Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490659
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 września 2017 , Komentarze (10)

Wstałam wcześnie, czekam na Sebastiana i jak zwykle się drogą denerwuję. Chciałabym, żeby już dojechał. Dziś pewnie niewiele zrobię, bo będziemy gadać. Planuję tylko wysuszyć owoce i zioła na porcję herbatki. To będzie mięta, jabłka i śliwki. Dodam później cynamonu, goździków i rodzynek. Zobaczymy co wyjdzie, bo takiej jeszcze nie robiłam. Jak będzie smaczna zrobię w przyszłym tygodniu więcej. Po południu chyba też umyję okno o ile deszczu zbyt dużego nie będzie, a może Krzysiek umyje.

Wieczorem jak mój gość uśnie może poczytam i coś namaluję. Jeśli już to raczej akwarele będą w robocie, bo pastele to kilka pudełek i nie będzie ich gdzie położyć. Ostatnio czytam sporo wierszy. Studiuję antologie i buszuje po portalach poetyckich. Wiersze tez piszę.

Jestem już jakiś czas na diecie 1300 kalorii i przytyłam 1 kg. To chyba wina węglowodanów, które teraz z upodobaniem wcinam czyli domowego chleba, klusek i ziemniaków. Muszę chyba pomyśleć o dukanie albo o nisko węglowodanowej, bo już z trudem buty zapinam. Przecież jeszcze trochę i do setki dobiję co uważam za swoistą tragedię. Teraz jednak na inną dietę nie przejdę. Jeśli już to po Nowym Roku dopiero. Tak jest co rok. Bujam się pomiędzy 90 a 100kg. To chudnę to tyję. Poniżej już chyba nie zejdę, bo musiałabym węglowodany odrzucić na stałe, a ja je kocham.

24 września 2017 , Skomentuj

No i nie wiem co będzie z moją łazienką. Miał mi zrobić remont brat Krzyska ale się obraził, bo nie zgodziłam się na to co chciał w mojej łazience robić. Chciał równać ściany gipsem, a ja chcę zachować nietynkowane częściowo cegły. Do tego szorstki, nierówny tynk i celowe pęknięcia. To wszystko  ma być pomalowane na biało. Nie zgodził się na kawałek ściany z desek w toalecie i uparł się, że mi zamontuje o zgrozo akrylową wannę. Nie cierpię plastiku, a wanna ma być tradycyjna stalowa tak jak dawniej bywało. Łazienka ma być na stary styl i rustykalna, a nie bezosobowe, nowoczesne pudełko bez duszy. Efekt był taki, że wyszedł wściekły. Nie zamierzam go przepraszać, bo nie widzę swojej winy. To w końcu moja łazienka i  ja decyduje jak ma wyglądać. W dodatku nie chciałam go wrobić w więcej roboty. Wręcz przeciwnie miałby jej mniej i to sporo mniej. Teraz łazienkę zaofiarował mi się zrobić Sebastian i to taką jak ja zechcę. Problem w tym, że może to wyjść o wiele drożej, bo nie ma samochodu i wszystko trzeba będzie wozić transportem płatnym o ile nie taksówkami, a jest objazd i to sklepu kawał drogi... Mogę też poprosić o remont znajomego budowlańca. Nie wiem tylko czy ma czas. On jest tani.

Poza tym to dziś mam prawie wolne. Zrobię tylko parę słoiczków jabłek i napiszę opowiadanie. Może też zrobię porządek w szafie. Trzeba by przejrzeć rzeczy typu na po domu i to i owo wyrzucić. Powinnam tez zrobić remanent w bieliźnie i wyrzucić wszystką, którą noszę w domu. Trochę tego będzie, bo zrezygnowałam z noszenia w domu staników i kuszących majtek. Teraz zamiast koronek noszę trykotowe ]:> Wyglądam jak wyglądam ale jaka za to wygoda...:)

23 września 2017 , Komentarze (2)

Dziś dzień prawie bez pracy. Zrobię tylko parę słoiczków dżemu ze śliwek i będę odpoczywać od prac domowych. Całkiem wolnego mieć oczywiście nie będę, bo nigdy nie mam. Pracuję to znaczy wróżę codziennie. Dziś chcę też napisać opowiadanie ale to nic w porównaniu do pracy w domu typu sprzątania. To mnie tak strasznie męczy, że ani pół godziny nie wytrzymuję. Zawsze tak miałam. Zmęczenie i fizyczne i psychiczne. Ot taka natura. Nie nadaję się do tego typu prac i podołać im nie mogę.:(

Na czacie na portalach będę siedzieć od jakiejś 14:30 do 3:00 w nocy. W międzyczasie będą krótkie przerwy na rozmowy z moimi facetami, a w zasadzie z Sebastianem, bo Krzysiek rozmowny nie jest. On towarzystwa nie potrzebuje i nie może zrozumieć jak można godzinami przez telefon gadać albo siedzieć i gadać. Jak przyjedzie Sebastian to pewnie wyniesie się do sypialni i tam będzie leżał z książką albo krzyżówkami. On nie ma nic do Sebastiana i pewnie niejedno piwo z nim wypije ale poza tym siedzieć z nami nie będzie. Taki już jest.

Wieczorem pewnie będę coś działać- malować albo pisać wiersze albo jedno i drugie. Pewnie też będę czytać. Ostatnio czytam sporo poezji głownie antologie, w których zamieszczone były moje wiersze. Jutro dzień będzie podobny, a w poniedziałek ma przyjechać Sebastian i zacznie się mój urlop na pół gwizdka, bo będę wróżyć ale bez rozmów przez telefon...

22 września 2017 , Skomentuj

Nadal żyję malowaniem i pisaniem ikon. Znalazłam nawet w internecie podręcznik pisania ikon. Ten sam ma moja instruktorka. Książka jest dość droga ale chyba ją kupię w przyszłym miesiącu. W środę dostałyśmy od prowadzącej komplet pędzli do pisania ikon więc ten wydatek mi odejdzie. Chcę też na początek kupić tańsze więc niestety gorsze pigmenty. Te lepsze naturalne są drogie. Niektóre po trzydzieści i więcej złotych jeden kolor. Te gorsze nie są niestety tak świetliste. Niektórzy malują ikony akrylami i olejami. Tez ponoć tak można ale to już nie to. Moja instruktorka uczyła się Supraślu. To ma wiedzę z pierwszej ręki. Trzeba też będzie kupić złocenie w arkuszach i różne preparaty. Deski tez tanie nie są. Powinny być z drzew liściastych np. z lipy. Jedną deskę mam. Potrzebuję na początek jeszcze dwie.

Co poza tym? To końcówka prac porządkowych w sieniach i przyległościach. Pozostały teraz tylko okna do mycia i drobne prace przy roślinach czyli zasilenie drzew i przesadzenie kilku roślin w domu. Później będzie też sprzątanie po remoncie łazienki ale to już nie będzie takie żmudne. Już widzę koniec tych prac, które mnie męczą i których nie cierpię. Będę więc miała więcej czasu na zajęcie się tym co lubię...:) Z remontu kuchni w tym roku zrezygnowałam. Kupię tylko przed świętami nowy stół i niech te stare meble jeszcze stoją do wiosny o ile się nie rozpadną. Może na początku marca zbiorę na to siły psychiczne i meble zmienię...Krzysiek odetchnął. Oby tylko zima nie była tak ostra jak zapowiadają, bo z remontu wtedy nici...

21 września 2017 , Komentarze (2)

U mnie pogoda jesienna już od kilku dni. Wczoraj jadąc na warsztaty chyba nie do końca sobie z tego zdawałam sprawę, bo za lekko się ubrałam i zmarzłam. Codziennie w domu pale już w piecu. Kocham jesień ale tęsknie teraz do tej słonecznej i ciepłej, do tej kolorowej, do babiego lata. Teraz aura przypomina raczej listopad. Za wcześnie na te słoty...Tyle dobrego, że grzyby rosną. Może i ja się wybiorę szukać gdy Sebastian przyjedzie. Kiedyś bardzo lubiłam na grzyby chodzić. Teraz już nie, bo nie potrafię w moim lesie szukać.

Wczoraj na warsztatach poszło mi bardzo dobrze. Zauroczenie ikoną mi nie przeszło. Wręcz przeciwnie. Po powrocie zrobiłam już listę co kupię w październiku. Znalazłam sklepy z wszystkim co jest potrzebne do pisania ikon. Kupie oczywiście i będę w domu działać. Na początek myślę o aniołach. To będą oczywiście kopie. Dobrze, że na zajęcia na przyszły rok już się zapisałam, bo osób chętnych jest coraz więcej. Krzysiek pomstuje, że mu do domu obcą religię przynoszę jakby pogaństwa było mało. :)

Dziś gdy skończę co mam zrobić, a dużo tego nie ma zabiorę się chyba znowu za suche pastele. Jeszcze nie wiem co poczynię czy kolejne kwiaty czy pejzaż czy może portret. Trochę zdjęć sobie wydrukowałam. Mam więc co malować.

20 września 2017 , Komentarze (8)

Wczoraj niespodziewanie musiałam plany trochę zmienić, bo zawarłam umowę na wróżenie z kolejnym portalem. Kiedyś już z nimi współpracowałam ale wtedy to były tylko smsy, czaty i email. Teraz doszły dodatkowo telefony. Trzeba było do nich więc teksty od razu jakieś napisać. Wysłałam dwa. Skończyłam też i wysłałam horoskop na portal. W sieniach powoli robi się porządek. Do końca tygodnia na pewno skończymy. Jeśli chodzi o prania te okresowe to już tez koniec widać, bo zostało jedno na czwartek.

Dziś mam warsztaty z ikony i cały czas o tym myślę. Będę już chyba malować, bo złocenie przecież położyłam i zabezpieczyłam. Będzie też chyba teoria. Mam wprawdzie książkę ale warsztat to warsztat

Wczorajszy obrazek pastelami suchymi i znikam do pracy...:)

19 września 2017 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień potraktowałam nieco ulgowo jeśli chodzi o pracę. Wróżyłam dopiero po 22 i nie napisałam ani jednego tekstu. Udało mi się za to podgonić prace w domu, bo posprzątałam w jednym składziku. Wieczorem w robocie były pastele suche. Powstał kolejny portret Krzyśka. Zdjęcie znowu nie bardzo oryginał przypomina, bo oczy wyszły szare, a są niebieskoszare. Usta powinny być bladoróżowe. Nie widać też za dobrze cieniowania. Strasznie jestem tępa jeśli chodzi o robienie zdjęć. Nie idzie mi to. Nie chce mi się też wychodzić z tym na dwór i robię przy świetle od żarówki. Stąd takie kwiatki. Jeśli chodzi o portret to jestem nawet dość zadowolona. Podobieństwo jest. Myślę, że kiedyś dojdę do lepszych wyników tylko ćwiczyć muszę. To w końcu moje pierwsze portrety. 

Dziś już pracować będę. Będę też sprzątać, prać i chyba umyję okno jeśli zdążę i nie będzie za bardzo padać. :(  Gdy się odrobię pobuszuje na Facebooku. Ostatnio znowu siedzę na grupach wróżbiarskich i z poezją. Może też napiszę kolejny wiersz i coś namaluję. Wczoraj zagruntowałam sobie podobrazie to może dziś złapie za pędzel i akryle będą w robocie? Krzysiek ma dziś wolne i do miasta jedzie. Może znowu grzyby do suszenia kupi? Jutro kolejny wolniejszy dzień, bo będzie podporządkowany warsztatom...

18 września 2017 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień był spokojny. Z domu nie wychodziłam. Sporo zrobiłam w tym dwa prania. Najważniejsze to to, ze wysłałam wiersze do antologii i uszyłam jaśki i woreczek na grzyby. Później napisałam tekst o nawłoci, dwa wiersze i zrobiłam kartki świąteczne do paczek na bazarki kocie. W międzyczasie upiekłam chleb i zrobiłam kompoty z jabłek do słoików. Tym razem chleb był pszeniczno- żytni razowy. Ten chleb piekłam po raz pierwszy i wyszedł doskonały. Pochłonęłam od razu pół. Trochę z masłem, trochę z serem żółtym i resztę z domowym dżemem. Moja sylwetka pewnie ucierpiała ale co tam. Raz się żyje, a przynajmniej innych żyć się nie pamięta:)

Dzisiejszy dzień też ma być spokojny i też będę siedzieć przez cały czas w domu. Dziś planuje zrobić kolejne pranie. Chce też posprzątać w sieni. Będzie też oczywiście jak co dzień wróżenie.

Wrześniowo

Idzie wrzesień łąką lasem
grzybów  pełne kosze niesie
rydze zbieram tuż za sadem
niech się wproszą na śniadanie
 
przy tarasie kasztan broi
już owoce rzuca lśniące
jarzębina się rumieni
nawłoć tańczy w pełnej krasie
 
brzoza liśćmi złoci miedze
mgły poranne pieszczą twarze
 astry wrzosy śliwki piękne
babie lato daje w darze
 
wnet październik już nastanie
i jesieni poda dłonie
natura już oczy zamknie
zima senną ją zastanie

17 września 2017 , Komentarze (6)

Mimo niedzieli działam. Mam do zrobienia kompoty z jabłek do słoików. Do przerobienia jest około 2 kg. Regał do spiżarni wreszcie został skręcony i już na nim przetwory stoją. Miejsca jest masa. Będę jeszcze sporo przetworów w tym roku robić. Musiałam jednak z przetworami zwolnić. Kupuję tylko na jedną porcję do roboty, bo wszystko się poza lodówką psuje. Ostatnio pomidory już po dwóch dniach leżakowania w lodówce żaby się zrobiły.  Nie zdążyłam ich przerobić. Chcę tez dziś zrobić pranie. Poza tym będę pracować nad wierszami do antologii. Niby są gotowe ale trzeba je dopracować, wygładzić. Chcę je szybko wysłać.

Po południu chcę zeszyć poszewki na jaśki i może coś artystycznego podziałam jak zdążę. Bardzo mnie kusi portret pastelami i karteczki świąteczne.

Wrzesień


Uwiódł mnie

fioletowymi wrzosami

słońcem w drżących pajęczynach

poranną mgłą

otulającą wyniosłe nawłocie


iIe trzeba ulotnych wrażeń

ile magicznych chwil

bym zechciała

powitać jesień


wczoraj pierwsze liście

płynęły z wiatrem

dziś jarzębiny

rzuciły czar

jutro październik

stanie w progu

a ja mu podam dłonie

16 września 2017 , Komentarze (4)

Karty kipper kupiłam kilka miesięcy temu ale podchodziłam do nich jak pies do kija. Niby próbowałam wróżyć ale nie mówiły do mnie. Prawdę mówiły gdy wyciągałam kartę dnia. Okazało się, że wróżyłam nimi nie tak jak trzeba. Wczoraj zrobiłam układ z wszystkich kart według podręcznika i odczytałam to co ma się zdarzyć do końca miesiąca. Karty ułożyły się śpiewająco, bo dużo z tego co wyszło powinno się zdarzyć. Czy reszta też zobaczymy...Chyba jednak przysiądę fałdów i postaram się te karty opanować w stopniu dobrym. Niestety nie można tych kart nigdzie osobno kupić. Są tylko te co ja mam z podręcznikiem. Chyba kupie drugi komplet na wymianę. Przydadzą mi się te karty gdyby miała kiedyś wróżyć w domu. Mam do opanowania jeszcze karty anielskie. Czy mi się uda nie wiem. Są trudne i jest ich ponad 70. W dodatku się je odwraca. Mam tez karty cygańskie i klasyczne. To już wszystko. Inne są ale mnie nie interesują. Sama nie wiem czego się jeszcze uczyć. W tej chwili stawiam tarota i lenormand. Czasem jednak ludzie proszą o klasyczne. Klasyczne kiedyś stawiałam ale bardzo dawno i tylko talie do 24 kart. Teraz kompletnie do mnie nie przemawiają i nie uruchamiają mi intuicji. Kupiłam kocią talie to może kiedyś do nich wrócę. A może kiedyś zaprojektuje własne karty?

Pogoda taka sobie- nostalgiczna. Jest zachmurzone, a rano padało. Biedny Krzysiek musiał iść do pracy. Jakie to szczęście, że ja pracuje w domu. Sebastian był dziś na grzybach. Znowu znalazł całe 10 litrowe wiadro. Tak to ja rozumiem. Jak tyle grzybów jest to można do lasu chodzić. Sama bym chodziła, bo lubię grzyby zbierać, a nie szukać. Swoją drogą trzeba by do lasu się wybrać i zobaczyć czy już jesień do niego zawitała.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.