Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1572360
Komentarzy: 56068
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 czerwca 2016 , Komentarze (24)

Wstawiłam ostatnio trochę zdjęć. Na wszystkich byłam zamyślona i poważna. Próbowałam zrobić sobie uśmiechnięte, ale nie wychodzi. Ćwiczyłam uśmiech przed lustrem i doszłam do wniosku, że z uśmiechem mi nie po drodze. Wyglądam koszmarnie - twarz bardzo okrągła, pomarszczona i oczy jak szparki. Tylko ludzi bym straszyła. Lepiej pozostanę sobie dalej z tą moją ulubioną melancholijną miną. Dobrze na tym wyjdę. Uśmiechy pozostawię  innym. No przynajmniej do czasu aż trochę wagi zrzucę. Tak z 10 kg chociaż... Może wtedy rysy twarzy zrobią się subtelniejsze.

Od wczoraj piję wodę z octem jabłkowym. Podobno wspiera odchudzanie. Zobaczymy... Kusi mnie jeszcze ten preparat 2 Be Slim. No, ale teraz łykam inne tabletki i kumulacji nie potrzebuję. Jeszcze zostało mi ich na co najmniej miesiąc. Muszę poczekać tym bardziej, że łykam również zielony jęczmień. Nie sprawdził się u mnie za to błonnik witalny. Mam po nim zaparcia. Może tak działa, bo piję senes. Wrócę do niego i wypróbuję jeszcze raz z tym, że senes odstawię. Od kilku dni stosuję też kurację jodyną polegającą na smarowaniu skóry. Jeśli brak jodu w organizmie plama znika szybko. U mnie znika jak na razie. Mam nadzieję, że po jodzie metabolizm przyśpieszy...

Nadal działam w pracowni. Wczoraj zrobiłam kolczyki, breloczek i magnes. Co dziś zrobię jeszcze nie wiem...Może serwetnik? Kuszą mnie też kartki i malowanie. Przedsmak był wczoraj. Pomalowałam kartkę akwarelami. Moje ukochane maki...Część zdjęć zrobiłam na dworze...

Mam do napisania dwa teksy o drzewach po 300 słów. Zaczęłam też czytać książkę Tess Geritsen... Ostatnio czytam w sypialni gdy Krzysiek ogląda mecze. Nie będę się nudzić...


13 czerwca 2016 , Komentarze (11)

Odkąd przytyłam straciłam proporcje. Zawsze byłam klepsydrą. Moje wymiary kiedyś to 91-60-91. Później gdy byłam starsza trochę większe, ale proporcje nadal były zachowane. Gdy przytyłam 40 kg wszystko się posypało. Waga poszła w brzuch i głównie w biust, który zrobił się gigantyczny. Nogi i ręce pozostały szczupłe. Teraz to 135-101-125. Sama nie wiem jaki to teraz typ sylwetki. Biust mnie drażni i najchętniej bym go zmniejszyła jakoś, bo tuszowanie ubiorem nic nie daje. Co z nim będzie jak schudnę ani myśleć nie chcę. Pewnie wyląduje gdzieś w okolicy talii i będzie siał zgrozę...

Nadal działam w decoupage. Kończę kolczyki. Teraz mi chodzą po głowie kolczyki malowane. Kiedyś pomalowałam takie listki i teraz żałuję, że je sprzedałam. Chyba kupię i pomaluję dla siebie takie wzory jak sprzedałam. Ostatnio wpadła mi w oko drewniana bransoletka typu obręczy ozdabiana decoupage. Może też sobie kupię i ozdobię. Lubię biżuterię drewnianą i z prawdziwymi kamieniami. Ładne są też wisiory z ceramiki, choć takie kruche, ewentualnie ze skóry. Plastików nie noszę. Myślałam wprawdzie o robieniu kolczyków z modeliny, ale sama bym ich nie nosiła. Byłyby na sprzedaż albo na bazarki. Wczoraj zrobiłam kilka drobiazgów. Zdjęcia nadal fatalne. Kolczyki są różowo fioletowe, a broszka brązowa z brokatem...Ech...

51 dzień diety. Waga w dół. Dziś 90 dkg... Nawet dość szybko idzie w tym miesiącu. Może 3 kg spadną i tym razem...Waga ma spadać maksymalnie szybko, a nie 0,5 kg na miesiąc...

Opuchlizny poranne przeszły po urosepcie, bratku i ograniczeniu soli...Minęły też upały...To nie były nerki i przy Dukanie zostaję nadal...Może choć do czasu zejścia poniżej 90 kg. Później może Allevo i Herba..fe. Mam jeszcze i muszę wykorzystać. Zobaczę co z opuchlizną i może badanie moczu zrobię. Jeśli będzie wszystko ok to do Dukana wrócę. Inna dieta nie dla mnie, bo nie chudnę...Może jeszcze by zadziałała Dr Dąbrowskiej. Tak myślę ponieważ ładnie schudłam na diecie kapuścianej...

12 czerwca 2016 , Komentarze (11)

Ostatnio sobie pomyślałam, że z powrotem zacznę nosić kolczyki. W domu wkrętki, a na wyjście wiszące, raczej długie, bo takie najbardziej lubię. Muszę sobie jeszcze trochę par zrobić. Kilka decoupage i może srebrne z kamieniami. Tych ostatnich jeszcze nie robiłam. Nie wiem tylko gdzie kupić naturalne kamienie. Kuszą mnie też kolczyki miedziane i mosiężne. Też nie wiem gdzie materiały są dostępne. Muszę przygotować pieniądze i ruszyć do sklepów na zakupy. Zarośnięte ucho przebiłam sobie sama za namową dziewczyn z forum. Goi się...Na razie mam wkrętki antyalergiczne z wykończeniem drewnianym. Chcę kupić srebrne. Nawet mam upatrzone...Są z bursztynem...Wyglądają jak stara biżuteria i mnie zauroczyły....

Zastanawiam się co będzie z moją skórą jak schudnę te 20- 30 kg które planuję i co się stanie z piersiami. Pewnie ciało będzie mało jędrne, a skóra w fatalnym stanie. Nie wiem co z tym fantem zrobić. Niby chudnę powoli, ale w moim wieku skóra już taka elastyczna nie jest. Czy balsamy pomogą? Wątpię. Operacji piersi nie chcę robić, bo zostają blizny i nie wiem co z czułością brodawek, a to dla mnie ważne w seksie. Tak, że może się okazać, że owszem schudnę, ale z wyglądu nadal nie będę zadowolona. Za to zdrowie powinno się poprawić. To ważne...

Dziś mimo, że to niedziela czeka mnie praca. Mam do napisania dwa teksty po 300 słów, bo ta babeczka z portalu o drzewach wreszcie się odezwała. Pisać będę o jabłoniach. Zajmie mi to z godzinę i 40,00 zł zarobię. Pieniędzy potrzebuję dużo, bo parę rzeczy mam upatrzonych i mam zamiar je stopniowo kupować...

Mam do przeróbki kasetkę, którą zrobiłam dla Krzyśka. Była ozdobiona w technice decoupage. Jest  zniszczona, bo któryś kot ostrzył sobie na niej pazury i porysował ją tak skutecznie, że muszę przykleić nowe zdjęcie Krzyśka. Takie samo jak było na wieczku. Najpierw jednak muszę je wydrukować, a to dopiero po 15, gdy będę w mieście. Jak ją poprawię to będę trzymać w niej biżuterię w sypialni. Tam będzie bezpieczna...Wczoraj zrobiłam parę drobiazgów. Do tych pasiastych kolczyków może dorobię bransoletkę... Zdjęcia jak zwykle fatalne. Już lepsze wychodzą telefonem...

11 czerwca 2016 , Komentarze (12)

No i znowu koniec tygodnia. Co dziś będę robić jeszcze nie wiem. Pewnie popiszę i pogadam ze znajomymi, ale co ponadto? Kusi mnie namalowanie akwareli. Może irysy. Dawno nie malowałam...Moje zobowiązanie, że namaluję 100 akwarel w roku 2016 oddala się wielkimi krokami...Może ozdobię butelkę? Może coś innego np. kolczyki. Coś muszę artystycznego podziałać. Nie można żyć samymi rozmowami. To nie w moim stylu. Od kilku dni trochę czytam. Powinnam obejrzeć dalsze części Downton Abbey, Vikingów i Gry o tron. Też mi się nie chce. Porządek w szafie nadal nie zrobiony. A dzień za dniem schodzi na niczym. Nie wykorzystuję ich, a trzeba, bo jak moja mama mówi te chwile już się nigdy nie powtórzą. Trzeba je łapać, gdyż miną bezpowrotnie i dopiero na starość będzie się tego żałować. Kilka dni temu moja mama skończyła 75 lat. Tym samym została oficjalnie zaliczona do grona staruszek. Tylko się zdenerwowała. Oczywiście życzeń jej nie złożyłam. Unikam tego, bo ona zawsze powtarza, że ma lat 29,5. Urodzin nie uznaje. Trzyma się dobrze. Jest zdrowa i sprawna. Leków żadnych nie bierze i dwa wiadra węgla potrafi na raz przynieść do domu z komórki. Ja ledwie jedno, niepełne niosę. Jednak to smutne, że lat jej przybywa. Pamiętam ją jeszcze jako piękną, młodą kobietę. Jak ten czas leci.. Wczoraj po południu zrobiłam kolejne kolczyki, magnes i breloczki...Kolczyki są dla mnie. Breloczki są dwa. Jeden na bazarki dla kotów i jeden dla Sebastiana, bo chciał...Magnes będzie na bazarki, a na razie powisi na mojej lodówce... W rzeczywistości kolory ładniejsze...  

10 czerwca 2016 , Komentarze (20)

Zakupów ciąg dalszy. Zaczynam żyć konsumpcyjnie czego w głębi duszy nie pochwalam...Po pierwsze ciuchy - spodnie i tunika. Spodnie identyczne, tunika w kolorze grafitowym, bo mi niebieskiej brakło, a czerwieni nie lubię. Nic w kolorze grafitowym jeszcze nie miałam tak, że to niejako jest eksperyment. Po drugie preparat na odmłodzenie. Podobno spłyca zmarszczki. Co prawda nie na wszystkich działa, ale kosztuje niewiele to zdecydowałam się wypróbować. Jeśli to nie pomoże to chyba trzeba będzie je zaakceptować choć może jeszcze jakieś kremy czy serum wypróbuję zanim się całkiem poddam. Wpadło mi w oko kilka preparatów do samodzielnego wykonania na Biochemii Urody. Może się w końcu zdecyduję i coś sama zrobię. A może jeszcze jakiś zmyślnych urządzeń poszukam?

Dieta trwa. Nie poddaję się. Nie podjadam i nie załamuję rąk choć waga spada powoli i w dodatku się waha. Dziś spadła o 70 dkg. Od razu mam lepszy humor. Zauważyłam, że mój humor uzależniony jest od aktualnych wskazań wagi. To źle, ale nic poradzić na to nie mogę. Do psychologa się jeszcze nie wybieram, ale może kiedyś będzie to konieczne. Kto wie...

Seria pecha trwa. Dziś zepsuł się odkurzacz. Chyba silnik. Niby jest na gwarancji, ale nie mam go jak do naprawy dowieźć. Przecież nie pojadę z nim 3 autobusami w dodatku do miasta, którego nie znam. Trzeba będzie kupić więc nowy.

Wczoraj zrobiłam kolejne kolczyki. Dla siebie oczywiście... Dziś może zrobię breloczki. Będą na kocie bazarki...

9 czerwca 2016 , Komentarze (53)

Nie wiem co się dzieje, ale wstaję rano spuchnięta. W ciągu dnia opuchlizna mi przechodzi, ale rano jest okropnie. Puchną mi zwłaszcza palce i okolice oczu. Dopiero po pokrzywie i tabletkach na odchudzanie mija. Odnoszę wrażenie, że jednak nie do końca. Czyżby to wina ciepła. W nocy jest mi zazwyczaj gorąco i trochę się męczę z tego powodu...Chyba całkiem słone potrawy ograniczę. Szkoda mi, bo bardzo lubię. Na razie mam zamiar kupić bratka i urosept. No i zobaczymy co dalej...

Oduczyłam się jeść. Jem bardzo monotonnie, bo mi się dwóch obiadów gotować po prostu nie chce. Codziennie zjadam kawałek pieczonego w piekarniku schabu lub kotleta mielonego ze schabu z otrębami, 2 jajka na twardo, puszkę tuńczyka w zalewie własnej i rybę z folii. Czasem makrelę lub śledzia. Nieraz jajek jest więcej. Czasem jem też chudy twaróg. Gdy jem warzywa zjadam surówki z musztardą, pomidory i ogórki. Czasami pieczarki, rzodkiewki, kalarepkę. Krzysiek je normalne obiady, ale nie przy mnie choć szczerze mówiąc to mnie już do jedzenia nie ciągnie. Dobrze jest jak jest. Zazwyczaj w lecie apetytu nie miewam. Gorzej będzie jesienią...

Znowu nie słyszę na jedno ucho. Ech...Trzeba będzie serię świecowań zrobić...

Ta nowa szminka super trwała niszczy mi skórę na ustach. Odkąd jej używam wargi są spierzchnięte i naskórek się łuszczy. Koniecznością stało się używanie na po domu balsamu pielęgnacyjnego. Na szczęście pomaga. 

Wczoraj część dnia przespałam, a część spędziłam w pracowni. Zrobiłam 3 pary kolczyków i kolejny magnes... Kolczyki są dla mnie, a magnes na bazarki kocie... Jednych kolczyków nie pokażę teraz, bo mam je w uszach, a jedno ucho niezagojone. Nie wyjmę przecież...Dziś też w pracowni posiedzę. Też kolczyki planuję zrobić. Też dla siebie...

8 czerwca 2016 , Komentarze (32)

Minęło nam z Krzyśkiem 12 lat bycia razem. W zasadzie minie pod koniec lipca, ale poznaliśmy się i codziennie gadaliśmy przez telefon od początku czerwca. Były też oczywiście rozmowy o seksie, a później sex. Przegadaliśmy ponad 2000 zł co wtedy było sporą sumą. Poznaliśmy się przez czasopismo. On zakochał się od razu. Ja się przed tym broniłam. Chciałam go zobaczyć, poczuć jego ciało, zapach, przytulić się. Pod koniec lipca przyjechał. Był 3 godziny. Do niczego nie doszło i z wyglądu nie zrobił na mnie wrażenia. Potem były dalsze rozmowy i sex przez telefon. Chyba się już zakochałam. Przyjechał pod koniec września i już został na stałe. Nie żałuję niczego. Kochamy się i jest nam razem raczej dobrze poza chwilami gdy ma nawrót choroby. Mogłam jednak trafić gorzej, bo to wszystko rozsądne nie było. Tylko szkoda, że w seksie się już nie jest tak jak dawniej. No, ale tak to bywa po latach wspólnego życia...

Myślałam, że straciłam pracę na portalu wróżek, ale nie. Udało mi się zatrudnić na umowę o dzieło u pośrednika. Stracę 20 % dochodu, ale trudno. Ważne, że pracę mam nadal. Za to babeczka z portalu o drzewach dla której pisałam teksty się nie odzywa. Od początku był z nią trudny kontakt, bo jakaś taka mało komunikatywna jest. No zobaczymy co dalej. Wczoraj złożyłam kilka ofert, bo pieniądze mi potrzebne głównie na ciuchy. Czy zdobędę jakieś zlecenie czas pokaże. Za 2 zł za 1000 znaków na razie nie chce mi się pracować...

Dieta zachowana. Nadal chudnę. Dziś jestem lżejsza o 20 dkg. Teraz marzę o jedynce na drugim miejscu. Oby jak najszybciej. Jak zejdę poniżej 90 kg to jakiś prezent sobie sprawię. Nie mam jeszcze pomysłu co by to mogło być... Kosmetyki raczej nie, ciuchy też nie, bo do tego czasu kupię. Kuszą mnie kolczyki z prawdziwych kamieni. Podobają mi się te... To perły hodowlane i lazuryt czyli lapis lazuli.. To kamień mistyczny. Coś dla mnie...


7 czerwca 2016 , Komentarze (14)

44 dni diety już za mną. Działam dalej... Dziś rano spadek o 30 dkg . Szkoda tylko, że tak mało waga spadła. Żeby zachować 3 kg spadek wagi na miesiąc powinnam już ważyć mniej niż 92 kg. Niestety. Dobrze, że chociaż dwójka na drugim miejscu się pojawiła. Nadal jednak mam silną motywację i nie głoduję. Jem około 1200 kalorii czyli jak dla mnie dość. Czasem się zmuszam, bo apetytu nie mam wcale. Nie czuję też fizycznego głodu w postaci ssania w żołądku. Oby tak dalej. Do tej pory dieta mi nie dokuczyła i jeśli tak dalej pójdzie to długo na niej wytrwam. Oby tylko efekty były. Kiedyś gdzieś czytałam, że aby schudnąć trzeba najpierw się zaakceptować taka jaką się jest. Chyba właśnie się zaakceptowałam. Pomogło mi w tym kupienie nowych ciuchów i zrobienie zdjęć. Przesłałam je też do tych osób do których miałam je wysłać i o dziwo zdjęcia się spodobały. Dotarło do mnie wreszcie, że nie tylko szczupłe laski mogą się podobać i to mi bardzo pomogło. Każdemu bym poleciła taką terapię...Działa niezawodnie.

Po tych tabletkach na odchudzanie wcale mi się spać nie chce. Zawierają wyciąg z guarany i to dlatego, że ona działa jak kawa. Trochę mi szkoda. Lubiłam pospać w dzień, a teraz nie mam ochoty. Z działaniem mam ostatnio problem, bo nic mi się nie chce. Jakiś taki marazm mnie dopadł, że ani praca, ani nauka, ani pasje mnie nie nęcą. Coraz częściej dopada mnie nuda. To zły znak. Kiedyś mi się to nie zdarzało. No i czas się wlecze niemiłosiernie... Nie lubię tak...

Zauroczyły mnie te spodnie i chyba kupię, bo pieniądze przyszły...Są 7/8 to trzeba będzie nogi wydepilować...Wezmę rozmiar mniejsze, bo ponoć tak trzeba. Obym się w nie wbiła...

Przyszły mi kosmetyki. Na razie wypróbowałam balsam pomarańczowy, tonik z serii Bajkał i pastę do zębów. Są świetne. No ale ja lubię rosyjskie kosmetyki naturalne i sporo ich kupuję...

6 czerwca 2016 , Komentarze (77)

Wczoraj znowu była sesja zdjęciowa, bo ostatnio nie wszystkie ciuchy pokazałam. Krzysiek klął, Trzęsły mu się ręce, ale zdjęcia robił. Nie miał wyjścia. Zaszantażowałam go, ale nie powiem czym, bo byłby wstyd... Ja też chyba powoli nabieram wprawy i przestałam się tak spinać. Przyda mi się trochę zdjęć na pamiątkę. Nie mam ich dużo, ponieważ jestem niefotogeniczna i kiedyś ich unikałam. Teraz łatwiej mi zdjęcia robić, gdyż robione są aparatem cyfrowym. To praktyczne, bo jak wyjdzie zdecydowany koszmarek to się kasuje i już po krzyku. Drugie mi się podoba. Na pierwszy wyszłam zbyt gruba...


Wczoraj Krzysiek był w sklepie i kupił mi ogórki kiszone. Zjadłam dwa, ale duże. Dziś od razu kilo więcej na wadze. Kiedy zacznie ten tłuszcz spadać, bo na razie to tylko chyba woda zeszła...Stąd takie wahania wagi. Powoli mnie to zaczyna denerwować. Chyba zacznę się ważyć rzadziej, żeby sobie nerwów nie psuć. Co mam być to będzie.

Czas się zabrać za porządki w szafie. Zostawię tylko te ciuchy w których chodzę. Te co będę kiedyś chodzić włożę do worka i schowam. Pewnie część wyrzucę, a część oddam do PCK. Jak ja tego nie lubię robić...

Znowu zepsuła mi się pralka. Chyba programator. Wczoraj musiałam cały wkład wyprać w rękach. Wściekła byłam, że aż strach...Na dodatek Krzysiek ma katar i muszę spać osobno w pokoju dziennym, żeby się nie zarazić. Kanapa jest twarda piekielnie...

5 czerwca 2016 , Komentarze (14)

Z pracą Krzyśka tragedia. Pracuje 6 dni w tygodniu i to bardzo ciężko, bo przy taśmie. Nie wiem jak długo da radę w takim tempie. Młody nie jest, a trzydziestoparolatkowie nie dają rady. Przychodzi tak zmęczony, że nie ma siły mówić. Później się kąpie i śpi kilka godzin. Zarobi więcej o 560 zł. Pal licho te pieniądze, żeby tylko go kierownik z powrotem do starej pracy przeniósł. Na razie to niemożliwe, bo tej nowej pracy nie ma kto wykonywać. Inni sobie jeszcze gorzej radzą. Do wymiany są jeszcze trzy osoby oprócz Krzyśka. Oby jak najprędzej coś się zmieniło...

Czekałam w piątek na nowe kosmetyki i się niestety nie doczekałam. Dziś robię sobie wieczór dla urody i użyję tego co mam. Będzie peeling cukrowy z olejkiem cynamonowym i olejem z pestek winogron, maseczka drożdżowa, olejek na włosy i maska na stopy, a później olejek. Zrelaksuję się...

Lubię kosmetyki naturalne i często takie właśnie kupuję. Zastanawiam się czy nie zacząć sobie wyrabiać kosmetyków w domu. Nie wiem czy starczy mi cierpliwości, bo taki krem trzeba wyrabiać dość długo, żeby wszystko się połączyło. Są specjalne sklepy, w których można składniki kupić. Nie jest to zbyt tanie hobby, a substancje są krótko przydatne do użytku. Nie wiem też na ile takie kosmetyki są skuteczne. Przecież młoda już nie jestem i potrzebuję kremów dla cery dojrzałej. Tak myślę na ten temat już kilka lat. Wciąż do tematu wracam, zapalam się, ale coś mnie powstrzymuje... Czyżby zdrowy rozsądek, a może podświadome obawy, że sobie z tym nie poradzę...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.