Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1499955
Komentarzy: 54648
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 stycznia 2017 , Komentarze (15)

Wczoraj byłam chora. Wcześniej chorował Krzysiek. Powaliła nas jakaś grypa żołądkowa chyba. Przeszło samo po domowych środkach, ale nacierpieliśmy się nieźle. Dziś jeszcze całkiem do siebie nie doszłam. Wczoraj spałam cały dzień z przerwami. Dobrą stroną jest to, że nie jadłam i schudłam dwa kilo. To woda ale i tak cieszy. Dziś zjem mało to waga może będzie spadać. Przez to świąteczne szaleństwo z przesytu straciłam zupełnie apetyt. Czas ruszać do boju z wagą. Który to już raz?Sporo razy było. Wcześniej zawsze mi się udawało. Ostatnie lata to porażki. No cóż zobaczymy jak będzie tym razem. Mam zamiar wytrzymać rok na diecie z małą ilością węglowodanów typu ziemniaki, pieczywo, kluski. Pieczywo odrzucę łatwo, ale ziemniaki będzie trudno. Problemem będą również zakupy warzyw przez najbliższe miesiące. moi dostawcy zaczną jeździć chyba dopiero w marcu.

Jutro już koniec urlopu. Czas zabrać się do pracy. Mam zaległe wróżenie i horoskop do zrobienia.

A na koniec myśl...

Miłość jest rozkosznym kwiatem, ale trzeba mieć odwagę zerwać go na krawędzi przepaści. - Stendhal

7 stycznia 2017 , Komentarze (40)

Wczoraj zmarzłam i moi mężczyźni zmarzli. Krzysiek był mimo święta kilka godzin w pracy. Później jeszcze mróz mu dokuczył gdy stał na przystanku. Nie dało się wyłgać. Musiał iść mimo bólu ręki. Ręka boli go od czasu gdy spadł ze strychu w pogoni za Śnieżkiem. To już ponad miesiąc. U lekarza oczywiście nie był. Dziś nadal zimno. W piecokuchni palimy prawie od rana. Krzysiek klnie, bo musi nosić węgiel. Musiał również narąbać więcej drewna. Teraz żałuje, że nie poprosił o narąbanie drewna Sebastiana. On by to zrobił...

Tablet graficzny już mam. Niestety nie potrafię wgrać sterowników. Nawet nie próbowałam. Zaniosę do punktu razem z nowym komputerem. Wczoraj kupiłam sobie tabletki na odchudzanie. Ponoć działają. Czytałam o nich nawet na Vitalii. Chodzi o  forskolin. Zobaczymy czy mnie pomogą. Dobrze by było. Przytyłam prawie 10 kg w przeciągu kilku miesięcy. To jakiś koszmar...Jadłam około 1600 kalorii więc na poziomie PPM. Coś te wszystkie przeliczniki są do kitu. Ludzie nie są robotami i nie da ich się porównywać. Wygląda na to, że ja na podtrzymanie muszę jeść 1300, bo taką mam przemianę materii. Aby chudnąć muszę chyba jeść jeszcze mniej...Tylko ile?

6 stycznia 2017 , Komentarze (19)

Fala mrozów nadeszła. U mnie wczoraj było mroźno w dzień. Dzisiejsza noc była bardzo mroźna. Tak ma być jeszcze kilka dni. U Sebastiana mrozy większe. Wczoraj późnym popołudniem Krzysiek rozpalił w piecokuchni. Dziś palimy od rana. W domu da się wytrzymać choć rano było w najcieplejszym pokoju 14 stopni. Martwię się o Śnieżka, który jeszcze zejść na dół ze strychu nie raczył. Krzysiek wczoraj zmarzł w pracy i Sebastian też, bo reperował na dworze samochód. Dziś też obaj pracują na dworze... Nie lubię ostatnio zimy, a ostrych mrozów szczególnie. Nawet śnieg mnie nie cieszy, bo trzeba odgarniać i przed domem i na podwórku w miejscu gdzie jedzą ptaki.

Znowu jestem na diecie. Jem do 1300 kalorii. Wczoraj zjadłam więcej przez pomyłkę, bo Krzysiek kupił mi tuńczyka w oleju zamiast w sosie własnym. Ja nie zauważyłam i oczywiście go zjadłam. Wczoraj upiekłam też sernik. Miał być na spodzie kruchym z polewą czekoladową i wiórkami kokosowymi. Zrobiłam jednak wiedeński bez spodu, bez czekolady i tłuszczu jako bardziej dietetyczny. Dziś go jem. Oczywiście wszystko wliczone i kalorii nie przekraczam. Sernik jest na słodziku. Najbliższe 3 miesiące będę na ścisłej diecie z małą ilością węglowodanów. Muszę zrzucić ten nadbagaż, który ostatnio nabrałam. Mam znowu zobaczyć ósemkę z przodu i to jak najszybciej...

5 stycznia 2017 , Komentarze (10)

Sebastian dojechał szczęśliwie. Ulżyło mi. Gdy był u mnie okazało się, że nieźle gotuje. Przygotował fantastyczne śledzie z ziołami i sałatkę jarzynową. W przedostatni dzień zrobił obiad w tym kapitalne kotlety z sera żółtego. Zdrowe to one nie były i do tego kaloryczne, ale jakie za to pyszne. Jutro jeszcze mam zamiar jedzeniowo trochę pogrzeszyć, bo upiekę sernik. Nic więcej jeść nie zamierzam. Przez tą rozpustę przytyłam ponad 4 kg. Wstyd. Mam tylko nadzieję, że z 2 kg zejdą szybko. Pomyśleć, że jeszcze niedawno miałam ósemkę z przodu. W tym roku chcę schudnąć około 20 kg. Pewnie mi się nie uda, ale co szkodzi pomarzyć...:D

U mnie piękna zima trwa. Śniegu jest dużo. Cudnie wyglądają drzewa otulone puchem. W najbliższym czasie ma przymrozić. Trochę się tego obawiam. Trzeba będzie palić w piecokuchni. Dziś Krzysiek ma narąbać drewna do rozpalania w piecach. Zmarznie biedak. W pracy też teraz nie ma lekko, bo musi sprzątać śnieg... Oby do wiosny...

4 stycznia 2017 , Komentarze (12)

Sebastian pojechał, a Krzysiek wrócił po urlopie do pracy. W domu zrobiło się cicho, pusto i smutno. Kiedy Sebastian przyjedzie znowu nie wiem. Pewnie dopiero na święta, bo Krzysiek się zgodził. Pewnie przyjedzie kilka dni wcześniej, ponieważ ma zamiar to i owo koło domu zrobić. Bardzo mu się u mnie spodobało. Jak przyjedzie wiosną to ma zamiar pozwiedzać. Dziś do 19 siedzę jak na igłach- Sebastian jedzie a drogi ciężkie. Gdy będzie dojeżdżał to już może temperatura spaść i na jezdni zrobi się szklanka.

Kot się znalazł. Wczoraj późnym wieczorem gdy szłam się kąpać usłyszałam miauczenie w łazience. Dobiegało ze strychu. Krzysiek poszedł szybko i go widział. Niestety Śnieżek ucieka i złapać się nie daje. Daliśmy jedzenie i picie na strych i rano wszystko zniknęło. Może go jakoś złapiemy. Tylko mrozów się boję...

Od dziś już poważnie ograniczyłam jedzenie. Muszę szybko zrzucić jakieś 8 kg.

1 stycznia 2017 , Komentarze (41)

Nadal odpoczywam. Sebastian jeszcze jest oczywiście. Pojedzie chyba w środę. Miał jechać w poniedziałek, ale zostanie dłużej, bo obawiamy się tłoku w autobusie. Jestem bardzo zadowolona, że jest. Chyba do siebie pasujemy. Zwierzęta go polubiły. Śpią z nim i na nim...To dobry znak.

Mam problem, bo przytyłam i to dużo. Nie ważę się, bo się boję. W Trzech króli już będę na diecie. Muszę szybko zrzucić to co nabrałam, bo wstyd z taką wagą chodzić. Już się z trudem ruszam i z wanny wyjść nie mogę...Pewnie mam z 97 kg jak nic...Tragedia... 89kg jeszcze zniosę ale nie tyle...

31 grudnia 2016 , Komentarze (19)

U mnie nadal sielanka. Śpię, odpoczywam, oglądam z Sebastianem filmy, słuchamy muzyki. Panowie się polubili. Rozmawiają, piją piwo, grają w karty. Niedługo Sebastian przyjedzie znowu. Wielkanoc spędzi u nas. Spodobało mu się u mnie, a właściwie u nas. Dziś świętujemy. Będzie muzyka i może tańce. Tańczyć nie lubię i nie potrafię ale jak się Sebastian uprze to chyba ustąpię... Moi mężczyźni właśnie poszli razem na spacer. Sebastian ma zobaczyć tamę. Chce zrobić też zdjęcia. Wczoraj byli razem w sklepie. Dziś powieszą też nowe ogłoszenia o poszukiwaniu kota. Nadal się nie znalazł. Jedzenie jednak coś zjada regularnie. jedyny problem to to, że chyba sporo przytyłam. Ostatnio jem mniej...No przynajmniej się staram.

28 grudnia 2016 , Komentarze (66)

Sebastian przyjechał. Wszystko jest ok. Z Krzyśkiem dobrze się dogadują. Podali sobie ręce, przybili piątki. Wypili po kilka piw i butelkę żubrówki. Potem siłowali się na ręce i graliśmy w karty. Teraz są kumplami. Myślę, że będzie dobrze. Już umówili się i Sebastian będzie przyjeżdżał regularnie. Ma spędzić z nami Wielkanoc. To i owo w domu i koło domu pomoże...No i odetchnęłam...:)

27 grudnia 2016 , Komentarze (31)

O matko dziś wstałam o 5:00, obudziłam Sebastiana i co jakiś czas do niego dzwonię. Właśnie jedzie do mnie. Umieram ze strachu czy dojedzie, czy wysiądzie gdzie trzeba itd. Straszna panikara ze mnie. On jest oczywiście spokojny i pewny, że wszystko będzie ok. On się niczego nie boi. No ale on jest z natury ryzykant. Nie to co ja. Teraz piję kawę, a tuż po 10 jadę po niego do miasta. Później zrobimy zakupy i przyjedziemy do domu autobusem jeśli zdążymy lub taksówką. Krzysiek ma w tym czasie napalić w piecu. Później pojedzie po zakupy i na pocztę. Ciekawa jestem jak się dogadają. Są zupełnie różni. Krzysiek to mruk i zamknięty w sobie introwertyk. Sebastian to jego przeciwieństwo. Jest bardzo komunikatywnym, otwartym ekstrawertykiem. Ja jestem introwertyczką ale nie tak zamkniętą w sobie jak Krzysiek.

Po południu muszę wsadzić mięso do zalewy, bo w piątek mamy zamiar z Sebastianem wędzić. Muszę też zrobić obiad. Będzie chili z makaronem. Zjem już tylko połowę porcji, bo nie chcę dalej tyć.

Co po mnie

minął świt otulony ciepłem

jak niewidzialnym szalem

 i południe wrzące od uczuć

popołudnie życia

wciąż  trwa

 

los czasem łaskawy

czasem przewrotny i mściwy

nie pozwala wybrać drogi

spocząć

przysiąść na kamieniu

wyznaczył czas zbierania kwiatów

wicia wianków i goryczy

 

spójrz

uśpione jutro powoli otwiera oczy

maluje srebrem włosy

stawia tamy

gasi wolę trwania

 

co pozostanie po mnie

bukiety układające się w słowa

zaczarowane myśli

czy strumienie łez

i bezkres niepamięci

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.