam za 120 o ile facet się nie rozmyśli. Strasznie tanio, bo kosztował 300 a używałam go mało. Nie było jednak innych ofert, a mnie tylko zawadzał. No i sam ode mnie odbierze. To korzyść, bo kombinować nie będę musiała. Sprzedałam też książkę o jodze. Mam jeszcze kilka ale te już u mnie zostaną. Może jeszcze kiedyś wrócę do ćwiczeń choć się boję o stawy...

A na koniec zdjęcie mojej rabatki z ziołami..

8 września 2017 , Komentarze (4)

Dziś wstałam dość wcześnie, bo Krzysiek ma kolejny dzień wolny. Dostał dwa dni wolne, bo musiał iść do pracy w niedzielę. Dziś jedzie do miasta po zakupy i wypłatę do banku. Jak wróci może już kupię szafę do sypialni. Trochę boje się składania ale w całości można kupić jedynie antyki chyba. Antyki cóż...Są cudne ale nie kupię, bo się boję kupować w internecie, a w Desie u mnie szafy nie ma w cenie choć trochę zbliżonej do ceny tej szafy która kupuję. Moja szafa będzie drewniana z sosny też ładna z płycinami. Będzie pasowała do giętego metalowego białego łóżka z Ikei. O luksusach nie myślę, bo banku nie obrabowałam. Ma być skromnie, wygodnie i praktycznie. Meble musza być trwałe, bo nie mam zamiaru ich za kilka lat zmieniać. Nie lubię zmian i ruchu z nimi związanego. Już nie kupie mebli z płyty, bo postoją pięć lat i tylko do wyrzucenia się nadają. Tak mam z tymi z pokoju dziennego. Segmencik był ładny, pojemny, praktyczny i postał parę lat. Teraz wszystko się chwieje i okleina obłazi. Muszę kupić nowy, a mnie skóra ciernie na skręcanie i robotę przy przenoszeniu, układaniu i wynoszeniu.

Poza tym będziemy sadzić zioła, bo przyszły. Mam też zamiar pozszywać jaśki, bo jutro czasu nie będzie. Pewnie będę robić przetwory o ile nie zapomnę warzyw dziś na nie kupić. Może to będą buraczki, a może cukinia, bo fasolki mam dość. Dziś też może Krzysiek grzyby do suszenia kupi.

7 września 2017 , Komentarze (18)

Jak czytacie to będę pisać dalej. Wczoraj pracować mi się nie chciało. Zmusiłam się jednak ale nie pracowałam przez całe popołudnie, bo dwie godziny spałam jak zabita. Zwinęłam się pod kocykiem przytuliłam do Mruczka i dalejże spać. Obudziłam się połamana, ponieważ koty na mnie wlazły i niewygodnie mi było. Mimo wszystko uwielbiam z kotami spać i to, że ich dużo wcale mi nie przeszkadza. Dziś chyba spania nie będzie, bo musze podgonić pisanie opowiadań. Odezwało się tez do mnie kolejne wydawnictwo z propozycją wydania tomiku poezji. Oferta jest nawet dość interesująca i nie tak kosztowna jak w poprzednim wydawnictwie. Może to przemyślę i coś wydam w przyszłym roku. Dwa tomiki w tym haiku czekają, a dwa się piszą. Piszą się tez opowiadania i wierszyki dla dzieci. Myślę też czy by jeszcze raz nie wydać tomiku z aforyzmami. Tomik był wydany przez Wydaje, które szybko z rynku zniknęło i tomik już nie jest dostępny. Trochę mi szkoda tej pozycji. Aforyzmy były o miłości i z dedykacją dla Krzyśka...

Poza tym dziś mam również dalej sprzątać w sieni. Nie cierpię tej roboty i pewnie nie poświęcę jej dużo czasu. Trzeba jednak wykorzystać czas, bo Krzysiek ma wolne i może cos w domu zrobić.

6 września 2017 , Komentarze (18)

Praca koło domu powoli się posuwa do przodu. Rabata ziołowa już jest częściowo zajęta przez te zioła, które miałam. Trochę ziół kupiłam i na nie czekam. Jak się przyjmą i rozrosną to wiele miejsca do sadzenia na wiosnę nie zostanie. Można ją co prawda powiększyć ale nie wiem czy jest sens. Poza tym porządki. Wczoraj trochę zrobiliśmy w sieniach ale do końca jeszcze daleko. Na razie napełniamy dziadostwem worki. Ze dwa tygodnie zejdzie, bo Krzysiek codziennie robić nie może. Nieraz jest zajęty czym innym, a nieraz za bardzo zmęczony. Jutro mam nadzieję sprzątać dalej. W piątek już  chyba nie da rady, ponieważ jedzie do miasta i wróci późno.

Zastanawiam się czy nie zniknąć z Vitalii chociaż na jakiś czas. Niby jestem na diecie 1300 kalorii ale nie chudnę i dieta mnie ostatnio nie interesuje. Zdrowy tryb życia z ćwiczeniami itp też nie. Wręcz mnie to nudzi. Pisze codziennie ale nie o odchudzaniu. To nie bardzo miejsce na pisanie bloga o życiu.

A na koniec poduszki, które wczoraj pomalowałam...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.